Niecały rok temu, Kreml gotów był spierać się z Aleksiejem Nawalnym środkami politycznymi. Jednak w związku z wydarzeniami na Ukrainie atmosfera w Rosji zmieniła się zasadniczo. W sytuacji stanu nadzwyczajnego Kremlowi potrzebni są nie opozycyjni politycy, a wrogowie narodu. Od czasów radzieckich wiadomo, jak się z nimi rozprawić. Najłatwiej wysłać ich do więzienia.
Artykuł dla internetowego wydania colta.ru napisała trojka moskiewskich publicystow i działaczy obywatelskich: Olga Romanowa, Maksym Trudoliubow, Oleg Salmanow.
Niecały rok temu, Kreml gotów był walczyć z Aleksiejem Nawalnym środkami politycznymi. Teraz jednak ma zamiar wysłać go do więzienia. |
Wczoraj w Sądzie Zamoskworieckim dla miasta Moskwy rozpoczął
się proces nad Aleksiejem Nawalnym i jego bratem Olegiem: obydwaj stoją pod
zarzutem machinacji finansowych, przy ich pomocy, jak uważa oskarżyciel, udało im się wyłudzić sumę 27 milionów rubli.
Inny zarzut dotyczy legalizacji pieniędzy zdobytych na drodze
przestępczej. Historyczne znaczenie tego
wydarzenia polega na tym, iż dotychczasowe próby podejmowane przez władze, by
rozgrywkę z Nawalnym prowadzić środkami politycznymi, uznano za niewarte kontynuacji. Wygląda na
to, iż Nawalny, polityk i działacz zaangażowany w walkę z korupcją powinienem
być przygotowany, że zostanie skazany na karę więzienia, mimo, iż na ostatnich
wyborach mera Moskwy udało mu się wśród jej mieszkańców zebrać dwa razy więcej głosów, niż którykolwiek z pozostałych kandydatów opozycyjnych. Co zmieniło się na
przestrzeni minionych ośmiu miesięcy?
Co pozostało bez zmian?
Bez zmian pozostało instrumentarium, stare i wypróbowane. W
ciągu minionych dziesięciu lat, w prasie wielokrotnie ukazywały się artykuły
podobne do tych, jakie oczerniały braci Nawalnych. Publikowano je, by ułatwić wysłanie za kratki
kogokolwiek, za cokolwiek. W podobny sposób osądzono Michaiła Chodorkowskiego i
Płatona Lebiediewa, przedsiębiorcę Aleksieja Kozłowa (męża Olgi Romanowej, współautora artykułu - "mediawRosji"), wpływowego zastępcę mera
Moskwy w czasach Jurija Łużkowa, Aleksandra Riabynina. Tylko ostatni ze
skazanych, wice-mer Riabynin, były pracownik firmy „INTEKO” usłyszał w sądzie
niewielki wyrok warunkowy. Artykuły 159 (machinacje) i 160 (wyłudzenie, lub narażenie
na straty) Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej, dodatkowo uzupełnione o zarzut
legalizacji (art. 174 KK RF) są sformułowane nadzwyczaj mętnie. Oparta na nich
praktyka sądowa cechuje się wyjątkową selektywnością. W rezultacie specjaliści, zetknąwszy się z
zarzutami sformułowanymi w oparciu o te artykuły, szukają przede wszystkim
odpowiedzi na pytanie „Cui prodest?” (kto odniósł korzyść?).
Aleksieja i Olega Nawalnych będzie sądzić sędzina Sądu
Zamoskworieckiego Jelena Korobczenko. To dla nas nic nowego. Działacze ruchu na
rzecz praw obywatelskich dobrze znają sędziów Moskiewskiego Obwodu Centralnego.
Jelena Korobczenko nie jest wyjątkiem. „Sądziła
mnie dwa razy – pisze o niej dziennikarz Siergiej Parchomienko. – postawiono mi
dwa zarzuty, oba sformułowano w oparciu o zeznania dwóch różnych policjantów.
Obydwaj zatrzymali mnie w tej samej chwili, w tym samym miejscu, ale jak się okazało
na różnej podstawie. Na rozprawie przedstawiliśmy odpowiednie dokumenty,
zeznania świadków, nagranie video – na sędzinie nie zrobiły one żadnego
wrażenia. W rezultacie postawiła swój podpis pod dwoma sporządzonymi szablonowo
postanowieniami, nie zwróciwszy uwagi, iż
jedno z nich zawierało zapis o karze dziesięć razy większej, niż przewidziana przez prawo” (Siergieja
Parchomienko skazano, obok wielu innych obywateli , za udział w akcji
antywojennej w końcu lutego. Inny wyrok usłyszał za to, że przyszedł do Sądu
Zamoskworieckiego w dniu ogłoszenia wyroku w sprawie więźniów Placu Błotnego).
Jednak Parchomienko należy do szczególnej kategorii obywateli - jako członek Terytorialnej
Komisji Wyborczej z prawem głosu znajduje się pod ochroną prawa. Tę kategorię
obywateli można pociągnąć do odpowiedzialności karnej tylko za osobistym zezwoleniem
Prokuratora Moskwy.
Także Aleksiej
Nawalny zna dobrze sędzinę Korobczenko. Trafił do aresztu razem z Parchomienko.
Aresztowanie Nawalnego zostało dokładnie sfilmowane, on sam, tak o tym pisze: „Obejrzeli
video, przekonali się, że nie było żadnych okrzyków i w rezultacie napisali w
postanowieniu sądu: „podnosił okrzyki i machał rękoma”. W sprawie „Yves Rochas”,
także będzie mnie sądzić sędzina Korobczenko. To jej udało się zobaczyć na video
moje okrzyki i skandowanie haseł. W tym sądzie niczego nie uda mi się dowieść.”
Właśnie dlatego Aleksiej Nawalny opublikował dokumenty z akt
sprawy (tom pierwszy), jego zdaniem one właśnie dowodzą jego niewinności. Wśród
nich jest i oświadczenie kierownictwa firmy „Yves Rochas”, stwierdza się w nim,
że firma nie poniosła strat, nie utraciła też możliwego do osiągnięcia zysku. Z
drugiej strony zawiera ono stwierdzenie, iż usługi oferowane przez „Gławpodpiskę”
, firmę braci Nawalnych, były tańsze od 4% do 15 % niż u konkurencji. Aleksiej jest
przekonany, iż wytoczenie sprawy sądowej na podstawie podobnego materiału jest
skrajną głupotą.
Nawalny się myli. Brak strat, brak skargi ze strony ofiary,
lub pozwu nie powstrzymuje rosyjskiego sądownictwa. Pod tym względem, nie
dzieje się nic nowego. Taka właśnie była sprawa wytoczona prawniczce firmy
Jukos, Swietlanie Bachminie. Oskarżono ją o wyłudzenie 18 miliardów rubli od
firmy „Tomsknieft”, skazano ją na siedem lat pozbawienia wolności. Wybrano dla
niej stosunkowo egzotyczny pakiet paragrafów, artykuły 160 i 199 (przestępstwa podatkowe).
Dlaczego zrezygnowano ze zwykłego w takich przypadkach zarzutu o legalizację nielegalnie
zdobytych pieniędzy?
- „Tak to wymyślono” – odpowiada Bachmina, sama prawnik z
zawodu. Jeszcze w okresie śledztwa, nie mówiąc już o rozprawie sądowej, przedstawiciele
firmy „Tomsknieft’” całkowicie oficjalnie, powtarzając to wielokrotnie,
oświadczali , iż nie ponieśli ani kopiejki strat. Na śledczych, na sądzie, ani
na prokuratorze nie zrobiło to żadnego wrażenia. Za to w sprawie braci
Nawalnych, tego rodzaju oświadczenie o stratach zostało wydane przez firmę „Yves
Rochas”, odwołano je dopiero później.
Co się zmieniło?
„Zobaczcie jaka różnica! W sprawie Ministerstwa Obrony (od
wielu miesięcy toczy się w Rosji śledztwo w sprawie korupcji w Ministerstwie
Obrony – „mediawRosji”) straty są, winnych nie ma. „Yves Rochas” strat nie poniósł,
ale oskarżeni są.” – żartują na Twitterze. Ale braciom Nawalnym nie jest do
śmiechu. Śledczy uważają, iż ostatecznym beneficjentem w ich sprawie jest
niewielka fabryczka produkujący koszyki, własność ich rodziców. Jeśli więc (a
raczej nie jeśli, lecz kiedy?) sąd wyda wyrok skazujący, będzie to oznaczać
niemal automatycznie podjęcie śledztwa w sprawie Ludmiły i Anatolija Nawalnych,
rodziców obu braci.
Takich przypadków w bogatej historii współczesnego
rosyjskiego sądownictwa i ochrony prawa jeszcze nie było. Po raz pierwszy, w
oparciu o oczywiste motywy polityczne, zakładnikiem zostaje cała rodzina, włącznie
z sędziwymi rodzicami.
Nowość tej sytuacji polega także na tym, iż druga rozprawa
sądowa nad Aleksiejem Nawalnym rozpoczyna się w całkowicie zmienionej w Rosji
atmosferze politycznej. Niecały rok temu, nacisk ze strony społeczeństwa mógł
wywrzeć wpływ na decyzję Kremla postawionego przed dylematem, posadzić, czy nie? Pierwsza rozprawa sądowa
nad Nawalnym, w sprawie „Kirowlasu”, zakończyła się skazaniem warunkowym .
Osiem miesięcy temu, Nawalny mógł jeszcze korzystać z instrumentów polityki
publicznej. Choć kandydat obozu władzy miał do dyspozycji cały zasób dających automatyczną
przewagę środków administracyjnych, zespołowi Nawalnego, w ciągu niecałych
trzech miesięcy, udało się zdobyć poparcie niewiele niższe od niezbędnego do
przeprowadzenia II tury glosowania. W zeszłym roku, Kreml gotów był uczestniczyć
w polemikach z przeciwnikami politycznymi. Obecnie jednak podjęto próbę
wysłania Nawalnego za kratki. Niedawny eksperyment, prawdopodobnie, uznano za
zbyt niebezpieczny.
Całkowicie zmieniła się sytuacja. Podstawowa różnica między
wczoraj i dziś wynika z pojawienia się nowych podziałów między ludźmi. W wyniku
uaktywnienia się Moskwy w polityce zagranicznej, a także w reakcji na nie ze
strony innych państw, podziały te uległy zaostrzeniu. Te głębokie podziały w
nowym kształcie stanowią ważną część polityki Kremla. Rodzi się pytanie, co
łączy wydarzenia globalne takie, jak destabilizacja wokół Rosji z takimi
wydarzeniami lokalnymi, jak prześladowanie opozycjonistów?
Ten związek jest prosty. Wczoraj, zrobienie z Nawalnego
wroga narodu było trudne, dziś jest o wiele łatwiejsze. Władze rosyjskie przypomniały
sobie technologię świetnie znaną z czasów radzieckich: surowo i bezlitośnie prześladować
ludzi niewinnych. Korzysta się przy tym z metod wulgarnej propagandy, organizuje
szczucie mniejszości, fabrykuje śmieszne zarzuty i lipne procesy sądowe. Rosja pogrąża
się dziś w ulubionej przez kagebeszników wszystkich czasów sztucznie tworzonej
sytuacji nadzwyczajnej. W niej oskarżenia przestaną być już śmieszne i proces
nie będzie wyglądać już tak bezsensownie.
Sytuacja stanu nadzwyczajnego potrzebna jest po to, by takie drobiazgi
jak praworządność przestały niepokoić.
Z drugiej strony stracą znaczenie pytania o samego
Nawalnego. Czy może jest trochę nacjonalistą, czy bardziej pasuje do niego określenie
populista? Czy na demonstracji 6 maja 2012 roku nie powinien był usiąść na chodniku?
Dla polityki rosyjskiej nadeszły nowe czasy. Nawalny jest pierwszym politykiem
nowych czasów, gotowym moralnie do tego, by za swe poglądy zapłacić więzieniem.
Oryginał artykułu można znaleźć na stronie colta.ru:
http://www.colta.ru/articles/specials/3008
http://www.colta.ru/articles/specials/3008
*Olga Romanowa (ur.1966), dziennikarka, działaczka ruchu
obywatelskiego, założycielka organizacji „Rosja za kratami”. Jesienią zamierza
uczestniczyć jako kandydatka opozycji w wyborach do Rady Moskwy.
*Maks Trudoliubow (ur.1970), dziennikarz, redaktor działu „Komentarze”
gazet "Wiedomosti". Stypendysta Uniwersytetu Harvarda.
*Oleg Salmanow (ur.1974), dziennikarz gazety „Wiedomosti”
Obserwuj i polub nas na Facebooku: https://www.facebook.com/mediawrosji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz