czwartek, 24 kwietnia 2014

Gniewny Joe Biden w Kijowie: mdli nas od waszej korupcji



Wizyta wiceprezydenta USA Joe Bidena w Kijowie trwała 36 godzin. Podczas rozmów z politykami ukraińskimi Biden nie ograniczył się do słów otuchy i wsparcia. Podniesionym głosem domagał się od ukraińskich parlamentarzystów, by na serio zabrali się do walki z rakiem korupcji. Moskiewski tygodnik opozycyjny „The New Times” podsumowuje rezultaty wizyty Joe Bidena na Ukrainie.




Autor: Maksym Szwiejc, Kijów



Wiceprezydent USA Joe Biden spędził na Ukrainie 36 godzin. Władze w Kijowie spodziewały się, że Waszyngton wyciągnie do nich pomocną dłoń i zagwarantuje wsparcie wojskowe na wypadek rosyjskiej interwencji. Zamiast tego Kijowowi dano do zrozumienia, by z problemami na Wschodzie Ukrainy dawał sobie radę sam. Biden obiecał tylko, iż Ameryka wesprze przeprowadzenie uczciwych i demokratycznych wyborów oraz udzieli Ukrainie pomocy finansowej. I jeszcze: amerykański gość skrytykował obecne władze za brak gotowości do walki z korupcją. Jak się wydaje zapowiedź p.o. prezydenta Oleksandra Turczynowa, iż cala struktura władzy na Ukrainie poddana zostanie gruntownej reformie nie wywarła na Joe Bidenie specjalnego wrażenia.

Wsparcie moralne zamiast wojskowego



"Nie potraficie walczyć zkorupcją. Świat nie
będzie się temu przyglądał z obojętnością" -
Joe Biden ostrzegał władze w Kijowie
Jeszcze przed przyjazdem Bidena, Waszyngton oświadczył, iż jego wizyta będzie miała na celu udzielenie Ukrainie wsparcia moralnego. Zachód w ten sposób zamierzał podkreślić swoje poparcie dla obecnych władz. Kijów spodziewał się więcej. W przeddzień wizyty, jak dowiedział się „The New Times” ze swych źródeł rządowych, Kijów bardzo liczył na obietnicę wsparcia ze strony Waszyngtonu na wypadek nowej rosyjskiej interwencji zbrojnej. Ukraińskie władze nie skrywały nadziei na ogłoszenie przez Amerykę nowych skierowanych przeciw Rosji sankcji oraz udzielenie Ukrainie gwarancji pomocy finansowej.

Zgodnie z programem Biden spotkał się w Kijowie z Oleksandrem Turczynowem oraz premierem Arsenijem Jaceniukiem. Odwiedził także ambasadę USA oraz Sobór Michajłowski, gdzie podczas rewolucji ukrywali się uczestnicy protestu. Jednak żadnych konkretnych rezultatów jego wizyta nie przyniosła.

Biden oświadczył, iż należy pomóc Ukrainie w przeprowadzeniu wyborów prezydenckich, wyznaczonych na 25 maja. Występując w Radzie Najwyższej podkreślił, iż będą one „wydarzeniem najwyższej rangi w historii państwa ukraińskiego”.

Wiceprezydent USA mówił wiele na temat zmniejszenia zależności energetycznej Ukrainy, jego zdaniem obecne władze powinny zintensyfikować prace w tej dziedzinie. Biden dodał, iż Ameryka gotowa jest do udzielenia pomocy: „Waszyngton jest gotów wesprzeć wysiłki władz mające na celu konsolidację państwa, a także zapewnienie krajowi niezależności energetycznej. Możecie wyobrazić sobie, na ile wasza sytuacja byłaby lepsza, gdybyście mogli powiedzieć Rosji, iż swój gaz może zostawić dla siebie.” Jednak w jego wystąpieniu zabrakło informacji o tym, jak konkretnie Waszyngton będzie pomagał Ukrainie w walce z energetycznym uzależnieniem.

Wiceprezydent USA wypowiedział się z uznaniem o niedawnych zmianach w życiu politycznym na Ukrainie. Wyraził także nadzieję, iż kraj będzie w stanie „zrealizować te oczekiwania, jakie pojawiły się jeszcze w czasie rewolucji pomarańczowej”. Jego zdaniem Ukraina ma teraz „drugą szansę”.

Przedstawiciel Obamy nie tylko nie przedstawił szczegółów obiecanej Kijowowi pomocy finansowej, lecz dał również do zrozumienia, iż Ukraina nie może się spodziewać pomocy wojskowej ze strony NATO. W najlepszym wypadku USA są gotowe do udzielenia Ukrainie „pomocy technicznej. Waszyngton wyśle na Ukrainę hełmy, środki łączności i lekarstwa o wartości 15 milionów dolarów. I to wszystko.

W przeddzień wizyty, amerykański ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa Barry Pavel mówił o tym, iż Biden może obiecać Ukrainie środki obrony powietrznej. Jego zapowiedź jednak się nie potwierdziła. „Ukrainie potrzebna jest uzbrojenie dla obrony przed rosyjska inwazją. Jeśli wizyta Bidena będzie miała znaczenie wyłącznie symboliczne, to w rezultacie podróż ta nic nie da. Kiedy Biden wyjedzie z Ukrainy, wszystko pozostanie tam, jak jest” – uprzedzał amerykański ekspert. Jak się wydaje, jego ocena się potwierdziła.

Mdli nas…

Turczynow podczas spotkania z Bidenem wiele razy podkreślał, iż na Ukrainie rozpoczęto „proces odbudowy i reformowania całej struktury władzy wykonawczej.” „Nasz plan zakłada stopniową modernizację instytucji państwowych, a także budowę nowego modelu stosunków między państwem i obywatelami.” - obiecał. Pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy skarżył się także, iż Rosja nie realizuje przyjętych na siebie w Genewie zobowiązań i nie wycofuje sil zbrojnych z rejonu wspólnej granicy. Ale jak się wydaje Biden nie zwrócił szczególnej uwagi na słowa Turczynowa.

Wiceprezydent USA nieoczekiwanie, w stosunkowo ostrej formie, skrytykował Ukrainę, występując pod jej adresem ze szczególnie ostrymi zarzutami. „Nie potraficie wałczyć z korupcją. Świat nie będzie się temu przyglądał zamkniętymi oczami. Cały czas podkreślacie, iż potrzebujecie pomocy w energetyce, ale ta właśnie dziedzina jest u was całkowicie skorumpowana.” – te słowa Bidena wypowiedziane pod adresem deputowanych Rady Najwyższej, przekazał jej były spiker Wołodymyr Łytwyn. Jeśli wierzyć Łytwynowi, Biden nazwał ukraińską korupcję rakiem, od którego wszystkim już „zbiera się na wymioty”.

Z jednej strony numer dwa w amerykańskiej administracji obiecał Ukrainie wsparcie w jej staraniach o kredyt w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, a także zapewnił, iż Ameryka nigdy nie uzna aneksji Krymu, z drugiej dodał, iż Kijów powinien „wsłuchać się w głos Wschodu i Południa i usłyszeć go.” Biden dał także do zrozumienia, że Ameryka nie zgodzi się z przesunięciem terminu wyborów, o czym w Kijowie mówi się od dawna.

Źródła „The New Times” w parlamencie Ukrainy potwierdziły, iż w pewnych momentach Biden nie ukrywał rozdrażnienia. Politycy w Kijowie, niestety, zbyt wiele oczekiwali od Zachodu, sami jednak nie dają sobie rady z przeciągającym się w kraju kryzysem politycznym. W kuluarach Rady Najwyższej mówiono o tym, iż w końcu trwającego dwie godziny spotkania z parlamentarzystami Biden zaczął mówić podniesionym głosem, zwłaszcza, gdy krytykował brak woli ze strony władz do walki z korupcją. Najmocniejszy prztyczek od wiceprezydenta USA spotkał deputowanych w związku z brakiem gotowości z ich strony do przegłosowania wniosku o powołaniu do życia Biura do Walki z Korupcją a także nowej ustawy o zamówieniach publicznych.

Rozmawiając z deputowanymi Rady, Biden oświadczył, iż USA nie przekażą Ukrainie pomocy wojskowej dla walki z Rosją. Waszyngton nie ma pewności – powtarzali deputowani – iż Kijów będzie w stanie „ prawidłowo zagospodarować pomoc”.

Pod koniec spotkania Biden użyl już nieco łagodniejszego tonu. Oświadczył, iż jeśli Kijów wprowadzi niezbędne reformy gospodarcze i instytucjonalne, to Ukraina może liczyć już w najbliższych latach na kilka kredytów sięgających w sumie 50 miliardów dolarów. Ameryka będzie także gotowa pomóc Ukrainie w pracach nad wydobyciem gazu łupkowego.

Ze źródeł w sztabie wyborczym kandydata na stanowisko prezydenta Petra Poroszenko magazyn „The New Times” dowiedział się, iż Biden dal jasno do zrozumienia: Ukraina może liczyć na 27 miliardów dolarów od MFW, ale nie dostanie choćby kopiejki, jeśli nie zademonstruje determinacji w „walce z korupcją”.

Aleksandr Orchimienko, prezydent Ukraińskiego Centrum Analiz jest przekonany, iż Biden zażądał od Turczynowa jak najszybszego przeprowadzenia zapowiadanych reform. Amerykańska administracja uważa, iż jak do tej pory proces reformowania kraju idzie zbyt wolno.

Ameryka zachęca do wojny

Niezależny politolog Aleksander Bluminow mówi, iż wizyta Bidena w Kijowie może też mieć drugie dno. „Władze amerykańskie zachęcają Kijów do wojny. Nasze marionetki czują, jak ktoś pociąga za sznurki”. Bluminow dodaje, iż można zaobserwować „przedziwną synchronizację wizyt amerykańskich VIPów z zaostrzeniem sytuacji”.

„Poprzednim razem odwiedził nas dyrektor CIA. Zaraz po zakończeniu wizyty rozpoczęto tak zwaną operację antyterrorystyczną. Wystarczyło pięć godzin od chwili, gdy p.o. prezydenta Turczynow usłyszał od niego słowa o pełnym poparciu ze strony USA dla podejmowanych przez Kijów działań. Ameryka rozwiązała ukraińskim władzom ręce. Jeszcze wcześniej z oświadczeniem wystąpił wielki przyjaciel Ukrainy, senator McCain. Jego zdaniem trzeba dozbroić Ukrainę. W nagłówku gazety „Washington Post” można było przeczytać, iż jeśli „Ukraina zostanie zmuszona do wojny, mamy obowiązek udzielenia jej pomocy.” Po zakończeniu wizyty Bidena, Turczynow znów wypowiedział się o konieczności wznowienia „Operacji antyterrorystycznej”. – podsumowuje Bluminow. I dodaje: „Jak tu nie wierzyć w konspirologiczną interpretację. Specjaliści od podlewania oliwy do ognia kontynuują swoją robotę. I nie pochodzą oni ani z Rosji, ani z Ukrainy.”


Oryginał artykułu można znaleźć na stronie tygodnika "The New Times": http://www.newtimes.ru/articles/print/81785/


Obserwuj i polub nas na Facebooku:  https://www.facebook.com/mediawrosji








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz