Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przewrót państwowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przewrót państwowy. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 8 marca 2016

Nowe wojny nie będą niespodzianką



Jednego dyktatora na innego można zmienić tylko przy pomocy siły. Największym zagrożeniem dla dyktatorów jest stanowiący wsparcie dla ich władzy blok instytucji siłowych. Istnieje szereg sposobów neutralizacji tego zagrożenia. Jego funkcjonariuszom, ich żonom, córkom i kolegom można zapewnić możliwości do robienia biznesu. Odpowiednie nominacje pozwalają sprawować nad aparatem siłowym kontrole polityczna. Ale jak twierdzi wybitny petersburski politolog, Grigorij Gołosow jeszcze skuteczniejszą metodą jest zaangażowanie bloku instytucji siłowych do walki z wrogiem, najlepiej zewnętrznym. Walcząc poza granicami kraju siły zbrojne są mniej skłonne do mieszania się do polityki wewnętrznej i dlatego udział Rosji w nowych wojnach wcale nie jest wykluczony.    




Autor: Grigorij Gołosow 




 

Autorytarne reżimy rozumieją dobrze, iż wysyłając siły zbrojne na wojnę poza granicami kraju, eliminują je z gry w polityce wewnętrznej. 




Powszechna militaryzacja


Współczesna Rosja to kraj, w którym spora część ludności bierze udział w przygotowaniach do wojny w szeregach sił zbrojnych, aktualnie uczestniczy w działaniach bojowych, lub też z przerażeniem ogląda w telewizji materiały z pól bitewnych, niekiedy położonych w pobliżu, niekiedy znacznie dalej. Na pierwszy rzut oka, widać ogólną militaryzację naszego życia. Dopiero co, świętowaliśmy dzień obrońcy ojczyzny, grzmiały artyleryjskie saluty, może więc warto zastanowić się nad przyczynami tego stanu rzeczy.

Konstrukcja autorytaryzmu elektoralnego jest prosta. W ramach takiego reżimu z pewnych elementów demokracji liberalnej (parlament, partie, wybory) korzysta się nie w tym celu w jakim je stworzono, tj. po to by zmienić władze, a w przeciwnym, żeby zmianę władzy zablokować. Sytuacja ta jest do pewnego stopnia zagadkowa, zmusza do zastanowienia się, intryguje. Narzuca się proste pytanie, po co to wszystko jest potrzebne? W jakim celu wydaje się z budżetu gigantyczne pieniądze na organizowanie fikcyjnych wyborów? Można byłoby je przecież wydać na inny pożyteczny cel, lub zwyczajnie ukraść. A tu "marnotrawi się" je bezmyślnie na bezsensowne procedury wyborcze….

Słyszymy często, iż fikcyjne wybory potrzebne są po to, by zamydlić oczy społeczności międzynarodowej, by zdobyć zaufanie zagranicznych inwestorów, a także by zapobiec radykalizacji opozycji. Prawdę powiedziawszy uzasadnienia te nie mają wielkiego znaczenia. W dwudziestym wieku znajdziemy masę przykładów reżimów autorytarnych zdolnych do osiągania podobnych celów bez budowania demokracji. Wybory są więc raczej potrzebne dla legitymizacji władzy, dla potwierdzenia jej prawa do władzy zdobytej wcześniej. Jest to wytłumaczenie prawidłowe, ale niewystarczające. Niewiadomo bowiem, od kogo reżim oczekuje uznania swojej władzy?

Najbardziej ogólna odpowiedź, iż reżimowi nie jest potrzebne uznanie ze strony społeczeństwa nie będzie wystarczająca i to z dwóch powodów.


Wybory fikcyjna bywają szkodliwe


Po pierwsze, społeczeństwo (przynajmniej jego większość) można przekonać, iż reżim zapewnia określone korzyści przy pomocy odpowiedniej propagandy. Z tego punktu widzenia, dla reżimu wybory fikcyjne będą szkodliwe, gdyż w niewielkim zakresie umożliwiają opozycji przedstawienie własnego stanowiska. Po drugie, społeczeństwo nie stanowi dla reżimu żadnego zagrożenia. Jeśli z kolorowych rewolucji płynie jakaś nauka, to będzie nią wniosek, iż przed nimi nie są w stanie obronić się wyłącznie reżimy już osłabione, władza autorytarna znajdująca się w fazie rozpadu.


Dyktatorom zagraża jedno tylko niebezpieczeństwo. Jest nim, będący także ich głównym wsparciem, aparat siłowy. Nie ulega wątpliwości, iż jednego dyktatora na innego można zmienić tylko przy pomocy siły. Aparat siłowy nie całkiem lojalny wobec władzy może wykorzystać presję wywieraną przez społeczeństwo, by dokonać zmiany reżimu. Ale by dowolne starania w tym kierunku uznać za działania nielegalne, lub wręcz bunt, należy dysponować szczególnie istotnymi argumentami.

Fikcyjne wybory pozwalają wytyczyć granicę między prostą uzurpacją władzy, a jej zdobyciem na sposób legalny, w oparciu o odpowiedni mandat społeczny. Tak oto pojawia się wspomniany argument, prosty i przekonujący. Stąd bierze się stale obecny w wystąpieniach liderów autorytarnych motyw, retoryczna figura "legalnej władzy". Władza pozostaje legalna, nawet jeśli zabija dziesiątki tysięcy własnych obywateli (jak w Syrii), dlatego iż sama przyznała sobie wyborcze zwycięstwo. Bez wyborów się nie da. Ale tylko wybory nie wystarczą.


Neutralizacja aparatu siłowego


Im mniejsza jest popularności formacji sprawującej władzę, tym mniej będą przekonujące wiecznie przez nią wygrywane wybory. Wówczas rodzi się potrzeba użycia dodatkowych środków umożliwiających neutralizację niebezpieczeństwa zagrażającego ze strony aparatu siłowego. W arsenale dyktatorów znajduje się wiele metod pozwalających na realizację tego zadania, trzy jednak z nich uznać należy za główne.

Sposób pierwszy to kontrola polityczna nad blokiem siłowym. Jest ona możliwa, gdy w kierownictwie poszczególnych  instytucji bloku siłowego znajdują się nominaci polityczni, osobiście związani z przywódcą rządzącego ugrupowania. Dobrym przykładem takiej nominacji jest wybór na stanowisko ministra obrony Siergieja Szojgu. Ale i ta metoda ma swoje ograniczenia. Praca w instytucjach należących do bloku siłowego, zwłaszcza w siłach zbrojnych, wymaga odpowiedniego stopnia przygotowania zawodowego. W nich, nawet na samej górze, nie wystarczy wyłącznie lojalność polityczna. O tym jak wielkie można spowodować szkody, stosując choćby w ograniczonym zakresie zasadę lojalności, mogą świadczyć katastrofalne rezultaty działalności na stanowisku ministra obrony ZSRR, Dmitrija Ustinowa.

Sposób drugi polega na zapewnieniu ludziom aparatu siłowego preferencji w działalności gospodarczej. Tradycyjne podejście polega na tym, by stale zwiększać budżet obronny. Jednak współczesne reżimy autorytarne nie ograniczają się tylko do tej metody. Reżimy te, same opierają się na prowadzonej w interesach biurokracji eksploatacji zasobów państwowych, nie mogą więc sobie pozwolić na to, by ludzie resortów siłowych pozostali bez swojej doli. W rezultacie, tak aktywa gospodarcze, jak i strumienie finansowe przechodzą pod kontrolę resortów siłowych. Najwyższe władze polityczne będą traktować z wyrozumieniem wyjątkowe sukcesy biznesowe odnoszone przez żony, córki, kuzynów i dobrych znajomych zajmujących wysokie stanowiska oficerów. Tak wygląda dodatkowe wynagrodzenie za okazywaną wobec władz lojalność.

Jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jednak aspiracje ludzi z aparatu siłowego mogą zostać zaspokojone tylko o tyle, o ile nie stoją w sprzeczności z interesami kluczowych uczestników procesu politycznego i związanych z nimi bezpośrednio w sferze gospodarczej grup wpływu. To zrozumiałe, iż interesy te mogą być do pewnego stopnia elastyczne. Im bardziej elita struktur siłowych będzie zrastała się z władzą polityczną, tym bardziej zwiększa się prawdopodobieństwo, iż prosperujący na rynku biznesmeni będą mogli pochwalić się stopniem wojskowym nie niższym od pułkownika. W tym kierunku zmierzamy. Jednak paradoks polega na tym, iż im bardziej zwiększają się wpływy ludzi z resortów siłowych, tym bardziej rośnie ich znaczenie wewnątrz systemu. W końcu zaczyna być potrzebny trzeci i najbardziej skuteczny sposób neutralizacji pochodzącego od nich zagrożenia.


Potrzebna jest wojna


Sposób ten poglądowo przedstawia stary radziecki film "Iwan Wasilewicz zmienia zawód" (wyjątkowy popularny w ZSRR film fabularny, prod. 1973, reż. Leonid Gajdaj, jeden z wątków skomplikowanej fabuły nawiązuje do historii cara Iwana Groźnego - "mediawRosji"). Bohater filmu staje wobec wyzwania, by na nie odpowiedzieć stosuje najprostsze rozwiązanie. Na jego rozkaz chan krymski zostaje usunięty z kontrolowanego przezeń szlaku. W filmie sytuacja ta pokazana jest dosłownie: zbuntowani wcześniej strzelcy, teraz z pieśnią na ustach wyruszają na wojnę. Iwan Wasilijewicz pozostaje na miejscu by korzystać z przyjemności carskiego życia. Rzeczywistość niekiedy różnić się może od filmu, jednak istota tej sytuacji nie ulegnie zmianie. Chodzi o to, iż ambicje polityczne instytucji siłowych można łatwo zneutralizować, należy tylko skierować je do walki z wrogiem. Wróg wewnętrzny, weźmy dla przykładu terrorystów, daje szansę na realizację zamierzonego celu, jednak koszta polityczne poniesione dla osiągnięcia stabilności, mogą okazać się zbyt duże. A to oznacza, iż potrzebna jest wojna.

Refleksja, iż każda wojna, a także militaryzacja życia społecznego ma swoje korzenie w polityce wewnętrznej wydaje się trywialna. Często słyszymy wyjaśnienie, iż tego rodzaju tendencje pozwalają reżimom autorytarnym zdobyć większe poparcie ze strony jednoczącego się wobec wroga zewnętrznego społeczeństwa. Jest ono prawidłowe, ale niepełne. Nie mniejsze znaczenie ma fakt, iż użycie sił zbrojnych w konfliktach międzynarodowych jest użyteczne ze względu na neutralizację ich potencjału w polityce wewnętrznej. To dla naszego kraju niedobra wiadomość, oznacza bowiem, iż nowe wojny nie powinny być dla nas niespodzianką


Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciolowski



Artykuł ukazał się na portalu slon.ru: https://slon.ru/posts/64500?utm_source=slon.ru&utm_medium=email&utm_campaign=morning#payline






*Grigorij Gołosow (ur.1963), wybitny rosyjski politolog, profesor Uniwersytetu Europejskiego w St. Petersburgu. Wykładał i prowadził badania w prestiżowych  uczelniach i instytutach badawczych w Anglii, USA, Norwegii. Autor licznych publikacji naukowych i publicystycznych w mediach rosyjskich i zagranicznych. 






Inne artykuły Grigorija Gołosowa:




Kreml zdał sobie sprawę, iż wciągnięcie Ukrainy do Unii Euroazjatyckiej jest niemożliwe. Teraz Moskwie najbardziej zależy, by zahamować zbliżenie między Ukrainą i Zachodem. Temu służy projekt federalizacji. Jednak wybitny petersburski politolog Grigori Gołosow uważa, iż cel ten Moskwie łatwiej będzie osiągnąć powstrzymując się od wspierania separatystów. Rosja powinna wesprzeć reintegrację Wschodu i Południa Ukrainy. Tylko tak można będzie zwiększyć ich wpływy w polityce ukraińskiej i uniknąć ich pełnej marginalizacji.





Prezydent Putin znajduje się u władzy dłużej niż większość światowych przywódców. Wszystkie instytucje państwowe w Rosji znajdują się pod pełną kontrolą władzy wykonawczej, a więc samego Putina. Być może w kręgach niezadowolonych prowadzi się rozmowy o usunięciu Putina, jednak rzeczywistych kandydatów do jego obalenia brak. Wybitny politolog z St. Petersburga Grigorij Gołosow zastanawia się jednak, czy możliwe jest dobrowolne ustąpienie Władimira Putina i w jakich mogłoby nastąpić okolicznościach. Jakich gwarancji należałoby udzielić ustępującemu przywódcy, by zgodził się odejść. 





Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.






czwartek, 20 sierpnia 2015

Żarty się skończyły



Zaostrzający się kryzys prowokuje rosyjskich publicystów do zadawania coraz poważniejszych pytań. Czy możliwy jest powrót do metod z okresu Wielkiego Terroru? Czy Rosji grozi głód? Jak bardzo kraj pogrąży się w izolacji od świata zewnętrznego? Coraz częściej też pojawia się pytanie o możliwość zamachu stanu. W historii Rosji w ten sposób władza zmieniała się nie raz. Władimir Jakowlew, dziennikarz, wydawca, założyciel popularnej gazety "Kommersant" ostrzega: już w najbliższej przyszłości Rosji grozi kataklizm na wielką skalę, gwałtowna zmiana władzy, lub dramatyczny kryzys społeczny i polityczny. Jakowlew ostrzega: wyjeżdżajcie z kraju, zabierajcie ze sobą dzieci. Apeluje o powołanie Komitetu Ocalenia Narodowego. Jego dramatyczny wpis na Facebooku wzbudził w Rosji szeroką dyskusję.



 Autor: Władimir Jakowlew



 


Władimir Jakowlew ostrzega: nowy rosyjski kryzys może przynieść ze sobą sceny przerażającej przemocy. 





Przyznam uczciwie, nie mam najlepszej opinii na temat poziomu swojej inteligencji. Moi znajomi mogą potwierdzić, mam wiele wad i cech osobliwych. Ale jeśli idzie o intuicję, nigdy jeszcze mnie nie zawiodła. Dlatego piszę ten tekst.

Jestem pewien, że w Rosji, w najbliższym możliwie czasie - liczonym w tygodniach, miesiącach - dojdzie do realizacji jednego z dwóch scenariuszy.


Dwa scenariusze


Może dojść do zmiany władzy. Następstwa są absolutnie niemożliwe do przewidzenia. Mogą się okazać niezwykle niebezpieczne.

Może także rozpocząć się ciężki kryzys społeczny. Towarzyszyć mu będzie przestępczość na ulicach, deficyt podstawowych towarów, zagrożenie życia i zdrowia obywateli.

Żarty się skończyły.

Jeśli macie taką możliwość, WYJEŻDŻAJCIE I PRZEDE WSZYSTKIM ZABIERAJCIE DZIECI.

Ok., niekoniecznie na zawsze, choćby na dwa, trzy miesiące (tam, dokąd można bez wizy), pół roku. Ale wyjeżdżajcie. Jeśli przez ten czas nie wydarzy się nic, a sytuacja ulegnie normalizacji będę się cieszył ze swej pomyłki.

Dobrze rozumiem, iż ci którzy mają dziś po 25-30 lat nie czują, iż scenariusze takie są prawdopodobne. Kiedy byłem w tym wieku, też niczego nie przeczuwałem. Ale pewnego dnia wróciłem z urlopu, rano poszedłem na zajęcia sportowe w klubie "Dynamo", kiedy wyszedłem z sali gimnastycznej, wsiadłem do samochodu, a potem zauważyłem, że na czerwonym świetle obok Dworca Białoruskiego razem ze mną stoją czołgi i inne pojazdy opancerzone.

To zdarzyło się rano, 19 sierpnia 1991 roku. Był to poranek pod znakiem GKCzP.  Przez trzy noce miasto przysłuchiwało się w trwodze wystrzeliwanym na zewnątrz, za oknami seriom z broni automatycznej. Wówczas tylko cudem nie skończyło się wielkim przelewem krwi.

Tym razem jednak cud się nie zdarzy. Słabi wówczas, dziś są silni. W kraju zaś nie ma tych, którzy byli w nim wówczas i potrafili wpłynąć na przebieg wydarzeń.


Przewrót przychodzi nieoczekiwanie


Przewroty zawsze dokonywane są nieoczekiwanie. Przewrót w Rumunii zaczął się od wielkiej demonstracji zorganizowanej dla poparcia ówczesnego władcy - Ceausescu. Ostatnie wybory do Rady Najwyższej ZSRR, przeprowadzone przed rozpadem państwa, cieszyły się "poparciem i aprobatą" ze strony społeczeństwa.

Wojna domowa w Rosji zaczęła się od niepokojów w Petersburgu, w kraju nie było o nich wiadomo nic. Dopiero po wielu latach nazwano je "Wielką Rewolucją Październikową".

Zewnętrzne przejawy pewności siebie ze strony władzy trudno oceniać jako dowód na stabilność sytuacji. Istnieją dwa klasyczne objawy świadczące o zbliżaniu się kataklizmów społecznych:

1. Ogólne, znaczne niezadowolenie ludności. TO ABSOLUTNIE NIEWAŻNE CZYM ZOSTAŁO SPOWODOWANE (nawet jeśli przyczyny są różne, niezadowolenie jest jedno).
2. Rozłam społeczeństwa na dwa zwalczające się obozy. W normalnych okolicznościach, obserwując społeczeństwo widzimy ogromną paletę różnorodnych poglądów. Ale gdy dwa zwalczające się obozy zajmują całkowicie różne stanowiska, gdy nie liczą się odcienie,  w obu aż kipi od skierowanych przeciwko sobie emocji.

Oba te objawy są widoczne w dzisiejszej Rosji. Przeczucie podpowiada mi, iż nadchodzącej katastrofie zapobiec się nie da. Można ją będzie tylko przeżyć. Zdaję sobie z tego sprawę, że nie zostanę usłyszany, ale powiem tak czy inaczej - trzeba byśmy przestali się nawzajem przeklinać, wyjaśniać kto ma rację. To nie jest już ważne. Można się będzie tym zająć później. Obecnie ważne jest jedno - jak będziemy ratować ludzi. Żywych ludzi, bez względu na ich przekonania polityczne.


Potrzebny jest Komitet Ocalenia Narodowego


A to dlatego, iż już za chwilę bardzo źle, bardzo strasznie będzie absolutnie wszystkim.

Jak mi się zdaje, żaden normalny człowiek nie ma dziś wątpliwości, władza utraciła możliwości działania. Nie dysponuje też żadnymi efektywnymi instrumentami niezbędnymi dla zarządzania krajem, tak w sytuacji stabilnej, jak i tym bardziej kryzysowej.

W sytuacji jaką mamy, naprawdę, może trzeba powołać do życia Komitet Ocalenia Narodowego?  Nie po to, by obalić władzę. Sama poradzi sobie z tym zadaniem, nie trzeba jej będzie pomagać. Ale w tych warunkach, być może już w najbliższym czasie, trzeba będzie ratować ludzi.

Mam wielką nadzieję, iż ktoś mądrzejszy od mnie i bardziej spostrzegawczy, już taki komitet, chicho i bez rozgłosu (tak byłoby, nawiasem mówiąc, najwłaściwiej) już dawno powołał do życia. Albo organizuje teraz. Chodorkowski, a może Nawalny.

Ale jeśli się mylę i niczego takiego nie ma, to trzeba zabrać się do roboty natychmiast. Mogę nawet podpowiedzieć odpowiednią nazwę. Nazwijcie "19-20".

Na cześć tej jedynej nocy z 19 na 20 sierpnia 1991 roku, nocy Białego Domu, gdy szukając ratunku kraj zjednoczył się naprawdę.






Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski

Oryginał ukazał się na prowadzonej przez Władimira Jakowlewa stronie w Facebooku. Tekst trafił później na łamy różnych rosyjskojęzycznych portali i blogów. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=812561068860477&set=a.431251400324781.1073741826.100003197744579&type=1&theater





Władimir Jakowlew (ur.1959 ) rosyjski dziennikarz, wydawca, biznesmen. Założyciel gazety i Domu Wydawniczego "Kommersant". Mieszka obecnie w Izraelu. 










Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com




Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.