środa, 28 października 2015

Kasa świeci pustkami



Siluanow: Rok 2016 może być ostatnim dla Funduszu Rezerwowego


Jak informuje TASS minister finansów Rosji Anton Siluanow oznajmił na posiedzeniu Rady Federacji, iż rok przyszły może stać się ostatnim dla Funduszu Rezerwowego.





Po latach inflacji za 1 rubla nie kupi się nic. 




 „Nasz zasób rezerw zmniejszy się w 2015 roku o wielkość 2,6 bilionów rubli (ok. 40,85 miliardów dolarów – przyp. tłum.), czyli więcej niż o połowę. Oznacza to, że rok 2016 będzie ostatnim, w którym wolno nam będzie w takim tempie trwonić nasze rezerwy. Potem takich zasobów nie będziemy już mieli” - powiedział Siluanow.

„Jeżeli obecne ceny ropy oraz kurs rubla do dolara utrzymają się, przy czym bieżąca cena baryłki ropy Ural wynosi  około $ 44, a kurs rubla około  62 ruble za dolar, to zabraknąć nam może w budżecie 900 miliardów rubli. To jest konkretne zagrożenie.” - powiedział minister.  Projekt rosyjskiego budżetu na rok 2016 skonstruowano w oparciu o średnioroczną prognozę ceny ropy na poziomie $ 50 za baryłkę oraz średni kurs rubla 63,30 za dolara w roku.  Projekt ten ministerstwo zaproponowało Dumie 23 października. Zgodnie z tym dokumentem dochody budżetowe w roku przyszłym maja wynieść 13 bilionów 738,5 miliardów rubli, a wydatki 16 bilionów 098,7 miliardów. Oznacza to deficyt na poziomie 2 bilionów 360,2 miliardów rubli, co stanowi 3% PKB. Pierwsze czytanie projektu ustawy budżetowej zaplanowano w Dumie na 13 listopada.


Jak wcześniej przewidywał Siluanow, wysokość zasobów Funduszu Rezerwowego wyniesie 3,4 biliona rubli. „W przeważającej części rezerwy te przeznaczone będą na pokrycie deficytu budżetu roku 2016. Natomiast środki Funduszu Dobrobytu Narodowego pozostaną na poziomie niezmienionym 4,9 miliardów rubli.” - oświadczył minister Siluanow.

W uzupełnieniu tych przewidywań Tatiana Niestierenko, zastępczyni ministra oświadczyła, że  w sytuacji, gdy brak jest zbytu na rynkach zagranicznych, zasoby pozostałe jeszcze w obu funduszach Federacji Rosyjskiej zostaną całkowicie wyczerpane w latach 2017-2108. „Przy deficycie budżetowym o tych rozmiarach i niewielkich szansach na jego zniwelowanie wskutek braku eksportu, środki funduszy są zasysane na pokrycie deficytu. Wzrost i inwestycje w sektorze prywatnym przemysłu (w tych warunkach) nie są możliwe, a fundusze rezerwowe zostaną wydrenowane. Liczymy się z tym, że przy obecnym tempie konsumowania środków z funduszy przestaną one istnieć. W latach 2017-2018 zasoby, które wypracowaliśmy w czasach wysokich cen ropy zostaną skonsumowane.” - powiedziała Niestierenko.

Wcześniej agencja TASS, powołując  się na dane Ministerstwa Finansów, informowała że według poprzednich prognoz przewiduje się wydatki z Funduszu Rezerwowego na poziomie 2,136 biliona rubli w roku 2015, a w 2016 2,623 biliona.

Komentując doniesienie TASS należy zauważyć, że rosyjskie zaangażowanie wojskowe w Syrii drenując dodatkowo rosyjskie finanse grozi, iż fatalne prognozy ministra Siluanowa i jego zastępczyni zostaną potwierdzone przez rzeczywistość.


Na podstawie TASS Maciej Górski




Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 

czwartek, 22 października 2015

Lęk i kłamstwa: przykręcanie śruby



Władimir Putin sprawuje w Rosji władzę od 15 lat. Stworzony przez niego system zmieniał się przez cały ten czas. Od kilku jednak lat można zaobserwować zdecydowany zwrot w stronę polityki represji. Władza knebluje niezależne media, przeciwników politycznych wysyła do więzienia, dyskredytuje niezależne organizacje domagając się, by rejestrowały się w charakterze agent obcego państwa. Profesor Uniwersytetu Europejskiego w St. Petersburgu, znakomity politolog Władmir Gelman w rozmowie z Radiem Swoboda podkreśla, iż w walce z przeciwnikami politycznymi reżim korzysta świadomie z technik wypróbowanych jeszcze w czasach radzieckich. Brak sukcesów gospodarczych zmusza go do coraz większego przykręcania śruby.




Z Władimirem Gelmanem rozmawia Andriej Szaryj:






W nielicznych mniej, lub bardziej niezależnych rosyjskich mediach ożywiła się toczona przez ekspertów dyskusja o zasadach na jakich funkcjonuje reżim Władimira Putina i jaka zachodzi w nim ewolucja. "Droga, jakiej nie ma", błyskotliwy tekst ekonomisty i polityka Grigorija Jawlińskiego opublikowała "Nowaja Gazieta". Zdaniem autora Rosja stoi na progu długiego i niebezpiecznego kryzysu. W pierwszym numerze kwartalnika "Kontrapunkt" ukazała się praca petersburskiego politologa Władimira Gelmana pod tytułem "Polityka strachu". Poszukuje ona odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób panujący w Rosji system polityczny wojuje ze swymi przeciwnikami i przy pomocy jakich metod ich ucisza. Władimir Gelman zwraca uwagę na umocnienie się represyjnego charakteru reżimu Putina. Jego zdaniem, jest to całkowicie naturalna faza jego rozwoju. Szuka on także odpowiedzi na pytanie, w jakim kierunku będzie się on zmieniał w najbliższych latach.






Władimir Putin sprawuje władzę w Rosji od 15 lat. Stworzony przez niego system, autorytarny korzysta ze sprawdzonych technologii w walce ze swoimi oponentami.; 



Andriej Szaryj:
Od kiedy można mówić o zwrocie reżimu Putina w kierunku polityki represji wobec swoich przeciwników?


Reakcja na wystąpienia społeczne


Władimir Gelman
Nastąpił on po wydarzeniach 2011-2012. Jak mi się zdaje, ta fala protestów, przestraszyła władze nie na żarty. W pewnej mierze zwrot był reakcją na masowe wystąpienia społeczne w Moskwie, w Petersburgu, w innych miastach. Na szczytach władzy wyciągnięto wniosek: pora na przykręcenie śruby, w żaden sposób nie wolno dopuścić do dalszego rozprzestrzeniania się nastrojów protestu. Ale oprócz tej bezpośredniej reakcji na zgromadzenia protestacyjne, warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt transformacji. W latach 2000ych wzrosły dochody ludności, podniósł się poziom życia. Dzięki temu władze cieszyły się rzeczywiście masowym poparciem. Wielu Rosjanom wydawało się, iż żyje im się lepiej dzięki Putinowi, Miedwiediewowi, kierowanemu przez nich rządowi. Od 2010 roku ten mechanizm przestał działać. Najpierw wyhamowaniu uległ wzrost dochodów, obecnie obserwujemy ich spadek. Okazało się też, iż władze nie mogą już sobie pozwolić na kupowanie lojalności obywateli. Najlepszym świadectwem może tu być historia z ogłoszonymi w 2012 roku, tak zwanymi majowymi zarządzeniami Putina (seria zarządzeń podpisanych przez Władimira Putina 7.05.2012 r. , w dniu powrotu na urząd prezydenta. Ich socjalny charakter miał umocnić jego popularność - "mediawRosji"). Do dziś nie doczekały się realizacji. Jeśli więc nie da się zapewnić marchewki, pojawiają się bodźce, by złapać za knut.

Szaryj:
Czy to oznacza, że fundamenty władzy sprawowanej przez Kreml ulegają osłabieniu?

Gelman:
Nie. Zwiększa się znaczenie innych mechanizmów sprawowania władzy. Zacytowałbym tu wypowiedź amerykańskiego politologa Adama Przeworskiego, jego zdaniem "totalitarna równowaga opiera się na kłamstwie, strachu i sukcesach w gospodarce". Jeżeli jeden z elementów tego trójkąta przestaje funkcjonować prawidłowo, to zwiększa się waga dwóch pozostałych. W rezultacie głównymi instrumentami stosowanymi w polityce przez władze rosyjskie są strach i kłamstwo.


Selektywny system represji


Szaryj:
Z pana publikacji można wysnuć wniosek, iż reżim skonstruowany pod kierownictwem Władimira Putina jest przykładem typowego współczesnego modelu autorytarnego (można jeszcze dodać przymiotnik "elektoralny", to znaczy iż z formalnego punktu widzenia przywódca zdobył władzę w drodze legalnej). Jednym ze stosowanych przez tego rodzaju reżimy instrumentów jest selektywny system represji wymierzonych w oponentów. Jak to funkcjonuje w Rosji?

Gelman:
Czasy masowych represji, takich jak te stosowane na skalę masową w okresie stalinizmu odeszły w przeszłość. W ostatnich dziesięcioleciach istnienia ZSRR aktywnie stosowano represje selektywne. W czasach zastoju korzystano z nich nie po to, by całkowicie wykorzenić niezadowolenie, ale po to by powstrzymać jego rozprzestrzenianie się… Ich cel polegał na tym, by uniemożliwić rozwój działalności opozycyjnej poza stosunkowo wąskim środowiskiem zawodowych dysydentów. Przez stosunkowo wiele lat władzom radzieckim udawało się powstrzymywać wzrost niezadowolenia. To się zmieniło i fala protestu wyrwała się spod kontroli dopiero w czasach pieriestrojki. Odnoszę wrażenie, iż przywódcy Rosji niekiedy świadomie, niekiedy spontanicznie, starają się korzystać z doświadczeń jakie w walce z nastrojami opozycyjnymi zebrano w czasach zastoju, w ZSRR. Z jednej strony przeciwników reżimu wprost, lub pośrednio poddaje się dyskredytacji, zastraszaniu, przymuszaniu do emigracji. Z drugiej strony wiele wysiłku poświęca się profilaktyce, chodzi o to, by ludzie potencjalnie gotowi do poparcia ruchu protestu odczuwali lęk, mogli spodziewać się nieprzyjemnych konsekwencji dla siebie i swoich rodzin.


Wielka Białoruś?


Szaryj:
Ta praktyka przynosi efekty?

Gelman:
W schyłkowym okresie władzy radzieckiej ta taktyka udowodniła swoją skuteczność, w działalności opozycyjnej uczestniczyli nieliczni. To oczywiste, iż w dłuższej perspektywie nastrojów protestacyjnych nie da się stłumić, wcześniej, czy później one i tak dadzą o sobie znać. Trudno dziś prognozować na ile reżimowi uda się kontrolować nastroje protestu. Warto tu wspomnieć o doświadczeniu Aleksandra Łukaszenki. Jak do tej pory potrafi on skutecznie eliminować opozycję  z życia politycznego. Na przestrzeni dłuższego czasu udaje mu się z powodzeniem likwidować poważne wyzwania pojawiające się w polityce wewnętrznej. W jakim stopniu Rosja może stać się wielką Białorusią? Nie ma oczywistej odpowiedzi na to pytanie, nie wszystko zależy od starań podejmowanych przez reżim.

Szaryj:
System putinowski utrzymuje się na powierzchni korzystając z doświadczenia czasów radzieckich oraz sąsiedniej Białorusi. Co jeszcze pozwala mu trwać?

Gelman:
Repertuar instrumentów wykorzystywanych dla podtrzymywania totalitarnego status-quo jest wszędzie mniej, lub bardziej ograniczony. Jest knut, są i pierniki. Zadanie polega na tym, by określić odpowiednie proporcje. Z tego punktu widzenia warto zanalizować doświadczenie dla polityka negatywne, to pod tym względem pouczający dla Putina będzie przypadek jego ukraińskiego kolegi, obalonego prezydenta Janukowicza. Użycie represji wobec uczestników Majdanu miało dla niego fatalne następstwa, prezydent Ukrainy utracił władzę. Dla władz rosyjskich jest to ważna lekcja, wyciągając z niej wnioski kładą nacisk na prewencyjne powstrzymywanie potencjału działalności protestacyjnej.

Przyszłość reżimu


Szaryj:
Zwrot ku polityce represji mamy za sobą. Reżim ewoluuje zgodnie z opisanymi przez pana zasadami. Co nas czeka w przyszłości?

Gelman:
Istnieje potwierdzony licznymi badaniami punkt widzenia, iż jeśli choć raz zastosowanie represji przyniosło efekty, to władze są gotowe do ich stosowania, nawet wówczas, gdy nie stoją przed rzeczywistymi zagrożeniami. Problem polega na tym, że zagrożenia pojawiają się często nieoczekiwanie dla władz, niekiedy także dla opozycji. Nawet nie bardzo wiadomo skąd się wzięły. Strach ma wielkie oczy, okazuje się jednak, iż czasem można przeoczyć uderzenie z niespodziewanej strony.

Szaryj:
Czy rozumiem pana poprawnie, Rosji nie grozi recydywa stalinizmu? Czy można powiedzieć, iż trwałość obecnego reżimu zależy od wieku jakiego dożyje prezydent Putin?

Gelman:
Niewykluczone, że i za życia Putina reżim będzie się zmieniał. Pod tym względem ma pan rację - tego rodzaju "personalistyczne" (jak nazywają je politolodzy) reżimy niezwykle rzadko żyją dłużej od swego twórcy. Widzieliśmy jak bardzo reżim zmieniał się w okresie rządów Władimira Putina. Niektóre zmiany były bardzo poważne. Jednak obecny zwrot ku represjom w znacznym stopniu zmniejsza szanse na to, iż prezydent Putin zechce kiedykolwiek pokojowo ustąpić ze stanowiska.



Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski


Oryginał ukazał się na portalu svoboda.org: http://www.svoboda.org/content/article/27314439.html





*Władimir Gelman (1965), rosyjski politolog, profesor Uniwersytetu Europejskiego w St. Petersburgu oraz Uniwersytetu w Helsinkach. Autor i redaktor 20 książek, ponad 150 artykułów naukowych. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych aktywnie zaangażowany w działalność ruchu demokratycznego St. Petersburga.










*Andriej Szaryj (1965), od roku 1992 dziennikarz Radio Swoboda. Zastępca dyrektora Sekcji Rosyjskiej. Autor i prowadzący stałej audycji "Czas Swobody". Znawca problematyki bałkańskiej. Autor i współautor 13 książek. 









Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 





niedziela, 18 października 2015

Jesteśmy mocarstwem atomowym, czyli powrót do zimnej wojny?



Zainicjowana przez Michaiła Gorbaczowa w drugiej połowie lat osiemdziesiątych polityka "nowego myślenia" sprawiła, iż posiadanie przez państwo arsenału atomowego nie gwarantuje mu automatycznie statusu supermocarstwa. W rywalizacji o przywództwo na świecie ważniejsze stały się inne atuty. Dlatego Moskwa - uważa moskiewski politolog Kirył Rogow - stawia na nową zimną wojnę. Teraz znów trzeba się będzie liczyć z posiadanym przez nią arsenałem atomowym. Zimna wojna oznacza też wzrost odczuwalnego na całym świecie napięcia, nasilenie się obaw iż w każdej chwili może dojść może do zdarzeń o nieprzewidywalnych następstwach. Istotnym elementem takiej sytuacji jest też odprężenie. Zmęczony utrzymującym się napięciem Zachód reaguje pozytywnie na nowy proponowany przez Rosję "reset". I może na to właśnie liczy Kreml?



Autor: Kirył Rogow



 

Być może w oczach kremlowskich jastrzębi nowa zimna wojna i izolacja Rosji od świata są najlepszą gwarancja stabilności reżimu. 




Jak wiadomo Rosja ma dwa główne atuty umożliwiające jej występowanie w roli gracza na skalę globalną. Są nimi ropa naftowa i broń atomowa. Jeśli ropa straciła dziś na wartości, to nastały czasy by wykorzystać atut numer dwa.


Wewnętrzna polityka zagraniczna


Czy konflikt w Syrii znajduje się w przestrzeni polityki zagranicznej? Czy też może w tym wypadku, nawet bardziej niż zazwyczaj widzimy, jak sprawdza się maksyma, iż polityka zagraniczna jest przedłużeniem polityki wewnętrznej.

Dla niewyrobionego obserwatora rosyjska interwencja wojskowa w Syrii sprawia wrażenie nie bardzo racjonalnej, przede wszystkim z punktu widzenia naszych interesów zagranicznych. Skłóciwszy się z Zachodem w związku z Ukrainą, Rosja angażuje się obecnie w konflikt ze wszystkimi wpływowymi państwami Bliskiego Wschodu i udziela poparcia praktycznie przegranemu już reżimowi Asada. O ile racjonalniej epopeja syryjska przedstawia się w konfrontacji ze stojącymi przed władzami zadaniami w dziedzinie polityki wewnętrznej. Zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie, dokąd zmierza i jakie cele historyczne zamierza osiągnąć Władimir Putin.

Najważniejszym tematem rosyjskiej polityki wewnętrznej i zagranicznej w ostatnich latach pozostawał konflikt na Ukrainie, jednak zainteresowanie nim zaczęło gasnąć. W wewnętrznej rosyjskiej przestrzeni politycznej ukształtowała się oczywista próżnia. Wojna z "siłami zła" na Ukrainie skutecznie zmarginalizowała problematykę "obywatelską", w tym także kwestie gospodarcze, wypchnęła je na peryferie przestrzeni informacyjnej. By utrzymać ją w takim kształcie, przekaz telewizyjny musi zostać wypełniony nieprzerwanym potokiem nowych wiadomości. To z jednej strony sposób na utrzymanie widza przed ekranem, z drugiej możliwość formatowania jego świadomości. Na tle grobów, zniszczonych domów i bombardowań, inflacja na poziomie 15% wydaje się mniej straszna, niż z okna typowego pięciopiętrowego bloku. Lepiej już, by ludzie wpatrywali się w telewizor, niż w widok przez  okno.

Sondaże pokazują wyraźnie, iż "silny przywódca" może liczyć na poparcie, o ile będzie mógł się pochwalić osiągnięciami w trzech podstawowych dziedzinach: gospodarce, zaprowadzeniu porządku i umocnieniu pozycji kraju na arenie międzynarodowej. Im trudniej o sukcesy w pierwszym punkcie, tym silniej należy naciskać na pozostałe pedały. Tak więc "umocnienie autorytetu na arenie międzynarodowej", jak i "odbudowa statusu światowego mocarstwa" zajmowały pewne pierwsze miejsce w spisie "osiągnięć" Władimira Putina. W minionych miesiącach te sukcesy zaczęły jednak blednąć, równocześnie zaczęły rosnąć obawy obywateli związane z "izolacją" Rosji. Choć tendencja ta zaledwie dala o sobie znać, jej dalszy rozwój może okazać się groźny. Pod tym względem, niczym w telewizyjnym menu, im mniej Putin będzie się kojarzyć z osiągnięciami w polityce zagranicznej, tym bardziej będzie oceniany przez pryzmat polityki wewnętrznej, w tym także problemy natury gospodarczej.

Zachowanie wysokiego poziomu mobilizacji wewnętrznej, przełamanie izolacji,  powrót do centrum debaty światowej, udzielenie poparcia dla Asada, a tym samym przymuszenie Stanów Zjednoczonych do wznowienia dialogu - tak mniej więcej wyobrażano sobie zamiary Władimira Putina pod koniec jego niedawnej wizyty w Nowym Jorku.


Model zimnej wojny


A jednak ekspediowanie rosyjskiego kontyngentu do Syrii odbywa się na tyle gwałtownie, w stylu pełnej pasji konfrontacji, iż nasuwają się pewne oczywiste wnioski: po pierwsze krok ten planowano bez względu na rezultaty rozmów w Stanach Zjednoczonych, a po drugie, iż interwencja w Syrii podporządkowane jest innej, bardziej globalnej i twardej logice.

Takie rozumowanie wydaje się jeszcze bardziej uzasadnione, gdy uwzględnić przeciek informacyjny opublikowany przez agencję Bloomberg: wysoko postawione moskiewskie źródła poinformowały, iż autorami i głównymi entuzjastami syryjskiej epopei są szef administracji prezydenta Siergiej Iwanow i przewodniczący Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew.

Obaj ci funkcjonariusze zaczynali karierę w radzieckim KGB. W rosyjskim kierownictwie uważani są za jastrzębi. Charakteryzuje ich zakonserwowany radziecki styl myślenia. Obydwaj są zwolennikami rekonstrukcji radzieckich chwytów, wśród nich ideologii zimnej wojny. Geopolityczna konfrontacja ze Stanami Zjednoczonymi jest dla nich filarem politycznego bytu Rosji, na nim winny się opierać tak polityka zagraniczna, jak i wewnętrzna.

Czym jest zimna wojna, jeśli przekazać sens tego terminu jednym zdaniem? Zimna wojna to sytuacja, w której znaczenie ma broń atomowa. Od połowy lat osiemdziesiątych świat funkcjonował w nowych warunkach, znaczenie broni jądrowej uległo silnemu ograniczeniu. Jest ona ważna, jako ostateczny środek obrony suwerenności. Ale arsenał jądrowy nie jest szczególnie ważnym argumentem w konkurencji o światowe przywództwo i wpływy. 

Zainicjowana przez Michaiła Gorbaczowa polityka "nowego myślenia", zdaniem zwolenników restauracji geopolitycznej, była błędem, jeśli nie wręcz przestępstwem. Jej skutkiem było rezygnacja z broni atomowej jako argumentu w prowadzonym na świecie wielkim politycznym handlu. W rezultacie Rosja straciła swój status supermocarstwa.

Jak wygląda zimna wojna w rzeczywistości? Jest to sytuacja, w której stosunki między mocarstwami atomowymi są napięte do takiego stopnia, iż każdy następny krok grozi niekontrolowaną eskalacją z koszmarnymi i nieprzewidywalnymi dla ludzkości konsekwencjami. To dlatego każde kichnięcie nie tylko w Waszyngtonie, ale i w Moskwie obserwowano z taką uwaga na całym świecie. O czym myśli się na Kremlu? Dlaczego Putin nie jedzie na urlop? Kto może zostać jego następcą?

Stylistyka zimnej wojny pojawiła się w życiu politycznym już w zeszłym roku. Oficjalne rosyjskie źródła informacji i związani z Kremlem analitycy zastanawiali się nad możliwością konfliktu atomowego, w sytuacji gdyby konfrontacja w kwestii Krymu i Wschodniej Ukrainy zabrnęła zbyt daleko. Grzechot rakietowych instalacji atomowych stał się słyszalny w retoryce politycznej, zaczął formatować logikę polityki zagranicznej i wewnętrznej. Rosyjskie samoloty podjęły demonstracyjnie niebezpieczne loty w strefie "NATO".


Model wietnamski


Logika zimnej wojny polega na stałym balansowaniu na granicy konfliktu globalnego. Oznacza ona, iż rywalizujące ze sobą mocarstwa biorą pod własną kontrolę maksimum dostępnej dla nich przestrzeni i kształtują ciągłą linię frontu, wzdłuż niej życie toczy się niemal według zasad czasu wojny. Dzięki temu, iż stale istnieje prawdopodobieństwo przypadkowego zderzenia, poczucie zagrożenia globalnego podgrzewane jest przez cały czas

Konfiguracja odtwarzana obecnie w Syrii odpowiada klasycznemu modelowi czasów zimnej wojny. Siły zbrojne obu mocarstw znajdują się w tym samym regionie, ale wspierają w nim walczące ze sobą strony. W czasach zimnej wojny podobna sytuacja istniała w Korei, w Wietnamie (tu ZSRR wspierał Wietnam północny, a USA Południowy), a także w wielu innych miejscach, dzięki czemu można było stale podlewać oliwy do ognia wojny na skalę globalną.

Te emocje patriotyczne, z jakimi rosyjska telewizja obserwuje dni codzienne rosyjskiego zgrupowania w Syrii, pozwalają wyobrazić sobie różne możliwe scenariusze rozwoju wydarzeń. Brak koordynacji działań podejmowanych przez zgrupowanie rosyjskie i koalicję międzynarodową i oczywista różnorodność realizowanych przez nie celów, będą prowokować rosnące napięcie i niebezpieczeństwo przypadkowego lub nie całkiem przypadkowego zderzenia. W takich warunkach (gdy istnieje tego rodzaju niebezpieczeństwo, albo, nie daj Bóg, zdarzy się naprawdę) rosyjska maszyna informacyjna jest w stanie  przekazać publiczności rosyjskiej odpowiedni sygnał:  nadeszła pora by w pełnej skali adaptować się do ideologicznych i psychologicznych modeli zimnej wojny. Trzeba znów przyzwyczaić się do myśli o możliwości, iż dojdzie do użycia broni jądrowej. Należy także w oczach obywatela uzasadnić strategię polegającą na restauracji żelaznej kurtyny w polityce wewnętrznej.


Model Korei Północnej


Czy tego rodzaju strategia jest w ogóle racjonalna? Z punktu widzenia Kremla, nie ma wątpliwości, że tak. Po pierwsze z zimną wojną związany jest jeszcze jeden istotny moment - detente, odprężenie. Gdy w pewnym momencie dochodzi do apogeum napięcia pomiędzy skonfliktowanymi stronami, obie zaczynają proponować własnemu społeczeństwu i światu "politykę odprężenia". To łatwo sobie wyobrazić: po okresie potężnej eskalacji wszelkiego rodzaju gróźb, Moskwa proponuje nowej administracji w Waszyngtonie kolejny "reset". Zachodnia opinia publiczna, zmęczona przeżywanymi lękami, do tego rodzaju propozycji odniesie się ze zrozumieniem. Kwestie Krymu i Wschodniej Ukrainy zostaną uznane za niezasługujące na uwagę.

Równocześnie, jak się wydaje, inna całkiem racjonalna myśl ma znaczenie fundamentalne. Jeśli przyjrzymy się istniejącym na świecie w ciągu ostatnich 20-30 lat reżimom autorytarnym, to zauważymy, iż o ile liczne, choć stosunkowo otwarte, skorumpowane satrapie Bliskiego Wschodu poniosły klęskę, to największą stabilność zachowały obłożone sankcjami reżimy znajdujące się w stanie konfrontacji z USA i deklarujące pełną izolację od świata zewnętrznego. Rządzące w tych państwach dyktatury zachowywały władzę, mimo iż spadał poziom życia ludności. Czyż nie jest to ważna lekcja dla tych, komu przepowiadają kilka lat niskich cen ropy naftowej?

Jak wiadomo Rosja ma dwa główne atuty, dzięki którym może pełnić rolę globalnego gracza - ropa naftowa i arsenał jądrowy. Gdy ten pierwszy traci na wartości, pora wykorzystać drugi.



Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski



Oryginał ukazał się na portalu agencji "RBK":

http://www.rbc.ru/opinions/politics/12/10/2015/561aaf8c9a7947728d0e47e5






Kirył Rogow (1966), wybitny intelektualista rosyjski średniego pokolenia, publicysta, politolog, analityk Instytutu Gospodarki Okresu Przejściowego im. Jegora Gajdara. 










Artykuły Kiryła Rogowa na „Media-w-Rosji”:


W latach dziewięćdziesiątych, po upadku w ZSRR, Rosja znalazła się w czarnej dziurze. Pierwsza dekada lat dwutysięcznych przyniosła odbudowę gospodarczą i konsolidację reżimu. Zwycięstwo odnieśli zwolennicy porządku hierarchicznego. Jednak wraz z aneksją Krymu – pisze wybitny rosyjski publicysta i politolog, Kiryl Rogow - postradziecka epoka w historii Rosji dobiegła kresu. Rok 2014 to dla Rosji początek okresu kryzysowego. Fundamenty, na których opierało się zwycięstwo hierarchicznej konsolidacji, zwłaszcza gospodarcze, okazały się kruche. Osłabła wiara, iż źródłem dobrobytu jest państwo, nie rynek. Kryzys w Rosji potrwa kilka lat – ostrzega Rogow – przechodząc z jednego stadium do drugiego.


Ukraina znalazła się na progu wojny domowej. Jeszcze kilka lat temu, tego rodzaju rozwój wydarzeń wydawałby się nieprawdopodobny i zmyślony. Dlatego dziś, tak ważne jest, by przyjrzeć się mechanizmowi, który uruchomił taki właśnie scenariusz. Kryzys postsowieckich reżimów nabiera charakteru systemowego. Także obywatele Rosji już niedługo mogą zakwestionować monopol państwa do stosowania przemocy.


W najbliższych dniach sąd w Moskwie ogłosi wyroki w procesie 8 uczestników antyrządowej demonstracji, przeprowadzonej blisko 2 lata temu. W centrum miasta, na Placu Blotnym zebrało się wówczas 80 tysięcy manifestantów. Na łamach opozycyjnej „Nowej Gaziety”, Kirył Rogow analizuje mechanizm prawny, jaki w Rosji Wladimira Putina pozwala posadzić na lawie oskarżonych niewinnych ludzi. Pokazuje, jak artykuł 318 kodeksu karnego stał się instrumentem bezprawnej przemocy stosowanej wobec obywateli. 






Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 

środa, 7 października 2015

Do absolutnego zła nie pisze się listów



List znanego dziennikarza Olega Kaszyna do przywódców Rosji na razie nie doczekał się odpowiedzi. Władze nie zareagowały na sugestię, iż śledztwo w sprawie napadu na Kaszyna w 2010 roku zostało sparaliżowane, by uratować skórę jego zleceniodawcy, gubernatora obwodu pskowskiego Andrieja Turczaka. Bez reakcji pozostały zarzuty o demoralizację narodu, o działania Kremla prowadzące do jego całkowitej dezorientacji. Jednak list Kaszyna, wzorowany na słynnym posłaniu pisarza Aleksandra Sołżenicyna do przywódców ZSRR wzbudził ożywioną dyskusję w rosyjskich mediach niezależnych, w sieciach społecznościowych. Obok głosów poparcia pojawiły się reakcje sceptyczne. Jedną z nią był tekst Alfreda Kocha, aktywnego polityka w latach dziewięćdziesiątych, dziś emigracyjnego publicysty. Jego zdaniem, pisanie listów do obecnej władzy jest przejawem bezgranicznej naiwności. Obecna władza jest absolutnym złem, a pisanie do niej listów jest zdradą dobra.
  


Autor: Alfred Koch  





Pod rządami Borysa Jelcyna zajmował wysokie stanowiska w aparacie władzy. dziś jest emigrantem politycznym, mieszka w Bawarii. Jednak jego  teksty i wypowiedzi są uważnie czytane przez publiczność w Rosji. Często budzą spory i polemiki. 




Oto co myślę na ten temat: taki gatunek dyktatury jak rosyjsko-radziecka jest jednak w stanie ewoluować i zmieniać się.

LIst Sołżenicyna

Tylko popatrzcie: czterdzieści dwa lata temu Sołżenicym napisał swój słynny list do przywódców ZSRR. Była to sensacja. KC KPZR, Wydział Ideologiczny, Wydział Piąty KGB, Związek Pisarzy ZSRR, itd., mówiąc krócej, cała radziecka maszyna propagandowa, ideologiczna, karna i odpowiedzialna za bezpieczeństwo wpadła w histerię.

Ludzie trafiali do więzienia za przechowywanie tekstu. Za rozpowszechnianie, za to, że go czytali. Konfiskowano urządzenia do kopiowania. Zaostrzono kontrolę nad korzystaniem z maszyn do pisania. Kseroksy na noc zamykano na kłódkę, na drzwiach stawiano pieczęć.

Na Sołżenicyna rzuciła się specjalnie wyszkolona armia dziennikarzy, pisarzy, działaczy kultury. Nawet w szkołach odbywały się pięciominutowe sesje nienawiści, opowiadano kim jest ten Sołżenicyn - to wróg ludu i naszego ustroju.

Władzom wydawało się, że prosty radziecki człowiek przeczyta tekst i koniec: rozpadnie się władza radziecka. Prosty człowiek radziecki utraci swą wiarę, wniosek narzucał się sam: przepadła sprawa socjalizmu.

Więcej nawet: w tamtych czasach przywódcy komunistyczni poczuli się wręcz obrażeni, że tak o nich się myśli. Oni, dniem i nocą, rwą sobie żyły, z zatroskaniem myślą o społeczeństwie, a tu jakiś niegodziwiec rzuca oszczerstwa na uczciwych bolszewików… 

Władza dzisiejsza ma skórę o wiele grubszą i jest o wiele mniej wrażliwa. Oto Kaszyn napisał nowy "List do przywódców (numer 2)". Nie będę analizował jego wartości literackiej, ten tekst, być może,  nie jest gorszy nawet od posłania Sołżenicyna (to kwestia gustu). I co? A no nic…

Brak reakcji

Nawet mowy nie ma, by zaczęły się konfiskacje urządzeń do kopiowania na masową skalę, nikt nie zakazuje sprzedaży smartfonów i komputerów. Nie zarządzono blokady Facebooka. Nie podjęto decyzji, by w ciągu 24 godzin wyrzuć Kaszyna z Rosji do ulubionej przez niego Szwajcarii. Nawet Pieskow nie wystąpił z żadnym komentarzem.

Centrum "E" nie "ruszyło nawet główką". Żadna odpowiedź nie pojawiła się w programach telewizyjnych. W przedszkolach nie uruchomiono programu porannych lekcji wychowawczych z paleniem portretu Kaszyna. Nie wydarzyło się w ogóle nic….


A przecież nie da się powiedzieć, iż Kaszyn jest dziennikarzem niezbyt znanym. Wręcz przeciwnie, jest świetnie znany. Nie prawdą byłoby też twierdzenie, iż jego listu nikt nie przeczytał. Przeczytały dziesiątki tysięcy ludzi. A przeczytają jeszcze setki tysięcy.

O co więc chodzi? Skąd wzięła się taka flegmatyczna reakcja władz? Nie boją się rozczarowania ze strony prostego Rosjanina? I że ten list w jego świadomości zasieje wątpliwości? że doprowadzi do zmiany w jego stosunku do władz?

Nie, nikt się nie boi. To świadectwo jak bardzo w ciągu tych 42 lat zmieniła się władza, do jakiego stopnia dostosowała się do rzeczywistości. Co to znaczy, że się dostosowała? Władza zrozumiała, iż cały ten zgiełk nie ma najmniejszego znaczenia.

Mamy was w…

Uważacie, że jesteśmy złodziejami? No tak, przecież specjalnie tego nie ukrywamy. Uważacie, że w Rosji są ludzie, których nie obowiązuje prawo? Oczywiście, że są. Dobrze to wiecie, a my wiele razy, w jawny i demonstracyjny sposób tłumaczyliśmy jak jest. Jesteście zdania, że mamy was w dupie? Nareszcie, zrozumieliście, jaki mamy do was stosunek. A już nam się zdawało, że wszyscy jesteście nieuleczalnymi tępakami.



Po pięciu latach śledztwo doprowadziło do wykrycia sprawców napadu na Olega Kaszyna. Czy sprawiedliwość dosięgnie w końcu zleceniodawcą, gubernatora obwodu pskowskiego, Andrieja Turczaka? 


Zapamiętajcie to debile: zwisa nam, co o nas myślicie. Czytajcie wszystkie literki po kolei: z-w-i-s-a. Jasne? Co zrobimy w związku z listem Kaszyna? Nic. Dobrze to zrozumieliście. Zrobimy zero. Nawet nie będziemy go czytać. Cała ta historia jest nam obojętna.

Powstałby ten list, albo nie, i tak nasze zachowanie wobec was się nie zmieni. Dusiliśmy was do tej pory, będziemy dusić dalej. W naszych oczach jesteście świniami oraz idiotami. Takimi zostaniecie. I piszcie swoje szpargałki, ile wam dusza zapragnie. Papier zniesie wszystko. I wasze nieszczęsne dziecięce popiskiwanie.

Opowiadać o was pionierom, to poniżej godności. Pokrzyczycie, pokrzyczycie i zamkniecie się, zmęczycie się. A nam wszystko jedno, pies szczeka, karawana jedzie dalej. Ciekawe, jak to się stało, że przez te czterdzieści dwa lata tak się zmieniliśmy? Pewnie dlatego, iż zrozumieliśmy, to czego nie rozumieliśmy wcześniej. Nie mamy do czynienia z żadnym narodem.

Kaszyn pisze - "zdemoralizowaliście naród". Zdemoralizowaliśmy, to prawda, ale nie naród. Nie da się zdemoralizować narodu. Prawdziwy naród odtwarza swoją moralność, wszystkie jej elementy. Naród ją przechowuje. Właśnie moralność jest immanentną cechą narodu. Narodowi nie da się zabrać moralności. Innymi słowy, naród bez moralności nie jest narodem.

Demoralizujemy tłum

W ten sposób demoralizujemy motłoch, tłum. Tylko motłoch pozwoli się zdemoralizować. Tak więc naszego największego odkrycia w ostatnich latach dokonaliśmy wtedy, gdy zorientowaliśmy się, że w Rosji nie ma żadnego narodu.

Jak to się stało? Pod tym względem zapewne macie rację: stuletnie ludobójstwo nie mogło pozostać bez konsekwencji. Być może historia jest jeszcze bardziej złożona. Może wszystko zaczęło się jeszcze wcześniej, ale to nie ma już teraz znaczenie. Nasi poprzednicy dokonali wielkiej rzezi - wystarczy, by zniszczyć jakikolwiek naród. Nawet najzdrowszy i pełen energii.

Tak czy inaczej, obecne władze rosyjskie posłużyły się brzytwą Ockhama i odcięły wszystko to, co zbędne. Nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę. Władza zrozumiała moment szczególnie istotny: ideologia jest wyjątkowo szkodliwa. Wyznając ideologię szybko popada się w doktrynerstwo, traci się szansę na dokonanie optymalnego wyboru. Efektywne decyzje można podejmować tylko przekraczając granice ideologii.

Nagi pragmatyzm

Z tego też powodu władza zrezygnowała z moralności (moralność to jeden z różnych przejawów ideologii). Nagi pragmatyzm władzy doprowadził ją do nieoczekiwanego wniosku: najlepiej rządzi się wtedy, gdy można kupić większość a wobec mniejszości zastosować przemoc. To wszystko. Taki jest początek i koniec całej kuchni rządzenia.

Jeśli udało się kupić większość,  to wówczas przełknie ona każdy twój fortel. Ta przekupiona większość pozbawiona jest moralności, więc jej zdaniem to logiczne, że brakuje jej też i władzy. Więcej nawet, tego rodzaju publika odbierze moralność w zachowaniu władzy, jako jej słabość i brak zdecydowania.

Po co o tym piszę? Moim zdaniem żadne apele pod adresem władzy niczego nie dadzą. Wszystkie te listy są przejawem dzikiej naiwności, a nawet w pewnym sensie wyrazem pozerstwa. Człowiek dostał po głowie żelaznym łomem - a on jeszcze nie rozumie… A gdyby nie dostał…?

A teraz to wezwanie pod adresem nie istniejącego bytu, nie wiadomo jakiego "narodu". Ach, zostawcie go w spokoju, nie znęcajcie się nad narodem, nie demoralizujcie go, nie dezorientujcie…

Jeszcze krócej. Mamy do czynienia z całkowitym i absolutnym złem. Zrzuciło ono z siebie wszystkie listki figowe, za to nosi na ręku zegarek za miliony rubli. To zło przechwala się, że jest złem. Jest złem świadomym swojego zła. To prawda, nawet stworzyli dla siebie własną szatańską cerkiew. W niej pełno jawnych i oczywistych przykładów bluźnierstwa i wypaczania nauki Chrystusa.

Pisanie listów pod adresem tego zła nie tylko jest pozbawione sensu, może być także nieuczciwe. Zło gra przecież z wami w uczciwą grę. Tłumaczy ci wprost, nie licz na nic. A ty kłamiesz samemu sobie, próbujesz przekonać siebie i otoczenie, iż dialog jest możliwy, wystarczy tylko by władza cię usłyszała. Takie postępowanie jest nie tylko nieuczciwe wobec zła. Jest także zdradą dobra.

Kiedy zaś zdradzamy dobro, ono znika…



Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski


Oryginał ukazał się najpierw na stronie prowadzonej przez autora na "Facebooku":


Tekst został później szeroko rozpowszechniony w rosyjskim Internecie.




LIst Olega Kaszyna do przywódców Rosji:

"Odpowiadacie za gigantyczną katastrofę moralną". Oleg Kaszyn pisze do przywódców Rosji.





*Alfred Koch (ur. 1961), rosyjski polityk orientacji liberalnej, związany z formacją Jegora Gajdara i Anatolija Czubajsa. Publicysta, biznesmen. W latach 1993-1997 pracował w Komitecie d.s. Własności Państwowej, w ostatnim okresie na stanowisku przewodniczącego. Był współodpowiedzialny za program prywatyzacji, który stal się źródłem bajecznego bogactwa dla garstki rosyjskich oligarchów. Pod rządami Władimira Putina stal się jego radykalnym krytykiem. W obawie przed aresztowaniem wyjechał z Rosji w 2014 roku. Mieszka w Niemczech. Jego strona w Facebooku cieszy się gigantyczną popularnością. 








Inne teksty Alfreda Kocha na "Media-w-Rosji":



Przez lata Alfred Koch cieszył się w Rosji podejrzaną reputacją. Zarzucano mu współudział w programie złodziejskiej prywatyzacji najbardziej dochodowych gałęzi gospodarki rosyjskiej. Potępiano za rolę, jaką odegrał w likwidacji niezależnej telewizji NTV. Zawsze jednak był przekonanym zwolennikiem gospodarki i polityki liberalnej. Teraz przekonania zaprowadziły go do obozu najbardziej zawziętych przeciwników prezydenta Putina. Pisany przez Kocha na emigracji w Bawarii blog cieszy się w Rosji gigantycznym zainteresowaniem. Koch pisze z rozmachem, nie wstydzi się wulgaryzmów, bez litości tropi przejawy demoralizacji w obozie władzy. Jego rozmówcą w wywiadzie dla magazynu Sobiesiednik jest Dmitrij Bykow, błyskotliwy poeta, eseista, satyryk, dziennikarz. Rozmawiają o tym, co najważniejsze. O wojnie na Ukrainie, zabójstwie Niemcowa, przyszłości Władimira Putina.



Wesele Dmitrija Pieskowa, rzecznika prasowego prezydenta Rosji wciąż jest gorącym tematem w rosyjskich mediach społecznościowych. Mieszkający dziś w Bawarii Alfred Koch, polityk i publicysta oszacował koszta hotelu, kolacji weselnej i występów zaangażowanych artystów. Jeśli zapłacił ktoś inny, to oznacza, że Pieskow skasował łapówkę. Jeśli rachunek - pyta Koch - uregulował sam rzecznik, to skąd kremlowski urzędnik wziął tyle kasy…. 



Porozumienie z Iranem budzi w Rosji niepokój. Napływ tamtejszej ropy naftowej na światowe rynki może doprowadzić do istotnego spadku cen tego surowca. Alfred Koch, polityk liberalnej orientacji, były minister do spraw prywatyzacji, dziś emigrant polityczny zamieszkały w Niemczech apeluje do Władimira Putina, by wyzbył się fałszywej nadziei. Ropa po 60 dolarów za baryłkę oznacza, iż Rosja ruszy szlakiem wiodącym ku katastrofie gospodarczej. W warunkach sankcji udzielane jej kredyty będą drogie i uwarunkowane politycznie. Pora - Koch ostrzega prezydenta Rosji - zapomnieć o wybrykach w starym stylu.



Oficjalna propaganda rosyjska grzmi: ofiarowaliśmy Polsce wyzwolenie, dla niego zginęły setki tysięcy naszych żołnierzy. "Związek Radziecki sam nie był państwem wolnych ludzi, nie mógł nikomu zapewnić wolności" - odpowiada w Moskwie polska ambasador, pani Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. W rosyjskim Internecie posypał się na nią grad obelg.

Jednak nie wszyscy Rosjanie popierają punkt widzenia oficjalnej, propagandy. Na swojej stronie w Facebooku, polską ambasador wziął w obronę Alfred Koch, polityk, publicysta, jedna z najbarwniejszych postaci na rosyjskiej scenie politycznej: "Nie da się jednostronnie przyznać sobie tytułu wyzwoliciela. Pod tym względem potrzebna jest także zgoda wyzwolonego. Może nie?"





Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.