Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Majdan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Majdan. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 lutego 2014

Borys Niemcow: Lekcja Majdanu

Nie cała Rosja daje się ogłupić kremlowskiej propagandzie na temat wydarzeń na Ukrainie. W Rosji obecne są wszystkie te negatywne zjawiska (korupcja, arogancja władzy, kryzys gospodarczy),  które na Ukrainie doprowadziły do rewolucji – uważa były wicepremier, dziś jeden z liderów anty kremlowskiej opozycji Borys Niemcow.


Jego zdaniem cierpliwość Rosjan nie będzie wieczna. Rosyjskiego Majdanu w przyszłości nie da się wykluczyć.


Janukowicz jest wszystkiemu winien




Majdan na 100% został sprowokowany przez Janukowicza.  Jego przyczyny są następujące:


Borys Niemcow od lat krytykuje reżim Wladimira Putina
za korupcję i represje wobec jego krytyków/ 


1. Bezprecedensowe oszustwo (przypomnijcie sobie, jak Janukowicz przez dwa lata pod rząd przekonywał ukraińskie społeczeństwo, iż pragnie eurointegracji, i jak potem oszukał)

2. Niewiarygodne złodziejstwo. Dzieci Janukowicza dorobiły się podczas jego rządów miliardowej fortuny, poziom korupcji na Ukrainie jest wyższy, niż w Rosji Władimira Putina.

3. Kryzys gospodarczy i zubożenie społeczeństwa. Ukraińskie pensje są wielokrotnie niższe od rosyjskich. W kraju panuje wysokie bezrobocie, emerytury i pensje pracowników sfery budżetowej są bardzo niskie.

4. Pogardliwy stosunek do społeczeństwa i niechęć do prowadzenia z nim dialogu i poszukiwania kompromisu. Cała historia Majdanu, od listopada,  bierze się właśnie stąd.

5. Stosowanie przemocy wobec obywateli. Nawet wówczas, kiedy protesty nosiły pokojowy charakter. Tak przebiegały wydarzenia nocą 30g0 listopada, tak samo w grudniu.

6. Uzurpacja władzy. Zmiana konstytucji na swoją korzyść i przyjęcie w połowie stycznia dyktatorskich ustaw (o agentach obcych państw, zakazie demonstracji, itd.).

Wszystko to stało się przyczyną ludowego powstania i obalenia Janukowicza. Nie mam najmniejszych wątpliwości, iż kwestia jego rezygnacji zostanie rozwiązana lada moment. Jego minister spraw wewnętrznych Zacharczenko uciekł z kraju, nikt już nie stanie w jego obronie. Istnieją za to organy władzy gotowe ogłosić Impeachment Janukowicza. Rada Najwyższa Ukrainy już pewnie zaraz przeprowadzi w tej sprawie stosowne glosowanie (wpis na blogu Niemcowa ukazał się na chwilę przed sobotnim glosowaniem Rady o pozbawieniu Janukowicza stanowiska prezydenta – „media w Rosji”).


W programie telewizja "Rossija" prowadzonym przez Władimira
Sołowjowa uczestnicy straszyli publiczność okrucieństwem
banderowskiego faszyzmu. 

Majdan w Rosji?


A teraz przyjrzyjmy się sytuacji w Rosji. U nas także obecne są wszystkie te zjawiska, które stały się przyczynami Majdanu.

1. Oszukiwanie ma u nas jeszcze bardziej podły i cyniczny charakter, niż w Kijowie. Przypomnijcie sobie zapluwających się Kisielowów, Żyrinowskich, Żeliezniaków, Sołowjowów (pro kremlowscy publicyści i politycy, którzy ostatnio szczególnie krytycznie komentowali sytuację na Ukrainie – „media w Rosji”) i ich wezwania do krwawej rozprawy ze społeczeństwem. Opowieści o terrorystach i faszystach na Majdanie emitowane od rana do wieczora przez naszą zdegenerowaną telewizję.

2. O złodziejstwie pisać nie będę. Sami wiecie wszystko.

3. W Rosji nie ma ciężkiego kryzysu gospodarczego, ale obserwujemy dewaluację waluty i stagnację ekonomiki.

4. Paraliż dialogu. Mamy monolog Kremla. Widzimy jego pomagierów w ekstazie klaszczących w dłonie. Cała nasz Duma jest nic nie warta.

5. Przemoc stosowana przez władze. Więźniowie polityczni. Bezwzględne tłumienie akcji protestu.

6. Uzurpacja władzy w Rosji jest większa nawet, niż na Ukrainie. Putin kurczowo trzyma się władzy i chce rządzić aż do śmierci.

Widzę tylko dwie różnice. Putin ma więcej pieniędzy. Nasze społeczeństwo gotowe jest znosić więcej. Ale cierpliwość narodu nie będzie trwać wiecznie.

Czy Kreml jest w stanie wysnuć wnioski z lekcji Majdanu? Czy władza będzie teraz mniej kłamać i kraść? Czy będzie gotowa zwrócić obywatelom ich prawa i wolność i zrezygnować z wiecznych rządów? Mam wielkie wątpliwości. Najpewniej będą jeszcze bardziej kłamać, jeszcze bardziej kraść, i by utrzymać się u władzy postawią na represje.

Wtedy okaże się, że rosyjski Majdan jest nieunikniony. Cała odpowiedzialność spadnie wtedy na cyniczną i żądną zysków rosyjską władzę. Wtedy i na nich spadnie przekleństwo, tak jak teraz przeklęty jest Janukowicz.





Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com




czwartek, 20 lutego 2014

Pisarz Borys Akunin: strach Putina przed Majdanem w Rosji

Liberalna Rosja w niemym przerażeniu obserwuje wydarzenia w Kijowie. I tak, jak pisarz Borys Akunin, obawia się możliwej reakcji swojego prezydenta:  dalszych surowych kar  i represji w stosunku do oponentów. 


Blog Borysa Akunina


Oglądam transmisję z Kijowa – myślę o Moskwie. O tym, że i u nas może się to zdarzyć i jakie to będzie straszne.

Najważniejsze, iż przecież nikt tego nie chce, z wyjątkiem, tych najbardziej szalonych, z tej i z tamtej strony. Pierwszym śni się rewolucja, drugim śni się Gułag.

Spoglądacie tak na sytą, migocącą światełkami reklam Moskwę i nie wierzycie, że coś takiego jak w Kijowie jest u nas możliwe. Prawda?

Ale Putin w to wierzy. Tylko tak, można wytłumaczyć wszystkie jego działania. Ale te działania są niemądre. Nie wiadomo, po co drażni, i tak już rozdrażnioną publiczność bezmyślnym propagandowym gdakaniem w telewizji. Nie wiadomo, po co dusi telewizję „Dożd’” i radiostację „Echo Moskwy”, choć ich publiczność, tak czy inaczej, odwróciła się od niego na zawsze. Za to swoich Putin nie rzuca nigdy, nawet jeśli są oczywistymi przestępcami. Niestety – tak działa świadomość małolata.

Jeśli jutro wtrąci na długie lata do więzienia demonstrantów z Placu Błotnego (21go lutego sąd w Moskwie ma wydać wyrok w tej sprawie – „MediawRosji”) – zgodnie z typową logiką Putina, tak należy zareagować na Majdan – trzeba  potem będzie posadzić  jeszcze wielu. Ludzi z pasją u nas dostatek….. Otwarta niesprawiedliwość nawet flegmatyków zmienia w pasjonarnych aktywistów. Tak to potoczy się dalej. I pewnego dnia, to co wydaje się nam dziś strasznym snem, zamieni się w rzeczywistość.


Trzeba nam bardzo, by nasz władca dojrzał jak najszybciej. Wszyscy razem powinniśmy dokładnie przestudiować ten obraz: 





wtorek, 28 stycznia 2014

Monopol na przemoc i prawo do buntu

Kirył Rogow

Ukraina znalazła się na progu wojny domowej. Jeszcze kilka lat temu, tego rodzaju rozwój wydarzeń wydawałby się nieprawdopodobny i zmyślony. Dlatego dziś, tak ważne jest, by przyjrzeć się mechanizmowi, który uruchomił taki właśnie scenariusz. Kryzys postsowieckich reżimów nabiera charakteru systemowego. Także obywatele Rosji już niedługo mogą zakwestionować monopol państwa do stosowania przemocy.

Know-how po kremlowsku

Na Kremlu, można sobie wyobrazić, zacierają ręce, w oficjalnych rosyjskich mediach w każdy możliwy sposób reklamowana jest jedna myśl, popatrzcie tylko, do czego mogą doprowadzić tak zwane „pokojowe protesty”. I rzeczywiście, niezależnie od tego, do jakiego stopnia Kreml zaangażowany jest bezpośrednio w opracowywanie taktyki stosowanej przez administrację Janukowicza w walce z kijowskimi demonstrantami, w historii tej konfrontacji, widać jak na dłoni podstawowe idee „doktryny Putina”. 

Po odrzuceniu umowy stowarzyszeniowej, prezydent Janukowicz zderzył się z największą falą protestów od czasów pomarańczowej rewolucji. Na początku zademonstrował pełną gotowość do tego, by ją zignorować. 
Majdan to dla Kremla dowód, iż taktyka zastosowana w Rosji
do walki z wlasną opozycją okazała się skuteczna. 
Podpisując umowę z Putinem, Janukowicz stwierdził wprost: niech Majdan stoi choćby do wiosny. To prawda, że protest o charakterze pokojowym może się pochwalić znaczącą przewagą „miękkiej siły”. Ale z drugiej, nie dysponuje żadnymi instrumentami umożliwiającymi okazanie realnego wpływu na rozwój wydarzeń. Konfrontacja odbywa się wyłącznie w przestrzeni moralno-politycznej. Jeśli zignorować dyskurs prowadzony w takim języku, to energia protestu szybko okazuje się w ślepym zaułku. Widzieliśmy to na przykładzie wielu protestów organizowanych w minionych latach.
Dla wsparcia protestu niezbędna jest jego eskalacja. W innym wypadku, ludzie w końcu zaczynają się rozchodzić, doświadczając uczucia pełnej frustracji – czują się jakby ich opluto. By zapobiec eskalacji protestu  trzeba zademonstrować siłę – przeprowadzić akcję zastraszania. I w końcu wymieńmy trzeci element tej strategii: przyjęcie ustaw znacząco ograniczających prawa obywateli do protestu i radykalnie zwiększające uprawnienia władzy do zastosowania siły wobec protestujących.

To właśnie ten koktajl, w skład którego wchodzą ignorowanie pokojowych protestów, zastraszająca demonstracja siły, ustawodawstwo ograniczające prawa obywateli do sprzeciwu oraz poszerzenie prawa władzy do zastosowania siły stanowi „know how”, który jak się uważa na Kremlu zagwarantował Putinowi sukces w walce z akcjami protestu w Rosji, w latach 2011-2012.  Tę właśnie taktykę zastosowano w „scenariuszu Janukowicza”.

Państwo i prawo naturalne


Zastosowanie tej taktyki wspiera się na dwóch podstawowych ideach. Pierwsza z nich, to idea państwowego monopolu do stosowania przemocy. Druga, to legistyczne rozumienie prawa, pojmowanego jako wyłącznie pozytywne. W ramach takiej interpretacji za prawo uważane jest wyłącznie to, co zapisano w ustawach przyjętych przez ustawodawcę. Takie rozumienie prawa było charakterystyczne dla epoki feudalizmu i absolutyzmu, gdy suweren pełnił rolę jedynego źródła prawa na kontrolowanym przez siebie terytorium.

W państwie współczesnym państwowy monopol do stosowania siły jest ograniczony koncepcją prawa naturalnego. To oznacza, iż prawem nie może stać się dowolny eksces ustawodawcy. Prawo nie może naruszać naturalnych praw obywatela uzyskiwanych przez niego od narodzenia. Prawo nie może też rozmijać się z wyobrażeniami społecznymi o sprawiedliwości. Tego rodzaju ograniczenie wynika między innymi z faktu, iż w ramach demokracji przedstawicielskiej, ustawodawca nie pełni roli źródła władzy, jest zaś wyłącznie przedstawicielem władzy ludu. Idea pełnej władzy ludu znajduje się u podstaw większości współczesnych konstytucji, w tym także rosyjskiej i ukraińskiej.
Wynika z tego, iż ani rosyjska Duma, ani ukraińska Rada nie mogą uchwalać ustaw ograniczających podstawowe prawa obywateli. A to dlatego, iż zgodnie z konstytucją, to obywatelom zawdzięczają swoje pełnomocnictwa to uchwalania ustaw i sprawowania rządów. Ograniczenie praw obywateli staje się w tej sytuacji aktem uzurpacji, antykonstytucyjnego przewrotu. Nawet, jeśli takie ograniczenia są wprowadzane z powołaniem się na wolę „większości”.  Większość parlamentarna nie może uchwalić legalnego postanowienia o ograniczeniu praw obywateli, gdyż źródłem władzy pozostaje nie większość ludu, a wszyscy wolni obywatele razem. Do nich prawa te należą od urodzenia.

Dlatego właśnie koncepcja prawa naturalnego, czy w rzeczywistości koncepcja pierwszeństwa naturalnych praw obywateli w stosunku do prawa państwa do stosowania przemocy zakłada (jak to zauważano wielokrotnie w ostatnich dniach) istnienie prawa obywateli do buntu. Wprost sformułowano je w dokumentach epoki Oświecenia, wówczas gdy podniesiono także ideę prawa naturalnego i suwerenności narodu (Deklaracja praw człowieka w konstytucji francuskiej 1793 roku, czy w Deklaracji Niepodległości USA).

Prawo do nieposłuszeństwa – to nie wezwanie, ani hasło, a termin opisujący określoną kolizję prawną. Polega ona na tym, iż państwo z natury pretendujące do monopolu na stosowanie przemocy, naruszając prawo naturalne, traci w oczach obywateli swoja legitymność. W konsekwencji stosowana przez państwo przemoc traci uzasadnienie prawne. Ta kolizja została opisana od razu na wstępie Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka przyjętej przez ONZ : ”jest istotne, aby prawa człowieka były chronione przez przepisy prawa, tak, aby człowiek nie musiał, doprowadzony do ostateczności, uciekać się do buntu przeciw tyranii i uciskowi”.

 

Zburzenie monopolu

 

Archaiczna tonacja „doktryny Putina” polega na tym, iż zgodnie z nią, prawo państwa do stosowania przemocy zachowuje pierwszeństwo w odniesieniu do praw obywateli. Ono właśnie traktowane jest jako źródło i podstawa władzy. Tę interpretację, ilustruje nie tylko wyjątkowa skłonność Władimira Putina do stosowania przemocy nie w charakterze ostatniego argumentu, lecz raczej jako środka prewencji, a także w jego szczerej pogardzie wobec dowolnych inicjatyw obliczonych na podjęcie rozmów, albo pójście na ustępstwa wobec czyichkolwiek żądań. W oczach prezydenta Putina pomysł, by obywatele występowali z żądaniami wygląda jak zamach na zdobyty przez niego monopol do stosowanie siły. Uważa on, całkowicie w duchu feudalno-absolutystycznym, iż obywatele mają najwyżej prawo zwracania się z prośbami i składania petycji, co z ich strony oznacza uznanie priorytetu dla prawa na stosowanie przemocy wobec nich samych.

Władimir Putin uważa siebie za „państwowca” na tej podstawie, iż wyznaje zasadę priorytetu prawa państwa do stosowania przemocy ponad prawami obywateli. W rzeczywistości zakorzenione w takiej interpretacji nadużywanie monopolu władzy na stosowanie przemocy, prowadzi do jego ograniczenia i w efekcie do naruszenia podstaw państwowości. Co właśnie obserwujemy dziś na Majdanie. 

Przecież dziś w Kijowie, to nie państwowe siły porządkowe stanęły do konfrontacji z opozycją. Na ulicach Kijowa, konkretna społeczność ludzka (Majdany) bije się z drugim zbiorowiskiem ludzkim , Berkutem, „tituszkami”, anonimowymi bandami porywającymi działaczy. Tak właśnie wygląda początek wojny domowej i uruchomienie jej mechanizmu.

Na Kremlu, prawdopodobnie, zacierają dziś ręce w nadziei iż wydarzenia kijowskie staną się dobrą lekcją dla własnych obywateli. Źródłem rosnącego niepokoju Kremla stało się w ostatnich latach umacnianie się w świadomości społecznej idei legitymności protestów ulicznych ludności. W najbliższej przyszłości pewnie ich nie zobaczymy. Ale już w perspektywie średnioterminowej zachodząca dziś w Kijowe delegitymizacja przemocy państwowej wywrze silny wpływ na świadomość masową.
Kryzys legitymności uformowanych na przestrzeni minionych dwudziestu lat postsowieckich, neo-patrymonialnych, klanowych reżimów zaczyna nosić charakter systemowy. Towarzyszy mu znaczne pogorszenie warunków rozwoju gospodarczego. Jakoś głupio taszczyć ze sobą chrust do palącego się domu sąsiada, zwłaszcza gdy na dworze wieje wiatr.







Kirył Rogow (1966), wybitny intelektualista rosyjski średniego pokolenia, publicysta, politolog, analityk Instytutu Gospodarki Okresu Przejściowego im. Jegora Gajdara.






Blog Media W Rosji

Wydarzenia na Ukrainie oczami rosyjskich mediów



Co dla nas lepsze ? Ukraina zjednoczona, czy podzielona? Wydanie sieciowe www.znak.com


Rosja: Lekcja Ukrainy, Siemion Nowoprudskij, Nowaja Gazieta


czwartek, 23 stycznia 2014

Rosja: Lekcja Ukrainy

Przed dziesięcioma laty pomarańczowa rewolucja stała się dla Kremla pretekstem do zaostrzenia polityki wewnętrznej. Teraz znów władze są przestraszone przebiegiem wydarzeń na Ukrainie. W obliczu nieuchronnych w Rosji trudności gospodarczych fałszywie rozumiany instynkt samozachowawczy dyktuje Kremlowi kurs na dokręcanie śruby.

 

Siemion Nowoprudski dla „Nowej Gazety”

Władze rosyjskie mogą wykorzystać wydarzenia na Ukrainie dla politycznego uzasadnienia radykalnego przykręcenia śruby w samej Rosji. W ostatnich dniach deputowani frakcji „Jedna Rosja” nieoczekiwanie wycofali z parlamentu swój projekt ustawy nadającej środkom masowego przekazu finansowanym z zagranicy status „agenta obcego państwa”.
Projekt zgłosili w listopadzie 2012 roku deputowani „Jednej Rosji” Jevgienij Fiodorow, Anton Romanow i Magomied Selimhanow. Przewidywał on, iż „środki masowej informacji”, które zajmują się tematyka polityczną, dysponujące majątkiem i zasobami finansowymi pochodzącymi z zagranicy przekraczającym 50% ich własnych dochodów, muszą informować oficjalnie o tym, iż są „agentami obcego państwa”. Projekt ustawy wydaje się całkowicie zgodny z tą logiką, która podyktowała ustawodawcy przyjęcie ustawy o agentach zagranicznych wśród organizacji pozarządowych. Zastosowanej zgodnie z przeznaczeniem, przeciw organizacjom, które Kreml uważa za szkodliwe.
Dlaczego nagle projekt ustawy został wycofany? Przecież nie dlatego, by naszego ustawodawstwa nie wzbogacić o jeszcze jeden bastion dla obrony dyktatury. „Po prostu zaostrzamy sformułowania związane z pojęcie „obcego agenta”. W pierwszym projekcie mówiliśmy o 50 procentowym finansowaniu. Uważamy, iż ten wskaźnik trzeba zwiększyć (choć chyba tu chodzi w rzeczywistości o zmniejszenie - przyp. autor, S.N.). Ma to związek z wydarzeniami na Ukrainie, gdzie w istocie media wzywały do wojny domowej.” – stwierdził w rozmowie z agencją RIA Nowosti jeden z autorów projektu ustawy Jewgienij Fiodorow.
Wspierając prezydenckie aspiracje Wiktora Janukowicza
Władimir Putin zapewne nie podejrzewał ilu kłopotów
przysporzy mu ten polityk. 
Tak oto, zdaniem wpływowego polityka partii władzy, media rosyjskie, tak jak i ukraińskie, prowokują ludzi, wzywając do wojny domowej. Nie ma najmniejszych wątpliwości, iż jeśliby Ukraina podpisała porozumienie o stowarzyszeniu  z Unią Europejską nie byłoby żadnego Majdanu. Wówczas trudno byłoby sobie wyobrazić, by w centrum Kijowa doszło do pogromów, na ulicach wybuchały butelki z koktajlem Mołotowa. Jeśli nie całą, to przynajmniej część odpowiedzialności za podjęty przez władze ukraińskie wybór, który w konsekwencji doprowadził do rozlewu krwi, ponosi Rosja. Naciskano na prezydenta Janukowicza wszelkimi sposobami, poza wojskowymi. Ale dla obywateli Rosji najważniejsze jest to, jak rosyjskie władze wykorzystają wydarzenia na Ukrainie we własnym kraju. Słowa szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa, o tym że wydarzenia na Ukrainie „stanowią naruszenie norm przyjętych w Europie” brzmią szczególnie cynicznie. Rosja nie szczędziła wysiłków, by jak raz władze ukraińskie nie zaakceptowały norm respektowanych w Europie. I z całą pewnością normy te nie są drogowskazem dla władz rosyjskich.
Autorytarne reżimy, zwłaszcza te znajdujące się w stanie przedagonalnym, szczególnie chętnie oskarżają media i Internet o prowokowanie ludzi do bratobójczej walki. I Hosni Mubarak, na kilka dni przed swoim upadkiem, i Baszir al-Asad w Syrii próbowali zablokować Internet w swoich krajach. Reżimy autorytarne różnią się od rządów demokratycznych, iż nigdy nie przyznają się do odpowiedzialności za protesty ze strony ludności. Wszyscy, którzy nie zgadzają się z tego rodzaju władzą, są jej zdaniem obcymi agentami, zjadaczami szykowanych w Departamencie Stanu smakołyków.
Ukraina, swego czasu, była już źródłem natchnienia dla władz rosyjskich. Pierwsza fala autorytaryzmu ogarnęła Rosję zaraz po „pomarańczowej rewolucji”. Wtedy właśnie, po raz pierwszy, starano się wepchnąć na prezydencki tron w Kijowie, jak się wówczas wydawało, całkowicie posłusznego Kremlowi Wiktora Janukowicza. Antyzachodnia histeria, ataki pod adresem niezależnych mediów, zaostrzenie przepisów wyborczych, stosowanie na masowa skalę fałszerstw podczas wyborów na każdym szczeblu, oto jak Kreml zareagował na wyimaginowane przez siebie w tamtej chwili „pomarańczowe niebezpieczeństwo”.
Dziś władze w Rosji mają znacznie większe podstawy, by obawiać się wstrząsów społecznych. Rzuca się w oczy krach polityki gospodarczej, jego konsekwencje miliony obywateli bardzo szybko odczują w swoich portfelach. Dla scenariusza, według którego czeka nas wzrost bezrobocia, spadek dochodów ludności na przestrzeni kilku najbliższych lat, jak się wydaje, nie ma alternatywy. Trzecia kadencja Putina od samego początku zbudowana jest na zakwestionowaniu tezy o tym, iż jest on prezydentem wszystkich Rosjan. Putin zaczął udawać prezydenta „prostych ludzi” – w naszych warunkach najmniej aktywnej, biednej, apolitycznej warstwy ludności. Z tego wynika konfrontacja „mas pracujących” z napychającymi sobie kieszenie „darmozjadami-hipsterami”. Zaczęto przy pomocy odpowiedniego ustawodawstwa ograniczać prawa otwartych przeciwników władzy do organizowania publicznych akcji. Do praktyki politycznej, przy pomocy odpowiednich ustaw, wprowadzono termin „agenta obcego państwa”. Doszło do serii głośnych dymisji w mediach, nie obyło się bez likwidacji niektórych państwowych instytucji medialnych, do tej pory całkowicie lojalnych wobec władzy.
Obecnie, gdy gospodarka rosyjska zaczyna regulować rachunki rosyjskiej polityki, zaś polityk stojący na czele państwa od 15 lat nie może już udawać, iż jest prezydentem nadziei, władzom rosyjskim szczególnie kusząca wydaje się jedna droga, ta wiodąca do maksymalnego zaostrzenia rygorów. Fałszywie rozumiany instynkt samozachowawczy staje się jedynym impulsem do podejmowania kluczowych dla kraju decyzji. Na naszych oczach Ukraina przekształca się w poligon doświadczalny dla nowego, represyjnego kursu w samej Rosji.
-----------------------------------
Blog Media w Rosji o wydarzeniach na Ukrainie:

1.
2.

Ukraina : rosyjski polityk wzywa Janukowicza do odejścia.

Konflikt na Ukrainie stał się centralnym tematem rosyjskich mediów. Oficjalna Rosja krytykuje ekstremistów za stosowanie metod terrorystycznych. Konstantin Borowoj, przedstawiciel Rosji krytycznej wobec reżimu Władimira Putina, apeluje do Wiktora Janukowicza: odejdź !


Konstantin Borowoj

Odejdź !

Tak wygląda sytuacja na Ukrainie: trafiła kosa na kamień.

Do dyspozycji Wiktora Janukowicza pozostało niewiele możliwości działania.

Wariant najlepszy – powtórzyć to, co zrobił Michaił Gorbaczow.
Konstantin Borowoj był jednym z pionierów rosyjskiej
gospodarki rynkowej. Dziś nie kryje swych krytycznych
poglądów wobec reżimu Władimira Putina. 

Nie kręcić w sprawie rezultatów referendum, albo wyborów, na których większość prostych obywateli… i tak dalej.

Po prostu odejść. Zapewni to mu spokojne życie. Niezłą emeryturę, Fundację im. Prezydenta Janukowicza.

Ale można też, tak jak były prezydent Gruzji Zwiad Gamsahurdia postraszyć przeciwników rakietami „ziemia-ziemia”. I kiedy na ulicach zjawią się transportery opancerzone nie warto przypominać społeczeństwu, że jest się legalnie wybranym prezydentem. Lepiej powiedzieć: „nie chcę być przyczyną rozlewy krwi i odejść.

Odejść godnie, to oznacza, iż może uda się uratować życie, i że uniknie się pod swoim adresem przekleństwa, jesteś podłym szczurem.

Mieliśmy do czynienia z podobnymi sytuacjami, przypomnijmy sobie Nicolae Ceausescu i Slobodana Milosevica.

W wypadku z Janukowiczem, przed rozstrzelaniem, albo rozprawą przed Trybunałem Międzynarodowym w Hadze, z pewnością jeszcze spotka go poniżenie.

Można spróbować, ale gwarancji, że się uda nie ma.

Nie warto także liczyć na Putina.

Czekiści nie lubią przegranych.

Inny wariant, 20-30 lat życia na daczy pod Moskwą, w otoczeniu ochroniarzy, to pogrzeb za życia.

Tak więc, Wiktorze Fiodorowiczu, niech Pan obejrzy ostatnie wystąpienie prezydenta Gorbaczowa, i niech Pan jak najszybciej wyruszy do studia.

Choć do końca dnia 23 stycznia zostało jeszcze sporo czasu.

Konstantin Borowoj (1948), znany  rosyjski polityk i przedsiębiorca o poglądach liberalnych. W latach 1990-1992 prezes Giełdy Towarowo-Surowcowej. Jeden z pionierów rosyjskiej gospodarki rynkowej. Przewodniczący partii „Zachodni Wybór”. Jego blog można znaleźć pod adresem: http://kborovoi.livejournal.com/


Jak Rosja odbiera kryzys na Ukrainie? Inne publikacje na blogu.


środa, 4 grudnia 2013

Artiom Troicki : Majdan oczami moskiewskiego dysydenta.

Obserwując wydarzenia na Ukrainie z trwogą reagujemy na gniewne oświadczenia Kremla i prezydenta Putina oskarżające Zachód o mieszanie się do polityki wewnętrznej suwerennej Ukrainy, szantażowanie jej kierownictwa i o wymuszanie "szkodliwej" integracji z Europą. 

Jednak krytyczna wobec Kremla inteligencja rosyjska spogląda na wydarzenia ukraińskie zupełnie inaczej. I trochę zazdrości Ukraińcom ich wielkiego europejskiego marzenia.


Na antenie radiostacji Echo Moskwy z Artiomem Troickim rozmawia Aleksander Pluszczew.

Aleksander Pluszczew:
Podoba się Panu, to co dzieje się na Ukrainie?

Artiom Troicki:
Uważam, że mamy do czynienia z czymś całkowicie naturalnym i uzasadnionym. Aktualne wydarzenia w Kijowie, i jak myślę, także w wielu innych zakątkach Ukrainy, przypominają mi bardzo to, co zdarzyło się u nas w Moskwie i w okolicy, w końcu 2011 roku.

Wielkie Rozczarowanie

Pluszczew:
Plac Blotny?

Troicki:
Tak. Rzecz polega na tym, że i my wtedy zderzyliśmy się z rozczarowaniem, wielkie oczekiwania się nie spełniły. Władza oszukała społeczeństwo. W Rosji było to związane z przysłowiową roszadą na szczycie władzy. 
Artiom Troicki w latach osiemdziesiątych Ojciec
Chrzestny zakazanego radzieckiego rocka,
dziś stał się radykalnym krytykiem reżimu
Władimira Putina. 
Osobiście znam wielu młodych ludzi, którzy szczerze wierzyli, iż Miedwiediew stwarzał szansę na zmiany. Rzecz jasna, powolne, dwa kroki do przodu, krok wstecz, i tak dalej. A jednak wierzyli w modernizację ,w słowa Miedwiediewa, że wolność jest lepsza od braku wolności. Więc kiedy przeprowadzono tę roszadę, ogromna ilość  ludzi wierzących w przyszłość kraju, gdy zobaczyła iż ów Kościej Nieśmiertelny znów wdrapał się na swój tronik, odczuła szok. Pociemniało im w oczach. Zobaczyli, że przyszłości nie ma. Jak w pankowym śpiewaniu „Nofuture”. To było okropne.

Do tego doszły oszustwa wyborcze, falsyfikacje.

To absolutnie prawidłowa reakcja ludzkiego organizmu, kiedy Cię oszukują, wściekasz się. Mózg się lasuje i ludzie wychodzą na ulice.

Na Ukrainie zdarzyła się dokładnie ta sama historia. Na początku to mega oszustwo związane z Unią Europejską. Tu nie wolno zapominać, że przez kilka wcześniejszych lat Janukowicz i jego otoczenie wypowiadali się całkowicie inaczej, potrzebujemy Europy, to najlepsze rozwiązanie, wynajdywali najróżniejsze argumenty na korzyść Europy. I nagle, bum, cała wstecz.

Pluszczew:
Ale oni nie mówią, że Europa nie jest potrzebna, mówią, że to jeszcze nie pora…

Troicki:
Nie pora. To jasne, zanim trawka wyrośnie, wielu poumiera z głodu. Takie mniejsze kłamstewko, no całkowicie obrzydliwe. Najpierw obiecali, że zostawią Majdan w spokoju, a potem wysłali tam zasrany Birkut. Poranili ludzi, pokaleczyli. Zobaczyliśmy przemoc, tego w Kijowie wcześniej, także w 2004, w 2005 roku nie było.

Oni tam w Kijowie nakręcili na maksa. I dlatego, naturalnie, ludzie się zbuntowali. Rozumiem ich bardzo dobrze. Gdybym tam mieszkał, zachowałbym się identycznie.

To co mnie trochę drażni, tam przez cały czas mówi się o jakichś prowokatorach. To trudno wykluczyć, jakaś liczba prowokatorów mogła w tym wszystkim maczać palce. To mogli być ludzie Janukowicza, którym zależało przelewie krwi, i żeby można było wprowadzić stan wyjątkowy, to mogli być także jacyś miejscowi naziści, radykalni nacjonaliści. Dla nich najważniejsza jest zasada” im gorzej, tym lepiej”
Ilu mogło być tych prowokatorów? Pięćdziesięciu, może setka, lub dwie?

Przecież nie więcej. A ilu było ludzi na ulicy Bankowej, mogliśmy to zobaczyć, co najmniej kilka tysięcy. O wiele więcej. Być może nawet 10 tysięcy. I rzecz jasna, wszyscy ci ludzie nie mogli być prowokatorami. Jestem absolutnie przekonany, iż zdecydowana większość tych, którzy stanęli oko w oko ze świetnie wyposażonymi szeregami policji, to uczciwi, normalni, wykształceni, nastrojeni pokojowo obywatele, którzy poczuli, że mają tego dość.

Ludzie bywają różni. Także wśród tych, gotowych do działania. Jednych podnieca po prostu to, że coś się wokół dzieje. Ale inni nie wierzą całej tej oficjalnej gadaninie, zupełnie nie wierzą, że tu się da coś załatwić słowami…. Że wystarczą rozmowy, metody polityczne i temu podobne, zwłaszcza wtedy,  kiedy dostajesz palą w łeb.

Kiedy człowieka biją, ma przed sobą dwie możliwości. Można zachować się w duchu Lwa Tołstoja i podstawić ten drugi jeszcze nie posiniaczony policzek. Ale można też po prostu oddać napadającemu. Jak mi się wydaje słuszność mają Ci gotowi do oddania. Tym bardziej, iż Ci wszyscy „birkutowcy”, milicjanci, w żaden sposób nie przypominają jakiejś zorganizowanej siły porządkowanej. To są rozpasani sadyści. Nadstawiać im drugi policzek byłoby po prostu śmieszne. Wszyscy widzieliśmy do czego są zdolni, jak biją bezbronnych ludzi, z całej siły biją dziennikarzy. Jeśli ktoś upadł, podchodzili do niego, by mu jeszcze przyłożyć, dobić, kopali nogami, i tak dalej.

Więc na temat prowokatorów, lepiej się nie wypowiadać.

Plusy i minusy

Pluszczew:
Porozmawiajmy raczej o polityce,  nie tylko o tych ostatnich zdarzeniach,. Dostaliśmy pytanie od stałego czytelnika naszej strony internetowej. Chciałby dowiedzieć się jak oceniasz zachowanie Ukrainy w Wilnie. To było zwycięstwo Putina, zręcznie prowadzona geopolityka, wyraz naszej tradycji imperialnej, popartej otwartym szantażem. Pytają nas także o Unię Europejską. Dlaczego Unia nie zdecydowała się pójść na ustępstwa, na przykład w sprawie Timoszenko?

Troicki:
Historia z Unią Europejską, moim zdaniem jest bardziej skomplikowana. Nie raz mogłem zaobserwować, co dzieje się w niektórych krajach, które nie dawno do niej wstąpiły. W żadnym wypadku członkostwa w Unii, albo stowarzyszenie z nią nie oznaczają, iż teraz na obywateli tych krajów spadnie manna z nieba. Taka ocena byłaby przesadą. Są plusy i minusy. Ale jak mi się wydaje dla znaczącej części Ukrainy takie rozwiązanie byłoby wielkim plusem. Także dla mówiącego po rosyjsku Krymu. Jak słyszeliśmy, jakiś oszalały miejscowy samorządowiec zawezwał już na pomoc armię rosyjską. Tak więc dla Krymu Europa to wielki plus, przecież to strefa turystyczna z wielką ilością kurortów, plaż, tam w nowej sytuacji mogłyby popłynąć nowe inwestycje. Tak samo wygląda sytuacja w Kijowie i na Zachodniej Ukrainie. Dla regionów położonych bardziej na wschód, albo na północy, pojawia się znak zapytania, bliższe związki z Europa mogą im pomóc, ale mogą im zaszkodzić. Tu wszystko zależy od realizacji podpisanej umowy stowarzyszeniowej.

Pytanie o Unie Europejską nie jest łatwe. Pytanie o Rosję, z kolei nosi przede wszystkim charakter etyczno-moralny. Trochę jak w piosence pochodzącej z filmu rysunkowego o Roszpunce, oglądam go ze swoją młodszą córką, średnio trzy razy na tydzień. Więc znam go praktycznie na pamięć. W tej piosence śpiewa się o tym, iż każdy człowiek ma prawo do własnych marzeń. Każdemu człowiekowi potrzebny jest happy end, ważne, żeby marzenia się spełniały. Na Ukrainie marzeniem większości jej obywateli, a zwłaszcza tych młodszych, najlepiej wykształconych i najbardziej dynamicznych jest pełna integracja z Europą, oni też chcą nią być. To naprawdę jest ich wielkie marzenie. To marzenie zakorzeniło się w ukraińskiej świadomości, i do tego im tę Europę już obiecano. Zapewne ma ono swoją długą historię. Nie chcę się jakoś specjalnie wymądrzać, ale dla nikogo nie jest tajemnicą, iż historia Ukrainy była wyjątkowo kręta, ten kraj w znacznie większym stopniu niż Rosja miotał  się między Azją, a Europą. Putin i jego kumple ze spółdzielni „Jezioro” nie mają najmniejszego prawa przeszkadzać w realizacji tego wielkiego ukraińskiego marzenia, nawet jeśli im się wydaje, ze europejska integracji Ukrainy stoi w sprzeczności z interesami Rosji. Choć moim zdaniem dla Rosji byłoby o wiele korzystniejsze, gdyby naszym sąsiadem była kwitnąca, normalna Ukraina, niż ta rozdzierana waśniami oligarchów-kryminalistów, z prezydentem Janukowiczem.  Jak mi się wydaje, nawet gdyby przemiany na Ukrainie były niekorzystne dla Rosji i jej interesów, to nie daje nam prawa, by ją szantażować, trzymać w swoich żelaznych objęciach. To jest kwestia przestrzegania podstawowych zasad ludzkiej i politycznej moralności, etyki.

Pluszczew:
Polityka zna pojęcie moralności?

Troicki:
Jeśli w polityce nie ma moralności, to bardo źle. Bez moralności w polityce trudno się obejść. Z resztą, warto na to zwrócić uwagę, najwybitniejsi działacze polityczni w historii, na ogół przestrzegali zasady moralności, wśród nich nie pojawiali się bandyci spod ciemnej gwiazdy i szantażyści kontrolujący rurę gazową.

Skisłe dusze pokryte pryszczami

Pluszczew:
Słuchaczka Anna pyta Pana, czy Rosja może skorzystać z przykładu Ukrainy. Jej chyba o chodzi o masowe wystąpienia w Kijowie.

Troicki:
Na ten  temat wypowiadało się wielu ludzi, nie mam w tej sprawie dopowiedzenia niczego nowego. Ukraina, w odróżnieniu od Rosji jest krajem istotnie polaryzowanym, podzielonym, z jednej strony Wschód, z drugiej Zachód, albo Rosja i Zachód. Mamy więc dwa bieguny i nic dziwnego, że między nimi często skrzy. Jedno z takich wyładowań obserwujemy teraz na Majdanie.

W Rosji jest inaczej. Większość społeczeństwa ugrzęzła nie wiadomo gdzie i nie rozumie czego się boi. Co z tego, że ludzie są niezadowoleni i nieszczęśliwi , gdy się boją, nie mają pojęcia jak wybrać się z tych zarośli. 

To sytuacja jak z piosenki Wysockiego „Stary dom” „ Nasze dusze skisły, pokryte pryszczami”. Takie jest nasze społeczeństwo, ze skisłą duszą i obsypane pryszczami.

A mniejszość, w niej też nie ma tego wartościowego potencjału. I dlatego sytuacja w Rosji jest o wiele bardziej statyczna. Nie wydaje mi się, żeby wydarzenia na skalę jak na Ukrainie były u nas możliwe w bliskiej przyszłości. Do tego dochodzi kwestia młodzieży. Jak nam opowiadają, 90% zbuntowanego w Kijowie tłumu to młodzież. To ich maniono Europą, by w ostatniej chwili dać im po pysku zatrzaskującymi się europejskimi drzwiami.

Z naszą młodzieżą jest inaczej. Dla niej ważna jest kasa, balanga… Niektórzy mają jakieś wyobrażenie o swojej karierze zawodowej. Innych kusi emigracja, ale zachęcić młodych ludzi do czegoś innego bardzo trudno. Nasza młodzież jest bez wyrazu.

Pluszczew:
Zabrakło inspirującego marzenia?

Troicki:
Na Ukrainie realizacja marzenia jest możliwa, pewnego dnia uda się je spełnić.  Na swoje intrygi Janukowicz ma coraz mniej czasu. Z nami jest inaczej. Teoretycznie w Rosji też ludzie nie chcą Zła. Ale w tym obrazie nie ma konkretu. Po co nam w ogóle ta wolność? I po co nam ta demokracja? Za to kasa, kariera, to są przyziemne oczekiwania. W nim jest masa indywidualnego egoizmu, kasa i kariera dla mnie samego. Za to coś dla społeczeństwa, dla kraju, tego nie ma. Nie mamy w Rosji jednej jednoczącej wszystkich emocji, idei. Takie pojęcia jak carska dynastia, prawosławie, samodzierżawie, lud wywołują tylko uśmiech, o nich przypomniały sobie nagle jakieś mędrki z administracji prezydenta.

Pluszczew:
Nie przesadza Pan idealizując Ukraińców?  Przecież to tacy sami ludzie jak my. Żeby to zobaczyć, wystarczy pojechać do Kijowa. Może ich motywy są o wiele prostsze, im się chce, żeby ich droga do Europy była łatwiejsza, żeby łatwiej było się tam przenieść i zarobić.

W ciągu ostatnich kilku lat Troicki
regularnie występował na opozycyjnych,
moskiewskich demonstracjach. 
Troicki:
Na pewno i ten motyw, bilet do Europy, jest częścią ukraińskiego marzenia. Ale ja nie idealizuję sytuacji na Ukrainie. 9 lat temu im się udało zmarnować bezmyślnie rezultaty Pomarańczowej Rewolucji.  Dystans oddzielający ich od Europy mógł być o wiele mniejszy. Gdyby oczywiście nie wykonali manewru odwlekającego. Ten zmarnowany czas to przyczyna mojego częściowego rozczarowania Ukrainą.

Teraz jednak widzę, co się tam dzieje. I interpretuję fakty bez żadnej idealizacji. Na koniec, pozwól mi dodać maleńkie post scriptum. Na temat możliwych interesów Rosji na Ukrainie. Wcale nie wykluczam, że osobiste interesy Władimira Putina i jego słynnej kooperatywy „Jezioro” związane są całkowicie z Ukrainą. Dla nich jest ważne, by Ukraina pozostała naszym satelitą, kolonią, protektoratem, nazwa nie jest ważna. Ale mnie byłoby trudno utożsamić interesy kooperatywy „Jezioro” z interesami Rosji. Moje własne doświadczenie podpowiada mi, że w dziewięciu wypadkach na dziesięć, albo w dziewiętnastu na dwadzieścia, interesy „Jeziora” i interesy Rosji są ze sobą sprzeczne. Z tej perspektywy o wiele łatwiej zrozumieć przypadek Ukrainy.


  • Artiom Troicki (ur.1955), ceniony w Rosji dziennikarz, krytyk muzyczny i działacz ruchu obywatelskiego. Wielki popularyzator zabronionego rocka i kultury młodzieżowej w ostatnim dziesięcioleciu władzy radzieckiej. 

Jak Rosja odbiera kryzys na Ukrainie? Inne publikacje na blogu.