Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czeczenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czeczenia. Pokaż wszystkie posty

piątek, 26 lutego 2016

Zamach na Niemcowa. Raport "Nowej Gaziety"



Rok temu, w bezpośrednim sąsiedztwie Kremla, zastrzelono czołowego polityka poradzieckiej Rosji, Borysa Niemcowa. W ciągu ostatnich 25 lat, płatni mordercy przelali w Rosji rzekę krwi, mordując polityków, dziennikarzy, przedsiębiorców, obrońców praw człowieka. Dziwnym trafem, ginęli przede wszystkim ludzie zaangażowani w walkę o prawdę, przeciwnicy rosnącego w silę autorytaryzmu. 


W związku z pierwszą rocznicą śmierci Niemcowa, na łamach opozycyjnej "Nowej Gaziety" ukazał się przejmujący raport podsumowujący to wszystko, co wiadomo dziś o zamachu. Bezpośrednich wykonawców aresztowano błyskawicznie, przyznali się do winy, dziś jednak kręcą i odwołują zeznania. Ślady zbrodni prowadzą wysoko na górę, istnieją podstawy, by  zapytać o ich rolę w zbrodni przywódcę Czeczenii Ramzana Kadyrowa i dowódcę Wojsk Wewnętrznych Rosji, generała Zołotowa. "Nowaja Gazieta" relacjonuje przebieg zdarzeń, dzieli się wątpliwościami, podpowiada tropy… 





Raport przygotowała redakcja śledcza moskiewskiej "Nowej Gaziety" 






Borys Niemcow, rosyjski polityk orientacji demokratycznej. Zastrzelony rok temu w pobliżu Kremla. 

 


Informację o tym, kto 27.02.2015 r. zastrzelił Borysa Niemowa na Dużym Moskworieckim Moście, w odległości trzystu kroków od Kremla prezydentowi Putinowi przekazano już 2 marca.

Najistotniejsza wiadomość w raporcie dyrektora FSB Bortnikowa mówiła o tym, iż wykonawcą zamachu była grupa czeczeńskich funkcjonariuszy z batalionu "Północ" wchodzącego w skład Wojsk Wewnętrznych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej. Szefem grupy był prawdopodobnie zastępca dowódcy batalionu "Północ" Rusłan Gieremiejew.

5 marca zostali aresztowani Zaur Dadajew, bracia Anzor i Szadid Gubaszewowie, Tamerlan Eskerhanow, Chamzat Bachajew. Przy próbie zatrzymania został zabity Biesłan Shawanow.

Trójka z nich to funkcjonariusze resortu spraw wewnętrznych Czeczenii. Dadajew i Szawanow służyli w batalionie "Północ", Eskerchanow był do niedawna funkcjonariuszem Wydziału Spraw Wewnętrznych w rejonie Szołkowo. Jego zwierzchnikiem był krewny Rusłana Gieremiejewa i deputowanego do Dumy Państwowej Adama Delimchanowa - Wacha Gieremiejew. Pozostali, Bachajew i młodszy z braci Gubaszewów oficjalnie nie byli zatrudnieni.

Bardzo szybko ustalono, jaki był przebieg przestępstwa. Do niezwłocznego ustalenia sprawców przyczyniły się dwa czynniki, pytanie prezydenta "kto się ośmielił?", a także uruchomienie sieci agenturalnej w kierownictwie Republiki Czeczeńskiej. Zwłaszcza zachowanie niektórych przedstawicieli kierownictwa Czeczenii odpowiedzialnych za zamachy i zabójstwa zniecierpliwiło moskiewskie służby. Uzasadnione jest przypuszczenie, iż zabójstwo Borysa Niemcowa było dla nich szczególnym powodem do irytacji. Nigdy wcześniej się nie zdarzyło, by konkurujące ze sobą MSW, FSB, Komitet Śledczy, FSKN i Prokuratura Generalna skoordynowały swe działania w jednej konkretnej sprawie. To łatwo wyjaśnić: w przeszłości, w wielu wypadkach, kiedy śledztwo pozwalało na postawienie zarzutów opartych o najcięższe paragrafy kodeksu karnego, a podejrzanymi byli funkcjonariusze czeczeńskich resortów siłowych, sprawie ukręcano łeb. Środki zapobiegawcze wobec podejrzanych ograniczano do zakazu opuszczania kraju, dzięki czemu mogli oni wrócić do siebie do domu, bywało też że odnajdywali się w Donbasie.


Dlaczego nie zatarto śladów?


Ogólnie rzecz biorąc wykonawcy, którzy wkrótce staną przed sądem przysięgłych, nie próbowali się ukrywać. Najwyraźniej mieli podstawy, by zakładać, iż za realizację zamówienia złożonego przez ojczyznę, nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Nikt nie zebrał łusek z miejsca zabójstwa. Nikt nie chował się przed obiektywami kamer video. Nawet samochód marki ZAZ umyto przed popełnieniem przestępstwa, a nie po. Dzięki temu można było w nim odnaleźć ślady materiału genetycznego i gazów wybuchowych. Z samochodowego video rejestratora nie usunięto danych. W mieszkaniu wynajmowanym przez podejrzanych odnaleziono sim karty, nikt nie zamierzał ich wyrzucić.

Podejrzani byli zaszokowani tym, że ich aresztowano. Od razu złożyli odpowiednie zeznania zarejestrowane przez urządzenie video. Na zapisanym filmie nie widać, by ktokolwiek miał pod oczami siniaki, lub torturowano go wstawiając do odbytu butelkę od szampana, na co potem skarżyli się podejrzani. Zeznania złożone na gorąco zostały później potwierdzone podczas specjalnego eksperymentu śledczego. Umownie określono go jako "weryfikację zeznań na miejscu popełnienia przestępstwa". W obecności kamery Dadajew & co aktywnie i szczegółowo opowiadali, gdzie się zatrzymali, gdzie stali, jak obserwowali Niemcowa, jak go zabili. W rezultacie Komitet Śledczy dysponuje zeznaniami Zaura Dadajewa, Anzora Gubaszewa i Tamerlana Eskerchanowa, w których przyznają się do winy. Jednak, gdy do sprawy włączyli się nowi adwokaci, podejrzani zaczęli je odwoływać. Tak, czy inaczej wiarygodność zeznań złożonych na gorąco oceni sąd przysięgłych, nam wystarczy iż one istnieją.


Co robią w hotelu "Prezydent" oficerowie z Czeczenii?


Pojawia się pytanie: co robią w Moskwie oficerowie wojsk wewnętrznych, choć ich zadaniem jest służba w oddalonym regionie Federacji Rosyjskiej. Od przeszło dziesięciu lat odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista. Spośród wszystkich podmiotów Federacji Rosyjskiej, tylko kierownictwu Czeczenii pozwolono na delegowanie do stolicy grupy własnych funkcjonariuszy resortów siłowych, Oficjalnie do ich obowiązków należy zapewnienie bezpieczeństwa wysoko postawionym urzędnikom republiki przyjeżdżającym do Moskwy z różnych powodów. Sam przywódca Republiki Czeczenia Ramzan Kadyrow bywa w Moskwie niezbyt często. Może dlatego mamy prawdo do zdumienia i wolno nam zadać pytanie skąd wzięli się tu ci ludzie? Komu są potrzebni funkcjonariusze uzbrojeni w pistolety Stieczkina, posiadający specjalne dokumenty zakazujące np. kontrolowania ich samochodów. Nikt przecież nie słyszał o specnazie z obwodu jarosławskiego i by zlecano mu ochronę gubernatora regionu podczas jego wizyt w stolicy. Wspomnieliśmy tu obwód jarosławski nie przypadkowo, zaledwie w półtora dnia po zabójstwie Borysa Niemcowa jego gubernator został wezwany na przesłuchanie. Warto przypomnieć, że to tutaj właśnie Borys Niemcow wygrał wybory do lokalnego Zgromadzenia Ustawodawczego. Gubernator od razu przyszedł na wezwanie, zgłosił się jednak nie śledczych przybyłych z Moskwy, a do swoich, miejscowych. Za to Ramzana Kadyrowa nie przesłuchano do dzisiaj, mimo iż wielokrotnie w swoim Instagramie dawał dowód na to, iż słyszał o zabójstwie i wiele mógłby powiedzieć o podejrzanych. Nie pomogły wnioski o przesłuchanie Kadyrowa składane przez poszkodowanych, członków rodziny Borysa Niemcowa.



Nie przednim planie Rusłan Gieremiejew, moskiewski hotel "Ukraina". Na dzień do zamachu na Borysa Niemcowa. 

Co ciekawe, stacjonujący w Hotelu Prezydent, naprzeciw Ministerstwa Spraw Wewnętrznych funkcjonariusze odpowiedzialni za bezpieczeństwo najważniejszych przedstawicieli władz Czeczenii, potrafili nieźle przestraszyć pozostałych zamieszkałych tu stałych gości. Wystarczyło popatrzeć na ich dresy i koszulki ozdobione obrazkami najróżniejszych rodzajów broni, od kindżałów do pistoletów i karabinów maszynowych.

Jednak na korytarzach VIP hotelu przy ulicy Jakimanka najczęściej spotkać można uprzywilejowanych funkcjonariuszy czeczeńskich struktur siłowych. Ich grupy taktyczne pracują w Moskwie na zmianę, po kilku miesiącach starych funkcjonariuszy zastępują nowi. Przeważnie dla szeregowych funkcjonariuszy wynajmowane są mieszkania w oddalonych dzielnicach Moskwy. Tam trzymają się w kupie, do nich należy wykonywanie najbardziej wrażliwych zadań, takich jak porwania, zabójstwa, szantaż. W przerwach, by odpocząć od realizacji tych ważnych zadań, obywatele ci spotykali się w zamkniętej obecnie restauracji Praga. Tam wzywano dziewczyny lekkiego prowadzenia. Niektóre później musiały leczyć się w moskiewskich klinikach od różnego rodzaju fizycznych obrażeń.

Zlecenia szczególnie wrażliwe najczęściej omawiano w położonym w lobby hotelu "Renesans Sławianskaja" barze, w restauracji Tattler, czasem w hotelu Ukraina i w innych tego rodzaju prestiżowych miejscach. Na wizytę w nich jak widać mogą sobie pozwolić rozjeżdżający mercedesami kapitanowie i majorzy wojsk wewnętrznych Federacji Rosyjskiej.

We wszystkich tych miejscach od września 2014 do lutego 2015 wielokrotnie widziano podejrzanych w sprawie zabójstwa Borysa Niemcowa.  Bywali w nich w towarzystwie zastępcy dowódcy batalionu "Północ" Rusłana Gieremiejewa. Przychodzili do nich różni ludzie z teczkami, kiedy się rozstawali teczki były o wiele chudsze.

Na ile potrafiliśmy ustalić, jedno z takich wrażliwych zleceń (jeśli nie brać pod uwagę zabójstwa Niemcowa) zostało wykonane przez (prawdopodobnie) funkcjonariuszy grupy taktycznej Gieremiejewa. Zabrali się do swej roboty z entuzjazmem. Na pasie startowym lotnisku "Wnukowo 3" obsługującego prywatne rejsy biznesowe znajdował się samolot, z niego porwano jednego z ważniejszych menedżerów Gazpromu. Ów urzędnik skasował do własnej kieszeni pieniądze nie odpowiadając jego statusowi. Zwrócił je w ciągu doby.

Nawiasem mówiąc, z tego co ustaliliśmy na podstawie informacji pochodzącej z naszych źródeł w Czeczenii, w swoim czasie Zaur Dadajew (domniemany zabójca) był dowódcą osobistej ochrony deputowanego Dumy, Adama Delimchanowa.


Przygotowania do zabójstwa


We wrześniu 2014 roku na ulicy Wiejernej w Moskwie wynajęto dwa mieszkania. Pierwsze wynajął krewny Rusłana Gieremiejewa, Artur Gieremiejew. NAjemca drugiego został kierowca Gieremiejewa, Rusłan Muchudtinow, także funkcjonariusz batalionu "Północ" (w mieszkaniu tym zauważono również innego oficera MSW Czeczenii Chatajewa, który w sprawie Niemcowa nie znajduje się w kręgu podejrzanych). W mieszkaniu wynajętym przez Muchutdinowa zainstalowali się Dadajew i jego brygada. Rozpoczęła się praca nad zamówieniem.

Miał tu miejsce swoisty przetarg. Gdy pojawia się niepożądany klient, którego istnieje przeszkdza w życiu "orzyzwoitym ludziom" do środowiska grup taktycznych zainstalowanych w Moskwie nadawany jest sygnał: należy sprzątną takiego, a takiego, za tyle i tyle. Kto wykona zdanie pierwszy dostaje pieniądze.

W sierpniu 2014 roku ogłoszono "przetarg" na czwórkę ludzi. .Należeli do niej Borys Niemcow, Michail Chodorkowski, Aleksiej Wieniediktow, Ksenia Sobczak. Z czeczeńskiego punktu widzenia ten spis jest zaskakujący, nikt z nich nie prowadził z Czeczenią żadnych interesów, z nikim nie prowadzono sporów finansowo-politycznych. Jakie nie byłyby przyczyny i motywy, znana jest cena za wykonanie zlecenia - 15 milionów rubli (ok. 500 tys. dolarów po kursie sprzed roku - "mediawRosji")

Po niepowodzeniu na moście Moskworieckim (chodzi o to, że zabójcę aresztowano) przetarg anulowano, choć na jak długo, pytanie pozostaje otwarte.




Zdjęcie z kamery bezpieczeństwa. Bandyci obserwują swoją ofiarę. 



Jak się okazało Borys Niemcow był dla zabójców celem niewygodnym. Po pierwsze prowadził nie uregulowany tryb życia. Nie wiadomo kiedy był w  pracy, kiedy w domu. Bywało, że zamykał się w mieszkaniu na kilka dni, że wyjeżdżał za granicę, albo do Jarosławla, gdzie zdobył mandat deputowanego do lokalnego Zebrania Ustawodawczego. W dodatku Niemcow lubił poruszać się metrem. Tak więc ustalanie w wypadku Niemcowa podstawowych danych odnoszących się do trybu jego życia zajęło sporo czasu. Ich praca się wydłużyła, również dlatego, że podejrzani w związku z zamówieniem na Niemcowa sporo czasu spędzali w przyjemnych restauracjach.

Jednak ludzie, którzy ogłosili przetarg zaczęli się niecierpliwić, domagać by zamówienie wykonano jak najszybciej. Najprawdopodobniej w końcu lutego taką wiadomość przywiózł do Moskwy oficer MSW Czeczenii, Szawanow. Dlatego podjęto decyzję, by wykonać zlecenie bez względu na okoliczności. Mały szczegół: śledząc Niemcowa korzystano z czterech samochodów, wśród nich był także Mercedes o numerach rejestracyjnych a007ar, można założyć, iż to nim rozjeżdżał Rusłan Gieremiejew.


Jak wykonano wyrok?


27 lutego ok. 11.00 zabójcy stawili się na ulicy Mała Ordynka, w pobliżu miejsca zamieszkania Borysa Niemcowa. Zaczęli czekać. Niemcow się nie pojawiał. Jego samochód pojechał do supermarketu, ofiara nie wychodziła z domu. Potem Niemcow pojechał na ósmą wieczór do radia "Echo Moskwy, by wziąć udział w programie. Ponownie, tym razem w towarzystwie kobiety, Niemcow wyjechał z domu o 21.45. Wyruszył w kierunku Placu Czerwonego. Jak ustalono później, razem z Anną Duricką zjedli kolację w znajdującej się w budynku Domu Towarowego "GUM" restauracji "Bosco". Wokół tego miejsca kręcili się Anzor Gubaszew i Szawanow (potwierdza to zapis z kamer bezpieczeństwa). Po kolacji Niemcow i Duricka na piechotę poszli z powrotem, do domu. Po drodze na ulicę Mała Ordynka musieli przejść przez Duży Moskworiecki Most. Tam dokonano zamachu. Dadajew wszedł na most po schodach i wystrzelił pięć razy w plecy Niemcowa (ani jeden wystrzał nie pozostał niecelny, Dadajew od lat zajmował się ćwiczeniami strzeleckimi). Jednak zabójca oszczędził towarzyszkę ofiary, po zabójstwie wsiadł do prowadzonego przez Anzora Gubaszewa samochodu ZAZ.

Dadajew zabrał ze sobą dwie sztuki broni, jedną z nich na wszelki wypadek, gdyby trzeba było uciekać przed pościgiem, drugą przerobioną z pistoletu gazowego, z niej dokonano zamachu. Łuski pochodziły od pocisków z różnych serii, zrozumiałe dlaczego. Treningi prowadzone są najczęściej na amatorskich, improwizowanych strzelnicach (te w regionie podmoskiewskim zostały sprawdzone przez Komitet Śledczy), w nich do broni ładowane są pociski z różnych serii.

Następnie 28.02 Gubaszew i Szawanow opuszczają Moskwę, wylatując z lotniska Wnukowo. Potwierdza to zapis z kamer bezpieczeństwa. Dadajew i Gieremiejew początkowo ukrywają się w podmoskiewskim rejonie Odincowo, potem wylatują z Moskwy 1.03. Na lotnisko odwiózł ich Muchutdinow. Jak się wydaje, on także (tak przynajmniej utrzymuje śledztwo) odwiózł później broń do Czeczenii.

By uniknąć histerycznej reakcji adwokatów broniących podejrzanych, śledztwo nie zarzuca takim osobom, jak Bachajew, Eskerchanow i Szadid Gubaszew bezpośredniego udziału w zabójstwie. Stoją oni pod zarzutami ukrywania dowodów, prowadzenia obserwacji ofiary, okazywania usług transportowych swoimi samochodami pozostałym członkom grupy, a także organizacji wyżywienia.


Aresztowanie i później…


Kierownictwo struktur siłowych Rosji zareagowało ze wściekłością. Już wcześniej było poirytowane bezkarnością funkcjonariuszy z Czeczenii. W dodatku, do pracy zdopingowało je zadane na górze pytanie: Kto? Zorganizowano operację specjalną. Do Czeczenii i Inguszetii skierowano specjalną grupę funkcjonariuszy oddziałów specjalnych. Miała ona za zadanie aresztowanie podejrzanych.

Podejrzani popełnili błąd, wybierając się po narkotyki do Inguszetii. Anzor Gubaszew i Zaur Dadajew zostali pojmani gorącym uczynku przez funkcjonariuszy FSKN Inguszetii (Federalna Służba Kontroli nad Obrotem Narkotykami). Odwieziono ich do lokalnego Oddziału Spraw Wewnętrznych, tutaj przejęli ich ludzie specnazu z Moskwy. Równolegle w podmoskiewskim rejonie Odincowo, gdzie podejrzani ukrywali się bezpośrednio po zamachu, zatrzymano jeszcze czterech członków grupy.

Nawiasem mówiąc Gubaszewowie są kuzynami Dadajewa, to rys charakterystyczny "czeczeńskich zamachów". Do udziału w nich wciąga się swoich, po to by samemu zarobić więcej (podobnie było w przypadku Anny Politkowskiej).

Próba aresztowania Szawanowa skończyła się niepowodzeniem. Podejrzany ukrył się we własnym mieszkaniu w Groznym. Dom otoczyła grupa funkcjonariuszy federalnych. Przez okrążenie przepuszczono jednego z wiceministrów spraw wewnętrznych Czeczenii (redakcja zna jego nazwisko), potem rozległy się dwa wybuchy. Wszystkich w końcu poinformowano, iż Szawanow wysadził się przy pomocy granatu.

Po kilku dniach w Dżałce, rodzinnej wsi Gieremiejewów odbyło się spotkanie na wysokim szczeblu. Oprócz Ramzana Kadyrowa, jak się wydaje, wzięli w nim także udział: deputowany Dumy Adam Delimchanow, wiceminister spraw wewnętrznych Czeczenii Alaudinow, senator Sudim Geremiejew, a także poszukiwany listem gończym za zabójstwo czeczeńskiego opozycjonisty w Wiedniu, Szaa Turldajew. Były tam także inne osoby, wśród nich rzecz jasna Rusłan Gieremiejew.

Dżałkę ochraniali wtedy funkcjonariusze batalionu "Północ". Na wjazd do wsi pozwolono wyłącznie kilku domniemanym przedstawicielom wojsk wewnętrznych i Federalnej Służby Ochrony. Jak się wydaje, to właśnie na tym spotkaniu osiągnięto ramowe porozumienie, jak należy postępować dalej.

W rezultacie działania śledcze przedstawicieli resortów siłowych z Moskwy na terytorium Czeczenii ograniczono do ogólnych rozmów z krewnymi podejrzanych oraz zbierania informacji ogólnych, w rodzaju: urodził się, ożenił.


Po zamachu


Rusłan Gieremiejew, jako koniuch Ramzana Kadyrowa wyjechał przez port w Kaspijsku do Arabskich Emiratów. Zlecenie na jego aresztowanie i doprowadzenie na przesłuchanie zostało wysłane do Czeczenii jeszcze w marcu 2015 roku. Jednak czeczeńska FSB i policja zwlekały jak mogły z odpowiedzią na pytanie, w którym domu w Dżałce mieszka podejrzany. Nieco później do ZAE wyjechał także Muchitdinow.

Niezwłocznie po przesłuchaniu domniemanego zabójcy Zaura Dadajewa taśmę wideo z jego zeznaniami ktoś z Komitetu Śledczego udostępnił przywódcy Czeczenii,  Ramzanowi Kadyrowowi. Po zapoznaniu się z ich treścią, Kadyrow zaczął publicznie opowiadać o szczerym patriotyzmie Dadajewa. Dwukrotnie wnioski o postawienie zaocznych zarzutów Rusłanowi Gieremiejewowi i wystawienie listu gończego zostały odrzucone przez szefa Komitetu Śledczego Rosji, Bastrykina.

W rezultacie pojawiła się ostateczna wersja oskarżenia. W niej za głównego organizatora zabójstwa uznano kierowcę Gieremiejewa Rusłana Muchutdinowa. Stwierdzono, że dysponuje sumą 15 milionów rubli. W związku z tym, wydano nakaz aresztowania i wysłano za nim list gończy. Wszyscy pozostali podejrzani zmienili swoje zeznania. W nowej wersji strzelał jakoby nieżyjący już Szawanow, on też wymyślił całą operację. Szawanow przebywa już na tamtym świecie, trudno więc zapytać go, jak było naprawdę. Trudno też przesłuchać Muchutdinowa ukrywającego się w Emiratach. Nie przypadkowo tam. Warto przypomnieć, przed laty Kazbiek Dukuzow, domniemany zabójca redaktora naczelnego rosyjskiej wersji magazynu "Forbes" Paula Chlebnikowa, odsiedział w Emiratach wyrok za grabież, a potem spokojnie wrócił do Czeczenii. Zupełnie nie przejął się zdawałoby się groźnymi dla niego wnioskami Ministerstwa Sprawiedliwości i Prokuratury Generalnej.

Wszyscy podejrzani korzystają teraz z pomocy "odpowiednich" adwokatów. Jednak ich próby udowodnienia, iż posiadają niepodważalne alibi, przyniosły efekt odwrotny od zamierzonego. Zebrane informacje z miejsca zamieszkania w Moskwie i szereg zeznań jeszcze bardziej pozwalają na uchwycenie wzajemnych powiązań między podejrzanymi. Na tej podstawie można przypuszczać, iż mają na sumieniu jeszcze inne, nie całkiem zgodne z prawem wyczyny.

Tymczasem rodzina Geremiejewów umocniła swoje wpływy i dotyczy to także związanych z nią kobiet. Siostrę Rusłana Chedę awansowano, zajęła teraz stanowisko kierownika rejonowego wydziału opieki społecznej. Ta decyzja sprowokowała protesty niezadowolonych. Ich zdaniem 70% zaplanowanych wypłat przekazywane jest nie wiadomo gdzie. Wacha Gieremiejew, szef Rejonowego Oddziału Spraw Wewnętrznych w istocie został najważniejszym człowiekiem w całym rejonie.


O motywach zabójstwa


Wersja przedstawiano publiczności przez obronę podejrzanych nie wytrzymuje krytyki. Według niej, główny motyw zabójstwa miał charakter religijny. Podobno, zaraz po zamachu terrorystycznym na dziennikarzy magazynu "Charlie Hebdo"   Niemcow wypowiadał się obelżywie na temat Proroka i Allacha. To jest oczywiste kłamstwo. Po pierwsze, zgodnie z zeznaniami samych podejrzanych, przygotowania do zamachu na Niemcowa podjęli na długo do styczniowego ataku terrorystycznego w Paryżu. Po drugie, tłumacząc na początku swoje motywy podkreślali, iż Niemcow był opozycjonistą, zamierzał zorganizować jakiś "marsz", po drugie popierał Ukrainę, po trzecie utrzymywał go Obama, po czwarte używał wulgarnych słów pod adresem przywódcy Rosji. Gdzie, kiedy i jak Niemcow pozwalał sobie na podobne postępowanie podejrzani nie wyjaśniają. Wytłumaczenie jest jedno, sami podejrzani stali się obiektem propagandowego prania mózgów.


Kamień na grobie Borysa Niemcowa na moskiewskim cmentarzu Trojekurowskim. 

Jednak tego rodzaju sprzeczne wyjaśnienia stanowią podstawę do postawienia nowych pytań. Kto nauczył ich podobnych sformułowań i poglądów? Kto był organizatorem "przetargu" na zabójstwa szeregu osób uznanych w Czeczenii za wrogów? Co wie na ten temat były zastępca dowódcy Federalnej Służby Ochrony i obecny dowódca Wojsk Wewnętrznych Rosji, general Zołotow. To prawdopodobnie podlegli jemu funkcjonariusze jeździli do Dżałki, zaś sam generał Zołotow przez dłuższy czas nie odpowiadał na pytanie Komitetu Śledczego, w jakim  charakterze tam się znaleźli. Dlaczego Federalna Służba Ochrony nie udostępniła śledztwu zapisów z kamer zainstalowanych na Placu Czerwonym i na ścianach Kremla? Z tego powodu, śledztwo mogło skorzystać tylko z zapisu zarejestrowanego przez kamerę telewizji TVC (jak się okazało, kamera miejska zainstalowana moście była skierowana obiektywem w niebo). I na koniec, dlaczego szef Komitetu Śledczego Rosji nie pozwala na przesłuchanie Rusłana Gieremiejewa, zastępcy dowódcy batalionu "Północ" wchodzącego w skład Wojsk Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej (ten ostatni nie tylko wrócił z Emiratów do Czeczenii, ale zdążył się też wypowiedzieć na temat zamachu na Borysa Niemcowa). Według Gieremiejewa, Dadajew nie mógł popełnić tego przestępstwa, przez cały bowiem czas znajdował się razem z nim, Gieremiejewem. Obydwaj byli zajęci ochranianiem pewnych wysoko postawionych pracowników administracji Republiki Czeczenia. Może więc byłoby dobrze, gdyby Gieremiejew złożył swoje zeznania także oficjalnie... Mógłby oficjalnie opowiedzieć o swoich wątpliwościach i zdziwieniu związanych z obecnością w Moskwie Szawanowa (informowała o nich agencja Rosbałt). Taka jest oficjalna wersja obrony: zabił nieżyjący już Szawanow, zleceniodawcą był kierowca Muchutdinow. Teraz próbuje się znaleźć dla niej potwierdzenie.



Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski


Tekst ukazał się na portalu "Nowej Gaziety": http://www.novayagazeta.ru/inquests/71968.html








*Nowaja Gazieta, czołowa rosyjska gazeta opozycyjna. Ukazała się po raz pierwszy w kwietniu 1993 roku. Jej redaktorem naczelnym jest Dmitrij Muratow. Kilku dziennikarzy gazety zapłaciło cenę życia za walkę o prawdę, Anna Politkowska, Jurij Szczekoczichin, Igor Domnikov, Anastasija Baburowa. 













Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.






piątek, 17 lipca 2015

Czeczenia: coraz dalej od Moskwy



Na pierwszy rzut oka, po latach tragicznej wojny Kremlowi udało się w Czeczenii zaprowadzić porządek. Władzę w Groznym sprawuje niepodzielnie miejscowy satrapa  Ramzan Kadyrow, cieszący się od lat osobistym poparciem prezydenta Putina. Innych szefów rosyjskich regionów za wypowiedzi i gesty w stylu Kadyrowa już dawno spotkałaby surowa kara. Jednak czeczeńskiemu padyszachowi wolno więcej. Jekatierina Sokirianska, współautorka obszernego raportu na temat Czeczenii opublikowanego przez szanowaną międzynarodową organizację "International Crisis Group", w rozmowie z moskiewską "Nową Gazietą" tłumaczy, czy grozi nam nowa wojna czeczeńska i czy Moskwa ma możliwość zaprowadzenia w republice wyłącznie swoich porządków.
 


Z Jekatieriną Sokirianską rozmawiała Jelena Milaszyna.



  

Prezydenta Rosji Władimira z szefem Czeczenii Ramzanem Kadyrowem łączą więzy szczere i osobiste. 




Raport ekspertów o rzeczywistej sytuacji w rzekomo „spokojnym, bezpiecznym i stabilnym” regionie Północnego Kaukazu.


30 czerwca międzynarodowa organizacja pozarządowa „International Crisis Group" (z siedzibą w Brukseli) opublikowała raport „Czeczenia: wewnętrzna zagranica”. Raport analizuje wszechstronnie model funkcjonowania Republiki Czeczenii na przestrzeni ostatnich 10 lat. Na podstawie drobiazgowo zebranego materiału źródłowego jego autorki, znane rosyjskie ekspertki Jekatierina Sokirianska i Warwara Pachomienko, omówiły szczegółowo panującą w republice sytuację polityczną, ideologiczną, religijną, siłową oraz gospodarczą. Ich końcowe wnioski są pesymistyczne: „Czeczenia coraz bardziej oddziela się od Rosji. W obecnej sytuacji największej dyskryminacji poddawani są mieszkańcy Czeczenii opowiadający się za rzeczywistą integracją z państwem rosyjskim".

Raport jest skierowany do masowego odbiorcy. Autorki starały się zachować obiektywność. Jednocześnie zależało im na złożeniu relacji o tym szczególnie mitologizowanym regionie Rosji. Starały się także odpowiedzieć na liczne prośby o informację o Czeczenii zgłaszane przez obywateli Rosji.

„Nowaja gazieta” publikuje pełną wersję raportu i wywiad z jedną z autorek Jekatieriną Sokirianską. — analitykiem programu badań n/t Europy i Azji prowadzonego przez International Crisis Gorup ("Międzynarodową Grupę Kryzysową").







Jelena Miłaszyna:
Jedno z ustaleń waszego raportu wydaje się szczególnie niepokojące: „Stabilizacja w Czeczenii jest krucha i szczególnie spersonalizowana. Opiera się na osobistych relacjach między Ramzanem Kadyrowem i Władimirem Putinem. Kreml stworzył ten układ i podtrzymuje go, chociaż nie kontroluje wydarzeń w terenie. Mimo że lider Czeczeni wydaje się być szczerze oddany wobec prezydenta Rosji, to należy wątpić, czy do podobnej lojalności będą się czuć zobowiązani jego następcy. Z drugiej strony, gdyby w Moskwie doszło do przetasowania na najwyższych stanowiskach, struktury siłowe Kadyrowa mogą przysporzyć Kremlowi problemów”. Na jakiej podstawie oparte są te wnioski?

Jekatierina Sokirianska:
Rzecz w tym, że wieloletni konflikt rosyjsko-czeczeński nie został rozstrzygnięty, lecz zepchnięto go na dalszy plan. Opisując obecną sytuację w Czeczenii trudno mówić o pokoju, to tylko zaprzestanie wojny. Nie udało się rozstrzygnąć w pełni kwestii politycznych. Nie zapewniono integracji regionu z ogólno-rosyjskim otoczeniem. Na przestrzeni ostatnich lat obserwujemy jedynie zabiegi symulujące tego rodzaju działania. W Czeczenii sytuację uregulowano w taki sposób, iż nie ma na razie możliwości doprowadzenia do trwałego pokoju. Ten układ można poddawać transformacji bez rozlewu krwi, a raczej można tego dokonywać nie narażając na większy szwank istniejącej równowagi.

Chcąc dokonać zmian, należałoby przede wszystkim precyzyjnie opisać sytuację, postawić odpowiednią diagnozę.  Następnie trzeba wyjaśnić dlaczego w długoterminowej perspektywie obecny system się nie sprawdzi. Jeżeli nie zabierzemy się do rozwiązywania problemów opisanych i przeanalizowanych przez nas  w poszczególnych rozdziałach, to dojdzie do eksplozji. Może stanąć w obliczu nowej odsłony konfrontacji między Rosją a Czeczenią. Dla społeczeństwa czeczeńskiego jej rezultatem będzie niechybnie wezbrana fala przemocy. Zawsze powtarzam z naciskiem, że nieodzowne jest pojednanie, tak w łonie społeczności czeczeńskiej, jak i między Rosjanami i Czeczeńcami. Poruszanie tego tematu obecnie nie jest mile widziane. Niestety, taka jest prawda. Mieliśmy wojnę, po obu stronach polegli ludzie, ale nie podjęto kroków ku pojednaniu.

Milaszyna:
Jaka jest ta diagnoza?

Sokirianska:
Na terytorium Rosji istnieje region, który będąc z mocy prawa częścią Rosji w rzeczywistości stanowi niezależny podmiot polityczny.



Czeczenia żyje według własnych reguł, wewnątrz własnego obszaru prawnego, przy czym odnosi się to nie tylko do operacji anty-terrorystycznych, ale również we wszystkich innych dziedzinach życia. Czeczenia posiada własny ustrój polityczny, po części odwzorowujący ogólno-rosyjskie  rozwiązania. Jednak w rzeczywistości istnieje w niej unikalny w skali Rosji reżim oparty na brutalnej, jednoosobowej władzy. Reżim opiera się na kulcie jednostki republikańskiego wodza, posiada własne struktury siłowe, swoją ideologię, swoją politykę wyznaniową, własne stosunki międzynarodowe i indywidualną, równoległą gospodarkę.


To państwo w państwie, gdzie przedstawicielstwami rosyjskich władz federalnych rządzą miejscowe osiłki, lojalne w pierwszym rzędzie wobec lokalnych struktur i w niepomiernie mniejszym stopniu wobec instytucji federalnych, choć tam jakoby są zatrudnieni. Istniejące Czeczenii agendy federalne nie są w stanie przedsięwziąć jakichkolwiek działań nie po myśli władz republikańskich. To jedna strona medalu. A druga to ta, że taki ustrój polityczny stworzony został przez Moskwę, przez nią jest też podtrzymywany, ona udziela mu mu gwarancji poprzez swoje resorty siłowe. Reżim ten niemal w całości finansowany jest przez Moskwę, którą on jednocześnie wykorzystuje, aby się nią osłaniać.

Miłaszyna:
Wydarzenia ostatnich miesięcy dowiodły, że we władzach Rosji nie brakuje osób świadomych niebezpieczeństw dla integralności kraju jakie niesie ze sobą „model czeczeński”. Zaliczają się do nich funkcjonariusze resortów siłowych oraz współpracownicy Administracji Prezydenta.  Czy są oni w stanie wywrzeć wpływ na politykę Moskwy w odniesieniu do Czeczenii?

Sokirianska:
Kadyrow to kreatura prezydenta Federacji Rosyjskiej. Prezydent osobiście i jego administracja sformułowali ideologię wykorzystaną dla rozwiązania konfliktu czeczeńskiego.



Prezydent oficjalnie zgadza się na to, co dzieje się w Czeczenii. W odróżnieniu od społeczeństwa doskonale rozumie zachodzące w niej zjawiska. Zobaczyliśmy to wyraźnie, gdy zaproponował Ukrainie, by skorzystała z podobnego modelu dla rozwiązania kryzysu w Donieckiej i Ługańskiej Republice Ludowej.  


Putin wprost i bez ogródek przedstawił strategię postępowania: regiony o ambicjach separatystycznych należy kupować, obiecując im niezależność i pieniądze. Ta właśnie polityka jest realizowana w Czeczenii już ponad 10 lat.Stąd też bierze się niedostateczne zrozumienie tych  problemów w federalnych agendach siłowych. Bez woli politycznej Kremla nic nie da się zrobić.


Miłaszyna:
pani zdaniem Władimir Putin doskonale rozumie jakie ryzyko niesie ze sobą ten model pacyfikacji Czeczenii. Co więcej, sam proponuje Ukrainie wzorzec zagrażający integralności terytorialnej państwa.

Sokirianska:
Putin już długo sprawuje władzę, zamierza też dalej rządzić. Zapewne spodziewa się, że z upływem czasu konflikt znajdzie się w impasie, a ewentualne nowe spory nie będą miały takiego znaczenia. Dopóki tak on, jak i Kadyrow sprawują władzę istniejący model będzie się sprawdzać, nie będzie rodził dla Rosji żadnych zagrożeń terytorialnych. Pamiętajmy jednak, że władza Czeczenii jest przesadnie skupiona w jednym ręku i przez to nietrwała. Dlatego musimy mieć świadomość,że każda zmiana status-quo, czy to w Groznym czy w Moskwie, która doprowadziłaby do nieoczekiwanego załamania obecnego modelu, wywołać może nowy konflikt i przelew krwi.

Milaszyna:
Jakie więc będą konsekwencje, jeśli już jutro na przykład wydarzy się coś istotnego?





Sokirianska:
Po pierwsze,  Kadyrow będzie musiał znaleźć wspólny język z przyszłym następcą Putina. Nawet wtedy, gdy krajem rządził jego bliski współpracownik Dimitrij Medwiediew, Kadyrow demonstrował lojalność tylko wobec Putina. Jeśli przydarzy się większe przetasowanie we władzach Rosji, to reżim czeczeński może postawić na konfrontację z Moskwą. Poza wszystkim pozycja Kadyrowa jest nadzwyczaj niepewna. Załóżmy, że zabraknie mu wsparcia Kremla, przede wszystkim w sensie wojskowym i gospodarczym. Jak długo utrzyma się wówczas status-quo w Groznym? Na to pytanie nie mamy całkiem jednoznacznej odpowiedzi.

Milaszyna:
 A co pani rozumie, kiedy wspomina  o wojskowym wsparciu dla reżimu czeczeńskiego? Czy chodzi o tak zwaną armię Kadyrowa, czy też o armię rosyjską?

Sokirianska:
 Po wstrzymaniu działań antyterrorystycznych w 2009 roku z terenu Czeczenii wycofano około 20 000 rosyjskich żołnierzy. Tym niemniej siły rosyjskie i inne struktury siłowe są tam nadal obecne. Rozmieszczono je  na całym Północnym Kaukazie. Rozumiemy też doskonale, czym jest wsparcie federalne ze strony armii i MSW, one same nie podejmują aktywnych działań, lecz są tylko obecne na miejscu i stanowią gwarancję bezpieczeństwa dla Kadyrowa.  

Milaszyna:
Jak w tych okolicznościach należy oceniać uporczywe dążenie Kadyrowa do pozbycia się ostatniego przyczółka sił federalnych na terytorium Czeczenii, w Chankale?

Sokirianska:
To jest kwestia złożona. Komplikacja polega na tym, że wśród personelu sił federalnych przywódca czeczeński ma naprawdę licznych przeciwników. Tym niemniej o wszystkim rozstrzyga naczelny dowódca i to on właśnie zapewnia reżimowi Kadyrowa wsparcie. Wygląda na to, że dzieje się tak czasem wbrew ich woli. Sam Kadyrow z pewnością chciałby, aby w regionie rosyjskich wojsk  było mniej. Wtedy jego władza nie podlegałaby żadnym ograniczeniom . W rzeczywistości siły te z jednej strony gwarantują reżimowi bezpieczeństwo, a z drugiej dla samego Kadyrowa stanowią siłę odstraszającą. Jest to do pewnego stopnia elementem kontroli.

Milaszyna:
Żaden przywódca regionu wchodzącego w skład Federacji Rosyjskiej nie ośmieliłby się wydać polecenia by strzelać ostrą amunicją do funkcjonariuszy rosyjskich służb siłowych. Taki rozkaz wydał w pewnym momencie Ramzan Kadyrow. Nie przypadkowo ogłoszone zostało po rosyjsku. Kadyrow występuje w przestrzeni publicznej w 99% w ojczystym języku czeczeńskim. Tym razem wyraźnie chciał, aby usłyszano go poza obszarem Czeczenii. Nie doczekaliśmy się żadnej reakcji na jego polecenie.  Zdecydowano się sprawę zatuszować. Czy nie przypuszcza pani, że nawet przy obecnej równowadze sił, dojść może do konfliktu zbrojnego?

Sokirianska:
Praktycznie rzecz biorąc, wykluczam taką ewentualność, ponieważ w sumie Moskwa i Grozny nawzajem trzymają się w ryzach. Moim zdaniem, Kadyrowa oraz Putina  łączą szczere więzy osobiste. W życiu Kadyrowa ważny jest autorytet starszego mężczyzny, wcześniej był nim ojciec, a obecnie prezydent kraju. Pozostaje jednak pytanie, czy ktoś odważy się zakwestionować jego przywództwo w Czeczenii. Nie wykluczałabym, iż  sam Putin mógłby się zwrócić przeciw swemu faworytowi. Prezydent Rosji jest bardziej pragmatyczny i o wiele mniej sentymentalny.



Zmiana status-quo w Czeczenii może się dokonać tylko jeśli Putin uzna, że rozwój wypadków w Czeczenii szkodzi jego reputacji i psuje jego wizerunek.


Wówczas możemy być świadkami gwałtownych zmian. Możliwe są także próby pełzającego przejmowania sfer wpływu Kadyrowa, rozmywania jego monopolu na władzę w republice. Tak właśnie Kadyrow odebrał akcję zatrzymania Dżambułata Dadajewa w Groznym przez przybyłą ze Stawropola policję. Postronni funkcjonariusze dotarli wówczas z zewnątrz i spróbowali wykonać na terytorium Czeczenii akcję, jakich sam Kadyrow regularnie dopuszcza się w Inguszetii, Dagestanie i na innych terenach Północnego Kaukazu. Jednakże tego rodzaju działania są zabronione w Czeczenii, gdzie wyłącznie on, Ramzan Kadyrow kontroluje funkcjonariuszy resortów siłowych. Tego rodzaju operacje w Czeczenii przeprowadza się własnymi siłami. Dlatego Kadyrowa zaalarmował ów sygnał, oto przybysze z zewnątrz podjęli próbę naruszenia jego monopolu. Nie mógł do tego dopuścić i to wyjaśnia dlaczego jego reakcja była tak gwałtowna. Jednak gdy jego władza w republice nieco osłabnie, dżin będzie mógł wypełznąć z butelki w z inicjatywy samych Czeczenów.

Miłaszyna:
Szef Czeczenii nie jest naiwny. Czy rozważa różne warianty utrzymania się przy władzy? Czy zastanawia się jakie podjąć kroki, jeśli zmieni się istniejąca równowaga sił?

Sokirianska:
Sądzę, że on i jego otoczenie analizuje różne scenariusze. Dlatego tak ważny jest bliskowschodni kierunek polityki Kadyrowa. W tym celu utrzymuje on dobre stosunki z przywódcami szeregu krajów arabskich.



Czeczeńska elita posiada mienie i prowadzi interesy w Turcji, Emiratach Arabskich itd. Rezerwowe lotniska są potrzebne, aby w razie czego móc wyjechać. Wydaje mi się, że ucieczka, zmiana miejsca pobytu jest jednym z głównych scenariuszy, jakie się bierze pod uwagę. Także dlatego, że cała ta elita zasmakowała już życia w spokoju i luksusie. Zależy im, aby tego nie utracić.



Miłaszyna
Czy Czeczeńcy gotowi byliby wystąpić zbrojnie w obronie swojej władzy?

Sokirianska:
Przez setki lat bili się i umierali za ojczyznę. Jednak ich współcześni władcy przyzwyczaili się już do wspaniałego życia i jeśli wypadki rozwiną się dla nich niepomyślnie, porzucą swój kraj. Jeśli, co oczywiste, zdążą. Nie wolno jednak zapominać, że w razie konieczności naród ten posiada wielkie doświadczenie bojowe.

Rzecz też w tym, że Ramzan Kadyrow reprezentuje sobą w Czeczenii pewien nowy typ współczesnego lidera. Jest orientalnym jedynowładcą, stronnicy nazywają go padyszachem. Ale wielu kwestionuje jego nowoczesność. Ich zdaniem jest prostym i niezbyt wykształconym wiejskim chłopem.



Buduje on jednak świetne drogi, drapacze chmur, inteligentne domy, ściąga nowe technologie, posługuje się Internetem i portalami społecznościowymi. Zachowuje się odmiennie niż tradycyjni wodzowie czeczeńscy. Na każdym kroku pokazuje się z rodziną, u Czeczeńców nie jest to przyjęte. Tańczy, spędza czas z młodzieżą i przyjaźni z bankierami. Na dodatek szkoli i wyposaża nowocześnie swoje struktury siłowe.




Wierni Kadyrowowi żołnierze przysięgają na stadionie w Groznym. 




Miłaszyna
Mam inne pytanie jeśli chodzi o armię Kadyrowa. Na ile tych 20 000 uzbrojonych ludzi, Kadyrow okazał nam ich demonstracyjnie, może reprezentuje realne zagrożenie, gdyby zwrócili lufy przeciwko Moskwie?

Sokirianska:
 Taktyka współczesnych walk partyzanckich nie wymaga wielkiej liczby żołnierzy. Dlatego nawet tysiąc dobrze wyszkolonych i uzbrojonych bojowników jest poważną siłą. W pierwszej wojnie czeczeńskiej, przegranej przez armię rosyjską, po stronie czeczeńskiej walczyli w zasadzie niezbyt wyszkoleni ludzie, często brakowało im broni.

Miłaszyna:
Cieszyli się jednak poparciem ludności, motywowała ich idea walki o niepodległość. W tym miejscu zadałabym kolejne pytanie, jak dalece obecne czeczeńskie siły zbrojne zachowają wierność wobec samego Kadyrowa jeśli będzie on musiał bronić swojej władzy?

Sokirianska:
Podkreślam,  że rozważamy hipotetyczny scenariusz nowej fazy konfliktu miedzy Groznym a Moskwą. Musimy pamiętać, że pierwotna przyczyna konfliktu do dziś nie została usunięta.  On cały czas tli się w tle, jest żywy na emigracji i tylko przycichł.

Miłaszyna:
 Jest mało prawdopodobne, aby Ramzan Kadyrow poszedł w ślady Dżochara Dudajewa. Po raz kolejny zmienić stronę raczej mu się nie uda …

Sokirianska:
Zadawałam to pytanie kombatantom czeczeńskim, jawnie zadeklarowanym separatystom, którzy wcześniej walczyli i skorzystali z amnestii: czy byliby gotowi na alians z Kadyrowem?  Odpowiadali, że tak. Ich zdaniem w pewnym momencie możliwy jest z ich udziałem strategiczny alians skierowany przeciw Rosji. Kadyrow dysponuje pieniędzmi, regularnymi siłami zbrojnymi, koniecznymi zasobami. Dla kombatantów celem nadrzędnym jest niezależność Czeczenii i ich zdaniem poparcie Kadyrowa dla sprawy byłoby korzystne. Jednak gdy niepodległość zostanie osiągnięta, trzeba go będzie rozliczyć.

Miłaszyna:
Wygląda na to, że na wypadek zmian Kadyrow ma do wyboru dwa warianty. Pierwszy, to ucieczka z Czeczenii, a drugi to zjednoczenie wszystkich wokół siebie pod sztandarem separatyzmu. Tak to się przedstawia?

Sokirianska:
Wariant pierwszy, to spokojne funkcjonowanie w łonie Rosji, przestrzeganie jej prawa i konstytucji, dialog i podtrzymywanie wspólnego języka z nową rosyjską władzą. Drugi  – w wypadku konfrontacji z Moskwą – wymaga zjednoczenia ludzi wokół idei utworzenia państwa narodowego na obszarze Czeczenii, to droga  do uzyskania legitymacji dla swojej władzy. Nasz raport zawiera analizę ideologii Kadyrowa. W niej najważniejszy jest że nacjonalizm czeczeński, islamski sufizm oraz konserwatyzm. Kadyrow kultywuje tradycyjny czeczeński sufizm, język czeczeński, tradycyjną muzykę, wspiera muzea folklorystyczne i wszelkie symbole „czeczeńskości”.  Powraca do starych zatargów terytorialnych z sąsiadami. Wypowiadając w języku czeczeńskim swoje pretensje obliczone na użytek wewnętrzny, próbuje przekonać Czeczeńców, że zapewnia im szerokie możliwości samostanowienia, że kieruje krajem opierającym się na wiekowej tradycji i religii. Części separatystów czeczeńskich ery Dudajewa-Maschadowa taka retoryka w pełni odpowiada. Duża ich część krytykując władze rosyjskie za te same przewinienia, pozwala sobie na o wiele ostrzejsze sformułowania. Z drugiej strony, lojalność „armii Kadyrowa” bywa przeceniana. Dla wielu służba w strukturach zbrojnych Czeczenii stanowi w pierwszym rzędzie sposobność na zapewnienie rodzinom środków do życia. Za granicami Czeczenii panuje szeroko rozprzestrzeniona opinia, że Kadyrow jest niezastępowalny i on tylko może stać u steru władzy. Tak właśnie chyba jest w rzeczywistości.



80% funkcjonariuszy czeczeńskiego MSW byłoby zadowolonych, gdyby na czele ministerstwa stał ktoś łagodniejszy, mniej lojalny wobec Kadyrowa. Ktoś w rodzaju Jewkurowa, kto nie byłby przy tym podporządkowany ślepo władzy federalnej.


Istnieje wiele metod nacisku na ludzi Kadyrowa. Warto przypomnieć, że ich dziełem jest 10 000 wiernopoddańczych raportów, deklarujących gotowość do wykonania każdego rozkazu. Zapewne ta ich gotowość potrwa do czasu, jak długo funkcjonuje obecny układ sił. Jeśli zostanie on naruszony, dalszy rozwój sytuacji będzie uzależniony od sposobu przezwyciężania kryzysu. Jeśli nie stworzymy planu miękkiej transformacji istniejącego modelu, nie zapewnimy znacznie głębszej integracji czeczeńskiej policji ze strukturami federalnymi, to w warunkach konfliktu część czeczeńskiego MSW poczuje, że nie ma się do kogo zwrócić. Pojawi się lęk przed nowymi wrogami, obawa o środki do życia. Jeśli wówczas Kadyrow zapewni im zatrudnienie i ochronę, to lojalnie podporządkują się jemu.

MIłaszyna:
Mówi pani o ograniczeniu władzy Kadyrowa nad miejscowymi funkcjonariuszami. Czy to możliwe?

Sokirianska:
Takie jest zalecenie naszego raportu. Nasi krytycy oponują, ich zdaniem, duża część naszych rekomendacji jest trudna do wprowadzenia w życie. Tym niemniej, konkretne ograniczenie władzy Kadyrowa, zagwarantowanie, iż jego pełnomocnictwa i praktyki jego funkcjonariuszy pozostają w zgodzie z rosyjską konstytucją jest jednym z najważniejszych kroków na drodze ku pokojowej transformacji istniejącego modelu. Przez kilka ostatnich lat obserwowaliśmy jak wszystkie organa federalne, od Prokuratury Generalnej i Sądu Najwyższego Federacji Rosyjskiej i do MSW i  Komitetu Śledczego gotowe były, by realizować ten scenariusz. Jednakże przez cały czas władze zwierzchnie realizowały własne  miała dążenia polityczne. Kłociły się one z planami zaprowadzenia porządku konstytucyjnego, stały z nim w sprzeczności. W skrajnych wypadkach chodziło p przywrócenie istniejącej równowagi sił i pogodzenie skłóconych stron. Ważne jest, że dotychczas reżim Kadyrowa reagował za każdym razem pozytywnie na takie sygnały. Jest to reżim bardzo elastyczny, wyczulony i posiadający wyostrzony słuch. To stwarza pewne niewielkie szanse, że transformacja jest jednak możliwa. I jakkolwiek by to nie brzmiało dziwnie, powinna być nią zainteresowana obecna władza czeczeńska.

Rozmawiała: Jelena Miłaszyna

Tłumaczenie: Maciej Górki, ZDZ



Oryginał rozmowy został opublikowany na portalu "Nowej Gaziety":



 *Jekatierina Sokirianska, politolog, przez lata zajmowała się problemami Kaukazu pracując Centrum Obrony Praw Człowieka "Memoriał". Od 2011 roku związana z "International Crisis Group". Obecnie piastuje funkcję analityka programu "Europa i Azja".











*Jelena Miłaszyna, rosyjska dziennikarka, publicystka, od lat związana z opozycyjnym moskiewskim wydaniem "Nowaja Gazieta". Jest także działaczką na rzecz praw człowieka. Kilkakrotnie atakowana fizycznie. Jest laureatem prestiżowych nagród dziennikarskich, rosyjskich i międzynarodowych. 












Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com







środa, 29 kwietnia 2015

Intryga, jak sprężyna, czyli przyłączenie Rosji do Czeczenii



Ani jeden podmiot Federacji Rosyjskiej nie cieszy się tak daleko idącą autonomią, co Czeczenia kierowana przez Ramzana Kadyrowa. Jej prezydent nie jeden raz deklarował pełną lojalność wobec gospodarza Kremla, Władimira Putina. Te deklaracje nie oznaczają jednak lojalności wobec federalnych organów władzy państwowej. Putin jest kreacją systemu KGB - tłumaczy redaktor naczelny "Nowej Gaziety", Dmitrij Muratow. Kadyrow jest kreacją Putina. Obu łączy szczególna więź. I to dlatego właśnie, może się okazać, iż ujawnienie pełnej prawdy o zabójstwie Borysa Niemcowa nigdy nie będzie możliwe.

 


Z Dmitrijem Muratowem, redaktorem naczelnym "Nowej Gaziety" na antenie stacji telewizyjnej "TV DOŻD'" rozmawia Julia Taratuta.  






[Poniższy materiał został przygotowany w oparciu o transkrypcję rozmowy opublikowaną na portalu "TV DOŻD'". Tekst został skrócony i zredagowany, po to by usunąć charakterystyczne dla rozmowy prowadzonej na żywo powtórzenia, nie odnoszące się do tematu rozmowy wtręty, chropowatości dialogu].





Prezydent Rosji Władimir Putin jest kreacją systemu służb specjalnych. Prezydent Czeczenii Ramzan
Kadyrow jest kreacją Władimira Putina. Obu łączy szczególna więź. 




Julia Taratuta:
Po śmierci Borysa Niemcowa w rosyjskich mediach tylko "Nowaja Gazieta" opisywała szczegóły śledztwa, tylko u was można była odnaleźć możliwie pełny obraz tego, co działo się po zamachu. W  jednym z artykułów wymieniono szereg nazwisk, dowiedzieliśmy się kto jest kim, potem powtarzały się one w innych publikacjach. Pana gazeta obserwuje rozwój wydarzeń, gdzie znaleźliśmy się obecnie? Jeśli toczy się wojna, kto walczy z kim?


Zleceniodawca


Dmitij Muratow:
Kiedy pytają mnie o zleceniodawcę… Mam pewne doświadczenie, więc odpowiadam, na razie na ten temat niczego nie wiemy. Nie mamy żadnych dowodów wskazujących na to, kto był zleceniodawcą. Znamy niektóre, całkowicie potwierdzone fakty, ale ich interpretacją lepiej niech zajmują się blogerzy. Ludzie odpowiedzialni muszą oceniać je nieco inaczej. Co wiemy? Już na pierwszym przesłuchaniu Zaur Dadajew, funkcjonariusz batalionu "Siewier" przyznał się, iż to on dokonał zabójstwa na zlecenie. Potem zaś poleciał na Kaukaz, do Inguszetii razem z zastępcą dowódcy batalionu "Siewier" Rusłanem Gieremiejewem. Ten fakt został udowodniony.

Wiemy także, iż jeden z ludzi uczestniczących w zamachu, wynika to z zeznań Dadajewa, a także wyników przeprowadzonych ekspertyz, mężczyzna o nazwisku Szawanow został zabity podczas próby zatrzymania. Jednak za jego śmierć nie ponoszą odpowiedzialności przybyli z Moskwy funkcjonariusze specnazu. Szawanowa zabiła grupa miejscowej policji. Znalazła się ona w miejscu jego zamieszkania, nim przybył tam oddział specnazu. Według miejscowych policjantów, sam Szawanow wysadził się przy pomocy granatu.

Wiemy sporo o technologii prowadzonego śledztwa. Te działania muszą być prowadzone w określony sposób. Istnieją opisane w kodeksach instrukcje, należy ich przestrzegać. Jeśli zostają zignorowane, każdy adwokat, doświadczyliśmy tego w sprawie Anny Politkowskiej, w sądzie przysięgłych akt oskarżenia zetrze w proch. Ważny więc jest sam sposób prowadzenia śledztwa. Jeśli zostają naruszone procedury, podstawy prowadzonego postępowania, to później w sądzie udowodnienie oskarżonemu winy okazuje się niemożliwe.

Śledztwo w sprawie zabójstwa Borysa Niemcowa prowadzone jest zgodnie z procedurami. Śledczy skierowali - to moment szczególnie ważny - odpowiedni wniosek o doprowadzenie na przesłuchanie człowieka towarzyszącego Dadajewowi w samolocie  do dwóch instytucji: do zarządu FSB w Czeczenii i do sztabu wojsk wewnętrznych. Do sztabu zwrócono się, bo batalion Siewier wchodzi w ich skład, do FSB, bo ta instytucja nadzoruje śledztwa w głośnych sprawach. Chodzi tu o wspomnianego Rusłana Giemiejewa, jego brat jest senatorem, członkiem Rady Federacji. Do tej pory jednak wniosek ten nie został zrealizowany, jakie  były przyczyny, nie orientuję się…

Rozmawiając o śledztwie w sprawie zamachu na Niemcowa, musimy podkreślić, iż na początku prowadzono je profesjonalnie, intensywnie, przestrzegając zasad i wymogów proceduralnych. W ciągu kilku pierwszych godzin, dzięki zastosowaniu metod z zakresu nowoczesnych technologii, a także wykorzystaniu informacji agenturalnych udało się ustalić nazwiska zabójców Borysa Niemcowa, to jest wykonawców zamachu i częściowo jego organizatorów. Ale jak toczy się śledztwo dziś...? Nie mam pojęcia, co dzieje się w gabinecie generała Krasnowa, jednak do tej pory nie udało się przesłuchać kilku kluczowych świadków. Mam wrażenie, mogę się mylić, podkreślam jest ono subiektywne, że Dadajew zostanie uznany tak za wykonawcę, jak i organizatora zamachu. A niewykluczone, że okaże się również zleceniodawcą tego głośnego zabójstwa politycznego na zamówienie.

Taratuta:
Śledztwo skupia się na wykonawcy…


Nie jestem blogerem


Muratow:
Wydaje mi się, iż władze stanęły przed skomplikowanym wyborem: pokój i stosunki z kierownictwem Czeczenii oparte na zaufaniu, lub wyjaśnienie prawdy o zabójstwie Niemcowa. Chcę podkreślić, nic mi nie wiadomo na temat roli samego Kadyrowa w zamachu. Słyszałem to już wcześniej od tysięcy ludzi, "przecież sam dobrze rozumiesz, jak to było ze sprawą Politkowskiej". A ja niczego nie rozumiem. Przez wiele lat nie udało nam się znaleźć dowodów na to, że Kadyrow był zamieszany w tę sprawę. Nie jestem blogerem, nie mogę sobie pozwolić, na jakieś kategoryczne stwierdzenia, takie podejście byłoby nieprofesjonalne. Ale Czeczenia swoich ludzi nie wydaje, taki daliśmy w gazecie tytuł.  To osobny świat, tam obowiązują własne zasady braterstwa broni.

Taratuta:
Mówił pan już o tym, że Czeczenia nie jest zwykłym państwem, że nie chodzi tylko o jej niezależność, ale że jest to państwo szczególnego rodzaju, bardzo zmilitaryzowane. Wydaje mi się, że to cenna obserwacja o charakterze politologicznym.

Muratow:
Musiała pani zauważyć, że w naszym kraju ucichły wezwania w rodzaju, dość utrzymywania Kaukazu, dość utrzymywania Czeczenii… To dlatego, ze czeczeńskie siły zbrojne, świetnie uzbrojone, wyposażone, bogate w doświadczenia wojenne, podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej maszerowały w awangardzie. Walcząc o "russkij mir" te same oddziały często dodawały sobie odwagi okrzykami "Allach Akbar". Kadyrow chce, byśmy widzieli w nim nie tylko szefa jednego regionu, jednego z 83 podmiotów Federacji Rosyjskiej. Jego ambicją jest wizerunek jednego z wiodących dowódców rosyjskich sil zbrojnych. Kadyrow nigdy nie kłamał, gdy twierdził, iż jest bezgranicznie oddany Putinowi.


Taratuta:
Powiedział pan, iż ucichły wezwania, by przestać utrzymywać Czeczenię, przestać utrzymywać Kaukaz. Nie bardzo obserwowałem, jak zmieniała się sytuacja pod tym względem, więc tym ważniejsze jest dla mnie pana zdanie. Po prostu zmieniły się nastroje społeczne, czy też raczej mamy tu do czynienia z impulsami idącymi z góry, z Kremla?




Na wywiad z Dmitrijem Muratowem telewizja "DOŻD'" musiała czekać szczególnie długo. Redaktor naczelny
"Nowej Gaziety" niechętnie występuje w innych mediach, niż własne. 




Koniec z utrzymywaniem Czeczenii


Muratow:
To stare hasło cieszyło się wielkim poparciem społecznym. Porównywaliśmy wtedy, jak wiele pieniędzy z budżetu wydaje się na mieszkańców obwodu kostromskiego, a jak dużo na jednego mieszkańca Czeczenii, lub Dagestanu. Tam była ogromna różnica, na Kaukaz wydawaliśmy kilka razy więcej. Ludzi to wściekało, byli kategorycznie przeciw. To wezwanie stało się banalne. Wszyscy powtarzali: "jak to tak? Potem jednak, nagle odkryliśmy, że te pieniądze docierają nie tylko do prostych mieszkańców Czeczenii. I że w ten sposób finansujemy także swoje wojsko. Niech pani zwróci na to uwagę, kiedy uwolniono dziennikarzy stacji telewizyjnej Life News, okazało się, że główną role w tej historii odegrali Czeczeni i ich formacje siłowe (18 maja 2014 pod Kramatorskiem, zostali zatrzymani dziennikarze pro kremlowskiej telewizji LIfe News Sidiakin i Sajczenko. Wielka rolę w ich w uwolnieniu odegrali przedstawiciele prezydenta Czeczenii, którzy w Kijowie wynegocjowali ich uwolnienie - mediawRosji").

Kiedy na wschodzie Ukrainy trwały zaciekle walki, nikt nie ukrywał, iż biorą w nich udział świetnie wyszkoleni ludzie z Kaukazu, na odwrót fakty te wręcz podkreślano. Wszyscy rozumieli, że to armia generała Kadyrowa. On sam nie przedstawia się jako obywatel Putina, mówi raczej o sobie jestem jego piechurem, jestem żołnierzem Putina.

Taratuta:
Armia Kadyrowa pojawiła się za zgodą Putina, czy to samodzielna inicjatywa prezydenta Czeczenii?


Przyłączenie Rosji do Czeczenii


Muratow:
Mam wrażenie, że w ten sposób, sam Kadyrow umacnia swoje znaczenie. Wiele razy pracowałem na wojnie w Czeczenii. Byłem tam niezliczoną ilość razy. Doskonale pamiętam emocje Czeczenów z tamtego okresu, emocje Czeczenów walczących z bronią w ręku. Wszyscy mówili tylko o oddzieleniu się od Rosji. Ale teraz obserwujemy proces innego rodzaju, wszystko to ma związek z Ramzanem Kadyrowem. Mamy do czynienia z przyłączeniem Rosji do Czeczenii. To ważny proces. Dokonał się na naszych oczach. Na pierwszy rzut oka widać wszystkie atrybuty czeczeńskiej suwerenności.

Ostatnia kłótnia między Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, a Kadyrowem świetnie to ilustruje. Nawiasem mówiąc, nie wykluczałbym, iż Kadyrow ma rację, kiedy mówi, iż przybyli na terytorium Czeczenii z zewnątrz funkcjonariusze, załatwiali także jakieś prywatne interesy. Próbujemy się na ten temat dowiedzieć czegoś więcej. Zdobyliśmy już pewne informacje, ale na razie nie jestem gotów do tego, by je ujawnić…

Można było wydać oświadczenie, iż podjęte zostaną starania, by tę sytuację wyjaśnić. Jednak Ramzan Kadyrow doszedł do wniosku, iż powinien wystąpić z ostrzeżeniem… Zapowiedział, że jego ludzie będą strzelać do wszystkich funkcjonariuszy (spoza Czeczenii, działających na terenie republiki bez uzgodnienia - mediawRosji")… W ten sposób, może wypowiedzieć się tylko wojskowy, dowódca, głównodowodzący swojej republiki. Odpowiedź MSW była umiarkowana… Zwłaszcza jeśli rozumie się, iż tego rodzaju wypowiedź i sytuacja są niedopuszczalne.

Mamy do czynienia z wezwaniem do strzelania w funkcjonariuszy. Warto sobie od razu przypomnieć fantastyczną surowość wyroków w procesach demonstrantów z Placu Błotnego i jej związek z inną wypowiedzią Putina, o tym że nie wolno podnosić ręki na człowieka w mundurze.

Z jednej strony zapowiedź strzelania. Z drugiej, w jednym z procesów demonstrantów z Placu Błotnego chodziło o odłamanie kawałka emalii zębowej funkcjonariuszowi policji.  Zaczęło się od tego kawałka…  Aż  doszło do tego, co mamy teraz. Sprawy Placu Błotnego przyniosły koniec rosyjskiej modernizacji. Za odłamany kawałek emalii funkcjonariusza sil specjalnych OMON wlepiono człowiekowi wieloletni wyrok. Jak widać jedni mogą, inni nie. A to dlatego, że ten pierwszy występuje rzekomo przeciw interesom Rosji, a ten drugi, choć w ekstremalnej formie, działa na jej rzecz.

Taratuta:
Mówi pan, ze Kadyrow jest piechurem Putina, i że demonstruje całkowitą lojalność. Jesteśmy jednak teraz świadkami ostrego konfliktu między rosyjskimi, federalnymi strukturami siłowymi, a kierownictwem Czeczenii. Jedno mówi Kadyrow, co innego robią resorty siłowe. Jak to wszystko pogodzić, oświadczenia Kadyrowa o pełnej lojalności wobec Putina i całkowity brak lojalności wobec resortów siłowych? Można więc mówić o konflikcie z Putinem?


Ciepła wódka dla ludzi z resortów siłowych


Muratow:
Powiem wprost. Władimir Putin jest pewnym stopniu kreacją systemu struktur siłowych, służb specjalnych, KGB, one go stworzyły. A Kadyrow został stworzony przez samego Putina. Najpierw Putin dogadywał się z jego ojcem Achhmatem, iż to on będzie człowiekiem, który w Czeczenii zaprowadzi pokój. Za realizację swoich zobowiązań Achmat zapłacił cenę życia. Miejsce ojca poległego w wyniku zamachu zajął syn. Tak więc Putin związany jest z Ramzanem krwią jego ojca Achmata. Ta więź jest o wiele mocniejsza, niż ta łącząca Putina z FSB.




Rok 2004. Czeczenia. Cmentarz w Centeroj. Grób poległego w zamachu bombowym Achmata Kadyrowa. Władimir Putin (z lewej) i Ramzan Kadyrow (z prawej). To śmierć tak bardzo zbliżyła Władimira Putina i Ramzana Kadyrowa.

Nie jestem psychologiem, ani psychiatrą. Putin nigdy nie zdradza, nie wydaje swoich ludzi. To samo charakteryzuje Kadyrowa. I w rezultacie ludzie z resortów siłowych będą pić ciepłą wódkę, powtarzając: "znów nam nie pozwolili". Oddział federalnego specnazu przybył do wsi Dżałka, by Geremiejewa dostarczyć na przesłuchanie. Okazało się, że otoczyli go podobnie uzbrojeni i wyposażeni ludzie, silnie zmotywowani, z oddziału ochrony batalionu Siewier. Nikt nie wydał rozkazu, by strzelać. To była jasne dla wszystkich, iż jeśli ludzie specnazu przystąpią do wykonywania rozkazu, by świadka dostarczyć na przesłuchanie, zacznie się wojna.

Taratuta:
Dobrze pana rozumiem? Mamy w kraju dwie armie, jedna z nich podlega kontroli, druga nie…


Armia Kadyrowa


Muratow:
Obie podporządkowane są głównodowodzącemu.  Ale żadna z nich nie jest podporządkowana tej drugiej. Kadyrow nie podlega strukturom federalnym.

Armia Kadyrowa, cały region, posiadają wszelkie atrybuty całkowitej suwerenności. Tam jest lotnisko międzynarodowe, program działań na arenie międzynarodowej, składane są dziwne propozycje, jak ta sprzedaży broni Meksykowi, by mógł odebrać Ameryce stan Nowy Meksyk. W Czeczenii istnieją własne uregulowania dotyczące życia publicznego, rozrywki. Instytucje federalne pozbawione są możliwości prowadzenia samodzielnie jakichkolwiek czynności śledczych, przekonaliśmy się o tym, gdy do opuszczenia republiki zmuszono przedstawiciela Komitetu Śledczego, Sobola. Wystarczyło, gdy spróbował pobrać próbki DNA od miejscowych funkcjonariuszy policji, by zbadać ich związek z popełnionym w Rosji zabójstwem. Tak funkcjonuje tylko państwo suwerenne.

Taratuta:
Ta sytuacja jest więc oczywista, nawet FSB nie może niczego zdziałać z Czeczenią. Nawet ta instytucja nie dysponuje niezbędnymi instrumentami. A prezydent Rosji? Ma je do dyspozycji? W jaki sposób może zarządzać tymi dwiema armiami? Zacznijmy od tej pierwszej…

Muratow:
Najważniejsza jest nić wzajemnej sympatii między Putinem, a Kadyrowem. Musimy o tym pamiętać,  jeden nigdy nie zawiódł drugiego. Czasem na skutek działań jednego z nich, ten drugi znajdował się w niezręcznej sytuacji, ale to nic takiego, bez znaczenia. Jeden nie zdradzi drugiego. Między nimi panuje szczególna więź. Ona jest silniejsza od prawa. Ich by ta charakterystyka nie zawstydziła, to więź między dwoma zabijakami. Dlatego nie mają tu znaczenia federalne przepisy, normy, regulaminy. To jest więź na innym poziomie. Więź monarchów. I być może monarchy i następcy.

Taratuta:
Zastanawialiśmy się nad przejawami niezależności Czeczenii. Jeśli dobrze pana zrozumiałam, uważa pan, że Czeczenia jest także suwerennym państwem z gospodarczego punktu widzenia. Wieczna zależność Czeczenii od moskiewskich dotacji, to mit…?


Cierpienia Czeczenii


Muratow:
Pod tym względem, warto jedno oddzielić od drugiego, ile zarabia sama Czeczenia i czy otrzymuje dotacje? Otrzymuje, to oczywiste. A ile i jak zarabia sama? Czeczenia ma ropę, lotnisko międzynarodowe, jej mieszkańcy są urodzonymi budowlańcami, każdy szanujący się człowiek będzie właścicielem fabryki betonu, cementu, cegielni, albo firmy transportowej. Równocześnie pamiętam bardzo dobrze Czeczenię z lat 1995-1996-1997, Grozny zrównany z ziemią przez nasza artylerię. Droga od stadionu Dynamo, do tak zwanego Pałacu Prezydenckiego, dawnego Komitetu Obwodowego Partii wyglądała jak ruiny na zdjęciach Stalingradu. Tylko general Szamanow mógł wtedy cynicznie żartować, iż miasto jest całe, niezniszczone, bo oni strzelali tylko z pistoletów. Pamiętam dobrze jego żarciki na antenie, w programie Swiety Sorokiny.




W 1995 roku ruiny Groznego przypominały ruiny Stalingradu. 


Mój kraj kilka razy wyrządził Czeczenii ogromną krzywdę. Wystarczy wspomnieć liczbę zmarłych w Karłagu, masowe wysiedlenie ludności 23 lutego 1944 roku pod Żezkagan, czy Aktiubinsk, a potem całkowite zniszczenie stolicy i wielu innych miejscowości, takich jak Bamut, Borzoj… To dlatego, trzeba było potem "wykupić" całe terytorium Czeczenii. Zniszczyłeś, więc wykup i buduj. Może budowano zbyt luksusowo. Oczywiście otoczenie Kadyrowa może pozwolić sobie na różne ekscesy, rozrzucanie na ślubach banknotów po 500 euro (dolarów nie, bo to waluta wroga), kupowanie najdroższych prezentów. Jeśli ktoś chce zobaczyć  ich samochody, wystarczy podjechać pod jedną z moskiewskich restauracji w rejonie ulicy Bronnej. Tam zobaczycie, co to za flotylla.

Ale to wszystko wzięło się z tego, że Jelcyn nie dogadał się z Dudajewem, a nieżyjący już Graczow obiecał, iż załatwi sprawę w ciągu trzech dni, przy pomocy jednego pułku wojsk desantowych.  Za to potem w Rostowie nad Donem, w lodówkach, w wagonach chłodniczych, na terenie laboratorium numer 124 kierowanego przez kapitana pierwszej rangi Szczerbakowa, leżały tysiące spalonych ciał. Zniszczenie Czeczenii, wojna z Czeczenią były gigantycznym błędem, potem przyszło za niego zapłacić. Tę historię obecnych problemów trzeba pamiętać. Kiedy mówimy, iż tak po prostu utrzymujemy Czeczenię, to chcę powiedzieć, że to nie jest takie proste. Pozbawiliśmy życia całe pokolenie.





Taratuta:
Dobrze pana zrozumiałam? Pana zdaniem niezależność Czeczenii jest dziś o wiele większa, niż….

Muratow:
Bez wątpienia… W Czeczenii liczy się wyłącznie władza Ramzana Kadyrowa.

Taratuta:
Wróćmy do tego konfliktu między FSB, a czeczeńskimi strukturami siłowymi, jak pan to ocenia? Kto zaczął pierwszy? Na czym polega istota sporu? Obserwujemy walkę o pieniądze, wpływy?


Czeczeńskie ekscesy w stolicy Rosji


Muratow:
Mam swoją wersję. To całkowicie moja ocena tej sytuacji. Kilka razy, tak zwana ochrona Kadyrowa, albo ludzie, którzy mieszkali w jednym z hoteli w centrum miasta, albo w przedstawicielstwie Czeczenii, albo wynajmowali jakieś mieszkania, robili w Moskwie rzeczy całkowicie nie do zaakceptowania. Tak uważają nasze organy odpowiedzialne za przestrzeganie prawa, tak uważają zwykli mieszkańcy. Ci ludzie chwytali zakładników, ukrywali ich. Przykład: zawodowy złodziej samochodów kradnie auto, coś mu się pomyliło, zabrał nie tam gdzie można. W odpowiedzi zaczyna się akcja wymierzenia mu kary. Torturują go, ścigają. W innym przypadku dokonano porwania zakładnika z restauracji na ulicy Powarskiej. W jeszcze kolejnym, rozstrzelano w bezpośrednim sąsiedztwie Białego Domu (siedziba rządu Rosji - "mediawRosji") jednego z braci Jamadajewów (Muratow mówi o Rusłanie, jednym z trzech braci. Wszyscy znaleźli się w ostrym konflikcie z Ramzanem Kadyrowem, Rusłana zabito w 2008 r.  - "mediawRosji"). W ocenie funkcjonariuszy struktur siłowych takie rzeczy, w mieście za które ponoszą odpowiedzialność są niedopuszczalne.

Byłego komendanta oddziału "Goriec" Bajsarowa rozstrzelano w Prospekcie Lenina. Rozprawę zakończył kontrolny wystrzał. Organizatorzy tej akcji uważali, że to najlepszy sposób na wymierzenie sprawiedliwości. Jak to możliwe? Wszyscy wiedzą, kto to zrobił. Tak to jest. Inaczej oni nie potrafią. W końcu ludzie ze struktur siłowych mieli dość. Aresztowano kilku ludzi, odwieziono ich do Butyrki, ale zaraz potem dostali rozkaz, by ich wypuścić, więc wypuścili, żeby uniknąć zaostrzenia sytuacji. Policjanci i prokuratorzy zapewnili potem, że znajdą tych ludzi w Czeczenii, przywiozą ich z powrotem, przedstawią zarzuty…. Pusta idea… Oczywiście nie dali rady. Ale tak, czy inaczej było to uderzenie w ich własne poczucie godności. Ludzie z instytucji siłowych nie rozumieją, że władza kieruje się szczególnym interesem państwa. Jednym z najważniejszych priorytetów jest uniknięcie nowej fali terroryzmu w czeczeńskich górach. Bezpieczeństwo i przeciwdziałanie przestępczości to ich kompetencje, ich sfera działalności, wydawało się, że w niej to oni są szefami. Ale wyjaśniło się, że jest inaczej.

Taratuta:
Nie pierwszy raz mieli do czynienia z najwyższym arbitrem, chodzą do niego składać raporty, informują go… Na co liczyli w sytuacji z Niemcowem….?

Muratow:
Wydawało im się, że dowody są oczywiste. I że wiedzą bardzo dużo.

Taratuta:
Można w obecnej sytuacji stwierdzić, iż federalne organy odpowiedzialne za przestrzeganie prawa, na tym etapie sprawy, poniosły klęskę?


Zbliżają się decydujące tygodnie


Muratow:
To nie futbol, gdzie można powiedzieć, mecz się skończył, upłynęło 90 minut i jedna z drużyn albo wygrała, albo przegrała. Mamy tu do czynienia ze skrywaną intrygą przypominającą ściśniętą sprężynę.

Taratuta:
Dmitriju Andrejewiczu, pana zdaniem, kto jest górą w obecnym  konflikcie ludzi z federalnych i czeczeńskich struktur siłowych….?

Muratow:
Już powiedziałem, moim zdaniem, termin zwycięstwo ma zastosowanie w odniesieniu do rywalizacji sportowej. Tam wszystko wiadomo po ostatecznym gwizdku arbitra. A tu obserwujemy, jak sprężyna intrygi jest ściskana. Z jednej strony, głównodowodzący winien podjąć jakąś decyzję, z drugiej ludzie z instytucji siłowych odczuwają dyskomfort, iż nie są w stanie pokazać społeczeństwu, iż pieniądze przeznaczone na ich utrzymanie, nie są wyrzucane w błoto. Kadyrow z kolei podkreśla, iż on sam wspiera Putina, za to oni mu w tym przeszkadzają Powiem teraz coś okropnego. Wczoraj była mowa o tym, iż Kadyrow gotów jest ustąpić, z resztą już nie pierwszy raz. Ale jeśli tak się stanie, to w nowej sytuacji miałby rozwiązane ręce. Wtedy z wrogami Rosji, tymi wymienianymi w Instagramie Ramzana Kadyrowa, można będzie się rozprawić łatwiej i szybciej. Mamy w tej sytuacji jednego arbitra, jest nim Wladimir Putin, jak zwykle zachowuje się na swój sposób. Czeka i obserwuje, jak ułoży się sytuacja, która ze stron lepiej uzasadni swoje stanowisko. To wszystko. Nic więcej dodać się nie da. Wciąż czekamy na finał. Czekają nas decydujące tygodnie.




Grozny odbudowano z rozmachem i przepychem. Zniszczoną Czeczenię Moskwa musiała wykupić na nowo. 


Taratuta:
Tygodnie? Głównodowodzący znalazł się w trudnej sytuacji. Krążą plotki i legendy, o tym że zniknął na jakiś czas. Mamy tu element ironii politologicznej. Wyjechał na Wałdaj, żeby porozmyślać, jak rozwiązać tę sytuację. Sam niewiele może zrobić…  A tu niewiadomo jakie wyjście będzie najlepsze. Komu przyznać zwycięstwo? Jak zademonstrować, co mu się podoba, a co nie.

Muratow:
Zniknięcie Putina, choroba Putina, nowa diagnoza, dokąd pojechał, to wszystko nadaje się dla blogerów. Z tego może być tweet, albo retweet, post albo repost.

Taratuta:
Może w społeczeństwie zapanował nowy nastrój. Ludzie wymyślają to wszystko, żeby udowodnić do jakiego stopnia, problem stojący przed prezydentem jest nierozwiązywalny.

Muratow:
Dziennikarz Filip Dziadko jest autorem mądrej frazy, Facebook stal się rodzajem znienawidzonej pracy. Żeby ją wykonywać, trzeba analizować wszystkie wersje, wszystkie warianty, choć często nie mają z prawdą wiele wspólnego.


Tego nie wie nikt


Taratuta:
Zastanówmy się więc, jakie wyjście ma prezydent Putin…

Muratow:
Tego nie wie nikt. To jest temat dla politologów. Nikt nie wie, co i jak zrobi prezydent. Wygląda na to, iż w tej sprawie nie znajdzie się rozstrzygnięcie na gruncie prawa. Jeśli nie jest możliwe przesłuchanie świadka, to znaczy, że sytuacja wyszła poza pole regulowane przez prawo. Tak więc zapadnie decyzja w oparciu o inne, arbitralnie określone kryteria.

Taratuta:
Samo naprasza się pytanie, jak bardzo poirytowany jest prezydent tym, że znalazł się w podobnej sytuacji.

Muratow:
A kto to wie: poirytowany, czy nie?

Taratuta:
Ja nie zadaję kobiecego pytania o to, jak on dziś wygląda. Wydaje mi się, że pańskie wnioski są przygnębiające.


Niemcow nie był wrogiem


Muratow:
Mam wrażenie, że w wypadku Spółki Akcyjnej Rosja, lub nazwijmy ją korporacji Rosja, podobnie do innych wielkich korporacji, czy organizmów, mamy do czynienia z holdingiem o strukturze piramidy. Na czele stoi Putin. Kwestia lojalności, osobistego oddania ma wielkie znaczenie. Przypominam sobie wywiad udzielony gazecie "Izwiestia"  przez ojca Władisława Surkowa, wówczas, gdy sam Surkow znajdował się na bocznym torze. Powiedział wtedy: "Mój syn uważa, iż Putin jest wspaniałym człowiekiem, on sam będzie zawsze do jego dyspozycji". Kiedy Kadyrow mówi, że jest piechurem Putina i gotów jest za niego umrzeć, w oczach Putina, tak właśnie jest. A jaki mamy wybór między lojalnością i prawem? Z jednej strony organizacja, która go wychowała, przygotowała do życia, z drugiej lojalność, Putinowi nie wolno jej zdradzić…

To wszystko byłoby dobrym tematem dla pisarza Marqueza. Kto, jak i co pisze do pułkownika, i w jaki sposób pułkownik udziela odpowiedzi. Tu jest materiał na wybitną powieść…  Niestety chodzi o śmierć Borysa. Prezydent mógłby w tej sytuacji zrobić coś ważnego, ucieszyłbym się z jego dekretu umożliwiającego zawieszenie tablicy upamiętniającej Niemcowa, przed upływem przewidzianego przepisami terminem pięciu lat od śmierci. Tak postąpiono w odniesieniu do Jegora Gajdara. Dla ludzi, którzy zabili Borysa, byłby to sygnał, że człowiek którego pozbawili życia, nie był wrogiem, ofiarę życia złożył zwykły obywatel Rosji, nie wróg… Żeby przestała to dla nich być ofiara o charakterze sakralnym.

Taratuta:
Wciąż toczy się wojna wewnętrzna… W odniesieniu do Niemcowa, na razie nikt nie anulował jego charakterystyki jako wroga…

Muratow:
No tak. Chciałbym dodać coś jeszcze. Borysa śledzono nie tylko w lutym. Zaczęto za nim chodzić w sierpniu 2014 roku, potem w październiku i listopadzie obserwowało go GRU. Miano go na oku przez dłuższy czas. Borys Jefimowicz Niemcow był od dawna na celowniku.

Taratuta:
Mówi pan o jego zabójcach?

Muratow:
Nie tylko. Śledzili go różni ludzie. Nie znam wszystkich szczegółów, nie mam dostępu do wszystkich sekretów, ale mogę powiedzieć, że śledzono go od dawna. Więc to oczywiste, że jego zabójstwo nie ma najmniejszego związku z "Charlie Hebdo". Część grupy, która polowała na Niemcowa zatrzymano w melinie narkotykowej… W oczach wielu ludzi, Niemcow był wrogiem Rosji. Może Putin, jak by naiwnie to nie zabrzmiało,  jest w stanie zatrzymać to polowanie na wrogów, choćby przy pomocy tej tablicy pamiątkowej… W przypadku Gajdara, nawiasem mówiąc on i Niemcow byli przyjaciółmi, tablica została wmurowana przed upływem 5 lat od śmierci… To bardzo ważne, by prezydent, choćby symbolicznie dał do zrozumienia, "dość, już dalej się nie ważcie".


Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski


Oryginał opublikowany został na portalu stacji telewizyjnej "DOŻD'":
http://tvrain.ru/teleshow/govorite_s_yuliey_taratutoy/dmitrij_muratov_prisoedinenie_rossii_k_chechne_uzh-386382/







*Dmitrij Muratow (ur. 1961), wybitny rosyjski dziennikarz, współzałożyciel (1993 r.) i wieloletni redaktor naczelny najważniejszego w Rosji pisma opozycyjnego "Nowej Gaziety".












*Julia Taratuta (ur.1978), rosyjska dziennikarka, redaktor naczelna rosyjskich wersji magazynów "Forbes Life" i "Forbes Woman". Współpracuje z telewizją "DOŻD"". 










Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com