Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wiaczesław Wołodin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wiaczesław Wołodin. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 października 2014

‘Dzieci Wołodina”. Rewolucja w rosyjskich korytarzach władzy.



Jeszcze nie wspięli się na sam szczyt kremlowskiej piramidy, ale moskiewskie korytarze władzy w coraz większym stopniu zaludniają przedstawiciele młodego pokolenia. Nie mają poglądów, chcą się dorobić, gotowi są posłusznie wykonywać instrukcje pracodawcy. Gdy okrzepną – przewiduje politolog Władimir Pastuchow – zetrą w pył, bez skrupułów, starą elitę władzy.


Niezauważalnie, w rosyjskim aparacie władzy dokonała się wielka rewolucja kadrowa. 


Pojawienie się nowej elity nie wróży dobrze na przyszłość działaczom demokratycznej opozycji. Ważny tekst Wladimira Pastuchowa w znacznym stopniu pozwala nam sobie wyobrazić, z jaką Rosją będziemy mieli do czynienia w przyszłości. 


Autor: Władimir Pastuchow




Ze wszystkich rodzajów rewolucji dla Rosji najważniejsza jest ta „biurowa”. Dokonuje się nie na rozkrzyczanych „Majdanach”, tak jak u naszych sąsiadów, a w zapylonym łonie korytarzy władzy. W czasie, gdy rosyjska opinia publiczna obserwowała w napięciu walkę Kremla z „pomarańczową zarazą” procesy rewolucyjne nie pozostawiły na uboczu i samej Rosji. Wydarzyła się w niej najbardziej nieodwracalna ze wszystkich rewolucji – pokoleniowa.




Od dawna oczekiwano, iż w rosyjskiej elicie władzy dojdzie do zmiany pokoleniowej,
i że na korytarzach władzy pojawią się przedstawiciele mlodego pokoleia.


Nieuchronna zmiana pokoleń


O nieuchronności rewolucji pokoleniowej i tym, że dokona się ona w połowie drugiej dekady nowego stulecia mówiono i pisano od dawna. Ale, kiedy do niej doszło, niemal nikt nie zwrócił na nią uwagi. Częściowo można to wytłumaczyć tym, iż na samym szczycie piramidy władzy, nie doszło do żadnych zmian. Przyjaciele Putina przywarli do swoich stanowisk, niczym portrety członków Biura Politycznego KPZR na pierwszej kolumnie „Prawdy”. Na razie.

Ale szczyt, to daleko nie cała piramida. Najbardziej interesujące i podniecające zjawiska zachodzą dziś, jak raz, na najniższych i środkowych szczeblach piramidy władzy. Tam właśnie dokonuje się masowe i burzliwe odmładzanie kadr. Z peryferii, z różnych warstw społecznych, ruszył do świata władzy rwący potok  z nowym „narybkiem”.

To wydarzyło się w ciągu ostatniego półtora roku – na stanowiskach drugiej i trzeciej kategorii zaczęli rozsiadać się młodzi ludzie w wieku od 25 do 35 lat. Zostają szefami departamentów i oddziałów, naczelnikami różnego rodzaju unitarnych przedsiębiorstw państwowych, zastępcami dyrektorów, a nawet dyrektorami  rozmaitych „fabryk, dzienników i hut” rozrzuconych na bezkresnej mapie rosyjskiego kapitalizmu państwowego. Szybko spychają na „zasłużony odpoczynek” zasiedziałe w swych wolnych od kurzu gabinetach „kadry radzieckie”. Tak, w historyczny niebyt, odchodzą ostatki niedobitego reformami Gajdara pokolenia sześćdziesięciolatków, stanowiącego do niedawna kręgosłup kadrowy maszyny państwowej.

Z politycznego punktu widzenia, znaczenie ma nie tylko sam fakt zmiany pokoleń, ale także to, że dokonuje się ona w kontrolowany sposób. Parametry, według których powadzona jest rewolucja kadrowa, pokazują wyraźnie, iż w ostatnim czasie Kreml nie był zajęty wyłącznie kryzysem ukraińskim, nawet jeśli tak mogło się zdawać obserwatorowi z zewnątrz. Jeśli zignorujemy kwestię nepotyzmu, w istocie nie rozwiązaną w ani jednym demokratycznym społeczeństwie, to musimy zauważyć, iż dołączających do obozu władzy debiutantów wyróżnia szereg wspólnych cech. Dlatego można o nich mówić, jako o kształtującej się nowej warstwie politycznej.

Po pierwsze, w znacznym stopniu, są ludźmi rzeczywiście pozbawionymi głębszych korzeni. Do udziału we władzy została wezwana swego rodzaju rezerwa. Do tej pory, wydawało jej się, że przywileje są na wyciągnięcie ręki, a jednak nie udawało im się po nie sięgnąć. W stołecznych centrach pojawiają się stopniowo ludzie z prowincji – biedni (stosunkowo), energiczni, gotowi na wszystko. Czym by nie zajmowali się, pracując w aparacie państwowym, zajęci są przede wszystkim sobą.

Po drugie, znaczna część wezwanych do pracy na rzecz państwa, wprost, lub pośrednio związana jest z rosyjskimi służbami specjalnymi. To nie oznacza, iż wszyscy oni są czekistami, regularnymi funkcjonariuszami. Jednak w tej, lub innej formie, służby odegrały znaczącą rolę w selekcji nowych kadr.

Po trzecie, nowe kadry charakteryzuje zasadniczo oblicze apolityczne. Ich świadomość polityczna, to tabula rasa, na niej można narysować dowolne hieroglify. Na razie, nie dorobili się wystarczającego majątku, by mogli pozwolić sobie na własne poglądy. W tego rodzaju mózgi można wgrać dowolny software. Najważniejsze, by nie przeszkadzał w robieniu kariery.

Po czwarte, w ich wypadku profesjonalizm to kwestia przypadku. Nie wykluczone, iż jakaś część nowych kadr posiadać będzie odpowiednie kwalifikacje. Z niektórych, z czasem, wyrosną utalentowani managerzy. Jednak główna masa nowych kadr nie wiele rozumie z tego, czym się obecnie zajmuje. Zresztą i wśród odchodzących świadomych tego, czym się zajmowali, było niewielu więcej.





Jeden z najbardziej wpływowych polityków rosyjskich, Wiaczesław Wołodin pełni funkcję
zastępcy szefa prezydenckiej administracji od grudnia 2011 roku. To jemu Wladimir Putin
powierzył zadanie rozprawienia się z demokratyczną opozycją. 



Zaciąg Wołodina

Trudno powiedzieć, do jakiego stopnia procesem rozstawiania nowych kadr kieruje osobiście zastępca szefa kremlowskiej administracji, Wiaczesław Wołodin, i czy istnieje podstawa dla tego, by nazywać nowe polityczne plemię „dziećmi Wołodina”. Jednak to on, bez wątpienia, z psychologicznego punktu widzenia jest im najbliższy. Nowa „postkomunistyczna szlachta” nie bardzo podobna jest do starej, dumnej kasty urzędników-bojarów. Ci ostatni nie kiwną palcem, by zostać właścicielem domu w pierwszej linii od brzegu Jeziora Genewskiego. Ci nowi gotowi są wypruć sobie żyły za trzypokojowe mieszkanie w jednej z sypialnych dzielnic Moskwy.

Wewnątrz feudalnego z natury rosyjskiego aparatu państwowego stopniowo kształtuje się nowa „regularna biurokracja”. W odróżnieniu od poprzedników, przypomina ona w o wiele większym stopniu radziecką nomenklaturę. Epoka „żeglowania indywidualnego” w rosyjskim aparacie zarządzania państwem odchodzi do przeszłości. Nadchodzi czas dla „wystąpień zbiorowych”. Ten aparat może mieć tylko jeden mózg i należy on do jego pracodawcy. Indywidualizm w zachowaniu urzędnika znika we mgle. Przez piętnaście lat, rosyjska maszyna państwowa żyła według zasad obowiązujących stado, teraz trzeba będzie respektować porządki regulujące życie mrowiska.


Mrówki o stwardniałych szczękach

Jak się wydaje zrelaksowane i aroganckie elity rodem z czasów Jelcyna, do nich należy przeważająca część otoczenia Władimira Putina, nie zauważyły nadciągającej burzy. Ich główny wróg i grabarz zainstalował  się nie na Placu Błotnym (popularne miejsce demonstracji demokratycznej opozycji – „mediawRosji”), a na Staroj Płoszczadi (siedziba administracji prezydenta – „mediawRosji”). Tutaj wykuwana jest zamiana  dla „putinowskich narkomów”. I kiedy w  końcu, miliony pozbawionych twarzy mrówek poczują, że ich szczęki stwardniały w wystarczającym stopniu, zjedzą one „putinowską gwardię”, równie bezlitośnie, jak niegdyś, w latach trzydziestych nomenklatura komunistyczna starła w pył „zmieszczaniałych” starych bolszewików.

Spółdzielnia „Jezioro” wielu wydaje się zbiornikiem bez dna, niczym syberyjski „Bajkał. Ale i „Jezioro” można wypić do dna. Mała jednak szansa, by choć jedna kropla dostała się, aktywistom walczącym z korupcją i samowolą władz. W Rosji jest wielu spragnionych. Choć nadzorca pozostanie ten sam. Tylko że siedzieć będzie teraz nie na brzegu „Jeziora”, a na krawędzi płatonowskiego „Wykopu”.









*Władimir Pastuchow (ur. 1963), wybitny rosyjski politolog, prawnik, visting fellow Uniwersytetu w Oxfordzie












Oryginał ukazał się na portalu polit.ru: 



Tłum.: Zygmunt Dzięciolowski





Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com




Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 



wtorek, 10 grudnia 2013

Wielkie zmiany w świecie rosyjskich mediów.

Likwidacja agencji RIA Nowosti okazała się najbardziej znaczącym epizodem w wielkim procesie transformacji rynku rosyjskich mediów. W ciągu ostatnich lat zmniejszyła się liczba znaczących uczestników tego rynku. Uległa wzmocnieniu rola mediów należących do państwa. Konsekwentnie od kilkunastu miesięcy Kreml przekształca rosyjskie media w instrument propagandowy.

Czy decyzja o powołaniu do życia agencji „Rosja Dzisiaj” będzie ostatnim akordem medialnej batalii, czy też czekają nas jeszcze nowe nieoczekiwane zdarzenia? Relacjonuje Lew Parchomienko. 

Materiał stacji telewizyjnej "Dożd'' (www.tvrain.ru). 

Wraz z powrotem Władimira Putina na Kreml zainicjowany został nie tylko proces tak zwanej „konsolidacji elity”, w jego ramach uchwalono różne ustawy, np. tę o posiadaniu przez urzędników majątku za granicą. Zainicjowano także proces konsolidacji na rynku mediów, czy jak można by ją jeszcze określić konsolidacji „słowa” i propagandy państwowej.


Przez ostatnich 10 lat państwo zainwestowało w rozwój
Agencji  RIA Nowosti blisko miliard dolarów. 
Wysiłki w tej dziedzinie podjęto jednocześnie na kilku frontach, obejmując nimi media prywatne i państwowe. Na początku jednak więcej uwagi poświęcono mediom prywatnym.
Zaraz po wybuchu protestów na placu Błotnym i na prospekcie akademika Sacharowa, w szeregu popularnych wśród ich uczestników mediów, doprowadzono do wymiany kilku zajmujących czołowe stanowiska menedżerów. Największym echem odbiło się zwolnienie naczelnego redaktora magazynu „Kommersant Władza” Maksyma Kowalskiego. Zaraz potem, do odejścia ze stanowiska dyrektora naczelnego całego wydawnictwa zmuszono Maksyma Kudriawcewa. Wewnątrz holdingu „Kommersant”, w różnych jego jednostkach,  doszło także do zmian kadrowych. Zamknięto Kommersant TV, ze strony internetowej usunięto wiele wcześniej opublikowanych materiałów, z organizacji odeszło kilku znanych i wpływowych publicystów. W końcu na stanowisko redaktora naczelnego radiostacji Kommersant FM powołano Marię Komarową. Z różnych źródeł wiadomo o jej bliskich kontaktach z zastępcą szefa administracji kremlowskiej Wiaczesławem Wołodinem. Po jej nominacji z redakcji odeszło kilku dziennikarzy, radiostacja zrezygnowała ze swego głównego hasła programowego „Wiadomości bez cenzury”.

Na następnym etapie doszło do szeregu zwolnień i likwidacji niektórych publikacji sieciowych. Strona gazeta.ru zmieniła dwóch redaktorów naczelnych. Zostało zlikwidowane ostatecznie internetowe wydanie openSpace.ru, choć wcześniej na jakiś czas powierzono w nim kierownictwo zwolnionemu z Kommersanta Włast’ Maksymowi Kowalskiemu i przeprowadzono w nim zasadniczą reorganizację.

Wtedy zmiany te sprawiały wrażenie inicjowanego przez władze pogromu, które ofiarą padły niezależne media.  Ale z dzisiejszej perspektywy widać, iż było to tylko skromne przygotowaniem artyleryjskie. Wówczas zaprowadzono porządek w szeregu stosunkowo niewielkich wydawnictw, teraz zabrano się za należące do państwa okręty flagowe świata rosyjskich mediów.


Czas zaprowadzić porządek w mediach państwowych. 


Jeszcze w 2012 roku na rynku medialnym rozeszły się pogłoski o połączeniu dwóch wielkich organizacji państwowych, agencji ITAR-TASS i agencji RIA Nowosti. Mówiono o tym, iż państwo zamierza przeznaczyć ogromne pieniądze na organizację nowego giganta rosyjskich mediów. Ale ostateczny wybór podjęty przez władze był nieco inny. Najpierw dokonano zmiany na stanowisku dyrektora generalnego ITAR TASS. Przez 20 lat zajmował je Witali Ignatienko, zaproponowano mu przejście na zasłużony odpoczynek w Izbie Wyższej parlamentu, Radzie Federacji. Jego następcą został właściciel agencji Public Relations „Michajłow i Partnerzy”, Siergiej Michajłow. Jak wiadomo przez wiele lat pracował on na wysokim stanowisku w zarządzie Rosyjskich Kolei „RŻD”, jego agencja realizowała przede wszystkim zlecenia kolejowej korporacji.

Po zmianach kadrowych zwiększono znacząco budżet agencji ITAR TASS. RIA Nowosti nie dostała nic. Wtedy właśnie, dowiedzieliśmy się też o powołaniu do życia nowej agencji informacyjnej wewnątrz Ministerstwa Obrony. Podjęto także decyzję o zmianie formatu odnoszącą się do kanału telewizyjnego „SPAS”. Nadano mu charakter stacji „społeczno-politycznej o patriotycznym charakterze”. Uruchomiono także „Rosyjską Telewizję Publiczną” będącą w rzeczywistości jeszcze jedną rosyjska telewizja państwową.

W końcu, w ciągu ostatnich kilku miesięcy  doszło do szeregu zdarzeń, które ostatecznie zmieniły kształt rynku rosyjskich mediów. W lipcu dyrektorem generalnym jednego z największych w Rosji medialnych holdingów „STS Media” została Juliana Słaszczewa. Wcześniej zajmowała kierownicze stanowisko w Agencji PR „Michajłow i partnerzy”, jest także żoną założyciela tej firmy, wspomnianego wyżej Siergieja Michajłowa. W początkach września rozeszły się pogłoski o tym, iż były minister prasy i informacji Michaił Lesin stanie na czele holdingu „Gazprom-Media”. Jak wiadomo organizacje tę kontroluje bliski przyjaciel prezydenta Putina Jurij Kowalczuk. Na początku wszyscy zainteresowani zaprzeczali, iż istnieje tego rodzaju plan. Jednak już po miesiącu został on wprowadzony w życie. Świat rosyjskich mediów odnotował wielki comeback jednego z najbardziej wpływowych menedżerów z lat dziewięćdziesiątych. Po kilku latach spędzonych w cieniu Michaił Lesin odzyskał swoje wpływy.

W kilka tygodni po nominacji Lesina, podano informację, iż jeden z ostatnich prywatnych rosyjskich holdingów medialnych, należące do Władimira Potanina „Profi-Media” zostały prawie całkowicie wykupione przez „Gazprom-Media”. W rezultacie pod kontrolą Jurija Kowalczuka znalazły się prawie wszystkie bardziej znaczące stacje telewizyjne i spora część stacji radiowych. 


Koniec trzęsienia ziemi?


Wczoraj ostatnim akordem procesu transformacji rosyjskich mediów stało się połączenie agencji RIA Nowosti i stacji radiowej „Glos Rosji” i ogłoszenie decyzji o powołaniu do życia nowego giganta propagandy państwowej – agencji międzynarodowej „Rosja dzisiaj”.

Konstantin Ernst, wpływowy szef najpopularniejszej
rosyjskiej telewizji. Czy i jego dni są policzone? 
Wydawałoby się iż operacja została przeprowadzona, i że na tym zakończy się seria wstrząsów na rynku rosyjskich mediów. Ale od kilku dni coraz żywiej kursują pogłoski o jeszcze jednej znaczącej zmianie personalnej. Jak się wydaje, zaraz po zakończeniu Olimpiady w Soczi swoje stanowisko może utracić jeden z filarów rosyjskiej telewizji – dyrektor naczelny I kanału telewizji Konstantin Ernst. Kreml jest podobno niezadowolony, w oczach jego dygnitarzy Ernst nie wykazuje wystarczającego entuzjazmu  do obrony interesów państwa. Ich wątpliwości wzbudza także jego liberalny gust artystyczny. Według jednej z wersji miejsce Ernsta może zająć szefowa STS Media Juliana Słaszczewa (jak wspominaliśmy żona obecnego szefa ITAR TASS Siergieja Michajlowa). Przez ostatnie pół roku miała ona zdobywać w STS doświadczenie telewizyjne niezbędne do pracy w I kanale.