poniedziałek, 28 grudnia 2015

Penza, Centrum Stalina: potrzeba nam przywódcy na jego miarę !



Wydawało się, iż o zbrodniach Stalina napisano już tak dużo i w tak wielu rodzinach w byłym Związku Radzieckim zachowała się pamięć o stalinowskich represjach, iż o odrodzeniu kultu Stalina nie może być mowy. W Rosji nie wygasła jednak nostalgia po strasznym dyktatorze. Co jakiś czas nadchodzą informacje o odsłonięciu nowego pomnika tyrana. W publicystyce pojawiają się głosy przedstawiające go jako efektywnego menedżera. W położonej w basenie Wołgi Penzie, 21 grudnia, w dniu urodzin Stalina  otworzono właśnie centrum jego imienia. Publicysta portalu "Meduza", Danił Turowski był obecny na inauguracji i porozmawiał z jego inicjatorem, szefem obwodowej organizacji partii komunistycznej Georgijem Kamniewem.


 

Autor: Danił Turowski  




W poniedziałek, 21 grudnia, w dniu urodzin Józefa Stalina, w Penzie z inicjatywy komunistów odbyła się inauguracja działalności "Centrum Stalina".  Będą w nim odbywały się wieczory literackie, dyskusje okrągłego stołu, spotkania z uczniami. Centrum chce ułatwić dyskusję nad pytaniem jak adaptować doświadczenia czasów stalinowskich do współczesnej rzeczywistości. Specjalny wysłannik "Meduzy" Danił Turowski odwiedził "Centrum Stalina" i porozmawiał z jego inicjatorem i założycielem, przywódcą penzeńskich komunistów. Dowiedział się, iż także w Penzie marzą o pojawieniu się w Rosji swojego Steve'a Jobsa i Elona Muska, ale by marzenie to można było zrealizować, potrzebny jest przywódca o osobowości na skalę Stalina. Chociaż bez represji.




Penza, prowincjonalne miasto nad rzeką Surą, dopływem Wołgi. W końcu grudnia zapoczątkowało działalność miejscowe Centrum Stalina. 




Lampka gruzińskiego wina

By uczcić inaugurację "Centrum Stalina" komuniści zorganizowali niewielką demonstrację, wzięło w niej udział ok. 30 uczestników. Złożyli oni wiązankę goździków u stojącego na dziedzińcu centrum i pokrytego złotą farbą biustu Stalina (z inicjatywy komunistów pomnik Stalina wzniesiono jeszcze w 2011 roku). Wszystkich demonstrantów zaproszono później na lampkę gruzińskiego wina. Przywódca penzeńskich komunistów Georgij Kamniew wystąpił z krótkim przemówieniem, nakreślił w nim podstawowe cele stojące przed Centrum. Bardziej zależy mu na stworzeniu nie muzeum, a ośrodka naukowego zajmującego się badaniami doświadczeń ery stalinowskiej i sposobami ich wykorzystania w dzisiejszych realiach.

Komuniści w Penzie ogłosili, iż 2016 będzie w ich obwodzie rokiem Stalina. Zapowiedzieli, iż co miesiąc będą organizować różnego rodzaju wydarzenia, wieczory literackie, dyskusje okrągłego stołu, wycieczki architektoniczne dla zainteresowanych istniejącymi w mieście obiektami wybudowanymi w stylu stalinowskim. Zapowiadane są spotkania z uczniami, a także przyznawanie stypendiów "stalinowskich", przeznaczonych dla studentów chętnych do pisania tekstów o Stalinie dla komunistycznych wydawnictw.


Autor pomysłu


Autorem pomysłu, by stworzyć Centrum jest Georgij Kamniew, 30 letni deputowany dumy obwodowej. Jest on właścicielem miejscowej kancelarii prawnej zajmującej się sprawami przekazanymi do arbitrażu. Porusza się po mieście samochodem z kierowcą. Do partii komunistycznej wstąpił na pierwszym roku studiów, kilka lat temu wybrano go na stanowisko I sekretarza penzeńskiego obwodowego komitetu partii.



Georgij Kamniew jest inicjatorem założenia Centrum Stalina
Kamniew podkreśla, iż pojawienie się Centrum Stalina w Penzie w żaden sposób nie nawiązuje do otworzonego miesiąc temu w Jekaterynburgu Centrum Jelcyna.
- To zbieg okoliczności. Żadna odpowiedź na tamto centrum - dodaje także, iż niczego nie uzgadniał z Komitetem Centralnym, przede wszystkim dlatego, iż w żadnym wypadku nie widzi sprzeczności między powstaniem centrum, a linią ideologiczną partii.

21 października, w obchodzonym uroczyście przez komunistów dniu urodzin Stalina, deputowani partii komunistycznej do parlamentu federalnego Walerij Raszkin i Siergiej Obuchow wystąpili z własnym wnioskiem o powołanie do życia wielkiego Centrum Stalina. Obydwaj są autorami apelu o przyznanie z budżetu federalnego dotacji w wysokości 8 miliardów rubli na jego budowę. Ich zdaniem jest ono potrzebne, by "zaprezentować złożoną, pełną sprzeczności, bohaterską epokę w historii kraju". Tego dnia przemówienie na temat Stalina wygłosił przywódca KPRF, Gennadij Zjuganow: "Nadeszła stalinowska wiosna. W naszych czasach potrzebujemy Stalina. Geniusz Stalina winien inspirować wszystkich naszych działaczy państwowych, którzy dla Rosji pragną dobra (…) Mam nadzieję, że w 2016 roku prezydent Putin wyciągnie odpowiednie wnioski."


Stalin nabiera aktualności


Penzeńskie "Centrum Stalina" powstało bez pieniędzy z budżetu. Pieniądze wpłacili miejscowi zwolennicy partii. To widać. W Centrum nie ma ani jednego eksponatu o charakterze muzealnym, ani jednego dokumentu archiwalnego (w Centrum Jelcyna jest ich ponad 30 tysięcy). Na jednej z półek leżą niedawno wydrukowane biografie i pliki gazet. W trzech salach rozwieszono wydrukowane na printerze fotografie Stalina w różnym wieku. Można także obejrzeć collage "Stalin z pucharem Szampana", na nim napis "wszystkiego najlepszego w Nowym Roku". Na innym arkuszu wydrukowano zdanie wypowiedziane przez Stalina "życie towarzysze stało się lepsze, życie stało się weselsze". To cała tutejsza ekspozycja.

"Dlaczego Stalin nabiera aktualności "? - Kamniew oprowadza mnie po salach centrum. "To byłaby odpowiedź na wszystkie nasze problemy. I dziś potrafiłby efektywnie rozwiązywać problemy. W jaki sposób zabrałby się za kwestę korupcji? W jaki sposób zostałaby rozwiązana sprawa Serdiukowa i Wasilijewej (korupcyjna sprawa byłego ministra obrony Serdiukowa i jego domniemanej kochanki Wasilijewej przez dłuższy czas znajdowała się w centrum zainteresowania rosyjskich mediów - "mediawRosji")? On by ich rozstrzelał.



Kult Stalina nie jest masowy, ale wśród jego zwolenników spotkać można coraz więcej ludzi w młodym i średnim wieku. 

W sali konferencyjnej na stole ustawiono w ramach wielki portret Stalina.

- Po co to wszystko? - pytam.
- Chcemy przypomnieć jak to było w czasach radzieckich, na czele wszystkiego stał jeden człowiek-bohater. - tłumaczy Kamniew.
- Jestem innego zdania - mówię i podkreślam, iż w tamtych czasach interesy państwa były zawsze ważniejsze od człowieka. Kamniew kręci głową, nie zgadza się, tamto państwo istniało dla prostych ludzi, miliony dzieci bezpłatnie wyjeżdżały na wakacje, a robociarze leczyli się w sanatoriach.
- Anne Applebaum napisała głośną książkę "Gułag". Dostała za nią nagrodę Pulitzera. - mówię ja. W przedmowie opowiada, dlaczego zdecydowała się ją napisać. Na początku lat dziewięćdziesiątych znalazła się w Pradze. Spacerowała po słynnym moście na Starym Mieście. Spotkała tam  kataryniarza, sprzedawców różnych pamiątek turystycznych, ale potem zatrzymała się, bo spostrzegła stragan z symboliką radziecką. Tam były czapki futrzane z gwiazdkami, figurki Stalina. Zdziwiła się, turyści robili tu zakupy. Pomyślała wtedy, iż gdyby sprzedawano symbolikę nazistowską, nikt by jej nie kupował. Turyści nie kojarzyli symboliki radzieckiej ze zbrodniami reżimu radzieckiego, z obozami, w których umierały miliony ludzi, tak jak kojarzą symbolikę nazistowską z przestępstwami nazistów. Wtedy podjęła decyzję, by napisać książkę. Potrafi pan usprawiedliwić istnienie obozów? To także przykład działania państwa na rzecz człowieka?



Prawa człowieka nie pojawiły się od razu


- Nie wolno ignorować warunków historycznych. - odpowiada Kamniew. Pewne rzeczy były wówczas moralnie dopuszczalne, a teraz nie będą. Prawa człowieka nie pojawiły się od razu. Trzeba było przejść długą drogę. Pamiętamy czasy, kiedy car Piotr na placu odrąbywał głowy swoim wrogom, taka była wtedy norma. Tak samo było przy Stalinie. Prawa człowieka, tak jak je rozumiemy dziś, wówczas nie obowiązywały. W tamtych czasach normą były represje. W tym nie ma niczego nagannego.
- Zabijanie ludzi było normą? I wysyłanie ich tam, gdzie zamarzali żywcem?
- Państwo miało wówczas prawo tak postępować i tak rozprawiać się z przeciwnikami. To było jego prawo.
- Jeśli szef państwa stosował takie metody, można z niego brać przykład, tak jak robicie to wy?
- Przecież on zajmował się nie tylko tym. Było wtedy wiele dobrego.


Zróbcie w piwnicy celę tortur


Czytam Kamniewowi wybrane komentarze z sieci społecznościowych na temat inauguracji Centrum. Na przykład taki: "w piwniczce tego centrum można by na przykład umieścić typową w tamtych czasach celę tortur. Wszyscy wielbiciele wąsatego potwora mogliby w niej lepiej zaznajomić się z zaletami tamtego reżimu".

- Nie ma tu piwnicy, proszę się nie niepokoić - odpowiada Kamniew. Ja miałbym inną propozycję. Mogę opowiedzieć taką historię. W jednej z miejscowych fabryk, wytwarza się w niej łożyska kulkowe, w połowie lat dziewięćdziesiątych nie wypłacano pracownikom wynagrodzeń przez cały rok. Kilku ludzi popełniło samobójstwo. Dla nich lata dziewięćdziesiąte były tragicznym przełomem. Ludzie nie wiedzieli co robić, skąd brać środki na życie, a przecież wszyscy byli zatrudnieni. Więc jeśli mamy mówić o symbolach, może w Centrum Jelcyna, w którymś z pomieszczeń należałoby ustawić postać symbolizującą położenie bez wyjścia. Byłby to pomnik tej - w cudzysłowie - wolności…  Człowiek ze sznurem wokół szyi.

Więc cytuję jeszcze jeden komentarz: "Gdzieś tam na świecie Elon Musk wystrzeliwuje rakietę Space X, potem sprowadza ją na ziemię, za to u nas buduje się Centrum Stalina.

Kamniew reaguje śmiechem.

- Za Stalina nasze państwo było liderem w świecie nauki. Za to dzisiaj, dla wielu produkcja rosyjskiego komputera to zadanie z dziedziny science fiction.
- A mnie się wydaje, że autor tego komentarza miał na myśli co innego. Chciał podkreślić, iż podczas gdy niektórzy patrzą w przyszłość, inni pozostają w niewoli strasznej przeszłości.
- Nie jestem jakimś jego entuzjastą, ale obserwuję z uwagą to, co robi Elon Musk. - reaguje Kamniew.
- Przecież on działa bez wsparcia ze strony państwa.
- Tak.
- W systemie stalinowskim tego rodzaju działalność byłaby niemożliwa.



Przed pomalowanym na złoto penzeńskim pomnikiem Stalina zawsze leżą świeże kwiaty. 



Potrzebna była żelazna pięść


- Wtedy potrzebna była żelazna pięść. - Kamniew jest jednak prawdziwym stalinistą. Gospodarka miała charakter mobilizacyjny. Dlatego należało stosować takie, a nie inne środki. Powinniśmy też pamiętać o służbach specjalnych. Dziś są o wiele gorsze. Wówczas służby były wolne od korupcji. Musimy umacniać swoje zdolności obronne. Obserwujmy samych siebie, skupmy się na sobie, nie ma potrzeby byśmy tyle uwagi poświęcali polityce zagranicznej. Byłem niedawno w Chinach, tam z uśmiechem opowiadali mi o Korei Północnej. Nie są w stanie wykarmić społeczeństwa, za to stale wygrażają Stanom Zjednoczonym rakietami. Pod tym względem jesteśmy podobni do Korei Północnej.

Mówię, że na podstawie dotychczasowej rozmowy, nie jestem w stanie zrozumieć, które z idei Stalina przydadzą nam się dziś. Odpowiedź Kamniewa: potrzebny nam jest obraz człowieka przyszłości, bohatera-autora innowacji. Potrzebni nam są Stalin, Steve Jobs, Elon Musk.

- Tylko bez represji - dodaje.

Przerywamy rozmowę. Do pomieszczenia wchodzi kilku członków miejscowej organizacji KPRF. Poznają mnie, przychodzi im do głowy, że można ze mną porozmawiać o Państwie Islamskim.

- Jak tam wygląda sytuacja w IS? Dlaczego ludzie tam jeżdżą? - pyta jeden z nich.
- Wyobraź sobie, Państwo Islamskie dla muzułmanów, to tak, jakby ktoś stworzył dla nas nowe państwo komunistyczne. Od razu wszyscy byśmy tam pojechali. - tłumaczy drugi.
- Niby jest Korea Północna, ale ja się tam nie wybieram. - dodaje Kamniew.


Nowa atrakcja Penzy


Wychodzę z budynku. Na moich oczach kilku robotników do biustu Stalina przymocowuje noworoczna girlandę. Ich pracy przygląda się kilku widzów. Pytam, jak podoba im się nowa atrakcja Penzy.  

- Przyszedłem tutaj, by oddać hołd. Ale chcę też pojechać do Jekaterynburga, do Centrum Jelcyna, będę mógł splunąć na niego.
Stojąca obok kobieta z aprobatą kiwa głową.

- Pomnik jest w porządku. O tamtych czasach nie powiem złego słowa. GUŁAG? o co chodzi z tym GUŁAGiem? W Rosji tak było i będzie zawsze. Ale wtedy przynajmniej, emerytury były na poziomie. 



Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski








*Penza, prowincjonalne miasto położone w centrum europejskiej części Rosji, nad rzeką Surą będącą dopływem Wołgi. Liczba ludności wynosi nieco ponad pół miliona. Jest znaczącym ośrodkiem przemysłu ciężkiego, chemicznego, maszynowego. Stolica obwodu penzeńskiego.




"Media-w-Rosji": O dziedzictwie stalinizmu z innej perspektywy
(jeden z naszych najlepszych tekstów):


W Rosji Putina nie brakuje entuzjastów epoki Stalina. Ich zdaniem represje nie przekreślają jego zasług. Opisując je, posługują się współczesną terminologią, Wielki Dyktator był efektywnym menedżerem. Stworzył silne mocarstwo. Bal się go cały  świat. W krótkim, przenikliwym tekście opublikowanym na swoim blogu moskiewski publicysta Andriej Mowczan demaskuje całą nędzę epoki Stalina. I udowadnia dlaczego Rosji wciąż potrzebna jest głęboka destalinizacja.  


Autor: Andriej Mowczan









Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 








środa, 23 grudnia 2015

Rosja Putina nie chce pamiętać o dekabrystach



W czasach radzieckich rocznice związane z powstaniem dekabrystów 1825 r. zawsze były okazją do organizowania uroczystości jubileuszowych. Komuniści chętnie nawiązywali do tradycji powstańczego buntu przeciw carowi Mikołajowi I. W ich przekonaniu to wówczas rozpoczął się w Rosji ruch rewolucyjny, który w końcu pozwolił im zdobyć władzę. W Rosji Putina jest inaczej. Rocznice buntu dekabrystów są przemilczane. Teraz budzi lęk jego podobieństwo do współczesnych "kolorowych rewolucji". Buntownicy z Placu Senackiego za bardzo przypominają niepogodzoną z Putinem moskiewską inteligencję.
 


Autor: Andriej Kolesnikow
 


 

W Rosji radzieckiej obchodzono wszystkie jubileusze związane z powstaniem dekabrystów 1825 r. Rosja Putina wolała przemilczeć jego 190ą rocznicę. 



W Rosji masy udzielają poparcia programowi reform dopiero wtedy gdy z odpowiednią inicjatywą wystąpią z góry.



Czym różni się władza radziecka różni się od władzy obecnej? W Związku Radzieckim okrągłe daty związane z powstaniem dekabrystów 1825 r. były okazją do świętowanych powszechnie jubileuszy. Wydawało się wówczas, iż ciągłość historyczna, zakorzenienie w ruchu rewolucyjnym legitymizowały skostniałą i antyrewolucyjną władzę radziecką. W dodatku dekabryści obudzili Hercena, Hercen z kolei zajął się agitacją rewolucyjną, i tak dalej, po kolei, według ustalonej listy aż do późnego Breżniewa z poderwanym zdrowiem w następstwie wylewu. Elity dzisiejsze wolały jednak przemilczeć 190 rocznicę powstania 14 grudnia 1825 roku. Zobaczyły w nim pełno nieprzyjemnych podobieństw i aluzji do "kolorowych rewolucji", w dodatku dekabryści, jeśli idzie o ich klasową charakterystykę, byli typowymi przedstawicieli klasy kreatywnej z początku XIX wieku.


Zatrzymane reformy


Weźmy wczesnego Putina z jego "Centrum Opracowań Strategicznych",  wczesnego Aleksandra I z jego "Komisją Tajną", a nawet Mikołaja I już po dekabrystach z "Komitetem Tajnym" i radami udzielanymi przez Speranskiego (czytaj Kudrina i Grefa) - wszyscy oni byli władcami zorientowanymi na reformy. Na rozkaz imperatora wybrane zeznania dekabrystów przekazano przygotowującemu reformy "Komitetowi Tajnemu", wśród nich reformę chłopską. Władca miał wówczas zamiar wykorzystać program reform przygotowany przez swoich wrogów. Ale rosyjscy przywódcy zawsze wpadają na jakąś minę. Aleksander odprawił Speranskiego na zesłanie jako agenta obcego państwa, Mikołaj pokaleczony przez wydarzenia na Placu Senackim ugrzązł w reformie rolnej, reformy Kosygina sparaliżował szok wywołany interwencją w Czechosłowacji w 1968 roku. Nieśmiałe reformy naszego "hybrydowego monarchy" powstrzymano ze strachu przed "kolorowymi rewolucjami", "arabską wiosną", i "Placem Błotnym".


Powtarzalność cykli


Powtarzalność określonych cykli w rosyjskiej historii jest porażająca. Świadek wydarzeń 14 grudnia 1825 roku Szczukin napisał: "Ludzi opanowały nastroje antyrządowe, wymierzone były też w cara. Młodzież śpiewała opozycyjne pieśni, przepisywała zbuntowane wiersze. Krytykowanie rządu było w modzie. Jedni przewidywali, iż zostanie przyjęta konstytucja, inni spodziewali się, że nastanie republika, powoływano się na przykłady  Anglii i Stanów Zjednoczonych." Atmosfera na przełomie 2011/2012 roku była taka sama.

Nawet państwowa maszyna propagandowa posługiwała się wówczas metodami identycznymi co i stosowane dziś. "Inicjatorami było siedmiu, ośmiu wyższych oficerów, do nich dołączało kilku osobników we frakach o szczególnie nieprzyjemnym wyglądzie. Otaczały ich podnoszące okrzyki hura grupki plebsu."

W Manifeście ogłoszonym 19 grudnia za główną przyczynę tego co się stało uznano "ową infekcję" - wpływ Zachodu. Lojalność wobec tronu została nagrodzona, nawet urzędnicy niższego szczebla, którzy nie przyłączyli się do oddziałów dekabrystów na Placu Senackim otrzymali w nagrodę po rublu, funcie wołowiny i czarce wódki na człowieka." Zupełnie jak dziś, przed wyborami…


Poparcie ludu


Pamiętacie formułę Hercena iż dekabrystom zabrakło poparcia ludu? Spoglądając dziś przez jej pryzmat na wydarzenia współczesne, chciałoby się zrozumieć, jak masowy winien być udział ludu, by zapuścić mechanizm zmian. I skąd wziąć odważne masy gotowe zrezygnować z czarki wódki? Historia Rosji pokazuje, iż reformy zdobywają masowe poparcie, tylko wówczas gdy zostaną zainicjowane z góry. W najbliższych czasach taka perspektywa jest mało realna.



Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski

Oryginał kazał się w moskiewskiej gazecie "Wiedomosti":







*Andriej Kolesnikow (ur. 1965), moskiewski dziennikarz orientacji liberalnej. Obecnie jest szefem programu "Rosyjska polityka wewnętrzna i instytucje polityczne" prowadzonego przez moskiewskie centrum Fundacji Carnegie. Jest członkiem Komitetu Inicjatyw Obywatelskich Aleksieja Kudrina. Publikuje felietony na łamach gazety Wiedomosti i portalu gazeta.ru. Jest autorem kilku książek, w tym biografii politycznej Anatolija Czubajsa. 







Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 




wtorek, 22 grudnia 2015

Gospodarka Rosji: gigantyczny hipopotam bez skrzydeł



Rosja, jej obecne władze coraz bardziej wystraszone są perspektywą dalszego spadku cen ropy naftowej. Rosyjski ekspert w dziedzinie energetyki i polityk orientacji demokratycznej Wladimir Miłow potwierdza, iż szczególnie bolesne skutki spadku cen ropy odczuje rosyjski budżet, spadną dochody społeczeństwa. W przyszłości rynek naftowy czeka huśtawka cenowa. Ale nie brak stabilności na rynku surowców energetycznych jest głównym źródłem kłopotów gospodarki rosyjskiej. Przyjęty przed dziesięcioma laty model gospodarki opartej na wielkich korporacjach państwowych okazał się nieelastyczny, niezdolny do adaptacji do nowych trudniejszych warunków, nie konkurencyjny, stale wymaga dofinansowania. Bieda polega na tym, że pieniędzy na dalsze finansowanie sektora państwowego brak.
  


Z Władimirem Miłowem rozmawiał: Jewgienij Andrejew



 


Spadek cen ropy na świecie jest szczególnie bolesny dla rosyjskiego budżetu.. 




Władimir Miłow o ciążącym na rosyjskim budżecie przekleństwie naftowym, wpływie wydobycia węglowodorów na dochody obywateli i ciągłej huśtawce gospodarki rosyjskiej.

Decyzja uczestników OPEC o tym, żeby nie obniżać (a należałoby raczej powiedzieć podwyższać) kwot wydobycia czarnego złota skutkuje dalszym spadkiem cen ropy. Jej podaż na światowym rynku znacząco przewyższa popyt, a Międzynarodowa Agencja Energetyczna uważa, że sytuacja ta nie zmieni się przez najbliższe dwa lata. Rodzi się więc pytanie, czy ceny za baryłkę nieuchronnie będą spadać dalej i jak odbije się to na rosyjskiej gospodarce, cierpiącej boleśnie przez nadmierne uzależnienie od sprzedaży surowców. O tych kwestiach rozmawialiśmy z Władimirem Miłowem, byłym zastępcą ministra energetyki Federacji Rosyjskiej.





Jewgienij Andrejew:

Jak należało się spodziewać w wyniku decyzji OPEC, aby nie obniżać wydobycia, ceny ruszyły w dół. Co organizacja zrzeszająca państwa eksportujące ropę chciała przez to osiągnąć?


Władimir Miłow:

Musimy przede wszystkim zrozumieć wewnętrzne uwarunkowania OPEC. Obecnie dwie trzecie wydobycia organizacji pochodzi właściwie od trzech głównych producentów, Arabii Saudyjskiej, Iraku oraz Iranu. Kraje te nie mają do siebie najmniejszego zaufania wobec siebie, nie są też skłonne aby uzgodnić wspólną linię postępowania w kwestii utrzymania, zmniejszenia czy też zwiększenia wydobycia. Mamy do czynienia z krajami ze sobą konkurującymi. Większą uwagę poświęcić należy przede wszystkim Irakowi, który po wycofaniu się stamtąd Ameryki, zmienił zasadniczo swoje zachowanie w OPEC. Irak otworzył się na zagranicznych inwestorów, prześcigają się teraz w powiększaniu wydobycia. W Iraku wydobywa się około 4,2 mln baryłek ropy na dobę i poziom ten bije dotychczasowe rekordy. W Bagdadzie brak jest mechanizmów, które powstrzymywałyby wzrost wydobycia skoro koncesje na pola naftowe udzielono licznym inwestorom z zagranicy, wśród nich są też „Lukoil” i „Gazprom Oil”

Oprócz tego mamy Iran, niecierpliwie oczekujący na ostateczne zdjęcie sankcji gospodarczych. Gdy to nastąpi Iran, będzie mógł rzucić na rynek światowy znaczne dodatkowe ilości surowca. Widać stąd, że Irak i Iran, producenci zajmujący pierwsze i trzecie miejsce na liście wydobycia OPEC nie zamierzają w żadnym wypadku zmniejszać wydobycia. Negocjowanie z tymi krajami jest pozbawione jakichkolwiek perspektyw.

Andrejew:

Ale przecież także Rosja uporczywie winduje swoje wydobycie mimo niskich cen za baryłkę. Czy to jest rozsądna taktyka?


Ceny zmieniają się jak pogoda


Miłow:

Nasza sytuacja jest podobna do tej w Iraku. Na naszym rynku ropy także nie ma jednego centralnego gracza dominującego nad resztą. Jeszcze 15 lat temu, gdy pracowałem w Ministerstwie Energetyki, rząd prowadził rozmowy z OPEC, zastanawialiśmy się nad uzgodnieniem wspólnych poczynań. I proszę zgadnąć, kto był stale kategorycznie przeciw zmniejszaniu wydobycia? Rosyjskie kompanie wydobywcze! Myśmy argumentowali: „Jeśli dogadamy się z OPEC i obniżymy wydobycie, to ceny wzrosną. To będzie korzystne dla naszej gospodarki.” Na to słyszeliśmy w odpowiedzi: „ My i tak na ceny nie mamy wpływu. Nadal będziemy wydobywać, tyle ile przedtem. A ceny światowe zmieniają się jak pogoda, niezależnie od czegokolwiek. Więc jeśli zmniejszymy produkcję, tylko stracimy dochody”. Od tamtego czasu nic się nie zmieniło.

Trzeba pamiętać, że w Rosji obowiązuje system progresywnych stawek podatkowych od eksportu ropy naftowej. Działa on tak, iż przy cenie 50 dolarów za baryłkę do naszych producentów nie docierają żadne negatywne bodźce. Spójrzmy na raport „Rosnieftu”. Ich koszt wydobycia z odwiertu to 3 dolary za baryłkę. Zasadnicze obciążenia kosztami pojawiają się dopiero na etapie przesyłu. Tak więc nawet cena 30 dolarów za baryłkę jest dla tych kompanii do zniesienia. Nie stanowi ona sama w sobie wystarczającego bodźca, by przedsiębiorstwa te ograniczały wydobycie, rezygnowały z kolejnych projektów wydobywczych. Natomiast wszelkie konsekwencje kryzysu cen ropy ponosić będzie rosyjski budżet.

Andrejew:

Czy to znaczy, że mimo niskich cen czarnego złota rosyjskiemu przemysłowi naftowemu wciąż wiedzie się nieźle?


Tu wzrost, tam spadek


Miłow:

Ogólnie rzecz biorąc, sytuacja w wydobyciu ropy w Rosji jest niejednoznaczna. Skromny jego wzrost zawdzięcza się niewielkiej liczbie pojedynczych większych projektów, a także wysiłkom pomniejszych graczy, by pod względem wydajności dorównać dużym kompaniom. Dla przykładu, „Basznieft” wymienił swoją kadrę kierowniczą, nowi menedżerowie wprowadzili takie zmiany wiodące ku intensyfikacji wydobycia, jakie główni gracze zrealizowali 10-15 lat temu. W rezultacie roczny wzrost wydobycia w korporacji „Basznieft” sięga 10-12%. Dla porównaniu spójrzmy na „Rosnieft” i „Łukoil”, obie korporacje od dawna wykazują wskaźniki ujemne, ich spadki produkcji kształtują się na poziomie 1 do 1,5% rocznie. Wśród poważnych firm znajdują się też takie jak „Jugansknieftegaz” czy „Samotłorneftiegaz”, których spadek produkcji dochodzi aż do 3 - 5%. Dlatego w sumie rosyjskie wydobycie spada.

Andrejew:

Minister finansów Siluanow przyznał kilka dni temu, że możliwy jest spadek cen ropy do poziomu 30 dolarów za baryłkę. Jakie mogą być konsekwencje realizacji takiego scenariusza? Jak rosyjska gospodarka jest na to przygotowana?


Skutki dla budżetu


Miłow:

Głównym poszkodowanym będzie nasz budżet. Nasz system finansowy został tak ustawiony, że niesamowicie wysokie przychody ze sprzedaży ropy są absorbowane przez budżet i redystrybuowane przez rząd. Przez to skutki kryzysu cen ropy grożą najbardziej tym sferom życia gospodarczego, do których adresowana jest redystrybucja środków z renty naftowej. Aby temu przeciwdziałać, najprawdopodobniej na najwyższym szczeblu podjęto decyzję o charakterze politycznym, by nie obniżać kwoty ogólnej wydatków budżetowych. Rok temu zaplanowano wydatki budżetowe na poziomie 16 bilionów rubli i tej kwoty nie zmieniono do dziś. Ewentualna obniżka wydatków z budżetu, dajmy na to o 1-2 biliony rubli, byłaby poważnym uderzeniem odczuwalnym w różnych dziedzinach i na różnych poziomach, tak przez grupy lobbystów, jak i społeczeństwo. Doszłoby do fali zwolnień i ograniczeń produkcji oraz zatrudnienia. Jednak nasze władze nie są gotowe na drastyczne rozwiązania, które rujnowałyby system zawartych umów.

Już wiosną Siluanow stwierdził, że konieczne są cięcia budżetowe, jednak nie dostał na nie zgody. Jeśli przyjmiemy, że cena ropy w 2016 roku wyniesie 30-40 dolarów za baryłkę, to bardzo szybko, może nawet do końca roku, zostanie wyczerpany Fundusz Rezerwowy. Koniecznym stanie się - i to jeszcze przed terminem wyborów prezydenckich - drastyczne ograniczenie wydatków z budżetu.

Jednakże na sytuację w gospodarce także inne czynniki wywierać będą znaczny wpływ. Po pierwsze i najważniejsze ustanie napływ tanich kredytów z zagranicy. Odbije się to na rublu wzmagając presję dewaluacyjną i zada cios sile nabywczej Rosjan. Z jednej strony, nie uzyskamy miliardów dolarów w formie pożyczek z Zachodu (tak jak to było wcześniej), a z drugiej, staniemy wobec krachu rubla i spadku dochodów społeczeństwa. To są zjawiska najgroźniejsze. Cena ropy pozostanie czynnikiem kształtującym perspektywy polityczne.

Andrejew:

Proszę o podanie prognozy cen ropy na najbliższą przyszłość. Czy istnieje możliwość zwyżki?


Huśtawka


Miłow:

Chciałbym tu zwrócić uwagę na wiercenia na głębokim szelfie. Moim zdaniem ich rozwój doprowadzi w końcu do zwyżki cen ropy. Dziś z szelfu uzyskuje się około 8-9 milionów baryłek dziennie. Aby ją sprzedać z zyskiem, należy uzyskać cenę 80 dolarów. Wiele głębokowodnych odwiertów przynosi dziś straty, ich cykl zwrotu inwestycji jest długi. Więc na razie nie są likwidowane. W dłuższej perspektywie koncerny wciąż liczą na zyski. Ale jeśli cena 40 dolarów utrzyma się przez następny rok, to kompanie wydobywcze będą zmuszone wycofywać się z projektów na szelfie i unieruchamiać platformy. Dotyczy to w praktyce całego wydobycia Brazylii i w Zatoce Meksykańskiej.

Bardzo trudno o prognozę długoterminową. Jednak duża część nadwyżek ropy będzie musiała zniknąć z rynku, gdyż producenci nie będą w stanie wytrzymać takich cen. Rok temu, "Bloomberg" i "Goldman Sachs" prognozowali liniowy wzrost cen, spodziewano się, że najpierw dojdzie do załamania, a następnie, z końcem roku - wzrostu do $80. Ja wówczas twierdziłem, że będziemy mieć raczej do czynienia z huśtawką cenową, że nie wrócimy na jakąś jedną trwającą dłużej w czasie trajektorię. Oczekiwałem, iż ceny będą spadać, potem wzrastać, aby spaść ponownie. Najwyraźniej przed nami kilka lat takiego rozchwiania.

Andrejew:

Czy rosyjska gospodarka może je wytrzymać?

Miłow:

Obecny kryzys gospodarczy w Rosji to kara za to, że władza postawiła na dominację państwa w gospodarce i na wielkie przedsiębiorstwa państwowe, które wymagają środków od tegoż państwa. Ten strategiczny błąd popełniono dekadę temu. W jego wyniku stworzono gigantycznego „Hipopotama bez skrzydeł”. Sektor państwowy jest skrajnie zależny od środków z dotacji, zupełnie nieelastyczny, niezdolny do tworzenia zysków w trudniejszych i zmieniających się warunkach zewnętrznych. W tym sektorze potrzebne jest ciągłe dofinansowanie z obojętnie jakich źródeł. Jak kiedyś powiedziała Margaret Thatcher: „Problem socjalizmu polega na tym, że w pewnej chwili kończą się wam cudze pieniądze”. Co prawda nasz ustrój to nie socjalizm, ale problem mamy właśnie ten.


Tłum.: Maciej Górski

Oryginał ukazał się na portalu moskiewskiej opozycyjnej "Nowej Gaziety": http://www.novayagazeta.ru/economy/71220.html


*Władimir Miłow jest dyrektorem Instytutu Polityki Energetycznej. W 2002 roku przez kilka miesięcy zajmował stanowisko wiceministra energetyki w rządzie Michaiła Kasjanowa. Znany jest także ze swej działalności w szeregach opozycji demokratycznej. W roku 2008 wspólnie z Borysem Niemcowem opublikował krytyczny raport „Putin. Rezultaty.” W 2012 r. został wybrany przywódcą opozycyjnej parti „Demokratyczny Wybór”. 













Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 













poniedziałek, 14 grudnia 2015

List otwarty: przyjaciel Borysa Niemcowa do Ramzana Kadyrowa



 Byli bliskimi przyjaciółmi. Uczestniczyli razem w niejednej demonstracji. W sieci można odnaleźć fotografie jak Ilja Jaszyn wspólnie z Borysem Niemcowem chodzą po górach. Jaszyn jako pierwszy z jego przyjaciół znalazł się na miejscu zbrodni. Od tamtej chwili nie szczędzi wysiłków, by poznać prawdę o tym jak zginął jego przyjaciel. Niemal od początku wiadomo, iż ślady moskiewskiej zbrodni prowadzą do Czeczenii. Trudno sobie wyobrazić, by nie był tego świadomy człowiek sprawujący nad północnokaukaską republiką całkowitą kontrolę.


Teraz Ilja Jaszyn napisał list otwarty do Ramzana Kadyrowa, domagając się od niego spotkania i rozmowy. 




   
Od samego początku wiadomo, że ślady zabójstwa Borysa Niemcowa prowadzą do Czeczenii, i że Ramzan Kadyrow może mieć w tej sprawie wiele do powiedzenia. 





List Otwarty do Kadyrowa





Ramzanie Achmatowiczu,


Nazywam się Ilja Jaszyn. Jestem bliskim przyjacielem i wsółpracownikiem zamordowanego w lutym Borysa Niemcowa.

Znam ze szczegółami przebieg tego przestępstwa i uważam, iż ślady rozprawy z moim przyjacielem prowadzą bezpośrednio w kierunku oficjalnych gabinetów w Groznym. Co więcej, jestem przekonany, iż wykreowany przez Pana w Republice Czeczeńskiej reżim stwarza zagrożenie nie tylko dla krytykow obecnych władz, ale i dla bezpieczeństwa narodowego Rosji.

W ostatnim okresie pracowałem nad raportem analizującym te problematykę. Chciałbym jednak, by ostateczny tekst zachował obiektywność.



Borys Niemcow i Ilja Jaszyn mimo dzielącej obu różnicy wieku byli bliskimi przyjaciółmi. 



W październiku zaprosił pan na herbatę Żannę Niemcową. Zrobił pan, gdy Żanna zażądała, by wezwano pana na przesłuchanie w swiązku z zabójstwem jej ojca. Ja jestem gotów do podroży do Groznego. Proponuję panu spotkanie ze mną. Herbata, inne podobne przyjemności będą niepotrzebne, spotkajmy się otwarcie i publicznie. Przygotowałem dla pana szereg pytań, boję się, że mogą się panu nie spodobać. Chcę je zadać, patrząc panu w oczy. Niech pan się zgodzim, porozmawiajmy jak mężczyzna z mężczyzną.

Związane z władzami media przedstawiają pana jako człowieka, który nie boi się bezpośrfedniej rozmowy i niewygodnych pytań. Mam nadzieję, że zechce pan potwierdzić te reputację, jaka pan się cieszy.

Czekam na Pańską odpowiedź.

Ilja Jaszyn.

Tłum.: ZDZ

Oryginał można znaleźć na stronie Ilji JAszyna na Facebooku: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=940122289374750&set=a.120595794660741.34971.100001309628736&type=3&theater






Ilja Jaszyn (ur. 1983), rosyjski polityk orientacji opozycyjny. Zaczynał działalność w młodzieżówce liberalnej partii "Jabłoko". Obecnie jest wiceprzewodniczącym opozycyjnej partii PARNAS. Brał udział w licznych akcjach, ulicznych, demonstracjach. Jest autorem tekstów publicystycznych publikowanych w mediach opozycyjnych. Wielokrotnie zatrzymywany przez policję. Bliski przyjaciel Borysa Niemcowa. 







Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.