Pokazywanie postów oznaczonych etykietą reformy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą reformy. Pokaż wszystkie posty

piątek, 28 października 2016

Autorytarne reżimy nie są wieczne



Jak długo będzie trwał w Rosji system zbudowany przez Władimira Putina? Rosjanie spoza środowiska kremlowskiej elity są pesymistami. Putin nie jest stary, właśnie zapowiedział, że nie wybiera się na polityczną emeryturę, co oznacza, iż zechce ubiegać się o kolejną kadencję w wyborach 2018 roku. Czarnowidze wręcz ostrzegają, że po odejściu Putina może być jeszcze gorzej, Rosja pogrąży się w chaosie, albo zapanuje w niej reżim jeszcze bardziej bezwzględny. Dmitrij Trawin, profesor Uniwersytetu Europejskiego w St. Petersburgu jest autorem opublikowanej właśnie książki "Czy reżim Putina przetrwa do 2042 roku?". Jego zdaniem, dalsze rządy Putina oznaczają stagnację, podobną do breżniewowskiego zastoju. Tylko po jego odejściu, może rozpocząć się inicjowany z góry proces demokratycznych przemian.







Jakie są podstawy fantastycznego sukcesu prezydenta Rosji i co się stanie, kiedy odejdzie? Na ten temat wypowiada się profesor Uniwersytetu Europejskiego w St. Petersburgu, Dmitrij Trawin.

Rosbałt rozmawia z profesorem Dmitrijem Trawinem, autorem książki "Czy system putinowski przetrwa do 2042 roku?". Prof. Trawin jest dyrektorem Ośrodka Badań nad Procesami Modernizacji przy Uniwersytecie Europejskim w St. Petersburgu.




Z Dmitrijem Trawinem rozmawia Sofja Mochowa




Rosjanie uważają, że to Putinowi zawdzięczają poprawę warunków życia w pierwszych latach jego rządów. Teraz podbił ich serca ideą wielkiej Rosji zdolnej do obrony swoich interesów. 



Sofja Mochowa:
Władimir Putin stał się dla naszego kraju postacią kluczową, bez niego Rosja byłaby zupełnie inna. Czy uzasadniona jest opinia, iż od samego początku sukces Putina był uwarunkowany koniunkturą ekonomiczną, wynikał z podwyżki cen na ropę naftową? Czy należy mówić raczej o całym zespole przyczyn?

Pokolenie lat siedemdziesiątych

Dmitrij Trawin:
Narodziny obecnego systemu politycznego, czy jak chętnie mówią ekonomiści nowych instytucji społecznych, zasad gry regulujących nasze życie, rzeczywiście były uwarunkowane przez rozwój wydarzeń w latach dziewięćdziesiątych, później zaś przez wysokie ceny ropy naftowej, dzięki którym powstało wrażenie, iż lata dwutysięczne były epoką rozkwitu. Ale wielkie znaczenie miała też osobowość Władimira Putina. Gorbaczow był idealistą, gdy próbował reformować kraj, kierowały nim ideały pokolenia ukształtowanego w latach sześćdziesiątych. Putin należy do innego pokolenia, to ludzie lat siedemdziesiątych, generacja pragmatyków. Nowa sytuacja stwarzała warunki umożliwiające osiągnięcie określonych korzyści, a on potrafił je zmaksymalizować. Skorzystał on sam i jego najbliższe otoczenie. Tak z zasady zachowywali się ludzie lat siedemdziesiątych. Podobnie zachowali się należący do tego pokolenia oligarchowie, nie zastanawiając się nad sensem życia, i nie przejmując losem społeczeństwa, zgromadzili ogromne kapitały, maksymalizowali zyski. Reprezentujący to samo pokolenie ludzie kultury i dziennikarze bardzo szybko porzucili demokratyczne poglądy, zaczęli obsługiwać reżim, dziś są zamożni i zadowoleni z sukcesu. Pod tym względem Putin jest produktem swojego pokolenia.

Mochowa:
Pisze pan w książce, że kariera Putina, do chwili, gdy udało mu się odnieść oszałamiający sukces, nie toczyła się bez przeszkód,. Nagle człowiek znikąd podporządkował sobie cały system. Jak to się stało?

Droga na szczyt

Trawin:
Na pierwszy rzut oka, może się wydawać, że Putin został niekwestionowanym przywódcą kraju niemal z dnia na dzień. Nagle Jelcyn ogłosił, iż to on będzie jego następcą. Do tamtej chwili większość Rosjan nigdy o nim nie słyszała. W rzeczywistości zdobywanie Olimpu zabrało Putinowi sporo czasu,  od 1998 do 2004 roku. Wydaje mi się, że Putin będący z zawodu funkcjonariuszem organów bezpieczeństwa państwa nie potrafi myśleć strategicznie. O tym, co będzie robił i jak się zachowa decydowały okoliczności. Na początku zapewne wydawało mu się, iż w najlepszym wypadku na stanowisku prezydenta czekają go dwie kadencje. W początkowym stadium swojej prezydentury Putin musiał zostać zaaprobowany przez przedstawicieli rodziny Jelcyna, był zaledwie jednym z trybów rządzącej elity. Kiedy oficjalnie został dziedzicem Kremla, zabrał się za wzmacnianie swojej władzy osobistej. Ze swej strony "rodzinie" wydawało się, iż Putin pozostanie pierwszym wśród równych, a nie absolutnym numerem jeden. W tamtych czasach, w kraju funkcjonowały różne ośrodki władzy.

Stopniowo jednak Putinowi udawało się poszerzać swoje wpływy. Podczas przechodzenia z jednego poziomu na wyższy Putin uświadamiał sobie, iż opór materii nie jest tak silny, jak mogło wydawać się na początku. W dodatku, okazało się, iż społeczeństwo  chętnie przysłuchuje się propagandzie, z punktu widzenia władzy było to szczególnie cenne. Jak mi się wydaje, nawet sam Putin, nie przewidywał, jak wielki będzie sukces związany z drugą wojną w Czeczenii i jak szybko telewizja zdoła wytłumaczyć społeczeństwu, iż prezydent jest jego zbawcą i   stworzy obraz silnego, zdecydowanego przywódcy, wokół którego należy się zjednoczyć. Potem wyjaśniło się, iż rosną ceny ropy naftowej i możliwy jest rozwój gospodarki bez jakichkolwiek reform. Putin dobrze zapamiętał, że wprowadzaniu reform zwykle towarzyszą różnego rodzaju nieprzyjemności. Historia nie zna reformatorów podejmujących ambitny program zmian, którzy w rezultacie nie utraciliby sympatii społecznej. Putin zorientował się jednak, iż dochody z ropy naftowej pozwalają podwyższyć poziom życia społeczeństwa. W rezultacie zrezygnował z jakichkolwiek reform. Stopniowo zbudował system, o jakim na początku nawet i nie marzył. Po zwycięstwie w wyborach w 2004 roku okazało się, iż jest nie tylko prezydentem, a gospodarzem kraju.

Mochowa:
W najbliższym otoczeniu władcy zawsze można znaleźć chętnych do zajęcia jego miejsca. U nas jednak nie powstał żaden równoległy ośrodek władzy. Jak pan to wytłumaczy?

Trawin:
Stworzony przez Putina system eliminuje wszelkich konkurentów. Całkiem niedawno byliśmy świadkami operacji mającej na celu całkowitą dyskredytację byłego premiera Michaila Kasjanowa, mimo iż jest politykiem słabym, bez szansy na sukces.

Mochowa:
Nie miałam na myśli polityków zepchniętych na margines, a raczej tych, którzy trafili na Kreml….

Trawin:
Ci na Kremlu są zadowoleni, że się tam znaleźli. Odnieśli sukces, zbili majątek. Zaspokoili swoje potrzeby. Po co mieliby obalać wodza, próbować zająć jego miejsce? Ludzie z elity myślą racjonalnie, może w czasach Putina nie zajmą pierwszego, ani nawet drugiego miejsca, ale i tak ich sukces jest gwarantowany. Dobrym przykładem może być tu kariera Wiaczesława Wołodina (obecnie przewodniczący niższej izby parlamentu - "mediawRosji"), ten polityk zaczynał w partii byłego burmistrza Moskwy Jurija Łużkowa (wszyscy już o tym zapomnieli). Putin jak się okazało, potrafi przytulić polityka z obozu przeciwnego, umożliwić mu zrobienie kariery. Za to konflikt z prezydentem może być niebezpieczny. W takiej sytuacji człowiek rozsądny nie będzie się sprzeciwiał.

Oprócz tego, nawet z technicznego punktu widzenia, zmiana przywódcy nie byłaby prosta. Po pierwsze, Putin cieszy się kolosalną popularnością, nikt w takiej sytuacji nie będzie inicjował przewrotu. Poparcie dla Putina oznacza, iż bunt przeciw niemu może być zwyczajnie niebezpieczny. Po drugie, w Rosji nie ma tradycji wojskowych zamachów stanu. Po raz ostatni tego rodzaju próbę podjęto w grudniu 1825 r. Zamachowcy, dekabryści, ponieśli całkowitą klęską. Dziś, nikt w naszych siłach zbrojnych nie będzie żywił podobnych zamiarów i ambicji. Trzeźwa ocena obecnej sytuacji prowadzi do wniosku, iż w Rosji nie ma warunków dla wojskowego, lub cywilnego zamachu stanu. Pozycja Putina jest stabilna, władzy nic nie zagraża.

Odwrócona piramida

Mochowa:
Na jakich fundamentach opiera się piramida rządów Putina?

Trawin:
Paradoks polega na tym, iż obecnie cała struktura władzy trzyma się wyłącznie na samym Putinie. Przypomina ona odwróconą piramidę… W państwie demokratycznym zazwyczaj, wszystko zależy od społeczeństwa, głosując ludzie powierzają władzę wybranej przez siebie partii politycznej. Elity kreowane są dzięki poparciu z dołu. Później już w swych własnych szeregach elita szuka przywódcy. Bez wsparcia ze strony otoczenia nie będzie on w stanie rządzić.

Ale los Putina, dzięki potężnemu poparciu ze strony społeczeństwa, nie zależy od zachowania elity. Moglibyśmy wybrać nowych deputowanych do parlamentu, mianować nowych ludzi na stanowiska urzędnicze i wtedy okazałoby się, iż skuteczność ich działania jest taka sama, co ich poprzedników. W Rosji nie trudno wymienić elitę, przede wszystkim dlatego, iż to nie ona kreuje lidera. Jednak, gdyby Putin utracił popularność, moglibyśmy zobaczyć, jak historia zaczyna toczyć się w zgodzie ze scenariuszem znanym z historii: "A ty jesteś lżecarem…." Wtedy wszystko może się rozpaść w ciągu miesiąca-dwóch, społeczeństwo zacznie szukać nowego cara. Wystarczy wówczas w telewizji pokazać nowego cara… W takiej sytuacji zmiany mogą przyspieszyć, mogą zachodzić równie szybko, jak w sierpniu-wrześniu 1999 roku, gdy ludziom zaprezentowano Putina. Wystarczyło kilka miesięcy, by stał się przywódcą, dla którego nie ma alternatywy.

"A lud milczy…"

Mochowa:
Pisze pan, że społeczeństwo rosyjskie woli zachowywać milczenie. Nie miesza się do polityki i nie stara się jej analizować. Ludzie w innym kraju zachowaliby się inaczej, Putinowi trudno byłoby zdobyć ich uwielbienie.

Trawin:
"A lud milczy" - pamięta pani genialną frazę Puszkina z dramatu "Borys Godunow"? Coraz bardziej nabieram przekonania, iż to cecha charakterystyczna szerokich mas nie tylko w Rosji, ale i w innych krajach, gdzie nie doprowadzono do finału procesu modernizacji.  Co równie istotne, w tego rodzaju krajach, jeśli demonstruje się oburzenie i niezadowolenie, w odpowiedzi można dostać po głowie. Nawet w krajach zachodnich, nie całe społeczeństwa starają się zrozumieć istotę problemu, dotychczasowe sukcesy Donalda Trumpa są tu najlepszą ilustracją.

W latach dziewięćdziesiątych prosty człowiek w Rosji przejęty był przede wszystkim własnym losem. Po pracy nie miał najmniejszej ochoty zastanawiać się nad tym, co dzieje się w kraju. W pewnym momencie doszedł do wniosku, że lata dziewięćdziesiąte były pasmem niepowodzeń. Jakość życia uległa pogorszeniu, ale ludziom brakowało czasu, by analizować dlaczego. Lata dwutysięczne przyniosły sukces i rozwój, gospodarka rozwijała się w szybkim tempie, zwiększały się dochody ludności. Pomogły przede wszystkim wysokie ceny ropy naftowej, jednak prosty człowiek nie będzie o tym myślał. Ludzie doszli do wniosku, iż jeśli życie stało się łatwiejsze, na pewno jest to zasługą Putina, to on przecież objął władzę. W wielu innych krajach, w podobnej sytuacji, tamtejsze społeczeństwa także zdałyby się na łaskę autorytarnego przywódcy. Przecież niemal wszystkie kraje europejskie mają w swej historii rozdział autorytarny. Z jednej strony jest mi przykro, iż nasze obecne władze doprowadziły kraj do sytuacji kryzysowej, mamy recesję, czekają nas lata stagnacji, zastoju, z drugiej jednak wiem dobrze, iż takie położenie nie potrwa wiecznie, iż w przyszłości dojdzie do zmiany reżimu.

Mochowa:
Wielu szanowanych ekonomistów twierdzi, iż pierwsze przejawy kryzysu wystąpiły znacznie wcześniej, niż w 2014 roku. Przecież Putin też to powinien rozumieć. Dlaczego nie podjął żadnych kroków zaradczych?

Najlepsze wyjście: nie robić nic

Trawin:
Putin wszystko rozumiał, nie ma wątpliwości. Choćby głośna dymisja ministra finansów Kudrina jesienią 2011 roku winna dać mu do myślenia. Odchodzi twój najlepszy minister, to wyraźny sygnał nadchodzącego kryzysu. Ale jak się wydaje, nie istniała szansa na uzdrowienie gospodarki bez gruntownych reform. Tu przypomina się stara radziecka anegdota o hydrauliku, który nie może niczego naprawić, bo trzeba zmienić całą instalację.

Najważniejszy problem gospodarki rosyjskiej polega na tym, iż działa ona w oparciu o nieprawidłowe zasady gry. Nie jest chroniona własność prywatna, urzędnicy mają możliwość obłożenia jej ogromnymi daninami-łapówkami, a ludzie z resortów siłowych mogą ją po prostu odebrać. W rezultacie biznes nie zajmuje się biznesem, za to transferuje pieniądze na zachód. By biznes mógł poczuć się bezpiecznie, należy w pierwszej kolejności uregulować sytuację z zaprzyjaźnionymi funkcjonariuszami resortów siłowych, uniemożliwić im odbieranie cudzego. Ale to właśnie "siłowiki" są podstawą reżimu Putina. Kiedy sytuacja w gospodarce zaczęła się pogarszać, Putin spędził z pewnością nie jedną bezsenną noc, zastanawiając się, co należałoby zrobić. I zdecydował, iż najlepiej będzie nie robić nic, zapewne dlatego, iż serce narodu można podbić przy pomocy innych metod. Popularność Putina spadała, ale udało się zająć Krym. I wskaźniki poparcia dla prezydenta zaczęły znów rosnąć, bez względu na kryzys w gospodarce.

Mochowa:
Dlaczego właśnie aneksja Krymu pozwoliła osiągnąć taki efekt?




"Czy Rosja Putina przetrwa do roku 2042 roku?" - nowa książka petersburskiego ekonomisty i publicysty Dmitrija Trawina wywołała w Rosji szeroką dyskusję. 



Trawin:
Dla wielu zdobycz ta miała znaczenie symboliczne. Każdy chciałby doświadczyć w życiu czegoś wielkiego, wspaniałego. Jeśli nie potrafisz samemu zdobyć się na coś podobnego, znaczącego, to warto przynajmniej poczuć się trybikiem wielkiej odnoszącej sukces machiny. Nie przypadkowo, największą popularność Stalin zdobył po wojnie, choć jakość jego rządów, w tym dowodzenia armią była katastrofalna. Ale ludzie chcieli być cząstką wielkiego mechanizmu ze Stalinem na czele. I obecnie znacznej ilości ludzi wydaje się, iż nawet aneksja małego półwyspu to także osiągnięcie na wielką skalę.

Swój wkład wniosła w tej historii umiejętnie sterowana propaganda. Ludzie nie mówią, że zabraliśmy Krym braterskiemu narodowi Ukrainy. Uważają, iż w Kijowie rządzi marionetkowa junta, że sterują nią Amerykanie pragnący na Krymie stworzyć bazę wojskową. Głosując na Putina, ludzie wspierają w ich przekonaniu wielką sprawę, chcą byśmy wzięli na siebie misję obrony kraju i całej Europy przed chytrym i agresywnym ukraińskim reżimem. Putin znalazł klucz do ludzkich serc, postąpił profesjonalnie z polityczno-psychologicznego punktu widzenia.

Mochowa:
Można więc powiedzieć, iż w pierwszych latach rządów Putina ludzie wielbili go za to, że poprawił się poziom ich życia, teraz zaś żyje im się dobrze, bo wielbią Putina? Najpierw dostali chleb, teraz igrzyska.

Trawin:
Ogólnie rzecz biorąc, tak. Ale, po pierwsze, nie obserwujemy jakiegoś drastycznego spadku poziomu życia, nie wpadliśmy w podobną do radzieckiej jamę z pustymi półkami. Trudno jednak nie zauważyć panującego powszechnie pesymizmu, ludzie nie widzą dla siebie perspektyw. Po drugie, władza przestała interesować się człowiekiem. W zamian zaproponowano społeczeństwu ideę ogólnopaństwową: jesteśmy wielkim krajem, odzyskaliśmy Krym. Ludzie poczuli się lepiej, wciąż wielbią Putina, choć nie są zadowoleni z sytuacji gospodarczej. Odpowiedzialnością za spadek swoich dochodów obarczają oligarchów, urzędników, liberałów. Obie te okoliczności w połączeniu ze zręczną propagandą pozwalają utrzymywać poparcie dla Putina na wystarczająco wysokim poziomie.

Zmiany inicjowane odgórnie

Mochowa:
Jaki rozwój wypadków czeka nas w przyszłości?

Trawin:
Bardzo prawdopodobne, że reżim przetrwa długo. Warto zastosować tu analizę porównawczą, pod wieloma względami widać dziś podobieństwo do schyłkowego okresu władzy radzieckiej. Jeden po drugim umierali jej przywódcy, Breżniew, Czernienko, Andropow, zbliżał się ostateczny krach reżimu. W końcu władzę objął przedstawiciel młodszego pokolenia, Michaił Siergiejewicz Gorbaczow. Rzecz jasna jego celem nie było zniszczenie systemu, doprowadzenie do tego, do czego doszło w końcu 1991 roku. Jednak zależało mu na przezwyciężeniu trudności i zainicjował proces transformacji. Wydaje mi się, iż podobny los spotka i obecny reżim. Być może trwać będzie długo, ale w końcu do władzy przyjdą ludzie, którzy zechcą go zmienić… Ale im dłużej reżim będzie rządzić, tym będzie nam trudniej i gorzej żyć.

Mochowa:
To znaczy, iż zapewne reżim nie przeżyje po odejściu swego przywódcy?

Trawin:
W istocie reżim Breżniewa skończył się po jego śmierci. Andropow i Czernienko rządzili bardzo krótko. Nawet Andropow pragnął zmian. Wewnątrz obozu władzy pojawiły się grupy różniące w ocenie tego, co należy robić… Upadek reżimu Putina, jak mi się wydaje, także zostanie zainicjowany z góry. Stanie się to wówczas, gdy walkę o władzę podejmą różne grupy, będą konkurowały między sobą, czyj program należy wprowadzić w życie.

Istnieje  niewielkie prawdopodobieństwo, iż Putinowi uda się przekazać komuś władzę jeszcze na 20-30 lat. Żaden z radzieckich przywódców nie potrafił znaleźć dla siebie następcy, ani Lenin, ani Stalin, ani Breżniew. Umierając wszyscy byli przeświadczeni, iż są otoczeni przez dziwnych ludzi, niektórych uważali za zdrajców, innych za nieudaczników. I dziś, trudno powiedzieć, by ktoś przy Putinie zajmował drugie miejsce. On sam nie dowierza prawie nikomu, stosuje taktykę dzielenia. Mam wrażenie, że kiedy odejdzie obecny prezydent, grupy walczące między sobą o władzę grupy jednakowo silne. Sytuacja zmusi je, by odwołały się do szerokich kręgów elity, zaś elita będzie musiała nawiązać porozumienie ze społeczeństwem. W rezultacie będziemy świadkami przynajmniej ograniczonej demokratyzacji, o przyszłości postputinowskiej Rosji będzie decydować całe społeczeństwo. Mało prawdopodobne, by ludzie pragnęli zachowania starego systemu. Po zakończeniu epoki Breżniewa, wszyscy z entuzjazmem przyjęli gorbaczowowską pieriestrojkę. Wszyscy chcieli zmian i rozumieli, że życie z kiełbasa jest lepsze od życia bez niej.

Mochowa:
Czy po kolejnej zmianie reżimu czekają nas trudne czasy?

Trawin:
Im dłużej będzie funkcjonował obecny reżim, tym transformacja będzie boleśniejsza. Pod tym względem, także jesteśmy podobni do ZSRR. Kraj przestaje się rozwijać, po to by gospodarka mogła rosnąć, niezbędny jest napływ nowych kapitałów. Niekoniecznie zagranicznych, wystarczy by nasze własne nie wyciekały za granicę i zostawały w kraju.

Jeśli obecny styl życia będzie trwał jeszcze 20 lat, okaże się, że wiele naszych wskaźników znalazło się na o wiele niższym poziomie, niż na zachodzie. Kiedy upadnie obecny nieefektywny reżim, niezbędne będzie wprowadzenie w życie programu poważnych reform gospodarczych. Będą bolały. Mamy w kraju ogromną ilość urzędników, wojskowych, ochroniarzy, kiedy zaczną się przemiany, ci ludzie będą musieli zdobyć nowe kwalifikacje. W tych okolicznościach, trudno mieć pewność, iż po zakończeniu putinizmu, w Rosji odniesie triumf prawdziwa demokracja typu zachodniego. Być może, sytuacja rozwinie się u nas jak na Ukrainie, gdzie różne ugrupowania toczą między sobą walkę, zaś samo państwo pozostaje dysfunkcjonalne. Trudno oczekiwać, iż Putinowi uda się całkowicie zapobiec groźbie rozpadu kraju (choćby w oparciu o scenariusz ukraiński). Niewykluczone, iż zostanie on odłożony w czasie. Autorytarne reżimy nie są wieczne. Także większość państw zachodu ma za sobą okresy trudnych przemian, widzimy też, co dzieje się obecnie w Gruzji i na Ukrainie. Tak więc czeka nas trudna przyszłość. Wrócimy jednak na ścieżkę rozwoju.



Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski

Oryginał ukazał się na portalu agencji "Rosbałt": http://www.rosbalt.ru/piter/2016/10/18/1559382.html





*Dmitrij Trawin (ur. 1964), ekonomista i publicysta o poglądach liberalnych. W latach 2001-2008 był zastępcą redaktora naczelnego tygodnika "Dieło". Obecnie jest profesorem Uniwersytetu Europejskiego w St. Petersburgu, kieruje w nim Ośrodkiem Badań nad Procesami Modernizacji. Jest autorem licznych publikacji w rosyjskich mediach oraz szeregu książek na tematy ekonomiczne i polityczne. 











Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com



Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.





środa, 25 maja 2016

Uratować Rosję



Władimir Putin zorganizował państwo maksymalnie scentralizowane, nie ma w nim przestrzeni dla swobodnej inicjatywy obywateli. Wszystkim wyznaczono określone role. Taki system jest dla Rosji zgubny. Popularny dziennikarz Oleg Kaszyn uważa, iż najważniejszym zadaniem na dziś jest ratowanie Rosji. Dla przyszłości trzeba zachować określone wartości moralne i materialne. Chronić trzeba życie prywatne i pamięć. W czasach Putina taki program minimum jest ważniejszy od wysuwania gromkich haseł o potrzebie przebudowy, reorganizacji, odnowienia  i odrodzenia państwa.




Autor: Oleg Kaszyn 




Pozytywny program polityczny winien być jak najprostszy: uratujmy Rosję. Nie starajmy się jej reformować, układać jej życia na nowo, walczyć o jej odrodzenie: te zadania są dziś niewykonalne, odłóżmy je dla prawnuków. Pokolenie żyjące dziś ma niewielkie szanse, by polecieć ku gwiazdom. wybudować most na Krymie, przekształcić Rosję w centrum na skale świata.

Nawet jeśli Putin pozostawi Rosje zrujnowaną pytanie, czy uda się ją uratować pozostanie otwarte.







Przyszłość nie jest związana z teraźniejszością


W obecnej sytuacji zadanie oczywiste jakie przed nami stoi, jest jednocześnie mniej i bardziej ambitne. Chodzi o to, by uratować Rosję, by po odejściu tych, którzy obecnie znajdują się na Kremlu coś jeszcze pozostało. Chodzi też o to, by o tym czymś, co pozostanie można było powiedzieć, że to nasz kraj. Przyszłość w żaden sposób nie jest związana z teraźniejszością, z obecnym dobrobytem, lub jego brakiem. Mamy wiele podobnych przykładów, od nowo zbudowanych budowli wieje martwotą, za to ruiny wyglądają jak najlepiej zachowana forma życia. I nawet jeśli Putin pozostawi Rosje zrujnowaną,  pytanie, czy uda się ją uratować pozostanie otwarte.

Nie ma tu żadnej gry słów, nie ma żadnego paradoksu, uratować znaczy uratować. Proszę bardzo, wiadomości z ostatniego okresu, jakiekolwiek, nie ma w nich żadnego pozytywu. Raje podatkowe wiolonczelisty i gwardia narodowa. Na ekranie telewizyjnym były premier Kasjanow śpi z kobietą, zaś inna kobieta krąży z łopatą wokół grobu Borysa Niemcowa, chciałaby go z mogiły wykopać. Igor Striełkow jest obecny na Forum Gospodarczym,  a Zachar Prilepin pokazał się na zjeździe partii "Rodina". W Moskwie zburzono stara kamienicę czynszową,  za to w małym miasteczku na Dalekim Wschodzie odwrotnie, na samym brzegu morza chcą wznieść  potężną 14 piętrową wieżę. Blondynka współpracująca z Nawalnym rzuca  wyzwanie innej blondynce współpracującej z Chodorkowskim. Będą teraz walczyć ze sobą w wyborach do parlamentu, obie w tym samym okręgu od zawsze związanym z ostatnim przewodniczącym Mossowietu. I mówią nam, że to walka o charakterze politycznym. Minister Kultury Medyński kwestionuje represje stalinowskiego, członek Rady Bezpieczeństwa Zołotow składa hołd emerytowanym funkcjonariuszom wojsk NKWD. O takich czasach można wiele rozmyślać, można oczekiwać, iż zakończą się rychło (życie w innym wypadku będzie bolesne i nie do wytrzymania) . Ale one nie skończą się rychło,  poczekamy dziesięć lat, dwadzieścia… I kiedy będziemy rozmyślać o przyszłości, o nowych czasach, na co powinniśmy zwrócić największą uwagę?


Na co zwrócić uwagę?


Najpierw na gwardię narodową; jeśli dojdzie do strzelaniny, ważne by wystrzelała jak najmniej ludzi. Istotne jest też, by wiolonczelista nie schował w rajach podatkowych wszystkiego co się da zabrać, do ostatniej kopiejki. Ważne, by w Moskwie nie wszystko zostało zburzone, zaś ochraniane zakątki nie zostały zabudowane do ostatniego metra. Medyński z Zołotowem mogliby zabrać ze sobą promienny wizerunek Stalina, niech by tylko dla nich pozostał świętością. Przydałoby się, byśmy mieli w przyszłości kogo wybrać i by nie zabrakło wyborców gotowych, by wziąć udział w głosowaniu. Ważne, by nie doszło do rozerwania związków między ludźmi i między miastami. Nie chciałbym, by ktokolwiek wówczas wspominał pierwszą dekadę wieku jako okres pomyślności, do którego należałoby wrócić. I by udało się ominąć pułapki zagrażające utratą twarzy i by jak najmniejsza ilość ludzi ją utraciła. Tak to sobie wyobrażam.

Scentralizowane do maksimum zarządzanie państwem stało się cechą charakterystyczną ostatniej kadencji Putina, stworzyło w całej Rosji warunki ekstremalne. W takiej ekstremalnej sytuacji ujawnia się wiele ludzkich cech, strach i brak lęku, histeria i spokój, władza gra na nich wszystkich. Niczego się nie boisz? Poślemy cie na wojnę, albo do więzienia. Boisz się? Siedź cicho i pisz swoje posty w sieciach społecznościowych. Denerwujesz się? Bierz udział w dozwolonych formach działalności politycznej. Chcesz zachować spokój? Odgródź się od serwisów informacyjnych i jakichkolwiek podawanych przez nie wiadomości. Wszystkie role rozpisano, zatwierdzono, wszyscy zajmują się wspólną sprawą, żyją w ekstremalnej sytuacji.

Uratować Rosję to uratować siebie samego.  Odrzucić rolę wyznaczoną każdemu przez system ekstremalnego zarządzania państwowego.


"Poddany" musi przestać się "poddawać"


To od dawna akceptowana prawda, w Rosji nie ma społeczeństwa obywatelskiego. Po prostu w ogóle nie jesteśmy obywatelami. Zgadza się, istniejący system sprowadza nas do roli poddanych. Słowo "poddany" ma wspólny korzeń ze słowem "poddawać się".  W związku z tym, można chyba założyć, iż jeśli nie chce się pozostawać poddanym, należy zrobić pierwszy krok, przestać się poddawać. Trzeba odrzucić narzuconą każdemu rolę. Trzeba wykroczyć poza ramy sytuacji ekstremalnej. Władza robi co w jej mocy, by ta sytuacja dotyczyła wszystkich, by wszyscy byli w niej zanurzeni. Ale na razie celu tego nie udało się jej osiągnąć. Wciąż istnieje przestrzeń dla życia prywatnego (może dlatego po rozpoczęciu nowego sezonu telewizyjnego, stacja NTV atakuje przede wszystkim życie prywatne opozycjonistów, pokazuje ich w pościeli i w grobie). Wciąż istnieje zapotrzebowanie na kulturę (wszystkich zadziwiły kolejki na wystawę Sierowa, rzeczywiście była to masowa, niezorganizowana ucieczka od rzeczywistości). Pozostała nam pamięć (jak wam się zdaje? Dlaczego o Stalinie mówi się dziś jak o czynnym polityku, który lada chwila obejmie władzę), w jej kierunku też można uciekać. Każdy zbieg, nawet nieświadomie, zabiera ze sobą Rosję. dla jednych będzie stary zaułek do którego jeszcze nie sięgnęła ręka mera Sobianina, dla innych książka dawno przez nikogo nieczytana.Trzeba zabrać ze sobą obraz Rosji, takiej w jakiej jutro zechce się żyć.

Taki właśnie jest program pozytywny, akcja ratująca Rosję, prowadzona przez jak największą ilość ludzi. Ważne, by ludzie ci rozumieli, iż to oni są Rosja, nie jest zaś nią państwo Putina , którego perspektywy są mgliste i nieoczywiste. Uratować Rosję, to uratować siebie, odrzucić rolę narzuconą przez system ekstremalnego zarządzania państwowego. Musimy wyjść z tego systemu współrzędnych, w którym jest miejsce dla opozycjonistów i ich strażników, zwolenników Noworosji i ludzi z flagami Ukrainy. Prawdziwa Rosja znajduje się poza nim i taką właśnie trzeba uratować.



Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski

Artykuł ukazał się na portalu Radia Svoboda:

http://ru.krymr.com/content/article/27657861.html






*OlegKaszyn (1980), znany moskiewski dziennikarz związany w przeszłości z dziennikiem „Kommersant”. W 2010 stał się ofiarą brutalnego pobicia, wiązanego powszechnie z jego działalnością publicystyczną. Publikuje obecnie na portalach slon.ru, colta.ru. Założył własny portal kashin.guru. W październiku 2012 roku wybrano go do Rady Koordynacyjnej Opozycji. Ostatnich kilka lat mieszkal w Genewie, w Szwajcarii. Niedawno powrócił do Rosji. Na antenie niezależnej telewizji "TV DOŻDŻ'" wychodzi obecnie jego autorski program polityczny "Kaszyn.guru."




Wybrane artykuły Olega Kaszyna na blogu "Media-w-Rosji":




Wzrost napięcia na wschodzie Ukrainy, demonstracje i przejmowanie budynków państwowych przez siły prorosyjskie mogłoby świadczyć, iż Moskwa szykuje tam powtórkę scenariusza z Krymu. Znany moskiewski dziennikarz Oleg Kaszyn jest innego zdania: cena za aneksję Donbasu byłaby o wiele za wysoka i prezydent Putin zdaje sobie z tego sprawę. 


 

W propagandowej maszynie Kremla coraz większą rolę zaczynają odgrywać przedstawiciele młodszego pokolenia dziennikarzy. W lojalnych wobec władz programach telewizyjnych, radiostacjach i gazetach krzyczą głośno, by w ten sposób przyspieszyć własną karierę. Humorystyczny felieton Olega Kaszyna podpowiada młodym, jaka droga najszybciej wiedzie do sukcesu.


 

Wszczynając awanturę wojenną na wschodzie Ukrainy, Rosja sama ściągnęła na siebie klęskę. Życie w Donbasie nie było usłane różami, jednak państwo rosyjskie - pisze publicysta Oleg Kaszyn - pomogło przekształcić wschód Ukrainy w dymiącą ogniem Czeczenię. "Poszliśmy do Doniecka i Ługańska, bo…." - Rosja w żaden sposób nie potrafiła przedstawić uzasadnienia dla swych działań. To nie rozpad ZSRR okazał się największą katastrofą. Sama Rosja w obecnym kształcie jest dla siebie katastrofą i pozostanie nią na długo.






Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 


piątek, 6 maja 2016

Zmiany są konieczne




W oczach części rosyjskiej opinii publicznej Aleksiej Kudrin jest wybitnym liberalnym ekonomistą, zwolennikiem reform, na sprawowanym przez siebie stanowisku ministra finansów osiągnął w swoim czasie znaczące sukcesy. Dla innych jest przede wszystkim przyjacielem prezydenta Putina, który od czasów wspólnej pracy w petersburskiej merii żyrował prowadzone przez niego i jego przyjaciół ciemne interesy. Po odejściu ze stanowiska rządowego Kudrin założył Komitet Inicjatyw Obywatelskich, nieraz występował z krytyką Kremla. Teraz zapowiedziano jego powrót do struktur władzy. W obliczu kryzysu gospodarczego Aleksiej Kudrin ma się zająć opracowaniem długofalowego programu reform. Jego zdaniem zaniechanie ich grozi Rosji wieloletnią stagnacją i degradacją.
 


Autor: Aleksiej Kudrin

(wystąpienie na konferencji w moskiewskiej Wyższej Szkole Ekonomiki)  








Rosja wkracza w okres przemian. Elity, znacząca część społeczeństwa, dojrzały do nich - oświadczył na kwietniowej konferencji w Wyższej Szkole Ekonomiki były minister finansów Rosji Aleksiej Kudrin. W niedalekiej przyszłości obejmie stanowisko szefa rady Ośrodka Badań Strategicznych. Oczekuje się, iż OBS stanie się intelektualnym zapleczem władz, pomoże w opracowaniu długofalowego planu rozwoju kraju, na okres po roku 2018. Ta koncepcja cieszy się poparciem samego prezydenta Rosji Władimira Putina. Magazyn "Słon" publikuje treść wystąpienia Kudrina.  Na posiedzeniu, na którym je wygłosił zastanawiano się jaki wpływ na gospodarkę Rosji wywierają różne modele kulturowe oraz instytucjonalne. By ułatwić czytelnikowi zrozumienie tekstu poddano go redakcji i odpowiednim skrótom.





Przeszkody uniemożliwiające rozwój


To dla mnie nietypowa sytuacja, rzadko wypowiadam się na temat6 wartości, instytucji społecznych, zaufania, jestem przede wszystkim specjalistą w zakresie makroekonomii. Ale w życiu praktycznym, już od ponad dwudziestu lat, zajmuję się przekształceniami modernizacyjnymi, czy oddzielnie wprowadzanymi reformami i coraz bardziej jestem przekonany, iż wartości oraz modele instytucjonalne są niezwykle ważne, że w sposób decydujący wpływają na rezultaty podejmowanych działań. Nie udzielając temu zagadnieniu odpowiedniej uwagi, nie poszerzymy zakresu naszych możliwości, nie osiągniemy pożądanych rezultatów, nie podniesiemy efektywności. To dla nas jasne, iż obecny stopień rozwoju naszego sądownictwa, współdziałania między organami ochrony prawa i społeczeństwem, między władzą i społeczeństwem, poziom efektywności działań podejmowanych przez władze, czy ich zdolności do samoorganizacji stały się podstawową przeszkodą uniemożliwiającą dalszy rozwój.


Co trzeba zrobić? Kto powinien wystąpić z wezwaniem, weźmy się do roboty, zacznijmy się zmieniać? Kto powinien ogłosić: "Oto mój plan. Proszę bardzo, tak właśnie powinniśmy zreformować instytucje państwowe"! Moi koledzy już opracowali program reformy systemu zarządzania państwem. Pracując nad nim, skorzystali z najlepszych przykładów, wzorów stosowanych w innych krajach. Ale jak to wszystko wprowadzić w życie? Jakie istnieją przeszkody? I wtedy dostrzegamy znaczenie instytucji państwa demokratycznego, modeli kulturowych. Z drugiej strony, widzimy też jak przy pomocy określonych metod właściwych dla umiarkowanego autorytaryzmu usiłuje się bronić określonych interesów. To jest temat do dyskusji, zastanowienia, dlaczego nasze modele kulturowe są takie jakie są, skąd one się wzięły.


O potrzebie reform


W Rosji wprowadzaliśmy skomplikowane reformy często stojące ze sobą w sprzeczności. Niekiedy okazywały się szkodliwe, nie przyniosły odpowiednich rezultatów, zwłaszcza w pierwszej dekadzie wieku. W dodatku podważyły pokładane w ich skutki wiarę.
Potrzebę reform odczuwano w Rosji jeszcze w czasach radzieckich, już w latach sześćdziesiątych. Elity to rozumiały, takie były ich oczekiwania. Byłem wówczas studentem, pamiętam dobrze, czytałem wówczas różne teksty, projekty, autorem jednego z nich był profesor Liberman (ekonomista Jewsiej Liberman uważany jest za autora reform wprowadzonych w roku 1965, nazywanych dziś "reformami Kosygina" - "Slon"). Mówiono wówczas o libermanizacji radzieckiej gospodarki. Reformy były bardzo potrzebne, zrobiono w tym kierunku pewne kroki. Ale potem wszystko to wyhamowało, na wiele lat ugrzęźliśmy w zastoju.


Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku: https://www.facebook.com/mediawrosji


Czy ludzie radzieccy, Rosjanie nie byli gotowi do przyjęcia programu demokratyzacji? Może istnieją tu pewne problemy o charakterze kulturowym, nie wszystkie wartości są dla nas do przyjęcia i w rezultacie ludzie nie chcą zaakceptować podobnych przekształceń? W społeczeństwach totalitarnych istnieją także inne przyczyny, które hamują, lub w znacznym stopniu komplikują wprowadzanie reform. Wspomnijmy tu choćby o KGB i cenzurze, o roli odegranej przez te instytucje.


Zakazane słowo "konkurencja"


Mogę o tym wszystkim mówić na podstawie własnych doświadczeń, pracowałem wówczas w Akademii  Nauk. Pisane przez nas teksty o konieczności konkurencji w gospodarce były zakazywane. Słowo konkurencja musiałem wykreślać ze swoich artykułów. To był termin zabroniony.


Dopiero w roku 1988 (pamiętam to dokładnie) zezwolono na posługiwanie się w artykułach w odniesieniu do gospodarki radzieckiej terminem "konkurencja". Do pewnego momentu obowiązywała zbiorowa dyscyplina, nie pozwalano na dyskutowanie nowych idei i propozycji różnych od obowiązującej głównej linii zaakceptowanej przez kierownictwo KPZR. Instytucjom sprzeciwiającym się reformom udało się je znacząco opóźnić, osłabiło to gospodarkę, spotęgowało jej nieefektywność, skutkiem był upadek gospodarki planowej i rozpad Związku Radzieckiego.


W swojej książce "Upadek imperium" Jegor Gajdar świetnie pokazał, jak na przestrzeni dwóch lat, od 1988 do 1990 roku dokonał się proces zniszczenia wszelkich instytucji ważnych dla gospodarki. Przestały działać instytucje finansowe odpowiadające za politykę kredytowo-pieniężną, czy równoważenie budżetu. Z jednej strony system gospodarki planowej domagał się byśmy podnosili poziom życia  i zwiększali wynagrodzenia, z drugiej żądał zwiększenia wydobycia ropy będącej dla budżetu głównym źródłem dochodu. Można tu przytoczyć pewien bardzo pouczający przykład, w pewnym momencie Gospłan podjął dwie wykluczające się nawzajem decyzje, choć mogłoby się wydawać, że podobna sytuacja nie może zdarzyć się nigdy. Najpierw postanowiono dodatkowe pieniądze wydać na zakup sprzętu do wydobycia ropy, zaraz potem te same pieniądze przeznaczono na zakup masła i innych artykułów żywnościowych, zupełnie niezbędnych, wtedy bowiem pojawiły w sklepach wielkie kolejki oraz talony na określone towary.  


Zgliszcza


Na czym polegał problem? Może jako kraj z określonym systemem wartości, modelami kulturowymi  nie byliśmy gotowi do przeprowadzenia reform? Jednak osobiście jestem przekonany, iż już od dawna jesteśmy gotowi do wprowadzenia oddzielnych reform, także rynkowych. Tutaj chciałbym przypomnieć, iż reformatorzy lat dziewięćdziesiątych zastali zgliszcza, nie mieli żadnego pola wyboru. W 1992 roku pracowałem na stanowisku naczelnika wydziału finansowego St. Petersburga. Pieniądze utraciły swoją funkcję, rozpadł się system zaopatrzenia w żywność i inne towary.  Zbierałem u siebie dyrektorów przedsiębiorstw, robiliśmy listy różnych towarów, odwiedzaliśmy różne regiony, by te towary wymieniać na żywność. Nie było mowy o tym, by pracować nad planem reform, przede wszystkim dlatego, iż potrzebowaliśmy pieniędzy. Liberalizacja cen dokonała się spontanicznie, nieoczekiwanie. A jednak w ciągu dwóch-trzech lat nasze pieniądze stały się walutą, zaczęto się nią posługiwać. Chociaż inflacja nawet w trzecim roku reform wynosiła 400%. Ale po pięciu-sześciu latach udało się ją obniżyć do 20-40%.


Chciałbym przytoczyć jeszcze dwa przykłady. Niektóre dane mówią o tym, iż prywatyzacja przyniosła zerowe rezultaty. Ale próbuję sobie wyobrazić, co by się stało, gdybyśmy odłożyli prywatyzację na dziesięć lat i próbowali odbudować gospodarkę opartą o własność państwową. Jak mi się wydaje i teraz i w końcu lat dziewięćdziesiątych położenie gospodarki byłoby o wiele gorsze.


Gospodarka rynkowa


W latach 2003-2004 Zachód stwierdził, iż w Rosji istnieje gospodarka rynkowa. OECD, USA, Unia Europejska uznały, iż w Rosji powstały podstawy gospodarki rynkowej, że ten model zaczął funkcjonować. Można więc powiedzieć, że rosyjska gospodarka rynkowa liczy sobie 12-13 lat. Teraz przyszła pora, by ją udoskonalić, zastosować w niej rozwiązania znane w czołowych gospodarkach światowych. Myślę przede wszystkich o odpowiednich ramach instytucjonalnych. Przeszliśmy długą i trudną drogę. Jeśli dziś porównamy obecną gospodarkę z tą, jaka mieliśmy 25 lat temu, to możemy powiedzieć, iż ogólnie rzecz biorąc odnieśliśmy sukces. Choć rzecz jasna na tej drodze musieliśmy przezwyciężyć wiele przeszkód, zderzyliśmy się z rozmaitymi perypetiami, trzeba było rozwiązać wiele sprzeczności.


Na co moim zdaniem jest dziś szczególne zapotrzebowanie? Pod tym względem odczuwają to podobnie, nasza elita, ta klasa średnia, która się u nas pojawiła, nawet klasa robotnicza. Wszyscy rozumiemy, iż nie działają odpowiednio takie elementy, jak system sądowniczy, mechanizm zarządzania państwowego, system kształcenia i ochrony zdrowia, policja. Pod tym względem, w większym, lub mniejszym stopniu wszyscy jesteśmy podobnego zdania. Dobrze zdajemy sobie sprawę, jak to wygląda kiedy przyjdziemy do państwowego szpitala. Wiemy jak działa nasza oświata. Wiemy jak działa policja, choć zapewne spełnia ona swoją podstawową rolę.


Ostatnie badanie Instytutu Stosowania Prawa, przeprowadzono je na zlecenie Komitetu Inicjatyw Obywatelskich, pokazuje, iż 99% spraw trafiających do naszego sadu kończy się skazaniem, sąd orzeka o winie oskarżonego. 57% wyroków zapada w szczególny sposób, w wyniku przyznania się oskarżonego do winy. Ten system sądowy nie odpowiada na aktualne wyzwania stawiane przez rozwijającą się gospodarkę.


Musimy dokonać przebudowy powstałego u nas systemu, inaczej czeka nas długotrwała stagnacja. Jestem przekonany, iż stoimy dziś na progu albo nowych społecznych wstrząsów, albo inicjowanych z góry zmian. W tych ramach organizacyjnych w jakich funkcjonuje nasze społeczeństwo, nasze normy kulturowe pozwalają nam, by domagać się od władzy zmian i przebudowy. Czy ten proces potrwa pięć, czy siedem lat trudno powiedzieć. Ale ogólnie rzecz biorąc stoimy na progu okresu przemian. One dojrzały, by je wprowadzić w życie.


Dobrze zdaję sobie sprawę, iż w tych przekształceniach określona rolę powinni odegrać nasi przywódcy, politycy, ugrupowania polityczne, ich znaczenie jest większe, niż odpowiedni plan przygotowany przez ekonomistów. Ekonomiści powiedzą, no tak, żeby osiągnąć wysokie tempo rozwoju, żeby przekształcić się w nowoczesny kraj sukcesu, trzeba, to i to…. Ale tutaj zderzymy się niczym z betonową ścianą z ograniczeniami o charakterze politycznym. I nie my będziemy dokonywać wyboru. To siły polityczne będą wyjaśniać między sobą, co zrobimy dziś, czy będziemy drukować pieniądze, by wypłacić wynagrodzenia, czy będziemy zwiększać wydajność pracy i efektywność. Na krótką metę rola przywódcy politycznego, samej polityki jest ważniejsza, niż naszych modeli kulturowych. Później, w ostatecznym rozrachunku nasza mentalność, przyzwyczajenia kulturowe, modele zachowań dadzą o sobie znać. Jak mi się wydaje w Rosji istnieją solidne podstawy dla zmian, które przyniosą sukces.

Tłum.: Zygmunt Dzięciołowski


Tekst został opublikowany przez moskiewski portal slon.ru:

https://slon.ru/posts/66993





Aleksiej Kudrin (ur. 1960), rosyjski polityk i działacz gospodarczy. Zwolennik kursu liberalnego w gospodarce. W latach dziewięćdziesiątych wspólnie z Wladimirem Putinem pracował w petersburskiej merii. W latach 2000-2011 minister finansów i wicepremier. Po odejściu z rządu powołał do życia „Komitet Inicjatyw Obywatelskich”. Brał udział w demonstracjach protestacyjnych przeciw fałszerstwom wyborczym w latach 2011-2012. Obecnie profesor Uniwersytetu w St. Petersburgu. Choć w ostatnich latach często krytykował Kreml, wiadomo, iż pozostaje w przyjacielskich stosunkach z prezydentem Putinem. Ostatnio zapowiedziano jego powrót do struktur władzy, Kudrin będzie odpowiadał za opracowanie długofalowego programu reform.  





Inne wypowiedzi Aleksieja Kudrina udostępnione na blogu "Media-w-Rosji":




Aleksiej Kudrin od lat osiemdziesiątych należał do grona liberalnych rosyjskich ekonomistów. Po rozwiązaniu ZSRR w merii St. Petersburga odpowiadał za finanse. Tam spotkał Władimira Putina. W latach dwutysięcznych, z jego inicjatywy, przez blisko 10 lat zajmował stanowisko ministra finansów. Zdymisjonowany przez Dmitrija Miedwiediewa dołączył nieoczekiwanie do akcji protestacyjnej przeciw sfałszowanym wyborom w 2011 roku. 

W pogarszającej się w Rosji sytuacji gospodarczej Kudrin, liberalny ekonomista traktowany jest przez media jako potencjalny kandydat na stanowisko premiera. Kreml nie widzi w nim przeciwnika politycznego, Putin podtrzymuje z nim kontakt. 

Na zeszłorocznym spotkaniu w Jekaterinburgu, zorganizowanym przez niezwykle interesujące, miejscowe wydawnictwo internetowe www.znak.com, Kudrin w ciekawy sposób wypowiedział się o rosyjskiej polityce, gospodarce, historii. 


Rosyjska gospodarka: sankcje i spowolnienie


Przez ostatnich 14 lat rosyjska gospodarka mogła pochwalić się solidnymi wskaźnikami rozwoju. Teraz jednak gwałtownie wyhamowała. Kryzys ukraiński – ostrzega były minister finansów i wicepremier, Aleksiej Kudrin - przyniesie dodatkowe spowolnienie. Jeśli za jakiś czas, jego skutkiem będzie spadek dochodów ludności, Kreml może się zetknąć z groźnymi przejawami niezadowolenia społecznego. W dodatku, recepty rządu na walkę ze spowolnieniem gospodarczym są niejasne i nieprzekonujące.

Rozmowa  z Aleksiejem Kudrinem, wieloletnim ministrem finansów i wicepremierem Federacji Rosyjskiej (2000-2011) na antenie stacji telewizyjnej „DOŻD’”. Wyemitowano ją w programie „Hard Day’s Night”





Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com




Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.