Od dawna apeluje do Zachodu. Najbardziej zależy mu na
tym, by ludzie dostrzegli całą prawdę. Sędziwy dysydent z czasów radzieckich i
aktywny obrońca praw człowieka w poradzieckiej Rosji Siergiej Kowaliow ostrzega
przed iluzjami. Od połowy XIX wieku,, Rosja nikogo nie wyzwalała, jej zwycięstwa
wojskowe służyły tylko zniewalaniu kolejnych narodów i państw. Rosji nie da się
przekonać przy pomocy racjonalnej argumentacji, w rozmowach z nią potrzebna
jest stanowczość i argument siły. By Ukraina w końcu mogła przystąpić do Unii
Europejskiej potrzebna jest pełna mobilizacja, także Zachodu. Takim językiem
nie mówią nawet najtwardsi przeciwnicy Rosji na Zachodzie. Warto słuchać
starych radzieckich dysydentów. Często mają lepszy wzrok i słuch.
Autor: Siergiej Kowaliow
Duma i uprzedzenia
Pozwolę sobie na kilka uwag o obecnym kursie politycznym
Zachodu, w nim złączyły się jego siła i słabości, jeśli chcecie tak to nazwać -
jego duma i uprzedzenia.
Historia mojego kraju, ZSRR, obfituje w okrutne, sprzeczne
z prawem, masowe represje, braliśmy udział w rozwinięciu międzynarodowego
terroryzmu politycznego, tworzyliśmy nowe reżimy totalitarne, odpowiadamy za akty agresji oraz inne poważne naruszenia podstaw
prawa. Dzisiejsza Rosja powróciła do tej tradycji.
Zachód zajął zdecydowane stanowisko: sprzeciwia się rosyjskiej
ekspansji. Rodzi to określoną nadzieję w odniesieniu do najważniejszych problemów
globalnych.
Są jednakże i obawy. I o nich chciałbym pomówić.
Mityczne
banały
Powodem dla tych obaw są szeroko rozpowszechnione na
Zachodzie mityczne banały. Są one bardzo efektywnie podtrzymywane przez
mistyfikatorów zatrudnionych w wyspecjalizowanych jednostkach FSB.
Jednym z głównych mitów jest narracja o wyzwoleniu świata
od nazizmu przez ZSRR. To nieprawda. Od połowy XIX wieku Rosja, ZSRR, Federacja
Rosyjska nigdy nikogo nie wyzwalały. Jedynie zniewalały, również własnych
obywateli.
Car-wyzwoliciel, Aleksander II w 1861 roku zniósł
pańszczyznę. Po latach zamordowali go terroryści którzy dla swej organizacji
bezczelnie wybrali nazwę "Wola ludu" ("Narodnaja Wola").
Owszem, hitlerowska armia została zatopiona w radzieckiej
krwi i zasypana radzieckimi trupami. Owszem, Europa i USA zrobiły mniej, niż
powinny. Ale to zupełnie inna sprawa. Kluczowy udział w zwycięstwie wojennym nie
jest wcale tożsamy z misją wyzwolicielską. Interesy polityczne ZSRR były
otwarcie przeciwne wyzwoleniu. Mieszkańcy Europy Wschodniej i Niemiec, którzy
przeżyli dwie tyranie, powinni dobrze to rozumieć.
Istnieje też inny niebezpieczny punkt widzenia, jakoby
rosyjskie barbarzyństwo winno pozostać wyłącznie wewnętrzną sprawą Rosji. To
nie tak. Dzisiejszy świat jest ciasny, pełen wzajemnych zależności, wszystkie
poważne problemy stają się globalne, dotyczą wszystkich. Rosyjskie (i nie tylko
rosyjskie) zapędy totalitarne są brzemienne w skutkach dla całego świata. Moim
zdaniem nikt nie wie, jak poradzić sobie z tym wyzwaniem. Lecz wielu dobrze
rozumie, iż ignorowanie go rodzi potencjalne zagrożenia i …wstyd.
Nie
wolno przytakiwać agresorowi
Proszę bardzo, nie wiemy co zrobić, by uniwersalne
wartości przekształcić w instrumenty działania, by przestały być pustymi
sloganami. Ale powinniśmy przynajmniej wiedzieć, czego nie powinniśmy robić.
Nie wolno przytakiwać agresorowi. Nie da się płacić rachunków za własne
bezpieczeństwo, a tym bardziej za gaz naturalny, obcymi losami i życiem.
Niemoralna obojętność pragmatyki politycznej to haniebne dziedzictwo układu
monachijskiego i umów jałtańskich. Już dawno nastał czas, by uwolnić się tego
dziedzictwa.
Niestety, deficyt woli politycznej gasi praworządne zamiary Zachodu. Rosyjska ekspansja na Kaukazie ujawniła zachodnie "zapominalstwo". Z jednej strony każdy etap ekspansji budził autentyczne oburzenie Zachodu. Taka była reakcja na okrutne czystki etniczne początku lat '90 w Abchazji, sprowokowane rosyjskimi "siłami pokojowymi". Podobna na burzliwą wojnę w 2008 roku, zakończoną utworzeniem rosyjskich satelitów na terytorium Gruzji. Jednak oburzenie to nie prowadziło do zwiększenia aktywności w sferze ochrony praw i wartości humanitarnych i ugasało bardzo szybko.
Niestety, deficyt woli politycznej gasi praworządne zamiary Zachodu. Rosyjska ekspansja na Kaukazie ujawniła zachodnie "zapominalstwo". Z jednej strony każdy etap ekspansji budził autentyczne oburzenie Zachodu. Taka była reakcja na okrutne czystki etniczne początku lat '90 w Abchazji, sprowokowane rosyjskimi "siłami pokojowymi". Podobna na burzliwą wojnę w 2008 roku, zakończoną utworzeniem rosyjskich satelitów na terytorium Gruzji. Jednak oburzenie to nie prowadziło do zwiększenia aktywności w sferze ochrony praw i wartości humanitarnych i ugasało bardzo szybko.
Podobnie da się opisać wieloletni niemrawy rwetes Rady
Europy wokół rosyjskich okrucieństw w Czeczenii.
Teraz przyszła kolej na Ukrainę
Zdaje się, że aneksja Krymu została już niemal zapomniana przez społeczność międzynarodową. Europejscy politycy odroczyli wypełnienie niektórych istotnych punktów umowy z Ukrainą. Parlament Europejski w swoim czasie w tej sprawie nie zgłosił sprzeciwu. Padają głosy, że ta polityka nie zaszkodzi gospodarce Ukrainy, że Rosja dzięki niej nie uzyska przewagi ekonomicznej. Ale Rosji na niej nie zależy. Rosja przede wszystkim, nie chce wpuścić Ukrainy do Europy. Będzie interpretować i wykorzystywać półtoraroczną zwłokę jako wymuszone przez nią ustępstwa. A gospodarka zdewastowanej Ukrainy przez ten czas pozbawiona będzie szans, by stać się konkurencyjną.
Rosja
wzięła tylko oddech
Swego czasu Zachód wyobrażał sobie, że zimna wojna
zakończyła się zburzeniem muru berlińskiego. To nie tak. Rosja jedynie wzięła
oddech. Proszę spróbować wyobrazić sobie powojenne Niemcy z funkcjonującym
gestapo. Albo podpułkownika STASI na stanowisku kanclerza Niemiec. Ale taka
właśnie jest Rosja, z którą szukacie partnerstwa i wzajemnego porozumienia.
Taka Rosję można tylko zmusić do prowadzenia otwartej gry, nie da się jej do
niej przekonać (dodam, że "wymuszanie pokoju" to pojęcie akceptowane przez
ONZ).
Wielu gotowych jest na ustępstwa, twierdząc, że zapędzony
do kąta szczur jest niebezpieczny. To prawda. Ale trzeba zrozumieć, że szczur -
nawet zapędzony w róg, nawet pozostawiony w spokoju - i tak pozostanie potężnym
źródłem zarazy. Już wkrótce zarazie tej stuknie sto lat. Przez lata niszczyła
ludzi, miliony stały się jej ofiarami. Nasz wybór jest niewielki. Będziemy
walczyć z zarazą, lub, jak pisał Puszkin czeka nas "uczta w czasie
zarazy".
Pięć lat temu Parlament Europejski uhonorował mnie i
moich kolegów Nagrodą Sacharowa. Chciałbym, aby ten krótki tekst stał się swoistym
listem otwartym do Zachodu. Dobrze znałem Andrieja Dmitrijewicza Sacharowa,
patrona tej nagrody. Jestem pewien, że i dzisiaj namawiał by cywilizowany świat
aby bardziej zdecydowanie i konsekwentnie przeciwdziałać samowoli. Nie będę
tutaj opisywał konkretnych kroków, jak pomóc ofiarom rosyjskiej ekspansji. W
charakterze historycznego przykładu długotrwałych i udanych wysiłków w obronie
demokracji przypomnę choćby pomoc w ramach akcji Lend-Lease, czy plan
Marshalla.
Dziś walka z "imperium zła" wymaga największej
mobilizacji. Pojutrze nadzieje na nią mogą okazać się płonne.
Siergiej Kowaliow - członek stowarzyszenia Memoriał,
rosyjski obrońca praw człowieka, uczestnik ruchu obrony praw człowieka w ZSRR
Tłumaczenie:
Kondrad Jeleński
Oryginal
ukazał się na portalu svoboda.org: http://www.svoboda.org/content/article/27142838.html
*Siergiej Kowaliow (ur. 1930), wybitny rosyjski działacz ruchu na rzecz praw człowieka, dysydent z czasów radzieckich, więzień polityczny. W poradzieckiej Rosji, do roku 2003 był deputowanym do parlamentu.Pełnił funkcję Rzecznika Praw Człowieka w latach 1994-1995. Jest przewodniczącym Stowarzyszenia "Memoriał".
"Media-w-Rosji": Wywiady z Siergiejem
Kowaliowem
Do obozu "Perm-36"
Siergieja Kowaliowa zesłano w latach siedemdziesiątych za antyradziecką
agitację i propagandę. Najgorszy był karcer, panował w nim wieczny chłód,
skazańcom zmniejszano racje żywnościowe.
W latach radzieckich Siergiej Kowaliow
uczestniczył w ruchu dysydenckim. Po rozpadzie Związku Radzieckiego walczył o
przestrzeganie praw człowieka w nowej Rosji. W studiu telewizji TV DOŻD'
pytania zadawał mu Timur ...
Kowaliow twierdzi, że
gubernator uważnie ich wysłuchał i powiedział, że rozumie ich ból, i że od
teraz muzeum będzie placówką państwową. I że jest gotów pójść im na rękę.
Weterani wyszli ze spotkania usatysfakcjonowani.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.
tekst na miarę W. Churchilla. Takiego klarownego i celnego przesłania dawno nie było i takich potrzeba.
OdpowiedzUsuńplusik ode mnie za ten tekst
OdpowiedzUsuń