środa, 26 sierpnia 2015

Putin może odejść. Ciekawe na jakich warunkach…



Prezydent Putin znajduje się u władzy dłużej niż większość światowych przywódców. Wszystkie instytucje państwowe w Rosji znajdują się pod pełną kontrolą władzy wykonawczej, a więc samego Putina. Być może w kręgach niezadowolonych prowadzi się rozmowy o usunięciu Putina, jednak rzeczywistych kandydatów do jego obalenia brak. Wybitny politolog z St. Petersburga Grigorij Gołosow zastanawia się jednak, czy możliwe jest dobrowolne ustąpienie Władimira Putina i w jakich mogłoby nastąpić okolicznościach. Jakich gwarancji należałoby udzielić ustępującemu przywódcy, by zgodził się odejść. 


Autor: Grigorij Gołosow




"Jestem zmęczony, odchodzę. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy."



Nie sposób odmówić Władmirowi Putinowi politycznej długowieczności. Prezydent Rosji znajduje się u władzy dłużej, niż zdecydowana większość przywódców w innych krajach. Nie ma w tym nic dziwnego. Przez dłuższy czas potrafił w miarę skutecznie regulować podstawową dla rosyjskiej klasy rządzącej kwestię. Mam na myśli problem legalizacji własności. Tak w Rosji, jak i za granicą uznawane jest obecnie prawo rosyjskiego właściciela do jego własności. Do pewnego momentu prezydent Putin sprawdzał się w charakterze instrumentu ułatwiającego rozwiązywanie problemów, jednak ostatnio sam stal się problemem. Teraz to z jego powodu nasz właściciel traci nie tylko pieniądze. Pozbawia się go także zasługującego na szacunek miejsca w międzynarodowym towarzystwie. To miejsce zawsze było jego marzeniem. Zubożenie dotyka także przeciętnego Rosjanina. Od lat władze rosyjskie chełpiły się publicznie, jak bardzo troszczą się o jego los. Wszystko układa się źle. I będzie tylko gorzej.


Political fiction


Nic więc dziwnego, iż przyszłość obecnego reżimu jest szeroko dyskutowana. Omawiane są różne scenariusze, od przewrotu pałacowego, do kolejnej roszady na najwyższych stanowiskach w rodzaju tej przeprowadzonej w 2008 roku. O nadchodzących zmianach mają świadczyć nawet tak niewiele znaczące wydarzenia, jak przejście na inne stanowisko jednego z najbliższych współpracowników przywódcy. W rzeczywistości jednak wydarzenia, jakich jesteśmy świadkami dowodzą tylko tego, iż sam Putin zachowuje całkowitą pewność siebie, wierzy we własne siły, inaczej nie składałby w ofierze bliskich sojuszników wagi ciężkiej. Rozmyślania o dojrzewającym wewnątrz elity przewrocie mającym na celu obalenie Putina przypominają "political fiction". Kto będzie obalał? Szojgu? Bortnikow? Bastrykin?

Odpowiedni kandydaci do obalania to z resztą nie jedyny element niezbędny dla przeprowadzenia udanego przewrotu państwowego. Mówiąc jednak szczerze, trzeba stwierdzić, iż innych elementów brakuje też. Nie istnieje także legalny sposób odsunięcia Putina od władzy wbrew jego woli, mimo iż Rosja dysponuje pełnym kompletem instytucji pozwalających imitować demokracje liberalną. W istocie system polityczny zakłada możliwość odsunięcia od władzy jej nosiciela drogą legalną. W demokratycznym państwie, nawet jeśli tak jak w Rosji prezydent posiada w nim bezprecedensowe pełnomocnictwa, w przeprowadzeniu procedury zmiany władzy mogłyby wziąć udział takie instytucje, jak parlament, Trybunał Konstytucyjny, a nawet partia rządząca - to ona mogłaby zaproponować alternatywnego przywódcę.


Śmiecie na powierzchni wody


Ale w Rosji do tego nie dojdzie. Wszystkie wymienione powyżej instytucje znajdują się pod pełną kontrolą polityczną władzy wykonawczej, a więc samego Putina. To on decyduje, kto znajdzie się w parlamencie, kto w Trybunale Konstytucyjnym, a kto w kierownictwie partii "Jedna Rosja", lub Frontu Ludowego. To prawda, instytucje te mogłyby odżyć, gdyby kontrola nad nimi osłabła, lub zniknęła. Jednak same one nie są w stanie podjąć działania na rzecz podobnej transformacji. Ich przeznaczeniem jest rola śmieci dryfujących po powierzchni zbiornika wodnego. Widać je z wierzchu, ale nie mają żadnego wpływu na prądy podwodne.



Trudno spodziewać się zmian


Co z tego wynika?

Po pierwsze, trudno mieć większą nadzieję iż w Rosji mogą zajść w najbliższej przyszłości zmiany polityczne. Putin nie odejdzie pod presją, i nie dlatego iż jest tak silny, iż nie ma słabych punktów, ale dlatego, iż takiej presji wywrzeć nie ma komu. Wszystko pozostanie tak, jak to mniej więcej wygląda obecnie. Oczywiście, życie stanie się trudniejsze, mniej wesołe, ale pogorszenie sytuacji politycznej przez dłuższy czas nie będzie miało wpływu na podstawowe parametry obecnego reżimu. W gruncie rzeczy w tym miejscu można było by postawić kropkę. Ale po drugie, nie da się wykluczyć (na razie tylko teoretycznie), iż Putin sam podejmie decyzję o swojej dymisji, i ze zgodzi się na nią na własnych warunkach.

Mniej więcej to jasne w jakiej sytuacji Putin byłby skłonny do podjęcia takiej decyzji. Tak, czy inaczej, potrzebny będzie cały zespół przyczyn: rosnące niezadowolenie w jego otoczeniu, uzasadnione pretensje ze strony szefów naszego biznesu, wyraziste przejawy niezadowolenia, masowe protesty społeczne, a także brak sukcesów na arenie międzynarodowej, nasilająca się izolacja. Obecnie sytuacja nie wygląda aż tak źle, nie jest pewne, iż zmieni się w tym kierunku. Z drugiej jednak strony, nie da się wykluczyć, iż okoliczności tak właśnie się ułożą, nagle i równocześnie. Wtedy Putin zechce odejść sam. Pytanie: w jaki sposób?


Dobrowolne odejście


W historii mieliśmy przykłady, gdy autorytarni przywódcy dobrowolnie oddawali władzę. Proces ten przebiegał w różny sposób. To zrozumiałe, iż nie idzie tu przykłady w rodzaju historii z Symeonem Bekbułatowiczem (wyniesiony na tron carski w 1575 przez Iwana Groźnego książę tatarski - "mediawRosji") - choć wyniesiono go na tron carski, rzeczywistym władcą pozostawał Iwan Groźny. Takimi sztuczkami nikomu oczu zamydlić się nie da. Zależy nam bowiem na rzeczywistej gotowości do rezygnacji z władzy.

Fundamentalny problem związany z tego rodzaju odejściem jest widoczny dla każdego. Gdzie gwarancje, iż przywódca następnego dnia po swej rezygnacji nie trafi za kratki? Gdy istnieje tego rodzaju zagrożenie, nikt nie porzuci władzy. Na pierwszy rzut oka odpowiedź jest oczywista: dajmy gwarancje, jeśli są one potrzebne. Nie ma problemu, można udzielić dowolnych gwarancji, na dowolny termin. Ale takie obietnice są niewiele warte. Proszę bardzo, przekazałeś władzę, teraz objął ją Pietrow, lub Sidorow, ale już wkrótce problemy pojawiają się u samego Sidorowa. I on zaczyna - to przecież całkowicie naturalne - zwalać wszystko na ciebie. Gdzie zarzuty, tam będzie i kara. Może więc warto przypomnieć Sidorowowi o gwarancjach? Zacznie wtedy kręcić, niestety, nie zdawaliśmy sobie sprawy ze skali niepraworządności, z tego jak bardzo narozrabiałeś. Przecież umowa była nie taka.

Tak konstruowane są wszelkie gwarancje umocowane w systemie prawnym: ustawę o prawach i przywilejach eks-prezydenta można unieważnić. W porównaniu z tym nieformalne umowy typu "paktu z Moncloa" są nic nie warte. Ich realizacja możliwa jest tylko wówczas, gdy odpowiednie gwarancje zapewni rzeczywista siła polityczna. W Hiszpanii po śmierci Franco i w Chile po odejściu Pinocheta było nią wojsko. Jednak rosyjskie struktury siłowe zagwarantować mogą niewiele. Skonstruowane są tak, iż ich bezgraniczna lojalność wobec jednego przywódcy może zostać zastąpiona lojalnością wobec innego.


Rzeczywiste gwarancje


Rzeczywiste gwarancje muszą nosić charakter polityczny: były przywódca winien dysponować poważnymi instrumentami pozwalającymi mu okazywać wpływ na podejmowane decyzje. Być może wygląda to dziwnie, ale tego rodzaju gwarancje Putin otrzymać może tylko od społeczeństwa. W chwili obecnej jego wielkim atutem jest miłość znacznej części wyborców. Oczywiście, miłość ludu bywa zmienna, jednak nie w podobnym stopniu co miłość ze strony elity. Więc w sytuacji skrajnej konieczności i beznadziei może nie 86%, a 40% udzieli mu swego poparcia - choćby z wdzięczności za "Krymnasz", czy wstawanie z kolan. Wynika to także z tego, iż propagandową mglę w zaroślach ludowych przyjdzie nam rozganiać przez dziesiątki lat. W naszym kraju ludzie do dziś kochają Stalina.

Jak wiadomo, w ramach obecnego ładu konstytucyjnego cała władza, bez ograniczeń, należy do prezydenta. To oznacza, iż po swym odejściu, w takim systemie, Putinowi nie pomoże nawet poparcie największej frakcji w parlamencie. Rzeczywiste gwarancje może dać jedynie znaczne rozszerzenie pełnomocnictw organu ustawodawczego, to jest wprowadzenie do konstytucji zasady odpowiedzialności rządu przed parlamentem. Równolegle potrzebne będzie znaczne ograniczenie pełnomocnictw prezydenta. Kwestia ta była dyskutowana jeszcze w 1995 roku, gdy elity obawiały się powrotu komunizmu wraz z wyborczym zwycięstwem Gennadija Zjuganowa.

Podobne propozycje zgłaszano także stosunkowo niedawno, były one centralnym punktem programu buntu z Placu Błotnego (demonstracje z lat 2011-2012- "mediawRosji"). Ten program nie utracił aktualności. Dzięki temu łatwiej nam zrozumieć, o co chodzi w pewnej ważnej kwestii. W ostatnich dwóch-trzech latach doświadczyliśmy szczególnych zawirowań społecznych. Pozwalają one wytyczyć drogę powrotną wiodącą drogą okrężną  do owego programu sprzed kilku lat. W latach 2011-2012 kraj nie był przygotowany do jego realizacji. Nic jednak strasznego. Historia jest cierpliwym wychowawcą. Wyobraźmy sobie ucznia, pobawił się sobie przez jakiś czas podarowanym przez tatę Iphonem. I wciąż robi poważne błędy ortograficzne. W takiej sytuacji, lepszy skutek można osiągnąć stosując inne sposoby mające na celu zmuszenie go, by nauczył się pisać prawidłowo.


Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski

Oryginał ukazał się na portalu slon.ru: https://slon.ru/posts/55519




*Grigorij Gołosow (ur.1963), wybitny rosyjski politolog, profesor Uniwersytetu Europejskiego w St. Petersburgu











Teksty Grigorija Golosowa na blogu "Media-w-Rosji":


Kreml zdał sobie sprawę, iż wciągnięcie Ukrainy do Unii Euroazjatyckiej jest niemożliwe. Teraz Moskwie najbardziej zależy, by zahamować zbliżenie między Ukrainą i Zachodem. Temu służy projekt federalizacji. Jednak wybitny petersburski politolog Grigori Gołosow uważa, iż cel ten Moskwie łatwiej będzie osiągnąć powstrzymując się od wspierania separatystów. Rosja powinna wesprzeć reintegrację Wschodu i Południa Ukrainy. Tylko tak można będzie zwiększyć ich wpływy w polityce ukraińskiej i uniknąć ich pełnej marginalizacji.






Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com




Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 






1 komentarz:

  1. Wojciech K. Matulewicz28 sierpnia 2015 09:33


    Bardzo trzeźwy tekst. Chyba do tej pory najlepsza analiza obecnej władzy w Rosji. Bez górnolotnych , nierealnych apeli i liczenia na cud w postaci "oddolnej rewolucji'. Znamienne, że autor nie mógł się zdecydować co do scenariusza możliwej zmiany.
    Putin nie może się wycofać - ma zbyt wiele za uszami. Każdy następny rząd musiałby go rozliczyć - albo jako kozła ofiarnego, albo w celu wyprostowania i odkłamania historii (jeśli Rosja miała by stać się naprawdę demokratyczna). Zapędził się sam w „kozi róg” i tam powinien skonać wykończony przez niskie ceny ropy i rozdęte wydatki wojskowe. Co do FR – to czeka ją rozpad. Ten państwowo podobny twór utrzymywany jest tylko siłą. Gdy tej zabraknie , każdy region pójdzie w swoją stronę.

    OdpowiedzUsuń