Jeszcze w starym Związku Radzieckim niewiele przejmowano się prawami autorskimi zagranicznych autorów. Pod patronatem partii i państwa rozkwitało wydawnicze piractwo. Ta tradycja sprzed lat pozostała żywa w Rosji Władimira Putina, zwłaszcza wtedy, gdy rzecz idzie o produkcji priorytetowej literatury propagandowej. Moskiewski krytyk literacki, Galina Józefowicz przyjrzała się dokładniej działalności wydawnictwa "Algorytm". Jedną z jego specjalności jest preparowanie nigdy nie napisanych i nie zaaprobowanych przez autorów książek. Ofiarami "Algorytmu" stali się Henry Kissinger, Luc Harding, dziewczyny z "Pussy Riot", moskiewski dziennikarz Siergiej Chazow. Dla "Algorytmu" najważniejsze jest osiągnięcie odpowiedniego efektu propagandowego, np. przedstawienie krytycznego wobec Rosji autora, jako zajadłego i złośliwego wroga.
Autor: Galina
Józefowicz
Brytyjski dziennikarz Luc Harding dowiedział się o wydaniu swojej książki w Moskwie od rosyjskiego przyjaciela, który zauważył ją na wystawie w księgarni. |
W lutym 2015 r.
wydawnictwo „Algorytm” wydało książkę „Jedynie
Putin” autorstwa Luke’a Hardinga, dziennikarza gazety The Guardian, W
sierpniu bieżącego roku okazało się jednak, że Brytyjczyk nigdy takiej książki
nie napisał. Cała seria wydawnicza pt. „Projekt Putina” liczy już 24 pozycje
książkowe, a rzekoma „książka Hardinga” nie jest jedyną tego rodzaju podróbką. Redakcja
„Meduzy” zwróciła się do krytyka literackiego Galiny Józefowicz z prośbą o wytłumaczenie zawiłości i wątpliwości
związanych z wydawnictwem „Algorytm” i autorstwem wydanych przez nie
publikacji.
Harding, Lucas, Harding: bez wiedzy i zgody autorów
Media zainteresowały się wydawnictwem
„Algorytm” po tym, jak 8 sierpnia 2015 r. Luke Harding (dziennikarz angielskiej gazety "Guardian") złożył
oświadczenie, w którym poinformował, że nie ma nic wspólnego z książką „Jedynie Putin. Dlaczego rosyjski «system» toleruje jego obecność w polityce”. Nazwisko
brytyjskiego dziennikarza widnieje jednak na okładce książki. Wkrótce po tym
oświadczeniu wyszło na jaw, że wiele innych tytułów z serii „Algorytmu” również
opublikowano bez wiedzy i zgody autorów. Wymienić tu można np. teksty
amerykańskiego dziennikarza Michaela Bohma, artykuły analityka z „The
Economist” Edwarda Lucasa oraz Henry'ego Kissingera, byłego sekretarza stanu
USA (nawiasem mówiąc, Kissinger dotychczas nie ustosunkował się do całej sprawy).
Wszystkie te książki są nieautoryzowanymi kompilacjami tekstów zaczerpniętych z
różnych źródeł. Ich wspólną cechą jest niechlujny przekład oraz tendencyjne
skróty, wstawki i powtórzenia.
„Algorytm”
nie ogranicza się jednak do autorów zagranicznych, chociaż taka opcja byłaby
najbardziej opłacalna (w przypadku przekładów istnieją spore szanse, że autorzy
oryginałów nigdy nie dowiedzą o się publikacji „swoich” książek w Rosji). Nazwisko
Siergieja Dorenko na przykład (znany prorządowy
dziennikarz telewizyjny i radiowy - "mediawRosji") widnieje na
okładce książki „Donbas – wygodna «przykrywka»
Putina”, ale oświadczył, że nie jest jej autorem. Prawdopodobnie o
istnieniu tego dzieła dowiedział się dopiero po 11 sierpnia, kiedy to Ukraina
opublikowała listę rosyjskojęzycznych książek zakazanych. Bez wiedzy i zgody
autora wydano również pracę politologa Stanisława Biełkowskiego „Mroczne piętno opozycji”. Co prawda
redakcja jedynie sporadycznie ingerowała w skompilowane w tej książce teksty,
jednak o jej pojawieniu się na rynku autor dowiedział się już po fakcie i podał
wydawcę do sądu.
Cala prawda o "Pussy Riot"
W roku 2012 „Algorytm” wydał książkę „Cała prawda o Pussy Riot”, wymieniając Nadieżdę Tołokonnikową jako jedną ze
współautorek. Publikacja ta wzbudziła sporo kontrowersji. Początkowo stworzono
wrażenie, że jej wydawcą jest oficyna „Eksmo” (jedno z najbardziej znanych i zasłużonych rosyjskich wydawnictw -
"mediawRosji"). Jednak po oświadczeniu Tołokonnikowej i jej męża,
że nie mają z tą książką nic wspólnego, „Eksmo” odżegnało się od sprawy i oświadczyło,
że za całe zamieszanie odpowiada wyłącznie „Algorytm”. Być może nieporozumienie
powstało dlatego, że książkę kolportowała sieć księgarska należąca do Eksmo”. W
każdym razie „Eksmo” pospiesznie wycofało tę pozycję ze swoich księgarń. Pewną rolę
w całej sprawie mógł też odegrać Aleksandr Kołpakidi, redaktor naczelny
„Algorytmu” i badacz historii służb specjalnych. Przed objęciem posady w „Algorytmie”
Kołpakidi był redaktorem naczelnym „Jauzy”, czyli jednego z mniejszych oddziałów
wydawnictwa „Eksmo”. „Jauza” publikowała pozycje z bardzo specyficznej
dziedziny, a do jej najpopularniejszych serii wydawniczych należały np. „Pod słowiańskim niebem. Sto wieków
rosyjskich dziejów”, „Aryjskie
korzenie Rusi”, „Słowo patrioty”
czy „Zachód przeciw Rosji. 1000-letnia
wojna”.
Perypetie Siergieja Chazowa
Ale nawet po tak specyficznym wydawnictwie
trudno się było spodziewać praktyk, z jakimi dwa lata temu zetknął się Siergiej
Chazow, dziennikarz czasopisma „The New Times”. W lipcu 2013 r. „Algorytm”
zwrócił się do niego z propozycją wydania w formie książkowej antologii jego
artykułów prasowych. Chazow podkreśla, że pismo z propozycją ze strony
„Algorytmu” otrzymał w lipcu, kiedy cały zespół redakcyjny „The New Times” przebywał
na urlopie. W odpowiedzi skierowanej do wydawnictwa dziennikarz zaznaczył, że
zgodę na ewentualną publikację musi wyrazić również kierownictwo jego rodzimej
redakcji, dlatego z wszelkimi decyzjami najlepiej będzie wstrzymać się do
sierpnia.
"Okazało się
jednak, że oni już rozpoczęli łamanie tekstu i przysłali mi wstępną wersję.
Nawet do niej nie zajrzałem, odkładając wszystko do czasu, kiedy wrócę do
Moskwy. Jewgienia Albac, redaktor naczelny „The New Times”, zaakceptowała
pomysł wydania książki z moimi tekstami. Zaczęliśmy
omawiać warunki umowy i kwestie finansowe. Zapoznałem się ze wstępną wersją
książki pod roboczym, złowieszczym tytułem „Lista Magnickiego. Czego obawia
Putin?”. Do druku nie nadawała się
zupełnie. Artykuły ułożono w jakiejś dziwacznej kolejności. Moje własne teksty
były wymieszane z artykułami moich redakcyjnych kolegów oraz z artykułami całkiem
innego Siergieja Chazowa (korespondenta „Radia Swoboda” w Samarze, noszącego identyczne
imię i nazwisko, co ja). Pomiędzy artykułami zamieszczono jakieś głupie i
nieudolnie napisane wstawki. Nigdy bym czegoś takiego nie podpisał własnym
nazwiskiem. Wysłałem do „Algorytmu”
list z bardzo szczegółowymi komentarzami. Odpowiedzieli, że oczywiście nie mają
nic przeciwko naniesieniu poprawek. Aż
tu nagle pewnego dnia dostaję list od Iwana Czerkasowa, jednego z adwokatów
pracujących dla Billa Browdera (szef zamordowanego Siergieja Magnickiego -
"mediawRosji") z Londynu: „Panie Siergieju, co się dzieje?
Dowiedziałem się, że już pan wydał książkę o Siergieju, a nas pan o tym nie
zawiadomił…?”. Czerkasow przypadkiem
natrafił na tę pozycję w księgarni internetowej „Ozon” i bardzo go to zdziwiło.
Jak się okazało, „Algorytm” wydał książkę
już w czerwcu, a następnie post factum przysłał mi do podpisania wstępną wersję
umowy. Dyrektor wydawnictwa, Siergiej Nikołajew, oraz jego koledzy przez cały
ten czas łgali mi w żywe oczy, omawiając ze mną propozycje zmian i poprawek. O
jakiej korekcie może być mowa, kiedy książka już trafiła do księgarń? –
opowiada Chazow w rozmowie z „Meduzą”.
Pomimo żądania wycofania książki ze
sprzedaży, nadal można ją bez problemu kupić - na przykład w księgarni
„Labirynt” kosztuje jedyne 269 rubli. Oczywiście z autorem nikt dotąd nie
podpisał żadnej umowy, a o honorarium Chazow może jedynie pomarzyć.
Nie tylko przeciwnicy ideowi
„Algorytm”
pozwala sobie na taką samowolkę nie tylko wobec przeciwników ideowych, ale i w
odniesieniu do publicystów światopoglądowo bliskich wydawnictwu. Israel Szamir
- jego nazwiskiem sygnowana jest przedmowa do książki Luke’a Hardinga -
poinformował nas, że na zlecenie „Algorytmu” nie napisał ani słowa na potrzeby
tej konkretnej publikacji: Owszem, o
Luke’u Hardingu pisałem kilkakrotnie, ale o ile sobie przypominam były to
głównie teksty anglojęzyczne. Zresztą, może i napisałem coś po rosyjsku, nie pamiętam.
Możliwe też, że „Algorytm” przetłumaczył jakiś mój tekst z angielskiego.
W przeciwieństwie do innych autorów,
Szamir nie ma nic przeciwko wykorzystywaniu jego tekstów i w zasadzie z sympatią
odnosi się do wydawnictwa konsekwentnie demaskującego wrogów Rosji. Jego
zastrzeżenia budzi natomiast niska jakość publikacji wydawanych przez
„Algorytm”: Moją najnowszą książkę też
zredagowali na odczepnego, pewne fragmenty się w niej powtarzają. Natomiast we
wcześniejszych publikacjach zdarzały się kuriozalne błędy w przekładzie. Jednak
zdaniem Szamira sam Harding nie ma prawa narzekać na takie niechlujstwo,
ponieważ jest nie pisarzem, lecz „bojówkarzem
w wojnie propagandowej przeciw Rosji”. Szamir jest przekonany, że Harding
nigdy nie pozwoliłby „Algorytmowi” czy innemu [rosyjskiemu] wydawnictwu wydać
tego rodzaju pozycję książkową. Jak to
się mówi, „społeczeństwo ma prawo znać swoich narodowych bohaterów”, ale
jednocześnie „szpiegów i wrogów trzeba ujawniać”. Wydając książkę Hardinga
wydawca kierował się taką właśnie logiką. Miał do tego pełne prawo, nawet jeśli
nagiął przy okazji jakieś przepisy.
Samo wydawnictwo nie widzi w takich
praktykach niczego nadzwyczajnego czy oburzającego. „Algorytm” zamieścił na
swojej stronie internetowej ogłoszenie, zaprasza w nim do współpracy wszelkie
osoby gotowe „wyszukiwać w internecie
materiały (artykuły, wywiady, wypowiedzi ustne itd.) zgodnie z wytycznymi
redakcji”. Honorarium za takie zlecenie wynosi 3000 rubli za każdy „zgromadzony blok informacji”. Co więcej,
w wywiadzie dla radia „Echo Moskwy” dyrektor generalny „Algorytmu”, Siergiej
Nikołajew, wcale nie zaprzeczał, że książka była wydana bez zgody autora. To
prawda, pierwotny anglojęzyczny wariant antologii artykułów Hardinga nigdy nie
istniał. A stało się tak dlatego, że wydawnictwu najzwyczajniej w świecie nie
udało się skontaktować z autorem: Przecież
nic się nie stało. Zawrzemy umowę i wypłacimy honorarium. W czym problem? Tyle
tylko, że on mieszka gdzieś daleko stąd. (…) Łatwiej nam najpierw wydać
książkę. A potem autor kontaktuje się z nami, a my mu wszystko objaśniamy. I po
kłopocie. Nie sądzę, że autorzy mogliby mieć jakiekolwiek pretensje w związku z
tym, że ich książki wydaje się za granicą, w obcym języku. Zazwyczaj nikt się
tym specjalnie nie przejmuje. To przecież korzystne dla autora. Zwykle to on
sam musi sobie szukać wydawcy.
Niewiele nowego wnoszą do sprawy również
wyjaśnienia Aleksandra Kołpakidi, redaktora naczelnego „Algorytmu”. Jego
interpretacja wydarzeń, przedstawiona w rozmowie z „Meduzą”, różni się nieco od
wersji Nikołajewa. Kołpakidi twierdzi, że przebywa obecnie na urlopie, w Moskwie
nie było go od dawna, dlatego nie zna szczegółów konfliktu. Jest jednak
przekonany, że w wydawnictwie zaszła po prostu jakaś drobna pomyłka. Owszem, autorom
nie wysłano umów w odpowiednim terminie, ale na pewno wszystkie strony konfliktu
już sobie wyjaśniły sporne kwestie, albo lada chwila dojdą do porozumienia.
Siergiej Chazow uzależnił wydanie swojej książki od zgody macierzystej redakcji. "Albatros" nie miał zamiaru czekać. |
Geobbels i Mussolini: wybitne postacie
historyczne
Praktyka polegająca na zawieraniu umów z
autorami i wypłacaniu im honorariów już po fakcie (i dopiero na ich żądanie),
albo nawet niepłacenie w ogóle, stała się już dla „Algorytmu” normą. Ale to nie
jedyne wybryki, jakich dopuszcza się to wydawnictwo. W 2012 roku w serii „Proza wybitnych postaci historycznych”
ukazały się książki Josepha Goebbelsa i Benito Mussoliniego, uznane za dzieła
ekstremistyczne. Dyrektor oraz redaktor naczelny „Algorytmu” zostali wtedy
ukarani karami pieniężnymi, a same książki trzeba było wycofać z księgarń. Co
ciekawe, na stronie wydawnictwa pojawiło się wtedy ogłoszenie o pracy dla
prawnika z doświadczeniem w prowadzeniu spraw z art. 280 kodeksu karnego
Federacji Rosyjskiej („Publiczne podburzanie do działalności
ekstremistycznej”), gotowego reprezentować klienta przed sądem.
Niedawno pozew z żądaniem ogłoszenia
upadłości „Algorytmu” złożyło wydawnictwo „Centrpoligraf” (nawiasem mówiąc, ono
również wydało sporą ilość literatury nacjonalistycznej). „Centrpoligraf”
twierdzi, że w 2013 roku „Algorytm” wydał piracką wersję książki Piotra Bukejchanowa
„Bitwa pod Kurskiem – to my ją
rozpoczęliśmy”, podczas gdy wyłączne prawo do wydania tej pozycji należało
właśnie do „Centrpoligrafu”. W
odpowiedzi „Algorytm” przedstawił na swojej stronie internetowej własną wersję
wydarzeń, zgodnie z którą „Centrpoligraf” wydał jedynie pierwszy tom książki,
nie wywiązując się tym samym ze zobowiązań wobec autora, „Algorytm” natomiast
wydał to dzieło w całości. Tak czy inaczej, sprawa trafiła do sądu, a pozwanemu
wydawnictwu grozi bankructwo.
Gdyby w pewnym momencie wszyscy
poszkodowani w wyniku praktyk „Algorytmu” złożyli pozwy do sądu, to
prawdopodobnie wydawnictwu najzwyczajniej w świecie zabrakłoby pieniędzy na
adwokatów. Nakłady wydawanych przez nich książek są niewielkie (np. publikacja
podpisana nazwiskiem Luke’a Hardinga wyszła w nakładzie zaledwie 2000
egzemplarzy), a na dodatek większość pozycji można bezpłatnie ściągnąć z
internetu. Krótko mówiąc, sytuacja finansowa „Algorytmu” nie wygląda optymistycznie.
Tłumaczenie:
Katarzyna Kuc
Oryginał ukazał się na portalu meduza.io: https://meduza.io/feature/2015/08/12/kniga-est-a-avtora-net?from=vsepodryad
*Galina Józefowicz, znany moskiewski krytyk
literacki, autor licznych tekstów publikowanych w czołowych rosyjskich
magazynach i gazetach: Newsweek Russia, Forbes, Psycholgies, Wiedomosti,
Ogoniok, Itogi. Stale współpracuje z portalem meduza.io
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz