Fenomen kremlowskiej propagandy nie przestaje fascynować
rosyjskiej publicystyki niezależnej. Uparcie szuka ona odpowiedzi na pytanie, dlaczego
ludzie wierzą w oczywiste kłamstwa, dlaczego tak łatwo trafiają do nich
populistyczne hasła serwowane przede wszystkim za pomocą telewizji. Maksym
Trudolubow, wybitny dziennikarz średniego pokolenia uważa, że telewizja kremlowska
odpowiada na zapotrzebowanie rosyjskiego audytorium. Jej oglądanie wywołuje
silny efekt emocjonalny, widz odczuwa zwiększone poczucie wartości. Cena za nie
jest minimalna. Skutkiem jest poczucie uzależnienia. Pozbycie się go nie będzie
łatwe.
Autor: Maksym Trudolubow
Kremlowska telewizja nie odnosiłaby takich sukcesów - nie
mam tu na myśli zysków komercyjnych, a siłę perswazji, gdyby sami obywateli
tego nie pragnęli. W dzisiejszej Rosji media kontrolowane przez państwo są nie
tylko źródłem szumów, ale także ważną częścią menu informacyjnego. Oficjalne media
stworzyły własną rzeczywistość, teraz zakorzeniła się ona w świadomości
obywateli, tworząc swego rodzaju kopułę rozpostartą nad całym krajem.
Pod
kopułą
Steven King napisał powieść (na jej podstawie nakręcono
film) "Pod kopułą", w niej mieszkańcy niewielkiego miasteczka w
pewnym momencie uświadamiają sobie, iż ich miasto zostało przykryte
przezroczystą półkulą. Przepuszcza ona powietrze i światło, ale nie można przez
nią ani przejść, ani przejechać. W naszym wypadku można zrobić jedno i drugie,
a jednak kopuła wciąż istnieje. Po jednej stronie mamy jedną rzeczywistość, po
drugiej całkiem inną.
Tylko w pewnym ograniczonym zakresie dotykamy tu kwestii
bezalternatywności. Oczywiście, mamy całe miasta, zapewne te niewielkie, gdzie
brakuje alternatywnych źródeł informacji o świecie. Ludzie nie zdają sobie
sprawy, że można mieć inne wyobrażenia o świecie i poglądy. Ale jak pisze
socjolog Denis Wołkow, 30 procent społeczeństwa regularnie korzysta choćby z
jednego niezależnego źródła informacji. W Moskwie, w wielkich miastach ten
wskaźnik rośnie do 60 procent. Tymczasem polityka Kremla w odniesieniu do
Ukrainy jest w Moskwie równie popularna, co i w całym kraju. Oznacza to, iż dostępność
alternatywnych źródeł informacji pozostaje bez wpływu na poziom aprobaty dla
władz. Inaczej mówiąc, znaczną część ludzi pragnących się czegoś dowiedzieć,
nikt nie zmusza do oglądania i słuchania tego, co ci ludzie słuchają i
oglądają. Produkcja mediów odpowiada na ich zamówienie. Tego właśnie pragną.
Efekt
emocjonalny
Dieta medialna współczesnego mieszkańca Rosji jest
zapewne o wiele bogatsza i wartościowsza - przynajmniej potencjalnie - od tego
czym media karmiły obywateli ZSRR. Ale przeciętny obywatel wybiera dziś
świadomie, niewielką, ale uderzeniową dawkę produktów medialnych. Rosyjscy
propagandyści nie do końca blokują dostęp do alternatywnych mediów (choć czasem
utrudniają), sami ze swej strony serwują audytorium produkty lekkostrawne dające
silny efekt emocjonalny - odciąga on uwagę, przeraża, daje poczucie wyższości. Medialna
kremlowska dieta działa praktycznie na poziomie hormonalnym, wywołuje szybko
uczucie sytości, przyjemności, być może nawet lepiej pasuje tu termin
intoksykacji. Zakładając, że tak da się też opisać fizjologiczne pragnienia
każdego człowieka - zależy mu na zdobyciu maksimum emocji pozytywnych
(hormonów) przy minimalnym wydatkowaniu energii, to trudno nie zauważyć, iż
oglądanie telewizji daje podobny skutek, widz odczuwa pozytywne emocje
pozwalające mu czuć się lepszym i zwycięskim. Osiąga je za niewielką cenę,
oglądanie telewizji nie wymaga wielkiego wysiłku.
Jeśli moja hipoteza jest uzasadniona, to nie da się walczyć
z nową rosyjską propagandą tworząc nowe, alternatywne źródła informacji.
Kreowanie nowych "głosów" nie pomoże. W tej sytuacji alternatywne,
reprezentujące wyższy poziom źródła informacji można by porównać do brokułów
serwowanych dziecku przyzwyczajonemu do konfitury, albo sałatki greckiej podanej
amatorowi hamburgerów. Albo wody dla alkoholika. W przyszłości, w pewnym
momencie społeczeństwo rosyjskie będzie musiało uwolnić się od tej zależności,
jednak będzie to wymagało pewnych wysiłków. Na razie jednak znajdujemy się w
stadium poważnego uzależnienia.
Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski
Oryginał ukazał się w moskiewskiej gazecie "Wiedmosti": http://www.vedomosti.ru/opinion/columns/2015/08/07/603879-zhizn-pod-kupolom
Maksim Trudolubow (ur. 1970), wybitny rosyjski dziennikarz średniego pokolenia. Jest redaktorem działu "Opinie" moskiewskiego dziennika "Wiedomosti". Jego artykuły ukazują się w najważniejszych tytułach prasy światowej ("The New York Times"). Był stypendystą uniwersytetów Yale i Harvarda. Obecnie jest ekspertem Centrum Wilsona w Waszyngtonie. Laureat nagrody Chlebnikowa za odwagę w dziennikarstwie (2007r.).
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji"
ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską
publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów,
tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt
"Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.
Rosji b i e z w o d k i n i e r o z b i e r i o s z...
OdpowiedzUsuń---
Vit Ulski