piątek, 14 sierpnia 2015

W ślepym zaułku "antyzachodniej" integracji



Skłócona z Europą i Ameryką Rosja Władimira Putina poszukuje nowych sojuszników i partnerów. Podejmuje też rozpaczliwe działania, by odzyskać status mocarstwa światowego. Dawne republiki radzieckie stara się wciągnąć do unii gospodarczej. Z nowymi rozwijającymi się gospodarkami usiłuje stworzyć przeciwwagę dla potęgi świata zachodniego. Aleksiej Małaszenko, rosyjski ekspert Moskiewskiego Centrum Fundacji Carnegie uważa jednak, iż starania te wiodą w ślepy zaułek. Jego zdaniem, polityczne korzyści z inicjowanych, lub wspieranych przez Moskwę zabiegów integracyjnych są ograniczone. Kreml jednak nie chce zejść z wybranej drogi, udając, iż nie dostrzega niepowodzenia swoich starań.
 


Autor: Aleksiej Małaszenko 






Propaganda rosyjska usiłowała przedstawić lipcowy szczyt BRICS w Ufie jako wielki sukces rosyjskiej dyplomacji. 




Perspektywy podejmowanego przez Rosję „zwrotu na Wschód” wcale nie wyglądają różowo.
http://www.novayagazeta.ru/views_counter/?id=69464&class=NovayaGazeta::Content::Article&0.7386022815390616
Zakończony w Ufie 9 lipca szczyt aż dwóch naraz międzynarodowych organizacji Szangajskiej Organizacji Współpracy SzOW i BRICS jest postrzegany w Rosji jako wyjątkowo znaczący krok ku światowym przeobrażeniom. Jednak pozostali uczestnicy spotkania  nie podzielają tej oceny.

Daje się zauważyć określona maniera, mówi się o końcu epoki „zachodocentryzmu” i o kształtowaniu się na świecie nowych ośrodków siły. Wolta, jakiej dokonuje Rosja polega na zmianie orientacji z Zachodu na „Niezachód”. Ten ostatni termin jest neologizmem stworzonym dla potrzeby chwili (określenie to wprowadził Dmitrij Trenin z moskiewskiego biura fundacji Carnegie i pokrywa się ono w pewnym stopniu z używanymi niegdyś terminami „Trzeci Świat” lub „kraje rozwijające się” -  „media-w-Rosji”).  Ta reorientacja odbywa się stosunkowo gładko, ze względów politycznych i psychologicznych Rosja była do niej gotowa. Po aneksji Krymu skłonność do zmiany ta przerodziła się w konieczność i, jak łatwo przewidzieć, nie zniknie ona do końca panowania Putina. 

Równocześnie Rosja podejmuje rozpaczliwe działania, aby odzyskać status światowego mocarstwa. Dążąc do osiągnięcie tego celu, angażuje się w różnorodne projekty integracyjne. Projekty te sytuują się na czterech poziomach.

Projekty regionalne

Projekt pierwszego, najniższego poziomu to Euroazjatycka Unia Gospodarcza. Jest ona wyłącznie inicjatywą rosyjską, choć początkowy impuls dał jej prezydent Kazachstanu  Nursułtan Nazarbajew. Projekt ten nie ma wielkiego znaczenia, można powiedzieć, że jest regionalny i obliczony na ustanowienie hegemonii Rosji w przestrzeni posowieckiej. Istnieje pogląd, że unia stanowi swoistą próbę wskrzeszenia ZSRR w okrojonym rozmiarze. Mimo wszelkich wysiłków Rosji EUG borykała się z problemami, a kryzys na Ukrainie jeszcze je pogłębił.






Innym, o wiele wcześniejszym projektem, tym razem o charakterze wojskowo-politycznym jest powstała w 1992 roku Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ). Ma ona od początku znaczenie dość fasadowe, na razie nie musiała stawiać czoła agresji z zewnątrz, a w wewnętrzne konflikty u swoich członków ingerować nie chce. Potwierdzeniem takiego podejścia jest choćby pasywna postawa OUBZ, zajęta przez nią podczas wydarzeń w Kirgistanie w roku 2010. Wojnę o Nagorny Karabach potraktować należy w całkowicie odrębnych kategoriach, mimo iż jednym z uczestników konfliktu jest należąca do OUBZ Armenia.

Pewnego ożywczego impulsu dostarczyło OUBZ islamskie państwo ISIS, gdyż wraz z nim powróciło z pewną ostrością zagrożenie agresją z zewnątrz.

SZoW: Sam na sam z Chinami

Na drugim poziomie integracji umieścić możemy powstałą w 2001 roku z inicjatywy Chin Szangajską Organizację Współpracy SzOW. Tworząc ją Chiny postawiły sobie za cel ostateczne wytyczenie granic między Chinami a dawnymi republikami radzieckimi.  W nieformalny sposób Chiny pełnią w tej organizacji rolę przywódczą, kładąc przy tym szczególny nacisk na kwestie ekonomiczne. Z kolei Moskwa podejmuje nieustanne wysiłki, aby SzOW nadać wyraźniejsze oblicze polityczne, Chińczycy jednak przystać na to nie chcą. 

Rosja chciałaby, aby SzOW uważano za efekt wspólnego projektu i zabiega, aby przystąpili do niej dalsi członkowie, jak Iran, Afganistan, Pakistan, a w szczególności Indie. Szczyt przyjął rezolucję o rozpoczęciu procedury przystąpienia Pakistanu i Indii do SzOW. W razie spełnienia się tych zamiarów Rosja nie pozostawałaby już sam na sam w SzOW z Chinami.  Jednak poszerzenie SzOW raczej nie przyczyni się do jej wewnętrznej konsolidacji, a spowoduje de facto powstanie podziału na dwie orbity. Pierwszą tworzyć będą „członkowie-założyciele” Rosja, Chiny i państwa Azji Centralnej, a do drugiej zakwalifikowani zostaną „nowicjusze”, dla których przystąpienie do SzOW będzie miało znaczenie raczej symboliczne.

Należałoby ocenić, że SzOW pozostaje dość pasywną organizacją. Bardziej zajeta jest planowaniem działań, niż rzeczywistymi działaniami.

Jedwabny szlak: nowa wersja

Trzeci z poziomów integracji to nowa chińska wersja Jedwabnego Szlaku. W poprzednich wcieleniach projekt ten istniał od lat 90-tych ubiegłego wieku, jednak nie wyszedł poza sferę rozmów wstępnych. Obecna wersja, pod przemożnym chińskim wpływem, ma szanse doczekać się realizacji. Z pewnością do projektu dołączy Euroazjatycka Unia Gospodarcza EUG. Po części będzie to z korzyścią dla unii, ale z drugiej strony Rosja straci w niej rolę wiodącą. Co ciekawe, Chiny wcześniej odnosiły się do pomysłów integracji euroazjatyckiej pod rosyjską egidą z wyraźną obojętnością, od 2015 roku jednak zaczęły wykazywać w tym kierunku rosnące zainteresowanie. O ile w chińskim słowniku dyplomatycznym nie pojawiało się określenie „euroazjatycki” i istniał tylko przymiotnik „azjatycki”, to obecnie Chińczycy zaczęli odmieniać „euroazjatycki” na różne sposoby. Tak więc unia EUG może udać się na Jedwabny Szlak choć zagubi na nim swoją niezależność. Wówczas projekt ten może przynieść jej dobroczynne skutki. 

Przyszłość BRICS

Na czwartym poziomie integracji umieścić można stowarzyszenie BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Republika Południowej Afryki) zainicjowane w 2001 roku. Przewiduje się, że w najbliższych dziesięcioleciach BRICS stanie się najbardziej wpływową organizacją międzynarodową. W ujęciu Moskwy BRICS stanie się alternatywą dla światowej dominacji Zachodu tak w aspekcie politycznym, jak i gospodarczym.

Trzeba zauważyć, że ambicje Brazylii oraz Indii dyktują im politykę mającą na celu uzyskanie lepszej pozycję geopolitycznej i zdobycie miejsca wśród światowej elity państw. Dla Chin podobne zabiegi polityczne ze strony BRICS nie mają znaczenia, gdyż zaistniały już one w roli światowego mocarstwa i, w odróżnieniu od Rosji, nie cierpią na kompleks niższości. Chińczycy traktują BRICS, jak i pozostałe inicjatywy integracyjne, w sposób instrumentalny. BRICS jest dla nich narzędziem umożliwiającym przekształcenie światowego systemu monetarnego tak by odpowiadał bardziej potrzebom ich gospodarki.

Rosja nie może zapomnieć, że jest spadkobierczynią jednego z dwóch światowych mocarstw i dlatego może do pewnego stopnia zagubić się w BRICS. Dla nieprzyjaznej jej Europy, Rosja ze względu na swą wielkość pozostaje mimo wszystko w centrum zainteresowania, za to w takim stowarzyszeniu jak BRICS przypada jej bardziej poślednia rola. Na Brazylii, Indiach czy RPA rosyjski potencjał jądrowy nie robi większego wrażenia.

Wydaje się też, że Kreml, trochę po żeńsku czaruje Chiny swą potęgą militarną. Stąd zapewnienia, iż okaże się ona "jak znalazł" w razie konfliktu ze Stanami Zjednoczonymi. W tych okolicznościach propagandzie rosyjskiej tym łatwiej przychodzi roztrząsać możliwości wybuchu nowej wojny światowej. Pekin przysłuchuje się aluzjom tego rodzaju, bywa, że okazuje im życzliwe zrozumienie i poparcie, jednak na długą metę w Chinach nie wierzy się w konflikt z użyciem broni atomowej.   

Członkowie BRICS targują się z Zachodem

W BRICS, tak jak wśród uczestników innych inicjatyw integracyjnych trudno znaleźć zdeklarowanych przeciwników Zachodu. Członkowie BRICS nie tyle kłócą się z Europą i Ameryką, co targują. Na ich tle Rosja stała się czarną owcą i będzie musiała powściągnąć swoje gwałtowne antyzachodnie odruchy. Ponadto swoiste zbiorowe podejście członków BRICS do kwestii politycznych w żadnym razie nie oznacza ich poparcia dla rosyjskich pretensji w kryzysie ukraińskim. Krym na mapach używanych w BRICS nadal pozostaje częścią Ukrainy.

Członkami OUBZ i SzOW w ich obecnym składzie są państwa rządzone przez podobne autorytarne reżimy, natomiast systemy polityczne państw uczestniczących w BRICS różnią się od siebie. Jasnym jest, że integracja wymagałaby większej jednorodności. Oczywistym jest też, że Indii i Brazylii nie będzie interesował de-facto jednopartyjny system polityczny Rosji. Będą one Rosję krytykować za jej łamanie praw człowieka, które one same respektują.

Pod względem gospodarczym Rosja zajmuje w BRICS dopiero czwarte miejsce. Brak jest szczególnych powodów, aby oczekiwać, że samo członkostwo w BRICS dostarczy Rosji bodźca do natychmiastowego wzrostu gospodarczego. Dwie trzecie potencjału gospodarczego BRICS przypada na Chiny. Gdyby chińska gospodarka uległa kryzysowi, czego - sądząc po ostatnim załamaniu chińskiego rynku finansowego - nie można wykluczyć, to ambicje Chin co do Jedwabnego Szlaku oraz SzOW zostaną podkopane. Jak wiemy, notowania na giełdach w Szanghaju i Shenzhen spadły tego lata o 35%. Jeśli ten trend nie ustąpi, to oznaczać to będzie potężny cios dla chińskiej gospodarki. W ślad za tym może dojść do dalszego znacznego spadku cen ropy naftowej.

Nowa społeczność międzynarodowa

Oczekiwania Kremla, iż wszystkie projekty integracyjne, w jakie się angażuje, stworzą swoistą nową międzynarodową społeczność mogą budzić wątpliwości, choć z drugiej strony, w taki właśnie sposób komentowano w Rosji sukces szczytu BRICS i SzOW w Ufie. W istocie wszyscy uczestnicy szczytu kierowali się swymi egoistycznymi interesami  narodowymi i są one od siebie wyraźnie różne. „Niezachodnia” integracja przy całym swoim budzącym wrażenie zasięgu geograficznym nie daleka jest od wykreowania powszechnego światowego trendu.

Polityczne korzyści z zabiegów integracyjnych są dla Rosji ograniczone. Nie ziszczają się jej nadzieje na przekształcenie porządku światowego i nadania mu nowej, dwubiegunowej formy Zachód - „Niezachód”. Żaden BRICS nie jest w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności za światową sytuację polityczną. Nawiasem mówiąc, co dziś tego rodzaju odpowiedzialność miałaby oznaczać? Jaki może być przebieg wydarzeń na Bliskim Wschodzie, gdyby Zachód postanowił, iż pozostawia tam rozwój wypadków swojemu losowi? 

Korzyści gospodarcze, uzyskiwane przez Rosję z projektów w rodzaju OUBZ czy BRICS są minimalne i takimi pozostaną w przyszłości. Za to do OUBZ Rosja musi wręcz dopłacać z własnej kieszeni.

Kreml udaje, jakby tego wszystkiego nie zauważał. Najwyraźniej zauważyć nie chce.



Tłumaczenie : Maciej Górski

Oryginał ukazał się na portalu moskiewskiej "Nowej Gaziety": http://www.novayagazeta.ru/politics/69464.html







*Aleksiej Małaszenko (ur. 1951), rosyjski politolog, znawca problematyki Islamu, Bliskiego i Dalekiego Wschodu. W latach 2000-2006 był profesorem Państwowego Moskiewskiego Instytutu Spraw Zagranicznych (MGIMO). Obecnie ekspert Moskiewskiego Centrum Fundacji Carnegie. 









Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com



Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 


1 komentarz:

  1. Istotą sprawy jest to, że Putin nie myśli w kategoriach gospodarczych. To siłownik, który nigdy z gospodarką nie miał do czynienia. Gospodarka była i jest dla niego tylko źródłem środków do realizacji celów politycznych i metodą nacisku. Przykładem mogą być jego ostatnie manewry "gospodarcze" - kontrakt syberyjski, turecki potok, embargo . Wszystkie tak naprawdę przynoszące Rosji więcej szkody niż pożytku. Prezentuje typowo sowieckie „rozumienie” gospodarki.
    Patrząc w przeszłość : jest to dokładnie taka sama prymitywna taktyka siły (bo na strategię jest to zbyt krótkowzroczne) jaką stosował ZSRR. Takie same metody, taka sama mentalność. Tylko, że ZSRR mógł wyzyskiwać całą grupę satelitów , wyzyskiwanych w ramach RWPG przez mechanizm „rubla transferowego” i utrzymywanych w posłuszeństwie przez stacjonujące wojska. Obecna Rosja do swoich „sojuszników” musi dopłacać.
    Tak więc Putin miota się próbując we współczesnym świecie kontynuować politykę ZSRR. Nic mu nie wychodzi ale to nie jest dla niego sygnał, że wybrana droga jest zła. Cały czas działa na zasadzie „weź większy młotek”. Jednakże zdecydowana większość tych młotków pozostałych w rękach Rosji zbyt słaba. Z całej potęgi jedynym dużym młotkiem jaki został Rosji jest broń atomowa. I zdesperowany Putin zaczyna po ten młotek sięgać :
    1) Rozbudowa sił jądrowych – z wojskowego punktu widzenia całkowicie bezsensowna, bo nikt Rosji nie zamierza atakować (przynajmniej na zachodzie).
    2) Straszenie sąsiadów atakami jądrowymi (co rusz celują w Warszawę)
    3) Straszenie tym, w czyje ręce może wpaść , jak Rosja upadnie.
    Broń atomowa to obecnie jedyna „polisa ubezpieczeniowa” Putina.
    Pytanie tylko : jak daleko Putin jest skłonny się posunąć w jej użyciu.

    OdpowiedzUsuń