Skłócona
z Europą i Ameryką Rosja Władimira Putina poszukuje nowych sojuszników i
partnerów. Podejmuje też rozpaczliwe działania, by odzyskać status mocarstwa
światowego. Dawne republiki radzieckie stara się wciągnąć do unii gospodarczej.
Z nowymi rozwijającymi się gospodarkami usiłuje stworzyć przeciwwagę dla
potęgi świata zachodniego. Aleksiej Małaszenko, rosyjski ekspert Moskiewskiego
Centrum Fundacji Carnegie uważa jednak, iż starania te wiodą w ślepy zaułek. Jego
zdaniem, polityczne korzyści z inicjowanych, lub wspieranych przez Moskwę zabiegów
integracyjnych są ograniczone. Kreml jednak nie chce zejść z wybranej drogi,
udając, iż nie dostrzega niepowodzenia swoich starań.
Autor:
Aleksiej Małaszenko
Propaganda rosyjska usiłowała przedstawić lipcowy szczyt BRICS w Ufie jako wielki sukces rosyjskiej dyplomacji. |
Perspektywy podejmowanego
przez Rosję „zwrotu na Wschód” wcale nie wyglądają różowo.
Zakończony w
Ufie 9 lipca szczyt aż dwóch naraz międzynarodowych organizacji Szangajskiej
Organizacji Współpracy SzOW i BRICS jest postrzegany w Rosji jako wyjątkowo
znaczący krok ku światowym przeobrażeniom. Jednak pozostali uczestnicy spotkania nie podzielają tej oceny.
Daje się zauważyć określona maniera,
mówi się o końcu epoki „zachodocentryzmu” i o kształtowaniu się na świecie
nowych ośrodków siły. Wolta, jakiej dokonuje Rosja polega na zmianie orientacji
z Zachodu na „Niezachód”. Ten ostatni termin jest neologizmem stworzonym dla
potrzeby chwili (określenie to wprowadził Dmitrij Trenin z moskiewskiego biura
fundacji Carnegie i pokrywa się ono w pewnym stopniu z używanymi niegdyś terminami
„Trzeci Świat” lub „kraje rozwijające się” -
„media-w-Rosji”). Ta reorientacja
odbywa się stosunkowo gładko, ze względów politycznych i psychologicznych Rosja
była do niej gotowa. Po aneksji Krymu skłonność do zmiany ta przerodziła się w
konieczność i, jak łatwo przewidzieć, nie zniknie ona do końca panowania Putina.
Równocześnie
Rosja podejmuje rozpaczliwe działania, aby odzyskać status światowego
mocarstwa. Dążąc do osiągnięcie tego celu, angażuje się w różnorodne projekty integracyjne.
Projekty te sytuują się na czterech poziomach.
Projekty
regionalne
Projekt pierwszego,
najniższego poziomu to Euroazjatycka Unia
Gospodarcza. Jest ona wyłącznie inicjatywą rosyjską, choć początkowy impuls dał
jej prezydent Kazachstanu Nursułtan
Nazarbajew. Projekt ten nie ma wielkiego znaczenia, można powiedzieć, że
jest regionalny i obliczony na ustanowienie hegemonii Rosji w przestrzeni
posowieckiej. Istnieje pogląd, że unia stanowi swoistą próbę wskrzeszenia ZSRR w
okrojonym rozmiarze. Mimo wszelkich wysiłków Rosji EUG borykała się z problemami,
a kryzys na Ukrainie jeszcze je pogłębił.
Innym, o wiele
wcześniejszym projektem, tym razem o charakterze wojskowo-politycznym jest
powstała w 1992 roku Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ). Ma
ona od początku znaczenie dość fasadowe, na razie nie musiała stawiać czoła
agresji z zewnątrz, a w wewnętrzne konflikty u swoich członków ingerować nie
chce. Potwierdzeniem takiego podejścia jest choćby pasywna postawa OUBZ, zajęta
przez nią podczas wydarzeń w Kirgistanie w roku 2010. Wojnę o Nagorny Karabach potraktować
należy w całkowicie odrębnych kategoriach, mimo iż jednym z uczestników konfliktu
jest należąca do OUBZ Armenia.
Pewnego
ożywczego impulsu dostarczyło OUBZ islamskie państwo ISIS, gdyż wraz z nim
powróciło z pewną ostrością zagrożenie agresją z zewnątrz.
SZoW: Sam na
sam z Chinami
Na drugim
poziomie integracji umieścić możemy powstałą w 2001 roku z inicjatywy Chin Szangajską
Organizację Współpracy SzOW. Tworząc ją Chiny postawiły sobie za cel ostateczne
wytyczenie granic między Chinami a dawnymi republikami radzieckimi. W nieformalny sposób Chiny pełnią w tej
organizacji rolę przywódczą, kładąc przy tym szczególny nacisk na kwestie
ekonomiczne. Z kolei Moskwa podejmuje nieustanne wysiłki, aby SzOW nadać wyraźniejsze
oblicze polityczne, Chińczycy jednak przystać na to nie chcą.
Rosja chciałaby,
aby SzOW uważano za efekt wspólnego projektu i zabiega, aby przystąpili do niej
dalsi członkowie, jak Iran, Afganistan, Pakistan, a w szczególności Indie. Szczyt
przyjął rezolucję o rozpoczęciu procedury przystąpienia Pakistanu i Indii do
SzOW. W razie spełnienia się tych zamiarów Rosja nie pozostawałaby już sam na
sam w SzOW z Chinami. Jednak poszerzenie
SzOW raczej nie przyczyni się do jej wewnętrznej konsolidacji, a spowoduje de
facto powstanie podziału na dwie orbity. Pierwszą tworzyć będą
„członkowie-założyciele” Rosja, Chiny i państwa Azji Centralnej, a do drugiej zakwalifikowani
zostaną „nowicjusze”, dla których przystąpienie do SzOW będzie miało znaczenie
raczej symboliczne.
Należałoby
ocenić, że SzOW pozostaje dość pasywną organizacją. Bardziej zajeta jest
planowaniem działań, niż rzeczywistymi działaniami.
Jedwabny
szlak: nowa wersja
Trzeci z
poziomów integracji to nowa chińska wersja Jedwabnego Szlaku. W poprzednich
wcieleniach projekt ten istniał od lat 90-tych ubiegłego wieku, jednak nie
wyszedł poza sferę rozmów wstępnych. Obecna wersja, pod przemożnym chińskim
wpływem, ma szanse doczekać się realizacji. Z pewnością do projektu dołączy Euroazjatycka
Unia Gospodarcza EUG. Po części będzie to z korzyścią dla unii, ale z drugiej
strony Rosja straci w niej rolę wiodącą. Co ciekawe, Chiny wcześniej odnosiły
się do pomysłów integracji euroazjatyckiej pod rosyjską egidą z wyraźną
obojętnością, od 2015 roku jednak zaczęły wykazywać w tym kierunku rosnące
zainteresowanie. O ile w chińskim słowniku dyplomatycznym nie pojawiało się
określenie „euroazjatycki” i istniał tylko przymiotnik „azjatycki”, to obecnie
Chińczycy zaczęli odmieniać „euroazjatycki” na różne sposoby. Tak więc unia EUG
może udać się na Jedwabny Szlak choć zagubi na nim swoją niezależność. Wówczas
projekt ten może przynieść jej dobroczynne skutki.
Przyszłość
BRICS
Na czwartym
poziomie integracji umieścić można stowarzyszenie BRICS (Brazylia, Rosja,
Indie, Chiny i Republika Południowej Afryki) zainicjowane w 2001 roku.
Przewiduje się, że w najbliższych dziesięcioleciach BRICS stanie się
najbardziej wpływową organizacją międzynarodową. W ujęciu Moskwy BRICS stanie
się alternatywą dla światowej dominacji Zachodu tak w aspekcie politycznym, jak
i gospodarczym.
Trzeba
zauważyć, że ambicje Brazylii oraz Indii dyktują im politykę mającą na celu
uzyskanie lepszej pozycję geopolitycznej i zdobycie miejsca wśród światowej elity
państw. Dla Chin podobne zabiegi polityczne ze strony BRICS nie mają znaczenia,
gdyż zaistniały już one w roli światowego mocarstwa i, w odróżnieniu od Rosji,
nie cierpią na kompleks niższości. Chińczycy traktują BRICS, jak i pozostałe
inicjatywy integracyjne, w sposób instrumentalny. BRICS jest dla nich
narzędziem umożliwiającym przekształcenie światowego systemu monetarnego tak by
odpowiadał bardziej potrzebom ich gospodarki.
Rosja nie może
zapomnieć, że jest spadkobierczynią jednego z dwóch światowych mocarstw i
dlatego może do pewnego stopnia zagubić się w BRICS. Dla nieprzyjaznej jej Europy,
Rosja ze względu na swą wielkość pozostaje mimo wszystko w centrum
zainteresowania, za to w takim stowarzyszeniu jak BRICS przypada jej bardziej
poślednia rola. Na Brazylii, Indiach czy RPA rosyjski potencjał jądrowy nie
robi większego wrażenia.
Wydaje się
też, że Kreml, trochę po żeńsku czaruje Chiny swą potęgą militarną. Stąd
zapewnienia, iż okaże się ona "jak znalazł" w razie konfliktu ze
Stanami Zjednoczonymi. W tych okolicznościach propagandzie rosyjskiej tym
łatwiej przychodzi roztrząsać możliwości wybuchu nowej wojny światowej. Pekin
przysłuchuje się aluzjom tego rodzaju, bywa, że okazuje im życzliwe zrozumienie
i poparcie, jednak na długą metę w Chinach nie wierzy się w konflikt z użyciem
broni atomowej.
Członkowie BRICS targują się z
Zachodem
W BRICS, tak
jak wśród uczestników innych inicjatyw integracyjnych trudno znaleźć
zdeklarowanych przeciwników Zachodu. Członkowie BRICS nie tyle kłócą się z Europą
i Ameryką, co targują. Na ich tle Rosja stała się czarną owcą i będzie musiała
powściągnąć swoje gwałtowne antyzachodnie odruchy. Ponadto swoiste zbiorowe
podejście członków BRICS do kwestii politycznych w żadnym razie nie oznacza ich
poparcia dla rosyjskich pretensji w kryzysie ukraińskim. Krym na mapach
używanych w BRICS nadal pozostaje częścią Ukrainy.
Członkami
OUBZ i SzOW w ich obecnym składzie są państwa rządzone przez podobne autorytarne
reżimy, natomiast systemy polityczne państw uczestniczących w BRICS różnią się
od siebie. Jasnym jest, że integracja wymagałaby większej jednorodności.
Oczywistym jest też, że Indii i Brazylii nie będzie interesował de-facto
jednopartyjny system polityczny Rosji. Będą one Rosję krytykować za jej łamanie
praw człowieka, które one same respektują.
Pod względem
gospodarczym Rosja zajmuje w BRICS dopiero czwarte miejsce. Brak jest
szczególnych powodów, aby oczekiwać, że samo członkostwo w BRICS dostarczy Rosji
bodźca do natychmiastowego wzrostu gospodarczego. Dwie trzecie potencjału
gospodarczego BRICS przypada na Chiny. Gdyby chińska gospodarka uległa kryzysowi,
czego - sądząc po ostatnim załamaniu chińskiego rynku finansowego - nie można
wykluczyć, to ambicje Chin co do Jedwabnego Szlaku oraz SzOW zostaną podkopane.
Jak wiemy, notowania na giełdach w Szanghaju i Shenzhen spadły tego lata o 35%.
Jeśli ten trend nie ustąpi, to oznaczać to będzie potężny cios dla chińskiej
gospodarki. W ślad za tym może dojść do dalszego znacznego spadku cen ropy
naftowej.
Nowa społeczność międzynarodowa
Oczekiwania Kremla,
iż wszystkie projekty integracyjne, w jakie się angażuje, stworzą swoistą nową
międzynarodową społeczność mogą budzić wątpliwości, choć z drugiej strony, w
taki właśnie sposób komentowano w Rosji sukces szczytu BRICS i SzOW w Ufie. W
istocie wszyscy uczestnicy szczytu kierowali się swymi egoistycznymi interesami
narodowymi i są one od siebie wyraźnie
różne. „Niezachodnia” integracja przy całym swoim budzącym wrażenie zasięgu
geograficznym nie daleka jest od wykreowania powszechnego światowego trendu.
Polityczne korzyści
z zabiegów integracyjnych są dla Rosji ograniczone. Nie ziszczają się jej
nadzieje na przekształcenie porządku światowego i nadania mu nowej,
dwubiegunowej formy Zachód - „Niezachód”. Żaden BRICS nie jest w stanie wziąć
na siebie odpowiedzialności za światową sytuację polityczną. Nawiasem mówiąc,
co dziś tego rodzaju odpowiedzialność miałaby oznaczać? Jaki może być przebieg
wydarzeń na Bliskim Wschodzie, gdyby Zachód postanowił, iż pozostawia tam
rozwój wypadków swojemu losowi?
Korzyści
gospodarcze, uzyskiwane przez Rosję z projektów w rodzaju OUBZ czy BRICS są
minimalne i takimi pozostaną w przyszłości. Za to do OUBZ Rosja musi wręcz dopłacać
z własnej kieszeni.
Kreml udaje,
jakby tego wszystkiego nie zauważał. Najwyraźniej zauważyć nie chce.
Tłumaczenie : Maciej Górski
Oryginał ukazał się na portalu moskiewskiej "Nowej
Gaziety": http://www.novayagazeta.ru/politics/69464.html
*Aleksiej Małaszenko (ur. 1951), rosyjski politolog,
znawca problematyki Islamu, Bliskiego i Dalekiego Wschodu. W latach 2000-2006 był
profesorem Państwowego Moskiewskiego Instytutu Spraw Zagranicznych (MGIMO). Obecnie
ekspert Moskiewskiego Centrum Fundacji Carnegie.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji"
ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską
publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów,
tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt
"Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.
Istotą sprawy jest to, że Putin nie myśli w kategoriach gospodarczych. To siłownik, który nigdy z gospodarką nie miał do czynienia. Gospodarka była i jest dla niego tylko źródłem środków do realizacji celów politycznych i metodą nacisku. Przykładem mogą być jego ostatnie manewry "gospodarcze" - kontrakt syberyjski, turecki potok, embargo . Wszystkie tak naprawdę przynoszące Rosji więcej szkody niż pożytku. Prezentuje typowo sowieckie „rozumienie” gospodarki.
OdpowiedzUsuńPatrząc w przeszłość : jest to dokładnie taka sama prymitywna taktyka siły (bo na strategię jest to zbyt krótkowzroczne) jaką stosował ZSRR. Takie same metody, taka sama mentalność. Tylko, że ZSRR mógł wyzyskiwać całą grupę satelitów , wyzyskiwanych w ramach RWPG przez mechanizm „rubla transferowego” i utrzymywanych w posłuszeństwie przez stacjonujące wojska. Obecna Rosja do swoich „sojuszników” musi dopłacać.
Tak więc Putin miota się próbując we współczesnym świecie kontynuować politykę ZSRR. Nic mu nie wychodzi ale to nie jest dla niego sygnał, że wybrana droga jest zła. Cały czas działa na zasadzie „weź większy młotek”. Jednakże zdecydowana większość tych młotków pozostałych w rękach Rosji zbyt słaba. Z całej potęgi jedynym dużym młotkiem jaki został Rosji jest broń atomowa. I zdesperowany Putin zaczyna po ten młotek sięgać :
1) Rozbudowa sił jądrowych – z wojskowego punktu widzenia całkowicie bezsensowna, bo nikt Rosji nie zamierza atakować (przynajmniej na zachodzie).
2) Straszenie sąsiadów atakami jądrowymi (co rusz celują w Warszawę)
3) Straszenie tym, w czyje ręce może wpaść , jak Rosja upadnie.
Broń atomowa to obecnie jedyna „polisa ubezpieczeniowa” Putina.
Pytanie tylko : jak daleko Putin jest skłonny się posunąć w jej użyciu.