Dla rosyjskich ekspertów nie ulega wątpliwości, iż życie
polityczne w Rosji dalekie jest od stabilności. Ukraińska awantura drastycznie
ograniczyła wpływy lojalnych wobec Kremla liberałów. Politolog Kirył Rogow mówi
wręcz o przewrocie państwowym przeprowadzonym w lutym-marcu zeszłego roku przez
wąskie grono dygnitarzy, wówczas gdy podjęto decyzję o wtargnięciu na Krym. Teraz
podejmowane są próby utrwalenia nowych porządków. Zdaniem redaktor naczelnej
magazynu "The New Times" Jewgienii Albac uzasadnione są obawy, iż Rosja
zmierza w kierunku surowej dyktatury. Ale możliwa jest też destabilizacja
systemu. Mogą do niej doprowadzić podejmowane przez Kreml starania, by uniknąć
nieuniknionego. Krachu systemu.
Dyskusję prowadził i zanotował: Iwan Dawydow
Jakich zmian możemy się spodziewać w systemie politycznym Rosji? Jakich powinniśmy się obawiać? Czy zmierzamy w kierunku dyktatury? Komu zależy na przekonaniu opinii publicznej, iż powinniśmy teraz zająć się kwestią przedterminowych wyborów parlamentarnych? Jak będzie wyglądać następna Duma?
Na te tematy dyskutowaliśmy w redakcji "The New
Times". W spotkaniu udział wzięli: politolog, docent nauk społecznych w
Rosyjskiej Akademii Służby Państwowej i Gospodarki Jekatierina Szulman,
politolodzy Michaił Winogrtadow i Kirył Rogow oraz nasza redaktor naczelna magazynu Jewgienija Albac.
Prezydent Władimir Putin na koncercie z okazji przyłączenia Krymu i Sewastopola do Federacji Rosyjskiej. Decyzję w tej sprawie podjęło wąskie grono kremlowskich dygnitarzy. |
Okręgi jednomandatowe oraz listy
Jekatierina Szulman:
Oficjalne wyjaśnienia w tej sprawie nie brzmią zbyt
przekonująco. Trudno uznać przeniesienie terminu wyborów o trzy miesiące do
przodu jakimś znaczącym wydarzeniem politycznym. Ale zmiana terminu świadczy o tym, że system biurokratyczny
usiłuje reagować na zjawiska odbierane przez siebie jako wyzwanie i potencjalne
niebezpieczeństwo.
Jedynym zauważalnym następstwem zmiany terminu z grudnia na
wrzesień będzie zmniejszenie frekwencji. Kampania wyborcza prowadzona latem
wzbudzi mniejsze zainteresowanie. Polityka państwowa ma na celu nie tylko zdobycie mandatów przez określonych
kandydatów, lecz raczej utrudnienie wyborcom
udziału w wyborach. Wybory z wysoką frekwencją to ryzyko dla rządzącej
biurokracji.
Te najbliższe wybory zostaną przeprowadzone w oparciu o nową
ustawę, połowa Dumy zostanie wybrana w okręgach jednomandatowych. Naszym
menedżerom od polityki wydaje się teraz, że wymyślili wyjątkowo chytrą
rozgrywkę. Kandydaci w okręgach jednomandatowych reprezentujący obóz władzy
wezmą udział w wyborach albo jako niezależni,
albo jako przedstawiciele Zjednoczonego Frontu Narodowego. Chodzi o to, by
wyborca zapomniał o ich związkach z tracącą popularność "Jedną
Rosją". Później zaś, już po wyborach, tak wybrani deputowani, niczym
łączące się ze sobą krople rtęci, zleją się w jedno i utworzą większość parlamentarną
potrzebną do rządzenia.
A jednak należy pamiętać o fundamentalnej różnicy pomiędzy
kandydatem z okręgu jednomandatowego, a tym wystawionym z listy. Najbardziej
cyniczna interpretacja pozwala przypuszczać, iż "jednomandatowcy"
będą domagać się za swoją lojalność jak najwyższego wynagrodzenia.
Interpretacja uwzględniająca mniejszy stopień cynizmu pozwala założyć, iż po
pewnym czasie tak wybrani deputowani mogą w ogóle zająć odmienne stanowisko ,
zwłaszcza jeśli dojdzie do zmiany sytuacji politycznej.
Michaił Winogradow:
Nie zgodzę się z oceną, iż deputowani wybrani w okręgach jednomandatowych
kosztować więcej od ludzi z list, a jednocześnie zachowają większą wyrazistość.
Z całą pewnością rezultatem ich
przyjścia do Dumy będzie początek rozmywania większościowego pakietu
"Jednej Rosji". Poza tym "jednomandatowcy", po ostrej i
drogiej kampanii wyborczej, pozbawieni dobrych kontaktów i cierpiący w Dumie na
kompleks prowincjusza będą potrzebowali kilku miesięcy, by adaptować się do
nowej sytuacji. Ci z listy uczestniczyli już w życiu partyjnym, agitowali,
podejmowali działania korupcyjne. W Dumie będą czuć się lepiej. Z deputowanymi
wybranymi w JOWach na odwrót, współpraca z nimi będzie łatwiejsza, będzie
im zależeć na przywilejach, łatwiej
będzie ich skłonić do zgody. Władze będą ich socjalizować, integrować z elitą.
Część z nich, być może nawet znacząca, podczas kampanii wyborczej, w ten lub w
inny sposób zademonstruje lojalność wobec szyldu Zjednoczonego Frontu
Narodowego. W przyszłości trzeba będzie się wywiązać z określonych
zobowiązań. Mam wrażenie, iż absolutyzacja sprzeczności pomiędzy "Jedną
Rosją" a ZFN jest nieuzasadniona, tych tak różnych od siebie organizacji nie da się porównać. ZFN w
większym stopniu będzie orientował się na wybory w okręgach jednomandatowych,
"Jedna Rosja" zadba o listy wyborcze.
Nowa Duma
The New Times:
Jak wam się wydaje, która z partii systemowych, obecnych
obecnie w parlamencie znajdzie się w nim ponownie? Czy dostrzegacie możliwość
zdobycia miejsc przez partie liberalne? Może dlatego dokonała się reanimacja
polityczna Grigorija Jawlińskiego?
Szulman:
W magazynie "Forbes" opublikowano obszerny artykuł
Aleksandra Kyniewa, jak wiadomo interesują go kwestie budowy organizacji
partyjnych i wyborów w regionach. Kyniew przeanalizował ogólnie dostępne dane
dotyczące finansowania partii politycznych. Na przestrzeni ostatnich trzech lat
LDPR Żyrinowskiego i KPRF Zjuganowa otrzymywały coraz więcej pieniędzy. Za to
Sprawiedliwa Rosja nie znalazła żadnych nowych źródeł finansowania. Uzupełniającym
finansowaniem objęto "Jabłoko". I jeszcze jeden ciekawy moment,
jednocześnie LDPR i KPRF zaangażowały się na dużą skalę w działalność
humanitarną na rzecz Wschodniej Ukrainy. Niewykluczone, iż obie partie pełnią
rolę pośrednika wybranego do transferowania pieniędzy przeznaczonych na
finansowanie ukraińskiej awantury. Taka
obserwacja narzuca się sama, najwyraźniej biznes lojalny wobec władzy, lub
struktury państwowe udające sponsorów ze świata biznesu otrzymały polecenie
udzielania pomocy finansowej właśnie tym trzem partiom: LDPR, KPRF, "Jabłoku".
Dlatego uzasadniony jest wniosek, iż "Jabłoko" może się pojawić w
kolejnej Dumie, a Sprawiedliwej Rosji w niej nie będzie. "Jabłoko" to
partia o dwóch sympatycznych dla władzy cechach, z jednej strony przez
dziesięciolecia demonstrowała swoją lojalność, z drugiej zachowała do pewnego
stopnia liberalny "image".
Winogradow:
Moim zdaniem możliwe są
trzy scenariusze. Pierwszy zakłada, iż wszystko zostanie tak, jak jest.
To scenariusz konserwatywny, najłatwiejszy do zrozumienia, technicznie
najprostszy. Drugi zakłada, iż teraz władza zademonstruje, iż wcześniej w
wyborach dominowała jedna partia, teraz zaś przechodzimy do systemu opartego na
konkurencji, opozycja otrzyma dodatkowe możliwości, by zwiększyć swą obecność w
organach przedstawicielskich. W ten sposób nasze życie polityczne nabierze
nieco większej dynamiki. Scenariusz trzeci: trwa proces rozmywania
"pakietu kontrolnego" "Jednej Rosji". Zaczyna się gra wewnątrz
partii obecnych w parlamencie na rzecz zmiany pokoleniowej. Do Dumy zostają
wpuszczone nowe partie, żeby stare zrozumiały, iż należy działać bardziej
energicznie. Pierwszy scenariusz jest najbardziej prawdopodobny, ale tak czy
inaczej decyzje zapadną w ostatniej chwili i będą miały charakter emocjonalny.
Cichy przewrót
NT:
Czy można spodziewać się, iż w obliczu określonego ryzyka
władze zdecydują się na wprowadzenie zasadniczych zmian w naszym systemie
politycznym?
KIrył Rogow:
Mam krótką odpowiedź na to pytanie: nie. Jak mi się zdaje, chytra strategia władzy polega na tym, iż nie
są jej potrzebne żadne chytre strategie. Ważna jest taktyka, strategiczne
myślenie przeszkadza.
Jewgienija Albac:
Nagle jednak pojawił się pomyśl przyspieszonych wyborów
prezydenckich. Został zgłoszony przez skrzydło liberalne. Najpierw napisał o
tym ekonomista Jewgienij Gontmacher, potem na ten temat na Forum Gospodarczym w
St. Petersburgu wypowiedział się przewodniczący Komitetu Inicjatyw
Obywatelskich Aleksiej Kudrin. O co tu chodzi?
Rogow:
Mechanizm regularnych wyborów działa zwykle w państwach z
rządem demokratycznym. Mija określony okres, 4-5 lat, dokonuje się zmiana
przywódcy. W innych systemach możliwe są wybory nieregularne, niezaplanowane.
Potrzebne są w innym celu, po to by
zademonstrować, iż przywódca się nie zmienia.
To nie my raz na pięć lat podejmujemy decyzję, kto będzie
naszym prezydentem. A teraz nasz lider nagle domaga się byśmy przegłosowali dla
niego votum zaufania. Mam wrażenie, iż z punktu widzenia Putina istnieją ważne
argumenty, by poddać realizacji tego rodzaju scenariusz. Swego czasu stał się
ofiarą głupiej i niezrozumiałej historii, sam uznał, iż będzie postępował
zgodnie z przepisami. W 2008 roku próbował zademonstrować przywiązanie do zasad
demokracji. Efekty były dla niego opłakane. Dla nas z resztą też. Putin musi
skończyć z wyborami, z koniecznością, by zamieniać się z kimś na stanowiska.
Niech to wszystko zostanie tam, w czasach prehistorycznych, zanim wydarzył się
Krym.
Istota tych przedterminowych wyborów polega na tym, iż dzięki
nim, to nie przywódca będzie od nich zależny, ale to one od niego.
NT:
Nie zauważył pan, iż od niedawna szczególna aktywność w
mediach zaczął przejawiać szef Rady Bezpieczeństwa, Nikołaj Patruszew?
Rogow:
Nie tylko Patruszew, lecz także szef administracji
prezydenta Siergiej Iwanow. Obserwując naszą rzeczywistość polityczną, by ją
opisać, sformułowałem pewną podstawową tezę. W końcu lutego 2014 roku, w Rosji,
dokonano przewrotu, choć pozostał on niezauważony. Nikogo nie aresztowano i nie
rozstrzelano, może dlatego nikt nie potraktował tych wydarzeń jako zamachu
stanu. Ale my rozumiemy, iż wąska grupa osób podjęła brzemienną w skutki
decyzję o aneksji Krymu. W poinformowanych moskiewskich kręgach wymieniane są
nazwiska Iwanowa (szef administracji prezydenta) , Patruszewa (sekretarz Rady
Bezpieczeństwa) , Putina i Uszakowa (doradca prezydenta do spraw
zagranicznych). W rosyjskiej elicie, dla
wielu ludzi, ten krok był nie do zaakceptowania.
Ta decyzja przyniosła całkowicie nieodwracalne skutki w średnio
okresowej perspektywie. Zmieniła także rozkład sil w elicie władzy. Wystarczyła
jedna noc, by osłabli zwolennicy opcji prozachodniej. Momentalnie stracili swoje
wpływy. Dlatego możemy mówić o przewrocie państwowym. Nie wygląda na to, by
zainicjowany wówczas proces dobiegł kresu. Jego konsekwencje należy utrwalić,
inicjując redystrybucję uprawnień administracyjnych w nowym systemie
instytucjonalnym. Jedną z form instytucjonalizacji obecnego reżimu mogą być
wybory prezydenckie przeprowadzone w oparciu o nowe zasady. Wybory
przedterminowe będą w tej sytuacji potwierdzeniem przeprowadzonego właśnie
przewrotu. Zwróćmy uwagę, dwójka ze wspomnianej czwórki wystąpiła z obszernymi
oświadczeniami. Ich sens, w dwóch słowach, można opisać tak: nie jesteśmy szajką,
jesteśmy juntą. Istnieje mafia, to ludzie zainteresowani pieniędzmi, wyszarpują
je sobie nawzajem, nam na sercu leży ideologia, jesteśmy juntą. Dla nas najważniejsza
jest geopolityka, o niej będziemy rozmawiać przede wszystkim.
NT:
Ma pan na myśli wywiad Iwanowa dla "Financial
Times" i Patruszewa dla gazety "Kommiersant"?
Rogow:
Istotnie. Obydwaj rozmyślają w identyczny sposób. Ale
jednocześnie te wywiady demonstrują, iż w polityce wewnętrznej nie brakuje
nierozwiązanych problemów. Jak się zdaje, stanowisko Putina jest bardziej
skomplikowane. Wygląda na to, iż obydwu w pewnym stopniu brakuje pewności
siebie i że umocnienie ich pozycji nie ma charakteru ostatecznego.
Szulman:
To uzasadniona obserwacja. Publiczne wystąpienia są
paradoksalnie świadectwem ich słabości.
Cień dyktatora
Albac:
Istnieje jeszcze jedna hipoteza, ona też zasługuje na
omówienie. Nie mamy podstaw by ocenić na ile Aleksiej Kudrin miał na myśli
historię z Miedwiediewem, ale przedterminowe wybory rozwiązują problem zawartych
z nim swego czasu określonych ustaleń. Zapewne to ważna kwestia. Kremlowscy
zwolennicy teorii konspiracyjnych są przekonani, iż protesty z lat 2011-2012
były finansowane, wspierane, jeśli nie wręcz inspirowane przez środowiska zbliżone
do Miedwiediewa i jego rzeczniczki prasowej Natalii Timakowej. Realizacja
pomysłu Kudrina pozwoliłaby przeprowadzić reformę konstytucji. Umożliwiłaby ona
zmianę artykułów 110 i 111 z jej rozdziału 6ego. Zgodnie z nimi szef rządu
Federacji Rosyjskiej sprawuje nadzór nad władzą wykonawczą. Jeśli artykuły te
wykreślić, to zamiast republiki o charakterze mieszanym, podobnej do
francuskiej, otrzymamy klasyczną republikę prezydencką. W niej prezydent jest
głową państwa i szefem władz wykonawczych. W ten sposób tworzy się dyktaturę.
Najpierw dokonuje się likwidacji choćby nominalnie pluralistycznej platformy
rozdzielającej głowę państwa od szefa władzy wykonawczej, potem cała władza
zostaje skoncentrowana w jednych rękach, prezydenta i dyktatora. W ten sposób likwiduje
się możliwość, by któraś z grup naszej elity zjednoczyła się wokół premiera.
Szulman:
Opisany przez panią scenariusz wygląda prawdopodobnie, ale
ma jedną wadę (dotyczy ona także nas ekspertów) - jest zbyt racjonalny.
Rozmyślamy i piszemy zbyt racjonalnie, system polityczny funkcjonuje inaczej. W
lutym-marcu 2014 roku nasza nawa państwowa zderzyła się z rafą. Nie ma
znaczenia, czy decyzję podjęło czterech ludzi obradujących w jednej sali, czy
jeden człowiek w jednym pokoju, czy może było ich mniej, czy więcej. Jak mi się
wydaje, te rozstrzygnięcia miały charakter reaktywny i emocjonalnych. Byliśmy świadkami
reakcji nieadekwatnej do wydarzeń na Ukrainie. Wtedy postanowiono, teraz pokażemy
wam wszystkim... Nikt nie zastanawiał się nad następstwami. A teraz nasz okręt usiłuje
powrócić na stary kurs. Władza w Rosji nie jest aż tak spersonifikowana, jak
nam się wydaje. Ona znajduje się w rękach kolektywnej biurokracji.
Albac:
Wydaje się pani, iż wypowiedzi na temat wyborów
przedterminowych to jakaś "lipa"? A mnie się wydaje, że to raczej
operacja z dziedziny dezinformacji. Nawiasem mówiąc mamy do czynienia z ludźmi ze służb specjalnych,
nie z biurokracją.
Szulman:
Ze wszystkich klanów biurokratycznych, najbardziej wpływowa
i znacząca jest oczywiście biurokracja uzbrojona.
Winogradow:
Wymieniłbym siedem możliwych czynników sprzyjających
przekształceniom systemu politycznego. Pierwszy:
zmieniają się priorytety, a nawet emocje ludzi podejmujących decyzje. Drugi:
wydarzenia w świecie zewnętrznym wywołują przypadkowe reakcje. Trzeci:
aktywność społeczna. Moim zdaniem jednak, czeka nas raczej fala apatii. Wciąż
jednak stoimy wobec intrygującego pytania… Czy dojdzie do konfrontacji między
przedstawicielami dwóch punktów widzenia (na razie udaje się zapewnić ich
pokojowe współistnienie)? Jedni chcą stabilności, innym zależy na wielkich porywach.
Czynnik czwarty: reakcja na zmiany nastrojów społecznych. Co mam tu na myśli?
Przypomnijmy przypadek Nikity Chruszczowa. Moim zdaniem polityk ten wcale nie
był reprezentantem wartości okresu odwilży. Z kolei Wladimir Putin, przez te
lata, nie był przedstawicielem aktualnego obecnie trendu
konserwatywno-radykalnego. Chruszczow szedł w ślad za trendem, w przypadku z
Putinem i jego trzecią kadencją, niewykluczone, iż byliśmy świadkami
absolutyzacji trendu konserwatywnego. Czynnik piąty: odpowiedź na aktywność
wewnątrz elity. Szósty: działania związane z reakcją na propagandę własną oraz
absolutyzacją zagrożeń w polityce zagranicznej. Czynnik siódmy: pojawienie się
autentycznych wyzwań i zagrożeń w świecie zewnętrznym. Mam tu na myśli choćby
destabilizację w Azji Centralnej, albo w Uzbekistanie. Pod jej wpływem
wydarzenia na Ukrainie zostałyby zepchnięte na drugi, lub trzeci plan.
NT:
A jednak…. Wrzutka z pomysłem przyspieszonych wyborów
prezydenckich, to pomysł własny, czy uzgodniony gdzie trzeba?
Szulman:
To nie była żadna wrzutka.
Winogradow:
Nie mam odpowiedzi. Z kimś uzgodniona, z kim innym nie.
NT:
Same władze postawiły przed sobą zadanie przeprowadzenia przedterminowych
wyborów prezydenckich?
Winogradow:
Nie sądzę, by porozumiano się w tej sprawie i wyznaczono
taki cel.
NT:
O czym mówi reakcja Iwanowa na propozycję Aleksieja Kudrina
(szef administracji prezydenta Siergiej Iwanow powiedział, iż nie tego rodzaju
pomysł nie ma sensu).
Winogradow:
To sygnał wysłany do obozu władzy, iż tego rodzaju cel nie
został postawiony.
W mojej ocenie, na razie nie sformułowano precyzyjnie
zadania, by przekształcić system w dyktaturę. W każdym razie, takie rozwiązanie
nie jest jedynym możliwym.
Rogow:
Scenariusz budowy surowej republiki prezydenckiej nie
wygląda realistycznie. Nie jest ona nikomu szczególnie potrzebna. W systemie
musi istnieć jakaś wolna przestrzeń umożliwiająca uzgadnianie interesów.
Dlatego potrzebny jest nam premier, to on stanie się obiektem krytyki w związku
z pogorszeniem się sytuacji w gospodarce i w sferze socjalnej. Jeszcze słowo o
Kudrinie. On sam w ostatnich latach umocnił się i jako polityk stal się
bardziej interesujący. Trochę przestał sprawiać wrażenie urzędnika, choć nie do
końca. Jak mi się wydaje, mniej więcej od 2010 roku, Kudrin odgrywa ważną role instytucjonalną w sztuce inscenizowanej przez Putina. Zwróćmy
uwagę na konflikt Kudrina z Miedwiediewem, o to który z nich będzie przedstawicielem
opcji liberalnej. Tę konstrukcję wymyślił najwyraźniej sam Putin, przeprowadzając
się w swoim czasie na stanowisko premiera. Do dziś jest ona funkcjonalna. Kudrin
występuje obecnie w roli pretendenta do roli pasterza systemowej opozycji
liberalnej, wciąż konkurując pod tym względem z Miedwiediewem.
Nieuniknioność krachu
Albac:
Czego możemy się spodziewać? System będzie się zmieniał, czy
raczej usiłował zachować status quo, po to choćby by nie stracić władzy?
Szulman:
Będzie usiłował zachować status quo. Ale jednocześnie będzie
się też zmieniał. Może to zabrzmi dziwnie, ale wydaje mi się, że w kierunku
większej otwartości. Będziemy mieli do czynienia nie z systemem totalitarnym w
czystej postaci, a raczej hybrydowym. W tym kształcie będzie jednocześnie
bardziej stabilny i gotowy na zmiany.
Winogradow:
Walka o status quo będzie prowadziła do zmian. Jednak
rezultaty będą uzależnione od wyznaczonych priorytetów, od odpowiedzi na
pytanie, co jest ważniejsze: zadowolenie z umocnienia własnej pozycji, czy
zmęczenie radykalizacją?
Rogow:
W obecnej sytuacji ważne są dwa momenty fundamentalne. Doświadczyliśmy
przewrotu, teraz system usiłuje przetrawić jego następstwa. Na razie jednak to
się nie udaje. Przewrotu dokonano z inicjatywy bardzo wąskiego grona osób. Udało
mu się osiągnąć cel. Wewnątrz elity dokonała się gwałtowna zmiana rozkładu sił.
Jednak zaistniały też komplikacje. W oczach zachodnich przywódców owa grupa nie
jest odpowiednim partnerem do rozmów. Nie została ona zaakceptowana jako junta,
z którą należałoby rozmawiać jej własnym językiem i reagować na jej postulaty.
Tak więc zobaczymy, jak usiłuje się z logiki przewrotu wyciągnąć ostateczne
konsekwencje. To doprowadzi do destabilizacji systemu. Moment drugi: powinniśmy
pamiętać, iż w tym roku upłynie 16 lat od chwili, gdy Władimir Putin objął swój
urząd. Każdy przywódca z takim stażem demonstruje przykłady nieudolności
politycznej. W takich wypadkach nie ma mowy o przyszłych reformach,
uruchomieniu nowego systemu. Możliwe są jedynie starania by uniknąć nieuniknionego
- własnego odejścia. Krach okazuje się nieunikniony, a starania podejmowane, by
go uniknąć, zazwyczaj przyspieszają jego nadejście.
Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski
Oryginał dyskusji opublikowano na
portalu magazynu "The New Times":
*Jewgienija Albac (ur. 1958), jedna z najbardziej znanych
rosyjskich dziennikarek, politolog, absolwentka Uniwersytetu Harvarda. Redaktor
naczelna magazynu "The New Times". Regularnie prowadzi autorskie
audycje na antenie radia "Echo Moskwy".
*Kirył Rogow (ur. 1966),
wybitny intelektualista rosyjski średniego pokolenia, publicysta, politolog,
analityk Instytutu Gospodarki Okresu Przejściowego im. Jegora Gajdara. Swoje
teksty publicystyczne publikuej regularnie w mediach rosyjskich i
zagranicznych.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
wikipedia podaje że połowa Dumy jest wybierana w okręgach jednomandatowych od 2007 r. Czy to błąd?
OdpowiedzUsuńBłąd jest w Wikipedii. Mieszany system obowiązywał w czasach Jelcyna i w okresie pierwszej kadencji Putina. Potem zmieniono go na obecny, Duma wybierana jest z list partyjnych. Teraz planowany jest powrót do starej ordynacji.
OdpowiedzUsuń