wtorek, 21 lipca 2015

Towarzysz Putin popełnił poważne błędy polityczne…



Najczęściej w historii Rosji zmiana władzy dokonywała się po śmierci dożywotniego władcy. Nierzadko władcę pozbawiano tronu, lub urzędu na drodze przewrotu, lub rewolucji. Część radykalnej opozycji uważa, iż obecna polityka Kremla prowadzi kraj w ślepy zaułek. Z tego punktu widzenia zmiana władzy jest konieczna. Aleksander Goldfarb, publicysta, bliski współpracownik nieżyjącego oligarchy i przeciwnika Putina, Borysa Berezowskiego uważa, iż warto zastanowić się, czy sytuacja w Rosji nie jest dziś analogiczna do tej, która w 1964 roku doprowadziła do łagodnego w formie obalenia Nikity Chruszczowa. I pokazuje, w jaki sposób nowa władza, przy pomocy telewizji może zdobyć poparcie społeczne.


 
Autor: Aleksander Goldfarb


 



Rozmyślając w Londynie o bieżącej sytuacji, szczególnie odczuwam brak swojego dawnego rozmówcy, Borysa Abramowicza Berezowskiego. Z całą pewnością miałby on dziś wiele do powiedzenia na wiecznie aktualny, sakramentalny temat "zdobycia władzy". Czasem staram się wyobrazić sobie, co usłyszałbym od niego, gdyby Borys wciąż znajdował się wśród nas.

Oto, co mi przychodzi do głowy.

W całej historii Rosji, tylko jeden raz zmiana władzy dokonała się na podstawie procedur demokratycznych (a i w tym wypadku można mieć wątpliwości) - kiedy Putin zastąpił Jelcyna. W przeważającej ilości wypadków dochodziło do niej w związku ze śmiercią władcy sprawującego władzę dożywotnią. Niekiedy władza zmieniała się na skutek rewolucji, albo przewrotu. Przewrót o wyjątkowo łagodnym przebiegu dokonał się w październiku 1964  r., gdy usunięto Nikitę Chruszczowa. Nikogo nie zabito, jak podczas zamachu wymierzonego w Pawła I, nie wybuchła wojna domowa, jak po rewolucji październikowej 1917 roku.


Błędy towarzysza Chruszczowa



Przewrót na Kremlu. Okladka tygodnika "Time", 1964 r. 



Jak to się wówczas odbyło:

Kilku działaczy ze szczytów władzy radzieckiej (Ignatow, Susłow, Szelepin i inni) spotkało się na polowaniu w Stawropolu i przedyskutowało plan usunięcia Chruszczowa. Po powrocie spiskowcy zapewnili sobie poparcie ministra obrony Malinowskiego i II sekretarza KC Breżniewa. Chruszczow niczego nie podejrzewał, wszyscy spiskowcy zawdzięczali mu swoje stanowiska.

Breżniew zatelefonował do Chruszczowa na daczę w Picundzie i zażądał, by ten przyleciał pilnie na nadzwyczajne posiedzenie Prezydium KC. Zebrała się na nim cała "wierchuszka" - 22 ludzi. Na Chruszczowa posypały się zarzuty. Oskarżono go o błędy polityczne, woluntaryzm i zarozumiałość. Breżniew zaproponował, by samodzielnie podał się do dymisji. Członkowie prezydium jednomyślnie przegłosowali postanowienie, by "zaaprobować prośbę Chruszczowa i umożliwić mu przejście na emeryturę". Władzę przejęło "kolektywne kierownictwo". Chruszczow przeprowadził się na daczę pod Moskwą, tam czytał książki, zajmował się pracą na działce, w stolicy pojawiał się rzadko, przede wszystkim w sprawach prywatnych.

Konfrontując ów dawny scenariusz z sytuacją obecną, można zauważyć, iż i dziś nie wygląda on całkiem nieprawdopodobnie. Z całą pewnością jest on bardziej atrakcyjny od innych, zakładających krwawą rewolucję, użycie przemocy i siły, czy długoletni zastój wpędzający kraj w egzystencjalny ślepy zaułek.





Tu pojawiają się dwa pytania:

1. Jakie warunki musiałyby zostać spełnione, by wydarzenia potoczyły się w taki sposób?
2. Jakich należałoby oczekiwać następstw o charakterze politycznym?

Zastanawiając się nad pierwszym pytaniem, odpowiedź jest oczywista. Na najwyższych piętrach władzy potrzebna jest masa krytyczna po stronie zwolenników zmiany władzy. Idzie o to, by po stronie usuwanego władcy okazała się mniejszość, lub by porzucili go wszyscy. Zwolennikom zmiany potrzebna będzie możliwość porozumienia się za plecami władcy. Po drugie, trzeba będzie dać mu przekonujące gwarancje bezpieczeństwa osobistego. Ważne będzie zapewnienie nietykalności jego rodziny i stosownych warunków materialnych zapewniających odpowiedni poziom życia.

A teraz próba odpowiedzi na drugie pytanie. Każda władza zamieniająca poprzednią, bez względu na jej barwy ideologiczne, musi pójść drogą odpowiadająca jej celom politycznym. W obecnej sytuacji istnieje potrzeba podjęcia pilnych decyzji mających na celu przezwyciężenie kryzysu, a także usunięcia jego trzech podstawowych przyczyn: sankcji ze strony Zachodu, uciążliwej wojny i konieczności udzielania materialnego wsparcia przejętym terytoriom. By to osiągnąć wystarczy opuścić Donbas, zwrócić Krym Ukrainie i porozumieć się z Zachodem.



Magazyn "Time" wybrał Władimira Putina "Człowiekiem Roku 2007". 




Błędy towarzysza Putina


Dziś wygląda to wszystko na utopię. Dla Putina taki scenariusz jest nie do zaakceptowania, dla jego otoczenia też - Krym jest nasz. Gdy tylko jednak zmieni się władza, wszystko to stanie się równie łatwe, co usmażenie jajka. Wystarczy by w telewizji ogłoszono, iż towarzysz Putin popełnił poważne błędy polityczne i obiecać, że nowe kierownictwo je naprawi. Hasło "KrymNasz" zniknie bez śladu, gdy tylko w Programie  Pierwszym telewizji przy pomocy odpowiedniej statystyki wytłumaczą, jak bardzo po kieszeni każdej rosyjskiej rodziny uderzył woluntaryzm poprzedniej władzy. Dziś okrzyk "KrymNasz"  to znak poparcia, w nowej sytuacji stanie się znakiem "potępienia'".

Stabilizacja i konsolidacja nowej władzy będzie wymagała także kilku wyrazistych i przekonujących kroków w kierunku walki z korupcją. W tym celu potrzebna będzie rozprawa z kilkoma (2-3) oligarchami z putinowskiego nadania. Jej ofiarami winni stać się ci z najgorszą reputacją, Timczenko, bracia Rottenbergowie, Kowalczuk, swego czasu Putin postąpił podobnie z Berezowskim, Gusinskim, Chodorkowskim. O likwidacji korupcji nie ma mowy, ale społeczeństwo będzie zadowolone i pokocha nową władzę, tak jak kochało poprzednią.

Wszystko wróci na swoje miejsce, a o Putinie będzie się mówić: "No proszę, okazało się że jest niegodziwcem. Więc go zdjęli". Problem władzy zostanie rozwiązany.

Na pewno takie byłyby rady Borysa Berezowskiego pod adresem tych, których to dotyczy.


Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski





Tekst Aleksandra Goldfarba ukazał się na jego blogu publikowanym regularnie na łamach moskiewskiego portalu snob.ru:






*Aleksander Goldfarb (ur. 1947), naukowiec biolog, działacz społeczny i polityczny, publicysta. W latach siedemdziesiątych był antykomunistycznym dysydentem. W 1975 r. wyjechał do Izraela. Po wyjeździe pracował w Instytucie Maxa Plancka i Uniwersytecie Columbia. Bliski współpracownik i przyjaciel Borysa Berezowskiego. Przy jego pomocy uciekł z Rosji Aleksander Litwinienko. Obecnie mieszka w Nowym Jorku. Aktywnie uczestniczy w debacie na temat sytuacji w Rosji. 








Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com











1 komentarz:

  1. Scenariusz dobrze napisany ale aktorów chcących go zagrać ja nie widzę.
    VitUlski.

    OdpowiedzUsuń