Najczęściej w historii Rosji zmiana władzy dokonywała się
po śmierci dożywotniego władcy. Nierzadko władcę pozbawiano tronu, lub urzędu
na drodze przewrotu, lub rewolucji. Część radykalnej opozycji uważa, iż obecna
polityka Kremla prowadzi kraj w ślepy zaułek. Z tego punktu widzenia zmiana
władzy jest konieczna. Aleksander Goldfarb, publicysta, bliski współpracownik nieżyjącego
oligarchy i przeciwnika Putina, Borysa Berezowskiego uważa, iż warto zastanowić
się, czy sytuacja w Rosji nie jest dziś analogiczna do tej, która w 1964 roku doprowadziła
do łagodnego w formie obalenia Nikity Chruszczowa. I pokazuje, w jaki sposób
nowa władza, przy pomocy telewizji może zdobyć poparcie społeczne.
Autor: Aleksander Goldfarb
Rozmyślając w Londynie o bieżącej sytuacji, szczególnie
odczuwam brak swojego dawnego rozmówcy, Borysa Abramowicza Berezowskiego. Z
całą pewnością miałby on dziś wiele do powiedzenia na wiecznie aktualny,
sakramentalny temat "zdobycia władzy". Czasem staram się wyobrazić
sobie, co usłyszałbym od niego, gdyby Borys wciąż znajdował się wśród nas.
Oto, co mi przychodzi do głowy.
W całej historii Rosji, tylko jeden raz zmiana władzy
dokonała się na podstawie procedur demokratycznych (a i w tym wypadku można mieć
wątpliwości) - kiedy Putin zastąpił Jelcyna. W przeważającej ilości wypadków
dochodziło do niej w związku ze śmiercią władcy sprawującego władzę dożywotnią.
Niekiedy władza zmieniała się na skutek rewolucji, albo przewrotu. Przewrót o
wyjątkowo łagodnym przebiegu dokonał się w październiku 1964 r., gdy usunięto Nikitę Chruszczowa. Nikogo nie
zabito, jak podczas zamachu wymierzonego w Pawła I, nie wybuchła wojna domowa,
jak po rewolucji październikowej 1917 roku.
Błędy towarzysza Chruszczowa
Przewrót na Kremlu. Okladka tygodnika "Time", 1964 r. |
Jak to się wówczas odbyło:
Kilku działaczy ze szczytów władzy radzieckiej (Ignatow,
Susłow, Szelepin i inni) spotkało się na polowaniu w Stawropolu i
przedyskutowało plan usunięcia Chruszczowa. Po powrocie spiskowcy zapewnili
sobie poparcie ministra obrony Malinowskiego i II sekretarza KC Breżniewa. Chruszczow
niczego nie podejrzewał, wszyscy spiskowcy zawdzięczali mu swoje stanowiska.
Breżniew zatelefonował do Chruszczowa na daczę w
Picundzie i zażądał, by ten przyleciał pilnie na nadzwyczajne posiedzenie
Prezydium KC. Zebrała się na nim cała "wierchuszka" - 22 ludzi. Na
Chruszczowa posypały się zarzuty. Oskarżono go o błędy polityczne, woluntaryzm i
zarozumiałość. Breżniew zaproponował, by samodzielnie podał się do dymisji. Członkowie
prezydium jednomyślnie przegłosowali postanowienie, by "zaaprobować prośbę
Chruszczowa i umożliwić mu przejście na emeryturę". Władzę przejęło "kolektywne
kierownictwo". Chruszczow przeprowadził się na daczę pod Moskwą, tam
czytał książki, zajmował się pracą na działce, w stolicy pojawiał się rzadko,
przede wszystkim w sprawach prywatnych.
Konfrontując ów dawny scenariusz z sytuacją obecną, można
zauważyć, iż i dziś nie wygląda on całkiem nieprawdopodobnie. Z całą pewnością
jest on bardziej atrakcyjny od innych, zakładających krwawą rewolucję, użycie
przemocy i siły, czy długoletni zastój wpędzający kraj w egzystencjalny ślepy
zaułek.
Tu pojawiają się dwa pytania:
1. Jakie warunki musiałyby zostać spełnione, by
wydarzenia potoczyły się w taki sposób?
2. Jakich należałoby oczekiwać następstw o charakterze
politycznym?
Zastanawiając się nad pierwszym pytaniem, odpowiedź jest
oczywista. Na najwyższych piętrach władzy potrzebna jest masa krytyczna po
stronie zwolenników zmiany władzy. Idzie o to, by po stronie usuwanego władcy
okazała się mniejszość, lub by porzucili go wszyscy. Zwolennikom zmiany
potrzebna będzie możliwość porozumienia się za plecami władcy. Po drugie,
trzeba będzie dać mu przekonujące gwarancje bezpieczeństwa osobistego. Ważne
będzie zapewnienie nietykalności jego rodziny i stosownych warunków
materialnych zapewniających odpowiedni poziom życia.
A teraz próba odpowiedzi na drugie pytanie. Każda władza
zamieniająca poprzednią, bez względu na jej barwy ideologiczne, musi pójść
drogą odpowiadająca jej celom politycznym. W obecnej sytuacji istnieje potrzeba
podjęcia pilnych decyzji mających na celu przezwyciężenie kryzysu, a także
usunięcia jego trzech podstawowych przyczyn: sankcji ze strony Zachodu,
uciążliwej wojny i konieczności udzielania materialnego wsparcia przejętym
terytoriom. By to osiągnąć wystarczy opuścić Donbas, zwrócić Krym Ukrainie i porozumieć
się z Zachodem.
Magazyn "Time" wybrał Władimira Putina "Człowiekiem Roku 2007". |
Błędy
towarzysza Putina
Dziś wygląda to wszystko na utopię. Dla Putina taki
scenariusz jest nie do zaakceptowania, dla jego otoczenia też - Krym jest
nasz. Gdy tylko jednak zmieni się władza, wszystko to stanie się równie łatwe,
co usmażenie jajka. Wystarczy by w telewizji ogłoszono, iż towarzysz Putin popełnił
poważne błędy polityczne i obiecać, że nowe kierownictwo je naprawi. Hasło
"KrymNasz" zniknie bez śladu, gdy tylko w Programie Pierwszym telewizji przy pomocy odpowiedniej
statystyki wytłumaczą, jak bardzo po kieszeni każdej rosyjskiej rodziny uderzył
woluntaryzm poprzedniej władzy. Dziś okrzyk "KrymNasz" to znak poparcia, w nowej sytuacji stanie się
znakiem "potępienia'".
Stabilizacja i konsolidacja nowej władzy będzie wymagała
także kilku wyrazistych i przekonujących kroków w kierunku walki z korupcją. W
tym celu potrzebna będzie rozprawa z kilkoma (2-3) oligarchami z putinowskiego
nadania. Jej ofiarami winni stać się ci z najgorszą reputacją, Timczenko, bracia
Rottenbergowie, Kowalczuk, swego czasu Putin postąpił podobnie z Berezowskim,
Gusinskim, Chodorkowskim. O likwidacji korupcji nie ma mowy, ale społeczeństwo
będzie zadowolone i pokocha nową władzę, tak jak kochało poprzednią.
Wszystko wróci na swoje miejsce, a o Putinie będzie się mówić:
"No proszę, okazało się że jest niegodziwcem. Więc go zdjęli".
Problem władzy zostanie rozwiązany.
Na pewno takie byłyby rady Borysa Berezowskiego pod
adresem tych, których to dotyczy.
Tłumaczenie:
Zygmunt Dzięciołowski
Tekst Aleksandra Goldfarba ukazał się na jego
blogu publikowanym regularnie na łamach moskiewskiego portalu snob.ru:
*Aleksander Goldfarb (ur. 1947), naukowiec biolog, działacz
społeczny i polityczny, publicysta. W latach siedemdziesiątych był antykomunistycznym
dysydentem. W 1975 r. wyjechał do Izraela. Po wyjeździe pracował w Instytucie Maxa
Plancka i Uniwersytecie Columbia. Bliski współpracownik i przyjaciel Borysa
Berezowskiego. Przy jego pomocy uciekł z Rosji Aleksander Litwinienko. Obecnie
mieszka w Nowym Jorku. Aktywnie uczestniczy w debacie na temat sytuacji w
Rosji.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Scenariusz dobrze napisany ale aktorów chcących go zagrać ja nie widzę.
OdpowiedzUsuńVitUlski.