Po
przeszło roku intensywnej eksploatacji, hasła w rodzaju "Krym nasz"
tracą skuteczność. W Rosji zbliża się nowy sezon wyborczy i niewykluczone, że
aresztowanie wpływowego biznesmena Leonida Miełamieda jest uwerturą do
rozgrywki na większą skalę. Razem z Miełamiedem w polu widzenia organów
ścigania znalazło się całe środowisko polityków i przedsiębiorców. Obecny
premier Dmitrij Miedwiediew, były wicepremier i autor rosyjskiego programu
prywatyzacji Anatolij Czubajs, miliarder Wiktor Wekselberg nigdy nie cieszyli się szczególną
sympatią w rosyjskich resortach siłowych. Moskiewski tygodnik "The New
Times" podjął próbę wyjaśnienia kto stoi za tajemniczym aresztowaniem i
jaki może być dalszy ciąg tej kolejnej ciemnej historii ze świata
rosyjskiej polityki i gospodarki.
Autor: Konstantin Gaaze
Sprawa rzekomych
malwersacji w spółce „Rosnano” może stać się punktem wyjścia do ataku nie tylko
na jej prezesa Anatolija Czubajsa, ale też na premiera Dmitrija Miedwiediewa.
Ucierpieć mogą także biznesmeni zbliżeni do struktur władzy. Na razie jednak
główny figurant całej sprawy, Leonid Miełamied, nie ma nawet pewności, kto i z
jakiego powodu wziął go na celownik.
W Rosji Władimira Putina wpływowi przedsiębiorcy nie trafiają do więzienia wyłącznie za naruszenie prawa. Ich aresztowanie jest zwykle ogniwem większej intrygi o znaczeniu politycznym. |
Spółka akcyjna „Rosnano” początkowo nazywała się „Rosnanotech” i była spółką skarbu państwa. Komitet Śledczy oskarżył przedsiębiorcę Leonida Miełamieda o to, że odchodząc z „Rosnanotechu” w bezprawny sposób wykorzystał swoje znajomości i zapewnił sobie „miękkie lądowanie”. Na czym polegało przestępstwo? W firmie pozostali lojalni wobec niego menedżerowie. Na ich polecenie zawarto fikcyjne kontrakty konsultingowe z kontrolowaną przez Miełamieda spółką „Alemar”, Menedżerowie mieli zainkasować też odpowiednie wynagrodzenia, a później rozstali się z „Rosnano”. Jednak ludzie z najbliższego otoczenia biznesmena twierdzą, że w rzeczywistości Miełamied przez rok ciężko pracował w „Rosnanotechu” i nie otrzymał za to nawet zwykłej premii, nie mówiąc już o jakimś „złotym parasolu”. Przeciwnie – cała sprawa skończyła się dla niego aresztem domowym w miejscu zameldowania, tj. w moskiewskim mieszkaniu należącym do jego żony.
Owszem, na początku 2009 r. spółka skarbu państwa
przyznała Miełamedowi i kilku innym osobom na stanowiskach kierowniczych dużą
premię, ale właśnie wtedy w Rosji zaczął pogłębiać się kryzys gospodarczy. Z tego powodu prezydent
oraz rząd zdecydowali, że nagrody w wysokości pół miliarda rubli (ok. 20 mln
dolarów) dla kadry zarządzającej „Rosnanotechem” to stanowczo za dużo. W
efekcie Anatolij Czubajs, który po odejściu Leonida Miełamieda objął w spółce
kierownictwo, zmuszony był tłumaczyć się gęsto z takiej rozrzutności. Podobno
obaj panowie, Miełamied i Czubajs rozstali się w nienajlepszej atmosferze.
Niedawno Czubajs znów znalazł się w niezręcznej
sytuacji i także z powodu Miełamieda. 10 lipca przez trzy godziny składał
zeznania przed Komitetem Śledczym. Podczas przesłuchania starał się przekonać organy
ścigania, że działania samego Miełamieda, a także jego menadżerów z „Rosnanotechu”
i „Rosnano” nie miały znamion przestępstwa. Według informacji, którymi
dysponuje redakcja „The New Times”, Czubajs zeznawał z własnej inicjatywy. Wcześniej
jego nazwisko nie figurowało nawet w materiałach sprawy.
W kręgach władzy i wielkiego biznesu najpopularniejsza
jest wersja, iż to właśnie sam Czubajs stał się celem i ofiarą organów
ścigania. Rosjanie reagują alergicznie na jego nazwisko i osobę, kojarząc go przede
wszystkim z procesami prywatyzacyjnymi i tzw. aukcjami zastawnymi z czasów
Jelcyna. Czubajs „jest winny wszystkiemu,
co było, co jest i co będzie” - słowa te wypowiedziane przez Borys Jelcyna pamiętane
są do dziś. Były szef rosyjskiego programu prywatyzacji jest uosobieniem wroga
idealnego. Można go rzucić na pożarcie tłumowi żądnemu wciąż nowych widowisk.
Hasła w stylu „Krym nasz!”, „Russkij mir” czy „Naprzód, na Berlin!” powoli już zaczynają
się ludziom przejadać. Publiczność jest też znudzona takimi aferami, jak ta z
Wasiliewą, urzędniczką znaną z nieudolnych reform w Ministerstwie Obrony (kto
dziś pamięta, kim był Serdiukow? - minister obrony -"mediawRosji") Kiedy
w końcu zamiast do butiku Chanel Wasiliewa trafiła do łagru, jej sprawa szybko przestała
wzbudzać zainteresowanie.
Współpracownicy Czubajsa i Miełamieda, którzy zgodzili
się na rozmowę z „The New Times”,
zapewniają, że obaj zainteresowani wciąż jeszcze nie bardzo wiedzą, kto tak
naprawdę jest celem obecnego ataku. Miełamied jest właścicielem potężnej
kompanii innowacyjnej, należy do trzech rad nadzorczych przy Komisji
Wojskowo-Przemysłowej oraz do dwóch komisji rządowych, przyjaźni się z połową
ministrów i wicepremierów w gabinecie Dmitrija Miedwiediewa. Czubajs z
kolei od lat należy do ścisłej rosyjskiej elity i posiada znajomości w
najwyższych kręgach władzy - nawet wśród ludzi z najbliższego otoczenia
prezydenta, takich jak bracia Kowalczukowie.
Obrona Miełamieda
Na razie wiadomo jedynie, że Leonid Miełamied będzie
przebywał w areszcie domowym co najmniej do 1 września. Tuż po aresztowaniu biznesmena
jego koledzy doszli do wniosku, że pretekstem do rozpętania afery stała się
spółka „Kompozit”, Miełamied zorganizował ją w 2009 roku, gdy nie pracował już
w „Rosnanotechu”. „Kompozit” produkuje lekkie i trwałe materiały z włókien
węglowych, niezbędne do budowy maszyn i pojazdów transportowych, a także w
budownictwie i zbrojeniówce. Osoba z otoczenia Miełamieda twierdzi, że
wieczorem 1 lipca, tuż po upublicznieniu informacji o jego aresztowaniu, najważniejsi
menedżerowie firmy przypuszczali, iż realizowany scenariusz zakłada następującą
sekwencję zdarzeń: po 48 godzinach Miełamied wychodzi na wolność; następnie
zostaje aresztowany ktoś z kierownictwa spółki, po czym zaczyna się proces
wymuszenia i siłowego przejęcia. Biznes jakim się zajmuje jest dochodowy i
perspektywiczny. Po upływie doby stało
się jednak jasne, że nikt nie zamierza wypuścić Miełamieda na wolność. Wtedy
zrozumiano, że wcale nie chodzi tu o spółkę „Kompozit”.
W czwartek 2 lipca do sprawy Miełamieda z własnej woli
dołączył Anatolij Czubajs. Obaj panowie znają się od lat. W latach 2000-2004 Miełamied
pracował u Czubajsa w wielkim przedsiębiorstwie energetycznym „RAO JES”,
Zajmował stanowisko zastępcy prezesa zarządu rosyjskiego oddziału firmy „RAO JES
Rosja”. Dopiero później zaangażował się w utworzenie spółki skarbu państwa „GK
Rosnanotech”.
- Tego dnia
Czubajs dosłownie nie odchodził od telefonu – opowiada pracownik „Rosnano”.
– Na zmianę prosił albo żądał, żeby Miełamieda nie zamykano w areszcie śledczym.
Wydzwaniał dosłownie do wszystkich znajomych, którzy mogliby pomóc, łącznie z
najwyższymi urzędnikami z kremlowskiej administracji.
Na posiedzeniu sądu 3 lipca, podczas którego miał być ustanowiony
środek zapobiegawczy wobec Miełamieda, pojawiło się kilku szacownych
biznesmenów. Adwokaci oskarżonego przedłożyli sądowi poręczenia od ministra
energetyki Nowaka, od prezesa „Rosatomu” Kirijenki oraz od samego Czubajsa.
Wszyscy oni osobiście lub w formie pisemnej oświadczyli, że Miełamied to
uczciwy przedsiębiorca, działający na korzyść Rosji. Zaproponowano nawet
wniesienie poręczenia majątkowego w wysokości 100 milionów rubli, na takie
rozwiązanie nie zgodził się jednak sąd. Pozytywny, choć jedynie częściowy efekt
przyniosły natomiast rozmowy telefoniczne prowadzone przez Czubajsa. Funkcjonariusze
organów śledczych, którzy początkowo planowali zatrzymać Miełamieda w areszcie,
niespodziewanie zwrócili się do sądu z wnioskiem o zastosowanie jedynie aresztu
domowego.
Sprawa Miełamieda ciągnie się już od dwóch lat. W 2013
r. biegli rewidenci Izby
Obrachunkowej [odpowiednik polskiej Najwyższej Izby Kontroli -"mediawRosji] w raporcie z
kontroli przeprowadzonej w „Rosnano” zwrócili uwagę na kontrakty zawarte w 2008
r. ze spółką „Alemar” i podważyli ich zasadność. Ich ustaleniami zainteresował
się Komitet Śledczy, a jego funkcjonariusze zajęli się poszukiwaniem
defraudantów.
- O tej sprawie
zarówno sam Miełamied, jak i zarząd „Rosnano” wiedzieli od dawna, ale nikt się
tym specjalnie nie przejmował – twierdzą osoby z otoczenia Czubajsa i
Miełamieda.
Również i ich partnerzy biznesowi niezbyt zaniepokoili
się tą historią. Rzecznik prasowy Miełamieda, Elina Bilewska, w rozmowie z „The New Times” wymieniła projekty, które
spółce „Kompozit” miałyby przynieść w przyszłości wymierne korzyści: budowa
fabryki przy wsparciu potężnego rosyjskiego banku, kilka przedsięwzięć realizowanych
we współpracy z władzami Moskwy, plany współpracy z właścicielem „AFK Sistema”
Władimirem Jewtuszenkowem.
Jednak w maju tego roku pojawiły się pierwsze
niepokojące sygnały. Oprócz organów ścigania, sprawą „Rosnano” zainteresował
się opozycjonista Aleksiej Nawalny. Poddał on działania spółki miażdżącej
krytyce. Zdaniem jednego z rozmówców „The New Times” prezes „Rosnano” Czubajs uznał,
że ataki ze strony Nawalnego mają bezpośredni związek z aktywizacją działań
organów śledczych. Uznał więc, że najlepszą obroną jest atak i po uzyskaniu
akceptacji Kremla zaprosił Nawalnego do wspólnej debaty publicznej. Przeprowadzono
ją 24 czerwca w studiu Telewizji „Dożd’”. Czubajs uznał, że to najlepszy
sposób, by odpowiedzieć na zarzuty Aleksieja Nawalnego, założyciela Fundacji do
Walki z Korupcją. Nasz informator uważa, że Czubajs zamierzał także związać w
ten sposób ręce organom śledczym i postawić je w niejednoznacznej sytuacji. W
oczach opinii publicznej atak śledczy wymierzony w "Rosnano" mógłby
zostać obrany jako wyraz wsparcia z ich strony dla opozycjonisty Nawalnego. Z
perspektywy czasu widać, że manewr ten nie przyniósł spodziewanego rezultatu.
Tydzień po telewizyjnej debacie Miełamied został aresztowany w swoim biurze, w
siedzibie firmy „Kompozit”.
Po kogo
przyszli?
Sytuacja wygląda więc następująco: w areszcie domowym przebywa
Miełamied, ale wszystkich dookoła interesuje wyłącznie, czy to Czubajs pójdzie
siedzieć, czy też może władze pozwolą mu wyemigrować. Niektórzy rozważają też
mniej sensacyjny rozwój wydarzeń. Będzie trochę zamieszania i grania na
nerwach, władze urządzą pokazówkę i publicznie poniżą figurantów afery (tak,
jak wcześniej zrobiły z byłym ministrem obrony Serdiukowem). A potem sprawa
rozejdzie się po kościach, a jej bohaterowie załapią się na amnestię.
Nasz rozmówca z administracji prezydenta sceptycznie odnosi się do tej wersji i nie wierzy, że Czubajs jest celem ataków ze strony struktur siłowych. Jego zdaniem Czubajs już od dawna nie jest postacią ze świecznika i nikt nie będzie urządzał hałaśliwej kampanii wokół jego osoby. Inny informator „The New Times”, pracujący w organach ścigania i zorientowany w szczegółach śledztwa, twierdzi kategorycznie, że mimo najszczerszych chęci Komitetowi Śledczemu nie uda się połączyć sprawy Miełamieda (stojącego na czele „Rosnanotechu” od 2007 r.) z Czubajsem, który pracę w spółce podjął jesienią 2008 r.
Nasz rozmówca z administracji prezydenta sceptycznie odnosi się do tej wersji i nie wierzy, że Czubajs jest celem ataków ze strony struktur siłowych. Jego zdaniem Czubajs już od dawna nie jest postacią ze świecznika i nikt nie będzie urządzał hałaśliwej kampanii wokół jego osoby. Inny informator „The New Times”, pracujący w organach ścigania i zorientowany w szczegółach śledztwa, twierdzi kategorycznie, że mimo najszczerszych chęci Komitetowi Śledczemu nie uda się połączyć sprawy Miełamieda (stojącego na czele „Rosnanotechu” od 2007 r.) z Czubajsem, który pracę w spółce podjął jesienią 2008 r.
- Udowodnienie
zmowy pomiędzy Miełamiedem i pracownikami „Rosnano” będzie niezwykle trudne. W
tym okresie Miełamieda nic nie łączyło z "Alemarem".– usłyszeliśmy
od naszego rozmówcy. Związek Czubajsa z tą sprawą w ogóle jest nie do
udowodnienia.
Zresztą, śledztwo przeciwko Czubajsowi napotyka i na
inne przeszkody. Należy wziąć pod uwagę, że w tamtym okresie wśród kontraktów
zawartych przez „Rosnanotech” i zakwestionowanych później przez Izbę Obrachunkową,
było około 20 niemal identycznych umów dotyczących usług doradczych. Umowy te zawsze
zatwierdzał cały zarząd spółki. Działo się tak zarówno za rządów Miełamieda,
jak i Czubajsa.
- Jeśli
wszystkie one zostały zawarte z naruszeniem prawa, to należałoby przesłuchać
połowę ówczesnej administracji Kremla oraz kilku członków rządu ówczesnego
premiera Władimira Putina. Ci urzędnicy o wszystkim wiedzieli i osobiście je akceptowali
- podsumowuje wspomniany wyżej funkcjonariusz organów ścigania.
Jednak Czubajs nie jest jedynym kandydatem na rolę
ofiary postępowania w sprawie o defraudacje. Menadżerowie odpowiedzialni za przelewy
na rzecz firmy „Alemar” pracowali nie tylko dla Miełamieda. Tu pojawia się
postać Michaiła Abyzowa. Przedsiębiorca ten w 2012 r. został mianowany przez
Dmitrija Miedwiediewa na stanowisko ministra w tzw. „Rządzie Otwartym”. Abyzow
był także starym członkiem ekipy Czubajsa. W potężnej energetycznej spółce RAO JES
Miełamied odpowiadał za przepływ kapitału, zadłużeniami i ściąganiem należności
zajmował się właśnie Abyzow. Jeden z byłych pracowników koncernu energetycznego
twierdzi, że Abyzow potrafił „ustawić do pionu” nawet największych dłużników z
prowincji, a także zwalczał wszelkie przypadki nielegalnych przyłączeń do sieci
elektroenergetycznej. Obecnie Abyzow jest jednym z najbliższych
współpracowników Miedwiediewa i jego najbardziej zaufanym ministrem.
Najważniejszym zadaniem ministra Abyzowa jest organizowanie
prac „Rządu Otwartego”. swego rodzaju platformy dialogu pomiędzy władzą,
społeczeństwem i przedstawicielami biznesu. Jej celem jest ułatwianie dyskusji
nad wszelkiego rodzaju inicjatywami gospodarczymi i politycznymi.
- Platforma ta
nie ma żadnego znaczenia praktycznego, jest jedynie atrapą – mówi funkcjonariusz
aparatu rządowego, – ale w żaden sposób
nie osłabia to pozycji Abyzowa, ponieważ wspiera go premier.
- Abyzow jest
w rządzie etatowym lobbystą kół biznesowych – twierdzi inny urzędnik rządowy. - Tu
nie ma mowy o walizkach pieniędzy za
przepychanie pewnych konkretnych decyzji. Abyzow nieustannie tłumaczy urzędnikom,
że ich „błyskotliwe” pomysły mogłyby mieć fatalne skutki dla rzeczywistej działalności
przedsiębiorców. Jest też odpowiedzialny za kontakty premiera Miedwiediewa
z oligarchami.
Nasze źródło w organach ścigania zaprzecza, iż istnieje możliwość, by poprzez Miełamieda można była się wziąć się za Abyzowa.
- Funkcjonariusze
struktur siłowych całymi latami sprawdzali Michaiła Abyzowa, podsłuchiwali jego
rozmowy telefoniczne, kontrolowali korespondencję, ale nie znaleźli tam niczego
podejrzanego.
Swoistym potwierdzeniem tezy o braku powiązań między
Abyzowem i sprawą Miełamieda są również przecieki z Prokuratury Generalnej. 8
lipca jej przedstawiciel poinformował agencję „Interfax”, że Abyzowa poddano
kontroli. Wyjaśniono, że nie złamał ani przepisów ustawy o służbie państwowej,
ani ustawodawstwa podatkowego. Poza tym – jak twierdzi źródło „Interfaxu” –
Abyzow nie ma już nic wspólnego z firmą „E4”, w której pracowali top
menadżerowie „Rosnanotechu”, odpowiedzialni za zawarcie podejrzanych kontraktów
z „Alemarem”.
Przygotowania
do jesieni
Osoby z otoczenia Miełamieda są przekonane, że on sam nie
ma pojęcia, za co został aresztowany. Czubajs, inicjujący działania w jego
obronie również nie bardzo rozumie, co się właściwie dzieje. Stąd jego starania
w obronie aresztowanego Miełamieda. Czubajs próbuje walczyć, wzywa do zwarcia
szeregów. Telefonuje bez przerwy do przedstawicieli najwyższych władz, prosi przyjaciół
o podpisywanie listów w jego obronie.
Anatolij Czubajs jest jednym z najbardziej znaczących rosyjskich polityków i przedsiębiorców ostatnich 20 lat. |
Jednym z narzędzi w tej walce stała się rada nadzorcza
spółki „Rosnano”. W jej składzie znaleźli się niedawno: dobry znajomy
Miełamieda, wicepremier Arkadij Dworkowicz oraz jego partner biznesowy, miliarder
Wiktor Wekselberg. Jeden z pracowników „Rosnano” wyjaśnia, że zabieg ten ma za
zadanie „zabezpieczenie tyłów”, trudno jednak powiedzieć, kiedy konkretnie i w
jakich okolicznościach ludzie ci mogliby stać się użyteczni.
- Kiedy coś zagraża jednemu ze „swoich”,
Czubajs reaguje instynktownie. Miełamieda też będzie bronił aż do końca – podsumowuje
nasz rozmówca. Oczywiście, jak i wszyscy pozostali nasi informatorzy, nie
zgodził się na upublicznienie nazwiska.
Pytanie, czy wysiłki Czubajsa przyniosą pozytywne
efekty nadal pozostaje otwarte. Nasz rozmówca słyszał, że Czubajsowi do tej
pory nie udało się dodzwonić do Władimira Putina.
Inny były wysoki urzędnik, pracujący niegdyś w rządzie
Putina, zapewnia nas, że na interwencję prezydenta nie ma jednak co liczyć. Nasz
rozmówca jest przekonany, że obecny atak struktur siłowych wcale nie ma na celu
ani Czubajsa, ani też Abyzowa, a już tym bardziej samego Miełamieda.
- Miełamied
pełni jedynie funkcję łącznika z obozem przedsiębiorców i przedsiębiorstw
blisko związanych z premierem Miedwiediewem. W polu widzenia znalazły się „Skołkowo”,
„Rosatom”, Wekselberg, „Rosnano”, Abyzow – wylicza nasz informator. Miełamieda aresztowano „na wyrost”, w ramach
przygotowań do jesiennej kampanii wyborczej. Wtedy atmosfera polityczna nieco
się zagęści, a Miełamieda można będzie poświęcić w rozgrywkach jak pionka, lub też
wykorzystać jako narzędzie do pokonania o wiele silniejszych figur. W 2016 r.
władzom niezbędny będzie nowy wróg – zapewnia były urzędnik – a całe środowisko, Miełamieda i jego
przyjaciele, w tym również Czubajs, są dosłownie zagłębiem potencjalnych wrogów
i zdrajców.
Tłumaczenie:
Katarzyna Kuc
Oryginał
tekstu ukazał się na portalu moskiewskiego magazynu "The New Times: http://www.newtimes.ru/authors/detail/85303/
*Konstantin
Gaaze (ur.1979), moskiewski dziennikarz, specjalista w dziedzinie reklamy i PR.
Publikował w Newsweek Rosja, Forbes, Slon.ru, The New Times
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz