poniedziałek, 27 lipca 2015

Zagłębie wrogów i zdrajców



Po przeszło roku intensywnej eksploatacji, hasła w rodzaju "Krym nasz" tracą skuteczność. W Rosji zbliża się nowy sezon wyborczy i niewykluczone, że aresztowanie wpływowego biznesmena Leonida Miełamieda jest uwerturą do rozgrywki na większą skalę. Razem z Miełamiedem w polu widzenia organów ścigania znalazło się całe środowisko polityków i przedsiębiorców. Obecny premier Dmitrij Miedwiediew, były wicepremier i autor rosyjskiego programu prywatyzacji Anatolij Czubajs, miliarder Wiktor Wekselberg nigdy nie cieszyli się szczególną sympatią w rosyjskich resortach siłowych. Moskiewski tygodnik "The New Times" podjął próbę wyjaśnienia kto stoi za tajemniczym aresztowaniem i jaki może być dalszy ciąg tej kolejnej ciemnej historii ze świata rosyjskiej polityki i gospodarki.
  

Autor: Konstantin Gaaze





Sprawa rzekomych malwersacji w spółce „Rosnano” może stać się punktem wyjścia do ataku nie tylko na jej prezesa Anatolija Czubajsa, ale też na premiera Dmitrija Miedwiediewa. Ucierpieć mogą także biznesmeni zbliżeni do struktur władzy. Na razie jednak główny figurant całej sprawy, Leonid Miełamied, nie ma nawet pewności, kto i z jakiego powodu wziął go na celownik.




W Rosji Władimira Putina wpływowi przedsiębiorcy nie trafiają do więzienia wyłącznie za naruszenie
prawa. Ich aresztowanie jest zwykle ogniwem większej intrygi o znaczeniu politycznym. 


Spółka akcyjna „Rosnano” początkowo nazywała się „Rosnanotech” i była spółką skarbu państwa. Komitet Śledczy oskarżył przedsiębiorcę Leonida Miełamieda o to, że odchodząc z „Rosnanotechu” w bezprawny sposób wykorzystał swoje znajomości i zapewnił sobie „miękkie lądowanie”. Na czym polegało przestępstwo? W firmie pozostali lojalni wobec niego menedżerowie. Na ich polecenie zawarto fikcyjne kontrakty konsultingowe z kontrolowaną przez Miełamieda spółką „Alemar”, Menedżerowie mieli zainkasować też odpowiednie wynagrodzenia, a później rozstali się z „Rosnano”. Jednak ludzie z najbliższego otoczenia biznesmena twierdzą, że w rzeczywistości Miełamied przez rok ciężko pracował w „Rosnanotechu” i nie otrzymał za to nawet zwykłej premii, nie mówiąc już o jakimś „złotym parasolu”. Przeciwnie – cała sprawa skończyła się dla niego aresztem domowym w miejscu zameldowania, tj. w moskiewskim mieszkaniu należącym do jego żony.

Owszem, na początku 2009 r. spółka skarbu państwa przyznała Miełamedowi i kilku innym osobom na stanowiskach kierowniczych dużą premię, ale właśnie wtedy w Rosji zaczął pogłębiać się  kryzys gospodarczy. Z tego powodu prezydent oraz rząd zdecydowali, że nagrody w wysokości pół miliarda rubli (ok. 20 mln dolarów) dla kadry zarządzającej „Rosnanotechem” to stanowczo za dużo. W efekcie Anatolij Czubajs, który po odejściu Leonida Miełamieda objął w spółce kierownictwo, zmuszony był tłumaczyć się gęsto z takiej rozrzutności. Podobno obaj panowie, Miełamied i Czubajs  rozstali się w nienajlepszej atmosferze.

Niedawno Czubajs znów znalazł się w niezręcznej sytuacji i także z powodu Miełamieda. 10 lipca przez trzy godziny składał zeznania przed Komitetem Śledczym. Podczas przesłuchania starał się przekonać organy ścigania, że działania samego Miełamieda, a także jego menadżerów z „Rosnanotechu” i „Rosnano” nie miały znamion przestępstwa. Według informacji, którymi dysponuje redakcja „The New Times”, Czubajs zeznawał z własnej inicjatywy. Wcześniej jego nazwisko nie figurowało nawet w materiałach sprawy.

W kręgach władzy i wielkiego biznesu najpopularniejsza jest wersja, iż to właśnie sam Czubajs stał się celem i ofiarą organów ścigania. Rosjanie reagują alergicznie na jego nazwisko i osobę, kojarząc go przede wszystkim z procesami prywatyzacyjnymi i tzw. aukcjami zastawnymi z czasów Jelcyna. Czubajs „jest winny wszystkiemu, co było, co jest i co będzie” - słowa te wypowiedziane przez Borys Jelcyna pamiętane są do dziś. Były szef rosyjskiego programu prywatyzacji jest uosobieniem wroga idealnego. Można go rzucić na pożarcie tłumowi żądnemu wciąż nowych widowisk. Hasła w stylu „Krym nasz!”, „Russkij mir” czy „Naprzód, na Berlin!” powoli już zaczynają się ludziom przejadać. Publiczność jest też znudzona takimi aferami, jak ta z Wasiliewą, urzędniczką znaną z nieudolnych reform w Ministerstwie Obrony (kto dziś pamięta, kim był Serdiukow? - minister obrony -"mediawRosji") Kiedy w końcu zamiast do butiku Chanel Wasiliewa trafiła do łagru, jej sprawa szybko przestała wzbudzać zainteresowanie.

Współpracownicy Czubajsa i Miełamieda, którzy zgodzili się na rozmowę z „The New Times”, zapewniają, że obaj zainteresowani wciąż jeszcze nie bardzo wiedzą, kto tak naprawdę jest celem obecnego ataku. Miełamied jest właścicielem potężnej kompanii innowacyjnej, należy do trzech rad nadzorczych przy Komisji Wojskowo-Przemysłowej oraz do dwóch komisji rządowych, przyjaźni się z połową ministrów i wicepremierów w gabinecie Dmitrija Miedwiediewa. Czubajs z kolei od lat należy do ścisłej rosyjskiej elity i posiada znajomości w najwyższych kręgach władzy - nawet wśród ludzi z najbliższego otoczenia prezydenta, takich jak bracia Kowalczukowie.

Obrona Miełamieda

Na razie wiadomo jedynie, że Leonid Miełamied będzie przebywał w areszcie domowym co najmniej do 1 września. Tuż po aresztowaniu biznesmena jego koledzy doszli do wniosku, że pretekstem do rozpętania afery stała się spółka „Kompozit”, Miełamied zorganizował ją w 2009 roku, gdy nie pracował już w „Rosnanotechu”. „Kompozit” produkuje lekkie i trwałe materiały z włókien węglowych, niezbędne do budowy maszyn i pojazdów transportowych, a także w budownictwie i zbrojeniówce. Osoba z otoczenia Miełamieda twierdzi, że wieczorem 1 lipca, tuż po upublicznieniu informacji o jego aresztowaniu, najważniejsi menedżerowie firmy przypuszczali, iż realizowany scenariusz zakłada następującą sekwencję zdarzeń: po 48 godzinach Miełamied wychodzi na wolność; następnie zostaje aresztowany ktoś z kierownictwa spółki, po czym zaczyna się proces wymuszenia i siłowego przejęcia. Biznes jakim się zajmuje jest dochodowy i perspektywiczny. Po upływie doby stało się jednak jasne, że nikt nie zamierza wypuścić Miełamieda na wolność. Wtedy zrozumiano, że wcale nie chodzi tu o spółkę „Kompozit”. 

W czwartek 2 lipca do sprawy Miełamieda z własnej woli dołączył Anatolij Czubajs. Obaj panowie znają się od lat. W latach 2000-2004 Miełamied pracował u Czubajsa w wielkim przedsiębiorstwie energetycznym „RAO JES”, Zajmował stanowisko zastępcy prezesa zarządu rosyjskiego oddziału firmy „RAO JES Rosja”. Dopiero później zaangażował się w utworzenie spółki skarbu państwa „GK Rosnanotech”.

- Tego dnia Czubajs dosłownie nie odchodził od telefonu – opowiada pracownik „Rosnano”. – Na zmianę prosił albo żądał, żeby Miełamieda nie zamykano w areszcie śledczym. Wydzwaniał dosłownie do wszystkich znajomych, którzy mogliby pomóc, łącznie z najwyższymi urzędnikami z kremlowskiej administracji.

Na posiedzeniu sądu 3 lipca, podczas którego miał być ustanowiony środek zapobiegawczy wobec Miełamieda, pojawiło się kilku szacownych biznesmenów. Adwokaci oskarżonego przedłożyli sądowi poręczenia od ministra energetyki Nowaka, od prezesa „Rosatomu” Kirijenki oraz od samego Czubajsa. Wszyscy oni osobiście lub w formie pisemnej oświadczyli, że Miełamied to uczciwy przedsiębiorca, działający na korzyść Rosji. Zaproponowano nawet wniesienie poręczenia majątkowego w wysokości 100 milionów rubli, na takie rozwiązanie nie zgodził się jednak sąd. Pozytywny, choć jedynie częściowy efekt przyniosły natomiast rozmowy telefoniczne prowadzone przez Czubajsa. Funkcjonariusze organów śledczych, którzy początkowo planowali zatrzymać Miełamieda w areszcie, niespodziewanie zwrócili się do sądu z wnioskiem o zastosowanie jedynie aresztu domowego.
Sprawa Miełamieda ciągnie się już od dwóch lat. W 2013 r. biegli rewidenci Izby Obrachunkowej [odpowiednik polskiej Najwyższej Izby Kontroli -"mediawRosji] w raporcie z kontroli przeprowadzonej w „Rosnano” zwrócili uwagę na kontrakty zawarte w 2008 r. ze spółką „Alemar” i podważyli ich zasadność. Ich ustaleniami zainteresował się Komitet Śledczy, a jego funkcjonariusze zajęli się poszukiwaniem defraudantów.

- O tej sprawie zarówno sam Miełamied, jak i zarząd „Rosnano” wiedzieli od dawna, ale nikt się tym specjalnie nie przejmował – twierdzą osoby z otoczenia Czubajsa i Miełamieda.

Również i ich partnerzy biznesowi niezbyt zaniepokoili się tą historią. Rzecznik prasowy Miełamieda, Elina Bilewska, w rozmowie z „The New Times” wymieniła projekty, które spółce „Kompozit” miałyby przynieść w przyszłości wymierne korzyści: budowa fabryki przy wsparciu potężnego rosyjskiego banku, kilka przedsięwzięć realizowanych we współpracy z władzami Moskwy, plany współpracy z właścicielem „AFK Sistema” Władimirem Jewtuszenkowem.





Jednak w maju tego roku pojawiły się pierwsze niepokojące sygnały. Oprócz organów ścigania, sprawą „Rosnano” zainteresował się opozycjonista Aleksiej Nawalny. Poddał on działania spółki miażdżącej krytyce. Zdaniem jednego z rozmówców „The New Times” prezes „Rosnano” Czubajs uznał, że ataki ze strony Nawalnego mają bezpośredni związek z aktywizacją działań organów śledczych. Uznał więc, że najlepszą obroną jest atak i po uzyskaniu akceptacji Kremla zaprosił Nawalnego do wspólnej debaty publicznej. Przeprowadzono ją 24 czerwca w studiu Telewizji „Dożd’”. Czubajs uznał, że to najlepszy sposób, by odpowiedzieć na zarzuty Aleksieja Nawalnego, założyciela Fundacji do Walki z Korupcją. Nasz informator uważa, że Czubajs zamierzał także związać w ten sposób ręce organom śledczym i postawić je w niejednoznacznej sytuacji. W oczach opinii publicznej atak śledczy wymierzony w "Rosnano" mógłby zostać obrany jako wyraz wsparcia z ich strony dla opozycjonisty Nawalnego. Z perspektywy czasu widać, że manewr ten nie przyniósł spodziewanego rezultatu. Tydzień po telewizyjnej debacie Miełamied został aresztowany w swoim biurze, w siedzibie firmy „Kompozit”.

Po kogo przyszli?

Sytuacja wygląda więc następująco: w areszcie domowym przebywa Miełamied, ale wszystkich dookoła interesuje wyłącznie, czy to Czubajs pójdzie siedzieć, czy też może władze pozwolą mu wyemigrować. Niektórzy rozważają też mniej sensacyjny rozwój wydarzeń. Będzie trochę zamieszania i grania na nerwach, władze urządzą pokazówkę i publicznie poniżą figurantów afery (tak, jak wcześniej zrobiły z byłym ministrem obrony Serdiukowem). A potem sprawa rozejdzie się po kościach, a jej bohaterowie załapią się na amnestię.

Nasz rozmówca z administracji prezydenta sceptycznie odnosi się do tej wersji i nie wierzy, że Czubajs jest celem ataków ze strony struktur siłowych. Jego zdaniem Czubajs już od dawna nie jest postacią ze świecznika i nikt nie będzie urządzał hałaśliwej kampanii wokół jego osoby. Inny informator „The New Times”, pracujący w organach ścigania i zorientowany w szczegółach śledztwa, twierdzi kategorycznie, że mimo najszczerszych chęci Komitetowi Śledczemu nie uda się połączyć sprawy Miełamieda (stojącego na czele „Rosnanotechu” od 2007 r.) z Czubajsem, który pracę w spółce podjął jesienią 2008 r.

- Udowodnienie zmowy pomiędzy Miełamiedem i pracownikami „Rosnano” będzie niezwykle trudne. W tym okresie Miełamieda nic nie łączyło z "Alemarem".– usłyszeliśmy od naszego rozmówcy. Związek Czubajsa z tą sprawą w ogóle jest nie do udowodnienia.

Zresztą, śledztwo przeciwko Czubajsowi napotyka i na inne przeszkody. Należy wziąć pod uwagę, że w tamtym okresie wśród kontraktów zawartych przez „Rosnanotech” i zakwestionowanych później przez Izbę Obrachunkową, było około 20 niemal identycznych umów dotyczących usług doradczych. Umowy te zawsze zatwierdzał cały zarząd spółki. Działo się tak zarówno za rządów Miełamieda, jak i Czubajsa.

- Jeśli wszystkie one zostały zawarte z naruszeniem prawa, to należałoby przesłuchać połowę ówczesnej administracji Kremla oraz kilku członków rządu ówczesnego premiera Władimira Putina. Ci urzędnicy o wszystkim wiedzieli i osobiście je akceptowali - podsumowuje wspomniany wyżej funkcjonariusz organów ścigania.

Jednak Czubajs nie jest jedynym kandydatem na rolę ofiary postępowania w sprawie o defraudacje. Menadżerowie odpowiedzialni za przelewy na rzecz firmy „Alemar” pracowali nie tylko dla Miełamieda. Tu pojawia się postać Michaiła Abyzowa. Przedsiębiorca ten w 2012 r. został mianowany przez Dmitrija Miedwiediewa na stanowisko ministra w tzw. „Rządzie Otwartym”. Abyzow był także starym członkiem ekipy Czubajsa. W potężnej energetycznej spółce RAO JES Miełamied odpowiadał za przepływ kapitału, zadłużeniami i ściąganiem należności zajmował się właśnie Abyzow. Jeden z byłych pracowników koncernu energetycznego twierdzi, że Abyzow potrafił „ustawić do pionu” nawet największych dłużników z prowincji, a także zwalczał wszelkie przypadki nielegalnych przyłączeń do sieci elektroenergetycznej. Obecnie Abyzow jest jednym z najbliższych współpracowników Miedwiediewa i jego najbardziej zaufanym ministrem.

Najważniejszym zadaniem ministra Abyzowa jest organizowanie prac „Rządu Otwartego”. swego rodzaju platformy dialogu pomiędzy władzą, społeczeństwem i przedstawicielami biznesu. Jej celem jest ułatwianie dyskusji nad wszelkiego rodzaju inicjatywami gospodarczymi i politycznymi.

- Platforma ta nie ma żadnego znaczenia praktycznego, jest jedynie atrapą – mówi funkcjonariusz aparatu rządowego, – ale w żaden sposób nie osłabia to pozycji Abyzowa, ponieważ wspiera go premier.

- Abyzow jest w rządzie etatowym lobbystą kół biznesowych – twierdzi inny urzędnik rządowy. - Tu nie ma mowy o walizkach pieniędzy za przepychanie pewnych konkretnych decyzji. Abyzow nieustannie tłumaczy urzędnikom, że ich „błyskotliwe” pomysły mogłyby mieć fatalne skutki dla rzeczywistej działalności przedsiębiorców.  Jest też odpowiedzialny za kontakty premiera Miedwiediewa z oligarchami.


Nasze źródło w organach ścigania zaprzecza, iż istnieje możliwość, by poprzez Miełamieda można była się wziąć się za Abyzowa.

- Funkcjonariusze struktur siłowych całymi latami sprawdzali Michaiła Abyzowa, podsłuchiwali jego rozmowy telefoniczne, kontrolowali korespondencję, ale nie znaleźli tam niczego podejrzanego.

Swoistym potwierdzeniem tezy o braku powiązań między Abyzowem i sprawą Miełamieda są również przecieki z Prokuratury Generalnej. 8 lipca jej przedstawiciel poinformował agencję „Interfax”, że Abyzowa poddano kontroli. Wyjaśniono, że nie złamał ani przepisów ustawy o służbie państwowej, ani ustawodawstwa podatkowego. Poza tym – jak twierdzi źródło „Interfaxu” – Abyzow nie ma już nic wspólnego z firmą „E4”, w której pracowali top menadżerowie „Rosnanotechu”, odpowiedzialni za zawarcie podejrzanych kontraktów z „Alemarem”.

Przygotowania do jesieni

Osoby z otoczenia Miełamieda są przekonane, że on sam nie ma pojęcia, za co został aresztowany. Czubajs, inicjujący działania w jego obronie również nie bardzo rozumie, co się właściwie dzieje. Stąd jego starania w obronie aresztowanego Miełamieda. Czubajs próbuje walczyć, wzywa do zwarcia szeregów. Telefonuje bez przerwy do przedstawicieli najwyższych władz, prosi przyjaciół o podpisywanie listów w jego obronie.





Anatolij Czubajs jest jednym  z najbardziej znaczących rosyjskich polityków i przedsiębiorców  ostatnich 20 lat. 


Jednym z narzędzi w tej walce stała się rada nadzorcza spółki „Rosnano”. W jej składzie znaleźli się niedawno: dobry znajomy Miełamieda, wicepremier Arkadij Dworkowicz oraz jego partner biznesowy, miliarder Wiktor Wekselberg. Jeden z pracowników „Rosnano” wyjaśnia, że zabieg ten ma za zadanie „zabezpieczenie tyłów”, trudno jednak powiedzieć, kiedy konkretnie i w jakich okolicznościach ludzie ci mogliby stać się użyteczni.

Kiedy coś zagraża jednemu ze „swoich”, Czubajs reaguje instynktownie. Miełamieda też będzie bronił aż do końca – podsumowuje nasz rozmówca. Oczywiście, jak i wszyscy pozostali nasi informatorzy, nie zgodził się na upublicznienie nazwiska.

Pytanie, czy wysiłki Czubajsa przyniosą pozytywne efekty nadal pozostaje otwarte. Nasz rozmówca słyszał, że Czubajsowi do tej pory nie udało się dodzwonić do Władimira Putina.

Inny były wysoki urzędnik, pracujący niegdyś w rządzie Putina, zapewnia nas, że na interwencję prezydenta nie ma jednak co liczyć. Nasz rozmówca jest przekonany, że obecny atak struktur siłowych wcale nie ma na celu ani Czubajsa, ani też Abyzowa, a już tym bardziej samego Miełamieda.

- Miełamied pełni jedynie funkcję łącznika z obozem przedsiębiorców i przedsiębiorstw blisko związanych z premierem Miedwiediewem. W polu widzenia znalazły się „Skołkowo”, „Rosatom”, Wekselberg, „Rosnano”, Abyzow – wylicza nasz informator. Miełamieda aresztowano „na wyrost”, w ramach przygotowań do jesiennej kampanii wyborczej. Wtedy atmosfera polityczna nieco się zagęści, a Miełamieda można będzie poświęcić w rozgrywkach jak pionka, lub też wykorzystać jako narzędzie do pokonania o wiele silniejszych figur. W 2016 r. władzom niezbędny będzie nowy wróg – zapewnia były urzędnik – a całe środowisko, Miełamieda i jego przyjaciele, w tym również Czubajs, są dosłownie zagłębiem potencjalnych wrogów i zdrajców.

Tłumaczenie: Katarzyna Kuc


Oryginał tekstu ukazał się na portalu moskiewskiego magazynu "The New Times: http://www.newtimes.ru/authors/detail/85303/







*Konstantin Gaaze (ur.1979), moskiewski dziennikarz, specjalista w dziedzinie reklamy i PR. Publikował w Newsweek Rosja, Forbes, Slon.ru, The New Times















Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz