środa, 29 lipca 2015

Europa i Ameryka mogą zniszczyć rosyjski system finansowy



Wydawałoby się trudno o lepszy moment dla zainicjowania reform gospodarczych. Rosyjska ekonomika przeżywa poważne trudności, ale wskaźniki poparcia dla prezydenta Putina wciąż biją rekordy. A jednak reżim nie chce zmian, boi się, że mogą mu zagrozić. Niewielu rosyjskich ekonomistów rozumie mechanizmy rządzące rosyjską polityką i gospodarką tak dobrze, jak były rektor Rosyjskiej Szkoły Ekonomicznej, obecnie profesor paryskiej uczelni Science Po, Siergiej Gurijew. I ostrzega: jeśli Kreml będzie kontynuował swą awanturniczą politykę na Ukrainie, Ameryka i Europa mają w swoim arsenale instrumenty śmiertelnie groźne dla rosyjskiej gospodarki.



Na antenie stacji telewizyjnej "TV DOŻD'" z Siergiejem Gurijewem rozmawiała Natalia Szaniecka.
 

Dla ułatwienia lektury obszerny tekst został przez "Media-w-Rosji" skrócony i zredagowany. 

  



Błyskotliwy ekonomista Siergiej Gurijew jest stanowczym zwolennikiem przeprowadzenia w Rosji głębokich reform gospodarczych 





Natalia Szaniecka:
Trzy lata temu napisał pan w moskiewskiej gazecie "Wiedomosti" iż kryzys zwiększa szanse na przejście od dyktatury do demokracji. Analizy gospodarcze sugerują, że z każdym rokiem, gdy PKB spada o 5%, szanse transformacji demokratycznej rosną o 10%. Co w związku z tym można pana zdaniem powiedzieć o dzisiejszej Rosji?

Propaganda jest skuteczna

Siergiej Gurijew:
Istotnie, demokratyzacja dokonuje się zazwyczaj wraz ze spowolnieniem wzrostu gospodarczego, albo na skutek kryzysu. Jest wówczas bardziej prawdopodobna, niż w czasach koniunktury, czy przyspieszenia. Z pewnością władze rosyjskie mają dziś powody do niepokoju. Widzimy jak reagują, jak nieustannie dokręcają śrubę, jak uchwala się kolejne represyjne ustawy, sypie piachem w tryby opozycji, jak się ją prześladuje i jak rozzuchwala się cenzura. Oględnie mówiąc, nie widać końca kryzysu… Ministerstwo finansów bez ogródek zapowiada, że  realna wartość emerytur zmniejszy się, że ich indeksacja nie nadąży za inflacją. Niewątpliwie położenie gospodarki rosyjskiej jest trudne. Również władze niepokoją się, iż skutkiem mogą być przemiany polityczne.

Szaniecka:
Dlaczego Pana zdaniem, wobec konieczności cięć budżetowych, pod nóż idzie najpierw sfera socjalna? Nie da się przeprowadzić cięć w innych dziedzinach?

Gurijew:
Moim zdaniem, jest to wynik kalkulacji ze strony władz. Dla nich jest ważne, które grupy społeczeństwa mogą okazać się najbardziej dla niebezpieczne. Ludzie władzy chcą ją zachować. Zastanawiają się więc, jak dalece muszą się obawiać i na ile czują wsparcie ze strony poszczególnych warstw społeczeństwa. To widać wyraźnie, w ocenie rządzących władze mogą liczyć na emerytów. Adresowana do nich propaganda jest skuteczna. Władzę mogą też zakładać, że siły porządkowe i policja znajdują się w takiej kondycji, iż ewentualny bunt emerytów i rencistów im nie zagrozi. Nie łatwo obecnie przewidzieć, jakie pozycje budżetu poddane zostaną cięciom w pierwszym rzędzie. To, że wydatki socjalne poszły na pierwszy ogień, pozwala przypuszczać, iż rząd, mniej obawia się emerytów niż na przykład żołnierzy, policjantów czy pracowników rządowych środków masowego przekazu.

Szaniecka:
Chyba ma Pan rację. Oboje jednak wiemy, iż mimo pewnego chwilowego uspokojenia, główne zagrożenie i ryzyko dla gospodarki rosyjskiej stanowi konflikt z Ukrainą. Od biedy można powiedzieć, iż obecnie panuje tam spokój. Jak Pan sądzi, jaki będzie rozwój wypadków?

Zagrożenia

Gurijew:
Powiedziałbym, że Ukraina nie stanowi największego zagrożenia. Rosja stoi wobec trzech innych. Pierwsze z nich to brak reform, niewydolne instytucje polityczne i prawne, niekorzystny klimat inwestycyjny i dominacja władzy. Ogólnie rzecz biorąc, wszystkie te czynniki doprowadziły do spowolnienia gospodarczego, nawet przed konfliktem wokół Ukrainy. Zagrożeniem drugim jest krach cen na rynku ropy. Przy obecnym poziomie cen Rosja nie jest w stanie spiąć swego budżetu. Trzecie zagrożenie, to oczywiście sankcje nałożone w następstwie wydarzeń na Krymie i w Ukrainie. Sankcje niestety wzmacniają efekt katastrofalnego spadku cen ropy. Gdyby nie one, Rosja mogłaby poszukać wsparcia na rynkach światowych, przeczekać okres spadku cen, lub przynajmniej zamortyzować spowodowane nim uderzenie. Prognozowanie, jak będzie rozwijać się sytuacja na Ukrainie jest bardzo trudne. W Europie uważa się, że Rosja podjęła w Mińsku zobowiązanie, iż kontrola na granicy Ukrainy z Doniecką i Ługańską Republiką Ludową zostanie przekazana Ukrainie, lub obserwatorom niezależnym. W końcu 2015 roku będziemy wiedzieli, jaki był rzeczywisty rozwój wydarzeń. Ze swej strony, jak mi się zdaje, władze rosyjskie uważają, iż będą musiały wywiązać się z obowiązku przekazania kontroli nad granicą, tylko wtedy, gdy to władze ukraińskie wypełnią swoje zobowiązania wynikające z porozumienia Mińsk-2. W moim odczuciu, w Europie na to nie ma zgody. W opinii polityków europejskich, jeśli Rosja, w taki czy inny sposób, nie odda kontroli na granicy, złamie w ten sposób mińską umowę. Myślę, że punktem zwrotnym będzie koniec 2015 roku, kiedy zobaczymy, w jakim stopniu rosyjska granica pozostanie otwarta, czy może zostanie uszczelniona.

Szaniecka:
Przypuśćmy, iż zostanie zrealizowany opisany przez pana scenariusz: Rosja uznaje, że Ukraina jako pierwsza wywiązała się ze swoich zobowiązań, następnie sama, zgodnie z osiągniętym porozumieniem, wykona swoje obowiązki. Co stanie się wtedy? Jeśli tak właśnie potoczą się wypadki, czego możemy się spodziewać?

Gurijew:
Prawdopodobnie nic się nie zmieni. Zachowany zostanie status quo. Rosja nie odda kontroli nad granicą, ale też nie podejmie nowych działań wojennych, ani nie sprowokuje ataków na dalsze rejony i miasta Ukrainy. W takiej sytuacji zarówno Ameryka, jak i Europa odmówią zniesienia sankcji, przy czym nie wiemy dziś, czy nie zostaną wprowadzone nowe. Istnieje też możliwość, że Europa i Ameryka stwierdzą, że porozumienia mińskie nie zostały zrealizowane i zachodzi konieczność, aby nałożyć nowe sankcje. Możliwy jest również inny wariant, sankcje zostaną nałożone, ale ich dolegliwość będzie symboliczna. Na przykład zostanie znacznie rozszerzona lista osób objętych sankcjami. Ale zasadnicza niewiadoma wynika z faktu, iż Europejczycy razem z Amerykanami, w sposób ogólnikowy ostrzegli partnerów rosyjskich, że dalsze prowadzenie działań agresywnych spotka się z odpowiedzią w postaci sankcji na nowym, wyższym poziomie. Miałoby katastrofalne skutki dla gospodarki Rosji.    

Pomysły w zanadrzu

Szaniecka:
Proszę o więcej przykładów.

Gurijew:
Podejście polityków w Europe i Ameryce polega na tym, iż nie mówią o swych planach w otwarty sposób. Takie zachowanie utrudnia stronie rosyjskiej przygotowanie odpowiedzi. Rosja nie orientuje się, jakie pomysły Europa czy Ameryka mają w zanadrzu. Rzecz jasna, Europa wraz z Ameryką dysponują ogromną listą instrumentów, które mogą ugodzić w interesy Rosji i doprowadzić ją do całkowitego krachu, choćby w sferze finansów państwa. Jestem obywatelem Rosji i patriotą, wypowiadam te słowa z wielką przykrością, ale musimy nazwać rzeczy po imieniu. Rosja stoi wobec olbrzymiej groźby. Dalsze działania agresywne z jej strony mogą wywołać znacznie poważniejsze skutki kryzysowe dla naszej gospodarki niż te, z jakimi mieliśmy do czynienia do tej pory.







Szaniecka:
Czy ma pan na przykład na myśli całkowite wykluczenie Rosji z systemu SWIFT? Czy może zostać zastosowana swojego rodzaju całkowita, w tym finansowa, izolacja Rosji?

Gurijew:
Nie, ja sądzę, że istnieją o wiele poważniejsze zagrożenia.

Szaniecka:
O wiele poważniejsze?

Gurijew:
Proszę zauważyć, że SWIFT jest organizacją sektora prywatnego, co nie znaczy jednak, że nie podporządkuje się ona interesom Stanów Zjednoczonych i Europy. Stoimy jednak wobec niebezpieczeństw o wiele groźniejszych, ich skutkiem może być całkowita zapaść finansowa Rosji.

Szaniecka:
Przepraszam, ale czy podobnie do Amerykanów i Europejczyków, pan także nie chce Pan odkrywać kart?

Gurijew:
Proszę mnie zrozumieć. Rozmawiając o pewnych kwestiach na forum publicznym, możemy wywołać panikę, a ja na pewno nie chciałbym się okazać odpowiedzialny za panikę na rosyjskich rynkach finansowych. Nie jest mi obojętne, jaki los spotka rosyjską gospodarkę i rosyjski system finansowy. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się pomyślnie. Ufam, że władze rosyjskie wykażą się wystarczającą dozą rozsądku, aby zapobiec nowej odsłonie agresji oraz następnemu etapowi sankcji. Dlatego nie chciałbym więcej mówić na ten temat.

Szaniecka:
Porozmawiajmy więc o czymś innym. Rosja postanowiła przedłużyć swoje embargo żywnościowe o co najmniej sześć miesięcy. Władze twierdzą, że może to doprowadzić na dłuższą metę do substytucji importu produktami krajowymi. Tak się jednak nie dzieje. Producenci mają na głowie szereg innych problemów, nimi muszą zajmować się w pierwszej kolejności. Większym bólem głowy jest dla nich niedostępność kredytów oraz wszelkiego rodzaju obciążenia na rzecz różnych instancji, podatki itp. Jak Pan sądzi, co wydarzy się na jesieni? Czeka nas nowa fala inflacji? 

Nie ma oznak katastrofy

Gurijew:
Jak mi się zdaje, proces zastępowania produktów importowanych rodzimymi musiał się rozpocząć. Świadczy o tym spadek importu. W roku bieżącym nie da się utrzymać wielkości importu, powiedzmy z pierwszej połowy 2014 roku, gdyż rosyjskich nabywców nie stać na towary importowane w niezmienionych ilościach przy osłabiającym się kursie rubla. Z drugiej strony, jak pani powiedziała słusznie, rosyjscy producenci mają ogromne problemy z dostępnością kapitału. Ogólnie rzecz ujmując, trudno spodziewać się wzrostu gospodarczego, skoro Rosja zdecydowała się na tak bardzo autodestrukcyjne embargo w odniesieniu do importu żywności z krajów zachodnich.

Ale o tym, czy nadejdzie nowa fala inflacji, decydować będzie wyłącznie zachowanie Banku Centralnego. Ma on w ręku wszystkie narzędzia do walki z inflacją, choć trudno przewidzieć dziś, czy działania takie zostaną podjęte. Obserwujemy raczej podejmowanie sprzecznych ze sobą, przypadkowych kroków, mimo że od czasu do czasu bank oznajmia, że walczy z inflacją. Bank, a to skupia się na kursach wymiany, a to na wskaźnikach szczegółowych, takich jak pozostające do dyspozycji rezerwy. Nie pozwala to nam dziś prognozować ani dalszych działań banku, ani poziomu inflacji.

Tym niemniej, w chwili obecnej nie widać oznak katastrofy. Zakładając, że warunki nie ulegną zmianie,  możemy dziś prognozować, że PKB spadnie w 2015 roku od 3 do 4 punktów procentowych. O tym, co czeka nas w roku 2016, nie da się dziś powiedzieć nic. Słyszę, jak wielu rządowych analityków zapowiada, że w czwartym kwartale rozpocznie się wzrost gospodarczy. Z kolei analitycy niezależni nie widzą podstaw do powrotu na ścieżkę wzrostu. W Rosji często myślimy życzeniowo,  niektórzy snują nadzieje zgodnie ze starym schematem. Jeśli bardzo pragniemy by ceny ropy poszły do góry (nie mamy przecież innych dźwigni wzrostu), to one koniecznie muszą wzrosnąć. Jeśli jednak w 2016 roku poziom cen ropy nie ulegnie zwiększeniu, to trudno sobie wyobrazić wzrost gospodarczy.

Szaniecka:
Kiedy mówi pan o analitykach niezależnych ma pan na myśli ekonomistów ostrzegających, że najgorsze jeszcze przed nami?

Gurijew:
Najwięcej zależy od kroków podejmowanych przez władze rosyjskie. Pod tym względem wiadomo, że stać je na całkowicie nieoczekiwane decyzje.

Szaniecka:
To znaczy...

Gurijew:
Weźmy jako przykład wspomniane zeszłoroczne embargo na import żywności. To była dla wszystkich bardzo nieprzyjemna niespodzianka. Rozwiązanie to spowodowało szkody w gospodarce rosyjskiej. Istnieje prawdopodobieństwo, że będziemy świadkami kolejnych ruchów tego rodzaju.

Szaniecka:
Zazwyczaj podobne niespodzianki i nieoczekiwane działania naszych władz przynoszą skutki negatywne. Ale może udało się zrobić też coś pożytecznego, z sensem? Zauważył pan jakieś działania podjęte na czas, rzeczywiście pozytywne dla naszej gospodarki?

Racjonalna retoryka Banku Centralnego

Gurijew:
Zauważyłem. Na uznanie zasługuje racjonalna retoryka Banku Centralnego i Ministerstwa Finansów, obie te instytucje uczciwie informują o istniejących problemach. To, że dziś Ministerstwo Finansów mówi o konieczności cięcia kosztów w przyszłym roku oznacza, że rozumie dobrze, co dzieje się w gospodarce. Również Bank Centralny ogłasza swoje zapowiedzi i prognozy, czego należy spodziewać się w przyszłości, a czego nie, w sposób jasny i przemyślany. Jak bardzo jest to ważne widać, jeśli cofniemy się do grudnia 2014 roku. Wówczas prezydent Putin podpisał budżet oparty na założeniu, iż ceny ropy  utrzymają się na poziomie 100 dolarów za baryłkę. I już w kwietniu 2015 roku należało uchwalić nowelizację budżetu. Widać z tego, że pozbawiony złudzeń dyskurs z rynkiem jest warunkiem koniecznym dla zmierzenia się z problemami. Jestem bardzo miło zaskoczony tym, że wbrew wypowiedziom, wygłaszanym w Dumie, lub administracji prezydenckiej, przynajmniej ze strony Banku Centralnego słyszymy sensowną ocenę sytuacji, pod wieloma względami opartą na realnych faktach.

Szaniecka:
Wszystko idzie źle, a poparcie dla Prezydenta wynosi 89%. Jak dalece można wierzyć tym cyfrom? Nie da się nie zauważyć, że sytuacja gospodarcza się pogarsza, widzimy to na naszych stołach, odczuwamy w portfelach. W takich warunkach trudno zachować obojętność. Więc wychodzi na to, że potężna machina propagandowa święci tryumfy. Czy działają tu może jeszcze jakieś inne czynniki?

Ludzie pamiętają czasy znacznie trudniejsze

Gurijew:
Rzeczywiście można powiedzieć, wszystko idzie źle, ale tak naprawdę ludzie, którzy oglądają telewizję, pamiętają czasy znacznie trudniejsze. Przyjmują do wiadomości, że PKB spadnie o 3 lub 4 punkty procentowe, ale nie jest dla nich jasne, jakie tego będą następstwa, jak w 2016, czy 2017 roku odbije się to na ich emeryturach. Ludzie nie rozumieją, co dla nich oznacza, propozycja Ministerstwa Finansów o obniżeniu emerytur w ujęciu realnym. Na razie nie zaprzątają sobie głowy tym, co stanie się, gdy niewypłacalność dotknie budżetów regionalnych, lub gdy zaczną one w bolesny sposób ciąć wydatki. Obywatele wciąż popierają władzę, spadek wskaźników gospodarczych niewiele pod tym względem zmienił. Dzieje się tak pod wpływem skutecznej propagandy, swoją rolę odgrywa też cenzura. Wspólnie z moim współautorem, amerykańskim politologiem Danielem Treismanem (profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles - "mediawRosji) sformułowaliśmy teorię opisującą tego rodzaju zjawisko. W przypadku pewnego rodzaju reżimów wskaźniki popularności władzy mogą rosnąć nawet w warunkach spadku poziomu życia. To tylko pozornie brzmi jak paradoks.

Szaniecka:
A dlaczego nie pokusić się o teraz  reformy, w takiej właśnie sytuacji gospodarczej i przy takich słupkach poparcia? Mówi o tym od dość dawna  Aleksiej Kudrin (były minister finansów - "mediawRosji"), popiera go Herman Gref  (prezes Sbierbanku - "mediawRosji"). O potrzebie reform mówili już chyba wszyscy… Wydaje się, że mamy najlepszy moment na ich rozpoczęcie. Jeśli pana interpretacja okaże się prawdziwa, to nie daj Boże, zahamowanie wzrostu gospodarczego może doprowadzić do niepokojów społecznych. Należałoby więc wykorzystać obecny moment, bo wydaje się idealny.

Z reform zrezygnowano jeszcze przed Krymem

Gurijew:
To jest szczególnie ważne pytanie, można na nie odpowiedzieć innym pytaniem: dlaczego za reformy nie zabrano się przed wydarzeniami na Krymie i w Ukrainie? Wówczas także, wiadomo było, iż gospodarka spowalnia, że dla realizacji dekretów majowych (seria dekretów podpisanych przez prezydenta Putina, w dniu objęcia urzędu prezydenckiego w maju 2012 roku, zawierały one szereg rozstrzygnięć socjalnych korzystnych dla obywateli - "mediawRosji") koniecznie są reformy, wzrost wydajności pracy oraz inwestycje. Ale z obawy, iż reformy mogą zagrozić reżimowi nie zrobiono nic. Bo dla przeprowadzenia reform potrzebna byłaby walka z korupcją, rozwój realnego sektora gospodarki, ochrona konkurencji i prawa własności oraz budowa niezawisłego i sprawnego wymiaru sprawiedliwości. Reżim rosyjski wspiera się na monstrualnych rozmiarów sektorze publicznym i na cieszących się posłuchem skorumpowanych biznesmenach, więc takie reformy wstrząsnęłyby jego podstawami. Reformy są niejako zmaganiem się z samym sobą. Znamy wielu ludzi, którym lekarze zalecają, by powstrzymali się od jedzenia potraw tłustych i słodkich. Tłumaczą im, że muszą zredukować wagę. Pacjenci wiedzą, że powinni się zastosować do tych zaleceń, że to dla nich korzystne, a jednak z jakiegoś powodu tego nie robią. Walka z nadwagą jest w pewnym sensie walką z samym sobą. Można stracić część siebie samego. Potrzebne są ogromne wyrzeczenia. Także nasze władze nie były na nie gotowe. Stąd rezygnacja z reform jeszcze w okresie sprzed aneksji Krymu.

Szaniecka:
Widzimy, jak państwo ucieka się coraz bardziej do ręcznego sterowania gospodarką. Jak zwrócił uwagę pana kolega, ekonomista Władisław Inoziemcew obserwujemy wybiórcze finansowanie przedsiębiorstw państwowych. Nie tylko ich, lecz także firm prywatnych powiązanych z władzą siecią różnorodnych i dziwnych zależności. Na naszych oczach powstają prawdziwe piramidy finansowe zagrożone spektakularnym krachem.

Gurijew:
Taki scenariusz jest prawdopodobny. Aktualna prognoza Ministerstwa Finansów, (można potraktować ją jako oficjalną)  zapowiada, że Fundusz Rezerwowy wyczerpie się w 2016 roku. Tymczasem do Funduszu Dobrobytu Narodowego (utworzony 1 lutego 2008 roku poprzez podział Funduszu Stabilizacyjnego na Fundusz Rezerwowy i wymieniony wyżej – "mediawRosji) wyciągnęły już ręce owe, powiedzmy to wprost, firmy ze znacznym udziałem kapitału państwowego powiązane z politycznym kierownictwem. Przecież gdzieś muszą znaleźć pieniądze, a skoro nie są one dostępne ani na rynku wewnętrznym, ani na zewnętrznym (dokąd nie zmieni się polityka zagraniczna państwa)… Dlatego konieczne będzie obniżanie emerytur. Jeśli emeryci przełkną pierwszą obniżkę, to przyjdzie następna. A jeżeli się nie zgodzą, to tak czy inaczej pieniędzy zabraknie.

W gospodarce, podoba nam się to, czy nie, działają prawa obiektywne. Jeśli nigdzie nie znajdziemy finansowania i skończą nam się pieniądze, to nie będziemy w stanie spłacać długów. Kropka. I w naszym wypadku, tak może się stać. Ale istnieje także szereg innych scenariuszy możliwego rozwoju wypadków. Na przykład władze w końcu zainicjują reformy, rząd może dojść do porozumienia z Zachodem, może też wzrosnąć cena ropy. Zdarzyć się może wiele, ale tak jak to wygląda obecnie, nie wiadomo jak zrealizować budżet rosyjski (przypuśćmy) w 2017 roku bez drastycznej redukcji wydatków.

Szaniecka:
Chciałbym jeszcze zapytać o Micheila Saakaszwilego i o reformy, jakie udało mu się wprowadzić w Gruzji. Jak realna jest dziś szansa, ze coś podobnego może się udać na Ukrainie?

Reformy Micheila Saakaszwilego

Gurijew:
Ja cenię wysoko jego osiągnięcia. Saakaszwili przeprowadził reformy, wydał wojnę korupcji. Stanowi to ważny precedens. Chciałbym zauważyć, iż gdy je realizował, mniej więcej 10 lat temu rosyjskie elity polityczne uważały, że w Rosji korupcji zwalczyć się nie da, uznano, że zwyczajnie to niemożliwe. Tymczasem przykład Gruzji pokazuje, że nawet kraj uważany za bardziej skorumpowany niż Rosja, w ciągu zaledwie kilku lat był w stanie z korupcją rozprawić się radykalnie. A to oznacza, że w innych krajach post-sowieckich również jest to możliwe.

Pomińmy państwa bałtyckie, w nich nastąpiła całkowita zmiana sytuacji. Ale tak jak w Gruzji, sukces w walce z korupcją możliwy jest do osiągnięcia także na Ukrainie, a przynajmniej w niektórych regionach. Gdyby to się udało, dla władz rosyjskich byłby to silny cios. Nawet od nich samych nie słyszmy, iż są wspaniałe, kompetentne i uczciwe. Władze rosyjskie podkreślają, iż bez nich może być tylko gorzej. Tak działa rosyjska propaganda, lansując z pozoru wiarygodną tezę, że „ci którzy przyjdą po nas będą jeszcze gorsi, mniej kompetentni i bardziej skorumpowani”. Kazus Ukrainy, o ile uda się jej zbudować nowoczesny europejski system zarządzania, pokonać korupcję i odwrócić negatywne trendy w gospodarce będzie potężnym ciosem podważającym legitymność mandatu rosyjskiej władzy.

Dlatego właśnie władzom Rosji zależy, by nie dopuścić do sukcesu reform na Ukrainie. Powiedzmy też jasno, że władze nasze dysponują olbrzymim arsenałem instrumentów dla realizacji tego celu. Całkiem możliwe, że Ukraina potknie się w rezultacie rosyjskich zabiegów i intryg i jej walka z korupcją oraz wysiłki gospodarcze doznają niepowodzenia. Dlatego też uważam, że jednym z zasadniczych punktów odniesienia dla systemu politycznego Rosji będą rezultaty reformatorskich działań Saakaszwilego. I odpowiedź na pytania, czy uda mu się powtórzyć gruziński sukces w Odessie i czy Kijów zdoła pokonać korupcję, gruntownie polepszyć warunki dla inwestowania itd.?

Szaniecka:
Mówiliśmy o walce z korupcją i wielu innych sprawach. Nie mogę jednak nie spytać o pański artykuł w "The New York Times". Napisał pan, że Rosji potrzebny jest swego rodzaju plan Marshalla. Poproszę o więcej szczegółów. Co proponuje pan dla dzisiejszej Rosji? 

Pomoc dla Rosji

Gurijew:
Gdy w Rosji dojdzie do zmiany reżimu, nowe władze będą musiały zmierzyć się z masą problemów, potrzebne będą pieniądze i reforma instytucji państwa. Trzeba będzie rozstrzygnąć jakie elementy instytucjonalne odziedziczone z przeszłości będą nadawały się na budulec dla nowych struktur, na kim można się będzie oprzeć. Przydałoby się, a pod wieloma względami będzie to wręcz konieczne, by w kierunku nowych rosyjskich władz wyciągnięto pomocną dłoń. Nie chodzi tu o przeznaczenie dla Rosji kwot porównywalnych do funduszy zainwestowanych w zniszczoną po drugiej wojnie światowej Europie. Jednak Zachód mógłby Rosji zapewnić wsparcie w budowaniu infrastruktury, instytucji publicznych i administracji. Leży to przede wszystkim w interesie Zachodu, Rosja agresywna kosztuje Zachód więcej od Rosji pokojowej, dostatniej i demokratycznej. Rozumieją to wszyscy, w tym tacy obywatele rosyjscy jak my oboje, ale też niektóre zachodnie koła  polityczne. Nikt nie chce mieć przecież do czynienia z agresywnym, wpędzonym do narożnika państwem dysponującym bronią jądrową. Światu zależy, by Rosja prowadziła politykę pokoju i rozkwitała gospodarczo.

Obawiam się, że politycy amerykańscy i europejscy nie przywiązują do tego dostatecznej wagi, nie czynią odpowiednich przygotowań i skupiają się na innych problemach. To prawda, w różnych punktach świata istnieją dziś ogromne napięcia. Jednak dla nas jest najważniejsze, by nie przeoczono, iż niestety także Rosja oczekuje pomocy. Świat powinien być zdolny do jej okazania, jeśli chce by Rosja budowała dostatek i pomagała budować pokój. Swoją rolę do odegrania ma Zachód i Wschód. Widzę tu także miejsce dla Chin zdolnych do wsparcia odbudowy rosyjskiej gospodarki, do wsparcia starań o dobrobyt i wzrost gospodarczy.

Tłumaczenie: Maciej Górski, ZDZ

Transkrypcja telewizyjnego wywiadu z Siergiejem Gurijewem została opublikowana na portalu stacji telewizyjnej "TV DOŻD'". Tekst dostępny jest wyłącznie dla subskrybentów: http://tvrain.ru/teleshow/money/sergej_guriev_intervju_dozhdju-390725/






*Siergiej Gurijew (ur. 1971), wybitny ekonomista rosyjski średniego pokolenia. W latach 2004-2013 rektor Rosyjskiej Szkoły Ekonomicznej. Autor licznych tekstów naukowych publikowanych w Rosji i na całym świecie. Zajmował się publicystyką na lamach popularnych mediów, na antenie radia "Echo Moskwy" i w gazecie "Wiedomosti". Zwolennik radykalnych reform ekonomicznych. Uczestniczył w pracach komisji ekspertów analizujących na polecenie prezydenta Miedwiediewa t.zw. II proces w sprawie Jukosu. Po powrocie do władzy Władimira Putina Komitet Śledczy przesłuchiwał Gurijewa podejrzewając, iż byli szefowie Jukosu wynagradzali go finansowo za pracę w komisji. W 2013 roku, obawiając się aresztowania wyjechał z Rosji do Francji. Obecnie jest profesorem Szkoły Nauk Politycznych w Paryżu Science Po.




*Natalia Szaniecka, rosyjska dziennikarka telewizyjna. Obecnie prowadzi programy informacyjne i ekonomiczne w opozycyjnej stacji telewizyjnej "TV DOŻD'"





















Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com







2 komentarze:

  1. trochę bujania w obłokach. ,,Nikt nie chce mieć przecież do czynienia z agresywnym, wpędzonym do narożnika państwem dysponującym bronią jądrową. Światu zależy, by Rosja prowadziła politykę pokoju i rozkwitała gospodarczo.'' Pewnie, że całemu cywilizowanemu światu na tym zależy, ale czy dawaliście ku temu przykład przez cały XX wiek?

    Plan Marshalla zadziałał, bo nazistowskie Niemcy zostały pokonane i rozbite, a potem zbudowane od nowa. Nie da się zbudować normanej Rosji na nienormalnym fundamencie quasi-państwa-mafii, jakim jest teraz. Sami tego nie potraficie zrobić, więc albo będzie dryf jak dotąd, albo rozpad, i byćmoże za kikadziesiąt lat coś z tego wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak naprawdę każda próba modernizacji Rosji kończyła się katastrofą. Jeśli już przyniosła jakieś efekty to bardziej skutkowały wzmocnieniem aparatu władzy i umacnianiem reżimu niż demokratyzacją. W dzisiejszych warunkach prędzej skończy się to rozpadem kraju niż zreformowaniem kraju. Kraj o tak ogromnym terytorium musiałby mieć PKB na poziomie Chin lub USA żeby myśleć o dostatnim żywocie swego społeczeństwa. NIe da się zreformować kraju tak ogromnego terytorialnie bo taki kraj potrzebować zawsze będzie ogromnych nakładów na wojsko. Zresztą, reformy nie polegają na produkcji zapisanego przepisami papieru tylko na przekonaniu ludzi do potrzebnych zmian, a to w Rosji raczej nigdy nie nastąpi

    OdpowiedzUsuń