sobota, 13 czerwca 2015

Bez zapasu wody, świeczek, bateryjek nie da się żyć…



Jeszcze półtora roku temu życie w Ługańsku biegło utartym szlakiem. Mieszkańcy miasta nigdy nie doświadczyli szczególnego dobrobytu,  jednak potrafili funkcjonować w otaczającej ich rzeczywistości. Ich dotychczasowy świat zburzyła wojna.  W nowych realiach samozwańczej Lugańskiej Republiki Ludowej musieli nauczyć się żyć. Autorka tekstu, Żenia Krawczenko opisuje, jak wygląda teraz ich życie codzienne. Koniecznie trzeba zrobić zapasy wody, świeczek, baterii do latarek. W aptekach brakuje lekarstw, więc by je zdobyć, trzeba skorzystać z okazji, gdy ktoś jedzie do Rosji. Miejscowe władze wystawiają dokumenty uznawane tylko na terytorium republiki. Życie w Ługańsku biegnie dalej. Ludzie żenią się, rozwodzą, rodzą dzieci, świętują urodziny, chorują, chodzą do pracy…




Autorka:  Żenia Krawczenko




Najważniejsze, żeby zrobić zapas wody. Krany w domu mogą pozostawać suche przez kilka dni.


 


Na co trzeba być przygotowanym w stolicy samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej.



Władze samozwańczych Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej przed kilkoma dniami ogłosiły projekt poprawek zmieniających konstytucję Ukrainy. Dzięki ich przyjęciu, ich zdaniem, powstaną warunki, by obie republiki pozostały w składzie Ukrainy. Na ile życie codzienne na terenach kontrolowanych przez rząd w Kijowie różni się od życia po przeciwnej linii frontu. List mieszkanki Ługańska opowiada o panujących w mieście warunkach życia.



W dzisiejszych czasach życie w Ługańsku wymaga odpowiedniego przygotowania. Ważna jest strona materialna i psychologiczna. Postaram się zachować obiektywność i unikać ocen. Piszę dla tych, którzy wyjechali dawno i zastanawiają się nad powrotem, lub po prostu chcą zorientować się, jak wygląda sytuacja. Nie będę więc w ogóle pisać o polityce.


Woda, prąd i telefony


Każdego dnia o dowolnej porze mogą wyłączyć prąd. Potem znów go włączą, pytanie tylko kiedy. Należy zawsze posiadać zapas bateryjek do latarek, świeczek, albo nafty do lampy naftowej. Wszystkie te rzeczy są deficytowe, nie da się ich zwyczajnie kupić. Jeśli zobaczycie  je w sklepie, trzeba kupować na zapas.

Woda w mojej dzielnicy pojawia się na dwie godziny rano i na dwie godziny wieczorem. Taka jest norma. Często bywa tylko rano, albo tylko wieczorem. Ciśnienie w kranach czasami bywa wystarczające, niekiedy woda ledwie kapie. Jeśli chce się coś wyprać w pralce, należy odgadnąć odpowiednią porę. Praktycznie wszystkie domowe garnki i naczynia napełnione są wodą. Dodatkowo mamy 20 butelek plastikowych oraz 80 litrowy bak, wszystkie pełne. Bez zapasu wody nie da się żyć. Zdarzało się, że wodę wyłączano na trzy dni, lub dłużej.

Za to gaz był przez cały czas, nigdy go nie wyłączano. Ale zdarzało się, że ciśnienie było słabe. Ale nigdy nie pozbawiono nas gazu całkowicie.

Co jakiś czas przestaje działać łączność komórkowa. Każdy musi mieć po kilka sim kart. Zazwyczaj korzystamy z sieci MTS i Life. Sieć Kyivstar nie działa. Opłatę za telefon można wnieść w rozstawionych po mieście terminalach. Prowizja wynosi ok. 5 hrywien.  Tradycyjne telefony funkcjonują, ale kiedy wyłączają światło, po jakimś czasie przestają działać. Z komórkami jest podobnie, kiedy zostaje wyłączone światło, po chwili znika łączność MTS. Sieć Life wytrzymuje dłużej, ale jakość jej połączeń jest zdecydowanie gorsza.
Przy okazji opowiem o opłatach mieszkaniowych. Dla mieszkańców Ługańska mieszkania i usługi komunalne są płatne. W punktach, gdzie wnoszone są opłaty zawsze stoją długie kolejki, może z tego powodu płacą nie wszyscy. Kontrolerzy miejscy chodzą po domach i mieszkaniach, kontrolują liczniki, za niepłacenie wyłączają prąd i gaz. Tak robią w domach prywatnych, teraz coraz częściej wyłączają w mieszkaniach. Taryfy odpowiadają stawkom ukraińskim.


W kolejce po zasiłek


W ciągu ostatnich dwóch miesięcy (kwiecień i maj) wypłaty zasiłków socjalnych odbywały się regularnie. Emerytury są takie same, jak przed wojną. Do niedawno mieliśmy w tej dziedzinie pełny chaos, na razie jednak nie będzie wyrównywane zadłużenie z poprzednich miesięcy. Wypłacane są zasiłki na dzieci, jednak opóźnienia pod tym względem sięgają pół roku. W maju wypłacono je za listopad-luty. Żeby otrzymać zasiłek, należy założyć w banku specjalny rachunek, potrzebne jest też podanie do dzielnicowego wydziału opieki społecznej. Potem jest ono przekazywane do Ukraińskiego Funduszu Społecznego. Po odbiór zasiłków trzeba stać w kolejce po 2-3 dni. Emerytury wypłacane są na tym samym poziomie, co przed wojną. Jednak na razie nie są wypłacane zasiłki za poprzednie miesiące, mała szansa, że to zadłużenie zostanie uregulowane.

Pracę można znaleźć w firmach prywatnych i w jednostkach budżetowych. Najczęściej poszukiwani są ludzie o takich zawodach, jak pielęgniarka, kasjerka, kelner, fryzjer, budowlaniec. Pracownicy w sferze budżetowej nie dostają pensji. W lutym nauczycielom i lekarzom wypłacono pensje za wrzesień, w marcu za pół października. Przed 1 maja lekarze dostali 23% swoich pensji za listopad. Wypłacono im po 150-200 hrywien (25-34 złote). Podobną wypłatę nauczyciele dostali w środku maja.

Swoje wynagrodzenia otrzymują zatrudnieni przez sektor prywatny. Sprzedawczyni, kasjerka, barman, kelner, sprzątaczka zarabiają ok. 1000 hrywien (170 złotych). Zdarzają się i mniejsze pensje, po 300, 600, 700 grywien.


Nasze ceny - na co nas stać...


Poziom cen jest nieco niższy niż w Rosji, jednak o wiele wyższy, niż na Ukrainie. Oto przykłady niektórych cen (1 zloty = 5,7 hrywny)

Parówki - 80 hrywien
Sok - 30-40 hrywien
Czekoladowe cukierki - od 80 hrywien
Coca-cola - 0,5 litra od 20 hrywien
Chleb - 5-6 hrywien, ekonomiczny - 3 hrywny
Cukier - 21023 hrywny
Mleko - 13 hrywien
Masło - 25 hrywien paczka
Jajka - 2,5 hrywny sztuka
Kartofle - 12 hrywien
Mydło gospodarcze - 8-15 hrywien kawałek
Szampon - od 40 hrywien za tani rosyjski
Pasta do zębów - 35-40 hrywien

Są to ceny na bazarze. Ale i tak, żeby znaleźć wiele artykułów trzeba się nabiegać, szukać. Jeśli uda się znaleźć coś deficytowego, trzeba kupować na zapas. W supermarketach także nie wszystko da się kupić,  ceny w nich są zwykle o 5-10 hrywien wyższe.


USG w trzech miejscach 


Sytuacja z lekarstwami wygląda gorzej. W aptekach nie ma waty i spirytusu, waleriany, analginu, szeregu prostych preparatów. Bywa, że coś uda się znaleźć, trzeba wcześniej obdzwonić szereg aptek i dopytać się. Lekarstwa specjalistyczne niezbędne w leczeniu chorób serca, nerek, nadciśnienia można znaleźć w sieciach społecznościowych, albo zamawiać u ludzi jeżdżących do Rosji.



Posterunek kontrolny Ługańskiej Republiki Ludowej na północy regionu. Nocą obowiązuje to godzina policyjna. 



Parę słów o medycynie. Szpitale pracują, choć brakuje wielu lekarzy. Dla przykładu, w jednej z przychodni endokrynolog przyjmuje 3 razy w tygodniu, rejestracja wydaje zaledwie 10 numerków. Żeby je zdobyć, trzeba przyjść do przychodni o 6 rano i odstać kilka godzin w kolejce. Przychodnie funkcjonują, pacjentów jest bardzo dużo, można tez wezwać do domu pogotowie ratunkowe (na razie bezpłatnie). USG można zrobić w trzech miejscach. Nie ma klinik prywatnych.


Jak zdobyć rosyjski dyplom?


W szkołach i uczelniach w dalszym ciągu funkcjonują klasy ukraińskie i katedry języka ukraińskiego. Zapewne, informacje o skandalach z naszymi dyplomami rozeszły się szeroko. Na razie trudno powiedzieć, by dyplomy rosyjskie były wydawane masowo. Niektórzy studenci uczelni rolniczej otrzymali dyplomy uczelni z Woroneża, ale jeśli orientuję się w sytuacji, studenci sami zajęli się wszystkimi kwestiami organizacyjnymi, pojechali do Woroneża, załatwili dokumenty, itd. Części uczniów udało się wyjechać, by zdać ukraiński egzamin "ENO" (Зовнішнє незалежне оцінювання), niektórym udało się dotrzeć do Rosji by zdać państwowy egzamin EGE. Ale 90% absolwentów szkół i uczelni otrzyma tylko dokument potwierdzający zdobyte wykształcenie wydany przez ŁRL i ważny na jej terytorium. W jednej z uczelni Ługańska studentom zaproponowano, by pozostali w niej jeszcze przez rok i po wpłaceniu opłaty uzupełniającej, otrzymali dyplom rosyjski (9000 hrywien). Podobno uczelnie zawarły odpowiednie porozumienie. Pojawiła się także inna możliwość, studentom proponowano, by pojechali do Rosji i samodzielnie próbowali dogadywać się z uczelniami. W takim wypadku, by otrzymać dyplom rosyjski trzeba zdać uzupełniające egzaminy z przedmiotów. W przeciwnym wypadku studenci mogą otrzymać tylko dyplom ŁRL.

Studenci w tej kwestii mają różne poglądy. Wielu realistycznie ocenia sytuację, wystarczą im dyplomy wydane przez ŁNR. Znajoma studentka powiedziała mi, iż w żadnym wypadku nie zamierza się przenosić z Ługańska, więc lokalny jej wystarczy. Inna z kolei, uczy się dalej, na innym wydziale, kierunek bardzo ją interesuje, nie przejmuje się, że dyplom nie będzie uznawany poza Ługańskiem. Wśród studentów słychać głosy oburzenia, w związku z tym, iż nie stworzono możliwości bezpłatnego zdobycia rosyjskiego dyplomu. W nowym roku akademickim będzie prowadzona rekrutacja we wszystkich działających uczelniach. Wciąż stosowane są ukraińskie programy nauczania, także podręczniki. System oświatowy w Ługańsku w przyszłym roku będzie finansowany przez budżet, będą także działały kierunki płatne. Na razie jednak o konkretnych sumach nie mówi nikt.


Dokumenty


To na pewno najbardziej skomplikowany fragment ługańskiej rzeczywistości.

Na miejscu brak blankietów ukraińskich paszportów (w naszych realiach chodzi raczej o dowody osobiste - "mediawRosji"). Jeśli ktoś ma ukończone 16 lat i zgubił paszport dostanie wyłącznie dokument ŁRL ważny tylko na jej terytorium. Do dawnego paszportu ukraińskiego można samodzielnie wkleić zdjęcie odpowiadające wiekowi właściciela - 25, lub 45 lat. Jednak z takim dokumentem nie da się wjechać na Ukrainę. Za to bez wklejonego zdjęcia nie wpuszczą do Rosji. Wydawane są świadectwa ślubu, rozwodu, śmierci, jednak na terytorium Ukrainy nie są one uznawane. Z miejscowym świadectwem urodzenia nie da się przewieźć dziecka na terytorium Ukrainy.


To już nie jest stary Ługańsk


Nastroje wśród mieszkańców Ługańska są różne. Niektórzy aktywnie wspierają obecny reżim, wierzą, że wszystko się ułoży, potrzeba tylko trochę cierpliwości. Ale są też wściekli na Rosję, czekali iż region zostanie do niej przyłączony, i że nastąpi raj socjalny. Niektórzy odczuwają nostalgię, stare życie było w porządku, kiedyś zapewne wróci. Życie w Ługańsku biegnie dalej. Ludzie żenią się, rozwodzą, rodzą dzieci, świętują urodziny, chorują, chodzą do pracy, w dni wolne od pracy grillują szaszłyki. Pojawiło się o wiele więcej wolontariuszy. Ludzie chętniej się spotykają, kontakty między sąsiadami stały się bliższe, łatwiej poznać nowych ludzi. Miasto wciąż żyje, ludzie dają sobie radę. Komuś wiedzie się lepiej, komuś gorzej. Ale to już nie jest stary Ługańsk,  znany nam i kochany przez mieszkańców..

Nasze miasto przypominam dziś znajomego człowieka, z którym na jakiś czas utraciliśmy kontakt. W tym czasie przeszedł on ciężką chorobę, stracił pracę. Teraz porusza się z trudem, trochę  kuleje, pomaga sobie laską,  uśmiecha się, ale w jego oczach widać smutek. Trochę się denerwuje, kiedy ludzie dowiadują się o jego problemach.

Ale wciąż pozostaje dla nas kimś bliskim, zasługuje na naszą miłość, trzeba się nim opiekować bez względu na okoliczności.


Tłum.: ZDZ


Oryginał ukazał się portalu svoboda.org
http://www.svoboda.org/content/article/27063650.html




O Ługańsku na "Media-w-Rosji"



Z każdym dniem sytuacja ludności w położonym na wschodzie Ukrainy Ługańsku staje się coraz bardziej dramatyczna. W okupowanym przez separatystów i obleganym przez oddziały ukraińskie mieście nie ma prądu, wody i łączności ze światem zewnętrznym. Nie wywożone są śmieci, w gruzach leżą miejscowe placówki oświatowe. Ługański dziennikarz Andriej Dechtiarienko, choć opuścił miasto, obserwuje rozwój sytuacji. W rozmowie telefonicznej z radiem Swoboda opowiedział, jak wygląda życie w udręczonym Ługańsku.  



Od tygodnia przeciwnicy władz w Kijowie okupują w Ługańsku budynek obwodowego zarządu ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa SBU. Mumin Szakirow z Radia Svoboda przepytał ługańskiego socjologa i prawosławnego duchownego Jewgienija Gnatienko co to znaczy być patriotą Donbasu i dlaczego wschodniej Ukrainie tak trudno porozumieć się z zachodnią.









Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com






1 komentarz:

  1. Wg NYT http://fakty.interia.pl/new-york-times/news-gigantyczny-problem-ukrainy-owoce-gnija-na-polkach,nId,1834760 ceny na Ukrainie nie sa niższe: cukierki 200, chleb 7

    OdpowiedzUsuń