niedziela, 2 marca 2014

Jaką cenę zapłacimy za ukraińską awanturę?

Ukraińska awantura przyniesie Rosji poważne następstwa. Polityk i publicysta Leonid Gozman przede wszystkim obawia się konsekwencji w polityce wewnętrznej. Jego zadaniem dalsze zaostrzenie kursu będzie nieuniknione. Rosję czeka umocnienie policyjnych mechanizmów kontroli nad społeczeństwem, więcej cenzury, militaryzacja nauki, emigracja młodzieży i rosnące zacofanie kraju. 


Stało się. I nie wiadomo, czym to się skończy. Upłynęło 25 lat, odkąd wyszliśmy z Afganistanu. Pora na coś nowego.

Najbardziej obrzydliwe jest w tym kłamstwo. Faszyści, banderowcy, pogromy. Potrzebujemy naszych wojskowych w związku z niebezpieczeństwem, jakie zawisło nad naszymi wojskowymi. Wszyscy pod tym względem jesteśmy jednomyślni. Jeden do jednego.


Nieuniknioną konsekwencją ukraińskiej awantury będzie dla Rosji
zaostrzenie kursu w polityce wewnętrznej i nasilenie represji wobec opozycji. 

Jak razie wydarzenia rozwijają się w zgodzie z najgorszym scenariuszem. Zbuntowane regiony nie oddzielają się, a stwierdzają nielegitymność Kijowa, to znaczy, że nasz dzielny i wierny przyjaciel Janukowicz będzie teraz zgłaszał pretensje do całej Ukrainy. Kijów, rzecz jasna, nie uznaje kreatur typu Aksjonowa (premier Krymu – „mediawrosji”). Mamy do czynienia nie ze zwykłą dyslokacją naszych sił zbrojnych w obcym kraju – tam toczy się prawdziwa wojna. Ładunek 200 (tak nazywano w czasach wojny w Afganistanie trumny z martwymi żołnierzami – „mediawrosji”), ranni. Zeszłym razem toczyła się tam do 1953 roku.

W porządku, Ukraińcy sami dokonają wyboru, będą bić się, czy ogłoszą kapitulację, z kim i na jakich warunkach się będą gotowi się porozumieć.

Ale czym zapłacimy my?


Nie będę wypowiadał się na temat gospodarki w warunkach realnej recesji, pod tym względem wolę posłuchać specjalistów.

Czy spotka nas izolacja na arenie międzynarodowej? Nie jest to oczywiste. Świat demonstruje swoje oburzenie z powodu naszego wojskowo-sportowego święta „Wiosna” (Aksjonow, jeśli ktoś nie pamięta), ale równocześnie ma do rozwiązania więcej ważnych problemów - Syria, Iran, Korea Północna. I potrzebuje nafty oraz gazu. Pozostają sprawy, na które reżim może nie zwracać uwagi – kwestia wizowa (ale nie dla wszystkich), rezygnacja z różnego rodzaju programów kulturalnych, oświatowych, wymiany naukowej, itd. Wygnają nas pewnie z grupy G-8. Jak się wydaje, nie uda się uniknąć zimnej wojny, ale Zachód nie zdecyduje się na podjęcie bardziej zdecydowanych działań.

Dokręcanie śruby….


Nieuniknione za to okażą się następstwa wewnątrz kraju i zetkniemy się z nimi niezależnie od przebiegu wojny.

Po pierwsze ulegnie zaostrzeniu kurs władz w polityce wewnętrznej. Opozycjoniści - i tak traktuje się ich jak wrogów Ojczyzny, teraz jednak, staną się ofiarą „prawa czasu wojny”. Zaostrzeniu ulegnie cenzura, już w ogóle nie będziemy mieli czym oddychać. Nasze życie zostanie ujęte w duchowe klamry, podporządkowane tradycyjnym wartościom i symfonii wykonywanej przez władze

Po drugie, nieprzyjemności mogą się spodziewać ci wszyscy, którzy utrzymują kontakty z cudzoziemcami. Podsłuch, obowiązkowe sprawozdania po każdym spotkaniu (w niektórych instytutach domagają się tego już teraz) i innego tego rodzaju przyjemności, tak dobrze znane każdemu, kto zdążył popracować przy władzy radzieckiej. Można się spodziewać wprowadzenia wiz wyjazdowych. W organach pracuje u nas wystarczająca liczba funkcjonariuszy (dla wielu stalinowski SMIERSZ to symbol oddania i bohaterstwa), sam zdążyłem to poczuć na sobie. Teraz znajdą pole do działania.

Po trzecie doświadczymy militaryzacji nauki i systemu kształcenia. Prace naukowe związane z obronnością, to prawdę mówiąc jedyny rodzaju nauki zrozumiały dla władzy. I to oznacza, że pozostali mogą się uspokoić i poszukać sobie pożytecznego dla kraju zajęcia. Nieunikniona militaryzacja gospodarki jeszcze bardziej obniży poziom konkurencji.

Po czwarte, emigracja. Rezultaty niedawnego badania mówią o tym, iż 39% młodzieży, i to tej bardziej wykształconej, myśli o emigracji. Z 40% zaraz zrobi się 80%. Co najważniejsze, wielu nie poprzestanie na rozmowach, zabiorą się do dzieła. Będziemy częściej za granicę wywozić dzieci, nie wszyscy maja ochotę na wychowywanie chłopców, tak by w przyszłości gotowi byli do obrony rodaków w którymś z braterskich dla nas krajów.

Po piąte. Wszystko to, o czym pisałem poprzednio sprawi, że staniemy się jeszcze bardzie zacofani. Będziemy mieli pozbawiony wewnętrznej konkurencji system autorytarny z archaiczną ideologią. Doświadczymy spadku wartości kapitału ludzkiego, utracimy zdolność do konkurowania z innymi. Jedną z możliwych konsekwencji będzie dalsze staczanie się w objęcia dyktatury, inną wybuch.
Pierwszego marca 1881 roku bomba Hryniewieckiego zniszczyła nadzieję na Konstytucję i rozwój w pokoju. Potem czekała nas już rewolucja. Kiedy piszę te słowa znów mamy 1go marca.



*Leonid Gozman (1950), polityk i publicysta, od czasów pieriestrojki związany z demokratyczną formacją Jegora Gajdara i Anatolija Czubajsa. Były współprzewodniczący liberalnej partii Sojusz Sił Prawicowych. 






Oryginał tekstu można znaleźć pod adresem: http://www.echo.msk.ru/blog/leonid_gozman/1269692-echo/




2 komentarze:

  1. Brakuje mi linków do oryginałów. Nie ma jak cytować :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Już poprawiliśmy, wcześniej nie zwracaliśmy na to uwagi, więc w starszych postach zdarza się, że brakuje adresu orygnału, teraz już dodajemy go zawsze. Przepraszamy !

    OdpowiedzUsuń