Spadek cen ropy naftowej
oznacza poważne kłopoty dla budżetu Rosji. Ministerstwo finansów opowiada się
przede wszystkim za cięciami wydatków. Potrzebne będą także pożyczki zaciągane
za granicą. Polityczne ryzyko oznacza jednak, iż ich cena będzie wyższa, niż
jeszcze przed kilkoma laty. Były zastępca prezesa Banku Centralnego Rosji Siergiej
Aleksaszenko uważa także, iż władze finansowe popełniają błąd, ograniczając się
jedynie do posunięć oszczędnościowych. Jego zdaniem Rosji nie zaszkodziłby wyższy
deficyt budżetowy, na poziomie 4-5%. Umożliwiłby on podjęcie kroków mających na
celu stymulowanie gospodarki. Podobną strategię przyjęły Stany Zjednoczone po
kryzysie 2008 roku i odniosła ona sukces.
Z Siergiejem
Aleksaszenko rozmawiał Arnold Chaczaturow
Spadek cen ropy naftowej oznacza, iz wpływy do budżetu Rosji zmniejszyły się o 12-13 miliardów dolarów. |
Siergiej Aleksaszenko: Z
czterech liter ułożyć słowo „szczęście”
Rosja
wraca na rynek pożyczek zagranicznych na niekorzystnych dla siebie warunkach –
wierzyciele zagraniczni domagają się rekompensaty za ryzyko polityczne.
Lecz
kredyty to tylko instrument dla uzdrowienia gospodarki i można go wykorzystywać
na różne sposoby. Przypomnijmy sytuację z lat 90-tych, gdy kraj znalazł
się na łasce i niełasce międzynarodowych
organizacji finansowych.
Kluczowa rola przypada dziś Ministerstwu Finansów. Jego zdaniem sytuację można ustabilizować wyłącznie na drodze ograniczania wydatków budżetowych i uchwalenia nowych podatków. To oznacza rezygnację z wysiłków na rzecz stymulacji wzrostu. Ekonomista Siergiej Aleksaszenko podzielił się z „Nową Gazietą” swoją opinią o rządowych planach antykryzysowych.
Arnold
Chachaturow:
Pisał
Pan niedawno, że cięcia budżetu uważa Pan za szkodliwe dla gospodarki. Dlaczego
w obecnych warunkach zwiększanie deficytu budżetowego miało by być lepszym wyjściem?
Siergiej
Aleksaszenko:
Gdy
gospodarka doznaje zapaści wskutek spadku popytu wewnętrznego, cięcie wydatków
z budżetu staje się przyczyną nasilenia tego spadku. Dlatego klasycznym
wyjściem z sytuacji jest zwiększenie deficytu budżetowego. Rosyjskie zadłużenie
wewnętrzne wynosi mniej niż 15% PKB, więc nie istnieje niebezpieczeństwo iż
wpadniemy w nadmierne zadłużenie. Nawet dług na poziomie 30% PKB jest
całkowicie bezpieczny, o ile nie ma charakteru długoterminowego.
W
obecnej sytuacji nie wolno popychać gospodarki dalej ku recesji ,lecz spróbować
ją pobudzić. Taką właśnie drogę obrały USA w kryzysie roku 2008. Amerykańska gospodarka
wyszła z recesji w roku 2010 i rośnie do dziś. Europa wybrała zmniejszanie
deficytu, cięć budżetowych i podwyższania podatków i do tej pory nie może w
żaden sposób powrócić na drogę równomiernego wzrostu.
Jestem
zdania, że deficyt na poziomie 5% w roku bieżącym i 4% w przyszłym byłby całkiem niegroźny.
Chaczaturow:
Czy strach władz przed niekontrolowanym
deficytem budżetowym to jakaś konsekwencja traumy niewypłacalności z lat
90-tych?
Pamięć o kryzysie 1998 roku
Aleksaszenko:
Tak, to
pamięć o kryzysie roku 1998. Co prawda ona się zaciera, w Ministerstwie
Finansów brak już uczestników tamtych
wydarzeń. Zadłużanie budżetu – to tylko jeden z instrumentów. USA posługując
się nim zbudowały największy chyba najtrwalszy segment światowego rynku
finansowego. Cieszy się on zaufaniem inwestorów. Rosja posługiwała się tym samym
instrumentarium, doprowadziła jednak w roku 1998 do niewypłacalności. Stąd wniosek,
że nie ważne są zalety danego instrumentu, lecz to jak ktoś potrafi się nim posługiwać.
Pożyczki z lat 1996-8 zaciągano na krótki termin, najczęściej do roku i co
tydzień należało spłacać miliard
dolarów. Nikt nie dbał wówczas o ściąganie podatków. Dziś dyscyplina podatkowa wygląda zupełnie
inaczej. Mamy więc do czynienia z dwoma zupełnie różnymi wyzwaniami: w roku
1998 musieliśmy zaprowadzić porządek w sferze budżetowej, dziś natomiast musimy
zapewnić gospodarce impuls wzrostu. Nie da się tego osiągnąć poprzez cięcia
wydatków budżetowych, uzyskamy bowiem impuls ze znakiem ujemnym.
Chaczaturow:
Jaki jest
pożytek z wydatków budżetowych skoro wszyscy wytykają ich nieefektywność?
Aleksaszenko:
Jeśli
wszystkie wydatki byłyby nieefektywne, to należałoby w ogóle zrezygnować s
uchwalania od budżetu. Ta zastrzeżenie nie jest prawdziwe dla wszystkich
wydatków. Oczywiste, powinno zależeć nam
na tym, by wydatki były efektywne. Jeśli
będziemy umieli poprawić wydatki
nieefektywne, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby odzwierciedlić to w budżecie.
Nie może być tak, że uchwala się budżet, a miesiąc później odkrywa się
nieefektywność 10% wydatków.
Po wtóre
samo Ministerstwo Finansów nie wie które konkretnie wydatki podda cięciom zgodnie ze swoim zamiarem ich
10-procentowej redukcji. Mówi więc wszystkim podmiotom: pieniędzy będzie mniej,
sami decydujcie na czym oszczędzać. Ani słowem o nadzorze nad cięciami.
Ministerstwo nie ma na ten temat zdania i nie chce mieć. To zupełnie głupie i kapralskie
podejście.
Prywatyzacja?
Chaczaturow:
Czy
szeroka prywatyzacja majątku państwowego nie byłaby bardziej sensowna?
Aleksaszenko:
Prywatyzacja
to jeden ze sposobów finansowania deficytu budżetowego, ale nie źródło dochodów
budżetowych. Na prywatyzację składają się dwa elementy: finansowy (uzyskanie
dochodu z prywatyzacji aktywów) i instytucjonalny (rezygnacja państwa z
władztwa nad gospodarką). O ile mi wiadomo nie bierze się dziś pod uwagę
oddania kontroli nad „Rosnieftem”, bankiem VTB czy „Aerofłotem”. Nie
przypominam sobie w ogóle, aby państwo pozbyło się jakichś znaczących firm w
ciągu ostatnich 15 lat, natomiast weszło w posiadanie co najmniej dziesięciu.
Paradygmatem obecnej władzy jest państwo w roli posiadacza pakietu
większościowych udziałów w „atrakcyjnych aktywach”. Dlatego nie dyskutuje się o
instytucjonalnych aspektach prywatyzacji . W odniesieniu do jej strony
finansowej minister finansów Ulukajew powiedział wyraźnie, że budżet jest w krytycznej
sytuacji i pilnie potrzebuje pieniędzy.
Chaczaturow:
Czego można spodziewać się po wysiłkach
Ministerstwa Finansów mających na celu narzucenie większej dyscypliny w systemie
finansów publicznych? Można spodziewać się wręcz podniesienia podatków od osób i
przedsiębiorstw?
Podwyżka podatków?
Aleksaszenko:
Tu mamy
również do czynienia z dwoma kwestiami. Pierwsza to lepsza praca służb
podatkowych, jako postulat niezależny od sytuacji. Podatki powinni płacić bez
różnicy wszyscy, zgodnie z przepisami prawa
podatkowego. Kwestia druga, to ewentualne zwiększenie obciążeń
podatkami. Pamiętajmy, że w orędziu budżetowym latem ubiegłego roku prezydent
Rosji obiecał, że podatki do 2018 roku nie wzrosną. Ale już 11 dni później
deputowani do Dumy stwierdzili, że Ministerstwo Finansów wniosło projekt
podwyższenia podatków. W roku bieżącym Ministerstwo będzie wywierało mocny
nacisk, aby podatki podnieść. Szczególnie podatki od osób fizycznych, dla
przykładu postulowany jest wzrost akcyzy na paliwo. Również podwyższenie
składek na cele społeczne, które stało by się de facto podatkiem osobistym.
W mojej
ocenie podobne decyzje mogą poważnie uderzyć w reputację prezydenta, niemniej
doskonale rozumiem logikę postępowania Ministerstwa Finansów. Jego asekuracyjne
urzędnicze zachowanie jest całkowicie uzasadnione. Nie chce ono podejmować
rozstrzygnięć na własną rękę i przedkłada władzy na stół stojące do dyspozycji
opcje. Można zaciągać pożyczki, sprzedawać zasoby, podnosić podatki oraz ciąć
wydatki budżetu. Prezydent i premier będą musieli wybrać z tych czterech możliwości
najwłaściwszą kombinację. Będą mieli do dyspozycji cztery litery, z nich trzeba
będzie złożyć słowo "szczęście". To zadanie jest ponad siły
ministerstwa.
Chaczaturow:
Czy
warunki na jakich Rosja może uzyskać zagraniczne pożyczki są znacząco gorsze od
tych, które oferowano nam do roku 2013?
Pożyczki zagraniczne i rezerwy
Aleksaszenko:
Jeśli
ubiegającemu się o kredyt jest on bardzo potrzebny i jeśli jego dostęp do
rynków finansowych ograniczają sankcje, to inwestorzy sytuację tę wykorzystają.
Oprocentowanie rzędu 7% jest o wiele więcej niż oferowano za rosyjskie papiery
poprzednio. Niegdyś emisje Ministerstwa Finansów oprocentowane były na poziomie
3% czy 3,6%. Obecnie jednak z pieniędzmi jest bardzo krucho, a Rosja boryka się
z sankcjami. Dlatego sądzę, że można jeszcze pożyczać na 5 – 5,5%, tym
bardziej, że dług publiczny Rosji nie jest zbyt wysoki, bo pozostaje poniżej
15% PKB.
Chaczaturow:
Ale
inwestorzy zagraniczni nadal traktują rosyjskie aktywa z nieufnością.
Aleksaszenko:
W pierwszym rzędzie nieufnie odnoszą się do
rosyjskiego rynku akcji. One na dobrą sprawę nikomu nie są potrzebne. Natomiast
obrót rosyjskimi obligacjami, tak spółek jak i rządowymi przebiega w normie.
Chaczaturow:
W
budżecie na rok 2016 znajduje się zapis odnoszący się do pułapów emisji
obligacji skarbowych. Na rynku zagraniczny zagranicznym wynosi on 3 miliardy
dolarów, na wewnętrznym 300 miliardów
rubli. Czy to wystarczy?
Aleksaszenko:
Ministerstwo Finansów szacuje, że wpływy
budżetowe Rosji w następstwie spadku cen ropy zmniejszyły się o ok. ok. 1
biliona rubli czyli około 12 – 13
miliardów dolarów. To oznacza, że dla
sfinansowania zaplanowanych wydatków
budżetowych kwota $ 3 miliardów jest zdecydowanie za niska. Zauważmy
przy tym, że fundusze rezerwowe zostały maksymalnie wykorzystane. Przy ich
pomocy będzie możliwe pokrycie spodziewanej kwoty deficytu budżetu wysokości 2
bilionów. Jeszcze większy spadek dochodów wymagać będzie dodatkowych pieniędzy. Wtedy przyda się
dodatkowy bilion. Oczywiście można jeszcze głębiej sięgnąć do naszych rezerw,
ale wymagałoby to znaczącej decyzji politycznej. Z tego co mi wiadomo tak
prezydent, jak i Ministerstwo Finansów stoją na stanowisku, że rezerwy należy
chronić co najmniej do 2018 roku. Z tego wynika, że nie da się sięgać do nich co rok po kwoty wyższe niż
2,5 biliona rubli.
Chaczaturow:
Mówiło
się, że pożyczek należy szukać na rynku wewnętrznym ale u inwestorów chińskich
w juanach. Czy to nie jest alternatywa dla kapitału
zachodniego?
Aleksaszenko:
O azjatyckich inwestorach i juanach mówi się już
od dwóch lat, czyli odkąd rzucono hasło „powrotu na Wschód”. Nikomu jednak nie
udało się jeszcze od nich nic pożyczyć. Chińczycy to bardzo specyficzny rodzaj
inwestora. Ciągle jeszcze nie ma u nich pełnej swobody przepływu kapitału. Nie
słyszałem też, aby w swojej walucie byli aktywni na rynku Europy.
Autor:
Arnold Chaczaturow
Tłumaczenie:
Maciej Górski
Wywiad
ukazał się na portalu "Nowej Gaziety": http://www.novayagazeta.ru/economy/71704.html
*Siergiej Aleksaszenko (ur. 1959), ceniony rosyjski ekonomista orientacji liberalnej. W latach 1995-1998 pierwszy zastępca prezesa Banku Centralnego Rosji. Chętnie zajmuje się publicystyką na tematy gospodarcze, nie ukrywając swego krytycznego stanowiska wobec polityki Kremla.
*Siergiej Aleksaszenko (ur. 1959), ceniony rosyjski ekonomista orientacji liberalnej. W latach 1995-1998 pierwszy zastępca prezesa Banku Centralnego Rosji. Chętnie zajmuje się publicystyką na tematy gospodarcze, nie ukrywając swego krytycznego stanowiska wobec polityki Kremla.
"Media-w-Rosji" o gospodarce
rosyjskiej.
Po kilkunastu latach niebywałej koniunktury na rynku surowców
energetycznych rośnie prawdopodobieństwo, iż Rosja znów znajdzie się u
rozbitego koryta. Wybitny ekonomista Władisław Inoziemcew szuka odpowiedzi na
pytanie, jakie rezultaty dla gospodarki Rosji przyniosło 16 lat rządów
Władimira Putina. Rosja straciła wielką szansę na modernizację, by pójść drogą
Chin, lub Emiratów. Wraz ze spadkiem cen ropy obserwujemy cofanie się
wszystkich wskaźników gospodarczych do poziomów z początku lat dwutysięcznych.
W obliczu rosnącego kryzysu Kreml opanował stan paraliżu. Władze nie
robią nic, mając wyłącznie nadzieję, iż jakoś to będzie.
Autor: Władisław Inoziemcew
W ciągu minionych 20-30 lat gospodarka rosyjska przeżyła kilka kryzysów.
Nawet w obliczu szczególnych trudności w roku 1998, ludzie potrafili z nimi
walczyć na własną rękę. Umożliwiały to o wiele mniejsza obecność państwa w
gospodarce i szerszy pluralizm światopoglądowy. Obecna sytuacja, uważa
politolog i publicysta Georgij Bowt, jest poważniejsza. Wszechobecny państwowy
Lewiatan paraliżuje inicjatywę indywidualną. Tylko uwolnienie przedsiębiorców z
okowów poddaństwa stwarza szansę na sukces w walce z obecnym kryzysem. Inaczej
Rosję czeka gospodarcza apokalipsa.
Autor: Georgij Bovt
Spowolnienie gospodarcze stało się zauważalne zaraz po powrocie Władimira
Putina na Kreml, jednak to przede wszystkim sankcje gospodarcze doprowadziły do
spadku wartości rubla. Podejmując wysiłki na rzecz odbudowy mocarstwowej
pozycji Rosji, Władimir Putin niewiele uwagi poświęca gospodarce. Potrafi
jedynie składać daleko idące obietnice socjalne. Rosja nie jest przygotowana na
kryzys – mówi ekonomista i polityk Władisław Inoziemcew.
Zamiast realizacji wcześniej opracowanego planu działań, można spodziewać
się nowej fali propagandy. Społeczeństwo dowie się, że kryzys sprowokowali
Amerykanie, i że w trudnej chwili należy skupić się wokół prezydenta Putina.
Z Władisławem Inoziemcewem rozmawia Dmitrij Paszynski, colta.ru
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz