wtorek, 23 lutego 2016

Nowe życie w gnijącym bagnie



Istniejący obecnie w Rosji system przede wszystkim opiera się na lojalności biurokracji. W czasach boomu naftowego była świetnie opłacana, mogła także dorabiać na boku łupiąc biznes i wykorzystując zasoby państwowe. Jednak wraz ze spadkiem cen ropy i rozszerzaniem się kryzysu źródła te wysychają. W rosyjskiej elicie biurokratycznej będą tylko nasilać się konflikty wewnętrzne i walka o sfery wpływu. A jednak, uważa petersburski politolog i ekonomista Dmitrij Trawin, choć ludzie w Rosji nie są gotowi, by ruszyć na barykady, trudno uwierzyć, by zadowalał ich system tak źle zorganizowany jak obecnie. Gdy jednak zmieni się pokolenie ludzi we władzy, to szybko okaże się, iż chętnych do walki w obronie starego systemu pozostało niewielu.



 
Autor: Dmitrij Trawin





Do wielkiej transformacji w Rosji dochodzi najczęściej wówczas, gdy władzę obejmuje nowy car, przywódca. 



Dziesięć lat temu rozmawiałem z pewnym, znaczącym politykiem opozycyjnym. Zaskoczyło mnie, jak trzeźwo ocenił perspektywy protestu ze strony rosyjskiej warstwy wykształconej. "Wydaje się panu, że nasz korporacyjny plankton zbuntuje się, rozbije ściany akwarium i rozgniewany wyskoczy na zewnątrz?" - zapytał mnie sarkastycznie. "Nic takiego się nie wydarzy" - sam sobie odpowiedział.

Od tamtej pory zdarzyło się wiele, byliśmy świadkami i uczestnikami masowych protestów, ale ta ocena okazała się uzasadniona. "Chociaż jest przygłupów paru, Lecz ci wolą z boku stać" (cytat z piosenki Wladimira Wysockiego - "mediawRosji"). Być może ludzie nie są gotowi, by ruszyć na barykady, jednak nie oznacza to, iż nasza elita chciałaby przez dłuższy żyć w świecie zorganizowanym tak nędznie jak obecnie.


Gdy władzę obejmuje nowy car…


W artykule o tym co jest potrzebne, by powstały warunki umożliwiające normalny rozwój, pisałem, iż w Rosji dzieje się tak wówczas, gdy zmienia się sprawujące władzę pokolenie. Okupacje, rewolucje, przewroty i inne tego rodzaju kataklizmy wywołują odmienne skutki. Gdy pojawia się nowa elita, umacnia ona swą władzę, upowszechnia i realizuje nowe idee i nagle w gnijącym bagnie pojawia się nowe życie. Kiedy jednak przyjrzeć się bliżej dzisiejszej elicie, mogą pojawić się wątpliwości, czy będzie ona w stanie uruchomić proces podobnej transformacji nawet w odleglejszym terminie, za 15-20 lat. A jednak chyba nie są one uzasadnione.

Niech nam się wydaje, iż w odróżnieniu od przywiązanej do wolności elity brytyjskiej, czy amerykańskiej ta rosyjska jest bardziej serwilistyczna. Nasza elita od tamtych nie jest ani gorsza, ani lepsza, nawet jeśli w owych krajach doszło do wykreowania "cudu gospodarczego." Nasza elita będzie współpracować z władzami zdolnymi do zaspokajania jej interesów. a gdy władze tego nie potrafią, elita także będzie z nimi współpracować, wyczekując jednak chwili, gdy można będzie uruchomić proces zmian. W historii Rosji taki przełomowy moment zdarzał się nie jeden raz, zwykle gdy do władzy przychodzili przywódcy reprezentujące nowe pokolenie, gdy nowy car, lub wódz poszukiwał nowych idei organizujących jego rządy.

Jaki bagaż idei przyniesie ze sobą elita, gdy nadejdzie nowa epoka przemian? Gdyby władze mogły zakonserwować na zawsze te warunki ekonomiczne, w jakich żyliśmy w pierwszym dziesięcioleciu nowego wieku, to wchodzilibyśmy w okres przemian z wówczas ukształtowanymi wyobrażeniami. Wierzono wtedy, że wolność jest lepsza od braku wolności, jednak gdyby cena ropy utrzymała się na poziomie 140 dolarów za baryłkę, zgodzilibyśmy się i na brak wolności. Dziś baryłka kosztuje cztery razy mniej i wszyscy odczuwamy konsekwencje spadku cen. Konserwatyści, nawet gdyby bardzo chcieli, nie mają już niczego do konserwowania. Tkanka naszego życia zgniła, trzeba jakoś zarabiać na życie. Przed tym zadaniem stoją teraz ci, którzy w poprzedniej epoce nie odnieśli sukcesów, jak i ci którzy zdążyli napełnić swoje kieszenie złotem z naftowych beczek.






Podział sfer wpływów


Nasza biurokracja, to na jej lojalności przede wszystkim opiera się funkcjonowanie każdego reżimu autorytarnego, nawet oficjalnie zarabiała nieźle. W dodatku jej znacząca część była w stanie czerpać dodatkowe zyski z zasobów kontrolowanych przez państwo. Jednak już dziś widać gołym okiem narastające wewnątrz elity konflikty związane z podziałem sfer wpływów. Ich ofiarą padła tak wierchuszka Ministerstwa Obrony, jak i beneficjenci prywatyzacji "Basznieftu". Im bardziej przybliży się moment zmiany pokoleniowej, tym te konflikty będą się upowszechniać. Ilość aktywów i wartość zasobów ulegnie zmniejszeniu, pretendentów do nich przybędzie. Ryzyko utraty dochodów i wpływów będzie większe niż szansa na wielkie zyski. Szczęśliwych przypadków, gdy udaje się zgarnąć kolejny milion za plecami konkurenta, będzie coraz mniej. Trzeba będzie określić nowe zasady gry, najłatwiej będzie to zrobić, gdy zacznie się zmiana pokoleniowa.

W podobnej sytuacji znajdzie się biznes. Nawet w najlepszych latach często skarżył się na brak gwarancji bezpieczeństwa. Pod presją okoliczności często demonstrował męstwo i cierpliwość. Jeśli usiłował przechytrzać, "dzielił" się z kim trzeba, dzięki czemu, ogólnie rzecz biorąc, mógł kasować zyski. Jednak za 15-20 lat, jeśli wciąż trzeba się będzie "dzielić", to zyski znikną. Niestety trudno przypuszczać, by chęć łupienia biznesu z zysków zniknęła, po naszej biurokracji wychowanej na początku stulecia trudno tego się spodziewać.

Więcej nawet, w kraju tylko zwiększy się liczba rozpoczynających dorosłe życie ludzi marzących od czasów studenckich o służbie państwowej. Nie ma tu nic dziwnego, na początku nowego stulecia jeszcze ich rodzice doszli do wniosku, że właśnie ta dziedzina działalności gwarantuje najlepsze dochody i rozwój. Ci mili młodzi ludzie z pewnością nie będą chcieli zmieniać kwalifikacji, (praca dozorcy, to nie dla nich), nawet wówczas gdy zorientują się, iż z każdym rokiem zmniejsza się liczba oficjalnych i nieoficjalnych bonusów przeznaczonych dla wielkich kombinatorów na państwowych posadach. Tak to będzie wyglądać, jak długo będziemy trzymali się starego scenariusza.

Nawiasem mówiąc pytanie o nastroje i poglądy młodzieży nabiera szczególnej aktualności. Miliony dzisiejszych studentów, w ciągu 15-20 lat, zapełnią korporacyjne i administracyjne biurowce.  Polityk wspomniany na początku miał na myśli właśnie ich lojalność wobec władzy i brak kręgosłupa. Ale  większość z nich nie znajdzie dla siebie miejsca w szeregach biurokracji zdolnej do pasożytowania na zasobach państwowych. Nie trafi też do gwarantującego wysoki poziom dochodów biznesu. Większość można będzie spotkać w zwykłych miejscach pracy, państwowych i prywatnych. Tam będą szukali swojego szczęścia.


Stare mechanizmy przestały działać


W pierwszej dekadzie nowego wieku dobra praca gwarantowała rosnący poziom dochodów, urlopy w zagranicznych kurortach, mieszkania i nowe samochody. Ze wszystkich praw człowieka to pokolenie najbardziej interesowało prawo jazdy. Jego interesy były identyczne z interesami władz, dlatego ludzie ci chętnie oddawali na nie głos. Dziś jednak stare mechanizmy awansu społecznego przestały działać. Nie tylko o wiele trudniej dostać się na szczyt, droga wiodąca ku bezpiecznej równinie także stała się o wiele trudniejsza. Przedstawiciele średniego pokolenia nie mają najmniejszej ochoty rezygnować ze swych nieźle płatnych posad, zaś nowych miejsc pracy tego rodzaju nie przybywa. Pod tym względem lata dziewięćdziesiąte były inne, ówczesne starsze pokolenie chętnie rezygnowało z pracy, wybierało emerytury nie potrafiąc przystosować się do warunków gospodarki rynkowej. Na podobne zjawisko dziś nie ma co liczyć. Obserwujemy w pewnym sensie odrodzenie epoki Breżniewa, gdy u władzy znalazła się gerontokracja. To oznacza, iż młodym ludziom obecne zasady gry już wkrótce przestaną odpowiadać, tak jak niegdyś system radziecki przestał odpowiadać oczekiwaniom młodego pokolenia lat siedemdziesiątych.

Wynikają z tego interesujące wnioski. Istniejący dziś system instytucjonalny przestaje odpowiadać interesom elity. Zapewne ściany akwarium nie zostaną zniszczone, koszta społeczne mogłyby okazać się zbyt wysokie. Gdy jednak zmieni się pokolenie ludzi we władzy, to szybko okaże się, iż chętnych do walki w obronie starego systemu pozostało niewielu. Aktualności nabierze ważniejsze pytanie, jak zorganizować Rosję na nowo.


Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski


Oryginał ukazał się w gazecie "Wiedomosti":
http://www.vedomosti.ru/opinion/articles/2016/02/19/630670-servilna-elita





*Dmitrij Travin (1961), ekonomista, publicysta, profesor Uniwersytetu Europejskiego w St. Petersburgu, dyrektor Ośrodka Studiów nad Procesami Modernizacji. Członek opozycyjnego Komitetu Inicjatyw Obywatelskich powołanego do życia przez byłego ministra finansów Aleksieja Kudrina.














Inne artykuły Dmitrija Trawina na blogu „Media-w-Rosji”:




Przebudzenie Rosji: scenariusze


W rosyjskich środowiskach liberalnych panuje przekonanie, iż po piętnastu latach rządów Władimira Putina Rosja pogrąża się w zastoju. Przestała rozwijać się gospodarka, zostały zerwane liczne więzi łączące ją ze światem zewnętrznym.  Nie są wprowadzane żadne nowe, potrzebne reformy. Dmitrij Trawin, ekonomista i publicysta z Uniwersytetu Europejskiego w St. Petersburgu zastanawia się, jak długo jeszcze sytuacja ta będzie trwać. Chłodna analiza prowadzi go do wniosku, iż przebudzenie Rosji związane będzie ze zmianą pokolenia rządzących. Za 15-20 lat.





W Rosji zaobserwować można pierwsze objawy sytuacji rewolucyjnej. Coraz częstsze są przypadki, gdy niekontrolowany przez władze, ślepy gniew ludu rozstrzyga, co jest dozwolone, a co nie. Może on jednak, tak jak w 1917 roku, zniszczyć państwo – ostrzega Dmitrij Trawin. Nie obroni go charyzma jednego człowieka. Rosja potrzebuje odpowiedzialnej opozycji zdolnej do przezwyciężenia nadciągającego kryzysu.




W wielkiej polityce pojawił się  w czasach radzieckich. Władimir Żyrinowski jest jedynym politykiem z tamtych czasów, który przetrwał do dziś. Niedawne skandale z jego udziałem postawiły jednak pod znakiem zapytania jego dalszą karierę. Tym bardziej, iż nacjonalistyczny elektorat Żyrinowskiego przechodzi stopniowo na stronę prezydenta Putina. Dymtrij Trawin uważa jednak, iż stary mistrz populistycznego PR nie da się jeszcze wysłać na emeryturę.

Prosta jak automat Kałasznikowa: ideologia oblężonej twierdzy



Na Kremlu nie mają wątpliwości, Rosjanie potrzebują jasnego drogowskazu, jednoczącej ich idei. Tylko tak, w nadchodzących trudnych czasach, można będzie zapobiec ewentualnym niepokojom. Rozpatrywano różne warianty – pisze petersburski publicysta i ekonomista Dmitrij Trawin. Swoich zwolenników ma projekt euroazjatycki, prezydent Putin skłonny był raczej wywiesić sztandary konserwatywne. Zwyciężył wariant najprostszy i dla mas zrozumiały najbardziej. 

 

Do wyborów prezydenckich w 2018 roku obowiązywać będzie retoryka w stylu „żyjemy w oblężonej twierdzy”. Rosję otaczają wrogowie, wewnątrz knują zdrajcy.







Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.






1 komentarz:

  1. ,,Aktualności nabierze ważniejsze pytanie, jak zorganizować Rosję na nowo.'' jak to jak? po staremu ;)

    OdpowiedzUsuń