piątek, 26 lutego 2016

Zamach na Niemcowa. Raport "Nowej Gaziety"



Rok temu, w bezpośrednim sąsiedztwie Kremla, zastrzelono czołowego polityka poradzieckiej Rosji, Borysa Niemcowa. W ciągu ostatnich 25 lat, płatni mordercy przelali w Rosji rzekę krwi, mordując polityków, dziennikarzy, przedsiębiorców, obrońców praw człowieka. Dziwnym trafem, ginęli przede wszystkim ludzie zaangażowani w walkę o prawdę, przeciwnicy rosnącego w silę autorytaryzmu. 


W związku z pierwszą rocznicą śmierci Niemcowa, na łamach opozycyjnej "Nowej Gaziety" ukazał się przejmujący raport podsumowujący to wszystko, co wiadomo dziś o zamachu. Bezpośrednich wykonawców aresztowano błyskawicznie, przyznali się do winy, dziś jednak kręcą i odwołują zeznania. Ślady zbrodni prowadzą wysoko na górę, istnieją podstawy, by  zapytać o ich rolę w zbrodni przywódcę Czeczenii Ramzana Kadyrowa i dowódcę Wojsk Wewnętrznych Rosji, generała Zołotowa. "Nowaja Gazieta" relacjonuje przebieg zdarzeń, dzieli się wątpliwościami, podpowiada tropy… 





Raport przygotowała redakcja śledcza moskiewskiej "Nowej Gaziety" 






Borys Niemcow, rosyjski polityk orientacji demokratycznej. Zastrzelony rok temu w pobliżu Kremla. 

 


Informację o tym, kto 27.02.2015 r. zastrzelił Borysa Niemowa na Dużym Moskworieckim Moście, w odległości trzystu kroków od Kremla prezydentowi Putinowi przekazano już 2 marca.

Najistotniejsza wiadomość w raporcie dyrektora FSB Bortnikowa mówiła o tym, iż wykonawcą zamachu była grupa czeczeńskich funkcjonariuszy z batalionu "Północ" wchodzącego w skład Wojsk Wewnętrznych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej. Szefem grupy był prawdopodobnie zastępca dowódcy batalionu "Północ" Rusłan Gieremiejew.

5 marca zostali aresztowani Zaur Dadajew, bracia Anzor i Szadid Gubaszewowie, Tamerlan Eskerhanow, Chamzat Bachajew. Przy próbie zatrzymania został zabity Biesłan Shawanow.

Trójka z nich to funkcjonariusze resortu spraw wewnętrznych Czeczenii. Dadajew i Szawanow służyli w batalionie "Północ", Eskerchanow był do niedawna funkcjonariuszem Wydziału Spraw Wewnętrznych w rejonie Szołkowo. Jego zwierzchnikiem był krewny Rusłana Gieremiejewa i deputowanego do Dumy Państwowej Adama Delimchanowa - Wacha Gieremiejew. Pozostali, Bachajew i młodszy z braci Gubaszewów oficjalnie nie byli zatrudnieni.

Bardzo szybko ustalono, jaki był przebieg przestępstwa. Do niezwłocznego ustalenia sprawców przyczyniły się dwa czynniki, pytanie prezydenta "kto się ośmielił?", a także uruchomienie sieci agenturalnej w kierownictwie Republiki Czeczeńskiej. Zwłaszcza zachowanie niektórych przedstawicieli kierownictwa Czeczenii odpowiedzialnych za zamachy i zabójstwa zniecierpliwiło moskiewskie służby. Uzasadnione jest przypuszczenie, iż zabójstwo Borysa Niemcowa było dla nich szczególnym powodem do irytacji. Nigdy wcześniej się nie zdarzyło, by konkurujące ze sobą MSW, FSB, Komitet Śledczy, FSKN i Prokuratura Generalna skoordynowały swe działania w jednej konkretnej sprawie. To łatwo wyjaśnić: w przeszłości, w wielu wypadkach, kiedy śledztwo pozwalało na postawienie zarzutów opartych o najcięższe paragrafy kodeksu karnego, a podejrzanymi byli funkcjonariusze czeczeńskich resortów siłowych, sprawie ukręcano łeb. Środki zapobiegawcze wobec podejrzanych ograniczano do zakazu opuszczania kraju, dzięki czemu mogli oni wrócić do siebie do domu, bywało też że odnajdywali się w Donbasie.


Dlaczego nie zatarto śladów?


Ogólnie rzecz biorąc wykonawcy, którzy wkrótce staną przed sądem przysięgłych, nie próbowali się ukrywać. Najwyraźniej mieli podstawy, by zakładać, iż za realizację zamówienia złożonego przez ojczyznę, nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Nikt nie zebrał łusek z miejsca zabójstwa. Nikt nie chował się przed obiektywami kamer video. Nawet samochód marki ZAZ umyto przed popełnieniem przestępstwa, a nie po. Dzięki temu można było w nim odnaleźć ślady materiału genetycznego i gazów wybuchowych. Z samochodowego video rejestratora nie usunięto danych. W mieszkaniu wynajmowanym przez podejrzanych odnaleziono sim karty, nikt nie zamierzał ich wyrzucić.

Podejrzani byli zaszokowani tym, że ich aresztowano. Od razu złożyli odpowiednie zeznania zarejestrowane przez urządzenie video. Na zapisanym filmie nie widać, by ktokolwiek miał pod oczami siniaki, lub torturowano go wstawiając do odbytu butelkę od szampana, na co potem skarżyli się podejrzani. Zeznania złożone na gorąco zostały później potwierdzone podczas specjalnego eksperymentu śledczego. Umownie określono go jako "weryfikację zeznań na miejscu popełnienia przestępstwa". W obecności kamery Dadajew & co aktywnie i szczegółowo opowiadali, gdzie się zatrzymali, gdzie stali, jak obserwowali Niemcowa, jak go zabili. W rezultacie Komitet Śledczy dysponuje zeznaniami Zaura Dadajewa, Anzora Gubaszewa i Tamerlana Eskerchanowa, w których przyznają się do winy. Jednak, gdy do sprawy włączyli się nowi adwokaci, podejrzani zaczęli je odwoływać. Tak, czy inaczej wiarygodność zeznań złożonych na gorąco oceni sąd przysięgłych, nam wystarczy iż one istnieją.


Co robią w hotelu "Prezydent" oficerowie z Czeczenii?


Pojawia się pytanie: co robią w Moskwie oficerowie wojsk wewnętrznych, choć ich zadaniem jest służba w oddalonym regionie Federacji Rosyjskiej. Od przeszło dziesięciu lat odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista. Spośród wszystkich podmiotów Federacji Rosyjskiej, tylko kierownictwu Czeczenii pozwolono na delegowanie do stolicy grupy własnych funkcjonariuszy resortów siłowych, Oficjalnie do ich obowiązków należy zapewnienie bezpieczeństwa wysoko postawionym urzędnikom republiki przyjeżdżającym do Moskwy z różnych powodów. Sam przywódca Republiki Czeczenia Ramzan Kadyrow bywa w Moskwie niezbyt często. Może dlatego mamy prawdo do zdumienia i wolno nam zadać pytanie skąd wzięli się tu ci ludzie? Komu są potrzebni funkcjonariusze uzbrojeni w pistolety Stieczkina, posiadający specjalne dokumenty zakazujące np. kontrolowania ich samochodów. Nikt przecież nie słyszał o specnazie z obwodu jarosławskiego i by zlecano mu ochronę gubernatora regionu podczas jego wizyt w stolicy. Wspomnieliśmy tu obwód jarosławski nie przypadkowo, zaledwie w półtora dnia po zabójstwie Borysa Niemcowa jego gubernator został wezwany na przesłuchanie. Warto przypomnieć, że to tutaj właśnie Borys Niemcow wygrał wybory do lokalnego Zgromadzenia Ustawodawczego. Gubernator od razu przyszedł na wezwanie, zgłosił się jednak nie śledczych przybyłych z Moskwy, a do swoich, miejscowych. Za to Ramzana Kadyrowa nie przesłuchano do dzisiaj, mimo iż wielokrotnie w swoim Instagramie dawał dowód na to, iż słyszał o zabójstwie i wiele mógłby powiedzieć o podejrzanych. Nie pomogły wnioski o przesłuchanie Kadyrowa składane przez poszkodowanych, członków rodziny Borysa Niemcowa.



Nie przednim planie Rusłan Gieremiejew, moskiewski hotel "Ukraina". Na dzień do zamachu na Borysa Niemcowa. 

Co ciekawe, stacjonujący w Hotelu Prezydent, naprzeciw Ministerstwa Spraw Wewnętrznych funkcjonariusze odpowiedzialni za bezpieczeństwo najważniejszych przedstawicieli władz Czeczenii, potrafili nieźle przestraszyć pozostałych zamieszkałych tu stałych gości. Wystarczyło popatrzeć na ich dresy i koszulki ozdobione obrazkami najróżniejszych rodzajów broni, od kindżałów do pistoletów i karabinów maszynowych.

Jednak na korytarzach VIP hotelu przy ulicy Jakimanka najczęściej spotkać można uprzywilejowanych funkcjonariuszy czeczeńskich struktur siłowych. Ich grupy taktyczne pracują w Moskwie na zmianę, po kilku miesiącach starych funkcjonariuszy zastępują nowi. Przeważnie dla szeregowych funkcjonariuszy wynajmowane są mieszkania w oddalonych dzielnicach Moskwy. Tam trzymają się w kupie, do nich należy wykonywanie najbardziej wrażliwych zadań, takich jak porwania, zabójstwa, szantaż. W przerwach, by odpocząć od realizacji tych ważnych zadań, obywatele ci spotykali się w zamkniętej obecnie restauracji Praga. Tam wzywano dziewczyny lekkiego prowadzenia. Niektóre później musiały leczyć się w moskiewskich klinikach od różnego rodzaju fizycznych obrażeń.

Zlecenia szczególnie wrażliwe najczęściej omawiano w położonym w lobby hotelu "Renesans Sławianskaja" barze, w restauracji Tattler, czasem w hotelu Ukraina i w innych tego rodzaju prestiżowych miejscach. Na wizytę w nich jak widać mogą sobie pozwolić rozjeżdżający mercedesami kapitanowie i majorzy wojsk wewnętrznych Federacji Rosyjskiej.

We wszystkich tych miejscach od września 2014 do lutego 2015 wielokrotnie widziano podejrzanych w sprawie zabójstwa Borysa Niemcowa.  Bywali w nich w towarzystwie zastępcy dowódcy batalionu "Północ" Rusłana Gieremiejewa. Przychodzili do nich różni ludzie z teczkami, kiedy się rozstawali teczki były o wiele chudsze.

Na ile potrafiliśmy ustalić, jedno z takich wrażliwych zleceń (jeśli nie brać pod uwagę zabójstwa Niemcowa) zostało wykonane przez (prawdopodobnie) funkcjonariuszy grupy taktycznej Gieremiejewa. Zabrali się do swej roboty z entuzjazmem. Na pasie startowym lotnisku "Wnukowo 3" obsługującego prywatne rejsy biznesowe znajdował się samolot, z niego porwano jednego z ważniejszych menedżerów Gazpromu. Ów urzędnik skasował do własnej kieszeni pieniądze nie odpowiadając jego statusowi. Zwrócił je w ciągu doby.

Nawiasem mówiąc, z tego co ustaliliśmy na podstawie informacji pochodzącej z naszych źródeł w Czeczenii, w swoim czasie Zaur Dadajew (domniemany zabójca) był dowódcą osobistej ochrony deputowanego Dumy, Adama Delimchanowa.


Przygotowania do zabójstwa


We wrześniu 2014 roku na ulicy Wiejernej w Moskwie wynajęto dwa mieszkania. Pierwsze wynajął krewny Rusłana Gieremiejewa, Artur Gieremiejew. NAjemca drugiego został kierowca Gieremiejewa, Rusłan Muchudtinow, także funkcjonariusz batalionu "Północ" (w mieszkaniu tym zauważono również innego oficera MSW Czeczenii Chatajewa, który w sprawie Niemcowa nie znajduje się w kręgu podejrzanych). W mieszkaniu wynajętym przez Muchutdinowa zainstalowali się Dadajew i jego brygada. Rozpoczęła się praca nad zamówieniem.

Miał tu miejsce swoisty przetarg. Gdy pojawia się niepożądany klient, którego istnieje przeszkdza w życiu "orzyzwoitym ludziom" do środowiska grup taktycznych zainstalowanych w Moskwie nadawany jest sygnał: należy sprzątną takiego, a takiego, za tyle i tyle. Kto wykona zdanie pierwszy dostaje pieniądze.

W sierpniu 2014 roku ogłoszono "przetarg" na czwórkę ludzi. .Należeli do niej Borys Niemcow, Michail Chodorkowski, Aleksiej Wieniediktow, Ksenia Sobczak. Z czeczeńskiego punktu widzenia ten spis jest zaskakujący, nikt z nich nie prowadził z Czeczenią żadnych interesów, z nikim nie prowadzono sporów finansowo-politycznych. Jakie nie byłyby przyczyny i motywy, znana jest cena za wykonanie zlecenia - 15 milionów rubli (ok. 500 tys. dolarów po kursie sprzed roku - "mediawRosji")

Po niepowodzeniu na moście Moskworieckim (chodzi o to, że zabójcę aresztowano) przetarg anulowano, choć na jak długo, pytanie pozostaje otwarte.




Zdjęcie z kamery bezpieczeństwa. Bandyci obserwują swoją ofiarę. 



Jak się okazało Borys Niemcow był dla zabójców celem niewygodnym. Po pierwsze prowadził nie uregulowany tryb życia. Nie wiadomo kiedy był w  pracy, kiedy w domu. Bywało, że zamykał się w mieszkaniu na kilka dni, że wyjeżdżał za granicę, albo do Jarosławla, gdzie zdobył mandat deputowanego do lokalnego Zebrania Ustawodawczego. W dodatku Niemcow lubił poruszać się metrem. Tak więc ustalanie w wypadku Niemcowa podstawowych danych odnoszących się do trybu jego życia zajęło sporo czasu. Ich praca się wydłużyła, również dlatego, że podejrzani w związku z zamówieniem na Niemcowa sporo czasu spędzali w przyjemnych restauracjach.

Jednak ludzie, którzy ogłosili przetarg zaczęli się niecierpliwić, domagać by zamówienie wykonano jak najszybciej. Najprawdopodobniej w końcu lutego taką wiadomość przywiózł do Moskwy oficer MSW Czeczenii, Szawanow. Dlatego podjęto decyzję, by wykonać zlecenie bez względu na okoliczności. Mały szczegół: śledząc Niemcowa korzystano z czterech samochodów, wśród nich był także Mercedes o numerach rejestracyjnych a007ar, można założyć, iż to nim rozjeżdżał Rusłan Gieremiejew.


Jak wykonano wyrok?


27 lutego ok. 11.00 zabójcy stawili się na ulicy Mała Ordynka, w pobliżu miejsca zamieszkania Borysa Niemcowa. Zaczęli czekać. Niemcow się nie pojawiał. Jego samochód pojechał do supermarketu, ofiara nie wychodziła z domu. Potem Niemcow pojechał na ósmą wieczór do radia "Echo Moskwy, by wziąć udział w programie. Ponownie, tym razem w towarzystwie kobiety, Niemcow wyjechał z domu o 21.45. Wyruszył w kierunku Placu Czerwonego. Jak ustalono później, razem z Anną Duricką zjedli kolację w znajdującej się w budynku Domu Towarowego "GUM" restauracji "Bosco". Wokół tego miejsca kręcili się Anzor Gubaszew i Szawanow (potwierdza to zapis z kamer bezpieczeństwa). Po kolacji Niemcow i Duricka na piechotę poszli z powrotem, do domu. Po drodze na ulicę Mała Ordynka musieli przejść przez Duży Moskworiecki Most. Tam dokonano zamachu. Dadajew wszedł na most po schodach i wystrzelił pięć razy w plecy Niemcowa (ani jeden wystrzał nie pozostał niecelny, Dadajew od lat zajmował się ćwiczeniami strzeleckimi). Jednak zabójca oszczędził towarzyszkę ofiary, po zabójstwie wsiadł do prowadzonego przez Anzora Gubaszewa samochodu ZAZ.

Dadajew zabrał ze sobą dwie sztuki broni, jedną z nich na wszelki wypadek, gdyby trzeba było uciekać przed pościgiem, drugą przerobioną z pistoletu gazowego, z niej dokonano zamachu. Łuski pochodziły od pocisków z różnych serii, zrozumiałe dlaczego. Treningi prowadzone są najczęściej na amatorskich, improwizowanych strzelnicach (te w regionie podmoskiewskim zostały sprawdzone przez Komitet Śledczy), w nich do broni ładowane są pociski z różnych serii.

Następnie 28.02 Gubaszew i Szawanow opuszczają Moskwę, wylatując z lotniska Wnukowo. Potwierdza to zapis z kamer bezpieczeństwa. Dadajew i Gieremiejew początkowo ukrywają się w podmoskiewskim rejonie Odincowo, potem wylatują z Moskwy 1.03. Na lotnisko odwiózł ich Muchutdinow. Jak się wydaje, on także (tak przynajmniej utrzymuje śledztwo) odwiózł później broń do Czeczenii.

By uniknąć histerycznej reakcji adwokatów broniących podejrzanych, śledztwo nie zarzuca takim osobom, jak Bachajew, Eskerchanow i Szadid Gubaszew bezpośredniego udziału w zabójstwie. Stoją oni pod zarzutami ukrywania dowodów, prowadzenia obserwacji ofiary, okazywania usług transportowych swoimi samochodami pozostałym członkom grupy, a także organizacji wyżywienia.


Aresztowanie i później…


Kierownictwo struktur siłowych Rosji zareagowało ze wściekłością. Już wcześniej było poirytowane bezkarnością funkcjonariuszy z Czeczenii. W dodatku, do pracy zdopingowało je zadane na górze pytanie: Kto? Zorganizowano operację specjalną. Do Czeczenii i Inguszetii skierowano specjalną grupę funkcjonariuszy oddziałów specjalnych. Miała ona za zadanie aresztowanie podejrzanych.

Podejrzani popełnili błąd, wybierając się po narkotyki do Inguszetii. Anzor Gubaszew i Zaur Dadajew zostali pojmani gorącym uczynku przez funkcjonariuszy FSKN Inguszetii (Federalna Służba Kontroli nad Obrotem Narkotykami). Odwieziono ich do lokalnego Oddziału Spraw Wewnętrznych, tutaj przejęli ich ludzie specnazu z Moskwy. Równolegle w podmoskiewskim rejonie Odincowo, gdzie podejrzani ukrywali się bezpośrednio po zamachu, zatrzymano jeszcze czterech członków grupy.

Nawiasem mówiąc Gubaszewowie są kuzynami Dadajewa, to rys charakterystyczny "czeczeńskich zamachów". Do udziału w nich wciąga się swoich, po to by samemu zarobić więcej (podobnie było w przypadku Anny Politkowskiej).

Próba aresztowania Szawanowa skończyła się niepowodzeniem. Podejrzany ukrył się we własnym mieszkaniu w Groznym. Dom otoczyła grupa funkcjonariuszy federalnych. Przez okrążenie przepuszczono jednego z wiceministrów spraw wewnętrznych Czeczenii (redakcja zna jego nazwisko), potem rozległy się dwa wybuchy. Wszystkich w końcu poinformowano, iż Szawanow wysadził się przy pomocy granatu.

Po kilku dniach w Dżałce, rodzinnej wsi Gieremiejewów odbyło się spotkanie na wysokim szczeblu. Oprócz Ramzana Kadyrowa, jak się wydaje, wzięli w nim także udział: deputowany Dumy Adam Delimchanow, wiceminister spraw wewnętrznych Czeczenii Alaudinow, senator Sudim Geremiejew, a także poszukiwany listem gończym za zabójstwo czeczeńskiego opozycjonisty w Wiedniu, Szaa Turldajew. Były tam także inne osoby, wśród nich rzecz jasna Rusłan Gieremiejew.

Dżałkę ochraniali wtedy funkcjonariusze batalionu "Północ". Na wjazd do wsi pozwolono wyłącznie kilku domniemanym przedstawicielom wojsk wewnętrznych i Federalnej Służby Ochrony. Jak się wydaje, to właśnie na tym spotkaniu osiągnięto ramowe porozumienie, jak należy postępować dalej.

W rezultacie działania śledcze przedstawicieli resortów siłowych z Moskwy na terytorium Czeczenii ograniczono do ogólnych rozmów z krewnymi podejrzanych oraz zbierania informacji ogólnych, w rodzaju: urodził się, ożenił.


Po zamachu


Rusłan Gieremiejew, jako koniuch Ramzana Kadyrowa wyjechał przez port w Kaspijsku do Arabskich Emiratów. Zlecenie na jego aresztowanie i doprowadzenie na przesłuchanie zostało wysłane do Czeczenii jeszcze w marcu 2015 roku. Jednak czeczeńska FSB i policja zwlekały jak mogły z odpowiedzią na pytanie, w którym domu w Dżałce mieszka podejrzany. Nieco później do ZAE wyjechał także Muchitdinow.

Niezwłocznie po przesłuchaniu domniemanego zabójcy Zaura Dadajewa taśmę wideo z jego zeznaniami ktoś z Komitetu Śledczego udostępnił przywódcy Czeczenii,  Ramzanowi Kadyrowowi. Po zapoznaniu się z ich treścią, Kadyrow zaczął publicznie opowiadać o szczerym patriotyzmie Dadajewa. Dwukrotnie wnioski o postawienie zaocznych zarzutów Rusłanowi Gieremiejewowi i wystawienie listu gończego zostały odrzucone przez szefa Komitetu Śledczego Rosji, Bastrykina.

W rezultacie pojawiła się ostateczna wersja oskarżenia. W niej za głównego organizatora zabójstwa uznano kierowcę Gieremiejewa Rusłana Muchutdinowa. Stwierdzono, że dysponuje sumą 15 milionów rubli. W związku z tym, wydano nakaz aresztowania i wysłano za nim list gończy. Wszyscy pozostali podejrzani zmienili swoje zeznania. W nowej wersji strzelał jakoby nieżyjący już Szawanow, on też wymyślił całą operację. Szawanow przebywa już na tamtym świecie, trudno więc zapytać go, jak było naprawdę. Trudno też przesłuchać Muchutdinowa ukrywającego się w Emiratach. Nie przypadkowo tam. Warto przypomnieć, przed laty Kazbiek Dukuzow, domniemany zabójca redaktora naczelnego rosyjskiej wersji magazynu "Forbes" Paula Chlebnikowa, odsiedział w Emiratach wyrok za grabież, a potem spokojnie wrócił do Czeczenii. Zupełnie nie przejął się zdawałoby się groźnymi dla niego wnioskami Ministerstwa Sprawiedliwości i Prokuratury Generalnej.

Wszyscy podejrzani korzystają teraz z pomocy "odpowiednich" adwokatów. Jednak ich próby udowodnienia, iż posiadają niepodważalne alibi, przyniosły efekt odwrotny od zamierzonego. Zebrane informacje z miejsca zamieszkania w Moskwie i szereg zeznań jeszcze bardziej pozwalają na uchwycenie wzajemnych powiązań między podejrzanymi. Na tej podstawie można przypuszczać, iż mają na sumieniu jeszcze inne, nie całkiem zgodne z prawem wyczyny.

Tymczasem rodzina Geremiejewów umocniła swoje wpływy i dotyczy to także związanych z nią kobiet. Siostrę Rusłana Chedę awansowano, zajęła teraz stanowisko kierownika rejonowego wydziału opieki społecznej. Ta decyzja sprowokowała protesty niezadowolonych. Ich zdaniem 70% zaplanowanych wypłat przekazywane jest nie wiadomo gdzie. Wacha Gieremiejew, szef Rejonowego Oddziału Spraw Wewnętrznych w istocie został najważniejszym człowiekiem w całym rejonie.


O motywach zabójstwa


Wersja przedstawiano publiczności przez obronę podejrzanych nie wytrzymuje krytyki. Według niej, główny motyw zabójstwa miał charakter religijny. Podobno, zaraz po zamachu terrorystycznym na dziennikarzy magazynu "Charlie Hebdo"   Niemcow wypowiadał się obelżywie na temat Proroka i Allacha. To jest oczywiste kłamstwo. Po pierwsze, zgodnie z zeznaniami samych podejrzanych, przygotowania do zamachu na Niemcowa podjęli na długo do styczniowego ataku terrorystycznego w Paryżu. Po drugie, tłumacząc na początku swoje motywy podkreślali, iż Niemcow był opozycjonistą, zamierzał zorganizować jakiś "marsz", po drugie popierał Ukrainę, po trzecie utrzymywał go Obama, po czwarte używał wulgarnych słów pod adresem przywódcy Rosji. Gdzie, kiedy i jak Niemcow pozwalał sobie na podobne postępowanie podejrzani nie wyjaśniają. Wytłumaczenie jest jedno, sami podejrzani stali się obiektem propagandowego prania mózgów.


Kamień na grobie Borysa Niemcowa na moskiewskim cmentarzu Trojekurowskim. 

Jednak tego rodzaju sprzeczne wyjaśnienia stanowią podstawę do postawienia nowych pytań. Kto nauczył ich podobnych sformułowań i poglądów? Kto był organizatorem "przetargu" na zabójstwa szeregu osób uznanych w Czeczenii za wrogów? Co wie na ten temat były zastępca dowódcy Federalnej Służby Ochrony i obecny dowódca Wojsk Wewnętrznych Rosji, general Zołotow. To prawdopodobnie podlegli jemu funkcjonariusze jeździli do Dżałki, zaś sam generał Zołotow przez dłuższy czas nie odpowiadał na pytanie Komitetu Śledczego, w jakim  charakterze tam się znaleźli. Dlaczego Federalna Służba Ochrony nie udostępniła śledztwu zapisów z kamer zainstalowanych na Placu Czerwonym i na ścianach Kremla? Z tego powodu, śledztwo mogło skorzystać tylko z zapisu zarejestrowanego przez kamerę telewizji TVC (jak się okazało, kamera miejska zainstalowana moście była skierowana obiektywem w niebo). I na koniec, dlaczego szef Komitetu Śledczego Rosji nie pozwala na przesłuchanie Rusłana Gieremiejewa, zastępcy dowódcy batalionu "Północ" wchodzącego w skład Wojsk Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej (ten ostatni nie tylko wrócił z Emiratów do Czeczenii, ale zdążył się też wypowiedzieć na temat zamachu na Borysa Niemcowa). Według Gieremiejewa, Dadajew nie mógł popełnić tego przestępstwa, przez cały bowiem czas znajdował się razem z nim, Gieremiejewem. Obydwaj byli zajęci ochranianiem pewnych wysoko postawionych pracowników administracji Republiki Czeczenia. Może więc byłoby dobrze, gdyby Gieremiejew złożył swoje zeznania także oficjalnie... Mógłby oficjalnie opowiedzieć o swoich wątpliwościach i zdziwieniu związanych z obecnością w Moskwie Szawanowa (informowała o nich agencja Rosbałt). Taka jest oficjalna wersja obrony: zabił nieżyjący już Szawanow, zleceniodawcą był kierowca Muchutdinow. Teraz próbuje się znaleźć dla niej potwierdzenie.



Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski


Tekst ukazał się na portalu "Nowej Gaziety": http://www.novayagazeta.ru/inquests/71968.html








*Nowaja Gazieta, czołowa rosyjska gazeta opozycyjna. Ukazała się po raz pierwszy w kwietniu 1993 roku. Jej redaktorem naczelnym jest Dmitrij Muratow. Kilku dziennikarzy gazety zapłaciło cenę życia za walkę o prawdę, Anna Politkowska, Jurij Szczekoczichin, Igor Domnikov, Anastasija Baburowa. 













Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz