piątek, 27 lutego 2015

Potrzebny jest nam wróg zewnętrzny



Wróg narodu, zdrajca ojczyzny, piąta kolumna… Do rosyjskiej rzeczywistości i języka znów wróciły pojęcia z totalitarnej przeszłości. W mediach pojawiła się seria informacji o aresztowaniach i sprawach wytaczanych przez władze pod zarzutem „zdrady państwa”.   Dziennikarz i oficer floty dalekowschodniej Grigorij Pasko ma za sobą tego rodzaju doświadczenie. W pasjonującej rozmowie z Iriną Tumakową, publicystką petersburskiego portalu fontanka.ru odpowiada, skąd w Rosji Władima Putina wzięło się zapotrzebowanie na zdrajców ojczyzny i dokąd polowanie na nich może zaprowadzić.
 


Właśnie dowiedzieliśmy o siedmiu rzekomych zdrajcach ojczyzny i o tym, że służby specjalne wzięły się za nich blisko rok temu. I tylko teraz wyjaśniło się, że wpadli ludzie mający na koncie telefon do ambasady innego państwa, wykłady naukowe za granicą, albo przewóz przez granicę urządzenia elektrycznego. Wszystkie te przypadki zgodne były z definicją zdrady ojczyzny opisaną w nowej redakcji artykułu 275 Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej. O zdradzie, zdrajcach, a także o tych, którzy z nią walczą Fontanka porozmawiała z jednym z naszych najbardziej znanych „szpiegów” – oficerem, dziennikarzem, pisarzem, prawnikiem – Grigorijem Pasko.


Z Grigorijem Pasko rozmawiała Irina Tumakowa



Procesy Grigorija Pasko, dziennikarza i oficera Floty Dalekowschodniej oskarżonego o zdradę
ojczyzny zapoczątkowały powrót w poradzieckiej Rosji do smutnych praktyk z czasów komunistycznych. 



Był wtedy dziennikarzem wojskowym, służył na Dalekim Wschodzie w stopniu kapitana 2ej rangi. Sprawę wytoczono mu w 1997 roku. Pasko przygotowywał publikację na temat przechowywania zużytego paliwa jądrowego. Oskarżono go o przekazanie Japonii tajnych informacji. Jednak w roku 1999 sąd stwierdził, że nie były one objęte klauzulą tajności. Pasko skazano za przekroczenie kompetencji służbowych, zwolniono go na podstawie amnestii. W roku 2000 Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego unieważniło wyrok, Pasko ponownie usiadł na ławie oskarżonych. Tym razem uznano go winnym zdrady ojczyzny, ale skazano zaledwie na 4 lata kolonii karnej, mimo iż kodeks za podobne przestępstwo przewiduje minimalna karę w rozmiarze 12 lat pozbawienia wolności.

A oto spis zdrajców roku 2014, o nich dowiedzieliśmy się w ciągu minionego miesiąca. Jurij Soloszenko ma 72 lata, jest emerytem, w przeszłości piastował stanowisko dyrektora zakładu przemysłu obronnego na Ukrainie. Kiedy przywiózł do Moskwy pokazowy egzemplarz produkowanego w nim urządzenia, został aresztowany. Fizyk Władimir Gołubiew pochodzi z Niżniego Nowgorodu. Podczas podróży do Czech wygłosił wykład naukowy. W nim znalazły się informacje odtajnione jeszcze w 1980 roku. Jak szpiegował marynarz Siergiej Minakow nie wiadomo. Do aresztowania odbywał służbę na tankowcu. Gennadij Krawcow jest urzędnikiem, Piotr Parpułow pracownikiem lotniska w Soczi. Z informacji podanych przez ich bliskich wynika, iż nawet samym podejrzanym nie wyjaśniono gdzie, jak i przy czyjej pomocy zdradzili ojczyznę. Z drugiej strony wiadomo, iż pracujący na dwóch etatach w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej i FSB Jewgienij Pietrin miał rzekomo rozpowszechniać tajne informacje odnoszące się do działalności cerkwi. Przypadkiem najgłośniejszym była historia Swietłany Dawydowej, matki siedmiorga dzieci. Jak wiadomo, Swietłana zatelefonowała do ambasady Ukrainy.


Profilaktyka

Irina Tumakowa:
Został pan skazany za publikację informacji zdobytych w ramach pracy dziennikarskiej. Pochodziły one ze źródeł otwartych, z rozmów z ludźmi zajmującymi odpowiedzialne stanowiska.

Grigorij Pasko:
Tak na prawdę nie chodziło wcale o informacje tajne, albo źródła. W oczach służb moja wina polegała na tym, że przyszedłem na posiedzenie rady wojennej floty. Byłem na nim może trzydziesty, może czterdziesty raz. Na tym polegała moja praca. Pełniłem wówczas stanowisko zastępcy redaktora naczelnego wydawanej przez flotę gazety „Bojewaja Wachta”.

Tumakowa:
Miał pan jakieś zezwolenie, żeby pojawić się na tym zebraniu?

Pasko:
Zwykle redaktor gazety telefonował do sztabu floty, podawał moje nazwisko, prosił, żeby zapisano je na liście uczestników zebrania. Lista była zatwierdzana przez naczelnika sztabu floty w stopniu wiceadmirała. Później sprawdzano ją w kancelarii i w wydziale specjalnym, nazywanym także oddziałem ósmym. Dopiero po jej zatwierdzeniu mogłem zjawić się na posiedzeniu rady. I chodziłem tam często.

Tumakowa:
Nie przypadkowo poprosiłam, by przypomniał nam pan swoją historię. Był rok 1997, Związku Radzieckiego już nie było, czasy panowały „wegetariańskie”. Jak się panu udało załatwić sobie paragraf o zdradzie państwa, jeśli, jak sam pan mówi, ograniczał się pan do wykonywania dziennikarskich obowiązków służbowych ?

Pasko:
No tak, prasa wtedy cieszyła się wolnością, pojawiły się nowe demokratyczne z ducha ustawy. Zmieniło się wszystko, z wyjątkiem jednego. Nikt nie próbował, choćby przez godzinę, albo przez jeden dzień, zreformować KGB. Kiedy moja sprawa się zakończyła, wezwali mnie do siebie, korzystając z jakiegoś pretekstu formalnego. Poczęstowali kawą, poprosili o autograf na egzemplarzu mojej książki. Więc ich spytałem, upłynęło wiele lat, powiedzcie mi, po co to wam było potrzebne? Odpowiedzieli, iż z aparatu centralnego FSB dotarło do nich jedno tylko słowo: „profilaktyka”. Jeśli niestety prawo nie zabrania pisania o zużytym paliwie radioaktywnym, to nie znaczy, że taki idiota, jak ja może się wypowiadać na ten temat bez ich zezwolenia. Więc należało mnie ukarać dla profilaktyki.

Tumakowa:
Te działania profilaktyczne odniosły skutek?

Pasko:
Po tym jak mnie posadzono, żaden z dziennikarzy w Kraju Primorskim już nie ośmielił się pisać na ten temat.

Tumakowa:
Więc pana uwięzienie było uzasadnione?

Pasko:
Można je ocenić i w ten sposób. 






Wiedziałem, że nie zdradziłem ojczyzny

Tumakowa:
Jak się pan czuł z piętnem zdrajcy ojczyzny? I nie w Związku Radzieckim z lat trzydziestych i czterdziestych, a wydawałoby się, w wolnym i demokratycznym państwie?

Pasko:
To, jak się człowiek czuje w takiej sytuacji, zależy od niego samego. Ja przecież wiedziałem, że nie jestem żadnym zdrajcą ojczyzny.

Tumakowa:
Pana znajomi, nie odwrócili się od pana?

Pasko:
Znano mnie dobrze we Władywostoku, także w Moskwie, w całej flocie. I może dlatego, nikt mnie tak nie potraktował. Może dlatego i ja odnoszę się spokojnie do tego wszystkiego.

Tumakowa:
Ale swój wyrok jako zdrajca pan odsiedział?

Pasko:
Tak. Najpierw spędziłem dwa lata w więzieniu śledczym we Władywostoku, potem jeszcze rok w pojedynczej celi, kolejny rok w kolonii o zaostrzonym rygorze.

Tumakowa:
Rok w całkowitej izolacji?

Pasko:
Trochę się to przeciągnęło. Uważano mnie za wyjątkowo groźnego przestępcę. Skazano mnie ze szczególnego paragrafu.

Tumakowa:
No to dlaczego dostał pan tak mało? Minimalna kara przewidziana przez kodeks z tego artykułu wynosi 12 lat.

Pasko:
O to właśnie chodzi, jeszcze z czasów stalinowskich. „Ile dali ci lat?” 10. A za co? Za nic! Nie kłam, za nic dają tylko pięć! Więc jeśli rzeczywiście znaleziono by na mnie cokolwiek, najmniejszy chociaż dowód mojej winy, wlepiliby mi 12 lat. Na pewno nie cztery.

Tumakowa:
Dlaczego tak nagle zaczęły się u nas poszukiwania zdrajców? Może rzeczywiście w 2014 roku społeczeństwo zaczęło na lewo, na prawo handlować ojczyzną?

Ten moloch nie może się obejść bez mięsa

Pasko:
Społeczeństwo nigdy nie handlowało ojczyzną na lewo i na prawo. To nie ma nic wspólnego ze społeczeństwem. Szpiegami zawsze i wszędzie zostają wyłącznie ludzie z dwóch organizacji: z korpusu dyplomatycznego i z wywiadu zagranicznego. Z tych dwóch szczególnych instytucji. Wszyscy pozostali są ofiarami. Ten moloch nie może się obejść bez mięsa. Tak ich robota wygląda na co dzień. Przychodzi młody porucznik, trzeba go „przećwiczyć”, tak oni mówią u siebie sami, w jakiejś konkretnej sprawie. Najlepiej „szpiegowskiej”. W naszym kraju mamy zawsze trudne czasy. Zawsze okrążają nas wrogowie. Zaś tym organom, by mogły istnieć, zawsze potrzebne jest jakieś „pożywienie”.

Tumakowa:
Takiej ilości „ofiar”, zdaje się, nie mieliśmy już dawno.

Pasko:
One były zawsze. Proszę się przysłuchać tym śpiewom zachwytu i krzykom radości rozbrzmiewającym każdego roku z okazji Dnia Czekisty obchodzonego 20 grudnia. Złapaliśmy 200, 300, 400 szpiegów. Tak było zawsze. Po prostu nie zwracaliśmy uwagi. Przytomniejemy jednak, kiedy idzie o zwykłego naukowca, autora wykładu wygłoszonego na konferencji naukowej. Albo o matkę z rodziny wielodzietnej. Wtedy się dziwimy, co za idiotyzm! Ale o zdecydowanej większości spraw szpiegowskich nie wiemy nic. Ich nie rozpatruje się w sądach w trybie otwartym. Wszystko opatrzone jest klauzulą tajności już na etapie śledztwa. Teraz wymyślono nawet specjalne „know-how”, w  oczywisty sposób naruszające konstytucję. To sam wyrok z klauzulą „ściśle tajne”. W dodatku wrócono do starej metody, w podobnych sprawach uczestniczyć mogą tylko adwokaci zatwierdzeni przez nich samych. Jurij Szmidt (nieżyjący już wybitny adwokat rosyjski z St. Petersburga, działacz ruchu na rzecz praw człowieka – „mediawRosji”) poświęcił pół życia, by w Trybunale Konstytucyjnym wywalczyć rozstrzygnięcie umożliwiające występowanie w tego rodzaju sprawach adwokatom nie mającym związków z FSB.

Tumakowa:
Pana także bronili adwokaci „zatwierdzeni” przez FSB?

Pasko:
Na szczęście nie. Dzięki Szmidtowi to się skończyło na sprawie Nikitina (kapitana Aleksandra Nikitina aresztowano w 1996 roku i oskarżono o rozpowszechnianie informacji na temat powodowanych rzez rosyjską flotą północną zanieczyszczeń radioaktywnych – „mediawRosji”)

Wreszcie do nich dotarło: pora na korektę prawa

Tumakowa:
Mówi pan, że FSB się nie zmieniła. Że wiedzie jej się świetnie. Po co więc w 2012 roku wniesiono poprawki do artykułu 275go ułatwiające stosowanie go na szerszą skalę?

Pasko:
Wówczas pojawiły się problemy. Zwłaszcza po sprawie Płatona Obuchowa… (dyplomata rosyjskiego MSZ, aresztowany w 1996 r., został oskarżony o współpracę z wywiadem brytyjskim, w 2004 roku uznano go za niepoczytalnego – „mediawRosji”)

Tumakowa:
Obuchow dostał 11 lat, potem jednak zamiast do kolonii karnej skierowano go do szpitala psychiatrycznego.


Grigorij Pasko jest dziś cenionym komentatorem mediów niezależnych i wolnych od cenzury. 



Pasko:
Ale jego proces toczył się z wybojami. Potem była jeszcze sprawa Nikitina. Wtedy zrozumieli, że trudno im walczyć z niezależnymi adwokatami. Nikitina bronił Jurij Szmidt. Tę sprawę FSB przegrała. Potem w innych sprawach, ciągle natrafiali na jakieś przeszkody. Także w mojej nie udało im się uzyskać maksymalnego wyroku. Podobnie w sprawie Walentyna Moisiejewa (dyplomata oskarżony w 1998 roku o szpiegostwo na rzecz Korei Południowej – „mediawRosji”), jego proces też nie był dla nich pełnym sukcesem. Nie udało się wsadzić za kratki Oskara Kajbyszewa, trzeba było przeprosić naukowców Szurowa i Sojfera. Odegrali się na sprawach Sutiagina (naukowiec, specjalista w dziedzinie zbrojeń i broni atomowej, aresztowany pod rzekomym zarzutem o szpiegostwo w 1999r., zwolniony w drodze wymiany szpiegów z USA – „mediawRosji”) i Daniłowa (fizyk skazany za szpiegostwo na rzecz Chin – „mediawRosji”). Ale wtedy zrozumieli też, że do paragrafu o zdradzie państwa trzeba wprowadzić poprawki. Takie, by można było posadzić każdego, bez zbędnych kłopotów.

Tumakowa:
Przypomina pan sprawy sądowe z lat 2000-2005. Ale paragraf 275 zmieniono dopiero w roku 2012. Do projektu ustawy dołączona była notatka wyjaśniająca, w niej mówiło się o tym, iż udowodnienie zdrady państwa w sądzie bywa nieproste…

Pasko:
Ta notatka pojawiła się na 6-8 lat przed przyjęciem poprawki. Czytałem ją dawno. Oni już dawno zaczęli się przygotowywać, by z tego paragrafu usunąć takie pojęcia jak  „wrogi zamiar”, czy „wyrządzenie szkody”. W żadnej ze spraw, poczynając od Nikitina, nie udało się określić rozmiarów szkody. Powtarzam, w żadnej.

Tumakowa:
Więc po co to zrobiono? Żeby ułatwić postępowanie dowodowe i posadzić więcej ludzi? W porządku, to rozumiem. Ale jaki jest cel ostateczny?

Pasko:
To nie tak. Im nie chodzi o to, by zamknąć więcej ludzi. W końcu nie wsadza się ludzi tysiącami. Ich zdaniem, wsadzać należy ilość rozumną, po to by wszyscy widzieli, że oni pracują. W zeszłym roku nie mieliśmy przecież aż 150 spraw o zdradę. Wystarczyło im 6-7..

Tumakowa:
Na prawdę wydaje się panu, że to tylko dla sprawozdawczości, że to symulacja działalności?

Pasko:
Tu chodzi o karierę, o swój procent z budżetu państwa. By ten cel zrealizować, wystarczy 6-7 zdrajców.

Otaczają nas wrogowie

Tumakowa:
Zdobył pan ogromne doświadczenie. To ciekawe, jaka była pana reakcja, kiedy dowiadywał się pan o sprawach, takich jak Dawydowej ?


Matka siedmiorga dzieci Stwetłana Dawydiowa zostala aresztowana pod zarzutem zdrady ojczyzny
w związku z niewinnym, jakby sią zdawała, telefonem do ambasady Ukrainy. 



Pasko:
Jeszcze w 2012 r., kiedy tylko uchwalono poprawki do paragrafu o zdradzie państwa, powiedziałem, że nowe sprawy karne pojawią się za półtora roku – dwa lata. Wypowiadałem się na ten temat w stacji telewizyjnej „DOŻD’”, może mi pani wierzyć. Zapytano mnie wówczas, jak wytłumaczyć tego rodzaju odroczenie? Odpowiedziałem, iż moim zdaniem, im zależy na tym, by ucichł szum wokół zmienionego paragrafu. Gdyby jakieś sprawy wszczęto od razu, wszyscy widzieliby, że są sfabrykowane. Dlatego trzeba było poczekać. Teraz mamy Swietłanę Dawydową. Krzyczą wszyscy, och, przecież ona nie zrobiła niczego, ona nie wiedziała. Stop-stop-stop ! Mamy od 2012 roku paragraf w nowej redakcji, trzeba go tylko uważnie przeczytać. Dopiero wtedy zaczęto go studiować. I proszę, nawet matka z wielodzietnej rodziny świetnie tu pasuje.

Tumakowa:
Wciąż nie rozumiem, dlaczego te sprawy zaczęły wypływać na światło dzienne po półtora roku, po roku od ich wszczęcia?

Pasko:
W maju zeszłego roku, kiedy zaczęła się aktywna faza wydarzeń na Ukrainie, powiedziałem w kręgu znajomych, że dziwi mnie brak procesów o zdradę państwa. Odpowiedzieli, kraczesz. Przecież nie wiedziałem, że te sprawy już wówczas podjęto. Wszystko jest proste, gdy tylko zaczynają się igrzyska wojenne, potrzebne jest uzasadnienie ideologiczne  - otaczają nas wrogowie. W istocie rzeczy, informacje o tym, iż wśród nas znajdują się szpiedzy, powinny się były pojawić już na wiosnę zeszłego roku. Dziwiłem się, że ich nie było. I teraz je mamy. To dlatego, że społeczeństwu trzeba powiedzieć, wrogowie znajdują się nie tylko poza granicami naszego państwa, są także między nami.

Tumakowa:
Ale dlaczego wybierają takich wrogów? Pracownik Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, który ujawniał tajne informacje na jej temat, a przy okazji się także współpracownikiem FSB, matka z wielodzietnej rodziny z mózgiem przeżartym komunistycznymi fantomami….

Pasko:
To świadczy zapewne o tym, iż sam paragraf o zdradzie państwa trzeba skorygować jeszcze bardziej. Jeśli dzieje się tak, iż trzeba wsadzać mamusie z siedmiorgiem dzieci, to trzeba tę sytuację doprowadzić dalej do absurdu. Potem znajdą się odpowiednie cytaty, pomniki wodza pojawią się w każdej dzielnicy.

Tumakowa:
Już się zaczęło. W Petersburgu chcą zbudować wspólny pomnik prezydenta Putina i atamana Krasnowa.

Pasko:
Oto właściwy kierunek. W Rosji, nigdy nie bywa tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej.

Tumakowa:
Nie widzi pan w tym wszystkim farsy, także w tych sprawach o szpiegostwo?

Pasko:
Z jednej strony rzeczywiście, to wszystko może wyglądać komicznie. A jednak nie ma tu podstaw do śmiechu, bo ludzie rzeczywiście pójdą siedzieć. Dawydowa z pewnością zostanie osądzona. Sąd uzna jej winę. Obecna redakcja artykułu 275 oznacza, że szpiega wykryć można wszędzie. Na przykład, choć strach to powiedzieć, w Dumie Państwowej. Albo w rządzie. Z tego paragrafu można oskarżyć każdego. Bez względu na pochodzenie społeczne, na zawód. Przyda się nawet niania z przedszkola. W przyszłości ten artykuł będzie doskonalony. Nową redakcję przygotuje się w oparciu o dziesiątki nowych spraw kryminalnych, najpierw trzeba zrozumieć, co jest nie tak, potem poprawić, to co trzeba.

Tumakowa:
Pana zdaniem, wszyscy oskarżani dziś z artykułu 275 w redakcji z 2012 r. są królikami doświadczalnymi?

Pasko:
Oczywiście. Tak, jak i nawiasem mówiąc, cały kraj. Nie wyłączając 84% popierających…


Tłum.: K.W.

Oryginał wywiadu ukazał się na petersburskim portalu fontanka.ru

http://www.fontanka.ru/2015/02/24/158/






Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz