Choć spada cena ropy naftowej, ostatnie wskaźniki makroekonomiczne dla Rosji nie wyglądają najgorzej. Na ich podstawie pojawiły się wręcz optymistyczne głosy prognozujące przełamanie kryzysu. Wybitny rosyjski ekonomista Władisław Inoziemcew przestrzega jednak, iż optymizm jest zdecydowanie przedwczesny. Do przełamania kryzysu daleko, nie bardzo wiadomo skąd miałby nadejść impuls sprzyjający uzdrowieniu ekonomiki. Najbliższe trzy miesiące będą rozstrzygające, asekuracyjne zachowania konsumentów i przedsiębiorców na rynku może zaowocować nadejściem nowej, jeszcze bardziej destrukcyjnej fali kryzysu.
Autor: Władisław Inoziemcew
Kryzys jest szczególnie odczuwalny na rynku dóbr trwałych, drastycznie spadła sprzedaż takich towarów, jak samochody i mieszkania. |
Czy możemy mówić o ustabilizowaniu się sytuacji w gospodarce? Prawdopodobnie tak, jeśli oprzeć się na oświadczeniach składanych przez kierownictwa Ministerstwa Gospodarki, Ministerstwa Finansów, Banku Rosji można. W wrześniu-październiku odnotowaliśmy wzrost produkcji przemysłowej (choć nie na razie nie ma on charakteru trwałego), udało się zapobiec katastrofie na rynku walutowym, choć jeszcze w sierpniu wydawała się nieunikniona, wreszcie październikowy wskaźnik PMI (wskaźnik nastrojów menedżerskich) wskazywał, iż dalszy niewielki wzrost jest wysoce prawdopodobny. Spadek PKB w trzecim kwartale w wysokości 4,1% okazał się mniejszy niż zakładany (4,3%). I w rezultacie od wielu działaczy usłyszeliśmy pospieszne wypowiedzi na temat perspektyw wzrostu naszej gospodarki w 2016 roku.
Osobiście jednak, nie spieszyłbym się z tego rodzaju
wnioskami.
Kryzys:
druga zima
Podstawowy problem, moim zdaniem, nie wiąże się z
dynamiką wskaźników produkcyjnych, czy kursem rubla. Ważniejsze moim zdaniem
jest co innego. Właśnie upływa rok od chwili, gdy odnotowaliśmy w gospodarce i
na rynku towarów konsumpcyjnych wyraźne objawy kryzysu, czeka nas teraz druga
kryzysowa zima. Dynamika ogólna gospodarki na przestrzeni minionego roku nie
może być źródłem optymizmu, po znaczących wzrostach w styczniu mieliśmy później
do czynienia już tylko z falą spadkową. Spadały ceny na ropę i większość
pozostałych rosyjskich towarów eksportowych, obniżał się kurs rubla, do
niedawna jego dodatkowym efektem był spadek produkcji przemysłowej. W
niektórych krótszych okresach wydawało się, iż może dojść do odbicia, jednak
zaraz potem zaczynała się nowa fala spadków. Stąd właśnie najważniejsze pytanie
przed zimą, czy przedsiębiorcy i społeczeństwo zachowali jeszcze nadzieję na
zmianę na lepsze.
Dlaczego pytanie to jest takie ważne? Może dlatego, iż w
ciągu całego 2015 roku tak państwo, znacząca część biznesu, jak i obywatele
kierowali się na co dzień logiką przejadania rezerw.
Na koniec roku, deficyt budżetu federalnego wyniesie 2
biliony rubli. Fundusz Rezerwowy skurczy się o 900 miliardów rubli. Całkowity
deficyt w regionach przewyższa 700 miliardów rubli, dziurę tę trzeba będzie w
przyszłości zasypać przy pomocy subwencji z centrum. Sektor korporacyjny być
może pokazuje budzące optymizm zyski, jednak nie wolno zapominać, iż ponad 85%
tych zysków przypada na takie dziedziny, jak wydobycie i metalurgia. Inne
gałęzie, wcześniej odgrywające role lokomotyw wzrostu (budownictwo,
gastronomia, handel hurtowy, transport lotniczy, handel nieruchomościami, nie
mówiąc już o turystyce i organizacji czasu wolnego) ponoszą obecnie poważne
straty, wiele przedsiębiorstw znajduje się na granicy bankructwa. Coraz większa
ilość przedsiębiorców pokrywa straty z działalności bieżącej, sięgając po
rezerwy zaoszczędzone w latach minionych, lub wyprzedając zgromadzone aktywa.
Obywatele zachowują się podobnie. Nominalne dochody ludności zwiększyły się w
tym okresie o 4,4%, za to nominalne obroty handlu detalicznego zwiększyły się o
6,6%, co oznacza, iż ludzie zaczynają wydawać oszczędności. Zwróćmy uwagę na jeszcze
jeden budzący niepokój sygnał, zwiększa się ilość nie spłacanych kredytów, jego
źródłem jest próba podtrzymania stosunkowo wysokiego poziomu konsumpcji.
Co to wszystko oznacza? Rezerwy nie są nieograniczone,
nie ma takich ani państwo, ani biznes, ani obywatele. Jeśli w odniesieniu do
państwa można zachować pewne zaufanie (budżet przyjęto i będzie zrealizowany,
fundusze rezerwowe w 1916 roku pozwolą na pokrycie deficytu w dowolnej
wysokości), to zachowanie tak przedsiębiorców, jak i obywateli jest nie do
przewidzenia. Wyobraźmy sobie, iż na przestrzeni nadchodzących 3-5 miesięcy nie
dostrzeżemy oczywistych objawów świadczących o przezwyciężaniu kryzysu, wówczas
konieczne stanie się dostosowanie się do realiów: konsumenci będą zmuszeni do
ograniczenia wydatków, przedsiębiorcy będą zamykali nierentowne
przedsiębiorstwa. Ci ostatni mogą dojść do wniosku, iż okres gorszej
koniunktury się wydłuży, i że w przyszłości uda się wrócić na rynek, nabywając
niezbędne moce po niższej cenie. Jeśli taka ocena rzeczywistości upowszechni
się w większej skali, będziemy świadkami kolejnej fali kryzysu, będzie ona
miała bardziej niszczącą siłę niż poprzednia. Jestem dziś przekonany, iż
wszystko zależy obecnie nie od rachunku makroekonomicznego, a od oczekiwań średniego
i małego biznesu oraz konsumentów.
Równocześnie, nie bardzo widzę, skąd miałaby się wziąć
zmiana trendu w odniesieniu do oczekiwań. Nie bardzo wiadomo skąd miałoby
nadejść przełamanie kryzysu.
Poziomy
minimalne
Po pierwsze, ceny na surowce testują nowe poziomy minimalne.
16 listopada, po raz pierwszy od 2009 roku, wartość koszyka naftowego OPEC
spadła do poziomu poniżej 40 dolarów za baryłkę. Choć wydobycie w USA nieco
spadło, zmniejsza się import ropy (jak się zdaje, spadek ten przedłuży się w
związku z ciepłą jesienią i zimą), tym bardziej, iż zapasy znajdują się na
poziomie bliskim do maksymalnego. Tej jesieni w Europie ceny węgla osiągnęły
historyczne minimum, ceny miedzi i niklu spadły w ciągu roku o 30% i 40%, spadek
w listopadzie uległ znaczącemu przyspieszeniu. Wcześniej, w sierpniu, gdy
obserwowaliśmy podobny spadek cen, wartość dolara podniosła się do 71 rubli,
dzisiaj kurs obniżył się do 65-65,5. To oznacza, iż rublowa cena ropy naftowej obniżyła
się o 10 procent i to zaledwie w ciągu 3 miesięcy. Pozwala to przewidzieć już w
zimie dalszy spadek wartości rosyjskiej waluty (możemy zbliżyć się do dawnych
rekordów, tj. poziomu 75 rubli za dolar). Konsekwencją będzie spadek siły
nabywczej i zaufania ze strony ludności, biznes i obywatele zaczną się obawiać,
iż nadchodzi nowa fala inflacji. W rezultacie, znów zaobserwujemy spadek
inwestycji.
Po drugie, wyciągając wnioski z obecnych trendach, mamy
do czynienia z krachem na rynku trwałych dóbr konsumpcyjnych, a także
nieruchomości. Średnie ceny mieszkań w rublach spadły w Moskwie w porównaniu z
trzecim kwartałem 2014 roku o więcej niż 15 %, ceny dolarowe prawie dwukrotnie.
Trzy notowane na giełdzie firmy budowlane (ich rozliczenia są dostępne) zanotowały
w ciągu minionych 9 miesięcy spadek sprzedaży mieszkań o 25% (w metrach
kwadratowych). Przedsiębiorstwa budowlane, które zaciągnęły znaczne kredyty
walutowe znajdują się na granicy bankructwa. Dealerzy samochodowi spodziewają
się w ostatnich miesiącach roku spadku sprzedaży na poziomie 43-55%, PwC prognozuje,
że w skali roku spadek sięgnie 45%. Pierwsze miesiące zimowe na rynku
samochodowym nie przyniosą odbicia. Trudności będą odczuwać producenci i sieci
dealerskie. Deweloperzy praktycznie wstrzymali inwestycje, do 25 % powierzchni
biurowych i 20% powierzchni handlowych pozostaje bez najemcy. Zima przyniesie
katastrofalne problemy przedsiębiorstwom turystycznym, a także liniom
lotniczym. Ceny na ich usługi będą rosnąc, ale popyt na nie spadać. Początek
2016 roku będzie dla wielu przedsiębiorców momentem prawdy.
To możliwe, że w porównaniu z dochodami zobaczymy "wyprzedzające"
cięcia po stronie wydatków. To będzie główny impuls dla nowej fali kryzysu.
Najważniejszy
impuls
Po trzecie, większość przedsiębiorstw już od stycznia
zacznie funkcjonować w nowym układzie budżetowym, w ich planach finansowych na
2016 roku, niemal w 80% przypadków zakładana jest redukcja kosztów (o 10%, lub
więcej). Pracownicy odczują jej skutki w miesiąc-dwa później. Nie można jednak
mieć wątpliwości, iż już na początku lutego zobaczymy znaczące zmniejszenie
realnych dochodów (indeksacja emerytur i zasiłków wypłacanych przez państwo nie
zrekompensuje tego spadku). Mniej więcej wówczas ludzie zrozumieją, że muszą
żyć na poziomie swych możliwości, z drugiej strony nie będą jednak wierzyć, iż
nastała czarna godzina i należy sięgnąć po schowane na nią ostatnie zapasy.
Jeśli sytuacja rozwinie się w tym kierunku, możemy być świadkami "wyprzedzających"
w zestawieniu z dochodami cięć po stronie wydatków. Tak będzie wyglądał
najważniejszy impuls dla nowej fali kryzysu. Położenie stanie się szczególnie
trudne w większości tych gałęzi gospodarki, które bezpośrednio związane są z
rynkiem konsumpcyjnym.
Po czwarte, nie wolno nam zlekceważyć poważnego kryzysu
systemu bankowego (niedawno mówił o nim Herman Gref). Zgodnie z obliczeniami
Standard&Poor's roczne wyniki rosyjskiego sektora bankowego (obliczone
zgodnie ze Standardem IFRS) będą na minusie. Od początku roku pozbawiono licencji
ponad 82 banki, znaczna częsć organizacji kredytowych albo ukrywa straty, albo
wykazuje zysk wyłącznie dzięki super tanim pieniądzom udostępnianym przez
państwo (przykładem może tu być Bank Moskwy - Agencja Ubezpieczeń Wkładów powierzyła
mu depozyt w wysokości 295 miliardów rubli. W grudniu 2014 roku przedłużono go na
pięć lat, jego oprocentowanie wynosi 0,51% rocznie). Sytuacja na rosyjskiej
giełdzie także nie ulega poprawie. Rosyjskie fundusze emerytalne ustanowiły
rekord świata, jeśli idzie o straty - wyniosły one 7,4%. Problemy te można
ignorować, a banki wspierać kredytami Banku Centralnego lub Agencji
Ubezpieczenia Depozytów, jednak prędzej, czy później, wszystko wyjdzie na jaw.
Wszystkie te problemy mogą dadzą nam się we znaki, tym
bardziej, iż został wykorzystany już potencjał wzrostu wywołany dewaluacją
rubla, zwłaszcza w gałęziach zorientowanych na zaspokojenie popytu pośredniego.
Trudno liczyć, iż dalej będzie zwiększać się wytwórczość dóbr inwestycyjnych, zależy
ona przede wszystkim od popytu ze strony państwa, lub przedsiębiorstw
państwowych. Zadecydują o tym dwie przyczyny, z jednej państwo będzie zwiększać
inwestycje w sektorze obronnym, w nim najtrudniej o kumulujące się zyski, z
drugiej, w warunkach depresji na rynku nośników energii ważne projekty z
dziedziny infrastruktury będą zamrażane, lub realizowane z wielkim opóźnieniem.
Mało prawdopodobne, iż wsparcie udzielane gospodarce przez państwo przez cały
rok 2016 pozostanie na tym samym poziomie. Wreszcie, w połowie grudnia czeka
nas praktycznie nieuniknione podwyższenie amerykańskiej stawki procentowej, co
oznacza, iż można będzie zapomnieć o obniżeniu kluczowych stawek Banku Rosji i
poprawie warunków kredytowania gospodarki w roku 2016. Nie chcę nawet mówić o
tym, iż do końca roku wielkie kompanie będą musiały znaleźć ponad 15 miliardów dolarów,
by uregulować stare kredyty. Znalezienie refinansowania na rynku wewnętrznym
będzie praktycznie niemożliwe.
Niespełnione
nadzieje
Chciałbym zauważyć: w ciągu całego roku władza i biznes
wciąż spodziewały się, iż zdarzy się coś, co zmieni sytuację na korzyść.
Powtarzano, iż podwyżka cen ropy naftowej jest nieunikniona, i że lada chwila zostaną
zniesione sankcje nałożone na Rosje przez Amerykę i Europę. Wyrażano nadzieję,
iż Chiny zastąpią kraje zachodnie jako źródło inwestycji i kredytów. Te nadzieje
się nie spełniły. Poszukując sposobów okazania wpływu na Zachód, w październiku
Rosja podjęła operację wojskową w Syrii, jednak jej następstwem może być
kolejna fala międzynarodowego terroryzmu. Nadzieja na mannę z nieba w praktyce sparaliżowała
działania rządu wewnątrz kraju. Jeśli sytuację obecną porównać z kryzysem z lat
2009-2009, to zauważyć nie trudno, iż obecnie władze przeznaczają na walkę z
kryzysem zaledwie 20% sum wydatkowanych na ten cel wówczas. Nie wspominam nawet
o podwyżce podatków i opłat za transakcje ziemią, czy opłat drogowych dla
ciężarówek, wszystkie one komplikują sytuację biznesu w najmniej sprzyjającej
sytuacji.
Rosyjski rząd już na początku 2015 roku uświadomił sobie,
iż nowy kryzys będzie bardziej długotrwały, niż poprzedni. Oczekiwano jednak,
iż będzie on jednocześnie łagodniejszy. Na razie nadzieje te spełniają się,
kryzys nie jest tak głęboki, inflacja nie rośnie tak szybko, jak można było się
spodziewać jeszcze rok temu. Gospodarki, w odróżnieniu od roku 2009 nie uległa
paraliżowi. A jednak dopiero w
przyszłości dowiemy się, czy obecne trudności są przejściowe. Odpowiedź na to
ważne pytanie poznamy w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Można jednak być
pewnym, iż miesiące okażą się daleko nie proste.
Tłumaczenie:
Zygmunt Dzięciołowski
Oryginał
ukazał się na portalu slon.ru: https://slon.ru/posts/59876
*Władisław Inoziemcew (ur. 1968), wybitny rosyjski ekonomista, socjolog, polityk o demokratycznej orientacji. Dyrektor Centrum Badań Społeczeństwa Postindustrialnego. Redaktor naczelny pisma „Swobodnaja Mysl”. Jest autorem kilkuset opublikowanych w Rosji i za granicą prac naukowych i publicystycznych. Ma na koncie 15 monografii. Jest członkiem Rady Naukowej i Prezydium Rosyjskiej Rady do Spraw Zagranicznych.
Artykuły Władisława
Inoziemcewa tłumaczone przez "Media-w-Rosji"
Spowolnienie gospodarcze stało się zauważalne zaraz po powrocie Władimira
Putina na Kreml, jednak to przede wszystkim sankcje gospodarcze doprowadziły do
spadku wartości rubla. Podejmując wysiłki na rzecz odbudowy mocarstwowej
pozycji Rosji, Władimir Putin niewiele uwagi poświęca gospodarce. Potrafi
jedynie składać daleko idące obietnice socjalne. Rosja nie jest przygotowana na
kryzys – mówi ekonomista i polityk Władisław Inoziemcew.
Zamiast realizacji
wcześniej opracowanego planu działań, można spodziewać się nowej fali
propagandy. Społeczeństwo dowie się, że kryzys sprowokowali Amerykanie, i że w
trudnej chwili należy skupić się wokół prezydenta Putina.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz