Zamachy terrorystyczne w Paryżu wywarły w Rosji wielkie
wrażenie. Media poświęciły im wiele uwagi, w Moskwie tłumy ludzi przed Ambasadą
Francji składały hołd ofiarom paryskiego zamachu. Od kilku miesięcy, wspierając
reżim prezydenta Asada, Rosja prowadzi w Syrii aktywne działania zbrojne. Nic
dziwnego, iż ewentualne następstwa wydarzeń w Paryżu stały się przedmiotem
drobiazgowych analiz. Portal colta.ru poprosił czołowych rosyjskich ekspertów,
by zastanowili się, jak zamach w Paryżu może wpłynąć na równowagę sił na arenie
międzynarodowej oraz, jak wielkie jest prawdopodobieństwo, iż podobny zamach może
zdarzyć się w Rosji. Odpowiedzi zebrał Renat Temirgalijew.
Wypowiedzi ekspertów zebrał Renat Temirgalijew
Po zamachu terrorystycznym w Paryżu tysiące mieszkańców Moskwy złożyły kwiaty przed Ambasadą Francji . |
1. Jak w następstwie ataku terrorystycznego w Paryżu
zmieni się równowaga sił na Bliskim Wschodzie, w Europie, i szerzej na arenie
światowej?
2. Na ile prawdopodobne są w Rosji podobne ataki
terrorystyczne? Czy Państwo Islamskie dysponuje odpowiednimi siłami i środkami?
Władimir Frołow
Ekspert w dziedzinie stosunków międzynarodowych
1.
Państwo Islamskie ma nadzieję, iż jego działania stworzą
dodatkowe możliwości dla radykalizacji jego zwolenników na całym świecie. To
oczywiste, iż z propagandowego punktu widzenia, przy pomocy ataku w Paryżu
udało im się całkowicie zlikwidować skutki wynikające z poniesionych w
ostatnich dniach porażek w Syrii i Iraku. Na skutek działań podjętych przez
koalicję Państwo Islamskie w obecnej chwili znalazło się w trudnej sytuacji.
Kontrolowane przez nie terytorium okazało się podzielone na dwie części. Co
jest najważniejsze w walce z Państwem Islamskim? Potrzebna jest realistyczna
ocena sytuacji, nie wolno powtarzać błędów popełnionych w Iraku przez
Amerykanów.
2.
Trudno to ocenić. Tego rodzaju scenariusz jest możliwy.
Rosyjskie służby specjalne traktują go poważnie. Jak mi się wydaje, główne
niebezpieczeństwo nie polega na tym, iż do Rosji dotrą terroryści z zagranicy.
Groźniejsza jest możliwość, iż pod wpływem ideologii Państwa Islamskiego
dojdzie do radykalizacji tych, którzy znajdują się na terytorium Rosji. Mam na
myśli, tak naszych mieszkańców, obywateli Kaukazu Północnego, innych regionów,
jak i przybyłych do nas w poszukiwaniu pracy gastarbeiterów z Azji Środkowej.
Pojawia się tutaj pytanie pod adresem naszych służb specjalnych, czy dysponują
one efektywną siecią agentów niezbędną dla ujawnienia podobnych spisków i
zamiarów.
A Paryżu byliśmy świadkami oczywistej klęski służb
specjalnych, doszło do serii skoordynowanych działań terrorystycznych. Brało w
nich udział co najmniej osiem osób, a to tylko liczba zabitych wykonawców. A
przecież służby specjalne rozumieją dobrze logikę tego rodzaju działań, dla ich
przeprowadzenia potrzeba jeszcze co najmniej 4-5 wspólników. Ich zadanie polega
na rozwiązaniu zadań logistycznych, zapewnieniu transportu, łączności,
uzbrojenia. Potencjalny krąg uczestników może być całkiem spory. A jednak
służby specjalne przeoczyły przygotowania do tego ataku, nie zebrały materiałów
świadczących o tym, iż są one prowadzone. To oznacza, iż do podobnego zamachu może
dojść w każdym kraju. W swoim czasie Amerykanie przeoczyli przygotowania
prowadzone przez terrorystów w szkołach lotnictwa cywilnego. W tej sytuacji
Rosja powinna potraktować te zagrożenia z największą powagą. To kwestia
profesjonalizmu i kompetencji naszych służb specjalnych, ludzi zaangażowanych w
działania antyterrorystyczne.
Wydaje mi się, iż rosyjskie służby specjalne po podjęciu
przez Rosję działań wojskowych na terenie Syrii winny były wzmocnić stosowane w
kraju środki bezpieczeństwa. Tak podpowiada elementarna logika, dla profesjonalistów
to oczywiste. Podobnie to wygląda po wydarzeniach w Paryżu. Ale z drugiej
strony, ważne jest zachowanie równowagi, przesada także jest groźna. Nawet
państwo totalitarne nie jest w stanie zagwarantować pełnego bezpieczeństwa i
całkowicie zapobiec groźbie terroryzmu. Działania służb specjalnych, rozwijanie
sieci agenturalnej, ograniczenia praw obywateli, we wszystkich tych działaniach
potrzebna jest równowaga. Ograniczenie praw obywateli rzadko przynosi pożądane
efekty w walce z terroryzmem.
Charun Sidorow:
Analityk, politolog, przewodniczący Narodowej Organizacji
Rosyjskich Muzułmanów (NORM).
1.
Paryski atak terrorystyczny jak widać, starają się maksymalnie
wykorzystać propagandowo zwolennicy swego rodzaju "Świętego
Przymierza" złożonego z narodowo-autorytarnych
zeświecczonych obozów-ugrupowań: putinistów, asadowców, lepenistów (zwolennicy
francuskiej, prawicowej partii "Front Narodowy" kierowanej przez Marine
Le Pen - red. Colta). Będą także starali się wygrać go politycznie. To co się
wydarzyło, dało im do rąk silną kartę. Dla nich może to być instrument
umożliwiający mobilizację opinii publicznej, by w ten sposób wywrzeć wpływ na
oficjalny Paryż i na cały Zachód. Do tej pory starano się pozbyć i Asada i
Państwa Islamskiego. Teraz chodzi o to, by przekonać Zachód, by zrezygnował ze
starań o usunięcie Asada, co winno umożliwić pokonanie Państwa Islamskiego. Ale
jak podpowiada mi intuicja, polityczna i historyczna, nie uda im się osiągnąć
celu.
2.
Odpowiem krótko: z jednej strony to kwestia możliwości
technicznych, jakimi dysponują zwolennicy
Państwa Islamskiego, z drugiej rosyjskie służby specjalne. Sensowną ocenę mogą
tu dać tylko ludzie znający obraz od wewnątrz, ja do nich nie należę. Poza tym
zdani jesteśmy na spekulacje. Chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt, mniej
oczywisty, choć nie mniej istotny. Ideologia Państwa Islamskiego ma taki
kształt, że atak terrorystyczny w jego imieniu może przeprowadzić każdy, potem
tylko trzeba się na nie powołać. Więc za atakiem mogą kryć się różne służby
specjalne, choć Państwo Islamskie z chęcią weźmie na siebie odpowiedzialność. Ta
okoliczność sprawia, iż Państwo Islamskie, tak jak i Al.-Kaida, bez względu na
to, jakie są ich rzeczywiste możliwości łatwo wykorzystać jako instrument
prowokacji, ich autorem może być ktokolwiek, kto dysponuje podobnymi
możliwościami.
Aleksander Golc
Ekspert w dziedzinie wojskowości, zastępca redaktora
naczelnego sieciowego magazynu "Jeżedniewnyj Żurnał"
1.
Równowaga sił nie ulegnie żadnej zmianie. Czy rośnie
prawdopodobieństwo przeprowadzenia operacji lądowej przeciw Państwu
Islamskiemu? To oczywiste, iż politycy na Zachodzie funkcjonują w takich
warunkach, iż muszą odpowiadać na oczekiwania opinii publicznej. Z drugiej
strony, musimy to też zrozumieć, iż regularne siły zbrojne nie będą w stanie
przeprowadzić udanej operacji lądowej skierowanej przeciw formacjom na w pół
wojskowym.
2.
Obawiam się, że nie da się wykluczyć takiej możliwości.
Wszystkie państwa współczesne pozostają bezbronne wobec podobnych ataków
terrorystycznych. Skąd idzie największe zagrożenie? Ze strony terrorystów wysłanych
do Rosji, czy od gotowych do przeprowadzenia operacji terrorystycznej własnych
mieszkańców, Rosjan? Możliwe są oba warianty. Należałoby także przypomnieć, iż
jeszcze nie dawno słyszeliśmy z ust przedstawicieli państwa rosyjskiego, iż po
stronie Państwa Islamskiego walczy od 6 do 7 tysięcy naszych obywateli. Łatwo sobie
wyobrazić, iż ktoś z nich zostanie wysłany do Rosji w celu przeprowadzenia zamachu.
Abdułła Rinat Muchamietow
Znawca Islamu, dziennikarz, ekspert Rady Muftich
Federacji Rosyjskiej
1.
Przede wszystkim, nie jestem pewien, iż Państwo Islamskie
dysponuje odpowiednimi kontaktami międzynarodowymi, by pokusić się o zsynchronizowaną
serię pojedynczych zamachów o takiej skali. W obecnej chwili, jego przywódcy muszą
być przede wszystkim skupieni na walkach prowadzonych w Syrii oraz Iraku. To co
się wydarzyło, może być efektem jakiejś pobocznej manipulacji. Jedna z wersji
mówi o tym, iż Państwo Islamskie częściowo cieszyło się poparciem Asada, było
też przez niego kontrolowane, po to, by budzić konflikty w szeregach
powstańców, a także dyskredytować opozycję syryjską w oczach światowej opinii
publicznej. W chwili obecnej sytuacja Asada jest wyjątkowa trudna. Jego siły są
na wyczerpaniu. Reżim trzyma się wyłącznie dzięki pomocy z zewnątrz, przede
wszystkim z Iranu. Reżim Asada to nie tylko Syria. Mamy w tym wypadku do
czynienia z ogromną międzynarodową siecią mafijnych, baasistowsko-alawickich
powiązań. Pod jej kontrolą znajdują się poważne środki. Dysponuje ona szerokimi
i wpływowymi kontaktami. "Forbes" umieścił Asada na siódmym miejscu
wśród najbogatszych przywódców świata arabskiego. Krach reżimu w Damaszku
oznaczać będzie koniec tego biznesowego imperium. Jego beneficjenci zrobią
wszystko, by do tego nie dopuścić. Teraz, po atakach terrorystycznych we
Francji, prości obywatele na Zachodzie ostatecznie dochodzą do wniosku, iż z
Asadem nie wolno walczyć, że należy go ratować. W przeciwnym wypadku, po upadku
Damaszku okrutni terroryści przyjdą do ich domów.
Atak w Paryżu będzie miał następstwa polityczne dla samej
Francji. Hollande, który do niego dopuścił, choć o mało co i sam nie stal się
jego ofiarą, nie ma szans na reelekcję. Coraz bardziej prawdopodobny staje się
powrót Sarkozy'ego. Coraz silniej zabrzmi głos krytyki ze środowisk prawicowych
i skrajnie prawicowych w odniesieniu do ukraińskiej i syryjskiej polityki
Paryża. Pewne siły we Francji z zamachu w Paryżu odniosą wymierne korzyści.
2.
Dziś, niestety, nie da się niczego wykluczyć. Państwo
Islamskie stara się bardzo, by w świadomości masowej na całym świecie utrwalił
się jego obraz jako głównego, globalnego zła. Wielu ludzi stara się w tym
aktywnie pomagać. Wygląda jednak na to, iż po katastrofie lotniczej w Egipcie,
podjęto w Rosji szereg bezprecedensowych kroków mających na celu zwiększenie
bezpieczeństwa, dlatego więc prawdopodobieństwo, iż także u nas może dojść do
realizacji (w tej lub innej formie) scenariusza francuskiego jest niewielkie.
Dla państwa rosyjskiego, nie tylko dla jego służb specjalnych niedopuszczenie
do ataku terrorystycznego to kwestia honoru i wiarygodności.
Iwan Jakowina
Dziennikarz, komentator tygodnika "Nowoje Wremia"
1.
Podstawowe zadanie Państwa Islamskiego w związku z
atakami terrorystycznymi w Paryżu, to sprowokowanie NATO, a być może USA do
wprowadzenia sił zbrojnych do Syrii. Radykalni islamiści z Państwa Islamskiego
pragną, by spełniło się proroctwo o "ostatniej bitwie ludzkości" w
pobliżu miasta Dabik, na północy Syrii. Dzięki temu ludzie nabiorą silniejszego
przekonania, iż projekt "Kalifatu" ma charakter boski, prawomocny, że
toczy się walka o "Kalifat" z dużej litery. Przepowiednia bitwy
pojawiła się w hadisach półtora tysiąca lat temu. Wystarczy, iż do niej
dojdzie, oznaczać to będzie, iż proroctwa się spełniają. W ten sposób Państwo
Islamskie zasłuży w oczach swych zwolenników, aktualnych i tych potencjalnych
na więcej lojalności i zaufania. Przekonają się, iż proroctwa się spełniają,
tak to właśnie ten "Kalifat".
2.
Tak. To oczywiste, iż Państwo Islamskie posiada
możliwości, by przeprowadzić tego rodzaju akcję. Prawdę powiedziawszy, Rosja stała
się już celem nawet bardziej krwawego ataku terrorystycznego, to Państwo
Islamskie odpowiada za wybuch samolotu nad półwyspem Synajskim. Jednak mam
wątpliwości, czy jego bojownicy byliby w stanie przeprowadzić na terenie Rosji
akcję podobną do paryskiej, na masową skalę, z automatami, strzelaniną.
Istnieje większe prawdopodobieństwo, iż mogą się zdobyć na działania w starym,
klasycznym stylu: bomby, wybuchy w metro, na dworcach, w komunikacji
pasażerskiej. Albo zamachy terrorystyczne na samoloty, tak jak to robili
wcześniej. Państwo Islamskie ma do dyspozycji siły i możliwości, by
przeprowadzić na terenie Rosji akcje terrorystyczne, w jego szeregach są też
ludzie zdolni do ich zaplanowania. To jest organizacja przygotowana do podejmowania
akcji dywersyjnych. W Iraku i Syrii funkcjonowały szkoły specjalne, w nich szkolono
dywersantów. Nie wiem, czy istnieją do tej pory, ale w zeszłym roku szkoły te
działały.
Warto też pamiętać o istniejącym u nas "Emiracie
Kaukazu", nie wszyscy jego bojownicy wyjechali do Syrii. Pozostali ludzie
w Dagestanie, Czeczenii, nie brakuje im kontaktów, broni, możliwości, by
dotrzeć do jakiegoś większego miasta i zrobić swoje. Nie jestem jednak pewien,
iż Państwu Islamskiemu zależy na przeprowadzeniu tego rodzaju akcji na terytorium
Rosji. Z jego punktu widzenia, większe znaczenie ma prowokowanie Europy, całego
Zachodu. W Rosji działaniami terrorystycznymi nie da się przestraszyć opinii
publicznej. Opinia publiczna nie istnieje. Za to w Europie i w USA można.
Dlatego, jak mi się wydaje działalność bojowników Państwa Islamskiego będzie
koncentrować się przede wszystkim na Europie i USA, a nie na Rosji.
Aleksander Baunow
Dziennikarz, publicysta
1.
Trudno sobie obecnie wyobrazić, iż Francois Hollande
wygra kolejne wybory. W Rosji społeczeństwo jest zdolne do zjednoczenia się wokół
swego lidera, we Francji nie w takim stopniu. Z pewnością Marine Le Pen
zdobędzie pewną ilość dodatkowych głosów, ale większość niezadowolonych
przechwyci Nicolas Sarkozy. Francuzi są ludźmi racjonalnymi. Jednak, kiedy
patrzymy na Europę jako całość, zapominamy, iż rozstrzygające bywają w niej inercja
i stare przyzwyczajenia polityczne. Co powinno było się stać z Putinem po
Biesłanie, albo po tragedii Nord-Ostu? Powinny były spaść wskaźniki jego
popularności. A jednak tak się nie stało. Podobnie w Europie. Tak, czy inaczej
Europa idzie swoim politycznym szlakiem. Europejczycy z niego nie zejdą.
Oczywiście, wydarzyła się rzecz straszna, Paryż nigdy nie doświadczył tego, co
obecnie. Ale skala inercji politycznej jest ogromna. Europy nie da się błyskawicznie
przeorientować w innym kierunku. W Rosji, po przyjściu do władzy Putina,
rozpoczął się proces "oddzielania" od lat dziewięćdziesiątych.
Kolejne akty terrorystyczne, nawet z licznymi ofiarami śmiertelnymi, zjawiska tego
nie zahamowały. Podobnie jest z Europą. Ona nie zmieni swojej ideologii,
Europejczycy nie zmienią całkowicie swego życia, nawet jeśli dotkną ich
jeden-dwa-trzy zamachy terrorystyczne w wielkich miastach, z wielką ilością
ofiar. Takie zdarzenia to za mało. Europa nie zmieni się. Spójrzmy teraz na
kwestię jej zaangażowania na Bliskim Wschodzie. Kiedy w 2004 roku w Madrycie, w
pociągach podmiejskich wybuchły bomby, Hiszpanie natychmiast wycofali się z
wojny w Iraku. Ale zamachy zbiegły się z wyborami, decyzje o wycofaniu podjął
już nowy rząd. Ważna była też specyfika wojny w Iraku, w oczach większości była
to wojna niesprawiedliwa, wymyślona przez amerykańskich neo-konserwatystów.
Prowadzono ją, choć przyczyny, dla których ją wywołano się nie potwierdziły.
Teraz mamy jednak do czynienia z prawdziwym wrogiem. Z jednej strony, można
oczekiwać reakcji podobnej do "hiszpańskiej", "pluńmy na
wszystko i wynośmy się", jakaś część Francuzów będzie się wypowiadać w tym
duchu. Ale wróg jest zbyt oczywisty, zagrożenie z nim związane nie podlega
wątpliwości.
Dla Francuzów Syria, to jak dla Rosji były republiki
radzieckie. Z jednej strony muszą zademonstrować, iż zaprowadzają porządek we
własnym kraju, tutaj pewne rzeczy, jeśli idzie o kontrolę nad społecznościami
arabskimi, czy muzułmańskimi zostały zaniedbane. Z drugiej, w obecnej sytuacji,
nie da się nie podjąć określonych działań na Bliskim Wschodzie. W związku z
tym, iż wróg nie jest zmyślony, Francuzi stamtąd się nie wycofają. Nawet
Jordania podjęła bombardowania, gdy bojownicy Państwa Islamskiego
zademonstrowali video przedstawiające kaźń jordańskiego lotnika. Własnym
obywatelom należało udowodnić, iż państwo jest w stanie udzielić odpowiedzi, że
tak tego nie zostawi. Ale w obecnej chwili trudno mi sobie wyobrazić, jakie
konkretne działania zostaną podjęte. Francuzi prowadzili już lądowe działania
zbrojne przeciw Islamistom. Walczyli w Afryce, choć przyczyny było o wiele
mniej istotne. Jednak nie dysponują oni wystarczającymi liczebnie silami
zbrojnymi, jakie mogliby wysłać do Syrii. Nie wiadomo także, dokąd należałoby je
wyekspediować. Rosja może wysłać swoje oddziały na tereny znajdujące się pod
kontrola syryjskiego rządu, Francja nie. A na terenie kontrolowanym przez
syryjską opozycję nie ma struktur państwowych, jak tam rozwinąć swoje działania?
W związku z tym, jestem przekonany, że współpraca Rosją, choć
nikt nie będzie gotowy, by się do niej przyznać, będzie się tylko zwiększać. Zsynchronizowane
ze sobą ataki wymierzone w Rosję i Europę pokazują, iż mamy wspólnego wroga.
Sprzeczności dotyczące Ukrainy pozostaną ważne, nigdzie nie znikną. Jednak nie przesłonią
innych kwestii. Można je będzie potraktować oddzielnie, zająć się nimi w ten
sposób.
2.
Tego rodzaju możliwości istnieją. Ale "kalifat"
to przede wszystkim historia arabska. W walkach uczestniczą wszyscy, jednak najważniejsi
są Arabowie. Mamy w Rosji społeczność muzułmańską, arabskiej nie. W dodatku
rosyjska społeczność muzułmańska nie żyje w getcie. Jest ona dla nas transparentna,
znamy tych ludzi. Żyją z nami wspólnie, w jednym kraju, ponad 150 lat. To nie są
zbiorowości żyjące w hermetycznej izolacji. Trochę bardziej skomplikowana jest
pod tym względem sytuacja z migrantami z Azji Środkowej, ale przecież jeszcze
niedawno byliśmy z nimi obywatelami tego samego państwa.
Nasze służby specjalne, oczywiście i one potrafią wiele
przeoczyć, w odróżnieniu od europejskich nie są zbyt delikatne, nie ceremonią
się. We Francji Arabowie stanowią znaczącą grupę wyborców, dlatego władze nie
chcą ich drażnić, obejmując szczególnym nadzorem, czy stosując areszty
prewencyjne. Mamy w Rosji społeczność muzułmańską, ale to nie są wyborcy,
którzy rozstrzygną o tym, kto będzie rządził. W Rosji nikomu nie przyjdzie do
głowy by "traktować ich delikatnie, to ważna grupa wyborców, ważne, żeby
nic się z nimi nie stało". Taka postawa ułatwia działania zmierzające do
wyjawienia elementów radykalnych. Nie oznacza to jednak, iż uda się całkowicie
zapobiec aktom terroru. Choć pod tym względem zadanie to jest prostsze, w innym miejscu może pojawić się dziura. Ale nasza
sytuacja jest znacząca inna od tej we Francji.
Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski
Oryginał ukazał się na portalu colta.ru: http://www.colta.ru/articles/society/9249#spisok
*Renat
Temirgalijew (ur. 1990 w Orenburgu), dziennikarz, absolwent geografii na
uniwersytecie w Moskwie, stały autor portalu colta.ru
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz