Przed dziesięcioma laty pomarańczowa rewolucja stała się dla Kremla pretekstem do zaostrzenia polityki wewnętrznej. Teraz znów władze są przestraszone przebiegiem wydarzeń na Ukrainie. W obliczu nieuchronnych w Rosji trudności gospodarczych fałszywie rozumiany instynkt samozachowawczy dyktuje Kremlowi kurs na dokręcanie śruby.
Siemion Nowoprudski dla „Nowej Gazety”
Władze rosyjskie mogą wykorzystać wydarzenia na Ukrainie dla
politycznego uzasadnienia radykalnego przykręcenia śruby w samej Rosji. W
ostatnich dniach deputowani frakcji „Jedna Rosja” nieoczekiwanie wycofali z
parlamentu swój projekt ustawy nadającej środkom masowego przekazu finansowanym
z zagranicy status „agenta obcego państwa”.
Projekt zgłosili w listopadzie 2012 roku deputowani „Jednej
Rosji” Jevgienij Fiodorow, Anton Romanow i Magomied Selimhanow. Przewidywał on,
iż „środki masowej informacji”, które zajmują się tematyka polityczną, dysponujące
majątkiem i zasobami finansowymi pochodzącymi z zagranicy przekraczającym 50%
ich własnych dochodów, muszą informować oficjalnie o tym, iż są „agentami
obcego państwa”. Projekt ustawy wydaje się całkowicie zgodny z tą logiką, która
podyktowała ustawodawcy przyjęcie ustawy o agentach zagranicznych wśród organizacji
pozarządowych. Zastosowanej zgodnie z przeznaczeniem, przeciw organizacjom, które
Kreml uważa za szkodliwe.
Dlaczego nagle projekt ustawy został wycofany? Przecież nie
dlatego, by naszego ustawodawstwa nie wzbogacić o jeszcze jeden bastion dla
obrony dyktatury. „Po prostu zaostrzamy sformułowania związane z pojęcie „obcego
agenta”. W pierwszym projekcie mówiliśmy o 50 procentowym finansowaniu. Uważamy,
iż ten wskaźnik trzeba zwiększyć (choć chyba tu chodzi w rzeczywistości o
zmniejszenie - przyp. autor, S.N.). Ma to związek z wydarzeniami na Ukrainie, gdzie
w istocie media wzywały do wojny domowej.” – stwierdził w rozmowie z agencją
RIA Nowosti jeden z autorów projektu ustawy Jewgienij Fiodorow.
Wspierając prezydenckie aspiracje Wiktora Janukowicza Władimir Putin zapewne nie podejrzewał ilu kłopotów przysporzy mu ten polityk. |
Autorytarne reżimy, zwłaszcza te znajdujące się w stanie
przedagonalnym, szczególnie chętnie oskarżają media i Internet o prowokowanie
ludzi do bratobójczej walki. I Hosni Mubarak, na kilka dni przed swoim
upadkiem, i Baszir al-Asad w Syrii próbowali zablokować Internet w swoich
krajach. Reżimy autorytarne różnią się od rządów demokratycznych, iż nigdy nie
przyznają się do odpowiedzialności za protesty ze strony ludności. Wszyscy, którzy
nie zgadzają się z tego rodzaju władzą, są jej zdaniem obcymi agentami, zjadaczami
szykowanych w Departamencie Stanu smakołyków.
Ukraina, swego czasu, była już źródłem natchnienia dla władz
rosyjskich. Pierwsza fala autorytaryzmu ogarnęła Rosję zaraz po „pomarańczowej
rewolucji”. Wtedy właśnie, po raz pierwszy, starano się wepchnąć na prezydencki
tron w Kijowie, jak się wówczas wydawało, całkowicie posłusznego Kremlowi
Wiktora Janukowicza. Antyzachodnia histeria, ataki pod adresem niezależnych mediów,
zaostrzenie przepisów wyborczych, stosowanie na masowa skalę fałszerstw podczas
wyborów na każdym szczeblu, oto jak Kreml zareagował na wyimaginowane przez
siebie w tamtej chwili „pomarańczowe niebezpieczeństwo”.
Dziś
władze w Rosji mają znacznie większe podstawy, by obawiać się wstrząsów społecznych.
Rzuca się w oczy krach polityki gospodarczej, jego konsekwencje miliony obywateli
bardzo szybko odczują w swoich portfelach. Dla scenariusza, według którego czeka
nas wzrost bezrobocia, spadek dochodów ludności na przestrzeni kilku
najbliższych lat, jak się wydaje, nie ma alternatywy. Trzecia kadencja Putina
od samego początku zbudowana jest na zakwestionowaniu tezy o tym, iż jest on prezydentem
wszystkich Rosjan. Putin zaczął udawać prezydenta „prostych ludzi” – w naszych
warunkach najmniej aktywnej, biednej, apolitycznej warstwy ludności. Z tego
wynika konfrontacja „mas pracujących” z napychającymi sobie kieszenie „darmozjadami-hipsterami”.
Zaczęto przy pomocy odpowiedniego ustawodawstwa ograniczać prawa otwartych
przeciwników władzy do organizowania publicznych akcji. Do praktyki
politycznej, przy pomocy odpowiednich ustaw, wprowadzono termin „agenta obcego
państwa”. Doszło do serii głośnych dymisji w mediach, nie obyło się bez likwidacji
niektórych państwowych instytucji medialnych, do tej pory całkowicie lojalnych
wobec władzy.
Obecnie, gdy gospodarka rosyjska zaczyna regulować rachunki
rosyjskiej polityki, zaś polityk stojący na czele państwa od 15 lat nie może już
udawać, iż jest prezydentem nadziei, władzom rosyjskim szczególnie kusząca
wydaje się jedna droga, ta wiodąca do maksymalnego zaostrzenia rygorów.
Fałszywie rozumiany instynkt samozachowawczy staje się jedynym impulsem do
podejmowania kluczowych dla kraju decyzji. Na naszych oczach Ukraina przekształca
się w poligon doświadczalny dla nowego, represyjnego kursu w samej Rosji.
-----------------------------------
Blog Media w Rosji o wydarzeniach na Ukrainie:
1.
Ukraina : rosyjski polityk wzywa Janukowicza do odejścia. Konstantin Borowoj
2.
niezły krętacz z redaktorka,mysle ze po bokach spore pejsy rosną.
OdpowiedzUsuńOtoz mądralo, Ukraina na pomaranczowej rewolucji sponsorowanej przez zachod wyszla tak ze padlo tam na pysk prawie wszystko, a dzisiejszy dochod na glowe mieszkanca to niewiele ponad 3 tys EUR.
Za Putina w Rosji zapanowal porzadek (zdaniem wielu Rosjan Putin i tak jest zbyt liberalny i zbyt łagodny),oraz wrost srednich zarobków prawie 3x.
Przecietny Rosjanin zarabia dzisiaj ok 3x tyle co przecietny Ukrainiec.Do tego Rosja ma wlasny przemysl, i jest niezalezna politycznie i gospodarczo.Co prawda jest tam problem pozytecznych idiotow sponsorowanych przez zachod,-i po to wlasnie te ustawy aby bylo jasne jakie media gdzie sa finansowane.
Zawsze się zastanawiam, czy warto odpowiadać takim chamskim pseudo inteligentnym wpisom... Tym razem się nie zastanawiałem, ale nadal nie wiem, czy warto było... bo to pachnie jakąś net-brigadą... Pozdrowienia dla życzliwych
Usuńfajny wpis, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń@Przemyslaw Chladek
OdpowiedzUsuń"Przecietny Rosjanin zarabia dzisiaj ok 3x tyle co przecietny Ukrainiec"
Przeciętny Polak też. :-)
Więc chyba integracja z UE nie jest przyczyną wszelkiego zła.
Rosja nie ma sytuacji wejście do UE kontra Rosja Putina. Rosjanie porównują co najwyżej Rosję Jelcyna i Rosję Putina. Wybór dla nich co oczywiste jest jednoznaczny. Oczywiście Zachód marzy o tym, by znów wróciła Rosja Jelcyna z wiadomych powodów.
OdpowiedzUsuń