Perspektywa Majdanu na Placu Czerwonym w Moskwie spędza sen
z powiek kremlowskich funkcjonariuszy. Od dawna zastanawiają się, jak mu
zapobiec. Gotowi są mobilizować w tym celu wszystkie dostępne środki. „Antymajdan”
powołali do życia politycy i działacze społeczni od dawna znani ze ścisłej
współpracy z Kremlem. Nie ukrywają determinacji. Z „piątą kolumną” zamierzają
walczyć przy pomocy metod budzących strach. Chcą rozpędzać opozycyjne demonstracje, w
godzinie próby gotowi są chwycić za broń.
Autorzy: Jekatierina Fomina, Nikita Girin
Po prostu będziemy zbierać się tam, gdzie gromadzi się
opozycja.
Przywódca „Nocnych wilków” Chirurg jest przekonany: jedyne,
co może powstrzymać rosyjską opozycję, to strach przed śmiercią. Organizacja,
która wzięła na siebie rozwiązanie tego problemu przystąpiła do odpowiednich szkoleń.
Bojówka "Antymajdanu" w czapkach zaobrębionych georgijewską wstążką przeszła chrzest bojowy na Placu Maneżowym, pomagając policji w rozpędze- niu demonstracji poparcia dla Aleksieja Nawalnego. |
Rosyjscy przeciwnicy „piątej kolumny” i „pomarańczowych
zwierzątek” połączyli swoje siły. Do nowego ugrupowania społecznego przystąpili:
przywódca „Nocnych wilków” (klub patriotycznie nastawionych motocyklistów
zaprzyjaźniony z Władimirem Putinem – „mediawRosji) Aleksander „Chirurg” Załdostanow, członek Rady Federacji Dmitrij
Sablin, pisarz Nikołaj Starikow, członek rady weteranów Afganistanu Wiaczesław
Szabanow, mistrzyni świata w mieszanej sztuce walki Julia Bierieznikowa,
zastępca przewodniczącego parlamentarnej frakcji „Jedna Rosja” Franc Klincewicz
oraz aktor Michaił Porieczenkow (całkiem niedawno zademonstrował pełną gotowość
bojową - mowa o pozowania aktora do
zdjęć z karabinem maszynowym na lotnisku w Doniecku – „mediawRosji”).
Babcie i ciasteczka
„Będziemy po prostu zbierać się tam, gdzie gromadzi się
opozycja – tak taktykę nowego ruchu opisał deputowany Sablin. Prezentacja
projektu odbyła się w czwartek, w zeszłym tygodniu (15.01) w Międzynarodowej
Agencji Informacyjnej „Rossija Siegodnia”. Uczestniczący w niej inicjatorzy
„Antymajdanu” zademonstrowali prawdziwe zdecydowanie. Weteran wojny w
Afganistanie Szabanow zadeklarował gotowość do walki wręcz, zapaśniczka
Bieriezikowa stwierdziła, iż gdy powstanie taka konieczność, gotowa jest bić
się z bronią w ręku.
„Chirurg” Załdostanow starał się możliwie precyzyjnie
sformułować cele „Antymajdanu”: „nie dopuścimy do rozpadu państwa, nie
pozwolimy, by „piąta kolumna” sprowokowała podział kraju, tak jak to zrobiono w
latach dziewięćdziesiątych. Odłamki podzielonego wówczas państwa krwawią do
dziś.”
Na konferencji
prasowej Załdostanow był jeszcze bardziej szczery i odmalował obraz staruszek
zza oceanu piekących ciasteczka przeznaczone dla gromadzących się na placach zbuntowanych.
- „Te ciasteczka – dodał podczas naszej bezpośredniej rozmowy – to przenośnia. Proszę przypomnieć sobie, jak to było na Majdanie. Babcie przywoziły je majdanowcom. Jakie to obrzydliwe! Czy one tam polazły, by wyrazić zatroskanie losem Ukrainy? Hipokryzja, niczym nie przykryta obłuda! Dla mnie każda była jak starucha Izergil (bohaterka opowiadania Maksyma Gorkiego – „mediawRosji”). Zależy jej tylko na tym, by jednych Rosjan napuścić na drugich.”
Zdaniem szefa bajkerów w Rosji mechanizm kreujący piątą
kolumnę działa sprawnie.
Oligarchia na płocie
- „Piąta kolumna jest jak oligarchia siedzącą na płocie.
Wyczekuje, przygląda się, w którą stronę zeskoczyć. Do oligarchii należy prasa liberalna,
autorzy dziecięcych filmów rysunkowych
przedstawiających księcia jako podłego tchórza to też piąta kolumna. Jest
tylko jeden sposób, by zmusić ich
(„piątą kolumnę”) do rezygnacji z planów. To strach. Ci ludzie potrafią
zdradzać i zabijać za pieniądze, ale do śmierci za pieniądze nie są gotowi. Ci,
którzy finansowali Majdan, finansują także „piątą kolumnę”. Mam na myśli ludzi
rządzących Ameryką. To są oczywiste historie, o czym tu rozmawiać, wystarczy
popatrzeć w telewizor. Nie muszę pamiętać nazwisk tych ludzi.” – kontynuował Załdostanow.
„Jesteśmy świadkami niczym nie skrywanej agresji, przygotowywana jest wojna,
jej inicjatorzy chcą nas zniszczyć. Boją się walczyć z nami wprost, pamiętają o
Stalinie, w spadku po nim odziedziczyliśmy potęgę, do dziś jeszcze jej nie
przejedliśmy…”
- „Nie mamy jeszcze struktury organizacyjnej. Nie
ustaliliśmy, jak będziemy przyjmować nowych członków. Na razie „Antymajdan”
pozostaje ideą, organizacja nie została zarejestrowana. Ale to oczywiste, kto dołączy
do naszych szeregów. Wszystkim nam zależy, by przestraszyć na śmierć
pomarańczowe „zwierzaki”. - Dmitrij Sablin jest zastępcą przewodniczącego
organizacji zrzeszającej weteranów wojny w Afganistanie. „Wiaczesław Szabanow
także tam walczył. Chirurg ma swoich zwolenników, oni nie muszą uczyć się, jak
przy pomocy siły walczyć o swoje ideały”.
Do „Antymajdanu” ma zamiar dołączyć Centralne Wojsko
Kozackie. Jego inicjatorzy nie wykluczają, iż dołączą do nich również ochotnicy
powracający z Ukrainy do domu.
Sablin twierdzi, że już wkrótce powstanie sztab ruchu, jego
komitet wykonawczy. Ludzie będą wstępować do organizacji dobrowolnie.
Szabanow puścił trochę pary z ust na temat finansowania
ruchu. Powiedział, iż u jednoczących się organizacji istnieją swoje
„wypróbowane kanały”. „Antymajdan” liczy na pomoc sponsorów i składki
członkowskie.
Chrzest bojowy
„Chrzest bojowy” ludzie „Antymajdanu” przeszli już na Placu
Maneżowym, wieczorem 15 stycznia. Tutaj planowali swoje spotkanie zwolennicy
Aleksieja Nawalnego. Przeciwników „pomarańczowych zwierzaków” można było poznać
po jednakowych czapeczkach dzierganych z włóczki w pomarańczowo-czarne paski,
wszyscy przypinali także do ubrania georgijewskie wstążki.
Na plac przyszła prawie cala grupa inicjatywna „Antymajdanu”
(nie było tylko Chirurga prowadzącego w tym czasie choinkową imprezę w swoim
centrum „bajkerów”).
Nikołaj Starikow wytłumaczył naszej gazecie, iż w tym
wypadku, chodziło o swego rodzaju profilaktykę. Mózgi „majdanowców” atakuje „infekcja”,
trzeba jej zapobiegać. Niezbędne jest
szczególne lekarstwo: „Jeśli nam się uda, jeśli wystarczy nasza obecność, jeśli
zademonstrujemy determinację, by zapobiec rozruchom, będzie to najlepszy dowód
na to, iż wybraliśmy prawidłową drogę. Chcecie z nas zrobić zamordystów? Nie
przeszkadzamy ludziom, niech wychodzą dokąd chcą. Ale najpierw niech załatwią
zgodę na swoją imprezę. Kto jej nie dostanie ryzykuje, że przyjdziemy, staniemy
mu na drodze. Jeśli macie taki zamiar, proszę bardzo, nazywajcie nas ormowcami
„Antymajdanu”.
Latem, na moskiewskim wiecu „Za rosyjski Donbas” ze sceny
można było usłyszeć wezwanie: „Nie wstajemy z kolan, przysiedliśmy tylko, by
zawiązać sznurowadła w naszych wojskowych butach.” Tym razem zapaśniczka
Berzikowa wytłumaczyła, iż nie mamy do czynienia, jak niektórym mogłoby się
wydawać, z kolejnym ogniwem tego samego przeklętego łańcucha (aluzja do głośnej
w Rosji wypowiedzi opozycyjnego dziennikarza Filipa Dziadko, charakteryzującego
kolejne zwolnienia liberalnych redaktorów z rosyjskich mediów, jako ogniwa „tego
samego przeklętego łańcucha” – „mediawRosji”), a ogniwami tej samej kolczugi,
teraz nadeszła pora zwarcia szeregów.
„Bobry i Kaczki”
Na kolejną akcję „antymajdanowców” nie trzeba było czekać
długo. W piątek po południu (16.01) rosyjskie „tituszki” wpadły do kawiarni
„Bobry i Kaczki” na bulwarze Czystoprudnym.
W niej zwolennicy Aleksieja Nawalnego i jego współpracownika z Fundacji
do Walki z Korupcją, Leonida Wołkowa zamierzali zorganizować spotkanie.
W kawiarni "Bobry i Kaczki" po wtargnięciu grupy tituszek zapachniało pogromem |
- „Na początku wykład Wołkowa miał się odbyć w klubie
„Koalicja”, ale do dzierżawcy lokalu zatelefonował właściciel i dal do
zrozumienia, iż byłoby lepiej, gdyby do imprezy nie doszło. Dlatego spotkanie
przeniesiono do „Bobrów i Kaczek”. – szczegóły zrelacjonował nam Andriej
Bystrow, aktywista partii „5go Grudnia”. Niczego nie ukrywaliśmy, jednak nie
prowadziliśmy szerokiej akcji reklamowej. A jednak „tituszkom” udało
się zdobyć odpowiednie informacje. Najwyraźniej mają własną sieć agentów. Nasza
grupa liczyła 25 osób, wśród nich 10 dziewczyn. Wołkow w końcu nie przyjechał,
skończyło się na towarzyskiej nasiadówce”.
Z relacji Bystrowa dowiadujemy się, co się stało dalej. „Ok.
19 30 – bum ! Do kawiarni wpadło 20 ludzi w czapkach obramowanych georgijewską
wstążką (w podobnych „antymajdanowcy: wystapili na Placu Maneżowym 15 stycznia
– red. Now. Gaz.) Krzyczą: „Majdan nie przejdzie!” Domagają się, byśmy opuścili pomieszczenie. Najpierw
przyjechali ochroniarze z jakiejś agencji, potem policja. Tamci faceci od razu
zaczęli udawać ofiary. Zapowiedzieli, że złożą odpowiednią skargę. Pozostali
goście w kawiarni reagowali różnie. Zapytasz kogoś: „wystąpisz w charakterze
świadka?” Facet się zgadza. Ale inni nie zawsze, dla niektórych ważniejsze
jest, by spędzić udany wieczór. W rezultacie policja uznała, iż łatwiej będzie
sytuację przedstawić, jako konflikt między przedstawicielami różnych grup, niż
zwykły napad chuliganów na klientów kawiarni. Kilkoma autobusami odwieziono
wszystkich na komisariat. Tam posadzono ludzi w różnych celach. Po godzinie
wypuszczono nas, policja odstąpiła od sporządzenia protokołu. Z napastnikami
już się więcej nie spotkaliśmy.”
Rzecznik prasowy moskiewskiej policji Andriej Galiakberow, w
rozmowie z naszą gazetą, potwierdził, iż w „Bobrach i Kaczkach” zatrzymano ok.
15 osób. Jednak odmówił podania nazwisk oraz informacji, jakie podjęto w stosunku do nich decyzje.
Kawiarnia nie poniosła żadnego uszczerbku materialnego, więc i ona nie miała podstaw
poskarżyć się policji.
1000 mężczyzn z doświadczeniem bojowym
Inicjatorzy nowego „Antymajdanu” zaprzeczają, iż brali
udział w wydarzeniach w „Bobrach i Kaczkach”. Bajker „Chirurg” oświadczył, iż
ruch nie będzie zajmował się takimi głupotami, tego rodzaju działania
wyrządziłyby mu szkodę. „Nasz ruch zamierza w większym stopniu zajmować się
działalnością ideologiczną, ważne by pomysły takich spotkań tłumić w zarodku”.
- „Kiedy na placu znajdzie się tysiąc mężczyzn z
doświadczeniem bojowym, oni nie ograniczą się do czczej gadaniny.” – tą oceną
sytuacji, do pewnego stopnia sprzeczną, z poglądami Chirurga, podzielił się z
nami jego współpracownik, senator Dmitrij Sablin.
Jako autorzy artykułu, bylibyśmy zadowoleni, gdybyśmy mogli
napisać, iż nie rozróżniamy poszczególnych formacji „tituszek”. Ale, jak się
wydaje do kawiarni wtargnęli zwolennicy Ruchu Narodowo-Wyzwoleńczego (NOD).
Wskazują na to do pewnego stopnia słowa jego przywódcy, deputowanego
Dumy Państwowej, Jewgienija Fiodorowa.
- „Sam sztab takiej akcji nie organizował. Ale orientuję
się, że tam doszło do przepychanki między przedstawicielami „piątej kolumny”, a
zwolennikami suwerenności narodowej” – powiedział Fiodorow. „NOD” nie jest
formalnie zarejestrowaną organizacją, nie prowadzimy formalnej rejestracji
członków. Mamy jednak miliony sympatyków. Państwo nie wywiązuje się z roli Obrońcy
Ojczyzny. Dlatego to brzemię musieli na siebie wziąć sami obywatele.”
Tłum.:ZDZ
Artykuł ukazał się na portalu moskiewskiej opozycyjnej
„Nowej Gaziety”: http://www.novayagazeta.ru/society/66859.html
*Nikita Grin, reporter „Nowej Gaziety”
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Zamiast brunatnych koszul georgijewskie wstążki, ale analogie się nasuwają... Zastraszanie w stylu Sturmabteilung.
OdpowiedzUsuńTo przecież w Rosji nic nowego. Było już ponad 100 lat temu i nazywało się "Czarna Sotnia". Tak naprawdę zapowiedź narodzin faszyzmu i bojówek SA.
OdpowiedzUsuń