W rosyjskich mediach były minister obrony Rosji, Anatolij
Serdiukow wraz z gronem swych atrakcyjnych współpracownic jest przedstawiany
jako symbol korupcji i zgnilizny. Niejednokrotnie padały glosy, iż za przekręty
prywatyzacyjne, wyprzedaż majątku wojskowego powinien trafić do więzienia. A
jednak, jak twierdzi Aleksander Golc, publicysta o demokratycznej orientacji i
ekspert w dziedzinie wojskowości, za czasów ministra Serdiukowa w rosyjskich
siłach zbrojnych dokonano zmian o rewolucyjnym charakterze. Jego reformy zerwały
z liczącymi kilkaset lat tradycjami rosyjskiego militaryzmu. Jak tego dowiodły wydarzenia
na Ukrainie w Rosji powstały zalążki nowoczesnych Sił Szybkiego Reagowania, zdolnych do skutecznego prowadzenia operacji we wszelkiego rodzaju konfliktach
lokalnych.
Portal internetowy "Russkaja Płanieta” przytacza treść niezwykle interesującego wykładu wygłoszonego przez Aleksandra Golca na spotkaniu zorganizowanym przez Stowarzyszenie „Memoriał”.
Serdiukow zasłużył na wielką wdzięczność ze strony obecnych
władz.
Aleksiej Alikin, "Russkaja Płanieta"
Aleksander Golc opowiedział, jak reforma sił zbrojnych
zerwała z liczącą trzy stulecia szkołą rosyjskiej myśli wojskowej. I
jednocześnie próbował wyjaśnić, na ile towarzyszyła jej reforma rosyjskiego
państwa.
Aleksander Golc jest jednym z najbardziej uznawanych w Rosji autorytetów w dziedzinie wojskowości. |
W siedzibie Międzynarodowego Towarzystwa "Memoriał" publicysta
Aleksander Golc wystąpił z wykładem pt. „Reforma sił zbrojnych i reforma
państwa. I o tym, na ile są one ze sobą powiązane.”
„Będę dziś mówił o wzajemnych powiązaniach między reformą
sił zbrojnych, a całościową reformą instytucji naszego państwa. Chciałbym na
początku podkreślić, iż jest to temat dla mnie szczególnie bolesny. To, co wydarzyło
się w ciągu ostatniego pół roku, zadało cios moim wyobrażeniom i poglądom odnoszącym
się do roli reformy sil zbrojnych w państwie.” – tak Aleksander Golc zaczął
swoje wystąpienie.
Golc jest szefem redakcji portalu „Jeżedniewnyj Żurnał”.
Wiele lat wypowiada się na tematy związane z wojskowością, choć z drugiej
strony nie bardzo lubi, gdy przedstawia go się jako eksperta w tej dziedzinie.
Od 1980 roku do 1996, przez 16 lat pracował w gazecie Ministerstwa Obrony
„Krasnaja Zwiezda”. W 2004 r. napisał książkę „Rosyjska armia: 11 straconych
lat”, przeprowadził w niej szczegółową analizę wszystkich prób zreformowania
sil zbrojnych, podejmowanych w poradzieckiej Rosji.
„Russkaja Planieta” przytacza najważniejsze fragmenty wykładu Aleksandra Golca:
„Wojskowy sukces Rosji nie ulega wątpliwości”.
To, co na przestrzeni ostatnich dziesięciu miesięcy
wydarzyło się na Krymie i na Ukrainie, okazało się nie budzącym wątpliwości sukcesem
wojskowym Rosji. Nie dlatego, iż „zielonym ludzikom” udało się zdobyć Krym bez
walki. Z wojskowego punktu widzenia, wielki sukces Rosji polegał na tym, iż
operację przerzucenia 40-60tys. żołnierzy na granicę z Ukrainą przeprowadzono w
ciągu 2-3 dni. Chciałbym przypomnieć, iż gdy Basajew i Chattab napadli na
Dagestan w 1999 roku, rosyjskie siły zbrojne potrzebowały aż trzech tygodni, by
rzucić do walki z nimi swoje oddziały. A przecież w obu wypadkach odległość od
stałych baz, do miejsca prowadzenia operacji bojowych w przybliżeniu była
podobna.
Operacja na Ukrainie udowodniła, iż reforma rosyjskich sil zbrojnych ruszyła z miejsca, i że Rosja dysponuje obecnie oddziałami zdolnymi do zwycięskiego udziału w konfliktach lokalnych. |
W rosyjskiej armii dokonała się jakościowa zmiana.
Umożliwiły
ją reformy przeprowadzone przez Anatola Eduardowicza Serdiukowa, pełniącego
stanowisko ministra obrony w latach 2007-2012. Dziś jest on obiektem krytyki i
obelg, taki jednak los spotyka wszystkich rosyjskich reformatorów.
Nasze obecne władze winny być mu głęboko wdzięczne. To
właśnie jego bezkompromisowe podejście, momentami wręcz cyniczne, pozwoliło
przeprowadzić reformę sił zbrojnych.
Reforma na wielką skalę została zainicjowana przy
Serdiukowie.
Społeczeństwo rosyjskie praktycznie nie zwróciło na nią uwagi.
Przytoczę trochę cyfr, by można było zrozumieć sens i skalę zmian.
W wojsku zlikwidowano ok. 170 tys. różnych stanowisk. Liczbę
stanowisk oficerskich zredukowano z 355 tys. do 220 tys. Zamiast 120 tys.
oficerów i sierżantów, w wojsku pozostało ich 50-60 tys. Niektóre dane mówią
wręcz o tym, że pozostało ich tylko 40 tys.
W naszym kraju zdarzały się redukcje sił zbrojnych i na
większą skalę. Ale teraz, po raz
pierwszy towarzyszyły jej istotne zmiany strukturalne. Ogólną ilość 1890 jednostek
i związków piechoty zmniejszono 11 razy. Mniej więcej dwa razy zredukowano
liczbę jednostek sił morskich i sił powietrznych.
Wcześniej nasze siły zbrojne zorganizowane były w oparciu o
4 poziomy dowodzenia. Teraz wprowadzono 3. Zamiast okręgu, armii, dywizji i
pułku mamy dowództwo strategiczne, brygadę i batalion. Liczbę okręgów
wojskowych, nazywanych dziś dowództwami zmniejszono z 6 do 4.
Czy sam Serdiukow i jego współpracownicy rozumieli sens
swoich działań? W rzeczywistości dokonali oni likwidacji systemu
organizacji wojska oraz kultury militarnej, jakie obowiązywały w Rosji na
przestrzeni minionych 300 lat.
Wady wrodzone rosyjskiej armii.
Żeby lepiej zrozumieć osiągnięcia Serdiukowa, trzeba
zanurzyć się w historii. Budowie regularnej armii rosyjskiej towarzyszyły dwie
wady wrodzone o zasadniczym znaczeniu.
Obecnie nie łatwo znaleźć zwolenników teorii mówiącej o tym,
iż Imperium Rosyjskie opierało się na ukazach początkowo sformułowanych tak, by
przede wszystkim służyły zaspokajaniu potrzeb armii uczestniczącej w
wojnie północnej. Tak ujawniła się pierwsza wada wrodzona, nie wojsko dla
państwa, a państwo dla wojska.
Tak powstał mit, iż siły zbrojne są fundamentem rosyjskiego
państwa. W książkach z zakresu historii rosyjskiej armii relacjonowane są
często spory młodych ministrów cara Aleksandra III z generałami. Są one niemal
identyczne z polemiką Jegora Gajdara (premier Rosji po rozpadzie ZSRR) z
marszałkiem Rodionowem (minister obrony 1996-1997). „Kim wy jesteście?
Chłopcami z gilami w nosie? To nasze zadanie, generałów, by określić ile
pieniędzy potrzeba na obronę kraju. A to co zostanie, możecie wydawać, jak
chcecie.”
Druga wada wrodzona to wprowadzenie poboru rekruta przez
cara Piotra I. Dzięki swemu geniuszowi zaobserwował, jak pobór funkcjonuje u
walczących z nim Szwedów. Jednak oba kraje różniły się od siebie zdecydowanie,
tak z resztą jak i ich systemy polityczne.
„Władze rosyjskie, przechodząc do poboru rekruta w czasach
cara Piotra I zdobyły uzbrojenie porównywalne w czasach współczesnych z bombą
atomową" – pisał angielski historyk wojskowości William Fuller. Pańszczyzna,
zacofanie i samodzierżawie przyniosły efekty nie możliwe do uzyskania w żadnym
innym kraju. W ciągu 20 lat wojny północnej Piotr przeprowadził 20 poborów
rekruta. Kraj stracił morze krwi, ale okazał się zwycięzcą.
Zawiodły nas baby, towarzysze.
Nie zamierzam zgłaszać wątpliwości w kwestii geniuszu
wojskowego dowódców rosyjskich, takich jak Aleksander Suworow, należy jednak pamiętać,
iż zazwyczaj dysponowali oni gigantyczną przewagą liczebną. W taki sposób
najłatwiej wytłumaczyć złotą epokę oręża rosyjskiego, od triumfu nad Karolem
XII, przez zwycięstwo na Fryderykiem Wielkim, do zwycięstwa nad Napoleonem.
Podam tylko jeden przykład wyjaśniający sens stosowanej
przez Rosję strategii wojskowej: Suworow rozpoczął kampanię włoską mając do
dyspozycji 50 tys. żołnierzy. Odniósł błyskotliwe zwycięstwa i wrócił do kraju
z 10 tysiącami.
Koncepcja mobilizacyjna, przekonanie, że nasze „baby jeszcze
urodzą” były obecne w naszej myśli wojskowej aż do upadku Związku Radzieckiego.
Anatoli Kwasznin, szef sztabu generalnego w latach dziewięćdziesiątych jest
autorem błyskotliwego powiedzenia: „zawiodły nas baby, towarzysze.” Stara
koncepcja wojskowa utraciła swój sens, Rosja pogrążyła się w kryzysie
demograficznym.
Przez trzy stulecia, od czasów utworzenia regularnej
rosyjskiej armii, obowiązywała u nas formuła, iż służba wojskowa nie jest
wyborem zawodu, a swego rodzaju podatkiem. Historia nie zna innego kraju, gdzie
obowiązywałoby podobne podejście, nawet uwzględniając Niemcy, państwo
klasycznego militaryzmu.
Wykończyliśmy Niemców nie tylko ilością trupów, ale i sprzętem wojskowym.
W XX wieku stało się oczywiste, iż wyłącznie masowa
mobilizacja rekruta nie wystarczy dla obrony kraju. W Związku Radzieckim
zaczęto rozumieć, iż pojawiła się także konieczność produkowania na masową
skalę niezbędnego wojsku uzbrojenia.
W końcu lat dwudziestych bolszewików charakteryzowała specyficzna
uczciwość i szczerość. Ich deklaracja była jasna: krajowi potrzebna jest
industrializacja, by można się było przygotować do wojny. Obowiązywały wówczas
dwie szkoły myślenia. Jedną reprezentował marszałek Tuchaczewski, jego zdaniem
potrzebny był wyspecjalizowany przemysł produkujący armaty, czołgi, samoloty
bojowe.
Stalin zaproponował inny plan, tu trzeba wyrazić uznanie dla
jego umiejętności myślenia strategicznego. Jego zdaniem Tuchaczewski ze zwolennikami
zasługiwali na miano czerwonych militarystów. Plan Stalina przewidywał
stworzenie formalnie przemysłu cywilnego, jednak zdolnego do podjęcia w
koniecznej chwili produkcji o celach wojskowych. Nikt z budowniczych Urałmaszu
i innych fabryk nie miał wątpliwości, nie chodziło o produkcję traktorów, a czołgów.
Takie podejście zagwarantowało Związkowi Radzieckiemu
zwycięstwo w II wojnie światowej. Niemcy przegrały, nie tylko z powodu ilości
trupów. Sprzęt wojskowy okazał się jeszcze jednym kluczem do zwycięstwa.
Najkorzystniejsze dla nas szacunki mówią, iż podczas bitwy kurskiej proporcje
wzajemnych strat wynosiły jeden do pięciu. Dane niemieckie mówią, iż
wynosiły on jeden do siedmiu. Na każdy niemiecki czołg, my traciliśmy 7. Ale
dzięki industrializacji, już w grudniu 1941 roku Związek Radziecki produkował
równą z Niemcami ilość samolotów i czołgów. Z czasem skala produkcji tylko rosła.
Ta zagwarantowało zwycięstwo armii masowej o charakterze mobilizacyjnym.
Po odniesionym zwycięstwie, a potem po wprowadzeniu do
radzieckiego arsenału broni jądrowej te osiągnięcia utraciły znaczenie. Ale
starych zasad wciąż przestrzegano rygorystycznie,
każdemu radzieckiemu przedsiębiorstwu wyznaczano tak zwane zadanie
mobilizacyjne, każda fabryka musiała dysponować mobilizacyjnymi mocami
produkcyjnymi.
Czołg T-72. Przez stulecia obfitość rekruta i sprzętu wojskowego zapewniała Rosji i Związkowi Radzieckiemu zwycięstwa w największych konfliktach zbrojnych. |
Bibułki do tytoniowych skrętów (do pojawienia się
papierosów) oraz makarony produkowano w rozmiarze 7,62, po to by maszyny stosowane
do ich wytwarzania, na wypadek wojny, można było łatwo przestawić na produkcję
gilz. Korki jakimi zamykano butelki z „Sowietskim Szampanskim” mają taką samą
średnicę, co naboje armatek montowanych w samolotach bojowych.
Jako korespondent gazety „Krasnaja Zwiezda” obserwowałem
ćwiczenia mobilizacyjne prowadzone w zakładach produkcyjnych AZŁK (fabryka samochodów marki Moskwicz” –
„mediawRosji”). Proszę mi wierzyć, to robiło wrażenie, gdy z taśmy
produkcyjnej schodził ostatni Moskwicz i pojawiał się na niej pierwszy BTR.
Transportery opancerzone produkowano praktycznie z tych samych części co i
samochody, co rzecz jasna wpływało negatywnie na jakość tych ostatnich. Lodówki
„Mińsk” były wieczne, produkowano je z tej samej stali, co i śruby dla atomowych
łodzi podwodnych.
Kryzys systemu
Kryzys i rozkład tego idealnego dla państw totalitarnych,
bądź autorytarnych systemu organizacji sił zbrojnych zaczął się jeszcze w
latach osiemdziesiątych, wraz z końcem ZSRR byliśmy świadkami jego całkowitego
upadku.
Wystarczyło by obywatele poczuli, iż sami mogą korzystać z
nowych praw i swobód, by zaczęto wykręcać się od wypełniania „świętego
obowiązku wobec ojczyzny”, lub „obywatelskiego długu”.
Wystarczyło by pojawił się rynek, by aktualne stało się
pytanie o rentowność mobilizacyjnych mocy produkcyjnych. Prywatni właściciele
przejmując odpowiedzialność za przedsiębiorstwo, od razu starali się z nich
rezygnować, lub wycofywali z prowadzenia
fabryki. Biznesmen Kacha Bendukidze w pewnym momencie przejął kontrolę nad
fabryką UrałWagonZawod w Niżnym Tagile. Wycofał się z niej, gdy tylko
zorientował się do jakiego stopnia jest ona zorientowana na realizację zamówień
wojskowych.
W latach dziewięćdziesiątych doszło do ostatecznego rozpadu
radzieckiego i rosyjskiego systemu armii mobilizacyjnej. Rosyjscy przywódcy, w
tym Wladimir Putin, świetnie zdawali sobie z tego sprawę. Wystarczy zacytować
fragment jego wystąpienia przed Zgromadzeniem Federalnym w 2006 roku, gdy
przypomniał on początek Drugiej Wojny Czeczeńskiej w 1999 roku.
„By skutecznie odpowiedzieć terrorystom należało dysponować
zgrupowaniem wojsk o liczebności nie mniejszej, niż 65 tys. ludzi. Tymczasem w
wojskach lądowych, we wszystkich rozrzuconych po kraju jednostkach, znaleźliśmy
zaledwie 55 tys. żołnierzy gotowych do walki. Nasza armia liczyła 1 milion 200
tys. ludzi, a jednak nie było komu walczyć. Więc pod kule wysyłaliśmy chłopaków bez doświadczenia.
Nigdy tego nie zapomnę.”
System mobilizacyjny doprowadził do tego, iż zabrakło
zdolnych do walki jednostek, we wszystkich potrzebne były uzupełnienia,
wszystkim potrzebni byli rezerwiści.
Zacofanie technologiczne
Do dziś w oficjalnych dokumentach rosyjskich sił zbrojnych
nie znajdzie się sformułowań dotyczących „wojskowej rewolucji”. Można je
znaleźć w programowych dokumentach wszystkich armii, także chińskiej.
Za nami zaledwie jedna trzecia drogi wiodącej do
urzeczywistnienia rewolucji w siłach zbrojnych. Idzie w niej przede wszystkim o
działanie wywiadu i naprowadzanie na cel przy użyciu nowoczesnych technologii
informatycznych. Wielki teoretyk wojskowości Klaus von Clausewitz jest autorem
terminu „mgła wojny”. Ma on zastosowanie wówczas, gdy w żaden sposób nie da się
określić, gdzie dokładnie znajdują się przeciwnik. Tę „mgłę” udało się, jak do
tej pory, rozpędzić tylko Stanom Zjednoczonym. Przed rozpoczęciem operacji
bojowej, nad terenem walk tworzonych jest kilka poziomów wywiadowczych. Dla
naprowadzania na cel korzysta się z satelitów i samolotów bezzałogowych.
Po dumisji Serdiukowa reforma sil zbrojnych zostala zahamowana. Czy dlatego, iż na Kremlu zaczęto sie obawiać jej szerszego wpływu na spoleczeństwo? |
Przytoczmy dwa przykłady. Pierwszym z nich, niech będzie
początek operacji w Afganistanie, talibowie padli wówczas ofiarą „bojowej
schizofrenii”, wydawało im się, że na każdego z nich poluje oddzielny samolot.
Przykład drugi, to operacja w Iraku, gdy przeciw liczącym 400 tys. żołnierzy siłom zbrojnym Saddama Husseina
ruszyły da walki 2,5 amerykańskich dywizji. Wykształceni w radzieckich
akademiach wojskowych saddamowscy oficerowie próbowali kilka razy podjąć
kontratak. Ich oddziały likwidowano nie tylko na pozycjach wyjściowych zajmowanych
dla przeprowadzenia ataku, ale także w rejonach stałej dyslokacji. Wszystkie „nowinki” technologiczne pozostawały niedostępne dla rosyjskich sil zbrojnych.
Moment prawdy: konflikt zbrojny w Osetii Południowej w 2008 roku.
Całkowita degradacja naszego systemu wojskowego stała się
oczywista podczas wojny z Gruzją. Rosyjscy dowódcy zrozumieli, iż gdyby
przeciwnik był silniejszy i działał bardziej zdecydowanie ostateczny wynik
konfliktu mógł być odmienny.
Według różnych danych żołnierze służby zasadniczej stanowili
do jednej trzeciej ogółu żołnierzy rzuconych wówczas do boju. Całkowicie
zabrakło koordynacji między różnymi rodzajami wojsk. Sprzęt woskowy znajdował
się w tak bardzo opłakanym stanie, iż w celu zebrania taktycznych danych
wywiadowczych korzystano ze bombowców strategicznych. Skutki były fatalne, przynajmniej
jeden samolot (TU-22M3) został zestrzelony przez obronę przeciwlotniczą Gruzji.
Już nieco później, tłumacząc konieczność przeprowadzenia
reformy wojskowej generał Nikołaj Makarow (szef sztabu generalnego w latach
2008-2012) powiedział: „Zderzyliśmy się z sytuacją niewyobrażalną,
powierzyliśmy człowiekowi dowodzenie dywizją, a on odpowiedział, iż nie ma
pojęcia, jak się to robi.” Stary system mobilizacyjny zgnił do cna.
Nowy wizerunek rosyjskiej armii
Reformatorzy bali się terminu „reforma wojskowa” jak diabeł
święconej wojny, dlatego zaczęli się posługiwać się nie całkiem fortunnym
sformułowaniem :”nowy wizerunek sił zbrojnych”.
Jakie rezultaty przyniosła działalność Serdiukowa i jego
współpracowników? Zobaczyliśmy je na Ukrainie. Stworzono 10-15, może 20
jednostek, oddelegowano do nich żołnierzy służby kontraktowej. Powstał szkielet
przyszłych Sil Szybkiego Reagowania.
Rozkaz ich sformowania prezydent Putin wydał generałowi Władimirowi
Szamanowowi. Jak mi się zdaje, w ich skład wejdą wszystkie wojska
powietrzno-desantowe, piechota morska (osiem brygad i cztery pułki), siedem
brygad specnazu, trzy-cztery elitarne jednostki piechoty wojsk lądowych. To
wszystko zobaczyliśmy i na Ukrainie, w postaci grup taktyczno-batalionowych.
Pola przyszłej walki
Trzeba powiedzieć, iż wszystkie te działania podejmowano nie
z myślą o Ukrainie, a o Azji środkowej. 1 stycznia 2015 roku, po opuszczeniu
przez wojska koalicji Afganistanu, Rosja stanie wobec poważnego zagrożenia militarnego.
Nazywamy go „agresywnym islamem”, teraz przekroczy on Amu-Darię i Piandż,
granice „naszej” Azji środkowej. Władzę sprawują w niej słabe reżimy
autorytarne, poziom biedy jest w tym regionie zatrważający.
Do niedawna mogło się wydawać, iż silną tarczą opierającą
się islamskiemu niebezpieczeństwu będzie Kazachstan. Ale, jak widać na pierwszy
rzut oka, kazachski reżim boryka się z poważnymi problemami wewnątrz kraju. W
najgorszym wypadku czeka nas inwazja dziesiątków tysięcy uciekinierów kierujących
się do obwodów orenburskiego i kurgańskiego. Nie wolno zapominać, iż granica
między Kazachstanem i Rosja istnieje w
gruncie rzeczy na papierze.
Organizacja odpowiednich sił na wypadek takiego rodzaju
kryzysu to zadanie z punktu widzenia państwa, jak najbardziej uzasadnione.
Niektóre rezultaty reformy wojskowej
Dzięki serdiukowskiej reformie rosyjskie władze dysponują
dziś liczbą 10-15 stosunkowo przygotowanych do boju zgrupowań. Są one w stanie
zwyciężyć w każdym lokalnym konflikcie, jaki wybuchnie wzdłuż rosyjskich
granic. Obecna oficjalna retoryka militarystyczna, nie oznacza, iż Rosja szykuje
się do konfliktu z NATO, lub Chinami. W wypadku konfliktu z „agresorem
globalnym”, Rosja nie ma szans, grozi jej klęska już na początku, jednak jak to
pokazuje historia z Ukrainą, Rosja dysponuje dziś jednostkami zdolnymi do
odniesienia zwycięstwa w konfliktach lokalnych.
Reformy prowadzono w prawidłowym kierunku. Można było sobie
wręcz wyobrazić, iż ich kontynuacja mogłaby okazać istotny wpływ na kształt
państwa rosyjskiego. Najważniejsze było to, iż reformę charakteryzowało całkowite
odejście od dawnego modelu militarystycznego.
Jednak reformy wyhamowano. Ogłoszono, iż odniosły one sukces
pod względem ilościowym. Zamykając ich pierwszy etap Serdiukow myślał o
dalszych zmianach jakościowych, przede
wszystkim w dziedzinie szkolnictwa wojskowego. W ramach reformy z 68 do 33 zmniejszono
liczbę rosyjskich wojskowych szkół wyższych i akademii, zamierzano z resztą
pozostawić jedynie 10 z nich. Jednak nie ich liczba wydaje się najważniejsza.
Planowano , iż w Rosji upowszechniony zostanie model anglosaski, w jego ramach szkolenie
oficera trwa ustawicznie. Przed mianowaniem na kolejne stanowisko oficer miałby
wracać na uczelnię wojskowa, by uzupełnić swoją wiedzę. Także nominacje na nowe
stopnie wojskowe zamierzano związać z postępami w zdobywaniu wiedzy, chciano odejść
od automatyzmu w tej dziedzinie związanego z wysługą lat.
Reformatorzy zamierzali także uzupełnić w większym stopniu
wykształcenie oficerów o wiedzę z zakresu dyscyplin humanistycznych. Tego
rodzaju zamiary w rosyjskim środowisku wojskowym wywoływały zawsze dziki śmiech.
Ale tak zbudowany jest program szkolenia w USA, w amerykańskich akademiach
wojskowych poszerzana jest wiedza tak w dyscyplinach technicznych, naukach ścisłych,
jak i przedmiotach humanistycznych. W amerykańskim systemie ważne są
rozwiązania systemowe, nikt nie zmusza uczniów, by latami uczyli się matematyki,
tak jak przyjęto to u nas.
Obecność w programie kształcenia przedmiotów humanistycznych
ma nie tylko na celu rozwój kulturalny. Człowiek, któremu państwo demokratyczne
daje do ręki broń, powinien zdawać sobie sprawę, w jakim celu. W końcu, tak czy
inaczej, armia pozostaje organizacją niedemokratyczną, pojawiającą się tu sprzeczność
można rozwiązać dzięki humanistycznemu wykształceniu kadr wojskowych.
Serdiukow pozwolił sobie na jeszcze jedna herezję, uwolnił uczelnie
wojskowe od zależności od dowództwa poszczególnych rodzajów wojsk. Przy
ministerstwie obrony utworzono specjalny zarząd do spraw szkolenia. Zamierzano posunąć
się jeszcze dalej…. Przewidywano, iż wojsko zostanie objęte programem nauczania
języków obcych – po 6 godzin w tygodniu.
Nie chcę tu formułować przypuszczeń i spekulować, dlaczego reformę
zahamowano. Tak czy inaczej zatrzymano ją, nim jeszcze jej skutki stałyby się odczuwalne
w takiej dziedzinie, jak wzajemne stosunki między obywatelem i państwem.
Oryginał ukazał się na portalu
„Russkaja Planieta”: http://rusplt.ru/society/nyineshnyaya-vlast-doljna-byit-krayne-blagodarna-serdyukovu-13590.html
*Aleksander Golc (ur. 1055), rosyjski dziennikarz,
publicysta, o demokratycznej orientacji. Szef-redaktor opozycyjnego portalu „Jeżedniewnyj Żurnał”. W latach 1980-1996 był dziennikarzem wojskowej gazety „Krasnaja
Zwiezda”. Stypendysta amerykańskiego uniwersytetu Stanford. Aktywista
opozycyjnego ugrupowania „Zjednoczony Front Obywatelski” założonego przez Gary
Kasparowa.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz