Obserwując wydarzenia na Ukrainie z trwogą reagujemy na
gniewne oświadczenia Kremla i prezydenta Putina oskarżające Zachód o mieszanie
się do polityki wewnętrznej suwerennej Ukrainy, szantażowanie jej kierownictwa
i o wymuszanie "szkodliwej" integracji z Europą.
Jednak krytyczna wobec Kremla inteligencja rosyjska spogląda na wydarzenia ukraińskie zupełnie inaczej. I trochę zazdrości Ukraińcom ich wielkiego europejskiego marzenia.
Jednak krytyczna wobec Kremla inteligencja rosyjska spogląda na wydarzenia ukraińskie zupełnie inaczej. I trochę zazdrości Ukraińcom ich wielkiego europejskiego marzenia.
Na antenie radiostacji Echo Moskwy z Artiomem Troickim
rozmawia Aleksander Pluszczew.
Aleksander Pluszczew:
Podoba się Panu, to co dzieje się na Ukrainie?
Artiom Troicki:
Uważam, że mamy do czynienia z czymś całkowicie naturalnym i
uzasadnionym. Aktualne wydarzenia w Kijowie, i jak myślę, także w wielu innych
zakątkach Ukrainy, przypominają mi bardzo to, co zdarzyło się u nas w Moskwie i
w okolicy, w końcu 2011 roku.
Wielkie Rozczarowanie
Pluszczew:
Plac Blotny?
Troicki:
Tak. Rzecz polega na tym, że i my wtedy zderzyliśmy się z
rozczarowaniem, wielkie oczekiwania się nie spełniły. Władza oszukała
społeczeństwo. W Rosji było to związane z przysłowiową roszadą na szczycie
władzy.
Artiom Troicki w latach osiemdziesiątych Ojciec Chrzestny zakazanego radzieckiego rocka, dziś stał się radykalnym krytykiem reżimu Władimira Putina. |
Osobiście znam wielu młodych ludzi, którzy szczerze wierzyli, iż
Miedwiediew stwarzał szansę na zmiany. Rzecz jasna, powolne, dwa kroki do
przodu, krok wstecz, i tak dalej. A jednak wierzyli w modernizację ,w słowa
Miedwiediewa, że wolność jest lepsza od braku wolności. Więc kiedy
przeprowadzono tę roszadę, ogromna ilość ludzi wierzących w przyszłość kraju, gdy
zobaczyła iż ów Kościej Nieśmiertelny znów wdrapał się na swój tronik, odczuła
szok. Pociemniało im w oczach. Zobaczyli, że przyszłości nie ma. Jak w pankowym
śpiewaniu „Nofuture”. To było okropne.
Do tego doszły oszustwa wyborcze, falsyfikacje.
To absolutnie prawidłowa reakcja ludzkiego organizmu, kiedy
Cię oszukują, wściekasz się. Mózg się lasuje i ludzie wychodzą na ulice.
Na Ukrainie zdarzyła się dokładnie ta sama historia. Na
początku to mega oszustwo związane z Unią Europejską. Tu nie wolno zapominać,
że przez kilka wcześniejszych lat Janukowicz i jego otoczenie wypowiadali się
całkowicie inaczej, potrzebujemy Europy, to najlepsze rozwiązanie, wynajdywali najróżniejsze
argumenty na korzyść Europy. I nagle, bum, cała wstecz.
Pluszczew:
Ale oni nie mówią, że Europa nie jest potrzebna, mówią, że
to jeszcze nie pora…
Troicki:
Nie pora. To jasne, zanim trawka wyrośnie, wielu poumiera z
głodu. Takie mniejsze kłamstewko, no całkowicie obrzydliwe. Najpierw obiecali,
że zostawią Majdan w spokoju, a potem wysłali tam zasrany Birkut. Poranili
ludzi, pokaleczyli. Zobaczyliśmy przemoc, tego w Kijowie wcześniej, także w
2004, w 2005 roku nie było.
Oni tam w Kijowie nakręcili na maksa. I dlatego, naturalnie,
ludzie się zbuntowali. Rozumiem ich bardzo dobrze. Gdybym tam mieszkał,
zachowałbym się identycznie.
To co mnie trochę drażni, tam przez cały czas mówi się o
jakichś prowokatorach. To trudno wykluczyć, jakaś liczba prowokatorów mogła w
tym wszystkim maczać palce. To mogli być ludzie Janukowicza, którym zależało
przelewie krwi, i żeby można było wprowadzić stan wyjątkowy, to mogli być także
jacyś miejscowi naziści, radykalni nacjonaliści. Dla nich najważniejsza jest
zasada” im gorzej, tym lepiej”
Ilu mogło być tych prowokatorów? Pięćdziesięciu, może setka,
lub dwie?
Przecież nie więcej. A ilu było ludzi na ulicy Bankowej,
mogliśmy to zobaczyć, co najmniej kilka tysięcy. O wiele więcej. Być może nawet
10 tysięcy. I rzecz jasna, wszyscy ci ludzie nie mogli być prowokatorami.
Jestem absolutnie przekonany, iż zdecydowana większość tych, którzy stanęli oko
w oko ze świetnie wyposażonymi szeregami policji, to uczciwi, normalni,
wykształceni, nastrojeni pokojowo obywatele, którzy poczuli, że mają tego dość.
Ludzie bywają różni. Także wśród tych, gotowych do
działania. Jednych podnieca po prostu to, że coś się wokół dzieje. Ale inni nie
wierzą całej tej oficjalnej gadaninie, zupełnie nie wierzą, że tu się da coś
załatwić słowami…. Że wystarczą rozmowy, metody polityczne i temu podobne,
zwłaszcza wtedy, kiedy dostajesz palą w
łeb.
Kiedy człowieka biją, ma przed sobą dwie możliwości. Można
zachować się w duchu Lwa Tołstoja i podstawić ten drugi jeszcze nie
posiniaczony policzek. Ale można też po prostu oddać napadającemu. Jak mi się
wydaje słuszność mają Ci gotowi do oddania. Tym bardziej, iż Ci wszyscy
„birkutowcy”, milicjanci, w żaden sposób nie przypominają jakiejś
zorganizowanej siły porządkowanej. To są rozpasani sadyści. Nadstawiać im drugi
policzek byłoby po prostu śmieszne. Wszyscy widzieliśmy do czego są zdolni, jak
biją bezbronnych ludzi, z całej siły biją dziennikarzy. Jeśli ktoś upadł,
podchodzili do niego, by mu jeszcze przyłożyć, dobić, kopali nogami, i tak
dalej.
Więc na temat prowokatorów, lepiej się nie wypowiadać.
Plusy i minusy
Pluszczew:
Porozmawiajmy raczej o polityce, nie tylko o tych ostatnich zdarzeniach,.
Dostaliśmy pytanie od stałego czytelnika naszej strony internetowej. Chciałby
dowiedzieć się jak oceniasz zachowanie Ukrainy w Wilnie. To było zwycięstwo
Putina, zręcznie prowadzona geopolityka, wyraz naszej tradycji imperialnej,
popartej otwartym szantażem. Pytają nas także o Unię Europejską. Dlaczego Unia nie
zdecydowała się pójść na ustępstwa, na przykład w sprawie Timoszenko?
Troicki:
Historia z Unią Europejską, moim zdaniem jest bardziej
skomplikowana. Nie raz mogłem zaobserwować, co dzieje się w niektórych krajach,
które nie dawno do niej wstąpiły. W żadnym wypadku członkostwa w Unii, albo
stowarzyszenie z nią nie oznaczają, iż teraz na obywateli tych krajów spadnie manna
z nieba. Taka ocena byłaby przesadą. Są plusy i minusy. Ale jak mi się wydaje
dla znaczącej części Ukrainy takie rozwiązanie byłoby wielkim plusem. Także dla
mówiącego po rosyjsku Krymu. Jak słyszeliśmy, jakiś oszalały miejscowy
samorządowiec zawezwał już na pomoc armię rosyjską. Tak więc dla Krymu Europa
to wielki plus, przecież to strefa turystyczna z wielką ilością kurortów, plaż,
tam w nowej sytuacji mogłyby popłynąć nowe inwestycje. Tak samo wygląda
sytuacja w Kijowie i na Zachodniej Ukrainie. Dla regionów położonych bardziej
na wschód, albo na północy, pojawia się znak zapytania, bliższe związki z
Europa mogą im pomóc, ale mogą im zaszkodzić. Tu wszystko zależy od realizacji
podpisanej umowy stowarzyszeniowej.
Pytanie o Unie Europejską nie jest łatwe. Pytanie o Rosję, z
kolei nosi przede wszystkim charakter etyczno-moralny. Trochę jak w piosence
pochodzącej z filmu rysunkowego o Roszpunce, oglądam go ze swoją młodszą córką,
średnio trzy razy na tydzień. Więc znam go praktycznie na pamięć. W tej
piosence śpiewa się o tym, iż każdy człowiek ma prawo do własnych marzeń.
Każdemu człowiekowi potrzebny jest happy end, ważne, żeby marzenia się
spełniały. Na Ukrainie marzeniem większości jej obywateli, a zwłaszcza tych
młodszych, najlepiej wykształconych i najbardziej dynamicznych jest pełna
integracja z Europą, oni też chcą nią być. To naprawdę jest ich wielkie
marzenie. To marzenie zakorzeniło się w ukraińskiej świadomości, i do tego im
tę Europę już obiecano. Zapewne ma ono swoją długą historię. Nie chcę się jakoś
specjalnie wymądrzać, ale dla nikogo nie jest tajemnicą, iż historia Ukrainy
była wyjątkowo kręta, ten kraj w znacznie większym stopniu niż Rosja
miotał się między Azją, a Europą. Putin
i jego kumple ze spółdzielni „Jezioro” nie mają najmniejszego prawa
przeszkadzać w realizacji tego wielkiego ukraińskiego marzenia, nawet jeśli im
się wydaje, ze europejska integracji Ukrainy stoi w sprzeczności z interesami
Rosji. Choć moim zdaniem dla Rosji byłoby o wiele korzystniejsze, gdyby naszym
sąsiadem była kwitnąca, normalna Ukraina, niż ta rozdzierana waśniami
oligarchów-kryminalistów, z prezydentem Janukowiczem. Jak mi się wydaje, nawet gdyby przemiany na
Ukrainie były niekorzystne dla Rosji i jej interesów, to nie daje nam prawa, by
ją szantażować, trzymać w swoich żelaznych objęciach. To jest kwestia
przestrzegania podstawowych zasad ludzkiej i politycznej moralności, etyki.
Pluszczew:
Polityka zna pojęcie moralności?
Troicki:
Jeśli w polityce nie ma moralności, to bardo źle. Bez
moralności w polityce trudno się obejść. Z resztą, warto na to zwrócić uwagę,
najwybitniejsi działacze polityczni w historii, na ogół przestrzegali zasady
moralności, wśród nich nie pojawiali się bandyci spod ciemnej gwiazdy i
szantażyści kontrolujący rurę gazową.
Skisłe dusze pokryte pryszczami
Pluszczew:
Słuchaczka Anna pyta Pana, czy Rosja może skorzystać z
przykładu Ukrainy. Jej chyba o chodzi o masowe wystąpienia w Kijowie.
Troicki:
Na ten temat
wypowiadało się wielu ludzi, nie mam w tej sprawie dopowiedzenia niczego
nowego. Ukraina, w odróżnieniu od Rosji jest krajem istotnie polaryzowanym,
podzielonym, z jednej strony Wschód, z drugiej Zachód, albo Rosja i Zachód.
Mamy więc dwa bieguny i nic dziwnego, że między nimi często skrzy. Jedno z
takich wyładowań obserwujemy teraz na Majdanie.
W Rosji jest inaczej. Większość społeczeństwa ugrzęzła nie
wiadomo gdzie i nie rozumie czego się boi. Co z tego, że ludzie są
niezadowoleni i nieszczęśliwi , gdy się boją, nie mają pojęcia jak wybrać się z
tych zarośli.
To sytuacja jak z piosenki Wysockiego „Stary dom” „ Nasze dusze
skisły, pokryte pryszczami”. Takie jest nasze społeczeństwo, ze skisłą duszą i
obsypane pryszczami.
A mniejszość, w niej też nie ma tego wartościowego
potencjału. I dlatego sytuacja w Rosji jest o wiele bardziej statyczna. Nie
wydaje mi się, żeby wydarzenia na skalę jak na Ukrainie były u nas możliwe w
bliskiej przyszłości. Do tego dochodzi kwestia młodzieży. Jak nam opowiadają,
90% zbuntowanego w Kijowie tłumu to młodzież. To ich maniono Europą, by w
ostatniej chwili dać im po pysku zatrzaskującymi się europejskimi drzwiami.
Z naszą młodzieżą jest inaczej. Dla niej ważna jest kasa, balanga…
Niektórzy mają jakieś wyobrażenie o swojej karierze zawodowej. Innych kusi
emigracja, ale zachęcić młodych ludzi do czegoś innego bardzo trudno. Nasza młodzież
jest bez wyrazu.
Pluszczew:
Zabrakło inspirującego marzenia?
Troicki:
Na Ukrainie realizacja marzenia jest możliwa, pewnego dnia
uda się je spełnić. Na swoje intrygi
Janukowicz ma coraz mniej czasu. Z nami jest inaczej. Teoretycznie w Rosji też
ludzie nie chcą Zła. Ale w tym obrazie nie ma konkretu. Po co nam w ogóle ta
wolność? I po co nam ta demokracja? Za to kasa, kariera, to są przyziemne
oczekiwania. W nim jest masa indywidualnego egoizmu, kasa i kariera dla mnie
samego. Za to coś dla społeczeństwa, dla kraju, tego nie ma. Nie mamy w Rosji
jednej jednoczącej wszystkich emocji, idei. Takie pojęcia jak carska dynastia,
prawosławie, samodzierżawie, lud wywołują tylko uśmiech, o nich przypomniały sobie
nagle jakieś mędrki z administracji prezydenta.
Pluszczew:
Nie przesadza Pan idealizując Ukraińców? Przecież to tacy sami ludzie jak my. Żeby to
zobaczyć, wystarczy pojechać do Kijowa. Może ich motywy są o wiele prostsze, im
się chce, żeby ich droga do Europy była łatwiejsza, żeby łatwiej było się tam
przenieść i zarobić.
W ciągu ostatnich kilku lat Troicki regularnie występował na opozycyjnych, moskiewskich demonstracjach. |
Troicki:
Na pewno i ten motyw, bilet do Europy, jest częścią
ukraińskiego marzenia. Ale ja nie idealizuję sytuacji na Ukrainie. 9 lat temu
im się udało zmarnować bezmyślnie rezultaty Pomarańczowej Rewolucji. Dystans oddzielający ich od Europy mógł być o
wiele mniejszy. Gdyby oczywiście nie wykonali manewru odwlekającego. Ten
zmarnowany czas to przyczyna mojego częściowego rozczarowania Ukrainą.
Teraz jednak widzę, co się tam dzieje. I interpretuję fakty
bez żadnej idealizacji. Na koniec, pozwól mi dodać maleńkie post scriptum. Na
temat możliwych interesów Rosji na Ukrainie. Wcale nie wykluczam, że osobiste
interesy Władimira Putina i jego słynnej kooperatywy „Jezioro” związane są całkowicie
z Ukrainą. Dla nich jest ważne, by Ukraina pozostała naszym satelitą, kolonią,
protektoratem, nazwa nie jest ważna. Ale mnie byłoby trudno utożsamić interesy
kooperatywy „Jezioro” z interesami Rosji. Moje własne doświadczenie podpowiada
mi, że w dziewięciu wypadkach na dziesięć, albo w dziewiętnastu na dwadzieścia,
interesy „Jeziora” i interesy Rosji są ze sobą sprzeczne. Z tej perspektywy o
wiele łatwiej zrozumieć przypadek Ukrainy.
- Artiom Troicki (ur.1955), ceniony w Rosji dziennikarz, krytyk muzyczny i działacz ruchu obywatelskiego. Wielki popularyzator zabronionego rocka i kultury młodzieżowej w ostatnim dziesięcioleciu władzy radzieckiej.
Jak Rosja odbiera kryzys na Ukrainie? Inne publikacje na blogu.
Głos z Rosji: Tymoszenko musi wrócić do gry ! – Jewgienij Gontmacher
Rosja: Lekcja Ukrainy – Siemion Nowoprudski, Nowaja Gazieta
Ukraina
: rosyjski polityk wzywa Janukowicza do odejścia. - Konstantin Borowoj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz