Jednego dyktatora na innego można zmienić tylko przy
pomocy siły. Największym zagrożeniem dla dyktatorów jest stanowiący wsparcie
dla ich władzy blok instytucji siłowych. Istnieje szereg sposobów neutralizacji
tego zagrożenia. Jego funkcjonariuszom, ich żonom, córkom i kolegom można zapewnić
możliwości do robienia biznesu. Odpowiednie nominacje pozwalają sprawować nad
aparatem siłowym kontrole polityczna. Ale jak twierdzi wybitny petersburski
politolog, Grigorij Gołosow jeszcze skuteczniejszą metodą jest zaangażowanie bloku
instytucji siłowych do walki z wrogiem, najlepiej zewnętrznym. Walcząc poza granicami
kraju siły zbrojne są mniej skłonne do mieszania się do polityki wewnętrznej i dlatego
udział Rosji w nowych wojnach wcale nie jest wykluczony.
Autor: Grigorij Gołosow
Autorytarne reżimy rozumieją dobrze, iż wysyłając siły zbrojne na wojnę poza granicami kraju, eliminują je z gry w polityce wewnętrznej. |
Powszechna
militaryzacja
Współczesna Rosja to kraj, w którym spora część ludności bierze
udział w przygotowaniach do wojny w szeregach sił zbrojnych, aktualnie uczestniczy
w działaniach bojowych, lub też z przerażeniem ogląda w telewizji materiały z pól
bitewnych, niekiedy położonych w pobliżu, niekiedy znacznie dalej. Na pierwszy
rzut oka, widać ogólną militaryzację naszego życia. Dopiero co, świętowaliśmy
dzień obrońcy ojczyzny, grzmiały artyleryjskie saluty, może więc warto zastanowić
się nad przyczynami tego stanu rzeczy.
Konstrukcja autorytaryzmu elektoralnego jest prosta. W
ramach takiego reżimu z pewnych elementów demokracji liberalnej (parlament,
partie, wybory) korzysta się nie w tym celu w jakim je stworzono, tj. po to by
zmienić władze, a w przeciwnym, żeby zmianę władzy zablokować. Sytuacja ta jest
do pewnego stopnia zagadkowa, zmusza do zastanowienia się, intryguje. Narzuca się
proste pytanie, po co to wszystko jest potrzebne? W jakim celu wydaje się z
budżetu gigantyczne pieniądze na organizowanie fikcyjnych wyborów? Można byłoby
je przecież wydać na inny pożyteczny cel, lub zwyczajnie ukraść. A tu "marnotrawi
się" je bezmyślnie na bezsensowne procedury wyborcze….
Słyszymy często, iż fikcyjne wybory potrzebne są po to,
by zamydlić oczy społeczności międzynarodowej, by zdobyć zaufanie zagranicznych
inwestorów, a także by zapobiec radykalizacji opozycji. Prawdę powiedziawszy uzasadnienia
te nie mają wielkiego znaczenia. W dwudziestym wieku znajdziemy masę przykładów
reżimów autorytarnych zdolnych do osiągania podobnych celów bez budowania demokracji.
Wybory są więc raczej potrzebne dla legitymizacji władzy, dla potwierdzenia jej
prawa do władzy zdobytej wcześniej. Jest to wytłumaczenie prawidłowe, ale
niewystarczające. Niewiadomo bowiem, od kogo reżim oczekuje uznania swojej władzy?
Najbardziej ogólna odpowiedź, iż reżimowi nie jest
potrzebne uznanie ze strony społeczeństwa nie będzie wystarczająca i to z dwóch
powodów.
Wybory
fikcyjna bywają szkodliwe
Po pierwsze, społeczeństwo (przynajmniej jego większość)
można przekonać, iż reżim zapewnia określone korzyści przy pomocy odpowiedniej
propagandy. Z tego punktu widzenia, dla reżimu wybory fikcyjne będą szkodliwe,
gdyż w niewielkim zakresie umożliwiają opozycji przedstawienie własnego
stanowiska. Po drugie, społeczeństwo nie stanowi dla reżimu żadnego zagrożenia.
Jeśli z kolorowych rewolucji płynie jakaś nauka, to będzie nią wniosek, iż przed
nimi nie są w stanie obronić się wyłącznie reżimy już osłabione, władza
autorytarna znajdująca się w fazie rozpadu.
Dyktatorom zagraża jedno tylko niebezpieczeństwo. Jest nim, będący także ich głównym wsparciem, aparat siłowy. Nie ulega wątpliwości, iż jednego dyktatora na innego można zmienić tylko przy pomocy siły. Aparat siłowy nie całkiem lojalny wobec władzy może wykorzystać presję wywieraną przez społeczeństwo, by dokonać zmiany reżimu. Ale by dowolne starania w tym kierunku uznać za działania nielegalne, lub wręcz bunt, należy dysponować szczególnie istotnymi argumentami.
Fikcyjne wybory pozwalają wytyczyć granicę między prostą
uzurpacją władzy, a jej zdobyciem na sposób legalny, w oparciu o odpowiedni
mandat społeczny. Tak oto pojawia się wspomniany argument, prosty i
przekonujący. Stąd bierze się stale obecny w wystąpieniach liderów
autorytarnych motyw, retoryczna figura "legalnej władzy". Władza
pozostaje legalna, nawet jeśli zabija dziesiątki tysięcy własnych obywateli
(jak w Syrii), dlatego iż sama przyznała sobie wyborcze zwycięstwo. Bez wyborów
się nie da. Ale tylko wybory nie wystarczą.
Neutralizacja
aparatu siłowego
Im mniejsza jest popularności formacji sprawującej
władzę, tym mniej będą przekonujące wiecznie przez nią wygrywane wybory. Wówczas
rodzi się potrzeba użycia dodatkowych środków umożliwiających neutralizację
niebezpieczeństwa zagrażającego ze strony aparatu siłowego. W arsenale dyktatorów
znajduje się wiele metod pozwalających na realizację tego zadania, trzy jednak z
nich uznać należy za główne.
Sposób pierwszy to kontrola polityczna nad blokiem
siłowym. Jest ona możliwa, gdy w kierownictwie poszczególnych instytucji bloku siłowego znajdują się nominaci
polityczni, osobiście związani z przywódcą rządzącego ugrupowania. Dobrym
przykładem takiej nominacji jest wybór na stanowisko ministra obrony Siergieja
Szojgu. Ale i ta metoda ma swoje ograniczenia. Praca w instytucjach należących do
bloku siłowego, zwłaszcza w siłach zbrojnych, wymaga odpowiedniego stopnia przygotowania
zawodowego. W nich, nawet na samej górze, nie wystarczy wyłącznie lojalność
polityczna. O tym jak wielkie można spowodować szkody, stosując choćby w
ograniczonym zakresie zasadę lojalności, mogą świadczyć katastrofalne rezultaty
działalności na stanowisku ministra obrony ZSRR, Dmitrija Ustinowa.
Sposób drugi polega na zapewnieniu ludziom aparatu siłowego
preferencji w działalności gospodarczej. Tradycyjne podejście polega na tym, by
stale zwiększać budżet obronny. Jednak współczesne reżimy autorytarne nie
ograniczają się tylko do tej metody. Reżimy te, same opierają się na prowadzonej
w interesach biurokracji eksploatacji zasobów państwowych, nie mogą więc sobie
pozwolić na to, by ludzie resortów siłowych pozostali bez swojej doli. W
rezultacie, tak aktywa gospodarcze, jak i strumienie finansowe przechodzą pod
kontrolę resortów siłowych. Najwyższe władze polityczne będą traktować z
wyrozumieniem wyjątkowe sukcesy biznesowe odnoszone przez żony, córki, kuzynów
i dobrych znajomych zajmujących wysokie stanowiska oficerów. Tak wygląda
dodatkowe wynagrodzenie za okazywaną wobec władz lojalność.
Jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jednak
aspiracje ludzi z aparatu siłowego mogą zostać zaspokojone tylko o tyle, o ile
nie stoją w sprzeczności z interesami kluczowych uczestników procesu
politycznego i związanych z nimi bezpośrednio w sferze gospodarczej grup
wpływu. To zrozumiałe, iż interesy te mogą być do pewnego stopnia elastyczne. Im
bardziej elita struktur siłowych będzie zrastała się z władzą polityczną, tym
bardziej zwiększa się prawdopodobieństwo, iż prosperujący na rynku biznesmeni będą
mogli pochwalić się stopniem wojskowym nie niższym od pułkownika. W tym
kierunku zmierzamy. Jednak paradoks polega na tym, iż im bardziej zwiększają się wpływy
ludzi z resortów siłowych, tym bardziej rośnie ich znaczenie wewnątrz systemu.
W końcu zaczyna być potrzebny trzeci i najbardziej skuteczny sposób
neutralizacji pochodzącego od nich zagrożenia.
Potrzebna
jest wojna
Sposób ten poglądowo przedstawia stary radziecki film
"Iwan Wasilewicz zmienia zawód" (wyjątkowy popularny w ZSRR film
fabularny, prod. 1973, reż. Leonid Gajdaj, jeden z wątków skomplikowanej fabuły
nawiązuje do historii cara Iwana Groźnego - "mediawRosji"). Bohater
filmu staje wobec wyzwania, by na nie odpowiedzieć stosuje najprostsze
rozwiązanie. Na jego rozkaz chan krymski zostaje usunięty z kontrolowanego
przezeń szlaku. W filmie sytuacja ta pokazana jest dosłownie: zbuntowani wcześniej
strzelcy, teraz z pieśnią na ustach wyruszają na wojnę. Iwan Wasilijewicz
pozostaje na miejscu by korzystać z przyjemności carskiego życia. Rzeczywistość
niekiedy różnić się może od filmu, jednak istota tej sytuacji nie ulegnie zmianie. Chodzi o to, iż ambicje polityczne instytucji siłowych można łatwo
zneutralizować, należy tylko skierować je do walki z wrogiem. Wróg wewnętrzny, weźmy dla przykładu
terrorystów, daje szansę na realizację zamierzonego celu, jednak koszta
polityczne poniesione dla osiągnięcia stabilności, mogą okazać się zbyt duże. A
to oznacza, iż potrzebna jest wojna.
Refleksja, iż każda wojna, a także militaryzacja życia
społecznego ma swoje korzenie w polityce wewnętrznej wydaje się trywialna. Często
słyszymy wyjaśnienie, iż tego rodzaju tendencje pozwalają reżimom autorytarnym zdobyć
większe poparcie ze strony jednoczącego się wobec wroga zewnętrznego społeczeństwa.
Jest ono prawidłowe, ale niepełne. Nie mniejsze znaczenie ma fakt, iż użycie
sił zbrojnych w konfliktach międzynarodowych jest użyteczne ze względu na
neutralizację ich potencjału w polityce wewnętrznej. To dla naszego kraju
niedobra wiadomość, oznacza bowiem, iż nowe wojny nie powinny być dla nas
niespodzianką
Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciolowski
Artykuł ukazał się na portalu slon.ru: https://slon.ru/posts/64500?utm_source=slon.ru&utm_medium=email&utm_campaign=morning#payline
*Grigorij Gołosow (ur.1963), wybitny rosyjski politolog, profesor Uniwersytetu Europejskiego w St. Petersburgu. Wykładał i prowadził badania w prestiżowych uczelniach i instytutach badawczych w Anglii, USA, Norwegii. Autor licznych publikacji naukowych i publicystycznych w mediach rosyjskich i zagranicznych.
Inne artykuły Grigorija Gołosowa:
Kreml zdał
sobie sprawę, iż wciągnięcie Ukrainy do Unii Euroazjatyckiej jest niemożliwe.
Teraz Moskwie najbardziej zależy, by zahamować zbliżenie między Ukrainą i
Zachodem. Temu służy projekt federalizacji. Jednak wybitny petersburski
politolog Grigori Gołosow uważa, iż cel ten Moskwie łatwiej będzie osiągnąć
powstrzymując się od wspierania separatystów. Rosja powinna wesprzeć
reintegrację Wschodu i Południa Ukrainy. Tylko tak można będzie zwiększyć ich
wpływy w polityce ukraińskiej i uniknąć ich pełnej marginalizacji.
Prezydent
Putin znajduje się u władzy dłużej niż większość światowych przywódców.
Wszystkie instytucje państwowe w Rosji znajdują się pod pełną kontrolą władzy
wykonawczej, a więc samego Putina. Być może w kręgach niezadowolonych prowadzi
się rozmowy o usunięciu Putina, jednak rzeczywistych kandydatów do jego
obalenia brak. Wybitny politolog z St. Petersburga Grigorij Gołosow zastanawia
się jednak, czy możliwe jest dobrowolne ustąpienie Władimira Putina i w jakich
mogłoby nastąpić okolicznościach. Jakich gwarancji należałoby udzielić
ustępującemu przywódcy, by zgodził się odejść.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz