czwartek, 28 maja 2015

Naszą konferencję sfinansuje "agent obcego państwa"



Na tle innych rosyjskich bogaczy Dmitrij Zimin mógł sprawiać wrażenie dziwaka. Nie wsławił się kupnem luksusowej rezydencji w Londynie, czy floty super drogich automobili. Żyje skromnie, a majątek osobisty przeznacza na wspieranie nauki oraz zasługujących na uwagę inicjatyw intelektualnych. "Dynastia" i inne finansowane przez Zimina fundacje, obok przedsięwzięć naukowych, finansowały niezależne media, czy instytucje promujące wartości liberalne i demokratyczne. Swoją fortunę Zimin zarobił, zakładając jeszcze w latach dziewięćdziesiątych "Vympelkom". To jeden z największych w Rosji operatorów telefonii komórkowej. Na Kremlu jednak nie lubią niezależnych milionerów. Główna fundacja Zimina "Dynastia" została właśnie wpisana na "listę agentów obcego państw". Jej los zawisł na włosku. Rozmawiając z Ilją Azarem, korespondentem portalu Meduza przerażeni rosyjscy naukowcy, intelektualiści tłumaczą jakie konsekwencje będzie miała rozprawą z "Dynastią".
 

Refleksje rosyjskich naukowców i intelektualistów zanotował Ilja Azar.


 

Natychmiast po ustąpieniu z zarządu firmy, operatora telefonii komórkowej Vympelkom, Dmitri Zimin
poświęcił się działalności w swej fundacji "Dynastia". Wspiera naukowców, popularyzatorów nauki, intelektualistów. 



 
25 maja Ministerstwo Sprawiedliwości umieściło na liście "agentów obcych państw" fundację Dmitrija Zimina "Dynastia". Następnego dnia sam Zimin oświadczył, iż zaprzestaje finansowania fundacji. W rozmowie z "Meduzą" powiedział, iż schodzi teraz do "głębokiego podziemia". Wśród rosyjskich przedsiębiorców Zimin jest wyjątkiem, znaczne sumy pieniędzy z funduszy własnych przeznacza na rozwój nauki i na kształcenie naukowców. "Dynastia" finansowała szkoły specjalne dla młodych naukowców, ufundowała nagrodę za zasługi w popularyzowaniu nauki, pomagała publikować wydawnictwa naukowe. Na jej wsparcie mogła liczyć także utworzona przez Jewgienija Jasina fundacja "Misja liberalna" (już wcześniej uznano ją za "agenta obcego państwa"). "Dynastia" była fundatorem nagrody "Politproswiet" ("Dowiedz się więcej') przyznawanej za publicystykę. Wszystkie te formy działalności uznano za polityczne. Zdaniem władz były one finansowane z zagranicy (to jest ze znajdujących się za granicą kont Zimina). Reakcja środowiska naukowego była jednoznaczna, decyzję władz uznano za skandaliczną. Mówi się o tym iż urzędnicy wykazali się całkowitą bezmyślnością i że bez Zimina badania naukowe w Rosji czeka teraz przyspieszona degradacja.





Fazli Ataullachanow:

Profesor uniwersytetu moskiewskiego, dyrektor Ośrodka Problemów Teorii Fizyko-Chemicznej Farmakologii Rosyjskiej Akademii Nauk, kierownik laboratorium biochemii fizycznej Ośrodka Naukowego Hematologii Rosyjskiej Akademii Nauk Medycznych.


Jesteśmy świadkami niebywałego skandalu. Fundacja Zimina jest znakomitą instytucją. W Rosji mamy takich wyjątkowo mało. Zimin działał z pobudek bezinteresownych, unikał rozgłosu, nie organizował sobie autoreklamy. Po cichu wydawał własne, niemałe pieniądze, po to by podtrzymać w Rosji odpowiedni poziom kultury naukowej i pomóc młodym naukowcom. Nasze szkolnictwo znajduje się na drodze wiodącej w przepaść. Być może media piszą, że wszystko działa tak jak trzeba, ale powiedzmy sobie w otwarcie, w Rosji sprawy wyglądają źle. Tego co Zimin, nie robił nikt inny.


Letnia szkoła


Kolejny rok z rzędu prowadzę dla studentów wyższych lat, asystentów, młodych pracowników naukowych letnią szkołę "Współczesne metody biofizyki". Zdecydowana większość dzisiejszych naukowców nawet nie ma pojęcia, jak się metody te nazywają. Proszę sobie wyobrazić poziom analfabetyzmu obecny dziś w rosyjskiej nauce. Próbowaliśmy z tym walczyć, na tyle, na ile możemy, zbieraliśmy ludzi z całej Rosji, organizowaliśmy dla nich tygodniowe pobyty w Moskwie. Zapewnialiśmy im wykłady, możliwość zaznajomienia się z najnowocześniejszą aparaturą. Ich motywacja z resztą opiera się na czystym entuzjazmie, nasze państwo robi wszystko, by to zniszczyć. Nasza szkoła działa zwykle w sierpniu, ale wraz z likwidacją "Dynastii" umrze i ona. Nikt więcej nie chce nam dawać pieniędzy.

Spośród moich uczniów, Wołkow i Dudimczuk, dwóch młodych i utalentowanych stypendystów Zimina przepracowało po 5-6 lat w USA. Choć wszyscy chcieli ich tam zatrzymać, obydwaj obronili w Ameryce swoje doktoraty i wrócili. Są patriotami, chcą pracować w Rosji - fundacja Zimina wypłaca im stypendium w wysokości 60 tys. rubli. Dzięki tym pieniądzom starają się rozwijać rosyjską naukę, ale bez nich wyjadą do Ameryki. Kto będzie za to odpowiedzialny? Zimin?


O poparciu dla nauki ze strony państwa.


Nie orientuję się, jakimi możliwościami dysponuje państwo, ale ono z całą pewnością nie chce wspierać nauki. Robi się wszystko, by nauka umarła. Państwo nie wspiera wydawania nowych książek naukowych, nie finansuje naszej szkoły. Swego czasu dostaliśmy pieniądze od Rosyjskiej Fundacji Badań Podstawowych przy rządzie Federacji Rosyjskiej. Jednak oni nie mogą dać nam więcej, niż 100 tys. rubli. Za tę sumę nie jesteśmy w stanie zaprosić do Moskwy naukowców z prowincji.

Z czym jest związany atak na "Dynastię"? Jak słyszałem, Ziminowi zarzuca się, iż przekazuje Fundacji pieniądze z kont znajdujących się za granicą. To jakaś brednia, pretekst żeby przyczepić się do człowieka, żeby zamknąć fundację. Brak jest jakichkolwiek informacji, które pozwalałyby wiązać Zimina z jakimiś organizacjami na Zachodzie, choćby zajmującymi się działalnością czysto humanitarną. Zimin jest indywidualistą, wydaje tylko fundusze własne.

Podobno Putin oświadczył, iż być może wpisanie "Dynastii" na listę "agentów obcego państwa" było nieprawidłowe. Osobiście bardzo mi nie odpowiada, iż w naszej nauce wszystko w zasadzie zależy od jednego człowieka. Zaczynamy robić głupstwa związane z Akademią Nauk i czekamy, by Władimir Władimirowicz zdenerwował się i powstrzymał to szaleństwo. Likwidujemy fundację Zimina, i znów cała nadzieja w tym, iż prezydent Putin osobiście powstrzyma ten skandal. Wszystko to jest nie słuszne, przecież on nie jest Bogiem, prezydentowi trudno wyłowić wszystkie głupstwa popełniane na przykład na prowincji. Mnie nie chodzi o przypadki szczególnie drastyczne, w nauce najważniejsze jest skonstruowanie prawidłowego systemu, obecnie taki nie istnieje.



 

Borys Stern:

Specjalista w dziedzinie nauk fizyczno-matematycznych, wiodący pracownik naukowy Instytutu Badań Jądrowych Rosyjskiej Akademii Nauk i Ośrodka Badań Astrokosmicznych FIAN. Redaktor naczelny gazety "Troicki Wariant - Nauka".



Przede wszystkim, jest to dla nas wstrząs moralny. Tym bardziej, iż równolegle odbywa się "reformowanie nauki" podobne do zmian przeprowadzonych w medycynie i systemie kształcenia. Ucierpiała popularyzacja nauki, trudniejsze stanie się upowszechnienie wiedzy. W tej dziedzinie "Dynastia" robiła więcej, niż wszystkie inne organizacje zajmujące się tą problematyką razem wzięte.

W Rosji działa jeszcze RFFI (Rosyjska Fundacja Badań Fundamentalnych - najbardziej przejrzysta, choć coraz biedniejsza) i RNF (Fundacja Nauki Rosyjskiej), ale tak czy inaczej, nie znam żadnej innej organizacji równie efektywnej i błyskotliwej, co "Dynastia". Sam brałem udział w wielu projektach popularyzatorskich. Przez ostatni rok obserwowałem, jak zwiększa się i mądrzeje nasze audytorium. Ale nie będę ukrywał, iż moim zdaniem zjednoczone środowisko naukowe zostało zniszczone. Dałby Bóg, by udało się zachować choćby niewielkie wysepki prawdziwej nauki.

Obecna polityka prowadzona jest świadomie, wszystko powinno znajdować się pod kontrolą. Władze są rozdrażnione wszelkimi przejawami życia niezależnego. Doświadczyliśmy tego w czasach radzieckich, wówczas nie wolno było podejmować żadnych znaczących społecznie działań bez sankcji odpowiedniej instancji partyjnej. Inicjatywa wydawania gazety podobnej do "Troickiego wariantu" była wykluczona. Obecnie jeszcze nie spadliśmy jeszcze tak nisko, ale posuwamy się w tym kierunku. Mogę przytoczyć jeszcze jeden przykład. Pokazuje, jak władze usiłują wszystko objąć swoją kontrolą. Mam na myśli próbę uchwalenia ustawy o wolontariacie. W sposób oczywisty prowadzona jest polityka totalnej kontroli. Samodzielni mecenasi typu Zimina w żaden sposób się w nią nie wpisują.

Jeśli idzie o "Troickij Wariant", to wsparcie ze strony "DYNASTII" stanowiło połowę naszego budżetu. Na razie nie mam pojęcia, jak w nowej sytuacji damy sobie radę.





Siergiej Aleksaszenko
Ekonomista, były pierwszy zastępca Prezesa Banku Centralnego Federacji Rosyjskiej, przewodniczący jury nagrody "Proswietitiel" w roku 2012.



Nie potrafię zajrzeć do głowy ludziom, którzy wszystko to wyprawiają. Możemy jednak mówić o kilku wersjach objaśniających to, co się stało. Pod pewnymi względami mogą być między sobą sprzeczne. Proszę sobie wybrać własną.


Prawo jest surowe

Punkt pierwszy: prawo jest surowe, ale jak powiedział rzecznik prasowy prezydenta Dmitrij Pieskow pozostaje prawem. Z formalnego punktu widzenia, "Dynastia" i "Misja liberalna" spełniają przewidziane prawem kryteria pozwalające uznać organizację za "agenta obcego państwa". Tępa maszyna biurokratyczna musi ich przestrzegać. Prawa nie będziemy zmieniać, w samej nazwie "agent obcego państwa" nie ma niczego okropnego. Nikt nie miał zamiaru, by jakoś specjalnie zaszkodzić "Dynastii", tak wyszło samo. W związku z tym, co dziś oświadczył Putin, taka interpretacja może być uzasadniona. Jeśli prezydent mówił na poważnie, to zapewne ktoś napisze teraz odpowiednią notatkę objaśniającą, podkreśli w niej, iż fundacja nie zajmuje się działalnością polityczną, Władze przyznają się do błędu, niestety ciocia Masza z Ministerstwa Sprawiedliwości niezbyt precyzyjnie zinterpretowała ustawę.






Wersja druga. Maszyna państwowa pracuje konsekwentnie. Atak na fundacje "Dynastia" i "Misja liberalna" nie był w żadnym wypadku przypadkowy. Maszyna świadomie zwalcza ludzi mających inne zdanie, wszystkich nie wspierających oficjalnej ideologii należy zniszczyć. Albo stworzyć takie warunki, by ich dalsze funkcjonowanie okazało się niemożliwe.


Nauczka na przyszłość


Wersja trzecia. Nie jest tajemnicą, iż Zimin, jako osoba prywatna bierze udział w ruchu demokratycznym. Zabiera głos w dyskusjach, zapewne wspierał także finansowo polityków niezależnych. Nie ma znaczenia, czy były to sumy duże, czy małe. Kreml jest przekonany, że protesty w latach 2011-2012 ktoś musiał finansować. Wszystkie podobne źródła finansowania należy zidentyfikować i zniszczyć, po to by dać innym nauczkę na przyszłość. Mamy do czynienia ze swego rodzaju zemstą. Jednocześnie w ten sposób, Kreml szykuje się do kampanii wyborczej w latach 2016-2018. Należy opozycję pozbawić wszelkich złudzeń.


Oświadczenie Putina.  


Swego czasu Putin obiecywał, iż władzom nie zależy na bankructwie Jukosu. Dlatego, nie bardzo jestem skłonny wierzyć w jego zapewnienia. Tym bardziej, iż wydarzenia wokół "Dynastii" zaczęły się rozwijać już w zeszłym tygodniu. Oświadczenie Pieskowa w tej sprawie było bardzo ostre, Putin wypowiedział się na ten temat bez kamer. Jego słowa padły na zamkniętym spotkaniu z przedsiębiorcami, poznaliśmy je z relacji jednego z uczestników.

Władze są gotowe zrezygnować z projektów o charakterze naukowym. Zimin jest człowiekiem bogatym. Dysponuje sporymi pieniędzmi, może nimi dysponować samodzielnie, nie ma sposobu, by mu je odebrać. Tak się składa, iż fundusze na publikację podręczników i konkurs o nagrodę "Politproswiet" pochodzą z tego samego źródła. Procedura wyboru laureata pozwala wpływać na opinię publiczną, zgodnie z przepisami prawa - stanowi działalność o charakterze politycznym. Jeśli władze stawiają przed sobą zadanie rozprawy z alternatywnym punktem widzenia, "inakomysljem", to kwestia finansowania literatury naukowej ma drugorzędne znaczenie. Nagroda "Politproswiet" ułatwia promocję krytycznych wobec władzy poglądów, za to należy ją zlikwidować. Być może później do Zimina przyjdą pewni ludzie i powiedzą: "Niech Pan założy  jeszcze jedną fundację, ale proszę się zajmować tylko nauką. W zamian możemy dać gwarancje, iż nikt Panu nie zrobi krzywdy."



Siergiej Łando
Naukowiec, specjalista w zakresie nauk fizyko-matematycznych, wiceprzewodniczący Moskiewskiego Towarzystwa Matematycznego. Jeden z jurorów konkursu organizowanego przez "Dynastię" dla młodych matematyków.



Patriota

Tego co się stało z "Dynastią", da się określić tylko jako skandal. Wpisanie fundacji na listę organizacji będących "agentami obcego państwa", prowadzi do jednego wniosku: należy jak najszybciej unieważnić ustawę o działalności organizacji non-profit, albo poddać ją daleko idącej nowelizacji. W obecnym kształcie ustawa utrudnia działalność organizacji non-profit, wspierających w Rosji działalność naukową. Nie chcę mówić o tym, iż podjęcie podobnej decyzji przez Ministerstwo Sprawiedliwości stanowi naruszenie godności osobistej wybitnego człowieka, jakim jest Dmitrij Borisowicz Zimin. Spotykałem się z nim kilka razy. Działalność jego fundacji jest mi znana od chwili jej powstania. Bez najmniejszej wątpliwości Zimin jest patriotą i zasłużonym obywatelem Rosji.

Jestem jurorem konkursu organizowanego przez "Dynastię" dla młodych matematyków. Dzięki temu miałem okazje przyjrzeć się pracy fundacji od wewnątrz. Jej stypendia otrzymała setka matematyków w całym kraju. Dzięki wsparciu fundacji udało się zorganizować ok. pięćdziesięciu konferencji naukowych i szkół letnich dla młodych matematyków. Bez tego wsparcia nie udałoby się uzyskać wielu znaczących rezultatów naukowych, opublikować licznych artykułów w wiodących na  świecie czasopismach naukowych. Nie odbyłoby się wiele ważnych dla nauki wydarzeń. Chciałbym podkreślić, iż fundacja finansuje tylko działalność badawczą i naukowo-organizacyjną prowadzoną w Rosji. Stypendyści zobowiązują się do rezygnacji ze stypendium, w wypadku gdyby zdecydowali się na opuszczenie kraju na dłuższy okres. Jak mi się wydaje, sposób prowadzenia przez "Dynastię" konkursów, regulamin zamawiania ekspertyz i wypłaty grantów mogłyby być przykładem dla innych rosyjskich fundacji wspierających naukę.


O perspektywach nauki w Rosji bez "Dynastii".


Prawdopodobne zakończenie działalności przez "Dynastię" oznacza nie tylko rezygnację z niektórych prowadzonych przez nią programów. Konsekwencje mogą być poważniejsze, w Rosji w przewidywalnej przeszłości, nie będą powstawać nowe prywatne fundacje stawiające sobie za cel wspieranie badań naukowych. Instytutom badawczym, poszczególnym naukowcom będą musiały wystarczyć fundusze wydzielane przez państwo. Ważny jest także sam sposób finansowania, nie tylko rozmiary udostępnianych funduszów. Fundacje prywatne są bardziej elastyczne, są lepiej przygotowane do wspierania niewielkich projektów, szalenie ważnych dla rozwoju nauki i uczonych.

Dlaczego władza zaatakowała "Dynastię"? Niewykluczone, ze ministerstwo sprawiedliwości podjęło decyzję odpowiadającą literze prawa. Zapewne Duma Państwowa uchwalając tę ustawę, nie zamierzała wymierzyć ciosu w naukę. Tak w ogóle nie wydaje mi się, by podejmując decyzje w konkretnych sprawach, jakiekolwiek organy państwowe zastanawiały się nad ich skutkami w skali całego państwa. Decyzja podjęta w odniesieniu do "Dynastii" wynika z przyjętej ustawy. Dlatego powinna być ona unieważniona.





Wiktor Sońkin
Naukowiec, specjalista w dziedzinie języków i literatur zachodnioeuropejskich i słowiańskich. Tłumacz. Laureat nagrody "Proswietitiel" w roku 2013 (za książkę "Tutaj był Rzym").



Bezgraniczna hańba

To co zdarzyło się z "Dynastią" jest niemożliwą do zniesienia, bezgraniczną hańbą. Coś podobnego za naszej pamięci zdarzyło się niestety nie po raz pierwszy. Tym razem, mamy do czynienia z przypadkiem szczególnie jaskrawym. Zimin zarobił swój majątek samodzielnie, dzięki własnej inteligencji, w życiu prywatnym zachowuje się nadzwyczaj skromnie. Z własnych pieniędzy stworzył interesującą fundację. Przestrzegano w niej zasad przejrzystości, granty przyznawano na podstawie konkursów. "Dynastia", praktycznie w pojedynkę, wspiera w Rosji popularyzowanie nauki i badania fundamentalne. To oni przyznają najlepsze stypendia dla młodych naukowców, granty na tłumaczenie i publikację popularnych książek naukowych. Są tez sponsorami jedynej poważnej u nas nagrody za książki z zakresu non-fiction. Kiedy ustanowiono nagrodę "Proswietitiel" ("Niosący oświatę"), trudno było przewidzieć, na jak długo starczy w Rosji potencjału autorskiego, by przyznawanie nagrody mogło być kontynuowane. Teraz jury jest zasypane świetnymi książkami, konkurs z każdym rokiem staje się coraz bardziej zacięty. I na to wszystko trzeba było splunąć, a Zimina, prawdziwego, uciekającego od frazesów patriotę, należało odstrzelić.

Dopiero co, na naszych oczach rozkwitła rosyjska społeczność autorska, zaczęto zbliżać się do standardów zachodnich. Teraz jej perspektywy, bez "Dynastii", wyglądają rozpaczliwie. Pozostawaliśmy daleko w tyle, ale dzięki wysiłkom Zimina, udało się dzielący nas od świata dystans zmniejszyć. Powrót nad przepaść zajmie nam teraz kilka lat. Jeśli nie uda się w tym roku wręczyć nagrody "Proswietitiel", rosyjski pejzaż książkowy znacznie zubożeje.

Wszystko to wgląda na zwykłą urzędniczą zawiść. Jest także przejawem nienawiści do własnego kraju, jego przyszłości, do dzieci, do ludzi zdolnych formułować myśli, czytać książki, wymyślać nowe rzeczy, uczyć innych. Jest zwykłą zdradą. Wygląda także na brak rozumu, żyjemy w takich czasach, gdy brak rozumu i szkodnictwo trudno od siebie odróżnić.






Warwara Gornostajewa
Redaktor naczelna wydawnictwa "Corpus". Przy wsparciu fundacji "Dynastia" ukazywała się w nim popularno-naukowa seria "Elementy".


Z "Dynastią" współpracujemy od dawna. Dziesięć lat temu, jeszcze w wydawnictwie "Kolibry", zaczęliśmy wydawać literaturę popularnonaukową w ramach serii "Elementy". To najbardziej znana i ceniona w Rosji seria podobnej literatury przekładanej z innych języków. Ważne było nie tylko czysto finansowe wsparcie, eksperci "Dynastii" pomagali nam wybierać książki, bez nich będzie nam o wiele trudniej.

"Dynastia" zaczynała swoją działalność na pustyni, nikt wówczas nie zajmował się wydawaniem literatury popularnonaukowej. Na te książki nie było popytu, wydawanie ich było ryzykowne, dlatego fundacja pomagała wydawnictwom. W ciągu kilku lat kierunek ten stał się niewiarygodnie modny i popularny. To całkowicie zasługa "Dynastii". Każdą książkę z serii "Elementy" dodrukowywaliśmy po kilka razy. W dzisiejszych warunkach to wynik rekordowy.


Zachęty dla autorów


Wydawanie książek tłumaczonych z innych języków jest ważne, ale równie istotne jest zachęcanie do pisania rodzimych autorów. Książki tego rodzaju powstawały u nas z trudem, ani wydawnictwa, ani autorzy nie mogli sobie pozwolić na finansowanie tego rodzaju pracy. Nagroda "Proswietitiel" dostarczyła motywacji dziennikarzom i naukowcom. "Dynastia" rozsyłała książki laureatów do bibliotek w całym kraju, autorzy wyjeżdżali z odczytami, organizowano konferencje naukowe, wydawnictwa otrzymywały granty ułatwiające dystrybucję nagrodzonych pozycji.

Czy seria "Elementy" będzie ukazywać się dalej? W gruncie rzeczy, jeśli pozostaniemy przy temacie książek, Dmitrij Zimin i "Dynastia" wypełnili swoją misję. Jesteśmy obecnie w stanie wydawać je samodzielnie. Ale tak, czy inaczej, bez konkursu na nagrodę "Proswietitiel", bez ogromnej ilości zaangażowanych i przejętych ludzi, utracimy wiele. Poza tym nie wiadomo, jak długo będzie mogło pracować nasze wydawnictwo. Maszyna zniszczenia działa bez przerwy. Teraz pożarła "Dynastię", potem zabiorą się za pozostałych, w Rosji wszystko co żywe, jest niszczone przez państwo. Za wydawnictwa zabiorą się w nieodległej przyszłości, znów znajdziemy się w ciemnościach oraz izolacji.


Rozpaczliwy gest


Dlaczego uderzono w "Dynastię"? Wspierała ona także inną fundację, "Misję liberalną" - to jedna z głównych przyczyn. Nikomu, przynajmniej do tej pory, nie przeszkadzały książki Richarda Dawkinsa. Poszło o fundację Jewgienija Jasina. Idee liberalne, najwyraźniej, przeszkadzają dziś władzy samą swoja nazwą. Wsparcie dla "Misji Liberalnej " nie było jednoznaczne z poparciem dla opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Chodziło o to, by w kraju toczyła się żywa, mądra, przemyślana dyskusja angażująca wielką ilość młodych ludzi. Została zbudowana cała sieć zainteresowanych w rozwoju i oświacie. Koś uznał to za szkodnictwo.

Doszliśmy do wniosku, że musimy zdobyć się choćby na rozpaczliwy gest. W obronie "Dynastii" zaczęliśmy zbierać podpisy, wydawców, autorów, czytelników. W obecnych okolicznościach musimy zabrać głos, nawet jeśli nic nie uda się wskórać.







Jewgienij Jasin
Kierownik do spraw naukowych "Narodowego Uniwersytetu Badawczego" prowadzonego w ramach "Wyższej Szkoły Ekonomiki". Jest przewodniczącym fundacji "Misja liberalna".


Zwrócimy się zapewne do sądu. Nigdy nie dostawaliśmy pieniędzy od instytucji zagranicznych, tylko od Rosjan, miedzy innymi od fundacji "Dynastia". Zarzuca się nam teraz, iż pieniądze pochodziły z aktywów rozlokowanych w rajach podatkowych. Po pierwsze raje podatkowe nie są zakazane. Po drugie, nie wiedziałem nawet, że pieniądze pochodzą stamtąd. Jestem pewien, iż nikt nie będzie się spierał, Zimin jest Rosjaninem, biznesmenem, kraj może się nim szczycić. Oskarżają nas, że publikujemy niewłaściwe oświadczenia o charakterze politycznym. Nie zgadzam się. "Misja liberalna" zgodnie ze swoim statutem, ma prawo występować z poparciem dla gospodarki rynkowej i demokracji. Możemy propagować nasze wartości.





Asia Kazancewa
Dziennikarka, specjalizuje się w problematyce naukowej. Jest laureatką nagrody "Proswietitiel" za książkę "Kto mógłby pomyśleć ! Jak mózg zmusza nas do popełniania głupstw".


Nie potrzebujemy kształcenia, oświaty…

Moim zdaniem, wydarzenia wokół "Dynastii" należy zinterpretować jako przejaw wybranego świadomie, cynicznego kursu mającego na celu zniszczenie w naszym kraju systemu popularyzacji nauki. Otrzymaliśmy deklarację o charakterze politycznym: "nie potrzebujemy kształcenia, oświaty, bez nauki też damy sobie radę." W żaden inny sposób, tego co się stało wytłumaczyć się nie da. Ministerstwo Sprawiedliwości uznało, iż nie musi tłumaczyć, dlaczego uznało fundację "Dynastia" za "agenta obcego państwa". Na podstawie wyrywkowych informacji podawanych przez prasę, widzimy iż argumenty ministerstwa były sporne i naciągnięte. Niby Zimin przechowuje aktywa w banku za granicą, to wystarczy by stwierdzić fakt finansowania z zagranicy. "Dynastia" finansowała także, między innymi, popularne wykłady z zakresu politologii, czyż potrzeba więcej, by uznać, iż zajmowała się działalnością polityczną? Wpisanie fundacji "Dynastia" na listę "agentów obcego państwa" stoi w sprzeczności z literą prawa regulującego działalność organizacji pozarządowych (mimo, iż sama ustawa budzi wiele wątpliwości). Ale przede wszystkim widzimy, do jakiego stopnia ministerstwu obojętne jest dobro ojczyzny. Takich, równie szkodliwych dla naszego kraju decyzji, co zablokowanie działalności fundacji "Dynastia" nie znajdziemy wiele.


Nadchodzą dla nauki najgorsze czasy


W dziedzinie popularyzacji nauki projekty fundacji "Dynastia" stanowią szkielet, wokół niego zbudowany był cały system. Jestem dziennikarką, zajmuję się problematyką naukową i obserwowałam, jak fundacja rozszerzała pole informacyjne, starała się o powiększenie audytorium złożonego z ludzi myślących. Większość dobrych książek popularno-naukowych została opublikowana przy wsparciu "Dynastii".  Dzięki niej odbyło się wiele wykładów popularnonaukowych, wygłaszali je także zapraszani do Rosji naukowcy światowej sławy, wcześniej o spotkaniu z nimi nie mogło być mowy. Portal "Elementy" od dziesięciu lat upowszechnia informacje naukowe na bardzo wysokim poziomie, jego funkcjonowanie także nie byłoby możliwe bez "Dynastii". Z jej pomocy korzysta gazeta "Troickij Wariant", wydawana dla społeczności naukowej. Nie wspominam tutaj o bezpośrednim zaangażowaniu fundacji w badania naukowe i oświatowe, tego także jest bardzo wiele.

Bez "Dynastii" ulegnie zniszczeniu całe środowisko, grozi nam poczucie braku perspektyw i celu w takiej dziedzinie, jak popularyzacja nauki. Zamknięcie fundacji będzie dla środowiska naukowego sygnałem, iż dla nauki w Rosji nadchodzą najgorsze czasy, wielu naukowców dysponujących kontaktami na świecie po prostu wyjedzie. Prześladowanie "Dynastii" oznacza, iż władzom rosyjska nauka nie jest potrzebna do niczego.

Dlatego zorganizowałam swoją jednoosobowa pikietę przed budynkiem ministerstwa sprawiedliwości. Z mojej strony był to przede wszystkim gest solidarności. To bardzo ważne, by Dmitrij Zimin i wszyscy pracownicy fundacji "Dynastia" poczuli, iż to nie cały kraj utracił rozum. Środowisko naukowe, środowisko popularyzatorów nauki jest po ich stronie. Nie wybaczymy sobie, jeśli zachowamy milczenie, nie spróbujemy czegoś zrobić.


Oświadczenie Putina


Być może władza zdobędzie się na zrobienie kroku wstecz. Ale ta sytuacja kosztowała Dmitrija Zimina masę nerwów, kto mu je zwróci? Zimin zasłużył na pomnik przy życiu, a kraj nazywa go "agentem obcego państwa". To haniebne.




Michaił Fejgelman
Naukowiec o specjalności fizyko-matematycznej, zastępca dyrektora Instytutu Fizyki Teoretycznej Rosyjskiej Akademii Nauk, im. Lwa Landaua.


Ten przejaw szaleństwa ze strony władzy wyróżnia się nawet na tle wielu innych podobnych przypadków odnotowanych w ostatnich czasach. Dziesięć lat temu wsparcie ze strony "Dynastii" miało wielkie znaczenie z finansowego punktu widzenia. W ostatnich latach jej działalność stała się jeszcze ważniejsza, na jej przykładzie widać, jak można racjonalnie i uczciwie wspierać naukę i oświatę. Państwo, inne organizacje mogłyby potraktować dorobek "Dynastii" jako swego rodzaju projekt pilotażowy przecierający drogę do budowy cywilizowanego systemu wspierania badań naukowych. Obecnie, praca naukowa, życie naukowców staną się o wiele trudniejsze. Będziemy stopniowo pogrążali się w ciemniejącej jamie. Zniszczono instytucję wzorową, teraz znów łatwiej będzie funkcjonować wszelkiego rodzaju naciągaczom. Jedno co potrafią, to odsysać pieniądze państwowe i przykrywać się patriotycznymi frazesami.




 

Natalia Zatiejewa
Kierownik programów "Forum Darczyńców". Uczestniczą w nim największe rosyjskie i zagraniczne organizacje charytatywne, między innymi "Dynastia".


To jest akt wandalizmu. Głos wewnętrzny podpowiada mi, że nie jest rodzaju jednorazowe "przegięcie", że obserwujemy tendencję rosnącą w siłę. W środowisku organizacji charytatywnych odczuliśmy szok. To wydarzenie o wielkim i ponurym znaczeniu. Ważniejsza nawet od rozmiarów przeznaczonych na działalność funduszów (wcale niemałych), była niezależność fundacji.

Zbiórka pieniędzy od ofiarodawców, to zaledwie część procesu. Jeszcze ważniejsze jest ich rozdzielanie, stypendia dla konkretnych obdarzonych talentem naukowców, rozdzielane na zasadach konkursowych. Ten program był zaplanowany na lata, jego priorytetem była pomoc w rozwijaniu nauki. Tej straty nie da się odrobić. Odbieram tę sytuację bardzo emocjonalnie, może dlatego trudno mi zdobyć się na chłodną analizę.




Wiktor Wasiliew
Kierownik katedry geometrii i topologii na wydziale matematyki NIU w Wyższej Szkole Ekonomiki, akademik Rosyjskiej Akademii Nauk, przewodniczący Moskiewskiego Towarzystwa Matematycznego.


Sytuację, jaka powstała wokół "Dynastii" obserwuję nie tylko z obrzydzeniem, ale i nie bez określonego zadowolenia estetycznego. W tej historii podoba mi się jej dramaturgiczna czystość. Mamy do czynienia z sytuacją symboliczną. Obserwujemy akcję, jak u Szekspira, gdzie szlachetność zderza się ze świństwem, szczodrość z drobiazgowym skąpstwem, "wysokie porywy dusz" z otępiałą degradacją.


Triumf zgnilizny


Finansowe poparcie udzielane przez fundację miało wielkie znaczenie, ale ważniejszy był jej wpływ na moralny klimat w środowisku naukowym. Był to jeden z przykładów autentycznej, szczerej i bezinteresownej troski o przyszłość naszego kraju. W tych niezbyt porządnych czasach nie mamy ich zbyt wiele (w zwłaszcza w środowisku ludzi dysponujących pieniędzmi). Z drugiej strony, zaduszenie fundacji, napiętnowanie jej przy pomocy poniżającego terminu jest świadectwem triumfu odniesionego przez zgniliznę uważającą wszelkie przejawy życia za obrazę i zagrożenia dla swego istnienia.

Zimin rozdawał własne pieniądze (nie zbyt wielkie w porównaniu z możliwościami państwa) z myślą o przyszłości rosyjskiej nauki i jej popularyzacji. Jego działania były szczególnie efektywne. Po pierwsze rozdawał swoje własne pieniądze, a nie środki należące do wszystkich, po drugie znajdował sposób, by wydawano je dokładnie w zgodzie z przeznaczeniem.

Zimin, dla przykładu, wspierał organizowane w całym kraju niewielkie konferencje. Załóżmy, nie przejmując się decyzja ministerstwa sprawiedliwości, Dmitrij Borysowicz podejmuje decyzję tym, iż fundacja będzie kontynuowała działalność. Więc wyobraźcie sobie teraz organizatora konferencji regionalnej, który uda się do swojego rektora, mera, lub gubernatora z propozycją, by zorganizować konferencję naukową przy wsparciu ze strony "agenta obcego państwa"?


Przedstawiciele fundacji "Dynastia" nie zgodzili się na rozmowę. Będą gotowi wystąpić z komentarzem po 8 czerwca. Tego dnia Rada Fundacji zbierze się na zebraniu.



Ilja Azar, Moskwa.


Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciolowski

Oryginał ukazał się na portalu meduza.io:







*Ilja Azar (ur. 1984), jeden z najbardziej znanych rosyjskich dziennikarzy młodszego pokolenia. Współpracował z portalem lenta.ru kierowanym przez Galinę Timczenko (do jej zwolnienia) oraz radiostacją "Echo Moskwy". Obecnie jest publicystą portalu Meduza. Wiele jego artykułów odbiło się w Rosji szerokim echem. 








"Media-w-Rosji" o tym jak działa osławiona ustawa o rejestracji w charakterze "agenta obcego państwa"



Kremlowi trudno wyobrazić sobie, iż obywatele sami mogą się buntować przeciwko nieodpowiadającej im polityce. Zadowoleni obywatele nie wychodziliby przecież na ulice bez zachęty ze strony obcych państw. Od 2012 roku prowadzony jest w Rosji rejestr organizacji "agentów obcego państwa". Znaleźć się w nim można na podstawie decyzji Ministerstwa Sprawiedliwości. Wystarczy, iż władze uznają, że organizacja stara się wpłynąć na kształt podejmowanych przez państwo decyzji i że otrzymuje fundusze z zagranicy. Szanowany Komitet "Pomocy Obywatelskiej" wpisano do rejestru pod numerem 55. Teraz w każdym dokumencie organizacja musi informować, iż jest "agentem". Jej przewodnicząca, Swietłana Ganuszkina tłumaczy, dlaczego jej organizacja w żadnym wypadku nie podporządkuje się tej decyzji i nie będzie zamieszczać upokarzającego zapisu.









Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com







2 komentarze:

  1. "prezydentowi trudno wyłowić wszystkie głupstwa popełniane na przykład na prowincji"
    I nic więcej nie trzeba dodawać. Jak widać mit "dobrego" cara i "złych" podwładnych jest bardzo głęboko zakorzeniony w rosyjskiej psychice. Dziwne, że nawet do naukowców (a więc ludzi niby wykształconych i inteligentnych) nie dociera prosta zasada, że to "car" jest odpowiedzialny za działania swoich podwładnych z tego prostego powodu, że to on ich mianuje, a oni tylko starają się gorliwie (w rosji często nadgorliwie) wypełniać jego polecenia i zyczenia.
    Co do upadku rosyjskiej nauki - w obecnej sytuacji jestem "na tak" - przemysł zbrojeniowy (jedyny działający jako tako w Rosji) nie będzie w stanie produkować nowoczesnego uzbrojenia, a więc Rosja będzie mniej niebezpieczna dla sąsiadów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo słuszne spostrzeżenie! Propaganda w Rosji nabrała takich obrotów i rozmachu, że nawet zupełnie apolityczny obserwator w tym kraju wciela się w tłum histerycznych idiotów, którzy gotowi są naruszyć powojenny spokój na świecie.Rosją rządzi mit i manipulacja.Zapewne wszyscy którzy śledzą uważnie za historią Rosji z pewnością przypomną sobie, że imperska mentalność kształtowała się nie jedno stulecie, sprzyjał temu zacofany patriarchalny układ, obszczina (tzw. wspólnota wiejska w carskiej Rosji) która nie akceptowała wszystkiego tego co obce. Właściwie wszystko co pochodzi z zagranicy, zdaniem przeciętnego rosyjskiego mieszczanina, którego spojrzenie na świat ukształtowane jest ideologią Uwarowa i skierowane caratem w prawidłowym dla niego kierunku, stanowi zagrożenie dla patriarchalnego układu w Rosji. Siergiej Uwarow – twórca formuły „prawosławie, samowładztwo, ludowość” (w języku rosyjskim brzmi: Православие, Самодержавие, Народность), określanej także jako teoria oficjalnej ludowości, która stała się ideologicznym fundamentem polityki kolejnych carów rosyjskich począwszy od Mikołaja I. Ogłoszona ta w 1833 formuła oznaczała uznanie samowładztwa carskiego za niezbędny fundament funkcjonowania Imperium Rosyjskiego, Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego – za źródło ideałów etycznych respektowanych przez społeczeństwo rosyjskie, zaś lud rosyjski – za stronnika i obrońcę panującej dynastii Romanowów. Putin doskonale to wykorzystuję i dodatkową demonizacje przeciwnika.Stosuje technikę dobrze znaną z podręczników propagandzisty, którą nazywa się "drzwiami w twarz". Polega to na tym, że stara się jak najwięcej osiągnąć do momentu, w którym uzyska stanowczą odpowiedź...

      Usuń