Do Moskwy przyjechał z Jekaterynburga w połowie lat
dziewięćdziesiątych. Dmitrij Kamienszczyk robił interesy na rynku przewozów
towarowych, zaczął też inwestować w swoją bazę na moskiewskim lotnisku
Domodiedowo. Nie brał udziału w złodziejskiej prywatyzacji rosyjskich aktywów
surowcowych, stopniowo zwiększał swój pakiet akcji w Domodiedowie.
Przekształcił lotnisko w najnowocześniejsze w Rosji. W 2011 roku zaatakowali je
terroryści. Teraz organa śledcze oskarżają Kamienszczyka o nie zachowanie reguł
bezpieczeństwa. Grozi mu 10 lat. Ekonomista Siergiej Żaworonkow nie ma
wątpliwości, te oskarżenia to próba odebrania biznesmenowi dochodowego portu
lotniczego. To także sygnał pod adresem świata biznesu, by nie przeszkadzał
elicie władzy pragnącej wzbogacić się jeszcze bardziej dzięki nowemu programowi
prywatyzacji.
Z Siegiejem Żaworonkowem rozmawia: Daria Gorstkina
Dlaczego w sprawie Dmitrija Kamienszczyka rozpoczęto śledztwo i jak sytuacja może rozwijać się w przyszłości? Ze starszym ekspertem Instytutu Polityki Gospodarczej im. Jegora Gajdara, Siergiejem Żaworonkowem rozmawiała Daria Gorstkina.
Dmitrij Kamienszczyk, właściciel moskiewskiego lotniska
Domodiedowo został zatrzymany w sprawie dotyczącej zamachu terrorystycznego z
roku 2011. Dzisiaj sędzia sądu dla dzielnicy Basmannej Jelena Lenskaja podjęła
decyzję o zastosowaniu wobec biznesmena aresztu domowego, do 18 kwietnia.
Stawiane mu są zarzuty z artykułu 238, cz. 3 Kodeksu Karnego Federacji
Rosyjskiej. Jest on podejrzany o oferowanie usług bez przestrzegania
odpowiednich zasad bezpieczeństwa. Komitet Śledczy uważa, iż właściciel
lotniska Domodiedowo odpowiada za to, iż do wnętrza dworca lotniczego przedostał
się terrorysta. Nie zastosowano wobec niego stosownej kontroli bezpieczeństwa.
W wyniku eksplozji materiału wybuchowego zginęło 37 osób, 172 odniosły rany.
Biznesmenowi grozi wyrok 10 lat pozbawienia wolności.
Daria Gorstkina:
Ludzie pamiętają, iż problemy Dmitrija Kamienszczyka nie
zaczęły się dziś… Skąd bierze się tak długotrwałe zainteresowanie jego osobą ze
strony organów sprawiedliwości ?
Stara historia
Siergiej Żaworonkow:
To rzeczywiście stara historia. Od wielu lat różni ludzie
mają chrapkę na lotnisko Domodiedowo. Jego obecny właściciel jest
przedsiębiorcą spoza Moskwy, w połowie lat dziewięćdziesiątych przyjechał do
stolicy z Jekaterynburga. Nigdy nie miał bliskich kontaktów z władzą, nie
posiadał znaczących wpływów na górze. Dlatego właśnie na początku lat
dwutysięcznych musiał wycofać się z interesów w zakresie przewozu towarów.
Mino, iż jego spółka "East Line" była na rynku jednym z większych
operatorów. W pewnym momencie Kamienszczyk znalazł wspólnika, akcjonariusza.
Jest nim Walerij Kogan. Wydaje się, że potrafił on już wspólnie prowadzonym interesom
zapewnić odpowiednią ochronę, „kryszę”, stosowne kontakty z władzami. Nieco
później lotnisko starała się przejąć agencja rządowa „Rosimuszczestwo”,
kolejnymi chętnymi na nie byli Miedwiediew i prokurator Czajka.
Tak naprawdę pierwszy zamach na lotnisko w związku z
atakiem terrorystycznym zainicjował ówczesny prezydent Dmitrij Miedwiediew wspólnie
z prokuratorem generalnym, Jurijem Czajką.
Wówczas usłyszeliśmy od nich po raz pierwszy, iż na pewno
ktoś musi być winny. Mediom podrzucono jeszcze jeden temat: „nie wiemy, kto na
prawdę jest właścicielem „Domodiedowa”. W rezultacie, po jakimś czasie, Dmitrij
Kamienszczyk wydał stosowne oświadczenie. Przyznał, iż to on jest
akcjonariuszem zarejestrowanych w rajach podatkowych kompanii, do których
formalnie należy lotnisko. Jeszcze w ramach pierwszego śledztwa (obecnie toczy
się w istocie kolejne dotyczące tej samej sprawy) ustalono ponad wszelką
wątpliwość, iż w 2011 roku w Rosji nie obowiązywały żadne przepisy
zobowiązujące do powszechnej kontroli pasażerów. Nie stosowano ich nigdzie,
nawet na takich wielkich rosyjskich lotniskach jak Wnukowo, Szeremietiewo,
Pulkowo. Każdy, kto korzystał z usług portów lotniczych do 2011 roku pamięta
dobrze, iż na wejściu do nich, nigdzie nie było bramek wykrywających metale.
Nagle wymyślono, iż to osobiście właściciel lotniska cynicznie i osobiście nie
zatroszczył się o bezpieczeństwo pasażerów. A jak to miało wyglądać? Jak miała się
przejawić jego troska o bezpieczeństwo? Nikt tego rozumnie wyjaśnić nie może.
Dzięki inwestycjom i wysiłkom Dmitrija Kamienszczyka Domodiedowo stało się jednym z najbardziej nowoczesnych lotnisk w całej Rosji. |
Pamięta pani niedawne oświadczenie mera Moskwy Sobianina,
wydane zaraz po likwidacji w mieście setek małych pawilonów handlowych? Oświadczył
on, iż w tej sytuacji na nic się nie zda powoływanie na dokumenty
potwierdzające prawo własności. Teraz już rozumiemy, jaka jest filozofia naszej
władzy.
Ten sam scenariusz
Podobny scenariusz został rozegrany wokół kompanii naftowej „Basznieft”. Wykonawcy byli ci sami. Nagle po pięciu latach oświadczono, iż przejęcie Basznieftu odbyło się niezgodnie z przepisami. Przez ten jednak czas, z właścicielem kompanii wielokrotnie spotykali się przedstawiciele władzy, zapraszano go na spotkania z prezydentem.
Obecna historia może być związana z wydarzeniami wokół
innego lotniska, Szeremietiewo. Właśnie dokonuje się jego zagadkowa
prywatyzacja, a faktycznie przejęcie przez struktury Arkadego Rotenberga (przyjaciel
prezydenta Putina jeszcze z czasów petersburskich - „mediawRosji”)
Mówiąc najprostszym językiem: nasze państwo robi mu
wielki prezent, przekazuje kontrolny pakiet akcji w zamian za obietnicę jakichś
inwestycji w przyszłości. Przedziwna sytuacja. Kilka lat temu pojawiła się idea
połączenia w jedno przedsiębiorstwo wszystkich trzech lotnisk moskiewskiego węzła
lotniczego. Jak mi się wydaje, cel obecnych działań polega na tym, by zmusić
Dmitrija Kamienszczyka do tego, by tanio sprzedał swój port lotniczy, lub by stał
się on z powrotem własnością państwową. Ten ostatni scenariusz zastosowano w
wypadku „Basznieftu”. Wtedy wymyślono, że 20 lat temu popełniono pewne nieprawidłowości.
Jeśli Domodiedowo znów stanie się własnością państwa, to już w nieodległej
przyszłości można je będzie, tak jak Szeremietiewo, przekazać Rotenbergowi. W
zamian za przeprowadzone przez niego w przyszłości, nie bardzo wiadome jakie inwestycji.
Gorstkina:
Jak do tej pory biznesmen potrafił się bronić, odpierać
ataki. Przez cały czas wywierano na Kamieszczyka silną presję….
Dwie możliwości
Żaworonkow:
Widzę tu dwie możliwości. Po pierwsze najwyraźniej,
tajemniczy akcjonariusz Kogan przez jakiś czas był w stanie okazywać pomoc. W
końcu, nie bez powodu znalazł się w gronie akcjonariuszy. A po drugie,
widocznie, ten kto na końcu łańcuszka miał ochotę na Domodiedowo nie miał
wystarczającej władzy, nie potrafił zorganizować jednoczesnego ataku ze strony
Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i organów władzy sądowniczej. To ważny moment.
Jeśli jakiś urzędnik, a nawet minister oświadczy, iż jest z kogoś niezadowolony,
to w rzeczywistości wcale nie musi to prowadzić do wielkich nieprzyjemności. W
naszym kraju jedni ministrowie są niezadowoleni z innych, często krytykują się nawzajem.
Problemy pojawiają się wtedy, gdy do walki z wybranym
przeciwnikiem uruchamianych jest jednocześnie kilka instrumentów, z jednej
strony MSW, Komitet Śledczy, z drugiej sądy. Nie przypadkowo kilka lat temu
Władimir Putin zlikwidował sądy arbitrażowe jako oddzielną gałąź sądownictwa i podporządkował
je Sądowi Najwyższemu,
Celem decyzji Putina było scentralizowanie systemu
sądowniczego, podporządkowanie go jednemu organowi, skupienie władzy w jednych
rękach, tych które zainicjowały atak na Kamienszczyka. Jego wrogowie w
poprzednich latach byli nie dość silni. Kim jest naprawdę Dmitrij Miedwiediew? On
boi się zrobić krok w lewo, lub w prawo bez uzgodnienia go z Władimirem
Putinem. W 2011 roku marszcząc czoło, w sprawie Domodiedowa, trochę sobie
pogadał. W tamtym okresie organy śledcze i sędziowie nie byli podporządkowani
Miedwiediewowi. Dlatego działania śledcze zatrzymano. Dla wszystkich jest oczywiste,
tej sprawy nie da się zakwalifikować jako przestępstwo… Wyjaśniło się szybko, iż
ludzie którzy przy pośrednictwie Miedwiediewa gotowi byli odkupić port
lotniczy, nie kontrolują ani śledztwa ani działalności sądu. Dlatego na jakiś
czas sprawa przycichła. No a teraz powraca już po raz czwarty.
Chciałbym podkreślić, iż mamy do czynienia z działaniami
podjętymi w podobnym stylu, co wcześniej w przypadku „Basznieftu”. Najpierw
zostają aresztowani menedżerowie. To pierwszy sygnał dla właściciela, że
sytuacja jest poważna, że trzeba pomyśleć o ustępstwach. Jeśli nie jest on do
nich gotów, jest zawzięty, pora by aresztować jego samego. Ta historia miała
identyczny przebieg, kiedy posadzono Jewtuszenkowa,
teraz rozegrano ten sam scenariusz.
Wybór Kamienszczyka?
Gorstkina:
Jakie działania może jeszcze podjąć Dmitrij Kamienszczyk?
Może będzie to zbytnie uproszczenie, ale wydaje się, że czeka go wybór między
postawą „umownego” Chodorkowskiego, lub „umownego” Jewtuszenkowa. A może jest
jeszcze jakaś inna możliwość?
Żaworonkow:
Dmitrij Kamienszczyk może pójść drogą Wiaczesława
Breszta. Ten przedsiębiorca był współwłaścicielem Wierchniesadlinskiego
Zjednoczenia Przemysłu Metalurgicznego (WSMPO-AVISMA). W pierwsze dekadzie
nowego wieku podjęto wymierzoną w przedsiębiorstwo Breszta próbę wrogiego
przejęcia. Zainicjowały ją organy wymiaru sprawiedliwości. Na początku Breszt
udawał, ze gotów jest przyjąć zaproponowane mu warunki, potem jednak wyjechał
za granicę. Zachował wolność. a potem udało mu się sprzedać akcje po cenie możliwej
do zaakceptowania.
Gra w stylu Breszta jest w Rosji wciąż możliwa. Po
pierwsze - spróbuj sprzedać temu, kto zostanie wskazany, jednak postaraj się wytargować
jak najlepszą cenę. To może się udać, tym bardziej dlatego, iż w takiej
sytuacji ludzie nie płacą z własnej kieszenie, a pieniędzmi z budżetu. Możliwość
druga: trzymaj się do końca, zakładając iż także inicjatorom ataku zależy na
tym, by kompania nie przeszła pod kontrolę państwa, tak jak się to stało z "Basznieftem".
W tym wypadku agresor pozostał z niczym. Poprzednim właścicielom tłumaczono, iż
powinni "Basznieft" oddać "Rosnieftowi". W rezultacie firmę
odebrano Jewtuszenkowowi, ale nie stała się ona własnością "Rosnieftu".
Teraz jest niezależnym przedsiębiorstwem państwowym.
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę, że historia z
Domodiedowo odbywa się, gdy w Rosji mówi się coraz więcej o nowej fali
prywatyzacji. Odnoszę wrażenie, iż ludzie dysponujący w Rosji realną władzą chcą
w związku z tym zademonstrować swoją siłę. To wiadomość dla tych, którzy być może nie
rozumieją, iż nawet jeśli zostanie ogłoszona prywatyzacja, to lepiej w nią nie
włazić. To będzie niebezpieczna historia. Konkurencja nikomu nie będzie potrzebna.
Tłumaczenie:
Zygmunt Dzięciołowski
Oryginał
ukazał się na portalu openrussia.org: https://openrussia.org/post/view/12890/
*Siergiej Żaworonkow (ur. 1977), rosyjski ekonomista
orientacji liberalnej, działacz polityczny związany z ugrupowaniami
opozycyjnymi. Naukowiec związany z Instytutem Gajdara.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz