Rok temu, w bezpośrednim sąsiedztwie Kremla, zastrzelono czołowego
polityka poradzieckiej Rosji, Borysa Niemcowa. W ciągu ostatnich 25 lat, płatni
mordercy przelali w Rosji rzekę krwi, mordując polityków,
dziennikarzy, przedsiębiorców, obrońców praw człowieka. Dziwnym trafem, ginęli przede
wszystkim ludzie zaangażowani w walkę o prawdę, przeciwnicy rosnącego w silę
autorytaryzmu.
W związku z pierwszą rocznicą śmierci Niemcowa, na łamach opozycyjnej "Nowej Gaziety" ukazał się przejmujący raport podsumowujący to wszystko, co wiadomo dziś o zamachu. Bezpośrednich wykonawców aresztowano błyskawicznie, przyznali się do winy, dziś jednak kręcą i odwołują zeznania. Ślady zbrodni prowadzą wysoko na górę, istnieją podstawy, by zapytać o ich rolę w zbrodni przywódcę Czeczenii Ramzana Kadyrowa i dowódcę Wojsk Wewnętrznych Rosji, generała Zołotowa. "Nowaja Gazieta" relacjonuje przebieg zdarzeń, dzieli się wątpliwościami, podpowiada tropy…
Raport przygotowała redakcja śledcza moskiewskiej "Nowej Gaziety"
Borys Niemcow, rosyjski polityk orientacji demokratycznej. Zastrzelony rok temu w pobliżu Kremla. |
Informację o tym, kto 27.02.2015 r. zastrzelił Borysa
Niemowa na Dużym Moskworieckim Moście, w odległości trzystu kroków od Kremla
prezydentowi Putinowi przekazano już 2 marca.
Najistotniejsza wiadomość w raporcie dyrektora FSB
Bortnikowa mówiła o tym, iż wykonawcą zamachu była grupa czeczeńskich
funkcjonariuszy z batalionu "Północ" wchodzącego w skład Wojsk
Wewnętrznych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej. Szefem grupy
był prawdopodobnie zastępca dowódcy batalionu "Północ" Rusłan Gieremiejew.
5 marca zostali aresztowani Zaur Dadajew, bracia Anzor i
Szadid Gubaszewowie, Tamerlan Eskerhanow, Chamzat Bachajew. Przy próbie
zatrzymania został zabity Biesłan Shawanow.
Trójka z nich to funkcjonariusze resortu spraw
wewnętrznych Czeczenii. Dadajew i Szawanow służyli w batalionie
"Północ", Eskerchanow był do niedawna funkcjonariuszem Wydziału Spraw
Wewnętrznych w rejonie Szołkowo. Jego zwierzchnikiem był krewny Rusłana
Gieremiejewa i deputowanego do Dumy Państwowej Adama Delimchanowa - Wacha
Gieremiejew. Pozostali, Bachajew i młodszy z braci Gubaszewów oficjalnie nie
byli zatrudnieni.
Bardzo szybko ustalono, jaki był przebieg przestępstwa.
Do niezwłocznego ustalenia sprawców przyczyniły się dwa czynniki, pytanie
prezydenta "kto się ośmielił?", a także uruchomienie sieci
agenturalnej w kierownictwie Republiki Czeczeńskiej. Zwłaszcza zachowanie
niektórych przedstawicieli kierownictwa Czeczenii odpowiedzialnych za zamachy i
zabójstwa zniecierpliwiło moskiewskie służby. Uzasadnione jest przypuszczenie,
iż zabójstwo Borysa Niemcowa było dla nich szczególnym powodem do irytacji. Nigdy
wcześniej się nie zdarzyło, by konkurujące ze sobą MSW, FSB, Komitet Śledczy,
FSKN i Prokuratura Generalna skoordynowały swe działania w jednej konkretnej
sprawie. To łatwo wyjaśnić: w przeszłości, w wielu wypadkach, kiedy śledztwo
pozwalało na postawienie zarzutów opartych o najcięższe paragrafy kodeksu
karnego, a podejrzanymi byli funkcjonariusze czeczeńskich resortów siłowych,
sprawie ukręcano łeb. Środki zapobiegawcze wobec podejrzanych ograniczano do
zakazu opuszczania kraju, dzięki czemu mogli oni wrócić do siebie do domu,
bywało też że odnajdywali się w Donbasie.
Dlaczego
nie zatarto śladów?
Ogólnie rzecz biorąc wykonawcy, którzy wkrótce staną
przed sądem przysięgłych, nie próbowali się ukrywać. Najwyraźniej mieli
podstawy, by zakładać, iż za realizację zamówienia złożonego przez ojczyznę, nie
zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Nikt nie zebrał łusek z miejsca
zabójstwa. Nikt nie chował się przed obiektywami kamer video. Nawet samochód
marki ZAZ umyto przed popełnieniem przestępstwa, a nie po. Dzięki temu można
było w nim odnaleźć ślady materiału genetycznego i gazów wybuchowych. Z samochodowego
video rejestratora nie usunięto danych. W mieszkaniu wynajmowanym przez
podejrzanych odnaleziono sim karty, nikt nie zamierzał ich wyrzucić.
Podejrzani byli zaszokowani tym, że ich aresztowano. Od
razu złożyli odpowiednie zeznania zarejestrowane przez urządzenie video. Na
zapisanym filmie nie widać, by ktokolwiek miał pod oczami siniaki, lub
torturowano go wstawiając do odbytu butelkę od szampana, na co potem skarżyli
się podejrzani. Zeznania złożone na gorąco zostały później potwierdzone podczas
specjalnego eksperymentu śledczego. Umownie określono go jako "weryfikację
zeznań na miejscu popełnienia przestępstwa". W obecności kamery Dadajew
& co aktywnie i szczegółowo opowiadali, gdzie się zatrzymali, gdzie stali,
jak obserwowali Niemcowa, jak go zabili. W rezultacie Komitet Śledczy dysponuje
zeznaniami Zaura Dadajewa, Anzora Gubaszewa i Tamerlana Eskerchanowa, w których
przyznają się do winy. Jednak, gdy do sprawy włączyli się nowi adwokaci,
podejrzani zaczęli je odwoływać. Tak, czy inaczej wiarygodność zeznań złożonych
na gorąco oceni sąd przysięgłych, nam wystarczy iż one istnieją.
Co
robią w hotelu "Prezydent" oficerowie z Czeczenii?
Pojawia się pytanie: co robią w Moskwie oficerowie wojsk
wewnętrznych, choć ich zadaniem jest służba w oddalonym regionie Federacji
Rosyjskiej. Od przeszło dziesięciu lat odpowiedź na to pytanie wydaje się
oczywista. Spośród wszystkich podmiotów Federacji Rosyjskiej, tylko
kierownictwu Czeczenii pozwolono na delegowanie do stolicy grupy własnych
funkcjonariuszy resortów siłowych, Oficjalnie do ich obowiązków należy
zapewnienie bezpieczeństwa wysoko postawionym urzędnikom republiki przyjeżdżającym
do Moskwy z różnych powodów. Sam przywódca Republiki Czeczenia Ramzan Kadyrow
bywa w Moskwie niezbyt często. Może dlatego mamy prawdo do zdumienia i wolno
nam zadać pytanie skąd wzięli się tu ci ludzie? Komu są potrzebni
funkcjonariusze uzbrojeni w pistolety Stieczkina, posiadający specjalne
dokumenty zakazujące np. kontrolowania ich samochodów. Nikt przecież nie słyszał
o specnazie z obwodu jarosławskiego i by zlecano mu ochronę gubernatora regionu
podczas jego wizyt w stolicy. Wspomnieliśmy tu obwód jarosławski nie
przypadkowo, zaledwie w półtora dnia po zabójstwie Borysa Niemcowa jego
gubernator został wezwany na przesłuchanie. Warto przypomnieć, że to tutaj właśnie
Borys Niemcow wygrał wybory do lokalnego Zgromadzenia Ustawodawczego.
Gubernator od razu przyszedł na wezwanie, zgłosił się jednak nie śledczych
przybyłych z Moskwy, a do swoich, miejscowych. Za to Ramzana Kadyrowa nie
przesłuchano do dzisiaj, mimo iż wielokrotnie w swoim Instagramie dawał dowód
na to, iż słyszał o zabójstwie i wiele mógłby powiedzieć o podejrzanych. Nie
pomogły wnioski o przesłuchanie Kadyrowa składane przez poszkodowanych, członków
rodziny Borysa Niemcowa.
Nie przednim planie Rusłan Gieremiejew, moskiewski hotel "Ukraina". Na dzień do zamachu na Borysa Niemcowa. |
Co ciekawe, stacjonujący w Hotelu Prezydent, naprzeciw Ministerstwa
Spraw Wewnętrznych funkcjonariusze odpowiedzialni za bezpieczeństwo
najważniejszych przedstawicieli władz Czeczenii, potrafili nieźle przestraszyć pozostałych
zamieszkałych tu stałych gości. Wystarczyło popatrzeć na ich dresy i koszulki
ozdobione obrazkami najróżniejszych rodzajów broni, od kindżałów do pistoletów
i karabinów maszynowych.
Jednak na korytarzach VIP hotelu przy ulicy Jakimanka najczęściej
spotkać można uprzywilejowanych funkcjonariuszy czeczeńskich struktur siłowych.
Ich grupy taktyczne pracują w Moskwie na zmianę, po kilku miesiącach starych
funkcjonariuszy zastępują nowi. Przeważnie dla szeregowych funkcjonariuszy
wynajmowane są mieszkania w oddalonych dzielnicach Moskwy. Tam trzymają się w
kupie, do nich należy wykonywanie najbardziej wrażliwych zadań, takich jak
porwania, zabójstwa, szantaż. W przerwach, by odpocząć od realizacji tych ważnych
zadań, obywatele ci spotykali się w zamkniętej obecnie restauracji Praga. Tam
wzywano dziewczyny lekkiego prowadzenia. Niektóre później musiały leczyć się w
moskiewskich klinikach od różnego rodzaju fizycznych obrażeń.
Zlecenia szczególnie wrażliwe najczęściej omawiano w położonym
w lobby hotelu "Renesans Sławianskaja" barze, w restauracji Tattler,
czasem w hotelu Ukraina i w innych tego rodzaju prestiżowych miejscach. Na wizytę
w nich jak widać mogą sobie pozwolić rozjeżdżający mercedesami kapitanowie i
majorzy wojsk wewnętrznych Federacji Rosyjskiej.
We wszystkich tych miejscach od września 2014 do lutego
2015 wielokrotnie widziano podejrzanych w sprawie zabójstwa Borysa
Niemcowa. Bywali w nich w towarzystwie zastępcy
dowódcy batalionu "Północ" Rusłana Gieremiejewa. Przychodzili do nich
różni ludzie z teczkami, kiedy się rozstawali teczki były o wiele chudsze.
Na ile potrafiliśmy ustalić, jedno z takich wrażliwych
zleceń (jeśli nie brać pod uwagę zabójstwa Niemcowa) zostało wykonane przez
(prawdopodobnie) funkcjonariuszy grupy taktycznej Gieremiejewa. Zabrali się do
swej roboty z entuzjazmem. Na pasie startowym lotnisku "Wnukowo 3" obsługującego
prywatne rejsy biznesowe znajdował się samolot, z niego porwano jednego z ważniejszych
menedżerów Gazpromu. Ów urzędnik skasował do własnej kieszeni pieniądze nie
odpowiadając jego statusowi. Zwrócił je w ciągu doby.
Nawiasem mówiąc, z tego co ustaliliśmy na podstawie
informacji pochodzącej z naszych źródeł w Czeczenii, w swoim czasie Zaur
Dadajew (domniemany zabójca) był dowódcą osobistej ochrony deputowanego Dumy,
Adama Delimchanowa.
Przygotowania
do zabójstwa
We wrześniu 2014 roku na ulicy Wiejernej w Moskwie
wynajęto dwa mieszkania. Pierwsze wynajął krewny Rusłana Gieremiejewa, Artur
Gieremiejew. NAjemca drugiego został kierowca Gieremiejewa, Rusłan Muchudtinow,
także funkcjonariusz batalionu "Północ" (w mieszkaniu tym zauważono również
innego oficera MSW Czeczenii Chatajewa, który w sprawie Niemcowa nie znajduje
się w kręgu podejrzanych). W mieszkaniu wynajętym przez Muchutdinowa
zainstalowali się Dadajew i jego brygada. Rozpoczęła się praca nad zamówieniem.
Miał tu miejsce swoisty przetarg. Gdy pojawia się
niepożądany klient, którego istnieje przeszkdza w życiu "orzyzwoitym
ludziom" do środowiska grup taktycznych zainstalowanych w Moskwie nadawany
jest sygnał: należy sprzątną takiego, a takiego, za tyle i tyle. Kto wykona
zdanie pierwszy dostaje pieniądze.
W sierpniu 2014 roku ogłoszono "przetarg" na
czwórkę ludzi. .Należeli do niej Borys Niemcow, Michail Chodorkowski, Aleksiej
Wieniediktow, Ksenia Sobczak. Z czeczeńskiego punktu widzenia ten spis jest zaskakujący,
nikt z nich nie prowadził z Czeczenią żadnych interesów, z nikim nie prowadzono
sporów finansowo-politycznych. Jakie nie byłyby przyczyny i motywy, znana jest
cena za wykonanie zlecenia - 15 milionów rubli (ok. 500 tys. dolarów po kursie
sprzed roku - "mediawRosji")
Po niepowodzeniu na moście Moskworieckim (chodzi o to, że
zabójcę aresztowano) przetarg anulowano, choć na jak długo, pytanie pozostaje
otwarte.
Zdjęcie z kamery bezpieczeństwa. Bandyci obserwują swoją ofiarę. |
Jak się okazało Borys Niemcow był dla zabójców celem niewygodnym.
Po pierwsze prowadził nie uregulowany tryb życia. Nie wiadomo kiedy był w pracy, kiedy w domu. Bywało, że zamykał się w
mieszkaniu na kilka dni, że wyjeżdżał za granicę, albo do Jarosławla, gdzie
zdobył mandat deputowanego do lokalnego Zebrania Ustawodawczego. W dodatku
Niemcow lubił poruszać się metrem. Tak więc ustalanie w wypadku Niemcowa
podstawowych danych odnoszących się do trybu jego życia zajęło sporo czasu. Ich
praca się wydłużyła, również dlatego, że podejrzani w związku z zamówieniem na
Niemcowa sporo czasu spędzali w przyjemnych restauracjach.
Jednak ludzie, którzy ogłosili przetarg zaczęli się niecierpliwić,
domagać by zamówienie wykonano jak najszybciej. Najprawdopodobniej w końcu
lutego taką wiadomość przywiózł do Moskwy oficer MSW Czeczenii, Szawanow.
Dlatego podjęto decyzję, by wykonać zlecenie bez względu na okoliczności. Mały
szczegół: śledząc Niemcowa korzystano z czterech samochodów, wśród nich był
także Mercedes o numerach rejestracyjnych a007ar, można założyć, iż to nim rozjeżdżał
Rusłan Gieremiejew.
Jak
wykonano wyrok?
27 lutego ok. 11.00 zabójcy stawili się na ulicy Mała
Ordynka, w pobliżu miejsca zamieszkania Borysa Niemcowa. Zaczęli czekać.
Niemcow się nie pojawiał. Jego samochód pojechał do supermarketu, ofiara nie
wychodziła z domu. Potem Niemcow pojechał na ósmą wieczór do radia "Echo
Moskwy, by wziąć udział w programie. Ponownie, tym razem w towarzystwie kobiety,
Niemcow wyjechał z domu o 21.45. Wyruszył w kierunku Placu Czerwonego. Jak
ustalono później, razem z Anną Duricką zjedli kolację w znajdującej się w
budynku Domu Towarowego "GUM" restauracji "Bosco". Wokół
tego miejsca kręcili się Anzor Gubaszew i Szawanow (potwierdza to zapis z kamer
bezpieczeństwa). Po kolacji Niemcow i Duricka na piechotę poszli z powrotem, do
domu. Po drodze na ulicę Mała Ordynka musieli przejść przez Duży Moskworiecki
Most. Tam dokonano zamachu. Dadajew wszedł na most po schodach i wystrzelił
pięć razy w plecy Niemcowa (ani jeden wystrzał nie pozostał niecelny, Dadajew
od lat zajmował się ćwiczeniami strzeleckimi). Jednak zabójca oszczędził towarzyszkę
ofiary, po zabójstwie wsiadł do prowadzonego przez Anzora Gubaszewa samochodu
ZAZ.
Dadajew zabrał ze sobą dwie sztuki broni, jedną z nich na
wszelki wypadek, gdyby trzeba było uciekać przed pościgiem, drugą przerobioną z
pistoletu gazowego, z niej dokonano zamachu. Łuski pochodziły od pocisków z
różnych serii, zrozumiałe dlaczego. Treningi prowadzone są najczęściej na
amatorskich, improwizowanych strzelnicach (te w regionie podmoskiewskim zostały
sprawdzone przez Komitet Śledczy), w nich do broni ładowane są pociski z
różnych serii.
Następnie 28.02 Gubaszew i Szawanow opuszczają Moskwę, wylatując
z lotniska Wnukowo. Potwierdza to zapis z kamer bezpieczeństwa. Dadajew i
Gieremiejew początkowo ukrywają się w podmoskiewskim rejonie Odincowo, potem
wylatują z Moskwy 1.03. Na lotnisko odwiózł ich Muchutdinow. Jak się wydaje, on
także (tak przynajmniej utrzymuje śledztwo) odwiózł później broń do Czeczenii.
By uniknąć histerycznej reakcji adwokatów broniących
podejrzanych, śledztwo nie zarzuca takim osobom, jak Bachajew, Eskerchanow i
Szadid Gubaszew bezpośredniego udziału w zabójstwie. Stoją oni pod zarzutami
ukrywania dowodów, prowadzenia obserwacji ofiary, okazywania usług
transportowych swoimi samochodami pozostałym członkom grupy, a także organizacji
wyżywienia.
Aresztowanie
i później…
Kierownictwo struktur siłowych Rosji zareagowało ze
wściekłością. Już wcześniej było poirytowane bezkarnością funkcjonariuszy z
Czeczenii. W dodatku, do pracy zdopingowało je zadane na górze pytanie: Kto? Zorganizowano
operację specjalną. Do Czeczenii i Inguszetii skierowano specjalną grupę funkcjonariuszy
oddziałów specjalnych. Miała ona za zadanie aresztowanie podejrzanych.
Podejrzani popełnili błąd, wybierając się po narkotyki do
Inguszetii. Anzor Gubaszew i Zaur Dadajew zostali pojmani gorącym uczynku przez
funkcjonariuszy FSKN Inguszetii (Federalna Służba Kontroli nad Obrotem
Narkotykami). Odwieziono ich do lokalnego Oddziału Spraw Wewnętrznych, tutaj przejęli
ich ludzie specnazu z Moskwy. Równolegle w podmoskiewskim rejonie Odincowo,
gdzie podejrzani ukrywali się bezpośrednio po zamachu, zatrzymano jeszcze
czterech członków grupy.
Nawiasem mówiąc Gubaszewowie są kuzynami Dadajewa, to rys
charakterystyczny "czeczeńskich zamachów". Do udziału w nich wciąga się
swoich, po to by samemu zarobić więcej (podobnie było w przypadku Anny
Politkowskiej).
Próba aresztowania Szawanowa skończyła się
niepowodzeniem. Podejrzany ukrył się we własnym mieszkaniu w Groznym. Dom
otoczyła grupa funkcjonariuszy federalnych. Przez okrążenie przepuszczono
jednego z wiceministrów spraw wewnętrznych Czeczenii (redakcja zna jego nazwisko),
potem rozległy się dwa wybuchy. Wszystkich w końcu poinformowano, iż Szawanow
wysadził się przy pomocy granatu.
Po kilku dniach w Dżałce, rodzinnej wsi Gieremiejewów
odbyło się spotkanie na wysokim szczeblu. Oprócz Ramzana Kadyrowa, jak się
wydaje, wzięli w nim także udział: deputowany Dumy Adam Delimchanow,
wiceminister spraw wewnętrznych Czeczenii Alaudinow, senator Sudim Geremiejew,
a także poszukiwany listem gończym za zabójstwo czeczeńskiego opozycjonisty w
Wiedniu, Szaa Turldajew. Były tam także inne osoby, wśród nich rzecz jasna
Rusłan Gieremiejew.
Dżałkę ochraniali wtedy funkcjonariusze batalionu
"Północ". Na wjazd do wsi pozwolono wyłącznie kilku domniemanym
przedstawicielom wojsk wewnętrznych i Federalnej Służby Ochrony. Jak się
wydaje, to właśnie na tym spotkaniu osiągnięto ramowe porozumienie, jak należy postępować
dalej.
W rezultacie działania śledcze przedstawicieli resortów
siłowych z Moskwy na terytorium Czeczenii ograniczono do ogólnych rozmów z
krewnymi podejrzanych oraz zbierania informacji ogólnych, w rodzaju: urodził
się, ożenił.
Po
zamachu
Rusłan Gieremiejew, jako koniuch Ramzana Kadyrowa wyjechał
przez port w Kaspijsku do Arabskich Emiratów. Zlecenie na jego aresztowanie i
doprowadzenie na przesłuchanie zostało wysłane do Czeczenii jeszcze w marcu
2015 roku. Jednak czeczeńska FSB i policja zwlekały jak mogły z odpowiedzią na
pytanie, w którym domu w Dżałce mieszka podejrzany. Nieco później do ZAE
wyjechał także Muchitdinow.
Niezwłocznie po przesłuchaniu domniemanego zabójcy Zaura
Dadajewa taśmę wideo z jego zeznaniami ktoś z Komitetu Śledczego udostępnił
przywódcy Czeczenii, Ramzanowi
Kadyrowowi. Po zapoznaniu się z ich treścią, Kadyrow zaczął publicznie opowiadać
o szczerym patriotyzmie Dadajewa. Dwukrotnie wnioski o postawienie zaocznych
zarzutów Rusłanowi Gieremiejewowi i wystawienie listu gończego zostały
odrzucone przez szefa Komitetu Śledczego Rosji, Bastrykina.
W rezultacie pojawiła się ostateczna wersja oskarżenia. W
niej za głównego organizatora zabójstwa uznano kierowcę Gieremiejewa Rusłana
Muchutdinowa. Stwierdzono, że dysponuje sumą 15 milionów rubli. W związku z tym,
wydano nakaz aresztowania i wysłano za nim list gończy. Wszyscy pozostali
podejrzani zmienili swoje zeznania. W nowej wersji strzelał jakoby nieżyjący
już Szawanow, on też wymyślił całą operację. Szawanow przebywa już na tamtym
świecie, trudno więc zapytać go, jak było naprawdę. Trudno też przesłuchać
Muchutdinowa ukrywającego się w Emiratach. Nie przypadkowo tam. Warto
przypomnieć, przed laty Kazbiek Dukuzow, domniemany zabójca redaktora
naczelnego rosyjskiej wersji magazynu "Forbes" Paula Chlebnikowa, odsiedział
w Emiratach wyrok za grabież, a potem spokojnie wrócił do Czeczenii. Zupełnie
nie przejął się zdawałoby się groźnymi dla niego wnioskami Ministerstwa
Sprawiedliwości i Prokuratury Generalnej.
Wszyscy podejrzani korzystają teraz z pomocy "odpowiednich"
adwokatów. Jednak ich próby udowodnienia, iż posiadają niepodważalne alibi, przyniosły
efekt odwrotny od zamierzonego. Zebrane informacje z miejsca zamieszkania w
Moskwie i szereg zeznań jeszcze bardziej pozwalają na uchwycenie wzajemnych
powiązań między podejrzanymi. Na tej podstawie można przypuszczać, iż mają na
sumieniu jeszcze inne, nie całkiem zgodne z prawem wyczyny.
Tymczasem rodzina Geremiejewów umocniła swoje wpływy i
dotyczy to także związanych z nią kobiet. Siostrę Rusłana Chedę awansowano, zajęła
teraz stanowisko kierownika rejonowego wydziału opieki społecznej. Ta decyzja
sprowokowała protesty niezadowolonych. Ich zdaniem 70% zaplanowanych wypłat
przekazywane jest nie wiadomo gdzie. Wacha Gieremiejew, szef Rejonowego
Oddziału Spraw Wewnętrznych w istocie został najważniejszym człowiekiem w całym
rejonie.
O
motywach zabójstwa
Wersja przedstawiano publiczności przez obronę
podejrzanych nie wytrzymuje krytyki. Według niej, główny motyw zabójstwa miał
charakter religijny. Podobno, zaraz po zamachu terrorystycznym na dziennikarzy
magazynu "Charlie Hebdo" Niemcow wypowiadał się obelżywie na temat
Proroka i Allacha. To jest oczywiste kłamstwo. Po pierwsze, zgodnie z
zeznaniami samych podejrzanych, przygotowania do zamachu na Niemcowa podjęli na
długo do styczniowego ataku terrorystycznego w Paryżu. Po drugie, tłumacząc na początku
swoje motywy podkreślali, iż Niemcow był opozycjonistą, zamierzał zorganizować
jakiś "marsz", po drugie popierał Ukrainę, po trzecie utrzymywał go
Obama, po czwarte używał wulgarnych słów pod adresem przywódcy Rosji. Gdzie,
kiedy i jak Niemcow pozwalał sobie na podobne postępowanie podejrzani nie wyjaśniają.
Wytłumaczenie jest jedno, sami podejrzani stali się obiektem propagandowego
prania mózgów.
Kamień na grobie Borysa Niemcowa na moskiewskim cmentarzu Trojekurowskim. |
Jednak tego rodzaju sprzeczne wyjaśnienia stanowią podstawę
do postawienia nowych pytań. Kto nauczył ich podobnych sformułowań i poglądów? Kto
był organizatorem "przetargu" na zabójstwa szeregu osób uznanych w
Czeczenii za wrogów? Co wie na ten temat były zastępca dowódcy Federalnej
Służby Ochrony i obecny dowódca Wojsk Wewnętrznych Rosji, general Zołotow. To
prawdopodobnie podlegli jemu funkcjonariusze jeździli do Dżałki, zaś sam
generał Zołotow przez dłuższy czas nie odpowiadał na pytanie Komitetu Śledczego,
w jakim charakterze tam się znaleźli.
Dlaczego Federalna Służba Ochrony nie udostępniła śledztwu zapisów z kamer
zainstalowanych na Placu Czerwonym i na ścianach Kremla? Z tego powodu, śledztwo
mogło skorzystać tylko z zapisu zarejestrowanego przez kamerę telewizji TVC
(jak się okazało, kamera miejska zainstalowana moście była skierowana
obiektywem w niebo). I na koniec, dlaczego szef Komitetu Śledczego Rosji nie
pozwala na przesłuchanie Rusłana Gieremiejewa, zastępcy dowódcy batalionu
"Północ" wchodzącego w skład Wojsk Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej
(ten ostatni nie tylko wrócił z Emiratów do Czeczenii, ale zdążył się też wypowiedzieć
na temat zamachu na Borysa Niemcowa). Według Gieremiejewa, Dadajew nie mógł popełnić
tego przestępstwa, przez cały bowiem czas znajdował się razem z nim,
Gieremiejewem. Obydwaj byli zajęci ochranianiem pewnych wysoko postawionych
pracowników administracji Republiki Czeczenia. Może więc byłoby dobrze, gdyby
Gieremiejew złożył swoje zeznania także oficjalnie... Mógłby oficjalnie
opowiedzieć o swoich wątpliwościach i zdziwieniu związanych z obecnością w
Moskwie Szawanowa (informowała o nich agencja Rosbałt). Taka jest oficjalna
wersja obrony: zabił nieżyjący już Szawanow, zleceniodawcą był kierowca
Muchutdinow. Teraz próbuje się znaleźć dla niej potwierdzenie.
Tłumaczenie:
Zygmunt Dzięciołowski
Tekst ukazał się na
portalu "Nowej Gaziety": http://www.novayagazeta.ru/inquests/71968.html
*Nowaja Gazieta, czołowa rosyjska gazeta opozycyjna. Ukazała się po raz pierwszy w kwietniu 1993 roku. Jej redaktorem naczelnym jest Dmitrij Muratow. Kilku dziennikarzy gazety zapłaciło cenę życia za walkę o prawdę, Anna Politkowska, Jurij Szczekoczichin, Igor Domnikov, Anastasija Baburowa.
*Nowaja Gazieta, czołowa rosyjska gazeta opozycyjna. Ukazała się po raz pierwszy w kwietniu 1993 roku. Jej redaktorem naczelnym jest Dmitrij Muratow. Kilku dziennikarzy gazety zapłaciło cenę życia za walkę o prawdę, Anna Politkowska, Jurij Szczekoczichin, Igor Domnikov, Anastasija Baburowa.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz