Wielkie fortuny w Rosji, tak ogólnokrajowe jak i regionalne, mogły powstać
tylko przy współudziale państwa i jego urzędników. Takie ich pochodzenie
oznaczało, iż biznesmeni dobrze rozumieli na czym polega niepisana zasada:
"trzeba się dzielić". Mogłoby się wydawać, iż płacąc kupują sobie
spokój i prawo do prowadzenia biznesu. Ale jak twierdzi socjolog i ekonomista
Anton Olejnik, pytanie ile i kiedy trzeba zapłacić w Rosji za wejście do
interesu zawsze pozostaje otwarte. Posiadacze wielkich majątków nigdy nie mogą
spać spokojnie. Aresztowanie właściciela moskiewskiego lotniska Domodiedowo,
Dmitrija Kamienszczyka jest tego najlepszym przykładem.
Autor: Anton Olejnik
Ile właściwie i kiedy trzeba zapłacić za
wejście do interesu?
To pytanie w Rosji
zawsze pozostaje otwarte.
Posiadacze choć trochę znaczących aktywów nigdy w Rosji nie
mogą spać spokojnie. Pewnego pięknego dnia może przyjechać po nich samochód
policyjny. Taki los spotkał swego czasu Władimira Jewtuszenkowa, założyciela holdingu
AFK „Systiema” (w 2011 roku na 20 miejscu wśród 200 najbogatszych ludzi Rosji –
„mediawRosji”), a teraz właściciela lotniska Domodiedowo Dimitrija Kamienszczyka.
Im gorzej rysują się perspektywy budżetu rosyjskiego państwa, tym większe
prawdopodobieństwo narażenia się organom siłowym.
Trzeba się dzielić
Rosyjscy właściciele przedsiębiorstw wiedzą od początku, co ich czeka. Cena przepustki do uprawiania w Rosji zyskownego biznesu nie była nigdy określona do końca. Mało kto stosował się w stu procentach do zasady „płać i śpij spokojnie”. W znacznej większości rosyjskie wielkie fortuny, tak na poziomie federalnym, jak i regionalnym, powstawały „przy współudziale państwa, poprzez kontakty z jego przedstawicielami, lub dzięki bezpośredniej fizycznej ochronie z jego strony”. Ta inspirowana Maxem Weberem definicja kapitalizmu politycznego ("Principles of economic sociology", Richard Swedberg, Princeton University Press, 2003, str. 60) opisuje lepiej w jakich warunkach funkcjonuje biznes rosyjski, niż rzeczywistość gospodarczą w jakimkolwiek innym kraju.
Rzecz jasna, funkcjonariusze państwowi nie kierują się sympatią
do każdego z przedsiębiorców z osobna, czy rozumianymi abstrakcyjnie „prawidłami” gospodarki. W 1990
roku ówczesny minister gospodarki Rosji Aleksander Liwszyc przypomniał
biznesmenom, iż żyją w świecie, w którym „należy się dzielić”. Jego słowa
zostały dobrze zapamiętane, za prawo do uzyskiwania najwyższych zysków na rosyjskim rynku rosyjskim
trzeba płacić. Niekiedy wystarczająca będzie banalna łapówka, innym razem prawo do udziału w „projekcie o znaczeniu państwowym”. W jeszcze innych okolicznościach
trzeba się dołożyć do budowy pałacu dla członka najwyższej elity, albo w czasach kryzysu, takich jak obecnie, udzielić wsparcia trzeszczącemu w
szwach budżetowi państwa.
Haracz w tej ostatniej postaci jest
szczególnie bolesny dla sfer biznesowych. Niekiedy trzeba się rozstać z
najcenniejszymi aktywami, by ludzie znajdujący się u władzy mogli sprawować ją
jak najdłużej. Takim aktywem w wypadku korporacji AFK "Systiema" była
firma naftowa „Basznieft”. W 2014 roku zapewniała ona "Systiemie"43%
obrotów ogółem. Jednak pragnąc zachować wolność Władimir Jewtuszenkow musiał
się pogodzić z utratą „Basznieftu”. Dochodzenie przeciw niemu zamknięto w
styczniu 2015 roku dopiero wtedy, gdy biznesmen zrzekł się pretensji do
udziałów w „Basznieftcie”. Ostatecznie AFK „Systiema” musiała ograniczyć się do
działalności przede wszystkim w sektorze bankowym i telekomunikacji.
"Rozumiem wszystkie zasady
gry"
Symbolicznego znaczenia nabiera dziś fakt, że „przywrócony państwu” „Basznieft” wystawiony został na sprzedaż dla załatania dziur w budżecie, jakie powstały w następstwie spadku cen na nośniki energii, sankcji Zachodu wobec Rosji i rosnących wydatków na cele wojenne. W udzielonym w zeszłym roku agencji informacyjnej RBK wywiadzie Jewtuszenkow podkreślił, że „rozumie wszystkie zasady gry”. Niestety nie wytłumaczył, na czym dokładnie polegają. O co może chodzić? Wiadomo, że biznesmeni stoją przed wyborem – mogą nie zgodzić się na nieprzewidywalną zmianę ceny „przepustki do biznesu” i stracić wszystko, jak to stało się w wypadku Michaiła Chodorkowskiego i Władimira Gusinskiego, lub też być przygotowanym na składanie klasie politycznej rozlicznych ofiar. Tylko takie postępowanie gwarantuje wolność osobistą i udział w grze na poddawanym regularnym "czystkom" rynku. Ogólnie rzecz biorąc, zasady są proste - nie pretendować do roli niezależnego podmiotu (ta rola jest zastrzeżona dla klasy politycznej), zadowalać się rolą wykonawcy i nie być chciwym.
Zatrzymany 18 lutego Dmitrij Kamienszczyk w ramach śledztwa dotyczącego zamachu
terrorystycznego sprzed 5 lat, zapewne orientował się jakich zasad winien przestrzegać. Dla właściciela drugiego po Szeremietiewie rosyjskiego portu
lotniczego godzina wybiła dziś, a nie bezpośrednio po zamachu terrorystycznym w
styczniu 2011 roku. Najwyraźniej dochody ze sprzedaży „Basznieftu” nie będą
wystarczające, aby elicie politycznej zagwarantować przeżycie. Trzeba więc szukać
dalszych „cegiełek” i zdaje się, że na lotnisku Domodiedowo sprawa się jeszcze nie
zakończy.
Na co może jeszcze mieć nadzieję właściciel
Domodiedowa? W odróżnieniu od Władimira Jewtuszenkowa
nie ma on znaczących udziałów w innych dziedzinach. Więc może tylko na
to, że uda mu się utrzymać pakiet mniejszościowy, albo
że przynajmniej odzyska wolność. Jej cena czasami bywa bardzo wysoka.
Tłum.: Maciej Górski
Oryginał ukazał się na portalu agencji RBK: http://www.rbc.ru/opinions/business/19/02/2016/56c6bab09a79479191fb9d28?from=typeindex%2Fopinion
*Anton Olejnik (ur. 1970), socjolog, ekonomista, ekspert Instytutu
Ekonomiki Rosyjskiej Akademii Nauk, profesor uniwersytetu "Memorial"
w Kanadzie (Nowa Funlandia).
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz