środa, 27 listopada 2013

"Nie orientuję się, nie słyszałem". Co wiedzą o historii rosyjscy uczniowie?

Prezentujemy wyjątkowy materiał. Redakcja moskiewskiego tygodnika "The New Times" postanowiła sprawdzić, co wiedzą o historii swojego kraju uczniowie końcowych klas rosyjskich szkół. Zadano im pytania elementarne, kim był Lenin, Stalin, Jelcyn, o co toczono wojny czeczeńskie. Współczesna rosyjska młodzież, urodzona w okolicach roku 1995,  wie na te tematy bardzo niewiele. 

Zaskakująco mało.  

Rewolucja burżuazyjna – to dekabryści?


Jaką historię znają nasi uczniowie?

Krytycy projektu nowej, powszechnie obowiązującej koncepcji nauczania historii, obawiają się, że przyszli uczniowie poznają historię Rosji niezgodną z prawdą. Redakcja „The New Times” przepytała dzisiejszych uczniów, żeby zorientować się, co wiedzą na temat naszej historii.
Uczniom uczącym się w klasach od 9ej do 11ej, którzy mają za sobą przynajmniej ogólny kurs historii Rosji redakcja zadała 7 pytań. Większość z nich w projekcie nowej koncepcji zakwalifikowanoby jako trudne.

1.       Kiedy wydarzyła się bitwa na Lodowym Polu?
2.       Kiedy w Rosji wybuchła rewolucja burżuazyjna?
3.       Co wiesz o Włodzimierzu Leninie?
4.       Kim był Józef Stalin?
5.       Czy zasłużył się dla Rosji Borys Jelcyn i co o nim wiesz?
6.       Kto wojował z kim podczas wojen czeczeńskich?
7.       Kim są Michaił Chodorkowski i Płaton Lebiediew?


Stanisław Artamanow, 15 lat, klasa IX, szkoła Nr 108 w Ufie.




1.       Bitwa na Lodowym Polu – to przy Aleksandrze Newskim? To lata tysiąc dwóchsetne.

2.       Na początku XX wieku odbyła się w Rosji rewolucja „domowa”, po 1917 roku, trwała długo, potem odbyła się jeszcze jedna rewolucja „domowa”. Partia bolszewicka doszła do władzy, kiedy powstały partie polityczne. Jeszcze były wtedy partie mieńszewików i eserów.To one znajdują się teraz u władzy? To znaczy, do nich należy rząd.

3.       Lenin był członkiem partii bolszewickiej, dobrze pamiętam? Jakie to lata, gdzieś koło 1940r. Kim był konkretnie – nie wiem, mogę tylko wypowiedzieć się na temat jego partii. Mówiąc obrazowo, odegrał rolę w czasach władzy radzieckiej, wiem to na pewno, był członkiem partii, to znaczy był politykiem. Jego rodzice, nie byli przypadkiem Żydami? Dzisiaj, zwyczajnie czytałem książkę historyczną, jak mi się wydaje rodzice Lenina byli Żydami, jeśli prawidłowo zapamiętałem. Najprawdopodobniej w dojściu do władzy pomogła mu rewolucja.

4.       Stalin, to przeciwieństwo Lenina, jeśli oceniać ich styl ządzenia. W jego czasach obowiązywała surowa kontrola, dyscyplina. Wtedy rozpoczęto rozdawanie ziemi, to znaczy ziemia stała się państwowa. Ale, najbardziej jest znany dzięki II wojnie światowej. Udało mu się podnieść Rosję na nogi, dzięki dyscyplinie, uciskowi. O ile wiem, Stalin nawet rozstrzeliwał tych, którzy byli od niego lepsi. Nie chciał dopuścić ich do władzy. Rozstrzeliwał także kułaków, broniących swojej sprawy.

5.       Jelcyn – to nasz prezydent, prawda? Umarł w latach dziewięćdziesiątych, albo już dwutysięcznych. Ale w szkole nie uczyliśmy się jeszcze o latach dwutysięcznych. Wiem, że to polityk, pierwszy prezydent Rosji.

6.       Nie, nic nie wiem na temat.

7.       Chodorkowski? Wydaje mi się, że spotkałem jego nazwisko na waszym portalu.

 Irina Garmajewa, 16 lat, klasa XI, szkola Nr. 25, Ulan-Ude.




1.       W 1242.

2.       Nie wiem, co to takiego rewolucja burżuazyjna. Słyszałam tylko o rewolucji, która obaliła cara, i doprowadziła do powstania ZSRR.

3.       Nie bardzo orientuje się, kto to taki. Wydaje mi się, że to Lenin wymyślił ZSRR, za to do dziś wszyscy go kochają. Związek Radziecki kochają, bo wtedy wszystko było dobrze. A Lenin wszystko to stworzył.

4.       Stalin był zwycięzcą Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Przez jakiś czas był głową ZSRR. Słyszałam, że na jego polecenie wysłano w powietrze samolot z ikoną, żeby latał nad naszym wojskiem. I żeby nasze wojsko zwyciężyło. Pamiętam, że miał licznych wrogów, ale potrafił się od nich uwolnić. A jak – nie pamiętam. O represjach coś nam mówiono w szkole, ale co nie pamiętam. A termin „reżim stalinowski” w ogóle słyszę po raz pierwszy.

5.       Jelcyn – to pierwszy prezydent Rosji, ale w szkole niczego nam o nim nie mówiono. Przez jakiś czas był prezydentem, potem umarł.

6.       Nie znam żadnych szczegółów wojen czeczeńskich, zdaje się, że toczono je niedawno. Wojowali Rosjanie z Czeczenami, żeby oni nie wysadzali domów i nie zabijali Rosjan .

7.       Nazwisko Chodorkowskiego słyszałam kilka razy, ale nie pamiętam gdzie. Myślę, że to polityk, ale nie jestem pewna.

Anastazja Griebiennikowa, 16 lat, klasa XI, Gminazjum Nr 3, Saratow.



1.       W 1242.

2.       Rewolucja burżuazyjna, to która? ostatnia? W październiku 1917 roku? W 1917 roku mieliśmy dwie rewolucje, lutową i październikową.

3.       Lenin, to rewolucjonista, w październiku 1917 roku stanął na czele rewolucji wymierzonej w Rząd Tymaczasowy . A potem nami rządził.

4.       Stalin był także naszym władcą, w ZSRR. Zbudował reżim totalitarny. Ale tak ogólnie, pewnie zbyt dobrze się nie orientuję. Rządził długo i był despotą. Obywateli traktował jak siłę roboczą. Dla niego nie byli oddzielnymi jednostkami.

5.       Jelcyn, to drugi prezydent, tak? Jeśli szczerze, nie mam pojęcia czego dokonał.

6.       Nie wiem, to zapewne XX wiek.

7.       Chodorkowski, to ten, którego osądzono, teraz siedzi w więzieniu. Nie wiem, za co go osądzili. Na pewno za to, ze zbyt wiele chciał. Nie bardzo orientuję się, o co to chodzi. A Lebiediew, nie wiem, kim jest. W szkole o nich nam nie opowiadano.

 Siergej Korniejewski, 16 lat, Klasa X, Liceum Nr 9, Kaługa




1.       Pamiętam, że w czasach Aleksandra Newskiego, ale daty nie.

2.       W Rosji rewolucja burżuazyjna odbyła się później, niż we Francji. W 1917 roku wybuchła Rewolucja Październikowa.

3.       Lenin – to jeden z najważniejszych zwolenników komunizmu. W swoim czasie udało mu się wywołać w kraju rewolucję i odnieść zwycięstwo.

4.       Stalin był następcą Lenina, po jego śmierci zajął jego miejsce i został przewodniczącym KC KPZR. W jego czasach odbyła się Wielka Wojna Ojczyźniana. Także przy nim mieliśmy represje, Gułag.

5.       Jelcyn? Jakoś sobie nie przypominam, wydaje mi się, że to jeden z prezydentów.

6.       Nie wiem. Problemy Czeczenii nigdy mnie nie interesowały. Wydaje mi się, że bezmyślnie tracimy tam siły i ludzi.

7.       Nie mam pojęcia, co to za ludzie.

Anastasja Kostina, 16 lat, klasa X, Szkoła Nr 7, Żeleznogorsk, (Obwód Kurski).




1.      1242

2.      Rewolucja burżuazyjna, to dekabryści, mam rację?

3.      Działacz polityczny w ZSRR. Wódz światowego proletariatu. Rewolucjonista. Założyciel partii bolszewików. Wniósł wielki wkład w rozwój kraju.

4.      Stalin – wódz. Działacz państwowy, rządził ZSRR od 1920 roku Aż do śmierci.

5.      Jelcyn, to pierwszy prezydent naszego kraju. Pod jego kierownictwem przyjęto pierwsza konstytucję po rozpadzie ZSRR.

6.      Nie pamiętam.

7.      W ogóle po raz pierwszy słyszę te nazwiska.


Nikołaj Ławrow, 16 lat, klasa XI, szkoła Nr. 89, St. Petersburg




1.      Bitwa na Lodowym Polu odbyła się, kiedy Aleksander Newski liczył sobie 22 lata. To znaczy w 1242 roku.

2.      Rewolucja burżuazyjna. Na pewno w XIX wieku, albo w końcu XVIII. Wolę nie odpowiadać, nie pamiętam.

3.      Lenin, przywódca trzeciej rosyjskiej rewolucji. Pozbawiono wówczas władzy Rząd Tymczasowy. Rewolucja zdobyła władzę, potem doszło do wojny domowej. Za cara Lenina za karę zesłano.

4.      Stalin to jeszcze jeden z naszych władców, doszedł do władzy przed rokiem 40ym, to znaczy przez II wojną światową. Nie pamiętam podczas której pięciolatki. Podczas jego rządów wygrano II wojnę światową. Miały także miejsce represje stalinowskiego, kult jednostki, wielu naukowców i lekarzy wypędzono na zesłanie.

5.      Borys Jelcyn w połowie lat dziewięćdziesiątych sprawował w Rosji władzę. Wiadomo, że rozstrzelał Biały Dom. Za jego rządów przeprowadzono pieriestrojkę.

6.      Wojny czeczeńskie? W szkole nas tego nie uczono. O ile słyszałem, rosyjskie wojska wysłano do Czeczenii, żeby uregulować kwestię „bojowników”. Być może oni walczyli o niepodległość.

7.      To są więźniowie polityczni, nie wiem dlaczego ich tak się określa. Niedawno coś słyszałem o nich w wiadomościach.

Konstantin  Pliuszczew, lat 16, klasa XI, Centrum Kształcenia nr 654, Moskwa.




1.      Gdzieś w latach dziewięćsetnych.

2.      W 1917 roku, w lutym, albo kwietniu.

3.      Lenin, to komunistyczny przywódca. Był, jeśli się nie mylę, autorem pierwszej rewolucji, w 1918 roku. W jej następstwie obalono Rosji władzę monarchiczną, w kraju zmienił się ustrój.

4.      Stalin był zwierzchnikiem sil zbrojnych w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. On, nawet nie wiem, co więcej.

5.      Borys Jelcyn był pierwszym prezydentem Rosji, wybrano go tak jak teraz, poprzez głosowanie.

6.      Tam zebrała się banda terrorystów, założyli jakąś Republikę Czeczeńską, nie pamiętam jej nazwy. Odegraliśmy tam rolę sił pokojowych. Bojownicy walczyli o niepodległość.

7.      Chodorkowski i Lebiediew to pierwsi oligarchowie, którzy wzbogacili się dzięki różnym wekslom. Wówczas w ZSRR rozprowadzano rozmaitego rodzaju weksle, dzięki którym można było dostać na własność kawałek majątku. Oni, zaczęli je skupować, dzięki temu w ich ręce wpadło wielkie bogactwo. Teraz znajdują się w więzieniu, jak raz na pewno za te właśnie przestępstwa.

     Daniił Sizow, lat 16, klasa XI, Szkoła Nr. 47, Riazań.




1.      Lodowe pobojowisko – tysiąc czterysta któryś rok.

2.      Burżuazyjna? Wiem, że jest taki termin. Na pewno zdarzyła się do Sowietów.

3.      Przywódca bolszewików. Tyran.

4.      Stalin – był także przywódcą, nie wiem dokładnie w jakich latach, na pewno sprawował władzę w czasach wojny.

5.      Jelcyn – pierwszy i ostatni prezydent Związku Radzieckiego.

6.      Wojny czeczeńskie toczono przed rokiem 2000. Nie wiem, kto z kim się bił, ale na pewno tam byli Czeczeńcy i Dagestańczycy.

7.      Chodorkowski i Lebiediew? Jak mi się wydaje niedawno odbył się między nimi pojedynek w programie telewizji „Rosja”. Ale nie jestem pewien.

Natalia Szmieliowa, lat 17, klasa 11, szkoła 191, Moskwa.




1.      Nie wiem. Moja klasa ma profil medyczny. Nie orientuję się w historii.

2.      Nie wiem.

3.      Lenin jest teraz w Mauzoleum. Nie mogę nic więcej o nim powiedzieć.

4.      Stalin żył w czasie II wojny światowej. Nie wiem, ale może stał na czele KC KPZR.

5.      Jelcyn – pierwszy prezydent Rosji. Był po Gorbaczowie i przed Putinem.

6.      Wojna czeczeńska. Nic nie wiem.

7.      Nic o nich nie słyszałam.

Tatjana Jacuk, lat 16, klasa XI (fizyko-matematyczna), liceum Nr 26, Podolsk (obwód moskiewski).




1.      Nie wiem.

2.      Nie mam pojęcia. Chyba mieliśmy coś takiego, pierwszą rewolucję rosyjską i październikową.

3.      Och, nie wiem nawet, co powiedzieć. Był wodzem proletariatu.

4.      Nic na ten temat nie wiem.

5.      Jak mi się wydaje, to pierwszy prezydent.

6.      Jeśli to była wojna czeczeńska, to chodzi na pewno o jakiś kaukaski region.

   Słyszałam te nazwiska, ale kim oni są nie powiem. 


Oryginał można znaleźć pod adresem: http://www.newtimes.ru/articles/detail/74541?sphrase_id=95995



środa, 20 listopada 2013

Nowy rosyjski podręcznik historii

Nowy podręcznik historii, po zatwierdzeniu przez prezydenta obowiązywać będzie we wszystkich rosyjskich szkołach. O próbie normalizacji minionej historii Rosji, przyswajanej przez uczniów pisze Dmitri Karcew. 

Podręcznik zwykłej historii

Prezentacja historii Rosji jako nierozłącznej części dziejów świata pozostaje w pełnej zgodzie z polityką rosyjską ostatnich lat. Ze światowego dziedzictwa korzystamy wybiórczo i z reguły dla uzasadnienia nie cieszących się popularnością decyzji.

Rosja nie stąpała nigdy i nie stąpa dziś jakąś szczególną drogą. Teraz takie stanowisko uzyskuje oficjalne wsparcie. Idea, iż także w historii Rosji wszystko odbywało się jak „u ludzi” stała się centralną w tej koncepcji, jaka przyświecała twórcom uniwersalnego podręcznika historii przekazanemu prezydentowi Putinowi dla aprobaty.

Historia Rosji przebiegała według tych samych wzorów,
co i innych państw. Oto nowy pomysł Kremla jak uczyć historii w rosyjskich szkołach. 
Żadnych innych zasadniczych nowości w tej koncepcji nie ma. Nie będziemy przecież na serio oceniać zniknięcia w pierwszej redakcji i cudownego powrotu w ostatecznej wersji terminu „Tatarskie Jarzmo”. Lub pojawienia się wyrażenia „Wielka Rewolucja Rosyjska” łączącego i luty i październik 1917 roku, które wprowadzono po to, by w chytry sposób odwlec uczniów od irytującego pytania o to, co w rzeczywistości było dziełem bolszewików, brudny zamach stanu, czy wielka rewolucja?

Ta normalizacja historia Rosji świadczy o istotnym zamiarze rewizji akceptowanych powszechnie poglądów na naszą przeszłość.

Preambuła opisuje zadanie podręcznika całkiem rozsądnie: „Kluczowym elementem pedagogicznego i metodologicznego procesu w dziedzinie nauczania historii naszej ojczyzny, powinno stać się rozumienie naszej przeszłości jako nierozdzielnej części światowego dziedzictwa historycznego.” W każdym kolejnym rozdziale myśl ta ilustrowana jest konkretnymi przykładami.

Oto chrzest Rosji przedstawiono jako fragment aktualnego dla całej Europy procesu chrystianizacji. My także budowaliśmy samodzielne państwo, wspólnie z Anglią, Francją i Hiszpanią. Narzuciliśmy naszym chłopom pańszczyznę mniej więcej w tym samym okresie, co i Polacy oraz Niemcy. Pod panowaniem Aleksandra III ponosimy odpowiedzialność za wzrost tendencji nacjonalistycznych w Europie, bo to nasza monarchia inicjowała poszukiwanie własnej ideologii państwowej. Wreszcie przeprowadzamy „przysłowiową” Wielką Rewolucję Rosyjską, kiedy „wszędzie, nie tylko w Rosji, można była zaobserwować gwałtowną radykalizację nastrojów społecznych wywołaną spadkiem poziomu życia ludności, czy kryzysem starych instytucji władzy i wartości.”

Takie podejście do historii nie może nie uradować urzędników kremlowskich. Niewykluczone, że to oni je inspirowali. W ostatnich latach prowadzona przez nich polityka opiera się na tym samym schemacie. Zaostrzenie przepisów o organizacji demonstracji, ustawa o „agentach zagranicznych”, zakaz adopcji naszych sierot przez rodziców z Ameryki - towarzysze, niczego nie wymyślamy sami, wszystko to bierzemy od „nich” !

Na przestrzeni wieków rosyjska debata propagandowa opierała się na pewniku: „to co dobre dla Niemca, to dla nas śmierć”. Ale w epoce Internetu i otwartych granic obecne władze rosyjskie nie chcą powtarzać starego błędu.

Ich poprzednicy na wszelkie pretensje mieli gotową odpowiedź: „popatrzcie, przecież u Was Murzynów poddaje się samosądom”. Teraz jednak wymyślono nową formułę: „My też tu mamy ochotę zlinczować Murzynów, wy przecież robicie dokładnie to samo”. Naprawdę– naprawdę? A jeśli kopnąć głębiej? Przecież sami widzicie ! Najważniejsze, żeby można się było do czegoś przyczepić , a dalej wykorzystać to w swoich interesach.

Zachodnie normy prawne przekształcono w potężną broń ideologiczną stosowaną przez rosyjskie władze. Jeszcze jeden przykład, poddając represjom mniejszości seksualne władze nie odwołują się do jakichś naszych odwiecznych tradycji, powołują się raczej na „konieczność obrony tradycyjnych wartości europejskich”. 

Nie mamy już żadnej suwerennej demokracji, jesteśmy tacy sami, jak wszyscy inni, bardziej normalni od innych.

Przed autorami podręcznika postawiono zadanie udowodnić to właśnie na przykładach historycznych. Na odwieczne rosyjskie pytanie o szczególny kształt naszej historii, dostajemy jednoznacznie negatywną odpowiedź. Wielu czytelników podręcznika reaguje ze zdumieniem. Liberałowie, zorientowani na Zachód, którzy na ogół reprezentowali podobne stanowisko, wcale nie są ucieszeni, przeciwnie nie ukrywają przerażenia. Za to konserwatyści-patrioci, na odwrót, świętują.

To wszystko dlatego, bo wcześniej myśleliśmy – jak? Nie ma szczególnej drogi, to oznacza, że coś jest w nie w porządku, i że coś trzeba zmieniać. Ale autorzy koncepcji podręcznika wytłumaczyli nam, wszystko jest na odwrót, niczego więcej nam nie potrzeba, wszystko i tak jest w porządku. Rosja będzie się trzymać innych w przyszłości, ona i w przeszłości trzymała się innych.

Oto więc co nas oburza. Jeśli będziemy skłonni uwierzyć w „złożoność procesów wiodących do umocnienia tendencji absolutystycznych” i  we „wzrost znaczenia organów reprezentujących różne klasy” u nas i u nich, to o wiele trudniej będzie nam zgodzić się z formułą w myśl której, lata breżniewowskiego „zastoju”, były jedynie „echem rewolucji konsumpcyjnej na Zachodzie, która dotarła też do ZSRR.”
Im bliżej do naszych czasów, tym bardziej wszystkie analogie wydaja się bardziej wątpliwe.

Wreszcie rzuca się w oczy, iż wyjątek sprzeczny z logiką „normalizacji” zrobiono tylko w odniesieniu do jednego procesu historycznego – „socjalizmu stalinowskiego”. Ogólnie rzecz biorąc, Stalina zaprezentowano w całkowicie negatywnym świetle. Nie ma mowy o tym, iż był „efektywnym menedżerem”, przedstawia się go jako „krwawego dyktatora”. Ale jednocześnie nie mówi się ani słowa o tym, iż jego władza powstawała, umacniała się i osiągnęła szczyty kryminalnego okrucieństwa wraz ze wzrostem dyktatorskich reżimów w całej Europie  (Mussolini, Hitler, Salazar, Franco). Czy to więc oznacza, iż nasi oficjalni historycy pobłogosławieni przez najwyższe władze uznali absolutną wyjątkowość stalinowskiej dyktatury?

Mam jednak wrażenie, że tę łamigłówkę rozwiązać o wiele prościej. Jeśli mamy do czynienia z tym lub innym historycznym kontekstem ocenianym przez społeczeństwo pozytywnie, lub z powodu upływu czasu, przynajmniej neutralnie, to naszą własną historię kojarzymy z nim chętnie i bez przymusu. Jeśli jednak mamy do czynienia z porównaniami o traumatycznym charakterze, takimi, które mogłyby przedstawić nasze państwo w niekorzystnym świetle, albo przed cudzoziemską publiką, lub przed naszymi własnymi obywatelami, lepiej je zignorować. Możemy więc porozmawiać z uczniami o Umowie Monachijskiej państw zachodnich z Hitlerem i o „groźbie międzynarodowej izolacji ZSRR”, jednak o tajnych protokołach paktu Ribbentrop-Mołotow wspominać nie będziemy. Porównywać stalinizm z hitleryzm? No nie. Przecież tu nie ma nic wspólnego.

Albo kwestia  „echa rewolucji konsumpcyjnej” – tutaj, proszę bardzo, ile kto chce. Tak więc będzie to podręcznik nie tylko „normalnej”  historii Rosji, lecz także „komfortowej” i wolnej od nieprzyjemności.


Dmitri Karcew, redaktor Działu Informacji magazynu "Russkij Reportior" napisał ten komentarz dla internetowego wydania www.gazeta.ru

środa, 13 listopada 2013

Polski kompleks niższości. Eduard Limonow o wydarzeniach w Warszawie

Wydarzenia w Warszawie wzburzyły rosyjską opinię publiczną. Nie ograniczono się do oficjalnego potępienia ataku na Ambasadę Rosyjską w Warszawie. Na ten temat zabrał także głos na swoim blogu, pisarz i działacz opozycyjny, lider organizacji „Inna Rosja”  Eduard Limonow. Jego ekscentryczne wypowiedzi na różne tematy nie są rzadkością. Jego głos na temat wydarzeń w Warszawie wywołał żywą dyskusję internautów.

Polacy zawsze będą nas nienawidzić

To chyba jasne, że ja nie przestrzegam zasad politycznej poprawności.

Wracając dziś z sądu (Twerski Sąd Rejonowy), gdzie sądzono mnie za 31 grudnia na Placu Triumfalnym, przejeżdżałem Plac Smoleński, tam gdzie znajduje się nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych. 

Na swoim blogu Eduard Limonow nie szczędzi
czytelnikom ekscentrycznych komentarzy. 
Zachwycam się jego siedzibą, bez wątpienia to najlepszy spośród 7 imperialnych wieżowców zbudowanych w Moskwie przez generalissimusa Stalina.  Z miłością nazywam budynek MSZ „Swiątynią Żmiji”. Jestem pewien, że wysoko na gzymsach, pod dachem przesiadują potężne rosyjskie demony.

Jak by nie było, jadąc po Placu Smoleńskim, widzę dwa autobusy, do dachu mają przyczepione talerze, takie dla satelitarnej łączności telewizyjnej.To dziennikarze z jakiegoś powodu najechali MSZ.
I tylko kiedy dojechałem do swojego mieszkania, zrozumiałem, że dziennikarzy zaniosło do „Świątyni Żmiji” z powodu polskiego ambasadora, wezwanego do MSZu, by wytłumaczył, to co wydarzyło się wczoraj. Dziennikarze także gotowi byli go wysłuchać.

Nic z tego nie wyszło. Wychodząc Ambasador Wojciech Zajączkowski nie wycedził bodaj jednego słowa.
Jak to, mam nadzieję,  wszystkim wiadomo, polscy nacjonaliści świętując wczoraj Dzień Niepodległości zwrócili swą złą uwagę na ambasadę Rosji w Warszawie. Podpalili znajdującą się przed wejściem do ambasady policyjną budkę, obrzucili jego terytorium kamieniami i petardami. Niczym rozgniewane dzieci.

Ich zachowanie jest dla mnie zrozumiale.

Polscy nacjonaliści odczuwają głęboki kompleks niższości w stosunku do Rosji. To kompleks niższości narodu pokonanego w historycznym współzawodnictwie. Po 1612 roku, kiedy Polaków wygnano z Kremla (tam z resztą przez krótką chwilę, po długim oblężeniu praktykowali kanibalizm) los Królestwa Polskiego okazał się katastrofalny.

Prawdopodobnie, ich historyczne niepowodzenie polega na tam, iż biedni Polacy pod wpływem Europy Zachodniej wprowadzili u siebie Parlament, czyli Sejm. Zrobiono to tak bezmyślnie, iż każdy walnięty szlachciura miał prawo sprzeciwić się przyjęciu jakiekolwiek, najmądrzejszego choćby prawa. „Nie pozwalam”, to jest „Nie chcemy” i szukaj wiatru w polu.

Eduard Limonow, ekscentryczny pisarz
i działacz opozycyjny od lat znany
jest ze swych krytycznych wypowiedzi
pod adresem reżimu Władimira Putina. 
W  rezultacie, my Rosjanie, nie jesteśmy przecież głupcami, podzieliliśmy Polskę razem z pozostałymi jej sąsiadami. Włączyliśmy wschodnią część Polski do Rosyjskiego Imperium. Polacy stale się buntowali, i choć nie jest to naród słaby, okazaliśmy się silniejsi. Tylko „cud nad Wisłą” powstrzymał jeźdźców Budionnego i Trockiego od zajęcia stolicy Polski, pamiętacie?

Później odpłaciliśmy im w Katyniu, tak to było ?

Nie można jednak zatrzymywać się na niepowodzeniach.

W ogóle tu wszystko jest całkowicie jasne.

Polacy zawsze będą nas nienawidzić.

Tak wygląda bezsilna, spóźniona złość przegranego narodu.

Naszą ambasadę zostawcie w spokoju. Chcecie draki?

A to nasi przyjaciele z Kaukazu i Mongolii przyjadą do Was na wypoczynek, w gości, tak na sto lat….


To mój głos zapisany 12 listopada tłumaczący zachowanie Polaków. 

poniedziałek, 11 listopada 2013

Genitalia przybite do bruku

10 listopada petersburski artysta plastyk Piotr Pawleński przeprowadził niecodzienną akcję na Placu Czerwonym w Moskwie. W geście protestu przeciwko umacnianiu się w Rosji państwa policyjnego obnażony Pawleński przybił do bruku swoje genitalia. Został natychmiast zatrzymany. Nieoczekiwanie po dwóch dniach odzyskał wolność. Telewizja Dożd’ przeprowadziła z nim wywiad na żywo, zaraz po jego uwolnieniu.

Artysta-plastyk Pawleński  tłumaczy na czym polegał sens jego akcji na Placu Czerwonym. Wywiad na żywo zaraz po zwolnieniu z aresztu.

Jak informuje korespondent telewizji Dożd’ artysta Piotr Pawleński został zwolniony z „awtozaku” (samochodu do przewożenia aresztowanych). Jak wyjaśniło się już wcześniej, sąd nie zgodził się na rozpatrzenie jego sprawy ze względu na nieprawidłowości zauważone w przedłożonych mu dokumentach.

Piotr Pawleński przeprowadził swoją akcję na Placu Czerwonym
w Moskwie, bo jego zdaniem to gniazdo rosyjskiej władzy. 
W rozmowie z telewizją Dożd’ Palweński potwierdził, że został po prostu wypuszczony z „awtozaka”. Wtedy zrozumiał, że przed budynkiem sądu nie czeka na niego nikt, i że rozprawy sądowej w jego sprawie nie będzie.

- „Nie rozumiałem nawet, że cos tam jest nie w porządku z protokołem. Wydawało mi się, że wszystko przygotowano jak trzeba.” – zauważył Pawleński, wypowiadając się na temat zastrzeżeń zgłoszonych przez sąd w odniesieniu do przedłożonych mu dokumentów.

Artystę zatrzymano 10 października w związku z akcją przeprowadzoną przez niego na Placu Czerwonym. Pawleński przybił gwoździem do bruku swoje genitalia. Piotrowi Pawleńskiemu groził 15 dniowy areszt zgodnie z paragrafem mówiącym o niepodporządkowaniu się poleceniom policji.

- Goły artysta patrzący na swoje przybite do kremlowskiego bruku genitalia, to metafora apatii, obojętności i fatalizmu jakie przeważają dziś w społeczeństwie rosyjskim. – tak artysta tłumaczył sens podjętej przez siebie akcji.

TV Dożd':
Przed chwilą, nawet nie z budynku sądu, a z „awtozaka” zaparkowanego przed Twerskim Sądem Pokoju został zwolniony Piotr Pawleński. Jego sprawę rozpatrywała sędzina, włączona do „listy Magnickiego”. W stosunku do niej obowiązuje zakaz wjazdu do Stanów Zjednoczonych. Sędzina, z nieznanego do tej pory powodu, uznała, że dokumenty dostarczone sądowi w związku ze sprawą Pawleńskiego nie spełniają niezbędnych warunków. Podjęła więc decyzję o zwolnieniu Pawła Pawleńskiego. Jak oczekiwano, groził mu 15 dniowy areszt za drobne chuligaństwo.
Piotrze, czy spodziewał się Pan tak szybkiego zwolnienia?

Pawleński:
Absolutnie nie. To chyba było widać na ekranie, kiedy wyszedłem z „awtozaka”, na początku szukałem wejścia do sądu, wydawało mi się, że towarzyszą mi policjanci. Ale po przejściu 10 metrów zrozumiałem, że to nie tak. Do tej pory nie rozumiem, o co tu chodzi. Ale kiedy niedawno w podobny sposób zatrzymano mnie w Petersburgu, zdarzyła się podobna historia. Coś tam okazało się nie w porządku z protokołem i sędzina odmówiła rozpatrzenia sprawy. W rezultacie rozprawa sądowa odbyła się po dwóch miesiącach. Wtedy policja jeszcze raz próbowała przekonać sąd, by rozpatrzył sprawę, sąd jeszcze raz odmówił. W końcu jednak sąd się odbył. Wszystko w rezultacie odbyło się spokojnie, bo sprawa po prostu ucichła.  Obecna sytuacja wydaje mi się analogiczna. Nawet nie rozumiem pod jakim względem protokół nie jest w porządku. Wszystko obserwowałem uważnie i wydawało mi się, że policjanci robili wszystko w miarę prawidłowo, szybko wypełnili potrzebne dokumenty.

TV Dożd’:
Jeśli dobrze rozumiem o czynach noszących charakter drobnego chuligaństwa możemy mówić wtedy, gdy doszło do przeklinania wulgarnymi słowami, albo do zniszczenia mienia państwowego, lub prywatnego. Jak rozumiem, nikt Panu tego rodzaju czynów nie zarzucał. Proszę nam powiedzieć, dlaczego postanowił Pan przeprowadzić swoją akcję w taki sposób? Co Pan chciał przez to powiedzieć?

Pawleński:
Chciałem przede wszystkim powiedzieć o samowoli, o tym, że nasze państwo staje się policyjne. Pokazałem metaforę politycznej obojętności. Istnieje obawa, że stanie się nieodwracalna. Wtedy ludzie zrozumieją i poczują dosłownie do czego doszliśmy. Plac Czerwony – to gniazdo władzy, ten bruk leży tam od czasów Iwana Groźnego. Wpadłem na pomysł tej akcji dokładnie dwa tygodnie temu. Kiedy spacerowałem po placu spostrzegłem na nim ogromną ilość agentów Federalnej Służby Ochrony. Każdy może pójść na spacer na Plac Czerwony i zobaczy tam tych ludzi. Chodzą w pojedynkę, w cywilu, zachowują się neutralnie, śledzą wszystko. Chodzą za ludźmi, podsłuchują. W tym właśnie miejscu wszystko to jest obecne. Mamy do czynienia z oczywistą policyjną metaforą. Ta policyjność tylko się rozszerza. Dlaczego tak się dzieje? To zrozumiałe, obcinane są fundusze na naukę, na kulturę, o tym mówił Medyński (minister kultury)…. Równocześnie widzimy, jak zwiększa się nabór ludzi do policji. Jak coraz większe fundusze otrzymują resorty siłowe.

TV Dożd’:
Jak funkcjonariusze policji zareagowali na Pana akcję? Ponad dobę miał Pan okazję rozmawiać tylko z nimi. Jak rozumiem, przez ten czas nie dopuszczano do Pani ani bliskich, ani adwokatów.

Pawleński:
Tak. Kiedy znajdowałem się w komisariacie, pod tym względem obchodzono się ze mną surowiej, niż w Petersburgu.  Znajdowałem się w zamkniętym pomieszczeniu, cały czas znajdowałem się pod obserwacją, klatka znajdowała się w innym miejscu.  Miałem kilka przesłuchań, kontaktowali się ze mną śledczy. Interesowały ich szczegóły, jak, z kim, tylko ja byłem organizatorem, czy tez może grupa ludzi. Sam to robię, więc powiedziałem im, że byłem tylko ja sam jeden. Oni usiłowali to sprawdzić. Na tym polega ich robota, w końcu nie wiem, czego się dowiedzieli. Tłumaczyli mi także, że w gruncie rzeczy są dobrymi ludźmi. Kiedy mnie przykryli, przecież to jasne, że przykryli mnie po to, żeby zabrać z Placu, żeby wynieść stamtąd moje ciało, ale oni tłumaczyli mi, że zrobili to dla mojego dobra, żeby nie było mi zimno.

TV Dożd’:
Co było najtrudniejsze w Pana akcji? Jak Pan się do niej przygotowywał?

Pawleński znany jest ze swych niecodziennych akcji. Dla poparcia
 zespołu Pussy  Riot w zeszłym roku zaszył sobie usta. 
Pawleński:
Najtrudniejsza była w tym wszystkim konieczność przeprowadzenia akcji błyskawicznie. Był jeszcze jeden trudny moment. Początkowo planowałem swoją akcję w środku placu. Ale kiedy przyjechałem tam, by się wszystkiemu przyjrzeć, obejrzeć, zaplanować, okazało się, że w wybranym przeze mniej miejscu powstało duże ogrodzenie, i że tam montują sztuczne lodowisko. Wszystko trzeba było przenieść w lewą stronę, bliżej ku Mauzoleum. Ale tam jest zawsze duże skupisko ludzi, więc akcje trzeba było przeprowadzić praktycznie w środku tego tłumu. Jeszcze ważniejsze zrobiło się tempo, w pierwszym wariancie dzieliłaby mnie od policji odległość 20 metrów, a teraz trzeba to było robić pod ich nosem. To było jasne, że od razu zobaczą, kiedy rozpocznę akcję. Tak więc kwestia tempa, szybkości była bardzo ważna.

TV Dożd’:
A jak ludzie zareagowali na akcję?

Pawleński:
Tego nie wiem. Jak mi się zdaje, policja pojawiła się bardzo szybko. To co słyszałem, wydaje mi się, że zaczęli rozpędzać ludzi. Oczywiście, chciałbym, żeby ludzie zadali mi jakieś pytania. Myślę, że moja akcja wielu się nie spodoba, ale to nawet dobrze, ludzie powinni zadać sobie pytanie, dlaczego ten człowiek to robi, co on chce przez to powiedzieć?

TV Dożd’:
Jak się Panu zdaje, dlaczego Pana tak szybko zwolniono? I to bez aresztu na 15 dni, bez mandatu karnego….

Pawleński:
Naprawdę nie mam pojęcia. Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Nie spodziewałem się tego. Wydawało mi się, iż albo sprawa zostanie skierowana do Petersburga, albo dadzą mi tu 15 dni aresztu, albo mandat, ja bym tych kar oczywiście nie uznał. Jeśli zatrzymują cię siłą na kawałek czasu – to jedno. Ale jeśli ty godzisz się na dobrowolne zapłacenie mandatu, to znaczy, że przyznajesz się do naruszenia prawa. Wtedy to przestaje być znaczącym gestem, a zamienia się w drobne chuligaństwo. Ale ja nie dokonałem czynu chuligańskiego, to nie moja terminologia, to terminologia policyjna.