Dziesięć zabójstw, kilka innych nieudanych zamachów. Wśród ofiar młoda dziennikarka, znany adwokat, sędzia, działacz ruchu "Antifa”, sportowiec. Ciemne kontakty z Administracją Prezydenta. Gwałtowne zwroty akcji. Plany walki z lewicową opozycją. Sprzeczne zeznania. Materiał na nowe „Biesy”.
Śledztwo i proces terrorystów z Organizacji Bojowej Rosyjskich Nacjonalistów rzucają nowe światło na ciemne kulisy rosyjskiej polityki i rzeczywistości. Wybitna rosyjska dziennikarka Zoja Swietowa usiłuje na łamach opozycyjnego tygodnika "The New Times" rozplątać ponurą zagadkę krwawej bojówki.
Nikita Tichonow,
organizator Organizacji Bojowej Rosyjskich Nacjonalistów (BORN), odbywający już
karę dożywotniego pozbawienia wolności za zabójstwo adwokata Stanisława
Markiełowa i dziennikarski Anastasiji Baburowej*, usłyszał nowy wyrok. Został teraz
skazany na 18 lat pozbawienia wolności Ma na sumieniu sześć zabójstw i dwie
próby zabójstwa.
Organizacja Bojowa
Rosyjskich Nacjonalistów jest jedną z najkrwawszych organizacji spośród wszystkich
działających w Rosji w ostatnich latach. Oskarżeni w sprawie BORN twierdzą w
swoich zeznaniach, że „kuratelę” nad nimi roztaczała Administracja Prezydenta Federacji
Rosyjskiej. Sprawę prześledził The New
Times.
Oskarżenie
uważa, iż przywódcami BORN są Nikita Tichonow oraz lider organizacji „Russkij Obraz”
Ilia Goriaczew. 8 listopada 2013 r. Goriaczewa, poddano ekstradycji z Serbii do
Moskwy. W Serbii ukrywał się przez trzy lata – wyjechał tam przed rozpoczęciem
procesu w „sprawie morderstwa adwokata Markiełowa” (dziennikarka Anastasja
Baburowa i adwokat Stanisław Markiełow padli
ofiarą zamachu 19 stycznia 2009r. na
ulicy Prieczistienka w Moskwie - „NewTimes”).
W 2011 roku został skazany na dożywocie. We wrześniu, dzięki współpracy ze śledztwem Nikita Tichonow z terrorystycznej organizacji BORN dostał 18 lat. |
W wywiadzie dla The New Times, Goriaczew wyjaśnił powody ucieczki z Rosji. Mówi
on, iż współpracownicy FSB zmusili go do złożenia zeznań obciążających Nikitę Tichonowa,
oskarżających go o udział w morderstwie. Zeznania te Goriaczew odwołał,
przysyłając z Serbii na adres sądu dokument potwierdzony notarialnie.
W
trakcie procesu sądowego w sprawie BORN byli towarzysze z radykalnego podziemia
nacjonalistycznego zamienili się miejscami: Goriaczew, lider organizacji
„Russkij Obraz” usiadł na ławie oskarżonych, Tichonow został głównym świadkiem
oskarżenia. Tego ostatniego dwa lata temu przeniesiono z kolonii karnej do
więzienia „Lefortowo”, teraz tutaj odsiadywać będzie karę dożywotniego
pozbawienia wolności.
Przeniesiony
został nie tak po prostu: po roku od usłyszenia wyroku Tichonow i jego wspólniczka
Jewgienija Chasis, nagle zaczęli mówić (6
maja 2011 Moskiewski Sąd Miejski skazał Nikitę Tichonowa na dożywotnie pozbawienie
wolności, a Jewgieniję Chasis – na 18 lat łagru – NewTimes).
Wcześniej
nie przyznawali się do dokonania zabójstwa Markiełowa i Baburowej.
Tichonow
zaczął zeznawać w obozie dla skazanych na dożywotnie pozbawienie wolności położonym
w osadzie Charp, za kołem polarnym. Chasis natomiast złożyła zeznania przesłuchiwana
przez generała Iwana Krasnowa z Komitetu Śledczego, który specjalnie pofatygował
się do kolonii poprawczej IK-14 w Mordowii. Nie wiadomo, czy Chasis i Tichonow
uzgodnili między sobą swoje nowe wersje (w każdym razie prawo zabrania
korespondencji między wspólnikami w przestępstwie), jednak oboje wskazali na
Ilję Goriaczewa jako na głównego ideologa oraz inspiratora tej strasznej
organizacji. Ich zeznania stały się podstawą dla sprawy karnej nr 201/353810-10, dotyczącej
nacjonalistycznej organizacji BORN.
Wersja Tichonowa
„Kolonia karna w osadzie Charp to prawdziwa zgroza, zimą w celi jest poniżej zera,
z sufitu zwisają sople, ściany pokrywa lód”
– tak Nikita Tichonow opisał podczas naszej rozmowy panujące w niej warunki.
Ma dziś 34 lata, jego zastygła twarz przypomina maskę, jest absolwentem
Wydziału Historycznego Uniwersytetu Moskiewskiego. Rozmawialiśmy kilka miesięcy
temu w moskiewskim więzieniu Lefortowo. Tutaj skazanemu podoba się o wiele bardziej.
„Warunki są normalne, zezwalają na spotkania z bliskimi” – powiedział Tichonow
i przy okazji poprosił mnie o sprowadzenie artykułów zawierających krytykę
hierarchów rosyjskiej cerkwi, napisanych w latach 90tych przez prawosławną
autorkę Zoję Krachmalnikową. Teraz, w przerwie między przesłuchaniami, miał
czas, żeby poczytać.
W
lipcu 2012 Nikita Tichonow podpisał porozumienie przedsądowe dotyczące
współpracy ze śledztwem. Okazał skruchę z powodu popełnionych przestępstw,
wskazał wspólników i dokładnie opisał rolę każdego z członków bandy w
zarzucanych im zabójstwach oraz próbach zabójstwa. Porozumienie przedsądowe
przewiduje zmniejszenie wymiaru kary, w przypadku Tichonowa może być mowa o
zamianie dożywotniego więzienia na długi okres w łagrze. Bardzo możliwe, iż na
mocy ustnej umowy ze śledczymi może on liczyć na kolonię karną w regionie o
łagodniejszym klimacie, niż ten za kołem podbiegunowym.
Na
pytanie adwokata Goriaczewa Marka Fiejgina (Tichonow usłyszał je w czasie
konfrontacji z Goriaczewem 19 grudnia 2013), dlaczego kardynalnie zmienił
zeznania, Tichonow oświadczył: „W czasie śledztwa i procesu [w «sprawie
Markiełowa» – przyp. The New Times]
zataiłem informację o swoich wspólnikach, w tym o Goriaczewie, ze względu na
nasze związki koleżeńskie. Starałem się im pomóc, by uniknęli dochodzenia
karnego… (…) Każdy ma swoje granice, ja swoją granicę osiągnąłem i nie mogę w
niczym więcej pomóc Ilji Witaljewiczowi (…) mogę mu tylko poradzić, by nie
powtarzał moich błędów, przyznał się do winy i tym samym uniknął maksymalnego
wymiaru kary…”
Dwaj przyjaciele
Studenci-historycy
Tichonow i Goriaczew wspominają, iż poznali się, w bibliotece na początku lat
dwutysięcznych. Wydawali wspólnie czasopismo „Russkij Obraz” (miesięcznik, ukazywał się od listopada 2004
do 2009 – NewTimes). W zeznaniach Tichonowa można przeczytać, iż on sam i
Goriaczew mają całkowicie odmienne temperamenty i cechy charakteru.
Tichonow trafił
do ruchu nacjonalistycznego za pośrednictwem organizacji kibolskich, wiele
czasu spędzał na ulicznych bójkach z „Antifą”. Goriaczew zaś – chłopiec z
inteligenckiej rodziny (jego matka jest poetką i członkiem Związku Pisarzy) –
bardziej skłaniał się ku działalności intelektualnej. Opanowany ideą stworzenia
potężnej organizacji nacjonalistycznej, kręcił się w rosyjskich kręgach
okołopolitycznych, utrzymywał kontakty z ludźmi zbliżonymi do kierownictwa
prokremlowskiej młodzieżówki „Rossija Mołodaja” (Ruch „Rossija Mołodaja” (RUMOŁ) powstał w 2005. Ideologią ruchu był
nacjonalizm obywatelski. Do września 2010 młodzieżówką kierował deputowany do
Dumy Państwowej Maksim Miszczenko, następnie Anton Diemidow. The New Times
szczegółowo opisywał tę organizację w materiale „Bojowe oddziały Kremla” –
NewTimes).
Od
2006 Tichonow zaczął żyć poza prawem – podejrzewano go zabójstwo 19-letniego
antyfaszysty Aleksandra Riuchina. Wyjechał na Ukrainę, ale aktywnie kontaktował
się z Goriaczewem przez Internet. W pewnym momencie zorientował się, iż u
Goriaczewa pojawili się poważni protektorzy w strukturach władzy. Latem 2007
Tichonow wrócił do Moskwy i w trakcie spotkania z Goriaczewem zapytał, czy jego
wysoko postawieni znajomi nie mogliby za pieniądze „wymazać” postawionego mu
zarzutu zabójstwa.
Z
zeznań Tichonowa: „Goriaczew powiedział: «Można rozwiązać to bez pieniędzy, w
zamian za określone usługi dla pewnych ludzi u władzy». I wyjaśnił, że mowa o
użyciu siły fizycznej w stosunku do przedstawicieli opozycji (…) Wysłuchałem
tej oferty i powiedziałem: «Wiesz, limonowcy, Kasparow, Udalcow, w sumie, nie
są moimi wrogami. Moi wrogowie to „Antifa”, tak więc ta propozycja mnie nie
pociąga»”.
Razem z adwokatem Markiełowem
zginęła młoda dziennikarka
Anstasja Baburowa
|
W
trakcie jednego z kolejnych spotkań Goriaczew przyniósł materiały dotyczące
adwokata Stanisława Markiełowa, wyjaśniając, iż jest on jednym ze współautorów
nowego projektu politycznego. Zamierzano utworzyć lewicowe ugrupowanie nowego
typu, w stylu zachodnim. Ideologami partii obok Markiełowa mieli być Ilja
Ponomariow, Oleg Szein, Boris Kagarlicki (Ilja
Ponomariow – lewicowy deputowany do Dumy Państowej od 2007, jedyny, który
głosowal przeciw aneksji Krymu; Oleg Szein – deputowany do Dumy Państwowej z
ramienia „Sprawiedliwej Rosji”, socjaldemokrata; Boris Kagarlicki – socjolog,
publicysta lewicowy – NewTimes).
Goriaczew
mówił, że Markiełow otrzymuje z Zachodu pieniądze na stworzenie partii i jeśli
nie zostanie zlikwidowany, to całą młodzież przejmie nie „Russkij Obraz” (ultraprawicowa organizacja nacjonalistyczna,
powstała wokół czasopisma o tej samej nazwie - NewTimes), a Markiełow.
W
ten sposób - podkreśla Tichonow w swoich zeznaniach - „Goriaczew faktycznie
podżegał mnie do zabójstwa Markiełowa”.
Dokonać
zabójstwa adwokata udało się Tichonowowi jednak dopiero w styczniu 2009. Wcześniej
nie mógł, bo był zajęty. Innymi zabójstwami.
Krwawy PR
„Markę
BORN – opowiadał w trakcie śledztwa Tichonow – wymyśliłem ja, ale autorem
koncepcji był raczej Goriaczew”. Według Tichonowa, w koncepcji Goriaczewa
organizacja miała przybrać postać tajnej społeczności podziemnej. Goriaczew
widział w niej uzupełnienie dla legalnej organizacji politycznej „Russkij
Obraz”.
W
trakcie prezentacji swojej koncepcji Goriaczew budował analogię z Irlandzką Armią
Republikańską (nielegalną terrorystyczną organizacją bojową, odpowiedzialną za
wiele zabójstw w Wielkiej Brytanii, przede wszystkim w Londynie) oraz „Sinn
Féin” – legalną partią parlamentarną, również walczącą o niepodległość Irlandii
Północnej.
Z
zeznań Tichonowa: „Goriaczew planował wykorzystanie bojowników w celu usunięcia
znanych, kluczowych figur ruchu «Antifa», w tym
Markiełowa. (…) Organy władzy będą musiały liczyć się z nami. I Goriaczew
będzie w stanie – dzięki swoimi kontaktom w kremlowskich organizacjach
młodzieżowych i w strukturach władzy – ubiegać się o mandat deputowanego, wejść
do struktur władzy. (…) Tym bardziej, że jak rozumiem odpowiedzialność za
przelaną krew spadała także na władze, wynikało to z jej związków z
Goriaczewem. Mam tu na myśli Markiełowa i inne ofiary, informacje na ich temat
i obietnice ochrony Goriaczew otrzymywał od jakichś ludzi przy władzy.
Goriaczew nalegał, by to on sam kierował wszystkim
z tylnego siedzenia i kontaktował się wyłącznie ze mną, tak by nie znano go w
szerokim kręgu bojowników. To na wypadek, gdyby ich zatrzymano. Protekcję oraz
ochronę przed ściganiem obiecał wyłącznie mnie. Bojownikom tego nie obiecywał.
Również teraz myślę, że w tamtej chwili Goriaczew rzeczywiście cieszył się
protekcją jakichś ludzi z resortów siłowych. A także w trakcie mojego
poprzedniego procesu w sprawie zabójstwa Markiełowa i Baburowej. W przeciwnym
wypadku nie zdecydowałbym się na to zabójstwo i nie milczałbym w trakcie
śledztwa oraz procesu”.
Na
czym polegała rola samego Tichonowa? Miał on przekazywać rozkazy Goriaczewa bojownikom. Na jego zlecenie miał ich także poszukiwać. Wszystkim zabójstwom należało
zapewnić rozgłos. Było to niezbędne dla rozreklamowania szyldu BORN i, co się z
tym wiązało, rekrutacji nowych bojowników. Po każdym kolejnym przestępstwie
Tichonow rozsyłał informacje do mediów.
Tichonow
zeznawał: „Domyślam się, że w przyszłości BORN miał stać się środkiem nacisku
na struktury władzy. Czyli Goriaczew zaproponowałby im alternatywę: albo my,
czyści i niewinni pod szyldem «Russkiego Obrazu», będziemy z wami współpracować
i wejdziemy do struktur władzy, albo tamci łajdacy będą dalej strzelać”.
Na
pytanie adwokata Goriaczewa (zadane w trakcie konfrontacji), ilu ludzi
zamierzali zamordować dla osiągnięcia swoich celów, Tichonow odpowiedział: „Ilu
kazałby Goriaczew, tylu byśmy i zabili”.
Z
informacji uzyskanych w trakcie śledztwa wynika, że Tichonow wraz ze swoimi
bojownikami dokonał dziesięciu głośnych zabójstw i dwóch prób zabójstwa. Ofiary
były wybierane starannie, zabijano antyfaszystów, imigrantów, planowane było
zabójstwo sędziego. Tichonow twierdzi, że dyskutowano nad kandydaturami różnych
sędziów prowadzących procesy nad nacjonalistami. Chciano zabić takiego, który
według nich „podobny byłby do Wyszyńskiego, w tym sensie, że realizowałby
prowadzoną na granicy prawa walkę z wrogami politycznymi”. Jednak, jak przyznał
Tichonow, nie znaleźli żadnej odpowiedniej kandydatury.
Sędziego
Eduarda Czuwaszowa bojownicy BORN zamordowali kilka miesięcy po tym, jak sam Tichonow
znalazł się więzieniu z powodu „sprawy Markiełowa”.
Tajemniczy kuratorzy
„Sprawa
BORN” to dziesiątki tomów akt. Bardzo wiele jest tam materiałów z przesłuchań
Tichonowa. Często mówi on, że Goriaczew miał znajomych w Administracji
Prezydenta, nie wskazując jednak konkretnych nazwisk prócz Leonida Simunina,
byłego kierownika filii organizacji „Miestnyje” („Miestnyje” – podmoskiewski młodzieżowy ruch polityczno-ekologiczny.
Powstał 19 października 2005r. – „NewTimes”) w mieście Lubiercy.
Simunin
chętnie zgodził się na spotkanie. Wyznaczył je na późny wieczór w restauracji,
bywał w niej regularnie ze znajomymi ze sfery biznesowej. Były działacz „Miestnych”
ma 32 lata, ale zaczął już łysieć. Jego ubiór nie rzuca się w oczy – garnitur,
jasna koszula bez krawata. W trakcie rozmowy przesuwa pod palcami szklane kulki
różańca, pod koszulą można dostrzec duży żelazny łańcuch, zapewne z
prawosławnym krzyżem.
–
„Nie wzywano mnie jeszcze na świadka w «sprawie Goriaczewa» – oświadczył Simunin i życzliwie się uśmiechnął całkiem życzliwie.
– Ale jestem gotowy odpowiedzieć na wszystkie pytania. W Administracji
Prezydenta nigdy nie pracowałem, Jakiemienkę (jeden z
ojców-założycieli młodzieżowego ruchu „Nasi”, w latach 2007-2012 kierownik
Federalnej Agencji do spraw Młodzieży – NewTimes) znam. Z Goriaczewem zajmowaliśmy się
reklamą, biznesem i PR-em. Od dawna go jednak nie widziałem. Z ruchu «Miestnyje»
odszedłem w 2007, obecnie nie zajmuję się polityką. Goriaczew bez wątpienia nie
nadaje się na wykonawcę morderstw na zlecenie, a czy może być organizatorem –
tego nie wiem. Niezbyt dobrze znam się na ludziach”.
Żaden
z moich rozmówców, byłych współpracowników Administracji Prezydenta, nie
potwierdził, że Simunin był jej etatowym pracownikiem. Informacji nie
potwierdzono i w samej Administracji.
Jeśli
Simunin nigdy nie pracował w Administracji Prezydenta, to dlaczego Goriaczew
przedstawiał go Tichonowowi właśnie jako jej współpracownika? I opowiadał, że sprawuje
pieczę nad jego działalnością? Jeden ze współpracowników „Fundacji Efektywnej
Polityki” – organizacji często wykonującej badania i raporty analityczne zlecone
przez Administrację Prezydenta – powiedział naszej redakcji, że nazwiska
Simunin nigdy nie słyszał. Uznał jednak iż jest całkiem możliwe, że wspólnie z
Ilją Goriaczewem znaleźli się na jakimś zebraniu – do Administracji przychodzili
ludzie z różnych organizacji społecznych.
Ilja
Goriaczew w wywiadzie dla The New Times,
przekazanym w lipcu 2007 za pośrednictwem adwokatów jeszcze z belgradzkiego
więzienia, o swoich kontaktach z Administracją Prezydenta pisał tak: „Struktury
afiliowane przy Administracji Prezydenta były moimi klientami, prowadziłem dla
nich, tak jak i dla innych, różnego rodzaju monitoringi, organizowałem wydarzenia
za granicą, pisałem artykuły analityczne”. To była, mówiąc ogólnie, nasza praca.
Projekt «Russkij Obraz» był naszym hobby. Nikt łącznie z Administracją
Prezydenta nie dawał pieniędzy na naszą działalność społeczno-polityczną,
wkładaliśmy w ten projekt własne”.
W
trakcie czytania materiałów zgromadzonych w śledztwie nasuwa się wciąż to samo
pytanie: jeśli Nikita Tichonow mówi prawdę, że Goriaczew rzeczywiście opowiadał
mu o kurateli roztaczanej ze strony Administracji Prezydenta nad radykalnymi
nacjonalistami, to czy nie jest przypadkiem tak, że ideolog „Russkiego Obrazu” dzielił
się z kolegami pragnieniami dalekimi od rzeczywistości. Może chciał po prostu w
oczach kolegi dodać sobie znaczenia? Z drugiej strony od dawna już krążą plotki
o nieformalnych stosunkach między radykałami (zarówno prawicowymi, jak i
lewicowymi) a przedstawicielami resortów siłowych. Niewykluczone, że Tichonow
wie więcej niż to, o czym gotów jest opowiedzieć w tej chwili i zachowuje
wiedzę dla siebie, na wypadek gdyby umowa zawarta ze śledczymi nie doprowadziła
do złagodzenia kary.
Oto,
co mówił na przykład w trakcie konfrontacji z Goriaczewem w grudniu 2013: „Do
końca uważałem, że Goriaczew nie działa z własnej inicjatywy. Według mnie, nie
jest on aż takim łajdakiem, by samemu decydować, kto ma żyć, a kto umrzeć. To
znaczy, że ktoś za nim stoi, jacyś przedstawiciele władzy, na opiekę których
Goriaczew często się powoływał. I naciskając
na spust, zawsze czułem za sobą wsparcie
ludzi wpływowych. Wiedziałem, ze mamy we władzach sprzymierzeńców i że są oni w
stanie wszystko zatuszować.”
Zdumiewające jest to, że wspólniczka Tichonowa, Jewgienija
Chasis w swych zeznaniach okazała się znacznie bardziej otwarta. W „sprawie
BORN” nie występuje ona jako oskarżona, jest jedynie świadkiem. Świadkiem
najwyraźniej ważnym: 9 lutego 2012 do kolonii poprawczej IK-14 w osadzie Parca
w Mordowii – tu odbywała wyrok - przyjechał funkcjonariusz Komitetu Śledczego,
generał Igor Krasnow. Chasis, podobnie
jak Tichonow, przyniosła gruby zeszyt z notatkami i szczegółowo opowiedziała o
zabójstwach, o których wiedziała od Tichonowa, a także o kontaktach Goriaczewa
z pracownikami Administracji Prezydenta. Chasis podała kilka nazwisk, ludzie ci
według niej sprawowali pieczę nad działalnością Goriaczewa. Wśród nich, opisywanego
już tu Leonida Simunina, Wasilija Jakiemienkę oraz Władisława Surkowa.
Z
zeznań Chasis: „Ilja Goriaczew wyjaśnił, że wiąże go dość bliski kontakt z
przedstawicielem Administracji Prezydenta (…) Był nim Leonid Simunin, kurator „Russkiego
Obrazu” (…) Podlegał on Jakiemience. Ten z kolei wykonywał polecenia Surkowa i jemu
składał raporty”.
Chasis
mówi, że dzięki Simuninowi udawało się uzgadniać marsze, mitingi, koncerty, ale
pomoc ludzi z Administracji Prezydenta nie ograniczała się bynajmniej tylko do
koncertów: „Współpraca polegała nie tylko na uzyskiwaniu zgody na różne
wydarzenia, marsze «Russkiego obrazu», ale też na ich bezpośrednim finansowaniu
przez Administrację Prezydenta”.
Chasis
twierdzi, że „jedynym zajęciem Goriaczewa były kontakty z Administracją
Prezydenta, z ludźmi odpowiedzialnymi za Politykę Młodzieżową (…) Byli oni gotowi
wesprzeć projekt utworzenia prawicowej partii politycznej (…) I, jak wyraził
się Ilja Goriaczew, planował, nazwijmy to tak, grę na dwie strony. Z jednej chciał
sprawiać wrażenie, że całkowicie podlega ludziom z Administracji Prezydenta, a
z drugiej – zamierzał podejmować decyzje samodzielnie”.
We wspomnianym już wywiadzie z belgradzkiego
więzienia Ilja Goriaczew napisał, że „współpracował z aparatem Nikity Iwanowa i
że nadzór nad nim sprawował jego asystent – Paweł Karpow”.
Nikita
Iwanow (po odejściu z Administracji
Prezydenta, mianowano go senatorem z Inguszetii - NewTimes) pracując w
Administracji Prezydenta (2005-2009), piastował stanowisko zastępcy kierownika Urzędu
do Spraw Kontaktów Międzynarodowych. Sprawował pieczę nad współpracą z ruchami młodzieżowymi
„Nasi”, „Rossija Mołodaja”, a także z organizacjami kibiców piłki nożnej.
–
„Myślę, że Goriaczew figurował prawdopodobnie u Surkowa na jakiejś liście (zastępca kierownika Administracji Prezydenta
– NewTimes)” – mówi Aleksandr Morozow, redaktor naczelny pisma „Russkij Żurnał”
(w latach 2000-2001 pracował Urzędzie Głównym Polityki Wewnętrznej
Administracji Prezydenta i uczestniczył w promowaniu „drugiej nogi władzy” –
partii „Sprawiedliwa Rosja”). Morozow orientuje się, jak w Administracji
Prezydenta pracowano z organizacjami młodzieżowymi. Goriaczew mógł być jednym z
wielu chłopaków, pełniących rolę informatorów Surkowa wewnątrz ruchu
nacjonalistycznego. Surkow zawsze starał się werbować informatorów we
wszystkich aktywnych politycznie kręgach radykalnych. A w latach 2004-2008
trwał akurat konflikt między nacjonalistami i antyfaszystami. Dla
administracji, to był problem i potrzebowała ona czyjegoś pośrednictwa by
zdobyć informacje.
Władimir
Pribyłowskij, ekspert zajmujący się nieformalnymi ruchami młodzieżowymi,
powiedział The New Times, że znane
jest mu nazwisko Karpow: „Jego imię pojawiało się właśnie w kontekście Nikity
Iwanowa. Byli ludzie, którzy przedstawiali się jako pracownicy Administracji
Prezydenta, ale nie mieli w niej etatu. Otrzymywali jednorazowe zlecenia i
przepustki na Kreml ważne przez kilka miesięcy”.
Simunin
potwierdził zaś, że dobrze zna Pawła Karpowa. Obiecał, że przekaże mu
propozycję rozmowy ze strony The New
Times, ale stanowczo odmówił przekazania jego danych kontaktowych. Z naszą redakcją
nie chciał rozmawiać również Nikita Iwanow, były pracownik Administracji
Prezydenta i były członek Rady Federacji (w latach 2011-2013). Jego znajomi zawiadomili
nas, iż „nie będzie się wypowiadał na te nieprzyjemne dla niego tematy”. Paweł
Karpow pracuje teraz w „Narodowym Laboratorium Polityki Wewnętrznej”, tam też
wysłaliśmy pytania naszej redakcji. To zadziwiający zbieg okoliczności - Karpow
pracuje obecnie razem z Nikitą Iwanowem. Żadnej odpowiedzi jednak nie
dostaliśmy.
Wersja Goriaczewa
Wysoki, chuderlawy, ruchliwy, w eleganckich
okularach, ledwie widoczny uśmiech – Ilja Goriaczew wydaje się być pełnym
przeciwieństwem Tichonowa. Goriaczew trzyma się twardo, jak gdyby wcale nie
groziła mu kara 25 lat więzienia. Jest przekonany, że będzie w stanie udowodnić
sądowi przysięgłych swoją niewinność. Rozmawiałam z Goriaczewem w więzieniu
Butyrka, kilka miesięcy wcześniej przeniesiono go tutaj z Lefortowa. W nowym
więzieniu nie było mu łatwo.
–
„Umieszczono go w najgorszych warunkach, żeby zmusić do złożenia potrzebnych
zeznań” – przekonuje Liubow Wołkowa, członkini
Społecznej Komisji Kontrolnej (ONK). Aktywistka ta rozmawiała z liderem
„Russkiego Obrazu” wkrótce po podjętej przez niego w celi próbie samobójczej (w
styczniu 2014 – The New Times).
– „Goriaczewa
skierowano do wieloosobowej celi, razem z nim znajdowało się w niej 15-16
złodziei, gastarbeiterów, drobnych złodziejaszków – mówi dalej Wołkowa. –
Spędził tam niecałą dobę. Potem podszedł do niego nadzorca celi i zażądał od
niego 2 milionów rubli „za lepsze życie”. Gdy Goriaczew wyjaśnił, że nie ma
takich pieniędzy, nadzorca zaczął gdzieś wydzwaniać. Po wyjaśnieniu, kim
właściwie jest nowy „lokator”, nadzorca powiedział Goriaczewowi, że będzie
musiał wykonywać najbrudniejszą robotę, a jeśli się nie zgodzi, to będzie z nim
krucho. O 6 rano Goriaczew podciął sobie żyły maszynką do golenia. Krwawił
bardzo. Odwieziono go do przychodni więziennej, potem przeniesiono do innej
celi”.
– „Ja
zeznań nie składam – wyjaśnił The New
Times Goriaczew. – Śledczy
Krasnow chce, żebym potwierdził wszystko, co powiedział Tichonow. Ale ja nie
przyznaję się do winy. Nie czuję nawet do niego odrobiny nienawiści. Rozumiem,
że każdemu człowiekowi można stworzyć takie warunki, w których podpisze
wszystko, co trzeba”.
Dlaczego
jednak Komitet Śledczy tak starał się o ekstradycję Goriaczewa z Serbii
(serbski sąd dopiero za drugim razem zgodził się wydać go Rosji)? Goriaczew ma
odpowiedź na to pytanie: w Serbii zatrzymano go 8 maja 2013, tego samego dnia,
gdy Władisław Surkow odszedł ze stanowiska wicepremiera. Goriaczew podkreśla,
że nie jest to jedynie zbieg okoliczności. Uważa on, że u władzy znaleźli się jacyś
ludzie, którzy chcieliby „powiązać Administrację Prezydenta z nacjonalistycznym
podziemiem”. Nikt jednak do tej pory nie prosił Goriaczewa o złożenie zeznań obciążających
Surkowa.
Władisław Surkow |
Wasilij Jakiemienko |
Nikita Iwanow |
Jakiemienko: chcecie z tą sprawą powiązać Surkowa
Mimo
wszystko dlaczego w sprawie zabójstw dokonanych przez nacjonalistów tak często
przewijają się pracownicy Administracji Prezydenta?
–
„Ich zeznania nie mogą mnie obciążyć. Ja w ogóle nie znam tych ludzi. Proszę
nawet nie mówić mi takich rzeczy!” – tak były kierownik Federalnej Agencji do
spraw Młodzieży Wasilij Jakiemienko zareagował, gdy w rozmowie telefonicznej
poinformowaliśmy go, iż w zeznaniach nacjonalistów przewija się jego nazwisko.
–
„Nazwisko Goriaczew, słyszę je od was po raz pierwszy. Nie widziałem go ani
razu w życiu. Czytaliście fałszywe materiały” – ciągnął pewnym siebie
tonem, nieznoszącym sprzeciwu. –„Simunin był u mnie w „Iduszczych wmiestie” w 2004, potem odszedł i
więcej go nie widziałem. Co do kuratorów, to w Administracji Prezydenta pod kuratelą znajduje się wszystko, nadzorem
objęte były, i są to do tej pory, także organizacje nacjonalistyczne. Ale to
nie oznacza, iż znajdują się one pod pełną kontrolą. Można tam wkręcić kilku agentów,
można kogoś o coś poprosić, zaproponować pieniądze w zamian za przysługę. Ale to
nie zawsze przynosi rezultaty”.
- „A tak w ogóle, pisząc swoje artykuły, telefonując
do mnie, chcecie z jakiegoś powodu
powiązać z tą sprawą Surkowa. Nie umiem powiedzieć, na czyje zlecenie. Nie mam
pojęcia, komu Surkow nie daje spokoju. Problem nie polega na tym, czy Surkowa
łączyło coś z tymi ludźmi (nacjonalistami – przyp. The New Times). Chodzi
o to, iż jeśli on wróci, to wielu dygnitarzy zajmujących wysokie stanowiska będzie
musiało odejść. Jego możliwy powrót w oczach wielu urzędników kremlowskich
przypomina senny koszmar.
Zeznania dwójki kryminalistów
Michaił
Markiełow, starszy brat zamordowanego adwokata Stanisława Markiełowa, nie
wierzy, że pracownicy Administracji Prezydenta orientowali się w kryminalnych
planach organizacji BORN. Nie wyklucza jednak, iż współpracowali z Goriaczewem,
jako przedstawicielem organizacji nacjonalistycznych.
–
„Myślę, że Tichonow i Chasis usiłują teraz szantażować władze.” – mówi
Markiełow. Przed laty, wszelkimi sposobami próbował przyczynić się do
rozwiązania zagadki morderstwa swego brata. –„Oboje wysyłają sygnał: współpracowaliśmy
z władzą, a ona wsadziła nas za kraty. Zamieńcie Tichonowowi dożywotni wyrok na
mniejszy, a Chasis dajcie zwolnienie warunkowe. Nawiasem mówiąc, spotykałem się
z Nikitą Iwanowem po zabójstwie brata. Rozmawialiśmy zupełnie otwarcie. Iwanow
powiedział mi: „Jeśli organy sprawiedliwości mają wobec mnie jakieś
zastrzeżenia, albo istnieją jakieś dane operacyjne o moich powiązaniach ze
sprawą, to proszę je przedstawić. Spotykam się z bardzo wieloma ludźmi z
różnych organizacji i nie zawsze mają oni wypisane na czole, skąd przyszli”.
Najwyraźniej
nie znaleziono wówczas żadnych dowodów na powiązania między Nikitą Iwanowem, a
zabójcami Markiełowa. Choć w niektórych strukturach operacyjnych przebąkiwano,
iż były pracownik Administracji Prezydenta mógł wiedzieć, kto stoi za śmiercią
adwokata i dziennikarki Nasti Baburowej.
–
„Goriaczewa chcą posadzić na 25 lat, na podstawie zeznań dwójki kryminalistów.” – komentuje dla The New Times
jego adwokat Mark Fiejgin. Jego klient wyliczył swe zastrzeżenia wobec wszystkich
punktów wysuniętego przeciwko niemu oskarżenia na 35 stronach. W sądzie
będziemy prosić o wezwanie na świadków Jakiemienkę, Surkowa, Simunina. Należy
sprawdzić zeznania Tichonowa i Chasis, zadać pytania tym, o których tak dużo
oni mówią.
Kierownik
Centrum „SOWA” Aleksandr Wierchowskij od lat zajmuje się monitoringiem
organizacji nacjonalistycznych i nie wyklucza, że Tichonow i Chasis składają
zeznania po to, by zmniejszyć sobie wyroki. – „Odsiadka bardzo im się nie
podoba. Żeby wyjść, wskażą kogo tylko chcesz. Tak więc wymyślili sobie
protektorów po stronie władzy. M0żliwe są dwa warianty – albo niektórzy z nich
mają manię wielkości, albo to pomysł ich adwokatów, choć nie do końca jest
jasne, w jaki sposób ma to ich bronić. Istnieje również i trzeci wariant: tego
rodzaju zeznania podpowiedzieli im pracownicy operacyjni, oni również mogą mieć
w tym jakiś interes”.
– „W swoim czasie krążyły plotki, że to Nikita
Iwanow zarządzał „naziolami” – mówi politolog Władimir Pribyłowskij.
– „Tak naprawdę jednak cała polityka młodzieżowa była wielką fikcją. Był
to skok na kasę z budżetu. To całkiem możliwe, że drobni urzędnicy chwalili się
Surkowowi, że dysponują bojownikami gotowymi na wszystko, i że mogą się kiedyś przydać.
Z drugiej strony organizacje takie, jak BORN czy „Russkij Obraz” tak naprawdę
są inwigilowane i przez FSB-owców, i przez policję, a „naziole” nie uważają FSB
za wrogów i chętnie z nią współpracują.
Przez trzy lata ukrywał sie w Serbii. W moskiewskim więzieniu próbował popelnić samobójstwo. Czy Ilja Goriaczew byl jednym z organizatorów krwawej bojówki rosyjskich nacjonalistów? |
Aleksandr Wierchowskij wspomina, że jeszcze w 2010,
gdy aresztowano Tichonowa, zastanawiał się, czy ktoś nie chce przypadkiem
zaszkodzić Surkowowi. Dlaczego? – „Dla wszystkich zorientowanych było jasne, że
Tichonow jest powiązany z „Russkim Obrazem”, legalną, polityczną częścią BORN.
Niewykluczone były jej kontakty z Administracją Prezydenta. Jednak wówczas w
kontekście „sprawy Markiełowa” nie wymieniano nazwiska Surkowa”.
Dziś organom śledczym udało się w śledztwie
dotyczącym działań podejmowanych przez nacjonalistów zrobić spory postęp („sprawa BORN” prowadzona jest przez Komitet
Śledczy, ale nadzór nad nią sprawuje FSB – The New Times). Jest to z resztą
najszersze postępowanie śledcze w odniesieniu do tego środowiska. Jak się
wydaje, doprowadzenie całej sprawy do końca jest dla FSB sprawą zasadniczą.
Ciekawa jest opinia w tej sprawie Gleba Pawłowskiego,
który pracował jako doradca kierownika Administracji Prezydenta w latach
1997-2011. Jego zdaniem, zeznania złożone przez ludzi, których życie i wyjście
na wolność są całkowicie w rękach państwa, nie mogą być postrzegane jako
dobrowolne i wiarygodne: „To przypomina więzienny trolling, a może nawet
trolling na wysokim szczeblu”.
* * *
Oskarżeniem
o dokonanie zabójstw objęci zostali następujący członkowie BORN: Wiaczesław
Isajew, Maksim Bakłagin, Michaił Wołkow, Jurij Tichomirow.
Aleksandr
Parinow zbiegł przed wymiarem sprawiedliwości.
Według
danych śledztwa jeszcze jedna osoba zamieszana w sprawę – ukrywający się na
Ukrainie Aleksiej Korszunow – zginął 4 listopada 2011 w Zaporożu, w wyniku
eksplozji granatu ręcznego.
Sprawa
Nikity Tichonowa będzie rozpatrywana w trybie szczególnym: zawarł on przesądową
umowę o współpracy z organami śledczymi.
Zarzuty
w stosunku do Ilji Goriaczewa badane będą w trakcie oddzielnego przewodu
sądowego.
Tłum. T.C.
Zoja Swietowa (1959), wybitna publicystka, działaczka ruchu na rzecz praw człowieka. W czasach radzieckich związana ze środowiskiem dysydenckim. Laureatka wielu nagród, rosyjskich i międzynarodowych.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz