W ostatnią niedzielę, na wezwanie
Aleksieja Nawalnego, w demonstracjach przeciw korupcji wzięły w Rosji udział tysiące
obywateli. Jekatierina Winokurowa, publicystka publikowanego w Jekaterynburgu
portalu Znak.com uważa jednak, iż do wyjścia na ulice, bardziej od buntu
przeciw korupcji, skłonił ludzi brak perspektyw na przyszłość. W oczach opinii
publicznej, ludzi różnych zawodów i pokoleń, Władimir Putin stał się głową
feudalnego klanu rozdzielającego wśród swoich bogactwa i lenna. Jego nowa
kadencja nie zmieni niczego. Czeka nas bicie głową o szklany sufit - ostrzega
Winokurowa. Bardziej niż prawda o dniu dzisiejszym, potrzebna jest wizja jutra.
Autor: Jekatierina
Winokurowa
To co podczas niedzielnych
akcji protestacyjnych najbardziej rzucało się w oczy, to duża ilość młodzieży,
uczniów uczestniczących w organizowanych w całym kraju wiecach i demonstracjach.
Polityczna aktywizacja młodzieży uwypukla znaczenie pytania o kształt przyszłości: co
władze, Kreml mogą obiecać ludziom, którzy o wiele lat przeżyją obecne
pokolenie polityków? Za rok Rosja będzie wybierać prezydenta, ale do tej pory
nikt nie pokusił się o rozumne wytłumaczenie, po co kraj nasz miałby przedłużać
pełnomocnictwa prezydenta Putina. Co z tego wyniknie dla obywateli, przede
wszystkich dla tych którzy są młodsi od liczącego sobie 65 lat kandydata.
Misja Fadiejewa
W istniejącym już
nieformalnym sztabie Putina o udzielenie odpowiedzi na pytanie, jak ma wyglądać
obraz przyszłości poproszono Walerija Fadiejewa, redaktora naczelnego magazynu "Ekspert".
Bardzo szanuję pana Fadiejewa, problem jednak polega na tym, iż na przestrzeni
kilku ubiegłych lat w rosyjskim politycznym establishmencie nie udało mi się spotkać
nikogo kto czytałby jego magazyn. Co jeszcze gorsze, pismo to nie interesuje
nikogo pośród większości nie interesującej
się polityką. Nie pamiętam w nim ani jednego artykułu, który rysowałby jakąś
wizję przyszłości i stałby się tematem dyskusji. Fadiejew jest człowiekiem
zasłużonym, obecny reżim nie skąpił mu nagród i wszelkiego rodzaju bonusów.
Jest cenionym gościem różnych okrągłych stołów dyskutujących o sensie życia,
nudnych jednak do tego stopnia, iż nie bardzo późnej da się o nich cokolwiek
napisać.
W ostatnich latach Walerij
Fadiejew nie był w stanie czymkolwiek zainteresować swego potencjalnego
czytelnika. Czym więc teraz mógłby zainteresować dzisiejszą młodzież?
Za to uczniowie w Briańsku
tłumaczą dyrektorce szkoły, iż popierają Nawalnego i jego walkę z korupcją,
dlatego, iż nie ma u nas żadnej sprawiedliwości.
Uczniowie z Briańska
Uczniowie z Briańska nie
mają nic do stracenia. Nie uda się ich nastraszyć perspektywą krachu i
rewolucji, głównie dlatego, iż w obecnie funkcjonującym systemie nie mają żadnej przyszłości. Najbardziej aktywni
zostaną aresztowani za polowanie na pokemony w cerkwi, lajki w sieciach i
reposty. Część trafi do świata przestępczego i także powędruje za kratki.
Średniakom zaoferuje się pracę na stanowisku menadżerów salonów w telekomunikacyjnej
sieci "Jewrosiet". Od czasu do czasu będą zaglądać do Internetu i
dowiadywać się jakie wille, biznesy i jachty dostały się kolejnym latoroślom
urzędników wyższego szczebla. Tym ostatnim zaraz po urodzenia wpychano do ust
złoty smoczek i już na pierwsze urodziny przynoszono w prezencie razem z tortem
pierwszy wygrany przetarg na zamówienie państwowe.
Za to uczniom w Briansku
będą wpychać do ust łopatą uczucia patriotyczne, czyli gotowość do poparcia
każdego pomysłu zgłaszanego przez władze. Będzie czekała na nich "kultura
i duchowość", będą je wsuwać ze zjełczałym makaronem, nic smaczniejszego w
życiu na nich nie czeka. Nie dla nich na sprawiedliwość, nie dla nich awans
społeczny. Już dawno wszystko zostało skonsumowane przez dzieci elity, nieco później
otworzą swoje dziubkl głodne wnuki elity. Jesteś inżynierem, możesz pracować w
fabryce na stojąco, jej dyrektorem zostanie przyjaciel przyjaciela syna
kolejnego timczenki-kowalczuka-rottenberga. To co zostanie dla was, to honorowe dyplomy i zgiełk
robiony przez facetów i babki ubranych w drogie garnitury, gotowych od czasu do
czasu do wygłoszenia przemówienia o tym, jak ważna jest praca robotnika. A wam niech
wystarczą naleśniki, jedzcie to co wam dają.
Jak to wygląda w naszym
przypadku? Nawet jeśli mieszkamy w stolicach
i wielkich miastach, jeśli nie mamy odpowiednio usytuowanej rodziny, musimy
zasuwać i przebijać się, od czasu do czasu czytając o dzieciach elity, ich
stanowiskach i dochodach. Trudno mi nawet sobie wyobrazić to koszmarne poczucie
feudalnej niesprawiedliwości doświadczane codziennie przez dzieci z
niewielkiego i niebogatego Briańska.
Kiedy po raz pierwszy
przyjechałam na Ukrainę, jeszcze w końcu 2013 roku, nie całkiem dotarł do mnie sens
pewnego zasłyszanego wówczas od uczestników Majdanu zdania (to także byli
młodzi studenci, lub uczniowie starszych klas). "Nawet nie rozumiesz, jak
bardzo jesteśmy biedni i do jakiego stopnia wszystko wokół jest
skorumpowane". Do batalionu Azow ludzie wstępują, nie dlatego, że mają
fajne życie. Nie bogate życie skłania ich do udziału w walkach z separatystami.
Za to u nas, jeśli wciąż dzieci elity władzy, tej z wyższego i średniego
szczebla, będą pożerać wszystko, co im popadnie, uczniowie z Briańska pomyślą o
założeniu własnego Azowa. A to dlatego , że sprawiedliwość jest tym, czego u
nas nie ma. Gorzej już być nie może.
Więc jaki obraz przyszłości
możecie im zaproponować?
Studenci starszych lat
Porozmawiajmy o studentach.
Zupełnie niedawno zobaczyliśmy w Internecie zapis video pokazujący, jak
wykładowczyni w konserwatorium szaleje, usiłując z pianą na twarzy zmusić
jednego ze studentów do przeczytania listy "wrogów narodu". Docierają
do nas jej rozmyślania o tym, iż Ksienia Sobczak nie jest córką Sobczaka, i że
do listy wrogów narodu należy dopisać nieżyjącego już Jegora Gajdara oraz szefa
korporacji Rosnano, Anatolija Czubajsa. Przyjmijmy, że mamy tu do czynienia ze
studentami wyższych lat, liczą sobie teraz po 21-22 lata. To oznacza, że
rozmawiamy o ludziach urodzonych w latach 1995-96. Czy ich można w ogóle nastraszyć,
wspominając "straszne lata dziewięćdziesiąte"? Przecież całe swoje
świadome życie przeżyli przy Władimirze Putinie. Podobnie, moje pokolenie można
próbować straszyć latami osiemdziesiątymi. Rzecz jasna uprzejmie pokiwamy głową,
a jednak i tak będziemy się dziwić, co za głupoty opowiada nam rozmówca i dlaczego
dostaje piany na ustach, kiedy opowiada o Biurze Politycznym KPZR.
Tym studentom nie da się już
przeprać mózgów przy pomocy propagandy uprawianej przez Dmitrija Kisieliowa i
Władimra Sołowiowa. W tym środowisku nie są modni felietoniści "Komsomolskiej
Prawdy". Tak nie mówi się już od dawna, tak już nie pisze się od dawna.
Wam się wydaje, że tym młodym ludziom tak bardzo spodoba się ścieżka rowerowa, iż
zapomną, że gdy ją budowano, ich rówieśnik, kuzyn gubernatora, albo nominat któregoś
z klanów ukręcił nową porcję lodów. Nie, ścieżka rowerowa, to jeszcze jeden naleśnik,
który pakują wam do ust łopatą.
Porozmawiajmy teraz o tym,
jak sami studenci reagują na Putina. Dziś na demonstracji, stojąc w tłumie, nie
jeden raz w rozmowach słyszałam słowo feudał i różne pochodzące od niego
terminy. Feudalne społeczeństwo, feudalny ustrój, prawo pierwszej nocy,
rozdawnictwa lenna. Na początku rządy Władimira Putina (wtedy właśnie uczyłam
się w szkole, w starszych klasach, wtedy także dorabiałam i zapamiętałam
rozmowy dorosłych) wielu traktowało jako alternatywę dla Rodziny (mowa o rodzinie Borysa Jelcyna -
"mediawRosji") i komsomolskiej starszyzny zajętej kręcenie lodów.
Dziś w oczach młodzieży, Putin jest przede wszystkim przywódcą własnej grupy
feudalnej, w niej można albo coś odziedziczyć, albo kupić. Putin stał się twarzą
ustroju feudalnego, w nim ulubionym błaznom spada niekiedy coś z pańskiego
stołu (np. Nocnym Wilkom). Mogą dostać ziemię na Krymie, ale żadnego prezydenta
wszystkich Rosjan, albo ojca narodu nie mamy już dawno.
Moje pokolenie
A teraz ruszmy o kilka lat
do przodu… Zastanówmy się więc z jakim obrazem przyszłości łączyć się może dla
mojego pokolenia kolejna kadencja Putina. W 2024 roku ukończę 39 lat, większość
moich przyjaciół będzie liczyć sobie po 36-45 lat. To stosunkowo młody wiek,
jednak tym bardziej nie będzie nam się łatwo z nim rozstać, gdy uświadomimy
sobie, że większość naszych starań i wysiłków z tego okresu pójdzie na marne,
że nasza kariera za chwilę odbije się od szklanego sufitu (pod tym względem
moja sytuacja jest prostsza, niż tych moich rówieśników, dla których ważne jest
awansowane na wyższe stanowiska). Z telewizyjnego ekranu wciąż będą
promieniować Sołowiow i Kisieliow, w Dumie Państwowe w roli samotnej wilczycy
wciąż będzie wyć Natalia Pokłońska. Praca nad doskonaleniem instytucji
społecznych i nad programem reform
zostanie powierzona nikomu nieznanym działaczom społecznym wydelegowanym przez
nikomu nieznane organizacje. Swoje palce będą w tym także maczały dzieci elitki,
lub weterani frontu propagandowego, przenoszący się z jednego projektu do
drugiego, z jednej stacji telewizyjnej do drugiej.
Ale realnego programu nikt
nam zaproponować nie może. Dla
przykładu, dobrze wiemy, że mamy katastrofę w systemie więziennictwa, w sądach
i resortach siłowych. Za to administracja prezydenta organizuje treningi
korporacyjne (jeśli krytykować wieże Kremla, to już wszystkie), zaś Duma Państwowa
wypuszcza kolejne dziwne ustawy (mam tu na myśli ustawę dekryminalizującą przemoc
domową). W starym budynku Gospłanu (gdzie dziś obraduje nasz parlament)
szarogęsi się dziś była prokurator Natalia Pokłońska w objęciach z płaczącą
rzeźbą Mikołaja II. Tu i ówdzie wyszczerza się także Irina Jarowaja (deputowana Dumy, autorka szeregu
skandalicznych ustaw - "mediawRosji"). A kiedy ludzie, którzy
marzą o tym, by coś zmienić, w sposób nieunikniony ewoluują w kierunku
opozycji, w oczach oficjalnego establishmentu umierają, przechodzą w niebyt.
Na początku byli zwolennikami
Putina
Teraz porozmawiajmy o tych,
którzy liczą dziś sobie 45 lat, czyli o rodzicach wspominanych wcześniej
uczniów z Briańska. Na początku wieku wielu z nich należało do grona
zwolenników Putina. Wtedy zaczęły rosnąć ich pensje, po raz pierwszy wybrali
się do Turcji, a ich rodzice przestali głodować, wyczekując na przysłanie emerytury.
Dla tych ludzie nawet takie pojęcia jak duchowność i tradycja nie są pozbawione
sensu.
Obraz przyszłości dla nich,
to syn który pojawi się wieczorem na progu kuchni i powie: "Mamo, chcą
mnie wsadzić za repost, napisałem nie to co trzeba na temat religii". Mama
wysłucha go i wyjdzie na dwór, by zapalić papierosa, przy okazji przewróci się w
nienaprawionej dziurze w trotuarze. W tym czasie, w grającym w mieszkaniu
telewizorze będą dyskutować na temat Ukrainy i problemów komunalnych.
Jaki obraz przyszłości
proponuje się tej grupie wiekowej? Niech się sprzymierzą z szaleńcami z Ruchu
Narodowo-Wyzwoleńczego NOD, albo podkarmianymi przez władze Kozakami. To dla
tego pokolenia wzorem mają być bogacący się urzędnicy przyjmujący uchwały o
nowych opłatach i podatkach. Nie zostanie przyjęta uchwała o nowych opłatach?
to doprowadzi tylko do płaczu dzidziusia z kolejnej rodziny urzędniczej
pozbawionego kasy na zakup nowego jachtu dla swej dziewczyny o niższym poziomie
odpowiedzialności społecznej.
Emerytom można sprzedać obraz
przeszłości. Wspomnienia o zwycięstwie, o upadku w latach dziewięćdziesiątych,
dumę z przemysłu obronnego. Staruszków to zainteresuje, jeśli tylko wnuczka nie
posadzą za reposty, a do drzwi w mieszkaniu córki nie zastuka komornik -
dziewczyna nie ma z czego uiścić kolejnej nowo uchwalonej opłaty, której nikt z
resztą nie będzie nazywać podatkiem. To jak widać obraz przeszłości, nie
przyszłości.
Druga liga
Chciałabym wspomnieć o
jeszcze jednej kategorii obywateli, z którymi często spotykam się w pracy. Ci
ludzie uważani są za najbardziej lojalnych wobec reżimu. Ale stopniowo ich
lojalność gaśnie. Mam tu na myśli "elitę" drugoligową (w tym określeniu
nie ma niczego obraźliwego, przynależność do tej kategorii sygnalizuje tytuł
"wice"). Przez ostatni rok, ludzie w administracjach regionalnych odpowiedzialni
za politykę wewnętrzną, przywykli żyć w oczekiwaniu na kolejne śledztwo (dla
przykładu wspomnę tu o postępowaniu śledczym w sprawie byłego wicegubernatora
obwodu czelabińskiego Nikołaja Sandakowa). Jeśli popatrzeć na statystkę postępowań
antykorupcyjnych, to okaże się, że 90% wymierzonych jest właśnie w ludzi z
drugiej ligi. To oni są kością rzucaną na pożarcie przez niezadowolonych z
korupcji obywateli. Ich nie jest żal.
To podwarstwa stała się dziś
jedną z najbardziej poniżanych i pogardzanych (kasta niżej, to ludzie ze sfery
budżetowej zwożeni na rozkaz na organizowane przez władze lojalnościowe
demonstracje). Ludzie z drugiej ligi nigdy nie przejdą do pierwszej. Szczyt
kariery dla nich to udział w promocji kolejnej Pokłońskiej z płaczącym biustem
Mikołaja. I przyszłości żadnej ci ludzie przed sobą nie mają…
Stąd te wszystkie
demonstracje. Dla wielu ludzi z różnych pokoleń i różnych zawodów przyszłość pozostaje
nie tylko niedookreślona. W ich życiu obraz przyszłości nie istnieje. Problem
nie polega tylko na rozmiarach korupcji. Widać już wyraźnie, iż nowa kadencja
Władimira Putina w żaden sposób tej sytuacji nie zmieni.
Nie musicie nam niczego tłumaczyć
jeśli idzie o dzień dzisiejszy.
Odpowiedzcie w końcu, jak
będzie jutro.
Tłum.: Zygmunt Dzięciołowski
Oryginał ukazał się na wydawanym w Jekaterynburgu portalu
znak.com: https://www.znak.com/2017-03-26/mitingi_ot_bezyshodnosti_pochemu_lyudi_snova_ichut_otvetov_na_ulice
*Jekatierina Winokurowa (ur. 1985), jedna z bardziej znanych dziennikarek rosyjskich młodego pokolenia. Jest autorem głośnych wywiadów, budzących rezonans społeczny artykułów. Jest moskiewskim korespondentem znak.com, uralskiego portalu o orientacji liberalnej.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.