W wielkiej polityce pojawił się w czasach radzieckich. Władimir Żyrinowski jest jedynym politykiem z tamtych czasów, który przetrwał do dziś. Niedawne skandale z jego udziałem postawiły jednak pod znakiem zapytania jego dalszą karierę. Tym bardziej, iż nacjonalistyczny elektorat Żyrinowskiego przechodzi stopniowo na stronę prezydenta Putina. Dymtrij Trawin uważa jednak, iż stary mistrz populistycznego PR nie da się jeszcze wysłać na emeryturę.
Autor: Dmitrij Trawin
Żaden inny polityk rosyjski nie może konkurować z Władimirem Żyrinowskim pod względem długowieczności. |
Władimir Wolfowicz Żyrinowski pozostaje poza konkurencją.
Znów udało mu się wyróżnić, zaistnieć w naszej rzeczywistości politycznej - i to
na tle obecnych wydarzeń. A przecież mogłoby się zdawać, iż teraz właśnie jego
partia LDPR, z wytartymi, oklepanymi pomysłami powinna znaleźć się na
marginesie, tracąc zainteresowanie. A jednak Żyrinowskiemu udało się zwrócić na
siebie uwagę, zmusić innych, by znów zaczęli o nim mówić i to w chwili, gdy
zajęci jesteśmy Ukrainą i Krymem. Coś podobnego osiągnąć potrafią tylko
prawdziwi mistrzowie PRu.
Co dzieje się dookoła nas? Kryzys rosyjskiej gospodarki
nikogo nie interesuje, społeczeństwo nie zastanawia się skąd weźmiemy „kasę” za
dwa-trzy lata. Spadek rosyjskich ratingów jest przedmiotem zainteresowania
tylko ze strony specjalistów. Miliony ludzi dyskutują na temat „Republiki
Donieckiej” i „kijowskiej junty”. Na tym tle, dzięki okazanemu młodej dziennikarce
grubiaństwu, Żyrinowskiemu znów udało się zwrócić na siebie uwagę. Na temat
incydentu z jego udziałem wypowiedziało się kierownictwo Dumy oraz Rosyjska
Cerkiew Prawosławna.
Na pierwszy rzut oka, mogłoby się wydawać, iż Żyrinowski
wykopał sobie głęboki polityczny grób. I że kojarzony z jego nazwiskiem, liczący
sobie ćwierć wieku projekt polityczny, wymyślony jeszcze w ZSRR, dożywa ostatnich
dni. W istocie Władimir Wolfowicz osiągnął to, na czym zależy mu najbardziej –
zainteresowanie jego osobą ze strony wielomilionowego audytorium. Publiczność tego
rodzaju żyje od skandalu do skandalu, od plotki, do plotki. Mimo iż chodzi na wybory, nie chce by
zawracano jej głowę poważnymi problemami, gospodarką, czy polityką. Reagując
szybko na zmieniające okoliczności, przywódca LDPR potrafi widownie tę zagospodarować.
Wcześniej Żyrinowski plasował się na prawym skrzydle naszego
spektrum politycznego. Władimir Putin wraz z Partią „Jedna Rosja”, potrafił
łączyć ludzi reprezentujących różne poglądy. Żyrinowski bajdurzył, fantazjował,
komunikując się ze swoim nie całkiem zrównoważonym elektoratem. Jego zwolennicy
nie potrafili dostrzec, do jakiego stopnia rzeczywistość rozmija się z jego
patetyczną retoryką. W ślad za swym wodzem, starali się tak szybko podnieść z
kolan, by dać radę jeszcze podskoczyć. W czasach masowej konsumpcji, przeważająca
część ludności wspierała Putina, jego wyborcom nie chciało się podskakiwać, zależało
im na normalnym życiu, dobrobycie rodziny. Dzięki Putinowi, wielkość i sukcesy
kraju były dla nich źródłem satysfakcji moralną.
Do niedawna taki podział elektoratu funkcjonował skutecznie.
Dzięki niemu Kreml podczas każdych wyborów mógł zbierać obfite plony. W
rezultacie, głosy publiki umiarkowanie wiernopoddańczej oraz glosy publiki
nieco egzaltowanej wpadały do jednego kotła. W nim szykowano oryginalne danie
pod nazwą „Plan Putina”. Obecnie jednak, sytuacja polityczna ulega
transformacji, w niej tkwi źródło różnych zagrożeń dla interesów LDPR.
"Skok na południe"
Od niedawna Putin w swej retoryce i w swych działaniach zaczął
przesuwać się na prawo. Jak się łatwo domyślić, przejęcie kontroli nad Krymem
nie jest identyczne z „ostatnim skokiem na południe” (aluzja do książki Władimira
Żyrinowskiego pod takim tytułem, opublikowanej w 1993 roku – „mediawRosji”). Według
Żyrinowskiego o jego urzeczywistnieniu można będzie mówić wtedy, gdy rosyjskiemu
żołnierzowi uda się obmyć buty w Oceanie Indyjskim. Ale obecny kurs Putina nie
da się już nazwać umiarkowanym. Łatwiej w nim spostrzec ślady retoryki Żyrinowskiego,
niż ostrożne działania Putina z lat minionych. Prezydent Rosji najwyraźniej nie
obawia się konfliktu z łatwą do określenia częścią swego elektoratu – tą, dla
której ważny jest dobrobyt, a nie histeria narodowa, i liczą się wartości
europejskie. Może to oznaczać, iż możliwą stratę głosów tej kategorii obywateli
Kreml zechce zrekompensować odbierając glosy Żyrinowskiemu.
Z punktu widzenia Putina jest to konieczny manewr. Sytuacja
gospodarki rosyjskiej obecnie zmienia się na gorsze. Części ludności potrzebny
jest stały wzrost dochodów, Kremlowi trudno będzie zachować poparcie tej części
społeczeństwa. Przyklejając jej łatkę „zdrajcy narodowego”, czy „banderłogi” (głupie
plemię małp z powieści Kiplinga, tego określenia Putin użyl w jednym ze swoich
dawnych przemówień – „mediawRosji”) łatwo będzie ją zrzucić ze swego pokładu.
Zamiast niej można się będzie teraz odwołać do ludzi odczuwających uniesienie
na fali rzekomych sukcesów w polityce zagranicznej. Ich glosy zamienią stare
głosy oddawane na Putina.
W tym układzie Żyrinowskiemu będzie coraz trudniej zbierać
plony wyborcze. Jego tradycyjny wyborca może odejść do obozu Putina. Prezydent
jest młodszy, jego działania wzbudzają wrażenie, ma na koncie realne sukcesy. Partia
Żyrinowskiego upodobniła się teraz do znanej z powieści Bułhakowa „osietriny
drugiej świeżości”. Sprzedać ją nie łatwo, gdy na półkach dostępny jest świeższy
i smaczniejszy towar.
Nowe sposoby walki
Jakie kroki w tej sytuacji podejmuje Żyrinowski? Nie poddaje się. Szuka nowych i nie standartowych sposobów walki. Szokowanie publiczności do tej pory przynosiło niezłe rezultaty, więc Żyrinowski zawsze chętnie korzystał z tej taktyki, bez względu na sytuację polityczną. Czegóż więc nie wymyślał w niedalekiej przeszłości? Gdy się rozmarzy, zamyka restauracje McDonalds, dzieli Ukrainę między Polskę i Rosję, buduje ogrodzenie z drutu kolczastego wzdłuż Kaukazu północnego, ustala reguły zachowań seksualnych we własnej partii i targuje się z Kyrgyzstanem na temat jeziora Issyk-kul.
Podobne podejście do polityki może nie być przekonujące dla
człowieka zainteresowanego polityką i starającego się podejmować decyzje
wyborcze w taki sposób, by odpowiadały jego politycznym interesom. A jednak w
naszej rzeczywistości nie brakuje ludzi gotowych głosować „dla draki”. Im nie
chodzi o skorygowanie polityki państwowej. Gotowi są nagrodzić oklaskami najzabawniejszego
klowna, czy przewracającego się na scenie artystę. Taki wyborca nie traktuje
polityki poważnie, od polityków domaga się zazwyczaj na tyle dużo, iż ich
rzeczywiste działania zawsze budzą jego niezadowolenie. W rezultacie wyborca
taki glosuje „na złość”, w ten sposób karze całą klasę polityczną i doprowadza
sytuację do absurdu.
Taka publiczność istnieje w rzeczywistości. Żyrinowskiego w
polityce zawsze charakteryzował absolutny realizm, więc bez oporów zaapeluje do
tego audytorium. Pod tym względem nie będzie miał konkurentów. Putin jako
prezydent nie może sobie pozwolić na otwartą klownadę, a poza tym nie jest mu
ona potrzebna. Styl Putina jest inny. Za to cały szereg innych klownów, stawiających
w polityce pierwsze kroki, nie posiada
własnej partii ani możliwości, by ją założyć. Żyrinowski jest więc monopolistą.
Jak mi się wydaje, w wyborach 2016 roku uda mu się zdobyć całkiem znaczącą
liczbę głosów, choć stuknie mu już wtedy siedemdziesiąt lat.
Jak zmiażdżyć przeciwnika?
Projekt „Żyrinowski” może się zetknąć z jeszcze innymi trudnościami. Mogą one wynikać ze wzrostu konkurencji i negatywnych emocji wewnątrz obozu władzy i różnych jego frakcji. Jak wiadomo, wszystkie obecne w parlamencie partie działają na rzecz Kremla, jednak nienawidzą się nawzajem bardziej, niż nienawidzą liberałów. Każda ugrupowanie pro-kremlowskie stara się o zwiększenie swego elektoratu, osiągnięcie tego celu stanie się prostsze, gdy najpierw uda się zmiażdżyć przeciwnika.
Partię „Sprawiedliwa Rosja” udało się osłabić niemal zaraz
po ostatnich wyborach do parlamentu. Jej lider Siergiej Mironow popełnił
poważny błąd, pozwolił sobie przez jakiś czas prowadzić walkę ze świętym kremlowskim
kursem, prowadzonym pod sztandarami Putina. Dziś idiotyczny błąd popełnił
Żyrinowski i być może jego przeciwnicy będą starali się ze wszystkich sił osłabić go, przedstawiając jako skandalistę. Wystarczy umówić się ze stacjami telewizyjnymi,
by jak najczęściej pokazywały jego co bardziej ekscentryczne występy. Będzie to
tym łatwiejsze, iż sami dziennikarze czują się obrażeni przez Żyrinowskiego i wielu
z nich gotowych jest bojkotować wszelką jego działalność.
Władimira Żyrinowskiego czeka teraz seria trudnych wyzwań. Podejmuje
wielkie ryzyko. A jednak do tej pory, większość jego ekstrawagancji kończyła
się sukcesem. W rosyjskiej polityce nie ma już ani jednego polityka, który tak
jak on rozpocząłby karierę jeszcze w czasach radzieckich i obecny jest w niej do
dziś. Co ciekawe, Żyrinowski wciąż ma szansę, by nie utonąć.
Artykuł ukazał się na stronie petersburskiej agencji Rosbałt:
*Dmitrij Travin, ekonomista, profesor Uniwersytetu Europejskiego w St. Petersburgu, dyrektor Ośrodka Studiów nad Procesami Modernizacji.
Inne artykuły Dmitrija Trawina na blogu „Media-w-Rosji”:
W Rosji
zaobserwować można pierwsze objawy sytuacji rewolucyjnej. Coraz częstsze są
przypadki, gdy niekontrolowany przez władze, ślepy gniew ludu rozstrzyga, co
jest dozwolone, a co nie. Może on jednak, tak jak w 1917 roku, zniszczyć
państwo – ostrzega Dmitrij Trawin. Nie obroni go charyzma jednego człowieka.
Rosja potrzebuje odpowiedzialnej opozycji zdolnej do przezwyciężenia
nadciągającego kryzysu.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com