Liberalna Rosja, krytyczna wobec Kremla, z trwogą, tak jak i cały świat, obserwuje działania swoich władz w odniesieniu do Krymu. Patriotyzm i miłość do własnego kraju nie polega na narzucaniu swoich porządków sąsiadom. Nowa wojna krymska grozi rozpadem Rosji i wywoła na całym świecie nową, wielka falę rusofobii – ostrzega publicysta portalu gazeta.ru, Siemion Nowoprudski.
Autor: Siemion Nowoprudski
Na naszych oczach rozpada się mit o dwóch braterskich narodach – rosyjskim i ukraińskim. Odbywa się to przede wszystkim na poziome batalii słownych (choć mieliśmy już do czynienia z okupacją budynków administracyjnych, czy ulicznymi drakami). Rosyjski patriotyzm kwestionuje prawo do istnienia ukraińskiego patriotyzmu, a także krymsko-tatarskiego. I odwrotnie.
Weźmy dla przykładu Chersonez (jeśli ktoś się nie orientuje, tak u swych początków nazywało się greckie miasto, dziś znane jako gród rosyjskiej sławy wojennej, Sewastopol). Mówi się o nim tyle, iż wszystko się plącze. Normalni ludzie zawsze potrafią się dogadać, ale patrioci z oczami pływającymi we krwi przodków – nigdy. To logiczne.
W przyrodzie nie istnieje coś takiego, jak braterskie narody.
Dowolny patriotyzm winien być zaledwie ozdobą państwa demokratycznego,
przyprawą w stosunku do fundamentalnej podstawy współczesnej efektywnej
państwowości, jaką są prawa człowieka. Patriotyzm nie może być daniem
podstawowym.
Stosunki na najwyższym poziomie
W piątek, 28 lutego, oddziały wojskowe bez znaków rozpoznaw- czcych zajęły lotnisko w stolicy Krymu, Symferopolu. |
Władze rosyjskie wpadły w ton histerii, gdy prezydent Wiktor Juszczenko ogłosił o swoim zamiarze uznania Wielkiego Głodu na Ukrainie za akt ludobójstwa. Zupełnie nie rozumiem, co wówczas, aż w takim stopniu\a zirytowało Kreml. Przecież władze obecnej Rosji nie uważają się za kontynuatora dziedzictwa Stalina, nie są też fanatycznym zwolennikiem zastosowanych przez niego metod przyspieszających rozwój rolnictwa. Zwłaszcza tych, które doprowadziły miliony ludzi do śmierci głodowej. Przecież w odpowiedzi na inicjatywę Juszczenki można było uznać za ludobójstwo masową śmierć obywateli radzieckich.
Udała się druga próba przepchnięcia na stanowisko prezydenta, sądzonego za gwałt Wiktora Janukowicza. Po objęciu władzy nowy prezydent wsadził do więzienia swego głównego przeciwnika politycznego, Julię Tymoszenko. Ukarano ją za kontrakt gazowy podpisany w imieniu Rosji przez Władimira Putina. W pewnym momencie, władze ukraińskie, w tym były prokurator generalny Pszonka, słynny na całym świecie dzięki kiczowatym wnętrzom swej rezydencji, zamierzały zawezwać do złożenia zeznań w charakterze świadka osobiście prezydenta Federacji Rosyjskiej. Ogólnie rzecz biorąc, stosunki między Rosją i Ukrainą na przestrzeni minionych 20 lat, można scharakteryzować przy pomocy frazy wypowiadanej w „Bramie Pokrowskiej” Zorina przez parę Orłowicz o na temat trójstronnego sojuszu zawiązanego przez Chobotowa, Margaritę Pawłownę i Sawwę Ignatiewicza (bohaterowie popularnej w Rosji sztuki radzieckiego pisarza Leonida Zorina, na jej podstawie powstał też ulubiony przez publiczność filmowy wodewil – mediawRosji).
Łączyły je „stosunki na najwyższym poziomie”
Obecnie Rosja, Unia Europejska i Stany Zjednoczone zajęły
różne stanowisko w kwestii, kto jest dziś prezydentem Ukrainy. Barack Obama
uważa że Turczynow, Dmitrij Miedwiediew i Walentyna Matwijenko (sam prezydent
Rosji Władimir Putin, jak do tej pory, proszę zauważyć, dla ostrożności nie
zajął stanowiska), że Janukowicz. I w tej sytuacji, będącej przedmiotem
propagandowego sporu szykują nam deser, krymskie brûlée, nową, niewielką, zwycięską wojnę. Zamierza się ją przeprowadzić
w chwili, gdy łagodnie mówiąc, gospodarka rosyjska osiada na mieliźnie. Komuś
przyszło do głowy, iż w historii stosunków między dwoma braterskimi narodami
Rosji i Ukrainy brakuje tylko bratobójczej wojny. Niewielka, zwycięska wojna
Terytorium Krymu należy do Ukrainy,
także rosyjskie władze uznają ten fakt z prawnego punktu widzenia. Prawo Rosji,
by domagać się zwrotu Sewastopolu nie jest większe, niż prawo Grecji, do zwrotu
wspomnianego wyżej Chersonezu. Kiedy Chruszczow podjął decyzję o przekazaniu
Krymu Ukrainie, przecież nie oddawał go jakiemuś obcemu państwu. Operację
przeprowadzono w ramach jednego państwa, jak się wówczas wydawało skazanego na
wieczne istnienie. Co więcej, był to dar ofiarowany Ukrainie z okazji 300-letniej
rocznicy jej dobrowolnego połączenia się z Rosją.
Ukraińscy patrioci mają pełne prawo
kochać Ukrainę, rosyjscy – Rosję. Rosja może domagać się poszanowania praw
Rosjan zamieszkałych na terytorium Ukrainy. Tak samo, jak Ukraina może się domagać
ochrony praw Ukraińców zamieszkałych w Rosji. Władimir Żyrinowski, znany ze swej nacjonalistycznej retoryki przyleciał na Krym w piątek, 28 lutego |
Nie oszukujmy się. Braterstwo Rosjan i Ukraińców nie jest większe od braterstwa Arabów i Żydów (jak wiadomo Arab nie może być antysemitą, bo sam jest semitą), Serbów i Chorwatów (choć z formalnego punktu widzenia to i tak jeden naród), Czeczeńcy i Inguszowie (także między nami mówiąc to jeden i ten sam naród wajnachski).
„Zimna wojna” dwóch patriotyzmów bardzo szybko może przekształcić się w prawdziwą wojnę Ukrainy z Rosją. I doprowadzi nas do przekroczenia tej linii, za którą pojawi się prawdziwa wrogość pomiędzy dwoma, jakoby braterskimi narodami. Wrogość między narodami, to w odróżnieniu od przyjaźni, zjawisko o wiele bliższe rzeczywistości.
Droga do zniszczenia Rosji
Jak często powtarza nasz świetny
geograf Natalia Zubarewicz, „ludzie ważniejsi są od regionów”. I zapewne,
pozwolę sobie dodać od siebie, ważniejsi
są od państwa. Byłoby lepiej, gdyby rosyjscy patrioci rozmyślali raczej o tym,
co dzieje się w ich własnym kraju, niż demonstrowali zatroskanie Krymem. By
zastanawiali się, jak żyją w Rosji ludzie. Jak zachowują się władze. Miłość do
własnego kraju wyrażana poprzez nienawiść do innych państw i narodów to
patologia nie mniejsza od tej, którą dziś dumnie nazywa się bandero-faszyzmem.
To impero-faszyzm. Świadome działanie na rzecz destabilizacji w sąsiednim państwie, nie jest w żadnym wypadku bardziej uzasadnione od burzenia pomników Lenina, czy Kutuzowa. Jest czymś o wiele gorszym. Tam prowadzona jest wojna z pomnikami, a tu grozi nam przelew krwi żywych ludzi. Krew z resztą już została przelana, doprowadził do tego Janukowicz. Rosja w niemniejszym stopniu odpowiada za jego dojście do władzy, niż obywatele Ukrainy, którzy oddali za niego swój glos. Bardzo ich namawialiśmy do tego wyboru.
Wojowniczy i patriotyczny imperializm to prosta droga do zniszczenia Rosji, w tym kształcie, w jakim pozostała nam po trwającym już prawie 100 lat rozpadzie Rosyjskiego Imperium i Związku Radzieckiego. Taką polityką osiągniemy tylko jedno – strach i nienawiść naszych sąsiadów. Nasza patriotyczna retoryka i praktyka okażą się głównym katalizatorem nowej, całkowicie uzasadnionej fali rusofobii, jaka ogarnie świat.
Bądźmy lepsi i ludzie przyjdą do nas sami. Dajmy Ukrainie możliwość, by rozwiązywała swoje bolesne problemy sama. Nie uczmy jej jak żyć, raczej pomóżmy im materialnie, przecież dawaliśmy pieniądze złodziejowi Janukowiczowi. Lub przynajmniej usuńmy się na bok. Tym, którzy tego pragną, pomóżmy wyjechać do Rosji, dajmy im obywatelstwo, znajdźmy dla nich miejsce do osiedlenia. Tak właśnie zademonstrujemy prawdziwy patriotyzm. Ludzie są ważniejsi od państwa. Na Krym podróżujmy w charakterze turystów, nie na transporterach opancerzonych.
Siemion Nowoprudski, liberalny publicysta. Ukończył uniwersytet
w Taszkencie. Pracował w różnych moskiewskich gazetach i magazynach. Publikuje
regularnie na portalu gazeta.ru