Dla niezależnych rosyjskich mediów Internet wciąż jeszcze pozostaje azylem nie do końca kontrolowanym przez Kreml. Jednak władze coraz mniej chętnie tolerują obecny w Runecie margines wolności. Seria przyjętych niedawno przepisów pozwala blokować w sieci niepożądane treści. Przejęto kontrolę nas szeregiem niezależnych spółek internetowych. Od jakiegoś czasu społeczność internetowa zastanawia się, na ile możliwy jest najczarniejszy scenariusz, odłączenie rosyjskiej segmentu sieci od Internetu światowego.
Portal colta.ru przeprowadził na ten temat ankietę wśród
znanych rosyjskich intelektualistów, znanych z obecności w sieci.
W zeszłym tygodniu media internetowe przestraszyły swoich
czytelników, ostrzegając iż na zbliżającym się posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa
prezydent Władimir Putin omówi z jego
uczestnikami możliwości odłączenia, w sytuacjach nadzwyczajnych, od sieci
globalnej rosyjskiego segmentu Internetu. W poniedziałek rzecznik prasowy
Putina, Dmitrij Pieskow oświadczył, iż jak na razie prezydent nie poruszał tego
tematu w dyskusjach ze stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa. Jednak kwestia,
która przed dwoma dniami tak bardzo zaniepokoiła Runet pozostaje aktualna. Na szereg
pytań wciąż nie znamy odpowiedzi.
Colta.ru zadała je kilku szanowanym i cenionym przez nas
osobom.
1. Kiedy twoim zdaniem mogą nas odłączyć od globalnego
Internetu?
2. Co zrobisz sam, jeśli to się wydarzy?
Aleksander Baunow, filozof, dziennikarz:
Mogą, kiedy zechcą. Oczywiście gazety burżuazyjne nas
skrytykują, a inwestorzy zareagują nerwowo. Jednak trzeba to zrozumieć, iż w
oczach Zachodu należymy już do grupy państw z reżimem autorytarnym. Od reżimów
totalitarnych wymaga się z grubsza biorąc dwóch rzeczy: by nie lazły poza
granice własnego kraju (właśnie naruszyliśmy te zasadę, dlatego podniósł się
taki szum) i nie likwidowały kapitalizmu. Chodzi o to, by nie zrywać światowych
więzi w gospodarce, by dalej sprzedawać i kupować. I to, czy w tych krajach
jest Twitter i Facebook, w sytuacji wolnej od okoliczności nadzwyczajnych, nie
budzi zaniepokojenia świata zewnętrznego. W Chinach nie ma, w Wietnamie nie ma,
za to inwestycje płyną wartkim strumieniem, nie można opędzić się od turystów.
I tylko wówczas, gdy zaczynają się jakieś niepokoje, świat sobie przypomina:
tam przecież nie ma normalnego Internetu.
Inna sprawa, iż we współczesnym świecie bez Internetu nie ma
także i kapitalizmu. Dlatego nie wyłączają go i w krajach rządzonych przez
reżimy autorytarne.
Zupełnie bez Internetu obchodzi się Korea Północna, jest on
tam dostępnych w pomieszczeniach specjalnych, niczym kopiarki Xerox w ZSRR.
Internet bywa także w Korei dostępny nielegalnie, dostarczany przez chińskich
operatorów komórkowych, tam dokąd dociera ich sygnał.
Wszędzie indziej Internet jest. Blokowane są oddzielne
strony internetowe. Uniemożliwia się całkowicie, lub modyfikuje działanie
niektórych wyszukiwarek. Internet w Chinach wiąże ze światowym cienka nitka.
Jednak wiąże. Jeśli bowiem Internet jest potrzebny współczesnemu kapitalizmowi,
nawet autorytarnemu kapitalizmowi, to nie będzie się go odłączać. Będzie się z
niego korzystać, choć po zastosowaniu pewnych korekt, wystarczy przenieść
serwery, albo zaprogramować w wyszukiwarkach takie zmiany, by dostarczane przez
nie odpowiedzi były odpowiednie. W dniach wzrostu napięcia i niepokoju będą
wyłączane szczególnie niebezpieczne witryny, szybkość sieci będzie redukowana.
Widziałem w Iranie, jak się to robi w dniu wyborów.
W Syrii i w Chinach Internet światowy ładuje się szczególnie
powoli, jeśli jego zawartość jest podejrzana. Z drugiej strony, nawet w takich
miejscach jak Syria i Iran, widziałem, jak przy pomocy nieskomplikowanych programów
maskujących ludzie korzystali z Facebooka. To samo w Chinach i Wietnamie. Więc myślę,
że i u nas będzie podobnie, jeśli tylko Internet zostanie odłączony na chińską
modłę. Jeśli odłączą w stylu północnokoreańskim – wybiorę się dokądś w dłuższą
delegację twórczą. Tak, czy inaczej taki kraj zbyt długo nie przetrwa.
Leonid Berszydski, dziennikarz, politolog:
Nie mam żadnych wątpliwości, iż w naszym kraju można zrobić
dowolne świństwo w dowolnej chwili i bez uprzedzenia. I już na wszelki wypadek
podjąłem odpowiednie kroki, przeniosłem się do Berlina. Moim zdaniem,
praktykowanie zawodu dziennikarza nie jest dziś w Rosji możliwe. Główną
przyczyną tego stanu rzeczy jest szereg nowo przyjętych przepisów i stale obecna
w naszym życiu groźba wyłączenia, lub filtrowania Internetu. Jeśli się chcę
dalej uprawiać ten zawód, to jedyną możliwość stwarza wyjazd do innego kraju.
Anton Dolin, krytyk filmowy:
1. Internet można wyłączyć w dowolnej chwili, gdy tak
zadecyduje „naczalstwo”.
2. Czytać więcej książek.
Pawieł Własow-Moduliasz, przedsiębiorca internetowy:
1. Do wyłączenia Internetu może dojść tylko na wypadek
wojny. W inne scenariusze nie wierzę. No i może do tego dojść, jeśli do władzy
dojdzie ktoś jeszcze bardziej radykalny od Putina i upodobni Rosję do Korei
Północnej.
2. Jeśli dojdzie do urzeczywistnienia któregokolwiek z wyżej
wymienionych wariantów, to strata dostępu do światowego Internetu, okaże się daleko
nie najważniejszym z problemów z jakimi się zetkniemy. Wówczas trzeba będzie
przede wszystkim zająć się bezpieczeństwem własnej rodziny.
Tak zwana wspólnota międzynarodowa nie wybaczy Rosji nie
uzgodnionego przyłączenia Krymu, możemy więc spodziewać wszystkiego, nawet
wojny pomiędzy mocarstwami jądrowymi. Odłączenie od globalnego Internetu też
jest możliwe, choć moim zdaniem nie bardzo prawdopodobne. Ale umacnianie roli
państwa i jego zwolenników w Internecie będzie miało z pewnością swoją
kontynuację.
Iwan Zasurski, wydawca publikacji internetowych, szef katedry
nowych mediów i teorii komunikacji na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu
Moskiewskiego:
1. Najpewniej nie odłączą nigdy, ale mogą próbować.
2. Będę kończył swoją habilitację.
Askold Iwanczik, historyk, członek korespondent Akademii Nauk:
1. Mam nadzieję, że nigdy. Taka decyzja nosiłaby charakter
samobójczy. Oznaczałaby ona cofnięcie się do poziomu rozwoju sprzed lat
dwudziestu, likwidację nadziei na rozwój gospodarki i nauki, we współczesnym świecie
mają one charakter globalny. Nie ma co mówić o stratach społecznych. Mielibyśmy
do czynienia z sytuacją podobną, gdyby wyłączono prąd. Do tej pory, nie
wyglądało na to, by nasze władze miały skłonności samobójcze, choć niektóre ich
decyzje sprawiają wrażenie nie całkiem przemyślanych. Jeśli jednak rzecz
pójdzie, nie o całkowitym odłączeniu, a o częściowych ograniczeniach, podobnych
do istniejących w Chinach, Iranie, Turcji, niektórych innych krajach, to jak
wiadomo, łatwo dać sobie z nimi radę. W takim wypadku, trudno będzie mówić, byśmy
stali się ofiarami jakiejś radykalnej zmiany sytuacji.
2. Mam nadzieję, że tego rodzaju decyzję jednak nie zostaną
podjęte. Tak, czy inaczej moja działalność zawodowa bez dostępu do Internetu
nie będzie możliwa.
German Klimienko, szef spółki LIveInternet:
1. Nigdy do tego nie dojdzie, czeka nas nie odłączenie, a
filtracja, w wydaniu podobnym do chińskiego.
2. Będę się cieszyć i szykować do wzrostu kapitalizacji
spółki. No i nawiążę z synem pełnowartościowe kontakty za pośrednictwem „WKontaktie”.
Siergiej Newski, kompozytor:
1. Nie wydaje mi się, iż jest to możliwe z technicznego
punktu widzenia. Do tego Runet jest zbytnio zdecentralizowany i jednocześnie
zintegrowany z siecią światową. Tak samo podczas próby przewrotu w 1991 roku,
nie udało się wyłączyć radiostacji „Swoboda” i „Echo Moskwy”, czy zablokować
połączeń telefonicznych i faksowych w różnych czasopismach opozycyjnych.
Nadzwyczajne wyłączenie Internetu na polecenie wydane przez telefon zdarzyło
się jedynie w dwóch krajach: w Egipcie pod rządami Mubaraka i w Libii za Kadafiego,
podczas „arabskiej wiosny”. Mam nadzieję, iż członkowie Rady Bezpieczeństwa
pamiętają, czym to się to skończyło dla obu tych przywódców.
2. To będzie dla mnie oznaczało koniec reżimu. Trzeba będzie
się zatroszczyć o bezpieczeństwo rodziny. Można będzie z zainteresowaniem
obserwować rozwój wydarzeń.
Anton Nosik, bloger, dziennikarz:
1. Jakiekolwiek prognozy dotyczące terminów to zadanie w
najwyższym stopniu niewdzięczne, zwłaszcza wówczas, gdy mamy do czynienia z
decyzjami podejmowanymi przez jednego, w znacznym stopniu nieprzewidywalnego
człowieka. Może się to zdarzyć dziś, za miesiąc, za rok, lub nigdy.
2. Jeśli idzie o mnie osobiście, to jeśli do tego dojdzie,
zajmę się poszukiwaniem alternatywnych sposobów dostępu do sieci.
Jurij Saprykin, dziennikarz:
1. To się może wydarzyć w dowolnym momencie, jeśli dojdzie
do eskalacji konfliktu z Zachodem. Zwłaszcza w sytuacji, gdy po nałożeniu kolejnych
sankcji, zostaną wprowadzone kontrsankcje i trzeba będzie zrobić coś jeszcze, a
sposobów, by zakazać coś bezboleśnie już nie będzie.
2. Będę chodził wcześniej spać.
Jelena Fanajłowa, poetka:
1. To jest niemożliwe. Mamy do czynienia ze straszeniem
obywateli. Cały biznes opiera się związkach w sieci. Nie znam się na tym, czy można
oddzielnie powyłączać sektory prywatne Internetu. Prawdopodobnie tak, Facebook
i temu podobne.
2. Przypomnę sobie, jak korzystać z telefonu, telegrafu,
poczty, dworców i mostów.
Przygotowała Julia Ryżenko
Materiał ukazał się na lamach portalu colta.ru:
http://www.colta.ru/articles/specials/4732
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz