Od wielu miesięcy rosyjska polityka toczy się w cieniu
kryzysu ukraińskiego. Jednak nie należy tracić z pola widzenia jej „nie ukraińskich”
wydarzeń. We wrześniu w 29 rosyjskich regionach odbędą się wybory gubernatora, Moskwa
wybierze swoją radę miejską. Wybory stołeczne zostaną przeprowadzone w 45
okręgach jednomandatowych. Opozycja dostrzegła w tym swoją szansę. Władze
ogłosiły pełną mobilizację. Ilja Karpiuk, publicysta portalu polit.ru,
zastanawia się, czego można spodziewać się po moskiewskiej elekcji.
Autor: Ilja Karpiuk
Najbliższy jednolity dzień glosowania zaplanowano na 14
września 2014 roku - w 29 rosyjskich regionach zaplanowano wybory gubernatora,
w trzech innych wyboru kandydata na to stanowiska dokonają miejscowe
zgromadzenia ustawodawcze.
Jednak wybory w jednym z regionów, do moskiewskiej dumy
miejskiej, budzą znacznie większe zainteresowanie od zdecydowanej większości
pozostałych kampanii wyborczych. Wynika to nie tylko ze znaczenia Moskwy w życiu
politycznym kraju. Równie intrygujący jest ich przyszły wynik, na razie nikt
nie jest w stanie go przewidzieć.
Moskiewska Rada Miejska mieści się w centrum na ulicy Pietrowka 22. Na wrześniowych wyborach jej skład zostanie powiększony z 35 do 45 radnych. |
Tym razem wybory moskiewskie odbędą się w systemie
większościowym. Nie będzie żadnych list partyjnych, w ramach wyborów zostanie
przeprowadzonych 45 oddzielnych kampanii. Doświadczenie innych państw formujących
swoje parlamenty w oparciu o podobny system pokazuje, iż jest to droga do
dwupartyjności – i rzeczywiście, osiągnięcie zwycięstwa w oddzielnym okręgu
jest trudniejsze, niż zebranie 5% głosów spośród ogólnej liczby wyborców.
Metoda większościowa często bywa stosowana przez rządy, po to by zapobiec
przejęciu władzy przez opozycję – zakładając, iż socjalistom nigdy nie uda się
zająć pierwszego miejsca w większości okręgów wyborczych, tak właśnie postąpił we
Francji general de Gaulle. Jednak 12 w lat po jego odejściu od władzy i ten
scenariusz stal się rzeczywistością.
Systemy partyjne budowane są przez dziesięciolecia, wyborcy
rzadko wybiegają myślą w tak odległą przyszłość. O wiele bardziej interesujące
wydają się intrygi towarzyszące bieżącej kampanii wyborczej. Obecnie, w gronie
35 członków moskiewskiej rady miejskiej jest 32 przedstawicieli partii „Jedna
Rosja”. Wydaje się to okrutnie niesprawiedliwe, zwłaszcza jeśli wziąć pod
uwagę, iż przywódca partii Władimir Putin zdobył w 2012 roku mniej, niż połowę
głosów oddanych przez stołecznych wyborców, zaś merowi Moskwy Siergiejowi
Sobianinowi, zgłoszonemu w wyborach głowy miasta formalnie jako kandydat
niezależny, będącemu jednak w rzeczywistości jednym z liderów „Jednej Rosji”
tylko z wielkim trudem udało się zapobiec konieczności przeprowadzenia drugiej
tury glosowania.
Taki właśnie stosunek mieszkańców Moskwy do rządzącej partii
skłonił władze miasta do wybrania nowego sposobu formowania lokalnego parlamentu.
Obawiając się, iż głosowanie na listy partyjne mogłoby przynieść „Jednej Rosji”
kiepski rezultat, postanowiono z niego zrezygnować. W najbliższych wyborach
wszyscy deputowani, ich liczbę zgodnie z nowa ustawą federalna zwiększono do
czterdziestu pięciu, muszą odnieść zwycięstwo w jednomandatowych okręgach
wyborczych.
Z jednej strony, ta decyzja, pozwoli merii zapewne na sto
procent zachować kontrolę nad zgromadzeniem ustawodawczym. Wystarczy, by udało się
wprowadzić do legislatury 23 deputowanych gotowych do wspierania propozycji
zgłaszanych przez administrację. Z drugiej strony, wybory jednomandatowe, jak żadne inne, cechuje
szczególna konkurencyjność. Tak więc od kandydatów reprezentujących opozycję,
zwłaszcza tych, którzy szczerze pragną znaleźć się w Dumie Miejskiej, można
spodziewać się, iż przeprowadzą ostrą, atrakcyjną, interesującą oraz godną
zapamiętania kampanię. Tylko w taki sposób można będzie zdobyć głosy
mieszkańców. To zadanie tym trudniejsze, iż frekwencja nie będzie zbyt wysoka,
taka jest specyfika wyborów lokalnych. Dzięki wyborom większościowym przed
naszymi oczami rozegra się prawdziwie intrygująca gra.
Intryga pierwsza: kandydaci z ramienia „Jednej Rosji”.
Geografia wyborcza Moskwy jest zdumiewająco stabilna. Te
same dzielnice głosowały za Partię „Demokratyczny Wybór Rosji” w 1993 roku i za
Nawalnego w 2013. Można też bez ryzyka popełnienia błędu powiedzieć, iż
kandydaci partii rządzącej mogą nie obawiać się większych problemów na północy,
wschodzie, południowym wschodzie i południu miasta. Mieszkańcy tych dzielnic
cechuje konserwatyzm, zazwyczaj opowiadają się po stronie obozu władzy,
wybierają stabilność, nie opozycję, lub
reformatorów.
Opozycja z kolei, ma największe szanse w dzielnicach
ciągnących się jednym pasem od północnego zachodu miasta przez śródmieście ku
południu. Nie myślcie, iż tylko Arbat gotów jest popierać krytyków władzy; na
wszystkich, choć trochę uczciwych, wyborach liberałowie wygrywają wzdłuż
Leningradki i Leninskiego Prospektu.
To dlatego partia władzy zachować szczególną staranność,
wybierając swoich kandydatów w tych okręgach. Jeśli założyć, iż „Platforma
Obywatelska - Moja Moskwa” została wymyślona jako projekt sztabu wyborczego merii,
to jej kandydaci mogą mieć problemy. W planowanych na weekend „primaries” (prawyborach)
wystawiono sporą liczbę nauczycieli i lekarzy, ludzie chętnie na nich głosują,
ale kandydaci ci nie potrafią prowadzić mniej lub bardziej efektywnej kampanii wyborczej,
niechętnie też w niej uczestniczą.
W niektórych okręgach obserwujemy z resztą interesującą
sytuację. Istnieje na przykład spore prawdopodobieństwo, iż w okręgu numer 44
(Taganka, Zamoskworieczije, Jakimanka, Twerski) zwycięzcą prawyborów zostanie Aleksander
Szumski i to jego „jedna Rosja” zgłosi jako kandydata we wrześniowych wyborach.
Jego plakatami jest obecnie obwieszone całe centrum miasta. To oznacza, iż sztab
Szumskiego dysponuje ogromnymi finansowymi i administracyjnymi możliwościami.
Kandydat partii rządzącej
Fałszowanie wyborow w Moskwie robi się coraz trudniejsze. W każdej komisji wyborczej można znaleźć niezależnych od władzy członków pilnujących uczciwego liczenia głosów. |
Aleksander Szumski jest formalnie kandydatem niezależnym.
Stoi on na czele organizacji „Korkom Ulicznym Nie”, jego program przede wszystkim
skupia się na problemach transportowych. Szumski obiecuje stworzenie nowych
miejsc parkingowych, ograniczenie liczby wywożonych samochodów, lepszą
organizację pracy sygnalizacji świetlnej. Znaczna część mieszkańców Dzielnicy
Twerskiej odda zapewne glosy na Szumskiego, zdobędzie on większe poparcie niż
reprezentująca dzielnicę do tej pory Inna Swiatienko. Jej najważniejszy
postulat to stosowanie przepisów o walce z ekstremizmem dla karanie blogerów, za
zadawanie pytań dotyczących kwestii finansowania Krymu.
Nawet w wypadku, gdyby prorządowi zwycięzcy „primaries”
poszli na wybory nie jako przedstawiciele „Jednej Rosji” – w tej sytuacji dla
zgłoszenia kandydatury, będą musieli zebrać odpowiednią liczbę podpisów – to trudno
uznać ich za kandydatów prawdziwie niezależnych. By zarejestrować kandydata
niezależnego, zgodnie z obowiązującymi przepisami, w okręgu o ludności ponad
200 tys. należy zebrać 5 tysięcy podpisów.
Innymi słowami, potrzebny jest podpis co czterdziestego mieszkańca, na ich
zbiórkę przeznaczono niewiele czasu. Jest to zadanie wyjątkowo trudne i, by było
możliwe do zrealizowania, niezbędny jest wielki budżet i życzliwa wobec
kandydata komisja wyborcza.
Intryga druga: kandydaci opozycyjni
Niewielkie prawdopodobieństwo, iż kandydatom uda się zebrać
podpisy wyborców na czas, pozwala podejrzewać, iż większość tych , który zgłoszą
się sami, tak czy inaczej, będzie powiązana z merią. To oznacza, iż ta ścieżka
rejestracji jest praktycznie zamknięta dla kandydatów prawdziwie niezależnych. Jedyny
sposób, dostępny dla opozycjonistów, by wziąć udział w wyborach, polega więc na
zdobyciu rekomendacji jednej z oficjalnie zarejestrowanych partii. Tylko one
mają prawo zgłaszania kandydatów bez zbierania podpisów. Oprócz czterech partii
obecnych w parlamencie, „Jednej Rosji”, Partii Komunistycznej, Sprawiedliwej
Rosji LDPR (partia Żyrinowskiego), dzięki temu, iż w ostatnich wyborach zdobyło
ponad 3% głosów takie prawo posiada także „Jabłoko”.
Partii „Jabłoko” zależy przede wszystkim na zgłoszeniu własnych
członków jako kandydatów, zwłaszcza w okręgach życzliwych dla opozycji: w
centrum, na południowym zachodzie i na północny zachodzie. Z drugiej strony,
nie ulega wątpliwości, iż „Jabłoko” nie ma odpowiednich zasobów, by przeprowadzić
pełnowartościową kampanię we wszystkich okręgach. Partia wiec złożyła deklarację,
iż będzie budować koalicję, i że zaprasza swoich sojuszników do udziału w
wyborach.
Jednym z polityków gotowych koalicji z „Jabłokiem” jest
Maksim Kac, obecnie deputowany w radzie dzielnicy Szczukino, a także szef
fundacji „Projekty miejskie”. Kac poprosił, by wystawiono go w okręgu numer 45,
w nim znajdują się takie dzielnice jak Mieszczańska, Krasnosielska, Basmanna
oraz Sokolniki. Jest to niezły okręg, kandydat niezależny ma w nim szansę. Jego
przeciwnikiem ze strony „Jednej Rosji” będzie prawdopodobnie pełniący obecnie
funkcję stołecznego radnego Kiriłł Szitow. To będzie nie łatwy rywal.
Ostatecznie, kto będzie reprezentował partię, a kto będzie musiał
zbierać podpisy zadecyduje konferencja „Jabłoka”. Odbędzie się ona za tydzień,
tak więc decyzja zostanie podjęta w najbliższej przyszłości.
Intryga trzecia: temat wiodący kampanii wyborczej.
Zazwyczaj każde wybory mają swój temat wiodący. Zwykle
definiują go przywódcy, lub wynika on z istniejących okoliczności. Na razie, trudno
jednak mówić o jakimś głównym motywie zbliżających się wyborów do moskiewskiej
dumy miejskiej.
Kandydaci niezależni akcentują potrzebę rozwijania różnych
form samorządu lokalnego. Podkreślają potrzebę przestrzegania zasady rozdziału władzy
– te tematy poruszane są w Deklaracji „Jabłoka”. Wszyscy kandydaci zgłoszeni przez
partię muszą ją zaaprobować.
W Moskwie nie da się zignorować kwestii związanych z
transportem. W ostatnim okresie szef stołecznego departamentu transportu Maksim
Liskutow stale zwraca na siebie uwagę –a to wprowadza w centrum opłaty
parkingowe, wytycza na jezdniach wydzielone pasy ruchu, a to podejmuje próbę usunięcia
trolejbusów z centrum miasta. Kandydaci także nie uciekną od tej problematyki,
praca transportu miejskiego pozostawia wiele do życzenia, do tej pory nie udało
się rozwiązać problemu korków na drogach, koszty utrzymania samochodu stale
rosną, budowa nowych dróg prowadzona jest w żółwim tempie.
Wybory oczywiście stwarzają wyjątkową okazję do
przedyskutowania z mieszkańcami stojących przed miastem problemów. Czy należy rozwijać
sieć tramwajów, czy potrzebne są w Moskwie nowe tunele, ile powinny wynosić opłaty
parkingowe w centrum miasta, jak surowo należy karać za naruszenie
obowiązujących przepisów? –z jednej strony odpowiedź na te pytania znana jest
od dawna, specjaliści przeprowadzili odpowiednie analizy, z drugiej nie da się
ruszyć miejsca bez zdobycia aprobaty społecznej dla proponowanych rozwiązań.
Intryga czwarta: jak przebiegną same wybory?
W tej sprawie trudno mieć wątpliwości – głosowanie w Moskwie
odbędzie się przy otwartej kurtynie. Rzecz jasna pod adresem organizatorów „primaries”
kierowane są podejrzenia –na prawyborach zbierane są dane osobiste ułatwiające później
postawienie krzyżyka na karcie wyborczej w odpowiednim miejscu. Ale obecnie,
niemal w każdej rejonowej komisji wyborczej działającej na terenie Moskwy
pracują niezależni członkowie, dysponują oni możliwościami by zapobiec naruszeniu
prawa. Niemal połowa przewodniczących i sekretarzy komisji, to nowicjusze, ich
doświadczenie ogranicza się do pracy na przeprowadzonych ostatnio wyborach
mera.
Maksym Kac, opozycyjny radny dzielnicy Szczukino, weźmie udział w wyborach w koalicji z partią "Jabłoko" |
Inna sprawa – to wpływy i możliwości stołecznej administracji
i to jak będą wykorzystywane w czasie kampanii wyborczej. Wspomnieliśmy już o możliwym
przymykaniu oczu na niezgodne z przepisami listy z podpisami. Wszędzie w Rosji
kandydaci reprezentujący obóz władzy mają kolosalną przewagę w przestrzeni
informacyjnej, to przede wszystkim dla nich pracują państwowe środki masowego
przekazu. W czasie wyborów w 2013 roku, we wszystkich stacjach metra rozdawano bezpłatne
egzemplarze gazety „Wieczierniaja Moskwa”, nie publikowano w niej materiałów czysto
agitacyjnych, za to szeroko informowane o codziennej pracy Siergieja Sobianina
na stanowisku mera.
Tak więc nie tylko manipulowanie w dniu głosowania będzie czymś
nieoczekiwanym. Dziwniejszy byłby brak aktywności ze strony gigantycznego
holdingu medialnego będącego własnością moskiewskiej administracji. Wszyscy niezależni
kandydaci rozumieją dobrze, iż by pokonać przeciwników powinni nie tylko zaprezentować
bardziej atrakcyjną osobowość, charyzmę, muszą także zaleźć sposób na
przekazanie wyborcom własnego programu i punktu widzenia.
Wreszcie największa intryga tych wyborów – co skłoni moskiewskich
wyborców, by w dzień wolny od pracy wybrać się do lokali wyborczych. Jeśli
mieszkańcom Moskwy, uda się wybrać do miejskiego parlamentu pewną ilość
niezależnych kandydatów, będzie to nie tylko najlepszy dowód na to, iż wybory zasługiwały
na zainteresowanie. Pojawi się także nadzieja, iż moskiewska rada zajmie się wreszcie
na prawdę ważnymi sprawami. Na razie jest to tylko maszynka do zatwierdzania
inicjatyw władzy.
Oryginalny tekst został opublikowany na portalu polit.ru.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz