środa, 19 lutego 2014

Rewolucjoniści na Majdanie.

Jeszcze przed obecnym zaostrzeniem sytuacji w Kijowie Olga Musafirowa, dziennikarka opozycyjnej, moskiewskiej „Nowej Gaziety” przeprowadziła wywiad z Dmitro Jaroszem, liderem szczególnie aktywnej w ostatnich wydarzeniach na Ukrainie, radykalnej organizacji „Prawy Sektor”.  

 

Ukrainie potrzebna jest rewolucyjna przebudowa systemu sprawowania władzy – uważa Jarosz. Presja Rosji ustanie, gdy i w niej samej dojdzie do przekształceń rewolucyjnych i uda się obalić tyranię. 

 

„Media w Rosji” publikują obszerne fragmenty wywiadu opublikowanego w „Nowej Gazietie”  w dniu 17 lutego.


Prowodnyk


Olga Musafirowa:
Jak Pana przedstawić czytelnikom „Nowej Gaziety”?

Dmitro Jarosz:
Dmitro Jarosz (ur. 1971) , prowodnyk organizacji "Prawy Sektor" dążącej
do rewolucyjnej  rekonstrukcji systemu sprawowania władzy na Ukrainie. 

Jestem „prowodnykiem” (komendantem – redakcja) ogólnoukraińskiej organizacji „Tryzub” imienia Stiepana Bandery. Większą część życia poświęciłem właśnie „Tryzubowi”. Urodziłem się w 1971 roku w Dnieprodzierżyńsku, w obwodzie dniepropietrowskim. Pracowałem w kombinacie metalurgicznym, służyłem w armii radzieckiej. Zajmowałem się działalnością społeczno-polityczną w takich organizacjach jak „Ruch Narodowy”, „Ukraiński Związek Helsiński”. Jestem z wykształcenia filologiem, w 2001 roku ukończyłem uniwersytet pedagogiczny w Drohobyczu, w obwodzie iwano-frankowskim.

Olga Musafirowa:
- Był Pan także wykładowcą?

Dmitro Jarosz:
- Nie (z uśmiechem), nie pracowałem jako wykładowca. Ale wygłosiłem setki wykładów na obozach przygotowawczych, więc zostałem i pedagogiem.

Olga Musafirowa:
- Chcę zapytać o moskiewski fragment pańskiej biografii.

Dmitro Jarosz:
- EEEE…. To lipa, fejk. W moim życiu nie było żadnego moskiewskiego okresu. Ja już dałem znać kolegom, żeby nie rozpowszechniali tej głupoty.

Od redakcji:
Na oficjalnej stronie lidera „Prawego Sektoru” na Facebooku, pewien Siergiej Nazarewicz, zamieścił pełne zachwytu wspomnienie o przyjacielu z czasów młodości. Moskwa, 1989 rok, Ukraiński Klub Kulturologiczny „Sławutycz”  już wtedy irytował swoim ostrożnym stanowiskiem co bardziej radykalnie nastrojonych rodaków, wśród nich Jarosza i Nazarewicza. To oni w ramach klubu tworzą komórkę o nazwie „Szalionyj Ruch” („Wściekły ruch”).

Kolejne zebranie. Wielka sala. Świąteczna atmosfera. Wystąpienie konsula Ukraińskiej SSR. Wystąpienie Tarasa Sipienko o Księdze Wełesowej (tak – red.. W pewnym momencie na scenę wchodzi Dmitro Jarosz. I wypowiadając słowa: jestem teraz obywatelem niepodległej Ukrainy pokazuje swój radziecki paszport, po czym wyrywa z niego strony zadrukowane po rosyjsku i podpala je. Na ten widok tolerancyjnym „sowieciarzom” „Sławutycza” opadła szczęka.

Olga Musafirowa:
- Tak więc w czasach radzieckich nie było pana w Moskwie i nie spalił pan paszportu?

Dmitro Jarosz:
- Jakoś tam bywałem. Brałem udział w głodówce związanej z ekologią. Uczestniczyłem w pikiecie na Arbacie, spoktałem znanych dysydentów ukraińskich, Łukjanienko, Chmarę. Ale żeby palić…. Sam się zdziwiłem, kiedy to przeczytałem.

Prawy Sektor


Olga Musafirowa:
Jak powstała organizacja, jakie macie zamiary, kto was finansuje, jak jest wasze miejsce na mapie politycznej kraju?

Dmitro Jarosz:
Oficjalna strona interenetowa "Tryzuba"
„Prawy Sektor” powstał w listopadzie zeszłego roku. Inicjatorem był „Tryzub” imienia Stepana Bandery. Dołączyli do nas nasi bracia z UNA-UNSO, „Patriotów Ukrainy” „Zgromadzenia socjal-narodowego”, a także różnych struktur regionalnych, na przykład z „Karpackiej Sieci”. Dołączył także „Biały młot z Kijowa”.

Olga Musafirowa:
To ci, którzy atakowali nielegalne salony gier hazardowych i apteki, w których sprzedawano narkotyki?

Dmitro Jarosz:
- Tak, tak. Powstała platforma dla młodych obywateli przejętych duchem rewolucyjnym. Po raz pierwszy daliśmy o sobie znać, kiedy zezwierzęcony Berkut rozpędził studentów nocą 30 listopada. To był ich chrzest bojowy. Przykryli sobą ludzi, umożliwili pobitym ukrycie się w Michajłowskim Chramie. Także wtedy sformowaliśmy pierwsze sotnie „Samoobrony Majdanu”.  Chłopaki zademonstrowali prawdziwe męstwo podczas próby szturmu miasteczka namiotowego 11 grudnia. Najważniejszy moment w naszej działalności do tej pory – to rzecz jasna wydarzenia na ulicy Hruszewskiego. Przekształciliśmy się w ogólnoukraiński ruch rewolucyjny. Nasze struktury pojawiły się w regionach. Zgłasza się do nas masa ludzi, gotowych wesprzeć nas finansowo, jestem tym wzruszony. Ludzie przynoszą setki tysięcy hrywien, przyjmuje je nasza komendantura. Mamy precyzyjnie określony cel: to obalenie obecnie istniejącego reżimu, pełne przeformatowanie rzeczywistości, zbudowanie nowego jakościowo systemu  sprawowania władzy.

Olga Musafirowa:
- Jesteście zwolennikami państwa narodowego?

Dmitro Jarosz:
- To oczywiste. Chcemy budować państwo dla narodu ukraińskiego, w którym będą przestrzegane prawa i wolność każdego obywatela.

Olga Musafirowa:
- Ma pan na myśli „Naród polityczny”, marzenie byłego prezydenta Wiktora Juszczenki?

Dmitro Jarosz:
- Wie Pani co, ja nie lubię fałszywych określeń. Rodowity naród na Ukrainie to Ukraińcy, jesteśmy w niej gospodarzami, nie mamy innego kraju, tak jak nie mają go Francuzi, czy Niemcy. Ale obca jest nam ksenofobia. Także dla mniejszości narodowych chcemy stworzyć odpowiednie warunki. Choć chcę podkreślić, tylko dla tych, którzy szanują naszą ziemię. Tę propozycje sformułował jeszcze Stepan Bandera: pierwsza kategoria – to nasi współbracia, ci którzy razem z Ukraińcami walczą o nasze narodowe interesy. Kategoria druga, to ludzie wobec nas tolerancyjni, my także wobec nich zachowujemy tolerancję, to naturalne, nie zwracając uwagi na ich narodowość. I jest kategoria trzecia – to ci, którzy do naszego prawa odnoszą się wrogo. My ich także będziemy traktować jak wrogów. Podkreślam to w każdej rozmowie z dziennikarzami, takiego rodzaju porządki obowiązują w każdym cywilizowanym państwie. Ale Ukraina przypomina dziś państwo „niczyje”. Przecież nasze kryminalno-oligarchiczne grupy nie pełnią roli gospodarza kraju.

Olga Musafirowa:
- Ale władzę dziś się zdobywa nie w rezultacie ulicznych walk, ale poprzez wybory?

Dmitro Jarosz:
- Dziś ważne jest zwycięstwo procesu rewolucyjnego. Dziś nie pozwalają nam posuwać się do przodu pokojowymi metodami, także z powodu presji z zagranicy. Ryzyko zaostrzenia się konfliktu na Ukrainie pozostaje bardzo wysokie, istnieje także wielkie niebezpieczeństwo, iż będą stosowane prowokacje, włączając w to akty terrorystyczne. Po zwycięstwie będziemy mogli mówić o udziale „Prawego sektoru” w życiu politycznym, w tej, lub w innej formie. Na przykład w wyborach.

Olga Musafirowa:
- Działacie w stolicy. W jaki sposób docieracie do regionów?

Dmitro Jarosz:
- Rośniemy jak grzyby po deszczu. I nie tylko na zachodzie kraju, także w Doniecku, Ługańsku, na Krymie. „Ultrasi” masowo wstępują w szeregi nacjonalistów. Nie jesteśmy na razie w stanie kontrolować tego procesu na sto procent.

To wszystko dzieje się żywiołowo, ludzie do nas telefonują, kontaktują się przez sieci społecznościowe. Zapraszamy ich do Kijowa, przyglądamy się, sprawdzamy z kim mamy do czynienia, czy szanują te same zasady, co my. Za kilka tygodni będziemy wiedzieli jak wygląda nasza mapa w całej Ukrainie. Także na poziomie poszczególnych rejonów. Ale chcę powiedzieć, że powstają także lipne, fałszywe komórki.

Mamy już dość…


Olga Musafirowa:
- Co przeszkadza połączeniu się „Prawego sektora” ze „Swobodą”? Macie zamiar zostać ich grabarzami?

Dmitro Jarosz:
- Między partią obecną w parlamencie, a ruchem ogólnonarodowym istnieje wielka różnica. Nasze czysto ludzkie kontakty z członkami Swobody są bardzo dobre. Ale ich politycy są niekonsekwentni , takie są ich oświadczenia na Majdanie, ich działania na ulicy także podporządkowane są pewnym rygorom. Z tego punktu widzenia, nam przeciwnikom systemu jest łatwiej.

Olga Musafirowa:
- "Prawy Sektor” pojawił się na studenckim Euromajdanie. Skandowaliście „Dyskoteka – nie! Rewolucja – tak!” . Wtedy, kiedy Rusłana zaśpiewała „Czerwoną rutę” i poprosiła o włączenie latarek w telefonach komórkowych. I niekiedy krzyczeliście „Rusłanę na pal!” Milicja później twierdziła, iż to ją zaatakowano. Ludzie w maskach na twarzy zaczęli w nią rzucać metalowymi przedmiotami i płonącymi polanami.

Dmitro Jarosz:
- Kiedy wyposażony w tarcze i plastikowe pałki batalion Berkuta posuwa się do przodu, w oczywistym zamiarze, by bić jak najmocniej, kiedy protestujących okrążają wojska wewnętrzne  to zaczynasz rozumieć, oni tu przyszli, nie po to, by nas prosić o rozejście się, a po to by rozpędzić. To nie nasi komendanci pierwsi użyli siły, nie oni zaatakowali. A jeśli chodzi o Rusłanę… Wtedy odczuwaliśmy młodzieńczy zapał bojowy, nie byliśmy w stanie wszystkiego kontrolować, teraz nasze stosunki są doskonale.

Olga Musafirowa:
- Bitwa na Bankowej – także nie ponosicie za nią odpowiedzialność?

Dmitro Jarosz:
- To możliwe, iż jacyś oddzielni ludzie od nas brali w tym udział. Chociaż to jasne, iż w ten sposób nie da się wziąć administracji prezydenta, niczym Termopile. Tam dał o sobie znać nastrój sprawiedliwego gniewu ze strony ludu. Mamy już dość. Wystarczy ! Ale nasz cel strategiczny był inny, zależało nam na umocnieniu pozycji na Majdanie. I cel ten zrealizowaliśmy.

Olga Musafirowa:
- Niech Pan popatrzy. Nakręciłam ten film przy pomocy telefonu. Noc z 21 na 22 stycznia. Ulica Hruszewskiego. Ogień, kłęby dymu, koktajle Mołotowa, wystrzały Berkutu. W pobliżu restauracji „Suszija” szykuje się do wymarszu na barykady kolejny oddział „Prawego Sektoru”. Zasłonięte twarze, odpowiednie wyposażenie, ale to się rzuca w oczy, wśród wyruszających do walki są niepełnoletnie dziewczynki. Chronią je, ustawiają w drugim szeregu. Ale już za chwilę drobna postać z czarno-czerwoną flagą pojawia się na dachu kabiny spalonej ciężarówki Ural i zaczyna na  niej tańczyć.

Dmitro Jarosz:
W dniach 21 i 22 stycznia na ulicy Hruszewskiego doszło po raz pierwszy
podczas obecnych wydarzeń na Ukrainie do regularnych walk
protestujących z milicją.
 
- Spróbuj je przegnać. Mogliśmy z nich formować grupy sanitarne. Ale wtedy słyszymy… kim ty jesteś… ? Jakie masz prawo wydawać rozkazy? (śmieje się). Dziewczyny wywarły na mnie wielkie pozytywne wrażenie podczas tych wydarzeń. Chwała Boga, ani jedna nie została zraniona, nie odniosła kontuzji. Ale ich duch ! Niewielkiego wzrostu z młotkiem przyklejonym taśmą klejącą do nogi. Po jej oczach widać, iż gotowa jest walczyć z Berkutem do końca. Ukraińskie kobiety zawsze wyróżniały się bohaterstwem. Takich, jak one, nie ma na całym świecie.

Olga Musafirowa:
- Na stronie „Tryzuba” znaleźć można systemowy opis bojowych doświadczeń partyzantów czeczeńskich. To dla was podstawowy kanon….?

Dmitro Jarosz:
- W naszej walce stosujemy „narodowo-zdalną” metodologię, staramy się korzystać z najlepszych doświadczeń wszystkich narodów. Jeśli idzie o szkolenie młodych ludzi w wieku przedpoborowym – zajmowałem się tym ok. 20 lat – kampania czeczeńska jest bardzo ważna. Pragniesz pokoju – szykuj się do wojny i tak żeby zwyciężyć, tracąc jak najmniej krwi. W naszych szeregach są Ukraińcy walczący w Czeczenii z siłami federalnymi.

Olga Musafirowa:
- Ukraina i Rosja, Ukraina i Unia Europejska, Ukraina i USA. Jaki obraz świata wam odpowiada?

Dmitro Jarosz:
- Występujemy za dobrosąsiedzkie stosunki, nie walczymy z rosyjskim imperializmem jako takim. Ukraina jest samowystarczalna, niech nikt nie próbuje leźć w nasze sprawy. Wywierana na nas presja ustanie wtedy, kiedy także w Rosji dokona się rewolucyjna transformacja. W oddziałach „Prawego Sektora” i Rosjanie i Białorusini uczę się metod walki z tyranią.

Ukraina powinna stać się podmiotem, a nie przedmiotem geopolityki. Taki scenariusz jest możliwy, tylko wówczas, gdy silne państwo będzie rozkwitać. Umowę stowarzyszeniową z Unią trzeba podpisać, ona stwarza nam określone możliwości i buduje antyrosyjską barierę. Ale jesteśmy kategorycznie przeciw pełnemu członkostwu Ukrainy w Unii. Brukselski, biurokratyczny potwór narzuca narodom zbyt wiele negatywnych rzeczy. To polityka antychrześcijańska, tępienie tożsamości narodowych, niszczenie tradycyjnych wartości rodzinnych, i tak dalej.

USA odgrywają rolę światowego żandarma, NATO, blok zbudowany wokół USA miesza się do wszystkiego. Trzeba ograniczyć imperialistyczne wpływy Ameryki. Ale z Ameryką  jest łatwiej, niż z Rosją, w końcu znajduje się za oceanem.

Olga Musafirowa:
-A teraz porozmawiajmy o osobistych ambicjach Dmitro Jarosza w ukraińskiej polityce.

Dmitro Jarosz:
- Wolałbym pójść już na emeryturę. Mam troje dzieci, dopiero co urodził  się wnuk, a ja wciąż muszę tu sterczeć.


Jak Rosja odbiera kryzys na Ukrainie? Inne publikacje na blogu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz