Dziś już wiadomo, Aleksiej Nawalny, główny przeciwnik polityczny Władimira Putina przeżył próbę otrucia i z czasem prawdopodobnie powróci do polityki. W Rosji będzie czekać jego polityczne i instytucjonalne zaplecze: Fundacja Walki z Korupcją, regionalne sztaby Nawalnego, kanał Youtube Nawalny Live. Rewizje, aresztowania, konfiskata sprzętu i pieniędzy, wyroki, grzywny, nasyłanie agentów, putinowska Rosja robiła wszystko, by uniemożliwić działanie organizacji zbudowanej przez Nawalnego. Wołkow, Jarmysz, Sobol, Żdanow, Ałburow, najbliżsi współpracownicy Nawalnego opowiadają czym się zajmują, jak zbudowana jest ich organizacja i jaka jest ich motywacja do działania.
To zdjęcie obiegło świat. Pierwsze wyłożone przez Aleksieja Nawalnego w Instagramie po przebudzeniu ze śpiączki farmakologicznej w berlińskiej klinice Charite.
„Zapanowała martwa cisza” – tak współpracownicy Fundacji Walki z Korupcją zapamiętali ten dzień, kiedy otruto Aleksieja Nawalnego. Założyciel fundacji leży w szpitalu, „kucharz Putina” domaga się od Fundacji dziesiątków milionów rubli. Jak w takich warunkach kontynuują swoją robotę antykorupcyjni wojownicy?
- Przez dwa dni nie byłam w stanie niczego zmontować
– mówi montażystka FWK Aleksandra Dubrowska. To jej zlecono montaż filmu na
temat podróży Nawalnego do Nowosybirska. - Wszystkich nas opanował jakiś diabelski
nastrój.
Rano 20 sierpnia Aleksandrę obudziła mama, która zdążyła przeczytać
najświeższe wiadomości.
- Złe wiadomości docierają do mnie bardzo wolno. Długo
trwa faza, podczas której instynktownie
je odrzucam. – wspomina. Dopadło to wszystkich. Przyszliśmy do biura,
wymieniliśmy jakieś powitania, ale potem, chyba tak czuli to wszyscy, o czym tu
rozmawiać, jeśli nie ma o czym.
Film z Aleksiejem wesołym i żywym wypuścili wówczas, gdy leżał
on już w stanie śpiączki farmakologicznej w berlińskim szpitalu Charite.
Wszystko jak dawniej, tylko bez Aleksieja.
Tamtego dnia, to jest 20 sierpnia, dyrektor fundacji Iwan Żdanow
nie przyjechał do biura, od razu wyruszył na lotnisko.
- Trzy i pół godziny w samolocie do Omska były
wyjątkowo nieprzyjemne, żądnych nowych wiadomości, żadnej łączności, wszystko
pozostawało niejasne, lecisz i nie masz pojęcia, co zastaniesz na miejscu. Wylądowałem,
zalogowałem telefon, to był moment wielkiego napięcia. Potem w Omsku już nie
miałem ani chwili czasu na zbędne emocje.
Fundacja nie po raz pierwszy została bez swego szefa. Nawalnego
wiele razy zamykano w areszcie, na 15, 30, 50 dni. Przede wszystkim za
wykroczenia popełniane podczas demonstracji publicznych. Ale aresztanci miewają
widzenia, teraz po raz pierwszy Nawalny nie jest w stanie w żadnym stopniu
uczestniczyć w pracy fundacji, podejmować decyzji, czy udzielać rad.
- Porównanie z
aresztem domowym dla tej sytuacji nie będzie odpowiednie. –rzeczniczka Nawalnego,
Kira Jarmysz nawiązuje do wydarzeń z roku 2014, gdy Nawalnego przez 242 dni
obowiązywał zakaz kontaktów ze światem zewnętrznym. Wówczas toczyła się
wymierzona przeciw niemu i jego bratu Olegowi sprawa karna z zarzutami o
działanie na szkodę firmy „Yves Rochas”.
- Ale i wówczas istniała z Aleksiejem jakaś łączność,
przede wszystkim za pośrednictwem jego żony Julii. Pobyty w aresztach także
wyglądały inaczej, kiedy w nich siedział, codziennie odwiedzało go po kilka osób.
- W biurze fundacji pracujemy jak zwykle, po prostu brakuje
nam Aleksieja, jego pomysłów, co będziemy robić dalej. Nawalny - mówi Iwan Żdanow
– był twarzą wszystkich naszych przedsięwzięć. Sam jednak nie zajmował się
kwestami kadrowymi, czy bieżącym zarządzaniem, nie zawsze był nawet poinformowany
o wszystkich naszych śledztwach prowadzonych w regionach.
Nawalny uczestniczył przede wszystkim w działaniach antykorupcyjnych,
wiele czasu poświęcał na prowadzenie kanału Youtube. Sam pisał scenariusze, filmował,
montował w oparciu o materiały przygotowane przez nasz wydział śledczy.
- W pracy wydziału śledczego Nawalny odgrywał przede
wszystkim rolę stratega – wyjaśnia jeden ze śledczych fundacji Georgij Ałburow.
Decydował kim się zajmiemy, poszukując przypadków niejasnych dochodów i
nieproporcjonalnego do nich zbytku.
To na przykładek przypadek senatora Kliszasa, który w 2018
roku zgłosił cały pakiet ustaw ograniczających wolność słowa w Internecie. Jak
twierdzi Ałburow, Nawalny wówczas zadecydował, że fundacja poszuka
nieudokumentowanych dochodów senatora. Przygotowano raport zawierający
informacje o nieruchomościach Kliszasa w Rosji i w Szwajcarii, o posiadanym
przez niego nieudokumentowanym samochodzie Maybach, na który wystawiono masę
niepłaconych mandatów.
- Nawalny dobrze rozumie istotę biznesu. Wyczuwa, kto i z
kim może kręcić lody. Podpowiada nam kierunek, w którym powinniśmy iść.–
mówi Alburow. Ale jak dodaje, jemu
samemu tego rodzaju instrukcje nie są już potrzebne. Pracuję z Aleksiejem od
dziewięciu lat i dobrze orientuję się na czym mu zależy i jakie będzie jego
zdanie w różnych przypadkach. – Ałburow dołączył do Nawalnego, gdy ten w 2011
roku uruchomił projekt o nazwie „Rospił”.
Scenariusze pisze obecnie Kira Jarmysz, jest też autorem tematów
video. Wspiera ją kierowany przez Marię Piewczich Wydział Śledczy.
Do niedawna FWK nie ujawniała nazwiska Marii, ona sama
także stara się trzymać w cieniu. Jednak w ostatnich dniach, w związku z
zamachem na Nawalnego, zaczęło jej szukać Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Kontrolowane przez Kreml media zarzuciły jej współudział w wydarzeniach na
Syberii, pisano, iż razem z Aleksiejem tym samym samolotem leciała z Tomska.
FWK dementuje tę informację. Portalowi „Meduza” udało się
wyjaśnić, iż policja w ciągu minionego tygodnia nie kontaktowała się z
Piewczich, a także, iż bez problemu została przepuszczona przez rosyjską
granicę. Tak jak wcześniej, tak i teraz Maria nie komentuje w mediach
informacji na swój temat. Obecnie pracownicy kierowanego przez nią wydziału
zamierzają kontynuować rozpoczęte wcześniej śledztwa, jak tu się mówi „taśma
produkcyjna” będzie realizować stare historie. Ałburow to potwierdza, praca
będą prowadzone nadal, choć na razie bez Aleksieja.
Żółte kaczuszki w jeziorze.
Pomieszczenia w biurze Fundacji wykorzystywane dla rozmów i
dyskusji noszą nazwy „Jezioro” i „Sosny”, tak samo, jak kooperatywy właścicieli
dacz, do których swego czasu mogli wstąpić znaczniejsi urzędnicy petersburscy i
związani z nimi biznesmeni. FWK regularnie publikuje raporty na temat posiadanych
przez nich luksusowych nieruchomości. Sala konferencyjna „Jezioro” udekorowana
jest nawet portretami tych ludzi.
Na parapetach okiennych i stołach leżą małe żółte kaczuszki.
Często w prezencie otrzymują je pracownicy Fundacji. To dla upamiętnienia
raportu Fundacji zawierającego informację o „domku dla kaczuszki” znalezionym
na daczy ówczesnego premiera Dmirija Miedwiediewa.
Pracownicy z nosami utkwionymi w ekran notebooków rozsadzeni
są w biurze na pufach i kanapach ustawionych po sąsiedzku z białymi stołami.
Dla montażystów zakupiono najmodniejsze fotele dla graczy komputerowych, dzięki
nim łatwiej im wytrzymać wielogodzinne ślęczenie nad robotą. Na ścianie w
pokoju dla designerów zainstalowano tablicę z napisami: „Dość gapienia się w
stół, zabierajcie się za pisanie briefu” i „Nie znam eleganckiego wyrażenia dla
słowa ‘teraz”.
FWK zatrudnia także prawników, współpraca z nimi jest
szczególnie ważna, gdy podczas jakiejś kampanii wyborczej, trzeba pójść do
sądu. Zadaniem informatyków jest obrona komputerów fundacji przed atakami
hakerów, montażyści montują klipy i materiały video korzystające z materiałów
oddziału śledczego. No i do tego dochodzą disignerzy i socjologowie.
Niedawno fundacja stanęła wobec konieczności przeprowadzenia
ponownej rejestracji jako jednostka prawna. To dlatego, że przegrała proces
wytoczony jej przez „kucharza Putina”, Jewgienija Prigożyna. Sąd uznał, iż wypuszczony
przez Fundację film na temat należącej do Prigożyna firmie „Moskiewski uczeń”
zawiera fragmenty uwłaczające dobremu imieniu biznesmena.
Fundacja nie zamierza i nie jest w stanie wypłacić
zasądzonego Prigożynowi odszkodowania w wysokości 29 milionów rubli. Nie
dysponuje takimi pieniędzmi. Sąd wydał także postanowienie, iż identyczną sumę
winni wypłacić Prigożynowi osobiście Aleksiej Nawalny i prawnik fundacji Lubow
Sobol.
Podstawowym źródłem finansowania fundacji jest crowdfunding.
Kiedy obowiązywała jeszcze stara rejestracja, deklarację o regularnych comiesięcznych
wpłatach na jej konto nadesłało 7 tysięcy osób. W lipcu Nawalny zaapelował do
sympatyków Fundacji, by przekazywali swoje wpłaty na konto nowej jednostki
prawnej. Ich liczba wzrosła wtedy do 18,6 tys..
- Im bardziej starają się nas zniszczyć, tym więcej ludzi
okazuje nam wsparcie. – mówi Iwan Żdanow. Zdecydowana większość wpłat
opiewa na niewielkie kwoty, od 500 do 1500 rubli. Dyrektor Fundacji nie ukrywa,
iż jest zadowolony z tej sytuacji. -To
było nasze stanowisko od początku, nie chcemy sponsorów ofiarujących znaczne
sumy. Taka sytuacja stwarzałaby trudne do sprognozowania ryzyka. Dla nas
najważniejsze są choćby niewielkie wpłaty, za to regularne.
Wszystkie wpłaty przychodzą na konto rublowe organizacji. FWK
ograniczyła się do rublowych wpłat, po tym jak Ministerstwo Sprawiedliwości
wpisało ją na listę agentów obcego państwa. Swego czasu Nawalny w wywiadzie dla
niemieckiej stacji Deutsche Welle powiedział, iż jest całkowicie pewien, iż jego
organizacja nie otrzymuje wsparcia zza zagranicy. Podkreślił, iż jego zespół
poświęcił wiele czasu i sił, by zza granicy nie przychodziła choćby kopiejka.
Istnieje jednak pewien fortel umożliwiający finansowanie
spoza granic Rosji, przede wszystkim sztabów Nawalnego w regionach. W ten sposób,
jak wynika ze sprawozdania Fundacji, poprzez skarbonkę w bitcoinach wpłacono
sumę stanowiącą 5% całości środków wpłaconych na jej konta. W końcu 2016 roku
zespół Nawalnego otworzył pierwszą skarbonkę w bitcoinach, przekazano tu 650
bitcoinów. 72 bitcoiny wpłacono do nowej skarbonki utworzonej w 2017 roku,
zaraz po zaaresztowaniu Leonida Wołkowa (wówczas organizacja straciła na pewien
czas dostęp do pierwszej skarbonki).
Jeśli przeliczyć bitcoiny na dolary, to według kursu
obowiązującego w momencie przelewu, otrzymano 4,06 miliona dolarów. Jednak w ostatnich
miesiącach przelewy do skarbonki w bitcoinach uległy znacznemu zmniejszeniu.
W 2019 roku Fundacja do Walki z Korupcją zebrała od ofiarodawców
sumę 82,3 milionów rubli, zaś wydała 63,5 miliona. Dodatkowo 191 milionów
zebrała sieć regionalnych sztabów Nawalnego. Z tej sumy w zeszłym roku pensje
pochłonęły 80,9 mln, najem pomieszczeń kosztował 18,8 mln, podatki wyniosły
28,2 mln. (obecnie 1 euro równa się w przybliżeniu 90 rublom – przyp. „MwR”}
39 sztabów regionalnych Nawalnego wspierają także więksi
sponsorzy. Za pracę sztabów odpowiada Leonid Wołkow. Od niego dowiadujemy się, iż
lokalni biznesmeni często pomagają sztabowi w swoim regionie anonimowo. Ale
także w wypadku sztabów podstawą ich pracy są drobne wpłaty o charakterze
regularnym.
Sztaby prowadzą kampanie wyborcze w regionach, w okresie
między wyborami prowadzą lokalne śledztwa dotyczące przypadków korupcji wśród
miejscowych urzędników, a także współorganizują lokalne akcje protestacyjne.
W samej Fundacji zatrudnionych jest obecnie 30 pracowników,
w sztabach regionalnych jest ich więcej, na pełnym etacie pracuje w nich 180
osób.
Oddzielna redakcja zajmuje się kanałem Youtube „Nawalny live”,
w niej pod kierownictwem Lubow Sobol zatrudnionych jest 15 osób. Jak twierdzi sama
Sobol, redakcja Youtube finansuje się sama, dzięki funkcjom dostępnym na
Youtube.
W tym miejscu należy wspomnieć o jeszcze jednym kierunku działalności
struktur Nawalnego. To wsparcie dla niezależnych związków zawodowych, takich
jak Sojusz Lekarzy, czy Sojusz Nauczycieli.
Gdy to konieczne, centralna jednostka struktur Nawalnego,
to jest Fundacja Walki z Korupcją wspiera pozostałe jednostki z własnych
zasobów.
- Gdy jednak zdarza się sytuacja wyższej konieczności
– tłumaczy Kira Jarmysz - wszyscy pomagamy sobie nawzajem, nie ma wtedy
znaczenie, kto gdzie pracuje i na jakim stanowisku.
Dla przykładu, w wyborach w Nowosybirsku (odbyły się w
ostatni weekend) wzięła udział koalicja 31 osób. By im pomóc do tego
sybirskiego miasta przyjechała grupa 32 współpracowników sztabów Nawalnego z
innych miast.
Złych ludzi spotkają nieprzyjemności.
W najbardziej znanym wydziale śledczym Fundacji pracują 3
osoby.
Georgij Ałburow, to facet, który puszcza drony latające nad
daczami wyższych urzędników. Sam często pojawia się w materiałach video
produkowanych przez Nawalnego. Nikita Kułaczenkow wyjechał z Rosji, gdy władze
rozpoczęły w jego sprawie postępowanie śledcze, jednak w dalszym ciągu
współpracuje z fundacją. To on zajmuje się dokumentami, analizuje dane z
wszelkiego rodzaju baz i rejestrów.
Wydziałem kieruje Maria Piewczich, która także na stałe
mieszka za granicą (nie ma to związku z polityką). Maria wyjechała do Anglii piętnaście
lat temu na studia w London School of Economics. Do FWK przyszła w 2011 roku,
jednak w odróżnieniu od pozostałych pracowników nie występuje publicznie, nie
jest obecna w sieciach społecznościowych.
- Głównym autorem pomysłów kogo i jaką sprawę objąć śledztwem
jest oczywiście Aleksiej – tłumaczy Kira Jarmysz. Masza (Piewczich) jest
przede wszystkim ich wykonawcą.
- Gdy okazje się, że dzięki naszym działaniom złych
ludzi spotykają nieprzyjemności, tylko się z tego cieszę. – otwarcie przyznaje
Georgij Ałburow. Tak bywa, gdy trafiamy idealnie w cel, bohater naszego
śledztwa nie jest w stanie niczemu zaprzeczyć, potrafi tylko wybełkotać, że nasze
ustalenia to bajki”.
W pracach wydziału śledczego w dalszym ciągu bierze udział
Lubow Sobol. Jej współpraca z Nawalnym rozpoczęła się w 2011 r. Wtedy dołączyła
do zespołu śledczego. Ale od dwóch lat głównym kierunkiem jej pracy jest kanał „Nawalny
live”. No i rzecz jasna bywa także, iż Sobol bierze udział w kampaniach wyborczych.
W 2019 roku nie zarejestrowano jej jednak jako kandydata w wyborach do
Moskiewskiej Dumy, na znak protestu przeciw naruszeniom prawa wyborczego, jako
jedyna z niezarejestrowanych wówczas kandydatów ogłosiła głodówkę.
W roku 2015 Nawalny po raz pierwszy spróbował ogłosić
rezultaty śledztwa w formie filmowej. Fundacja zajęła się wówczas własnością
prokuratora generalnego Czajki i jego rodziny. Ten format spotkał się z uznaniem,
po dwóch latach niektórzy z uczestników późniejszej akcji „On nie jest dla was
Dimonem” przyznali, iż po raz pierwszy o korupcji w środowisku wysoko
postawionych urzędników rosyjskich dowiedzieli się z Youtube. Często zdarzało
się, iż widzowie przypadkowo odkrywali w Youtube film Nawalnego o daczy byłego
prezydenta i premiera Dmitrija Miedwiediewa.
Obecnie wyniki wszystkich operacji śledczych prezentowane
są w formacie video. Wszystkie filmy tego rodzaju gromadzą na kanale „Nawalny
Live” audytorium liczące kilka milionów widzów.
Za materiały video odpowiada Kira Jarmysz, to znaczy, iż nie
pełni wyłącznie funkcji rzeczniczki prasowej Nawalnego.
- Kiedy montaż materiałów video jest zbyt powolny,
patrzę na nie ze znużeniem. Ale dzięki tej pracy moje kontakty z Aleksiejem są
bliższe, on sam wiele czasu poświęca na montaż, na pisanie scenariusza.
Jako rzeczniczka Aleksieja Kira uczestniczy w regularnych
bojach Nawalnego z dziennikarzami. Jego zdaniem brak im woli, zdecydowania, by ujawniać
korupcję.
- Dzień za dniem, albo coś piszę, albo filmuję, albo
przygotowuję emisję. Zbieram informacje, opracowuję, przekazuję dalej. Jesteśmy
w lepszej sytuacji, niż dziennikarze, my możemy pozwolić sobie na to, by mówić
wprost, prawdę-matkę. To nie nasze zadanie, by pokazywać jakąś sytuację z
każdej możliwej strony, po to by obraz dostarczany
odbiorcy był jak najbardziej obiektywny, choćby z formalnego punktu widzenia. -
Jarmysz, uważa, iż takie podejście jest źródłem ich sukcesów, Wszyscy są
zachwyceni, gdy Aleksiej złodziei nazywa złodziejami. Nasze zarzuty nie są
gołosłowne, w każdym wypadku dysponujemy odpowiednimi dowodami.
Producent kanału Youtube „Nawalny live” Lubow Sobol charakteryzuje owoce swojej pracy, jako „quasimedialne”.
Taka formuła pozwala jej zdaniem - na uniknięcie sporów terminologicznych. „Nie
mam zamiaru wdawać się w spory, gdzie są media, a gdzie nie, kto zachowuje
obiektywność, a kto nie. Dla nas to nieważne.”
Sobol odpowiada za strategię kanału i wybiera tematy.
- Pracujemy na rzecz pomyślności Rosji w przyszłości. Ale
pozostaje pytanie, jak to robić, by nie ograniczać się do wąsko rozumianej działalności
w obronie praw człowieka, nie opowiadać każdego dnia o torturach i jednocześnie
unikać spraw błahych, nieważnych. - Z kanałem „Nawalny live” bywało różnie.
Były okresy, kiedy go rozwijano, były też, gdy pracę nad nim wstrzymywano.
Obecnie do udziału w programach kanału „Nawalny live” zapraszani
są goście, wypowiadają się w nich eksperci. Dla kanału powstają specjalne
reportaże, na przykład z demonstracji, sondy uliczne. Pojawiają się w nim także
programy autorskie, na przykład polityk Władimir Miłow komentuje procesy zachodzące
w gospodarce rosyjskiej, a redaktor naczelny portalu „Mediazona” Siergiej Smirnow
relacjonuje najgłośniejsze procesy sądowe. Przez ostatnie pół roku kanał
gromadził od 8 do 10 milionów unikalnych widzów w ciągu miesiąca.
Video jest też ważnym fragmentem działalności wszystkich 39
regionalnych sztabów Nawalnego. Ich wewnętrzna organizacji wzorowana jest na
strukturze samej Fundacji Walki z Korupcją. Pewne korekty wynikają ze skali
działania. W typowym sztabie można znaleźć koordynatora (szefa), prawnika,
specjalistę w zakresie komunikacji i redaktora odpowiedzialnego za scenariusze i
produkcję video.
Pokolenie „On nie jest dla was Dimonem”.
I w Fundacji i w sztabach regionalnych trudno znaleźć współpracowników
w wieku ponad 40 lat. Żdanow i Wołkow cieszą się, że w ich strukturach pracuje
głównie młodzież.
O większości współpracowników sztabów można powiedzieć, że
należą do pokolenia „On nie jest dla was Dimonem”. Leonid Wołkow takim terminem
określa ludzi, którzy przyszli do polityki w 2017 roku, zachęceni materiałami
śledczymi Nawalnego na temat premiera Miedwiediewa, a także licznymi, przeprowadzonymi
w różnych rosyjskich miastach, demonstracjami przeciw korupcji,. Wówczas, po
raz pierwszy na tego rodzaju akcjach pojawili się masowo uczniowie i studenci. Ale
w sztabach pracują także osoby, które pozostały w nich jeszcze od czasów, kiedy
istniała „Parta Postępu”. Niektórzy uczestniczyli w działaniach obserwacyjnych
na wyborach w latach 2011-2012.
- Każda kolejna fala protestu, kiedyś musi się cofnąć,
pozostawiając wzdłuż brzegu zgęstniałą warstwę piasku. W takiej sytuacji –
przyznaje Wołkow - zawsze znajdujemy odpowiednich ludzi, przyjmujemy ich do
pracy.
W programie działania każdego ze sztabów znajduje się
projekt główny, zadanie realizowane przez szereg miesięcy, lub lat. Sztaby
samodzielnie wybierają tego rodzaju projekty.
- Dla przykładu, w naszym obwodzie budowane jest wysypisko
śmieci, będziemy przeciw tej budowie protestować. Inny wariant, będziemy domagać
się dymisji gubernatora. To oznacza, iż trzeba przeprowadzić staranne śledztwo
na temat własności, jakiej dorobił się on i jego otocznie. Potrzebne będą badania
socjologiczne, po to by zorientować się jaka jest jego popularność. Będą
organizowane demonstracje. – szczegóły działania sztabów opisuje Leonid
Wołkow.
Niekiedy sztabom udaje się zjednoczyć wokół własnego
programu lokalnych aktywistów reprezentujących różne kierunki, na przykład tak
stało się w rodzinnym mieście Wołkowa, Jekaterynburgu.
Jeszcze trzy lata temu pojawiały się adresowane do sztabów
prośby: „pomóżcie nam, tylko sami się nie mieszajcie, żeby sytuacja się nie
pogorszyła”. Wołkow przypomina, iż ludzie obawiali się, by ich protest nie
nabrał zbyt upolitycznionego charakteru. Jednak od jakiegoś czasu tego rodzaju
apele, o to by sztaby same się nie mieszały, przestały się pojawiać.
Sztab w Kazaniu skoncentrował się na poszukiwaniu
niezadeklarowanych nieruchomości należących do miejscowych liderów partii „Jedna
Rosja”. Koordynator sztabu, Oleg Jemielianow jest szczególnie dumny z tego, iż
udało się znaleźć luksusowe domy należące do merów takich miast, jak Kazań, czy
Nabierieżnyje Czełny. Materiały video na ten temat zebrały znaczącą liczbę
widzów.
Oleg ma 24 lata, po raz pierwszy usłyszał o Nawalym w 2011
roku, już wówczas, jako nastolatek zainteresował się polityką.
- Swoją działalnością mogę zajmować się dzięki Nawalnemu
– przyznaje Oleg. Jestem mu za to szczególnie wdzięczny.
Jemielianow zapewnia, że nie zrezygnuje z tego co robi, niezależnie
od tego, czy Nawalny powróci do Fundacji i do polityki: - to moje własne pragnienie,
w przyszłości chciałbym wystartować także w wyborach. Nie wiem wprawdzie, co
spodoba mi się bardziej, bycie deputowanym, czy obecna działalność śledcza.
Tak, czy inaczej, chciałbym spróbować.
Udział w wyborach – to jedno z kluczowych zadań sztabów Nawalnego.
Na kilka miesięcy przed ogólnorosyjskim dniem głosowania przekształcają się one
w regionalne sztaby wyborcze. W 2020 roku kandydaci zgłoszeni przez Nawalnego przystąpili
do wyborów na różnym poziomie w 14 rosyjskich regionach.
Niewielkie pensje i wielkie ryzyko
We wszystkich komórkach organizacji Nawalnego pensje są na skromnym
poziomie. Pracownicy Fundacji Walki z Korupcją zarabiają średnio po 70-80 tys. rubli.
Pensje doświadczonych menedżerów są nieco wyższe, początkujący zarabiają nieco mniej.
– dowiadujemy się od Żdanowa. W sztabach regionalnych pensje są jeszcze niższe.
Koordynator zarabia 50-60 tys. rubli, jego współpracownicy mniej.
Wołkow przyznaje, że wynagrodzenia u nich są niewielkie,
zwłaszcza jeśli zestawić je z nienormowanym czasem pracy i ryzykiem związanym z
tym, gdzie się pracuje. Zdarzają się pobicia, pracownikom wytaczane są sprawy
kryminalne.
W Fundacji nie jest prowadzona statystyka, która pozwalałaby
poznać ogólną liczbę spraw sądowych i administracyjnych wytaczanych pracownikom.
Ale tylko w 2019 roku w sztabach, w biurze Fundacji, w domach przeprowadzono
276 rewizji.
- Nasze pensje nie są na tyle wysokie, by ludzie mieli
ochotę ponosić ryzyko bez dodatkowej, ideowej motywacji – Żdanow tłumaczy,
że starając się o pracę w Fundacji, kandydaci muszą napisać list motywacyjny. Taki
kandydat musi podzielać nasze poglądy, musimy czuć jego entuzjazm. Jeśli
człowiekowi nie chce się walczyć ze złodziejami, to bardzo szybko pojawia się
zmęczenie, zaczynają się problemy.
Jeszcze jeden ból głowy dla Fundacji to konieczność
rozpoznawania, którzy pracownicy po prostu stwarzają problemy, którzy zaś
zostali nasłani przez przeciwnika. Wołkow tego doświadczył, nie da się
całkowicie uniknąć „agentów”.
- Człowiek pracuje w regionie, wieczorem podchodzą do
niego na ulicy i mówią, proszę bardzo oto pakiecik, wkładamy ci go do kieszeni,
i albo powiesz nam, co dzieje się w sztabie, albo posadzimy cię na 14 lat. Trudno
mi osądzać człowieka, który w tej sytuacji podda się i zrobi to, czego od niego
oczekują.
Wołkow opowiada o przypadku Witalija Sieruchanowa, który w
2017 roku odszedł z Fundacji i zatrudnił się w telewizji „Russia Today”. Tam
zaczął prowadzić program „Wspaniała Rosja Bu, Bu, Bu”, jego głównym zadaniem
jest wyśmiewanie działalności Nawalnego. Wcześniej jednak w Fundacji
zorientowano się, że ich kolega został zwerbowany, wtedy został zwolniony.
Jednak nie w każdym przypadku można sobie wyrobić
jednoznaczną opinię. W Fundacji do dziś toczone są spory o to, kim był w
rzeczywistości koordynator sztabu w Petersburgu, Denis Michajłow. Był agentem,
czy z jakichś powodów stwarzał problemy? Wołkow przyznaje, że w tej sprawie
istnieje różnica zdań.
- Chciałbym wierzyć, iż nie był to facet, którego na nas
nasłali. – dodaje Wołkow.
Latem 2019 roku Michajłow zarzucił Nawalnemu i Wołkowowi,
iż ci nie pomogli mu z opłaceniem grzywny w wysokości 7 milionów rubli.
Michajłowa skazano za zniszczenie trawników podczas jednej z demonstracji
protestacyjnych. Za historię tę wzięły się oficjalne media.
- Wielu ludzi ucierpiało u nas z powodu innych ludzi
- wykręca się Wołkow, gdy mówimy mu, iż Michajłow
ucierpiał za wspólną sprawę. - Aleksiejowi Nawalnemu też bywało trudno. Tak,
Michajłow nie miał szczęścia, trafił mu się pechowy bilet. Praca koordynatora
sztabu wiąże się z różnorodnym ryzykiem.
Wołkow opowiada, jak podjęto decyzję, by nie zapłacić grzywny
Michajłowa. Chodziło o to, by utrudnić władzom realizację kolejnego planu
mającego na celu duszenie opozycji. 7 milionów rubli, to miesięczny budżet
wszystkich 39 sztabów razem.
- Dla samego Denisa nie opłacenie grzywny nie wiązało
się z jakimiś szczególnymi konsekwencjami, on nie miał ani samochodu, ani
mieszkania. Jedyną poważną niedogodnością był w jego wypadku brak możliwości
wyjazdu za granicę przez 3 lata, po tym okresie grzywna uległaby przedawnieniu.
Wersja Michajłowa jest inna. Poskarżył się nam, iż w
związku z grzywną zablokowano mu wszystkie karty bankowe, nie może także
znaleźć przyzwoitej pracy. Przez lata z pensji będą mu odliczali ratę grzywny.
W czerwcu 2019 roku otrzymał zakaz wyjazdów za granicę.
- Stanowisko Wołkowa, iż powinienem uzbroić się w
cierpliwość, wygląda co najmniej dziwnie. Oprócz tego, jak rozumiem, jest
prowadzona zbiórka pieniędzy na opłacenie grzywien zasądzonych w Moskwie. –
skarży się Michajłow. Rzeczywiście, w Moskwie zbierane są pieniądze na opłacenie
grzywien, na jakie skazano uczestników demonstracji protestacyjnych. Dodajmy
jeszcze, iż dwoje spośród trzech naszych rozmówców z petersburskiego sztabu nie
ma w stosunku do Michajłowa żadnych wątpliwości, nie słyszeli nic o dotyczących
go podejrzeniach.
Pieniądze na grzywny trzeba zbierać stale. Według szacunków
Żdanowa, tylko regionalne sztaby zebrały na ten cel 30,5 milionów rubli. Tylko
w 2019 roku w sądach zasądzono grzywny dla pracowników Fundacji w wysokości 94
milionów rubli.
Współpracowników Nawalnego często za współpracę z nim
spotykają różne konsekwencje. Często mają one charakter finansowy. Jesienią 2019
roku przeciwko Fundacji wszczęto postępowanie śledcze w sprawie prania pieniędzy,
pracownikom objętym tym postępowaniem zablokowano rachunki osobiste.
Montażysta Witali Kolesnikow opowiada, iż podczas rewizji u
niego w domu, skonfiskowano ponad 2 miliony rubli w gotówce, były to pieniądze,
jakie pozostały mu po sprzedaży mieszkania. Kolesnikow stara się teraz w sądzie
odzyskać utraconą sumę, na razie bez skutku. W sądzie reprezentuje go prawnik
Fundacji. Podczas rewizji skonfiskowano mu także osobisty komputer i telefon
komórkowy, Fundacja kupiła mu nowe.
„Rewizje nas zbliżają.”
Ludzie z Fundacji spotykają się także chętnie poza biurem.
- Jeśli przeszliśmy wspólnie pięć rewizji, to w
naturalny sposób stajemy się sobie bliżsi – zamyśla się Georgij Ałburow.
Urodziny pracowników Fundacji zasługują na to, by zrobić z
nich „mema”. Wokół nakrytego elegancko stołu siedzą ludzie z nosami w
telefonach. Nawalny bierze udział we wszystkich takich „imprezach” i jak raz to
on usiłuje rozruszać towarzystwo.
Często pracownicy Fundacji wiążą się w pary, niektóre już zdążyły
się rozpaść.
- Jesteśmy trochę jak jedna, wielka rodzina,
kłócimy się, potrafimy się pogodzić, mamy tu burzliwe życie – tak
swoją obecność w FWK odbiera montażystka Aleksandra Dubrowska.
Bardzo długo nie interesowała się polityką. Najważniejszy
był dla niej balet, potem występowała w teatrze, marzyła o studiach
reżyserskich (wtedy nauczyła się montować video), pewnego dnia natrafiła na
ogłoszenie Fundacji.
- Podczas rozmowy wstępnej opowiadano mi przede
wszystkim o rewizjach, uprzedzano, że bywa groźnie. – przypomina sobie
Aleksandra. Śmiałam się w odpowiedzi, ale od razu uświadomiłam sobie, że i
ze mną musi się stać coś w tym rodzaju. No i zgadłam, zobaczyłam rewizję w
Fundacji już podczas drugiego dnia pracy.
Aleksandra jest singielką po rozwodzie, sama wychowuje
sześcioletnią córkę. Na wszelki wypadek podpisała zawczasu wszystkie niezbędne
dokumenty, jeśli coś jej się przytrafi, dziewczynka zostanie z babcią i nie
zostanie wysłana do domu dziecka.
- Okazało się, że żyję w jakiejś równoległej
rzeczywistości. Dziś przeprowadzili rewizję, następnego dnia kogoś aresztowali,
tak u nas wygląda codzienna rutyna. Ostatnio, po raz pierwszy po pół roku
obejrzałam wiadomości w kontrolowanej przez Kreml telewizji, poczułam, że
żyjemy w różnych światach. Jak z wyjść z tego, gdzie znajduję się teraz? Dokąd?
Z powrotem?
Iwan Żdanow pracuje w Fundacji od 2014 roku, najpierw był
jej szeregowym prawnikiem, potem stanął na czele oddziału prawnego. W 2018 roku
ówczesny dyrektor Roman Rubanow, ze względu na wytoczoną mu sprawę karną, został
zmuszony do opuszczenia Rosji, Żdanow zajął wówczas jego stanowisko.
Niejednokrotnie zdążył też trafić do aresztu, za udział w demonstracjach
skazywano go na grzywnę.
- Potrafię sobie wyobrazić, iż pewnego dnia powiem
dosyć, starczy. Kiedy jednak popatrzę na to, co dzieje się z nami obecnie,
kiedy uświadomię sobie, że przez jakiś czas Aleksieja tutaj nie będzie, to
oczywiście takie rozwiązanie obecnie nie wchodzi w grę. Nie mogę pozwolić sobie
na zdradę. – zwierza się dyrektor Fundacji.
Kira Jarmysz pracuje z Nawalnym od 2014 roku. Trafiła do
Fundacji z dyplomem MGIMO, wcześniej zdążyła jeszcze popracować w wydziale PR
linii lotniczej Utair. Chłopak Kiry, również współpracownik FWK, Rusłan
Szawedinow od ośmiu miesięcy odbywa służbę wojskową na Nowej Ziemi. To tak
daleko, że nie ma z nim kontaktu, do Rusłana nie dochodzą listy, obecnie
mieszka w kontenerze o kształcie beczki znajdującym się w odległości 270 km od
najbliższej osady ludzkiej.
- Stres wywołuje
większą mobilizację – tak Kira odpowiada na pytanie, w jaki sposób udaje
jej się wytrzymać w obecnej sytuacji. Wzięliśmy na siebie tak wiele, że pracować
można przez okrągłą dobę, nie ma czasu na to, by żałować samego siebie.
Mama często pyta Kirę, czy nie chciałaby pojechać na studia
za granicę.
- Prześladuję mnie myśl, że przestanę pracować z Aleksiejem,
a za dwa miesiące wydarzy się coś mega ważnego, o znaczeniu globalnym, a mnie
nie będzie na miejscu. Na samą myśl dostaje dreszczy. Z miejsca, w którym się
znajduję, widać wszystko, co w Rosji jest interesujące. Dobrowolnie zrezygnować
z takiej pracy, by zacząć spokojnie żyć – nie, to nie dla mnie. Kira
rozumie, że czasem może uczestniczyć w wydarzeniach tragicznych, tak jak
ostatnia próba otrucia Aleksieja.
-To co innego, kiedy znajdujesz się w centrum
wydarzeń, niż wówczas, kiedy siedzisz za granicą, w spokojnym uniwersytecie i nie
wiesz jak opanować pojawiające się z bezradności emocje.
Leonid Wołkow razem z rodziną został zmuszony do pilnej ewakuacji
w 2019r., gdy władze wytoczyły Fundacji sprawę karną.
- Patrzę na ludzi z branży IT, z którymi pracowałem
10-15 lat temu, wszyscy mają luksusowe domy i jachty i czasem odczuwam moment
słabości. Myślę sobie, po co mi to wszystko. Ale robimy tu rzeczy bardziej
interesujące, niż zarabianie milionów dolarów. Mamy ogromny kraj, w nim
mieszkają wspaniali ludzie, a ich życie zupełnie nie jest takie, jakim mogłoby
być, a na dodatek wielu z nich uważa, że tak, jak jest być powinno. Tracimy tak
wiele, kiedy sobie o tym przypominam, od razu rozumiem, jak wiele trzeba
zmienić.
Po wydarzeniach na Syberii, kiedy podjęto próbę otrucia Nawalnego,
nikt nie odszedł z FWK.
Mamy nadzieję, że go nie rozczarujemy.
W biurze FWK, drzwi do gabinetu Aleksieja pozostają
otwarte. Jest jasny, pełen słońca, na ścianie połyskują przyciski, złoty i
srebrny, tak Youtube gratuluje blogerom, którzy osiągnęli liczbę 100 tys, a
potem 1 mln subskrybentów. Na oknie wisi futerał od garnituru. Surowość
pomieszczenia ożywia leżąca na podłodze balance board, to przyrząd składający
się z dwóch części, pierwszej o cylindrycznym kształcie, na której trzeba stojąc
na desce, zachować równowagę.
Na ścianie, nad oparciem fotela wisi fotografia z
uczestnikami kongresu w Solvay w 1927 r. Wśród nich najbardziej znani na
świecie chemicy i fizycy, tacy jak Einstein, Maria Curie, Planck, Bohr, Schrödinger.
- Aleksiej wyjątkowo ceni tę fotografię, także dlatego, iż
kiedy pytają go często, kto za nim stoi, przypomina sobie, iż za jego plecami,
na ścianie znajdują się najtęższe umysły świata. – dowiadujemy się od Kiry
Jarmysz.
Dla zespołu Nawalnego, tłumaczy Gerogij Ałburow, szczególnie
ważne jest, by w obecnym momencie go nie zawieść.
- Gdyby Aleksiej mógł w tej chwili coś powiedzieć,
usłyszelibyśmy: ”Mam nadzieję, że choć nie ma mnie z Wami, dajecie z siebie
wszystko.” Nie możemy go rozczarować.
- Nikt nie chce myśleć o tym, co by się stało, gdyby
Nawalny nie wrócił do pracy. Nikt nawet nie zadaje pytania, kto w takim wypadku
stanąłby na czele organizacji. – mówi Wołkow. Jedno bez drugiego nie
mogłoby funkcjonować. Osobista charyzma Nawalnego ma tu ogromne znaczenie, bez
niej organizacja nie mogłaby istnieć. W polityce ważni są liderzy i proponowane
przez nich idee. Naszych zwolenników przyciąga przede wszystkim jego osobowość.
Jednak nawet pod nieobecność Nawalnego, cała struktura
złożona z Fundacji, sztabów, działu śledczego zachowała swoją efektywność, to w
końcu najbardziej skuteczna organizacja opozycyjna w współczesnej Rosji.
- Funkcjonujemy jak normalna instytucja, można się
zdziwić, jakie nas obowiązują biurokratyczne procedury. Co tydzień trzeba wypełniać
papiery, pisać sprawozdania co zostało zrobione. – Wołkow opisuje działanie
Fundacji na co dzień. Bez takich procedur duża organizacja z setkami
pracowników działać nie może. Mamy tu dziwną mieszankę biznesu i polityki, idee
mają zasadnicze znaczenie, ale podejście biznesowe też.
- Obecnie nie ma miejsca na jakieś perspektywiczne
prognozy i obietnice, że i za 50 lat będziemy pracować, tak jak dziś. – przypuszcza
Lubow Sobol. Bez Nawalnego zespół może pracować z równym zaangażowaniem, ale
trochę inaczej.
Dla wszystkich w Fundacji zdrowie Aleksieja Nawalnego jest
największą troską, wszyscy przeżywają, czy wyzdrowieje i jak szybko. Z emocjami
trzeba dawać sobie radę samodzielnie, w zespole nie ma własnego psychologa, obcych
tu nie wpuszczają.
- Nie mielibyśmy do nich zaufania, niewykluczone, znów by
nam kogoś podesłali. – martwi się Żdanow.
Natasza Zotowa
Przy współpracy Andrieja Sosznikowa i Olesi Wołkowej
Artykuł ukazał się na stronie rosyjskiej sekcji BBC:
https://www.bbc.com/russian/features-54119390
Tłum. ZDZ
Nawalny: dlaczego cię nie wsadzają?
Ponad 10 miesięcy temu Aleksieja Nawalnego, obdarzonego charyzmą jednego z przywódców rosyjskiej opozycji osadzono w areszcie domowym. Jest sądzony pod sfabrykowanymi zarzutami natury kryminalnej. Władze starają się jak mogą, by uniemożliwić mu udział w życiu politycznym Rosji. Przez kilka tygodni stycznia Nawalny ignorował warunki narzuconego mu aresztu. Zdążył wówczas udzielić szeregu ważnych wywiadów dla mediów rosyjskich i międzynarodowych. Wybraliśmy do tłumaczenia rozmowę na antenie radia „Echo Moskwy”. Nawalny wypowiedział się w niej o planach masowych akcji ulicznych, na temat aneksji Krymu, sytuacji w Czeczenii.
Artykuł dla internetowego wydania colta.ru napisała trojka moskiewskich publicystow i działaczy obywatelskich: Olga Romanowa, Maksym Trudoliubow, Oleg Salmanow.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz