środa, 16 września 2020

Planeta „NAWALNY”

 

Dziś już wiadomo, Aleksiej Nawalny, główny przeciwnik polityczny Władimira Putina przeżył próbę otrucia i z czasem prawdopodobnie powróci do polityki. W Rosji będzie czekać jego polityczne i instytucjonalne zaplecze: Fundacja Walki z Korupcją, regionalne sztaby Nawalnego, kanał Youtube Nawalny Live. Rewizje, aresztowania, konfiskata sprzętu i pieniędzy, wyroki, grzywny, nasyłanie agentów, putinowska Rosja robiła wszystko, by uniemożliwić działanie organizacji zbudowanej przez Nawalnego. Wołkow, Jarmysz, Sobol, Żdanow, Ałburow, najbliżsi współpracownicy Nawalnego opowiadają czym się zajmują, jak zbudowana jest ich organizacja i jaka jest ich motywacja do działania. 




To zdjęcie obiegło świat. Pierwsze wyłożone przez Aleksieja Nawalnego w Instagramie po przebudzeniu ze śpiączki farmakologicznej w berlińskiej klinice Charite.  


Zapanowała martwa cisza” – tak współpracownicy Fundacji Walki z Korupcją zapamiętali ten dzień, kiedy otruto Aleksieja Nawalnego. Założyciel fundacji leży w szpitalu, „kucharz Putina” domaga się od Fundacji dziesiątków milionów rubli. Jak w takich warunkach kontynuują swoją robotę antykorupcyjni wojownicy?

 

- Przez dwa dni nie byłam w stanie niczego zmontować – mówi montażystka FWK Aleksandra Dubrowska. To jej zlecono montaż filmu na temat podróży Nawalnego do Nowosybirska.  - Wszystkich nas opanował jakiś diabelski nastrój.

 

Rano 20 sierpnia Aleksandrę obudziła mama, która zdążyła przeczytać najświeższe wiadomości.

- Złe wiadomości docierają do mnie bardzo wolno. Długo trwa faza,  podczas której instynktownie je odrzucam. – wspomina. Dopadło to wszystkich. Przyszliśmy do biura, wymieniliśmy jakieś powitania, ale potem, chyba tak czuli to wszyscy, o czym tu rozmawiać, jeśli nie ma o czym.

 

Film z Aleksiejem wesołym i żywym wypuścili wówczas, gdy leżał on już w stanie śpiączki farmakologicznej w berlińskim szpitalu Charite.

 

Wszystko jak dawniej, tylko bez Aleksieja.

 

Tamtego dnia, to jest 20 sierpnia, dyrektor fundacji Iwan Żdanow nie przyjechał do biura, od razu wyruszył na lotnisko.

- Trzy i pół godziny w samolocie do Omska były wyjątkowo nieprzyjemne, żądnych nowych wiadomości, żadnej łączności, wszystko pozostawało niejasne, lecisz i nie masz pojęcia, co zastaniesz na miejscu. Wylądowałem, zalogowałem telefon, to był moment wielkiego napięcia. Potem w Omsku już nie miałem ani chwili czasu na zbędne emocje.

 

Fundacja nie po raz pierwszy została bez swego szefa. Nawalnego wiele razy zamykano w areszcie, na 15, 30, 50 dni. Przede wszystkim za wykroczenia popełniane podczas demonstracji publicznych. Ale aresztanci miewają widzenia, teraz po raz pierwszy Nawalny nie jest w stanie w żadnym stopniu uczestniczyć w pracy fundacji, podejmować decyzji, czy udzielać rad.

 

 - Porównanie z aresztem domowym dla tej sytuacji nie będzie odpowiednie. –rzeczniczka Nawalnego, Kira Jarmysz nawiązuje do wydarzeń z roku 2014, gdy Nawalnego przez 242 dni obowiązywał zakaz kontaktów ze światem zewnętrznym. Wówczas toczyła się wymierzona przeciw niemu i jego bratu Olegowi sprawa karna z zarzutami o działanie na szkodę firmy „Yves Rochas”.

- Ale i wówczas istniała z Aleksiejem jakaś łączność, przede wszystkim za pośrednictwem jego żony Julii. Pobyty w aresztach także wyglądały inaczej, kiedy w nich siedział, codziennie odwiedzało go po kilka osób.

 

- W biurze fundacji pracujemy jak zwykle, po prostu brakuje nam Aleksieja, jego pomysłów, co będziemy robić dalej. Nawalny - mówi Iwan Żdanow – był twarzą wszystkich naszych przedsięwzięć. Sam jednak nie zajmował się kwestami kadrowymi, czy bieżącym zarządzaniem, nie zawsze był nawet poinformowany o wszystkich naszych śledztwach prowadzonych w regionach.

 

Nawalny uczestniczył przede wszystkim w działaniach antykorupcyjnych, wiele czasu poświęcał na prowadzenie kanału Youtube. Sam pisał scenariusze, filmował, montował w oparciu o materiały przygotowane przez nasz wydział śledczy.

 

- W pracy wydziału śledczego Nawalny odgrywał przede wszystkim rolę stratega – wyjaśnia jeden ze śledczych fundacji Georgij Ałburow. Decydował kim się zajmiemy, poszukując przypadków niejasnych dochodów i nieproporcjonalnego do nich zbytku.

 

To na przykładek przypadek senatora Kliszasa, który w 2018 roku zgłosił cały pakiet ustaw ograniczających wolność słowa w Internecie. Jak twierdzi Ałburow, Nawalny wówczas zadecydował, że fundacja poszuka nieudokumentowanych dochodów senatora. Przygotowano raport zawierający informacje o nieruchomościach Kliszasa w Rosji i w Szwajcarii, o posiadanym przez niego nieudokumentowanym samochodzie Maybach, na który wystawiono masę niepłaconych mandatów.

 

- Nawalny dobrze rozumie istotę biznesu. Wyczuwa, kto i z kim może kręcić lody. Podpowiada nam kierunek, w którym powinniśmy iść.– mówi Alburow.  Ale jak dodaje, jemu samemu tego rodzaju instrukcje nie są już potrzebne. Pracuję z Aleksiejem od dziewięciu lat i dobrze orientuję się na czym mu zależy i jakie będzie jego zdanie w różnych przypadkach. – Ałburow dołączył do Nawalnego, gdy ten w 2011 roku uruchomił projekt o nazwie „Rospił”.

 

Scenariusze pisze obecnie Kira Jarmysz, jest też autorem tematów video. Wspiera ją kierowany przez Marię Piewczich Wydział Śledczy.

 

Do niedawna FWK nie ujawniała nazwiska Marii, ona sama także stara się trzymać w cieniu. Jednak w ostatnich dniach, w związku z zamachem na Nawalnego, zaczęło jej szukać Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Kontrolowane przez Kreml media zarzuciły jej współudział w wydarzeniach na Syberii, pisano, iż razem z Aleksiejem tym samym samolotem leciała z Tomska.

 

FWK dementuje tę informację. Portalowi „Meduza” udało się wyjaśnić, iż policja w ciągu minionego tygodnia nie kontaktowała się z Piewczich, a także, iż bez problemu została przepuszczona przez rosyjską granicę. Tak jak wcześniej, tak i teraz Maria nie komentuje w mediach informacji na swój temat. Obecnie pracownicy kierowanego przez nią wydziału zamierzają kontynuować rozpoczęte wcześniej śledztwa, jak tu się mówi „taśma produkcyjna” będzie realizować stare historie. Ałburow to potwierdza, praca będą prowadzone nadal, choć na razie bez Aleksieja.

 

Żółte kaczuszki w jeziorze.

 

Pomieszczenia w biurze Fundacji wykorzystywane dla rozmów i dyskusji noszą nazwy „Jezioro” i „Sosny”, tak samo, jak kooperatywy właścicieli dacz, do których swego czasu mogli wstąpić znaczniejsi urzędnicy petersburscy i związani z nimi biznesmeni. FWK regularnie publikuje raporty na temat posiadanych przez nich luksusowych nieruchomości. Sala konferencyjna „Jezioro” udekorowana jest nawet portretami tych ludzi.

 

Na parapetach okiennych i stołach leżą małe żółte kaczuszki. Często w prezencie otrzymują je pracownicy Fundacji. To dla upamiętnienia raportu Fundacji zawierającego informację o „domku dla kaczuszki” znalezionym na daczy ówczesnego premiera Dmirija Miedwiediewa.

 

Pracownicy z nosami utkwionymi w ekran notebooków rozsadzeni są w biurze na pufach i kanapach ustawionych po sąsiedzku z białymi stołami. Dla montażystów zakupiono najmodniejsze fotele dla graczy komputerowych, dzięki nim łatwiej im wytrzymać wielogodzinne ślęczenie nad robotą. Na ścianie w pokoju dla designerów zainstalowano tablicę z napisami: „Dość gapienia się w stół, zabierajcie się za pisanie briefu” i „Nie znam eleganckiego wyrażenia dla słowa ‘teraz”.

 

FWK zatrudnia także prawników, współpraca z nimi jest szczególnie ważna, gdy podczas jakiejś kampanii wyborczej, trzeba pójść do sądu. Zadaniem informatyków jest obrona komputerów fundacji przed atakami hakerów, montażyści montują klipy i materiały video korzystające z materiałów oddziału śledczego. No i do tego dochodzą disignerzy i socjologowie.

 

Niedawno fundacja stanęła wobec konieczności przeprowadzenia ponownej rejestracji jako jednostka prawna. To dlatego, że przegrała proces wytoczony jej przez „kucharza Putina”, Jewgienija Prigożyna. Sąd uznał, iż wypuszczony przez Fundację film na temat należącej do Prigożyna firmie „Moskiewski uczeń” zawiera fragmenty uwłaczające dobremu imieniu biznesmena.

 

Fundacja nie zamierza i nie jest w stanie wypłacić zasądzonego Prigożynowi odszkodowania w wysokości 29 milionów rubli. Nie dysponuje takimi pieniędzmi. Sąd wydał także postanowienie, iż identyczną sumę winni wypłacić Prigożynowi osobiście Aleksiej Nawalny i prawnik fundacji Lubow Sobol.

 

Podstawowym źródłem finansowania fundacji jest crowdfunding. Kiedy obowiązywała jeszcze stara rejestracja, deklarację o regularnych comiesięcznych wpłatach na jej konto nadesłało 7 tysięcy osób. W lipcu Nawalny zaapelował do sympatyków Fundacji, by przekazywali swoje wpłaty na konto nowej jednostki prawnej. Ich liczba wzrosła wtedy do 18,6 tys..

 

- Im bardziej starają się nas zniszczyć, tym więcej ludzi okazuje nam wsparcie. – mówi Iwan Żdanow. Zdecydowana większość wpłat opiewa na niewielkie kwoty, od 500 do 1500 rubli. Dyrektor Fundacji nie ukrywa, iż jest zadowolony z tej sytuacji.  -To było nasze stanowisko od początku, nie chcemy sponsorów ofiarujących znaczne sumy. Taka sytuacja stwarzałaby trudne do sprognozowania ryzyka. Dla nas najważniejsze są choćby niewielkie wpłaty, za to regularne.

 

Wszystkie wpłaty przychodzą na konto rublowe organizacji. FWK ograniczyła się do rublowych wpłat, po tym jak Ministerstwo Sprawiedliwości wpisało ją na listę agentów obcego państwa. Swego czasu Nawalny w wywiadzie dla niemieckiej stacji Deutsche Welle powiedział, iż jest całkowicie pewien, iż jego organizacja nie otrzymuje wsparcia zza zagranicy. Podkreślił, iż jego zespół poświęcił wiele czasu i sił, by zza granicy nie przychodziła choćby kopiejka.  

 

Istnieje jednak pewien fortel umożliwiający finansowanie spoza granic Rosji, przede wszystkim sztabów Nawalnego w regionach. W ten sposób, jak wynika ze sprawozdania Fundacji, poprzez skarbonkę w bitcoinach wpłacono sumę stanowiącą 5% całości środków wpłaconych na jej konta. W końcu 2016 roku zespół Nawalnego otworzył pierwszą skarbonkę w bitcoinach, przekazano tu 650 bitcoinów. 72 bitcoiny wpłacono do nowej skarbonki utworzonej w 2017 roku, zaraz po zaaresztowaniu Leonida Wołkowa (wówczas organizacja straciła na pewien czas dostęp do pierwszej skarbonki).

 

Jeśli przeliczyć bitcoiny na dolary, to według kursu obowiązującego w momencie przelewu, otrzymano 4,06 miliona dolarów. Jednak w ostatnich miesiącach przelewy do skarbonki w bitcoinach uległy znacznemu zmniejszeniu.

 

W 2019 roku Fundacja do Walki z Korupcją zebrała od ofiarodawców sumę 82,3 milionów rubli, zaś wydała 63,5 miliona. Dodatkowo 191 milionów zebrała sieć regionalnych sztabów Nawalnego. Z tej sumy w zeszłym roku pensje pochłonęły 80,9 mln, najem pomieszczeń kosztował 18,8 mln, podatki wyniosły 28,2 mln. (obecnie 1 euro równa się w przybliżeniu 90 rublom – przyp. „MwR”}

 

39 sztabów regionalnych Nawalnego wspierają także więksi sponsorzy. Za pracę sztabów odpowiada Leonid Wołkow. Od niego dowiadujemy się, iż lokalni biznesmeni często pomagają sztabowi w swoim regionie anonimowo. Ale także w wypadku sztabów podstawą ich pracy są drobne wpłaty o charakterze regularnym.

 

Sztaby prowadzą kampanie wyborcze w regionach, w okresie między wyborami prowadzą lokalne śledztwa dotyczące przypadków korupcji wśród miejscowych urzędników, a także współorganizują lokalne akcje protestacyjne.

 

W samej Fundacji zatrudnionych jest obecnie 30 pracowników, w sztabach regionalnych jest ich więcej, na pełnym etacie pracuje w nich 180 osób.

 

Oddzielna redakcja zajmuje się kanałem Youtube „Nawalny live”, w niej pod kierownictwem Lubow Sobol zatrudnionych jest 15 osób. Jak twierdzi sama Sobol, redakcja Youtube finansuje się sama, dzięki funkcjom dostępnym na Youtube.

 

W tym miejscu należy wspomnieć o jeszcze jednym kierunku działalności struktur Nawalnego. To wsparcie dla niezależnych związków zawodowych, takich jak Sojusz Lekarzy, czy Sojusz Nauczycieli.

 

Gdy to konieczne, centralna jednostka struktur Nawalnego, to jest Fundacja Walki z Korupcją wspiera pozostałe jednostki z własnych zasobów.

- Gdy jednak zdarza się sytuacja wyższej konieczności – tłumaczy Kira Jarmysz - wszyscy pomagamy sobie nawzajem, nie ma wtedy znaczenie, kto gdzie pracuje i na jakim stanowisku.

 

Dla przykładu, w wyborach w Nowosybirsku (odbyły się w ostatni weekend) wzięła udział koalicja 31 osób. By im pomóc do tego sybirskiego miasta przyjechała grupa 32 współpracowników sztabów Nawalnego z innych miast.

 

Złych ludzi spotkają nieprzyjemności.

 

W najbardziej znanym wydziale śledczym Fundacji pracują 3 osoby.

 

Georgij Ałburow, to facet, który puszcza drony latające nad daczami wyższych urzędników. Sam często pojawia się w materiałach video produkowanych przez Nawalnego. Nikita Kułaczenkow wyjechał z Rosji, gdy władze rozpoczęły w jego sprawie postępowanie śledcze, jednak w dalszym ciągu współpracuje z fundacją. To on zajmuje się dokumentami, analizuje dane z wszelkiego rodzaju baz i rejestrów.

 

Wydziałem kieruje Maria Piewczich, która także na stałe mieszka za granicą (nie ma to związku z polityką). Maria wyjechała do Anglii piętnaście lat temu na studia w London School of Economics. Do FWK przyszła w 2011 roku, jednak w odróżnieniu od pozostałych pracowników nie występuje publicznie, nie jest obecna w sieciach społecznościowych.

 

- Głównym autorem pomysłów kogo i jaką sprawę objąć śledztwem jest oczywiście Aleksiej – tłumaczy Kira Jarmysz. Masza (Piewczich) jest przede wszystkim ich wykonawcą.

 

- Gdy okazje się, że dzięki naszym działaniom złych ludzi spotykają nieprzyjemności, tylko się z tego cieszę. – otwarcie przyznaje Georgij Ałburow. Tak bywa, gdy trafiamy idealnie w cel, bohater naszego śledztwa nie jest w stanie niczemu zaprzeczyć, potrafi tylko wybełkotać, że nasze ustalenia to bajki”.

 

W pracach wydziału śledczego w dalszym ciągu bierze udział Lubow Sobol. Jej współpraca z Nawalnym rozpoczęła się w 2011 r. Wtedy dołączyła do zespołu śledczego. Ale od dwóch lat głównym kierunkiem jej pracy jest kanał „Nawalny live”. No i rzecz jasna bywa także, iż Sobol bierze udział w kampaniach wyborczych. W 2019 roku nie zarejestrowano jej jednak jako kandydata w wyborach do Moskiewskiej Dumy, na znak protestu przeciw naruszeniom prawa wyborczego, jako jedyna z niezarejestrowanych wówczas kandydatów ogłosiła głodówkę.



W moskiewskim biurze Fundacji Walki z Korupcją obowiązują zdrowe zasady biurokratyczne, trzeba regularnie pisać sprawozdania o tym co się zrobiło w ciągu minionego tygodnia  

 

W roku 2015 Nawalny po raz pierwszy spróbował ogłosić rezultaty śledztwa w formie filmowej. Fundacja zajęła się wówczas własnością prokuratora generalnego Czajki i jego rodziny. Ten format spotkał się z uznaniem, po dwóch latach niektórzy z uczestników późniejszej akcji „On nie jest dla was Dimonem” przyznali, iż po raz pierwszy o korupcji w środowisku wysoko postawionych urzędników rosyjskich dowiedzieli się z Youtube. Często zdarzało się, iż widzowie przypadkowo odkrywali w Youtube film Nawalnego o daczy byłego prezydenta i premiera Dmitrija Miedwiediewa.

 

Obecnie wyniki wszystkich operacji śledczych prezentowane są w formacie video. Wszystkie filmy tego rodzaju gromadzą na kanale „Nawalny Live” audytorium liczące kilka milionów widzów.

 

Za materiały video odpowiada Kira Jarmysz, to znaczy, iż nie pełni wyłącznie funkcji rzeczniczki prasowej Nawalnego.

- Kiedy montaż materiałów video jest zbyt powolny, patrzę na nie ze znużeniem. Ale dzięki tej pracy moje kontakty z Aleksiejem są bliższe, on sam wiele czasu poświęca na montaż, na pisanie scenariusza.

 

Jako rzeczniczka Aleksieja Kira uczestniczy w regularnych bojach Nawalnego z dziennikarzami. Jego zdaniem brak im woli, zdecydowania, by ujawniać korupcję.

 

- Dzień za dniem, albo coś piszę, albo filmuję, albo przygotowuję emisję. Zbieram informacje, opracowuję, przekazuję dalej. Jesteśmy w lepszej sytuacji, niż dziennikarze, my możemy pozwolić sobie na to, by mówić wprost, prawdę-matkę. To nie nasze zadanie, by pokazywać jakąś sytuację z każdej możliwej strony, po to by  obraz dostarczany odbiorcy był jak najbardziej obiektywny, choćby z formalnego punktu widzenia. - Jarmysz, uważa, iż takie podejście jest źródłem ich sukcesów, Wszyscy są zachwyceni, gdy Aleksiej złodziei nazywa złodziejami. Nasze zarzuty nie są gołosłowne, w każdym wypadku dysponujemy odpowiednimi dowodami.

 

Producent kanału Youtube „Nawalny live” Lubow Sobol  charakteryzuje owoce swojej pracy, jako „quasimedialne”. Taka formuła pozwala jej zdaniem - na uniknięcie sporów terminologicznych. „Nie mam zamiaru wdawać się w spory, gdzie są media, a gdzie nie, kto zachowuje obiektywność, a kto nie. Dla nas to nieważne.”

 

Sobol odpowiada za strategię kanału i wybiera tematy.

- Pracujemy na rzecz pomyślności Rosji w przyszłości. Ale pozostaje pytanie, jak to robić, by nie ograniczać się do wąsko rozumianej działalności w obronie praw człowieka, nie opowiadać każdego dnia o torturach i jednocześnie unikać spraw błahych, nieważnych. - Z kanałem „Nawalny live” bywało różnie. Były okresy, kiedy go rozwijano, były też, gdy pracę nad nim wstrzymywano.

 

Obecnie do udziału w programach kanału „Nawalny live” zapraszani są goście, wypowiadają się w nich eksperci. Dla kanału powstają specjalne reportaże, na przykład z demonstracji, sondy uliczne. Pojawiają się w nim także programy autorskie, na przykład polityk Władimir Miłow komentuje procesy zachodzące w gospodarce rosyjskiej, a redaktor naczelny portalu „Mediazona” Siergiej Smirnow relacjonuje najgłośniejsze procesy sądowe. Przez ostatnie pół roku kanał gromadził od 8 do 10 milionów unikalnych widzów w ciągu miesiąca.

 

Video jest też ważnym fragmentem działalności wszystkich 39 regionalnych sztabów Nawalnego. Ich wewnętrzna organizacji wzorowana jest na strukturze samej Fundacji Walki z Korupcją. Pewne korekty wynikają ze skali działania. W typowym sztabie można znaleźć koordynatora (szefa), prawnika, specjalistę w zakresie komunikacji i redaktora odpowiedzialnego za scenariusze i produkcję video.

 

Pokolenie „On nie jest dla was Dimonem”.

 

I w Fundacji i w sztabach regionalnych trudno znaleźć współpracowników w wieku ponad 40 lat. Żdanow i Wołkow cieszą się, że w ich strukturach pracuje głównie młodzież.

 

O większości współpracowników sztabów można powiedzieć, że należą do pokolenia „On nie jest dla was Dimonem”. Leonid Wołkow takim terminem określa ludzi, którzy przyszli do polityki w 2017 roku, zachęceni materiałami śledczymi Nawalnego na temat premiera Miedwiediewa, a także licznymi, przeprowadzonymi w różnych rosyjskich miastach, demonstracjami przeciw korupcji,. Wówczas, po raz pierwszy na tego rodzaju akcjach pojawili się masowo uczniowie i studenci. Ale w sztabach pracują także osoby, które pozostały w nich jeszcze od czasów, kiedy istniała „Parta Postępu”. Niektórzy uczestniczyli w działaniach obserwacyjnych na wyborach w latach 2011-2012.

 

- Każda kolejna fala protestu, kiedyś musi się cofnąć, pozostawiając wzdłuż brzegu zgęstniałą warstwę piasku. W takiej sytuacji – przyznaje Wołkow - zawsze znajdujemy odpowiednich ludzi, przyjmujemy ich do pracy.

 

W programie działania każdego ze sztabów znajduje się projekt główny, zadanie realizowane przez szereg miesięcy, lub lat. Sztaby samodzielnie wybierają tego rodzaju projekty.

- Dla przykładu, w naszym obwodzie budowane jest wysypisko śmieci, będziemy przeciw tej budowie protestować. Inny wariant, będziemy domagać się dymisji gubernatora. To oznacza, iż trzeba przeprowadzić staranne śledztwo na temat własności, jakiej dorobił się on i jego otocznie. Potrzebne będą badania socjologiczne, po to by zorientować się jaka jest jego popularność. Będą organizowane demonstracje. – szczegóły działania sztabów opisuje Leonid Wołkow.

 

Niekiedy sztabom udaje się zjednoczyć wokół własnego programu lokalnych aktywistów reprezentujących różne kierunki, na przykład tak stało się w rodzinnym mieście Wołkowa, Jekaterynburgu.

 

Jeszcze trzy lata temu pojawiały się adresowane do sztabów prośby: „pomóżcie nam, tylko sami się nie mieszajcie, żeby sytuacja się nie pogorszyła”. Wołkow przypomina, iż ludzie obawiali się, by ich protest nie nabrał zbyt upolitycznionego charakteru. Jednak od jakiegoś czasu tego rodzaju apele, o to by sztaby same się nie mieszały, przestały się pojawiać.

 

Sztab w Kazaniu skoncentrował się na poszukiwaniu niezadeklarowanych nieruchomości należących do miejscowych liderów partii „Jedna Rosja”. Koordynator sztabu, Oleg Jemielianow jest szczególnie dumny z tego, iż udało się znaleźć luksusowe domy należące do merów takich miast, jak Kazań, czy Nabierieżnyje Czełny. Materiały video na ten temat zebrały znaczącą liczbę widzów.

 

Oleg ma 24 lata, po raz pierwszy usłyszał o Nawalym w 2011 roku, już wówczas, jako nastolatek zainteresował się polityką.

- Swoją działalnością mogę zajmować się dzięki Nawalnemu – przyznaje Oleg. Jestem mu za to szczególnie wdzięczny.

 

Jemielianow zapewnia, że nie zrezygnuje z tego co robi, niezależnie od tego, czy Nawalny powróci do Fundacji i do polityki: - to moje własne pragnienie, w przyszłości chciałbym wystartować także w wyborach. Nie wiem wprawdzie, co spodoba mi się bardziej, bycie deputowanym, czy obecna działalność śledcza. Tak, czy inaczej, chciałbym spróbować.

 

Udział w wyborach – to jedno z kluczowych zadań sztabów Nawalnego. Na kilka miesięcy przed ogólnorosyjskim dniem głosowania przekształcają się one w regionalne sztaby wyborcze. W 2020 roku kandydaci zgłoszeni przez Nawalnego przystąpili do wyborów na różnym poziomie w 14 rosyjskich regionach.

 

Niewielkie pensje i wielkie ryzyko

 

We wszystkich komórkach organizacji Nawalnego pensje są na skromnym poziomie. Pracownicy Fundacji Walki z Korupcją zarabiają średnio po 70-80 tys. rubli. Pensje doświadczonych menedżerów są nieco wyższe, początkujący zarabiają nieco mniej. – dowiadujemy się od Żdanowa. W sztabach regionalnych pensje są jeszcze niższe. Koordynator zarabia 50-60 tys. rubli, jego współpracownicy mniej.

 

Wołkow przyznaje, że wynagrodzenia u nich są niewielkie, zwłaszcza jeśli zestawić je z nienormowanym czasem pracy i ryzykiem związanym z tym, gdzie się pracuje. Zdarzają się pobicia, pracownikom wytaczane są sprawy kryminalne.

 

W Fundacji nie jest prowadzona statystyka, która pozwalałaby poznać ogólną liczbę spraw sądowych i administracyjnych wytaczanych pracownikom. Ale tylko w 2019 roku w sztabach, w biurze Fundacji, w domach przeprowadzono 276 rewizji.

 

- Nasze pensje nie są na tyle wysokie, by ludzie mieli ochotę ponosić ryzyko bez dodatkowej, ideowej motywacji – Żdanow tłumaczy, że starając się o pracę w Fundacji, kandydaci muszą napisać list motywacyjny. Taki kandydat musi podzielać nasze poglądy, musimy czuć jego entuzjazm. Jeśli człowiekowi nie chce się walczyć ze złodziejami, to bardzo szybko pojawia się zmęczenie, zaczynają się problemy.

 

Jeszcze jeden ból głowy dla Fundacji to konieczność rozpoznawania, którzy pracownicy po prostu stwarzają problemy, którzy zaś zostali nasłani przez przeciwnika. Wołkow tego doświadczył, nie da się całkowicie uniknąć „agentów”.

- Człowiek pracuje w regionie, wieczorem podchodzą do niego na ulicy i mówią, proszę bardzo oto pakiecik, wkładamy ci go do kieszeni, i albo powiesz nam, co dzieje się w sztabie, albo posadzimy cię na 14 lat. Trudno mi osądzać człowieka, który w tej sytuacji podda się i zrobi to, czego od niego oczekują.

 

Wołkow opowiada o przypadku Witalija Sieruchanowa, który w 2017 roku odszedł z Fundacji i zatrudnił się w telewizji „Russia Today”. Tam zaczął prowadzić program „Wspaniała Rosja Bu, Bu, Bu”, jego głównym zadaniem jest wyśmiewanie działalności Nawalnego. Wcześniej jednak w Fundacji zorientowano się, że ich kolega został zwerbowany, wtedy został zwolniony.

 

Jednak nie w każdym przypadku można sobie wyrobić jednoznaczną opinię. W Fundacji do dziś toczone są spory o to, kim był w rzeczywistości koordynator sztabu w Petersburgu, Denis Michajłow. Był agentem, czy z jakichś powodów stwarzał problemy? Wołkow przyznaje, że w tej sprawie istnieje różnica zdań.

- Chciałbym wierzyć, iż nie był to facet, którego na nas nasłali. – dodaje Wołkow.

 

Latem 2019 roku Michajłow zarzucił Nawalnemu i Wołkowowi, iż ci nie pomogli mu z opłaceniem grzywny w wysokości 7 milionów rubli. Michajłowa skazano za zniszczenie trawników podczas jednej z demonstracji protestacyjnych. Za historię tę wzięły się oficjalne media.

 

- Wielu ludzi ucierpiało u nas z powodu innych ludzi  - wykręca się Wołkow, gdy mówimy mu, iż Michajłow ucierpiał za wspólną sprawę. - Aleksiejowi Nawalnemu też bywało trudno. Tak, Michajłow nie miał szczęścia, trafił mu się pechowy bilet. Praca koordynatora sztabu wiąże się z różnorodnym ryzykiem.

 

Wołkow opowiada, jak podjęto decyzję, by nie zapłacić grzywny Michajłowa. Chodziło o to, by utrudnić władzom realizację kolejnego planu mającego na celu duszenie opozycji. 7 milionów rubli, to miesięczny budżet wszystkich 39 sztabów razem.

 

- Dla samego Denisa nie opłacenie grzywny nie wiązało się z jakimiś szczególnymi konsekwencjami, on nie miał ani samochodu, ani mieszkania. Jedyną poważną niedogodnością był w jego wypadku brak możliwości wyjazdu za granicę przez 3 lata, po tym okresie grzywna uległaby przedawnieniu.  

 

Wersja Michajłowa jest inna. Poskarżył się nam, iż w związku z grzywną zablokowano mu wszystkie karty bankowe, nie może także znaleźć przyzwoitej pracy. Przez lata z pensji będą mu odliczali ratę grzywny. W czerwcu 2019 roku otrzymał zakaz wyjazdów za granicę.

 

- Stanowisko Wołkowa, iż powinienem uzbroić się w cierpliwość, wygląda co najmniej dziwnie. Oprócz tego, jak rozumiem, jest prowadzona zbiórka pieniędzy na opłacenie grzywien zasądzonych w Moskwie. – skarży się Michajłow. Rzeczywiście, w Moskwie zbierane są pieniądze na opłacenie grzywien, na jakie skazano uczestników demonstracji protestacyjnych. Dodajmy jeszcze, iż dwoje spośród trzech naszych rozmówców z petersburskiego sztabu nie ma w stosunku do Michajłowa żadnych wątpliwości, nie słyszeli nic o dotyczących go podejrzeniach.

 

Pieniądze na grzywny trzeba zbierać stale. Według szacunków Żdanowa, tylko regionalne sztaby zebrały na ten cel 30,5 milionów rubli. Tylko w 2019 roku w sądach zasądzono grzywny dla pracowników Fundacji w wysokości 94 milionów rubli.

 

Współpracowników Nawalnego często za współpracę z nim spotykają różne konsekwencje. Często mają one charakter finansowy. Jesienią 2019 roku przeciwko Fundacji wszczęto postępowanie śledcze w sprawie prania pieniędzy, pracownikom objętym tym postępowaniem zablokowano rachunki osobiste.

 

Montażysta Witali Kolesnikow opowiada, iż podczas rewizji u niego w domu, skonfiskowano ponad 2 miliony rubli w gotówce, były to pieniądze, jakie pozostały mu po sprzedaży mieszkania. Kolesnikow stara się teraz w sądzie odzyskać utraconą sumę, na razie bez skutku. W sądzie reprezentuje go prawnik Fundacji. Podczas rewizji skonfiskowano mu także osobisty komputer i telefon komórkowy, Fundacja kupiła mu nowe.

 

„Rewizje nas zbliżają.”

 

Ludzie z Fundacji spotykają się także chętnie poza biurem.

- Jeśli przeszliśmy wspólnie pięć rewizji, to w naturalny sposób stajemy się sobie bliżsi – zamyśla się Georgij Ałburow.

 

Urodziny pracowników Fundacji zasługują na to, by zrobić z nich „mema”. Wokół nakrytego elegancko stołu siedzą ludzie z nosami w telefonach. Nawalny bierze udział we wszystkich takich „imprezach” i jak raz to on usiłuje rozruszać towarzystwo.

 

Często pracownicy Fundacji wiążą się w pary, niektóre już zdążyły się rozpaść.

- Jesteśmy trochę jak jedna, wielka rodzina, kłócimy się, potrafimy się pogodzić, mamy tu burzliwe życie – tak swoją obecność w FWK odbiera montażystka Aleksandra Dubrowska.

 

Bardzo długo nie interesowała się polityką. Najważniejszy był dla niej balet, potem występowała w teatrze, marzyła o studiach reżyserskich (wtedy nauczyła się montować video), pewnego dnia natrafiła na ogłoszenie Fundacji.

 

- Podczas rozmowy wstępnej opowiadano mi przede wszystkim o rewizjach, uprzedzano, że bywa groźnie. – przypomina sobie Aleksandra. Śmiałam się w odpowiedzi, ale od razu uświadomiłam sobie, że i ze mną musi się stać coś w tym rodzaju. No i zgadłam, zobaczyłam rewizję w Fundacji już podczas drugiego dnia pracy.

 

Aleksandra jest singielką po rozwodzie, sama wychowuje sześcioletnią córkę. Na wszelki wypadek podpisała zawczasu wszystkie niezbędne dokumenty, jeśli coś jej się przytrafi, dziewczynka zostanie z babcią i nie zostanie wysłana do domu dziecka.

 

- Okazało się, że żyję w jakiejś równoległej rzeczywistości. Dziś przeprowadzili rewizję, następnego dnia kogoś aresztowali, tak u nas wygląda codzienna rutyna. Ostatnio, po raz pierwszy po pół roku obejrzałam wiadomości w kontrolowanej przez Kreml telewizji, poczułam, że żyjemy w różnych światach. Jak z wyjść z tego, gdzie znajduję się teraz? Dokąd? Z powrotem?

 

Iwan Żdanow pracuje w Fundacji od 2014 roku, najpierw był jej szeregowym prawnikiem, potem stanął na czele oddziału prawnego. W 2018 roku ówczesny dyrektor Roman Rubanow, ze względu na wytoczoną mu sprawę karną, został zmuszony do opuszczenia Rosji, Żdanow zajął wówczas jego stanowisko. Niejednokrotnie zdążył też trafić do aresztu, za udział w demonstracjach skazywano go na grzywnę.

 

- Potrafię sobie wyobrazić, iż pewnego dnia powiem dosyć, starczy. Kiedy jednak popatrzę na to, co dzieje się z nami obecnie, kiedy uświadomię sobie, że przez jakiś czas Aleksieja tutaj nie będzie, to oczywiście takie rozwiązanie obecnie nie wchodzi w grę. Nie mogę pozwolić sobie na zdradę. – zwierza się dyrektor Fundacji.

 

Kira Jarmysz pracuje z Nawalnym od 2014 roku. Trafiła do Fundacji z dyplomem MGIMO, wcześniej zdążyła jeszcze popracować w wydziale PR linii lotniczej Utair. Chłopak Kiry, również współpracownik FWK, Rusłan Szawedinow od ośmiu miesięcy odbywa służbę wojskową na Nowej Ziemi. To tak daleko, że nie ma z nim kontaktu, do Rusłana nie dochodzą listy, obecnie mieszka w kontenerze o kształcie beczki znajdującym się w odległości 270 km od najbliższej osady ludzkiej.

 

-  Stres wywołuje większą mobilizację – tak Kira odpowiada na pytanie, w jaki sposób udaje jej się wytrzymać w obecnej sytuacji. Wzięliśmy na siebie tak wiele, że pracować można przez okrągłą dobę, nie ma czasu na to, by żałować samego siebie.

 

Mama często pyta Kirę, czy nie chciałaby pojechać na studia za granicę.

- Prześladuję mnie myśl, że przestanę pracować z Aleksiejem, a za dwa miesiące wydarzy się coś mega ważnego, o znaczeniu globalnym, a mnie nie będzie na miejscu. Na samą myśl dostaje dreszczy. Z miejsca, w którym się znajduję, widać wszystko, co w Rosji jest interesujące. Dobrowolnie zrezygnować z takiej pracy, by zacząć spokojnie żyć – nie, to nie dla mnie. Kira rozumie, że czasem może uczestniczyć w wydarzeniach tragicznych, tak jak ostatnia próba otrucia Aleksieja.

-To co innego, kiedy znajdujesz się w centrum wydarzeń, niż wówczas, kiedy siedzisz za granicą, w spokojnym uniwersytecie i nie wiesz jak opanować pojawiające się z bezradności emocje.

 

Leonid Wołkow razem z rodziną został zmuszony do pilnej ewakuacji w 2019r., gdy władze wytoczyły Fundacji sprawę karną.

 

- Patrzę na ludzi z branży IT, z którymi pracowałem 10-15 lat temu, wszyscy mają luksusowe domy i jachty i czasem odczuwam moment słabości. Myślę sobie, po co mi to wszystko. Ale robimy tu rzeczy bardziej interesujące, niż zarabianie milionów dolarów. Mamy ogromny kraj, w nim mieszkają wspaniali ludzie, a ich życie zupełnie nie jest takie, jakim mogłoby być, a na dodatek wielu z nich uważa, że tak, jak jest być powinno. Tracimy tak wiele, kiedy sobie o tym przypominam, od razu rozumiem, jak wiele trzeba zmienić.

 

Po wydarzeniach na Syberii, kiedy podjęto próbę otrucia Nawalnego, nikt nie odszedł z FWK.

 

Mamy nadzieję, że go nie rozczarujemy.

 

W biurze FWK, drzwi do gabinetu Aleksieja pozostają otwarte. Jest jasny, pełen słońca, na ścianie połyskują przyciski, złoty i srebrny, tak Youtube gratuluje blogerom, którzy osiągnęli liczbę 100 tys, a potem 1 mln subskrybentów. Na oknie wisi futerał od garnituru. Surowość pomieszczenia ożywia leżąca na podłodze balance board, to przyrząd składający się z dwóch części, pierwszej o cylindrycznym kształcie, na której trzeba stojąc na desce, zachować równowagę.


Kto stoi za Nawalnym? Kiedy zadają mu to pytanie Aleksiej przypomina sobie fotografię wiszącą w biurze za jego plecami. Konferencja Solvay 1927, Einstein, Curie, Planck, połowa na zdjęciu to laureaci Nobla. 

 

Na ścianie, nad oparciem fotela wisi fotografia z uczestnikami kongresu w Solvay w 1927 r. Wśród nich najbardziej znani na świecie chemicy i fizycy, tacy jak Einstein, Maria Curie, Planck, Bohr, Schrödinger.

 

- Aleksiej wyjątkowo ceni tę fotografię, także dlatego, iż kiedy pytają go często, kto za nim stoi, przypomina sobie, iż za jego plecami, na ścianie znajdują się najtęższe umysły świata. – dowiadujemy się od Kiry Jarmysz.  

 

Dla zespołu Nawalnego, tłumaczy Gerogij Ałburow, szczególnie ważne jest, by w obecnym momencie go nie zawieść.

- Gdyby Aleksiej mógł w tej chwili coś powiedzieć, usłyszelibyśmy: ”Mam nadzieję, że choć nie ma mnie z Wami, dajecie z siebie wszystko.” Nie możemy go rozczarować.

 

- Nikt nie chce myśleć o tym, co by się stało, gdyby Nawalny nie wrócił do pracy. Nikt nawet nie zadaje pytania, kto w takim wypadku stanąłby na czele organizacji. – mówi Wołkow. Jedno bez drugiego nie mogłoby funkcjonować. Osobista charyzma Nawalnego ma tu ogromne znaczenie, bez niej organizacja nie mogłaby istnieć. W polityce ważni są liderzy i proponowane przez nich idee. Naszych zwolenników przyciąga przede wszystkim jego osobowość.

 

Jednak nawet pod nieobecność Nawalnego, cała struktura złożona z Fundacji, sztabów, działu śledczego zachowała swoją efektywność, to w końcu najbardziej skuteczna organizacja opozycyjna w współczesnej Rosji.

 

- Funkcjonujemy jak normalna instytucja, można się zdziwić, jakie nas obowiązują biurokratyczne procedury. Co tydzień trzeba wypełniać papiery, pisać sprawozdania co zostało zrobione. – Wołkow opisuje działanie Fundacji na co dzień. Bez takich procedur duża organizacja z setkami pracowników działać nie może. Mamy tu dziwną mieszankę biznesu i polityki, idee mają zasadnicze znaczenie, ale podejście biznesowe też.

 

- Obecnie nie ma miejsca na jakieś perspektywiczne prognozy i obietnice, że i za 50 lat będziemy pracować, tak jak dziś. – przypuszcza Lubow Sobol. Bez Nawalnego zespół może pracować z równym zaangażowaniem, ale trochę inaczej.

 

Dla wszystkich w Fundacji zdrowie Aleksieja Nawalnego jest największą troską, wszyscy przeżywają, czy wyzdrowieje i jak szybko. Z emocjami trzeba dawać sobie radę samodzielnie, w zespole nie ma własnego psychologa, obcych tu nie wpuszczają.

- Nie mielibyśmy do nich zaufania, niewykluczone, znów by nam kogoś podesłali. – martwi się Żdanow.

 

Natasza Zotowa

Przy współpracy Andrieja Sosznikowa i Olesi Wołkowej

 

Artykuł ukazał się na stronie rosyjskiej sekcji BBC:

https://www.bbc.com/russian/features-54119390


Tłum. ZDZ

 

Inne teksty na "MediawRosji" poświęcone Aleksiejowi Nawalnemu


Nawalny: dlaczego cię nie wsadzają?

Ponad 10 miesięcy temu Aleksieja Nawalnego, obdarzonego charyzmą jednego z przywódców rosyjskiej opozycji osadzono w areszcie domowym. Jest sądzony pod sfabrykowanymi zarzutami natury kryminalnej. Władze starają się jak mogą, by uniemożliwić mu udział w życiu politycznym Rosji. Przez kilka tygodni stycznia Nawalny ignorował warunki narzuconego mu aresztu. Zdążył wówczas udzielić szeregu ważnych wywiadów dla mediów rosyjskich i międzynarodowych. Wybraliśmy do tłumaczenia rozmowę na antenie radia „Echo Moskwy”. Nawalny wypowiedział się w niej o planach masowych akcji ulicznych, na temat aneksji Krymu, sytuacji w Czeczenii.


Rozmowa na antenie radia "Echo Moskwy"


Dobiega końca rozprawa sądowa przeciw Aleksiejowi Nawalnemu jednemu z przywódców rosyjskiej opozycji demokratycznej. Razem z nim postawiono przed sądem jego brata Olega. Obu postawiono sfabrykowany zarzut machinacji finansowych na szkodę francuskiej korporacji kosmetycznej Yves Rocher. Od wielu miesięcy Aleksiej Nawalny znajduje się w areszcie domowym. Władze chcą posadzić go z artykułu „kryminalnego”, nie za politykę. Prokurator zażądał drakońskiego wymiaru kary – 10 lat obozu karnego. Wyrok zostanie ogłoszony w połowie stycznia.
 
Poniżej wygłoszone w moskiewskim sądzie dla Dzielnicy Zamoskworieckiej ostatnie słowo Aleksieja Nawalnego.



Pozbawiona dostępu do popularnych mediów, gnębiona aresztami i brudną propagandą rosyjska opozycja przez lata nie potrafiła wykreować lidera zdolnego do zdobycia szerszego poparcia. Aż do chwili gdy nad moskiewskim niebem rozbłysła gwiazda Aleksieja Nawalnego. Marc Bennetts opowiada w jaki sposób nieznany działacz partii „Jabłoko”, prawnik,  bloger, stypendysta amerykańskiego uniwersytetu Yale  zwrócił na siebie uwagę opinii publicznej. Jak udało mu się zbudować sukces swojej antykorupcyjnej kampanii wymierzonej w „żulików i złodziei”.



Niecały rok temu, Kreml gotów był spierać się z Aleksiejem Nawalnym środkami politycznymi. Jednak w związku z wydarzeniami na Ukrainie atmosfera w Rosji zmieniła się zasadniczo. W sytuacji stanu nadzwyczajnego Kremlowi potrzebni są nie opozycyjni politycy, a wrogowie narodu. Od czasów radzieckich wiadomo, jak się z nimi rozprawić. Najłatwiej wysłać ich do więzienia.

Artykuł dla internetowego wydania colta.ru napisała trojka moskiewskich publicystow i działaczy obywatelskich: Olga Romanowa, Maksym Trudoliubow, Oleg Salmanow.

 




Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:


Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com


Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 






 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz