piątek, 4 września 2020

Przecieki i brudy. Jak powstaje kremlowska propaganda?

 

Podsłuchy, ukryte kamery, przyjaciele z prokremlowskich organizacji nacjonalistycznych, trolle opłacane z czarnej kasy. Plotki, sceny z życia intymnego, spreparowane dokumenty. Dmitrij Biełousow, scenarzysta i dziennikarz telewizyjny, jeden ze współautorów brudnej kremlowskiej propagandy telewizyjnej niedawno wyjechał do Holandii. Teraz opowiada, czym się zajmował on sam i jego koledzy…..
 

 

Dmitrij Biełousow obecnie mieszka w Holandii, ale wcześniej wiele lat przepracował w rosyjskiej telewizji państwowej. Przez kilka miesięcy piastował stanowisko redaktora odpowiedzialnego w telewizji NTV, był też scenarzystą w REN TV. Pod kierownictwem Aleksieja Małkowa pracował nad demaskującymi rosyjską opozycję, propagandowymi filmami, takimi jak "Anatomia protestu", czy "Dzień Kasjanowa". Teraz Biełousov gotów jest opowiedzieć o tym, jak robiona jest rosyjska propaganda telewizyjna, i jak się czuł, biorąc w tym udział.

 

Z Dmitrijem Biełousowem, scenarzystą i dziennikarzem telewizyjnym rozmawia Alona Wierszynina.



Dmitrij Biełousow, dziennikarz i scenarzysta telewizyjny. Uczestniczył w produkcji najbardziej agresywnych produktów kremlowskiej propagandy telewizyjnej wymierzonej w opozycję. Po wyjeździe do Holandii opowiedział, czym się zajmował.  





Alona Wierszynina:

Niedawno wypowiedział się pan na temat systemu inwigilacji utworzonego wokół Aleksieja Nawalnego. Władza w równym stopniu interesuje się innymi działaczami opozycji?

 

Dmitrij Biełousow:

To, że Navalny jest obserwowany nie było dla nikogo tajemnicą. On sam doskonale o tym wiedział i mówił o tym otwarcie w swoich audycjach. Na ten temat ukazało się wiele publikacji. Dla mnie osobiście momentem przełomowym były wybory samorządowe 2017 roku. Może pamiętasz tę kampanię? Organizacja Chodorkowskiego „Open Russia” oświadczyła wówczas, iż „rekrutuje ludzi zewsząd, także z ulicy”. I wtedy na temat tych, co dopiero do nich dołączyli zaczęto nam przynosić materiały kompromitujące, urywki z monitoringu, różne informacje. To było szokujące. Jak się okazało każdy ma w FSB swoje dossier. Wtedy zbierane w nich materiały zaczęły przeciekać do mediów w całym kraju.

 

Wierszynina:

Rozumiał pan, po co to robiono?

 

Poleziesz w politykę, narobisz sobie kłopotów

 

Biełousow:

Przesłanie było jasne: poleziesz w politykę, narobisz sobie kłopotów. Bez trudu coś na ciebie znajdą, będziesz obserwowany, do pewnego stopnia zostaniesz zdyskredytowany. Oczywiście, wszystkie te materiały oczerniające (szczególnie w odniesieniu do mało znaczących postaci) nie są filmowane po to, by je publikować w telewizji. Zbiera się je, po to można było ludzi szantażować, wykorzystywać, wciągać do własnej brudnej roboty, by wymusić na nich posłuszeństwo i dyscyplinę.  

 

Wierszynina:

Kiedy aktywiści opozycji skarżą się, że za nimi chodzą, to nie jest to objaw paranoi, ale tak wygląda rzeczywistość?

 

Biełousow:

Nie mam pojęcia, czy tajniacy chodzą za nimi, czy nie. Tu trudno o pewność. Ale taki jest właśnie cel FSB i Administracji Prezydenta, zasiać niepokój. Nawet jeśli jeszcze cię nie śledzimy, to jak powstanie taka potrzeba, zawsze możemy to zrobić. Oczywiście, nie da się śledzić całego kraju, społeczeństwa, nawet wszystkich tych, którzy myślą inaczej, niż władze. Ale tam na górze chcą, by do ludzi dotarła wiadomość, jeśli uznamy to za potrzebne, możemy obserwować każdego. A potem jeszcze widzimy, że ktoś traci pracę, przeciw innemu wytacza się lipną sprawę, albo wysyła do psychiatryka, jak np. szamana mającego zamiar przegnać Putina.

 

Wierszynina:

Po co im to wszystko? Dlaczego zajmują się tym FSB i Administracja Prezydenta?

 

Czego FSB robić nie wolno?

 

Biełousow:

Nie rozumie pani? Z formalnego punktu widzenia FSB takich rzeczy robić nie wolno. Proszę przestudiować oficjalne dokumenty. Przed FSB postawiono zestaw konkretnych zadań: musi strzec granic, zapewnić nam ochronę kontrwywiadowczą, zwalczać terroryzm i przestępczość zorganizowaną. Plus dołączono do nich ostatnio oddziały Federalnej Służby Ochrony. To wszystko ! W dokumentach, ustawach nie ma nic o polityce! Przeciwnie, mówi się wyraźnie, że FSB nie ma prawa angażować się w politykę. Warto przypomnieć, słowa szefa FSB Bortnikowa z 2017 roku, który powiedział, że ta organizacja nie reprezentuje żadnych interesów politycznych, czy grupowych, i że jest organizacją całkowicie niezależną. ("Teraz FSB Rosji wolna jest od wpływów politycznych i nie służy żadnej partii czy grupie interesów.” – słowa Bortnikowa, Radio Swoboda).

 

W rzeczywistości jednak, widać jak oni starają się zaznaczyć swoją obecność we wszystkich przypadkach o charakterze politycznym. Publikują brudy na opozycję, wideo z sypialni. Czasem to trudno zrozumieć, np. dlaczego znów pokazali film z Ilją Jaszynem.

 

Nie znaleźli niczego innego? Trzymali go w zapasie przez 10 lat, a teraz nagle pokażmy to publiczności. O czym to mówi? Że ich głównym celem jest zastraszanie.

 

Wierszynina:

Może da się uzasadnić zaangażowanie FSB regularnymi kontaktami opozycji z Zachodem?

 

moskwa, architektura, rząd, rosyjski — Zdjęcie stockowe 
Moskwa, Łubianka. Siedziba Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Jej funkcjonariusze śledzą opozycję polityczną i wypuszczają do mediów kompromitujące ją przecieki.  



Tworzyć atmosferę strachu…..

 

Biełousow:

Gdyby tylko cokolwiek zdołali znaleźć…. Ale po tym, jak pokazaliśmy w filmie „Dzień Kasjanowa” kilka spotkań z zagranicznymi sponsorami, wobec Nawalnego, czy Kasjanowa nie wytoczono żadnych spraw karnych. Dlaczego? Podczas pracy nad ostatnimi filmami zapytałem Malkowa: "Co to za dokumenty? Niby mamy tu potwierdzenie przekazu bankowego, ale kiedy to zostało wysłane, jaka jest data tego dokumentu?”. Bo tam nie było żadnej daty, ktoś ją wygumkował, więc to mogło być zrealizowane wtedy, gdy tego rodzaju operacje grantowe były dopuszczalne. To się publikuje, by wpłynąć na opinię publiczną, by tworzyć atmosferę strachu. Ludzie angażujący się w działalność opozycyjną mają czuć, że są pod stałą obserwacją.

 

Wierszynina:

Czy może nam pan powiedzieć, w jaki sposób dostawaliście materiały wyjściowe do produkcji? Czy to były wielogodzinne zapisy z podsłuchów i video obserwacji, z których potem pan i koledzy wybieraliście to, co nadawało się do wykorzystania?

 

Biełousow:

Rzecz jasna, nam nie dostarczali całości materiału video z życia Aleksieja Nawalnego. Sami wybierali to, co uważali za interesujące. Dostawaliśmy też transkrypcje rozmów telefonicznych, lub wybranych fragmentów niektórych spotkań.

 

Wierszynina:

Okazuje się, że ci, którzy organizują inwigilację i podsłuchy mają też własnego redaktora odpowiedzialnego za wybór najlepszych kąsków?

 

Biełousow:

Ilość materiałów jest taka, iż można mieć pewność, że z tej roboty utrzymuje się wielu ludzi. Wszystkie materiały wykorzystane w filmie, najpierw umieszczane były w sieciowym folderze projektu, do którego dostęp miał Malkow i jeszcze kilku producentów.

 

Ogólny sens i cel filmów były jasne od początku. Dlatego scenariusz od razu zakładał, iż wykorzystamy „najsmaczniejsze” kawałki przekazane przez FSB. Zauważyć je łatwo. Gdy głos za kadrem mówi: ‘otrzymaliśmy ekskluzywny materiał z mieszkania Kasjanowa”,  od razu rodzi się pytanie, czy dziennikarze mogli w jego domu zainstalować podsłuch i kamery? Jeśli tak, to należało nas oskarżyć o naruszenie prywatności.

 

Wierszynina:

Powiedział pan, że ostatnią kroplą wody stała się dla pana samorządowa kampania wyborcza 2017 roku. Czy jednak wcześniej nie zdawał pan sobie sprawy, że to czym się zajmujecie nie ma wiele wspólnego z dziennikarstwem?

 

Biełousow:

Pracowałem w telewizji przez wiele lat. Byłem korespondentem Kanału 1. Nie mógłbym powiedzieć, że pracowaliśmy tam bez żadnej cenzury. Cenzura pojawiała się już w chwili wyboru tematu: kręcimy o tym, lub nie. Ale nikt nie mieszał się do gotowego już wywiadu, nie dyktował mi  "napisz to tak, albo zrób to inaczej ".

 

Poza tym proszę nie zapominać, że kiedy pracowaliśmy wspólnie z Malkowem na przykład w 2011 roku, to ta współpraca wyglądała inaczej, niż w latach 2016-2017. W 2011 roku pojawiły się filmy o Łużkowie, o Łukaszence, o wielkiej polityce. Odczuwaliśmy pewną odpowiedzialność, rozumieliśmy, że Kremlowi zależy na zdemaskowaniu kryminalnych powiązań otoczenia mera Moskwy Jurija Łużkowa, że należy ujawnić jak robią swoje przekręty finansowe. Zrobiliśmy film o Andrieju Borodinie, byłym szefie Banku „Moskwa”, w nim także korzystaliśmy z materiałów FSB (mowa o filmie NTV "Dieło w kiepkie – 3 – przyp. Radio Swoboda, oskarżany o gigantyczne defraudacje Borodin uciekł do Londynu – przyp. MWR). W przypadku tych produkcji nie odczuwałem jakiegoś ograniczenia własnej wolności, miałem wrażenie, że idzie raczej o wewnętrzne rozgrywki na Kremlu.

 

W 2017 roku REN TV wypuściła serię filmów pod ogólnym tytułem „Czarna kasa liberałów”. Nie pamiętam, który z odcinków był pierwszy – ten poświęcony „Otwartej Rosji” (organizacja Chodorkowskiego – przyp. MwR) czy Nawalnemu. Trzeci z kolei odcinek poruszył temat wyborów samorządowych, mówiliśmy w nim o zgłaszanych przez nich kandydatach na deputowanych miejskich. Kiedy Nawalny jest obserwowany i jest tego świadomy, prowadzi odpowiedni tryb życia. Gdy zajęliśmy kandydatami na deputowanych miejskich, zaczęto przynosić nam zwykłe paskudztwa. Zobaczcie kogo nam proponują, jakiegoś ostatniego łotra, już w jedenastej klasie widziano, jak rozbija puste butelki. Wtedy poczułem, że coś jest nie w porządku i że nie czuję się z tym komfortowo. Gotowy byłem na konflikt z redakcją, zacząłem się z nimi kłócić. Szybko dotarło do mnie, że będziemy musieli się rozstać, bo w tej pracy nie było miejsca na różnice zdań. Rozumiałem, że to nie sam Malkow wynajdował te materiały, tylko że dostawał je od zleceniodawców. Konflikt z nim oznaczał w istocie konflikt z nimi. Jednak nie mogłem się zgodzić na pewne rzeczy i zacząłem o tym mówić głośno. To było jasne, że wkrótce się rozstaniemy.

 

Kogo ogarnęły wątpliwości….?

 

Wierszynina:

Wątpliwości nurtowały tylko pana, czy też ogarnęły jeszcze kogoś z kolegów?

Biełousow:

Nie mam pojęcia. Nie interesowała mnie kondycja psychiczna kolegów, co myślą i na jaki temat. Ważniejsze było dla mnie, że sam znalazłem się w kropce, czułem jak ta sytuacja mnie paraliżuje, pozbawia wolności wyboru. Z opozycją systemową propaganda obchodzi się w białych rękawiczkach, w porównaniu z tym opozycja poza systemowa, całkowicie niezależna, np. anarchiści traktowana jest bez jakichkolwiek ceremonii. Także przez wymiar sprawiedliwości, który dopuszcza tortury prądem elektrycznym i stawia zarzuty o działalność terrorystyczną.

 

Warto przy okazji powiedzieć, dlaczego wyciągają w takich sprawach zarzut o działalność terrorystyczną. Te artykuły kodeksy karnego wymyślane są właśnie dlatego, iż FSB nie ma prawa angażować się w politykę. Więc posługują się tymi, które należą do ich kompetencji. Terroryzm jest w ich kompetencjach, więc można to wlepić. Terroryzm, albo ekstremizm.

 

Wierszynina:

Kiedy pracował pan jako scenarzysta tych „sensacyjnych filmów”, czy podpisywał pan wobec FSB jakieś zobowiązania, np. do zachowania milczenia, że nie ujawni pan prawdy o materiałach z jakimi przyszło panu pracować?

 

Biełousow:

Niczego nie podpisywałem, nigdy tych ludzi nie spotkałem. Ale to było oczywiste, że obowiązuje nas milczenie. Żaden z moich kolegów, nawet tacy co odeszli z tej pracy ze skandalem, nigdy nie puścili pary z ust. To była kwestia osobistego bezpieczeństwa.

 

Wierszynina:

Zdecydował się pan podzielić prawdą, bo znajduje się pan teraz poza granicami Rosji i czuje się pan bezpieczny?

 

Biełousow:

Nie, nie czuję się w pełni bezpiecznie. Ale zacząłem mówić, bo jaki mam wybór? Jeśli coś by się ze mną stało, a ja nie zdążyłbym przedtem podzielić się tym, co wiem, to nikt nawet nie zorientowałby się, co się zdarzyło. A tak ludzie będą wiedzieć.

 

Wierszynina:

Gdy ukazały się pierwsze materiały o panu, ktoś ze starych kolegów kontaktował się z panem? Pisał? Telefonował?

Biełousow:

Nie, nikt się nie odezwał. Uznali, że lepiej tę historię przemilczeć, bo nawet trolle Prigożyna nie miałyby recepty, jak ją skomentować. Przecież nie powiedzą, że ich scenarzysta był do bani. To byłby dla nich ślepy zaułek.

Wierszynina:

Kiedy pracował pan w telewizji państwowej opowiadał pan rodzinie, przyjaciołom, czym się pan zajmował?

 

Biełousow:

- Nie, rodzina nie znała szczegółów mojej pracy. Proszę zrozumieć, pracowałem w telewizji 17 lat, współpraca z projektami Malkowa trwała stosunkowo krótko. 6 miesięcy w 2011 roku i ok. 7 miesięcy w 2017r. Starałem się nie mieszać pracy z życiem osobistym.

 

Wierszynina:

Nie czuł pan obrzydzenia do tego, czym pan się zajmował? Babrał się pan w cudzych brudach….

 

Mamy znów do czynienia z policją polityczną….

 

Biełousow:

- W pewnym momencie powiedziałem (Malkowowi i swoim szefom), że nie będę pisał o pewnych sprawach. Dostarczano nam materiały różnego rodzaju. Spora ich część dotyczyła finansów, pieniędzy. Potem zaczęli wyciągać sprawy intymne, osobiste.

Proszę zrozumieć, dlaczego o tym mówię. Oni nie chcą się przyznać, zaprzeczają,  ale FSB robi dziś dokładnie to, co kiedyś robił KGB. Mamy znów do czynienia z policją polityczną. Proces przemiany FSB trochę trwał, w 2011 roku ich materiały były o wiele skromniejsze, w 2017 r. do swych brudnych sieci łowili wszystko. Chce pani rozmawiać ze mną o etyce? Kiedy w to wpadłem, przecież nie miałem pojęcia co położą nam na stół, co pokażą. Przychodzi człowiek do pracy, a tam wydają polecenie, ten kawałek weź do filmu, tam jest Kasjanow i Pielewina. To video z resztą po raz pierwszy opublikowano o pół roku wcześniej, ale im się wydawało, że warto to powtórzyć, żeby ludzie mieli radochę (mowa o tajnym nagraniu sceny łóżkowej z udziałem b. premiera Rosji Kasjanowa – przyp. „MwR”}.

 

Wierszynina:

Doczekamy się dnia, kiedy nie tylko pracownicy telewizji korzystający z podsłuchów i monitoringu zaczną mówić, ale także ci, którzy to wszystko organizują?

Biełousow:

Właśnie przyjęli ustawę, która zwalnia ich z odpowiedzialności, to co robią uznaje się za tajne, funkcjonariuszom FSB nie wolno udzielać mediom jakichkolwiek wypowiedzi. Uczestniczyłem wcześniej w wielu projektach dokumentalnych, filmowaliśmy wypowiedzi byłych pracowników służb, ale dziś byłoby to niemożliwe, nawet w odniesieniu do jakichś historii z przeszłości.

A poza tym, FSB nie robi wszystkiego sama. Powinna pani to zrozumieć. Nie da się powiedzieć, że to FSB obserwuje wszystkich. Oni nauczyli się outsourcingu, mają do dyspozycji takie organizacje jak nacjonalistyczny, prokremlowski SERB, potrafią się nimi wysługiwać. Przydają się wtedy, gdy opozycja organizuje jakieś wydarzenia, seminaria, spotkania, ludzie z SERBu mogą je zakłócić, sfilmować, potem te filmy rozmieszcza się w sieciach społecznościowych, wykorzystuje w filmach propagandowych. Stosuje się wiele różnych narzędzi. Do tego nie potrzeba tak wielu własnych ludzi, to ułatwia życie, kiedy można powiedzieć "to nie my, to niektórzy wolontariusze kręcący się wokół opozycji".

 

 

Oryginał wywiadu ukazał się na portalu Radio Swoboda:

https://www.svoboda.org/a/30811598.html


Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com


Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 





 

Tłum.: ZDZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz