Podsłuchy, ukryte kamery, przyjaciele z prokremlowskich
organizacji nacjonalistycznych, trolle opłacane z czarnej kasy. Plotki, sceny z
życia intymnego, spreparowane dokumenty. Dmitrij Biełousow, scenarzysta i
dziennikarz telewizyjny, jeden ze współautorów brudnej kremlowskiej propagandy
telewizyjnej niedawno wyjechał do Holandii. Teraz opowiada, czym się zajmował
on sam i jego koledzy…..
Dmitrij Biełousow obecnie mieszka w Holandii, ale wcześniej
wiele lat przepracował w rosyjskiej telewizji państwowej. Przez kilka miesięcy piastował
stanowisko redaktora odpowiedzialnego w telewizji NTV, był też scenarzystą w
REN TV. Pod kierownictwem Aleksieja Małkowa pracował nad demaskującymi rosyjską
opozycję, propagandowymi filmami, takimi jak "Anatomia protestu", czy
"Dzień Kasjanowa". Teraz Biełousov gotów jest opowiedzieć o tym, jak robiona
jest rosyjska propaganda telewizyjna, i jak się czuł, biorąc w tym udział.
Z Dmitrijem Biełousowem, scenarzystą i dziennikarzem
telewizyjnym rozmawia Alona Wierszynina.
Dmitrij Biełousow, dziennikarz i scenarzysta telewizyjny. Uczestniczył w produkcji najbardziej agresywnych produktów kremlowskiej propagandy telewizyjnej wymierzonej w opozycję. Po wyjeździe do Holandii opowiedział, czym się zajmował.
Alona Wierszynina:
Niedawno wypowiedział się pan na temat systemu inwigilacji utworzonego
wokół Aleksieja Nawalnego. Władza w równym stopniu interesuje się innymi działaczami
opozycji?
Dmitrij Biełousow:
To, że Navalny jest obserwowany nie było dla nikogo
tajemnicą. On sam doskonale o tym wiedział i mówił o tym otwarcie w swoich
audycjach. Na ten temat ukazało się wiele publikacji. Dla mnie osobiście
momentem przełomowym były wybory samorządowe 2017 roku. Może pamiętasz tę
kampanię? Organizacja Chodorkowskiego „Open Russia” oświadczyła wówczas, iż „rekrutuje
ludzi zewsząd, także z ulicy”. I wtedy na temat tych, co dopiero do nich
dołączyli zaczęto nam przynosić materiały kompromitujące, urywki z monitoringu,
różne informacje. To było szokujące. Jak się okazało każdy ma w FSB swoje
dossier. Wtedy zbierane w nich materiały zaczęły przeciekać do mediów w całym
kraju.
Wierszynina:
Rozumiał pan, po co to robiono?
Poleziesz w politykę, narobisz sobie kłopotów
Biełousow:
Przesłanie było jasne: poleziesz w politykę, narobisz sobie
kłopotów. Bez trudu coś na ciebie znajdą, będziesz obserwowany, do pewnego
stopnia zostaniesz zdyskredytowany. Oczywiście, wszystkie te materiały oczerniające
(szczególnie w odniesieniu do mało znaczących postaci) nie są filmowane po to,
by je publikować w telewizji. Zbiera się je, po to można było ludzi szantażować,
wykorzystywać, wciągać do własnej brudnej roboty, by wymusić na nich
posłuszeństwo i dyscyplinę.
Wierszynina:
Kiedy aktywiści opozycji skarżą się, że za nimi chodzą, to
nie jest to objaw paranoi, ale tak wygląda rzeczywistość?
Biełousow:
Nie mam pojęcia, czy tajniacy chodzą za nimi, czy nie. Tu
trudno o pewność. Ale taki jest właśnie cel FSB i Administracji Prezydenta, zasiać
niepokój. Nawet jeśli jeszcze cię nie śledzimy, to jak powstanie taka potrzeba,
zawsze możemy to zrobić. Oczywiście, nie da się śledzić całego kraju,
społeczeństwa, nawet wszystkich tych, którzy myślą inaczej, niż władze. Ale tam
na górze chcą, by do ludzi dotarła wiadomość, jeśli uznamy to za potrzebne,
możemy obserwować każdego. A potem jeszcze widzimy, że ktoś traci pracę,
przeciw innemu wytacza się lipną sprawę, albo wysyła do psychiatryka, jak np.
szamana mającego zamiar przegnać Putina.
Wierszynina:
Po co im to wszystko? Dlaczego zajmują się tym FSB i
Administracja Prezydenta?
Czego FSB robić nie wolno?
Biełousow:
Nie rozumie pani? Z formalnego punktu widzenia FSB takich
rzeczy robić nie wolno. Proszę przestudiować oficjalne dokumenty. Przed FSB
postawiono zestaw konkretnych zadań: musi strzec granic, zapewnić nam ochronę
kontrwywiadowczą, zwalczać terroryzm i przestępczość zorganizowaną. Plus
dołączono do nich ostatnio oddziały Federalnej Służby Ochrony. To wszystko ! W
dokumentach, ustawach nie ma nic o polityce! Przeciwnie, mówi się wyraźnie, że
FSB nie ma prawa angażować się w politykę. Warto przypomnieć, słowa szefa FSB Bortnikowa
z 2017 roku, który powiedział, że ta organizacja nie reprezentuje żadnych
interesów politycznych, czy grupowych, i że jest organizacją całkowicie niezależną.
("Teraz FSB Rosji wolna jest od wpływów politycznych i nie służy żadnej
partii czy grupie interesów.” – słowa Bortnikowa, Radio Swoboda).
W rzeczywistości jednak, widać jak oni starają się zaznaczyć
swoją obecność we wszystkich przypadkach o charakterze politycznym. Publikują
brudy na opozycję, wideo z sypialni. Czasem to trudno zrozumieć, np. dlaczego
znów pokazali film z Ilją Jaszynem.
Nie znaleźli niczego innego? Trzymali go w zapasie przez 10
lat, a teraz nagle pokażmy to publiczności. O czym to mówi? Że ich głównym
celem jest zastraszanie.
Wierszynina:
Może da się uzasadnić zaangażowanie FSB regularnymi kontaktami
opozycji z Zachodem?
Tworzyć atmosferę strachu…..
Biełousow:
Gdyby tylko cokolwiek zdołali znaleźć…. Ale po tym, jak
pokazaliśmy w filmie „Dzień Kasjanowa” kilka spotkań z zagranicznymi sponsorami,
wobec Nawalnego, czy Kasjanowa nie wytoczono żadnych spraw karnych. Dlaczego? Podczas
pracy nad ostatnimi filmami zapytałem Malkowa: "Co to za dokumenty? Niby mamy
tu potwierdzenie przekazu bankowego, ale kiedy to zostało wysłane, jaka jest
data tego dokumentu?”. Bo tam nie było żadnej daty, ktoś ją wygumkował, więc to
mogło być zrealizowane wtedy, gdy tego rodzaju operacje grantowe były
dopuszczalne. To się publikuje, by wpłynąć na opinię publiczną, by tworzyć atmosferę
strachu. Ludzie angażujący się w działalność opozycyjną mają czuć, że są pod
stałą obserwacją.
Wierszynina:
Czy może nam pan powiedzieć, w jaki sposób dostawaliście
materiały wyjściowe do produkcji? Czy to były wielogodzinne zapisy z podsłuchów
i video obserwacji, z których potem pan i koledzy wybieraliście to, co nadawało
się do wykorzystania?
Biełousow:
Rzecz jasna, nam nie dostarczali całości materiału video z
życia Aleksieja Nawalnego. Sami wybierali to, co uważali za interesujące. Dostawaliśmy
też transkrypcje rozmów telefonicznych, lub wybranych fragmentów niektórych
spotkań.
Wierszynina:
Okazuje się, że ci, którzy organizują inwigilację i
podsłuchy mają też własnego redaktora odpowiedzialnego za wybór najlepszych
kąsków?
Biełousow:
Ilość materiałów jest taka, iż można mieć pewność, że z tej
roboty utrzymuje się wielu ludzi. Wszystkie materiały wykorzystane w filmie,
najpierw umieszczane były w sieciowym folderze projektu, do którego dostęp miał
Malkow i jeszcze kilku producentów.
Ogólny sens i cel filmów były jasne od początku. Dlatego scenariusz
od razu zakładał, iż wykorzystamy „najsmaczniejsze” kawałki przekazane przez
FSB. Zauważyć je łatwo. Gdy głos za kadrem mówi: ‘otrzymaliśmy ekskluzywny
materiał z mieszkania Kasjanowa”, od
razu rodzi się pytanie, czy dziennikarze mogli w jego domu zainstalować podsłuch
i kamery? Jeśli tak, to należało nas oskarżyć o naruszenie prywatności.
Wierszynina:
Powiedział pan, że ostatnią kroplą wody stała się dla pana samorządowa
kampania wyborcza 2017 roku. Czy jednak wcześniej nie zdawał pan sobie sprawy,
że to czym się zajmujecie nie ma wiele wspólnego z dziennikarstwem?
Biełousow:
Pracowałem w telewizji przez wiele lat. Byłem korespondentem
Kanału 1. Nie mógłbym powiedzieć, że pracowaliśmy tam bez żadnej cenzury. Cenzura
pojawiała się już w chwili wyboru tematu: kręcimy o tym, lub nie. Ale nikt nie mieszał
się do gotowego już wywiadu, nie dyktował mi "napisz to tak, albo zrób to inaczej ".
Poza tym proszę nie zapominać, że kiedy pracowaliśmy
wspólnie z Malkowem na przykład w 2011 roku, to ta współpraca wyglądała
inaczej, niż w latach 2016-2017. W 2011 roku pojawiły się filmy o Łużkowie, o
Łukaszence, o wielkiej polityce. Odczuwaliśmy pewną odpowiedzialność,
rozumieliśmy, że Kremlowi zależy na zdemaskowaniu kryminalnych powiązań otoczenia
mera Moskwy Jurija Łużkowa, że należy ujawnić jak robią swoje przekręty
finansowe. Zrobiliśmy film o Andrieju Borodinie, byłym szefie Banku „Moskwa”, w
nim także korzystaliśmy z materiałów FSB (mowa o filmie NTV "Dieło w
kiepkie – 3 – przyp. Radio Swoboda, oskarżany o gigantyczne defraudacje Borodin
uciekł do Londynu – przyp. MWR). W przypadku tych produkcji nie odczuwałem
jakiegoś ograniczenia własnej wolności, miałem wrażenie, że idzie raczej o wewnętrzne
rozgrywki na Kremlu.
W 2017 roku REN TV wypuściła serię filmów pod ogólnym
tytułem „Czarna kasa liberałów”. Nie pamiętam, który z odcinków był pierwszy – ten
poświęcony „Otwartej Rosji” (organizacja Chodorkowskiego – przyp. MwR) czy Nawalnemu.
Trzeci z kolei odcinek poruszył temat wyborów samorządowych, mówiliśmy w nim o
zgłaszanych przez nich kandydatach na deputowanych miejskich. Kiedy Nawalny
jest obserwowany i jest tego świadomy, prowadzi odpowiedni tryb życia. Gdy
zajęliśmy kandydatami na deputowanych miejskich, zaczęto przynosić nam zwykłe paskudztwa.
Zobaczcie kogo nam proponują, jakiegoś ostatniego łotra, już w jedenastej
klasie widziano, jak rozbija puste butelki. Wtedy poczułem, że coś jest nie w porządku
i że nie czuję się z tym komfortowo. Gotowy byłem na konflikt z redakcją,
zacząłem się z nimi kłócić. Szybko dotarło do mnie, że będziemy musieli się
rozstać, bo w tej pracy nie było miejsca na różnice zdań. Rozumiałem, że to nie
sam Malkow wynajdował te materiały, tylko że dostawał je od zleceniodawców. Konflikt
z nim oznaczał w istocie konflikt z nimi. Jednak nie mogłem się zgodzić na
pewne rzeczy i zacząłem o tym mówić głośno. To było jasne, że wkrótce się
rozstaniemy.
Kogo ogarnęły wątpliwości….?
Wierszynina:
Wątpliwości nurtowały
tylko pana, czy też ogarnęły jeszcze kogoś z kolegów?
Biełousow:
Nie mam pojęcia. Nie interesowała mnie kondycja
psychiczna kolegów, co myślą i na jaki temat. Ważniejsze było dla mnie, że sam
znalazłem się w kropce, czułem jak ta sytuacja mnie paraliżuje, pozbawia
wolności wyboru. Z opozycją systemową propaganda obchodzi się w białych
rękawiczkach, w porównaniu z tym opozycja poza systemowa, całkowicie niezależna,
np. anarchiści traktowana jest bez jakichkolwiek ceremonii. Także przez wymiar
sprawiedliwości, który dopuszcza tortury prądem elektrycznym i stawia zarzuty o
działalność terrorystyczną.
Warto przy okazji powiedzieć, dlaczego wyciągają w takich
sprawach zarzut o działalność terrorystyczną. Te artykuły kodeksy karnego wymyślane
są właśnie dlatego, iż FSB nie ma prawa angażować się w politykę. Więc
posługują się tymi, które należą do ich kompetencji. Terroryzm jest w ich
kompetencjach, więc można to wlepić. Terroryzm, albo ekstremizm.
Wierszynina:
Kiedy pracował pan jako scenarzysta tych „sensacyjnych filmów”,
czy podpisywał pan wobec FSB jakieś zobowiązania, np. do zachowania milczenia,
że nie ujawni pan prawdy o materiałach z jakimi przyszło panu pracować?
Biełousow:
Niczego nie podpisywałem, nigdy tych ludzi nie spotkałem.
Ale to było oczywiste, że obowiązuje nas milczenie. Żaden z moich kolegów,
nawet tacy co odeszli z tej pracy ze skandalem, nigdy nie puścili pary z ust.
To była kwestia osobistego bezpieczeństwa.
Wierszynina:
Zdecydował się pan podzielić prawdą, bo znajduje się pan
teraz poza granicami Rosji i czuje się pan bezpieczny?
Biełousow:
Nie, nie czuję się w pełni bezpiecznie. Ale zacząłem mówić,
bo jaki mam wybór? Jeśli coś by się ze mną stało, a ja nie zdążyłbym przedtem
podzielić się tym, co wiem, to nikt nawet nie zorientowałby się, co się zdarzyło.
A tak ludzie będą wiedzieć.
Wierszynina:
Gdy ukazały się pierwsze materiały o panu, ktoś ze
starych kolegów kontaktował się z panem? Pisał? Telefonował?
Biełousow:
Nie, nikt się nie
odezwał. Uznali, że lepiej tę historię przemilczeć, bo nawet trolle Prigożyna
nie miałyby recepty, jak ją skomentować. Przecież nie powiedzą, że ich
scenarzysta był do bani. To byłby dla nich ślepy zaułek.
Wierszynina:
Kiedy pracował pan w
telewizji państwowej opowiadał pan rodzinie, przyjaciołom, czym się pan
zajmował?
Biełousow:
- Nie, rodzina nie
znała szczegółów mojej pracy. Proszę zrozumieć, pracowałem w telewizji 17 lat,
współpraca z projektami Malkowa trwała stosunkowo krótko. 6 miesięcy w 2011
roku i ok. 7 miesięcy w 2017r. Starałem się nie mieszać pracy z życiem osobistym.
Wierszynina:
Nie czuł pan
obrzydzenia do tego, czym pan się zajmował? Babrał się pan w cudzych brudach….
Mamy znów do czynienia z policją polityczną….
Biełousow:
- W pewnym momencie powiedziałem
(Malkowowi i swoim szefom), że nie będę pisał o pewnych sprawach. Dostarczano
nam materiały różnego rodzaju. Spora ich część dotyczyła finansów, pieniędzy.
Potem zaczęli wyciągać sprawy intymne, osobiste.
Proszę zrozumieć,
dlaczego o tym mówię. Oni nie chcą się przyznać, zaprzeczają, ale FSB robi dziś dokładnie to, co kiedyś
robił KGB. Mamy znów do czynienia z policją polityczną. Proces przemiany FSB
trochę trwał, w 2011 roku ich materiały były o wiele skromniejsze, w 2017 r. do
swych brudnych sieci łowili wszystko. Chce pani rozmawiać ze mną o etyce? Kiedy
w to wpadłem, przecież nie miałem pojęcia co położą nam na stół, co pokażą.
Przychodzi człowiek do pracy, a tam wydają polecenie, ten kawałek weź do filmu,
tam jest Kasjanow i Pielewina. To video z resztą po raz pierwszy opublikowano o
pół roku wcześniej, ale im się wydawało, że warto to powtórzyć, żeby ludzie
mieli radochę (mowa o tajnym nagraniu sceny łóżkowej z udziałem b. premiera
Rosji Kasjanowa – przyp. „MwR”}.
Wierszynina:
Doczekamy się dnia,
kiedy nie tylko pracownicy telewizji korzystający z podsłuchów i monitoringu
zaczną mówić, ale także ci, którzy to wszystko organizują?
Biełousow:
Właśnie przyjęli
ustawę, która zwalnia ich z odpowiedzialności, to co robią uznaje się za tajne,
funkcjonariuszom FSB nie wolno udzielać mediom jakichkolwiek wypowiedzi. Uczestniczyłem
wcześniej w wielu projektach dokumentalnych, filmowaliśmy wypowiedzi byłych
pracowników służb, ale dziś byłoby to niemożliwe, nawet w odniesieniu do
jakichś historii z przeszłości.
A poza tym, FSB nie
robi wszystkiego sama. Powinna pani to zrozumieć. Nie da się powiedzieć, że to FSB
obserwuje wszystkich. Oni nauczyli się outsourcingu, mają do dyspozycji takie
organizacje jak nacjonalistyczny, prokremlowski SERB, potrafią się nimi
wysługiwać. Przydają się wtedy, gdy opozycja organizuje jakieś wydarzenia,
seminaria, spotkania, ludzie z SERBu mogą je zakłócić, sfilmować, potem te
filmy rozmieszcza się w sieciach społecznościowych, wykorzystuje w filmach
propagandowych. Stosuje się wiele różnych narzędzi. Do tego nie potrzeba tak
wielu własnych ludzi, to ułatwia życie, kiedy można powiedzieć "to nie my,
to niektórzy wolontariusze kręcący się wokół opozycji".
Oryginał wywiadu
ukazał się na portalu Radio Swoboda:
https://www.svoboda.org/a/30811598.html
Tłum.: ZDZ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz