Przed kilkoma dniami sąd w Moskwie skazał
działacza rosyjskiej opozycji demokratycznej na 7 lat obozu pracy. Uznano go
winnym popierania terroryzmu i siania nienawiści. Od lat Michail Kriger był
aktywnym uczestnikiem opozycyjnych demonstracji. I gwałtownie zareagował na
rozpętaną przez Putina wojnę. Wygłoszonego w sądzie ostatniego słowa Michaila
Krigera nie da się czytać bez wzruszenia. Takich jak on jest więcej. To oni są
dziś sumieniem Rosji.
Wysoki Sądzie!
Zostałem oskarżony o dwa posty na Facebooku. Aresztowano
mnie w dwa lata po ich opublikowaniu. Wnoszę z tego, że te moje teksty są tylko
wymówką. Jestem prześladowany za moje od samego początku antywojenne, a teraz wręcz
pro ukraińskie stanowisko, którego nie tylko nie ukrywam, ale staram się
demonstrować jak najszerzej i przy każdej okazji. Uważam, ze mamy do czynienia
z wyjątkową sytuacją, kiedy prawda w tej wojnie obecna jest tylko po jednej ze
stron. Po ukraińskiej.
Starałem się na swój sposób, przyczyniać się do
zmycia „bratobójczej” hańby jaką okrył się nasz naród. Pomagałem ukraińskim
uchodźcom, w sieciach społecznościowych przy każdej okazji wyrażałem nadzieję
na „pieriemogę” (zwycięstwo) Ukrainy. Byłem i nadal jestem przekonany, iż jeśli
także Rosjanom sądzone jest spotkanie z wolnością, to może ona nadejść tylko dzięki
zwycięstwu Ukrainy. Tak jak stało się to w wypadku Japonii i Niemiec. Zdobyły
wolność, bo przegrały wojnę.
U barda Aleksandra Gorodnickiego można znaleźć
takie słowa: "Wolność nie zawsze potrzebuje zwycięstwa, niekiedy potrzebuje
klęski.”
Ale wracając do wymierzonego we mnie oskarżenia.
Zarzuca mi się więc, że publicznie pozwalam sobie marzyć o powieszeniu Putina.
Tak, naprawdę marzę, że dożyję tego święta.
Jestem pewien, że i nasz dyktator zasługuje na egzekucję,
podobnie do zbrodniarzy wojennych powieszonych na podstawie wyroku Trybunału Norymberskiego.
Nasz tyran jest taki sam, przypisał sobie
nieograniczoną władzę, ma ręce po łokcie zanurzone we krwi. Nakaz aresztowania
wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze w pełni potwierdza tę moją
ocenę.
Ale może śniąc o karze dla tyrana, zapomniałem o
miłosierdziu, mógłbym powiedzieć o "miłosierdziu dla upadłych"? No
nie, jeszcze raz nie. To łaska tego rzeźnika sprawia, że (powtarzam, dzięki
jego miłościwej łasce) każdego dnia przelewana jest krew.
Rozumiemy wszyscy, że on sam dobrowolnie nie odda
władzy i dlatego aresztowanie go i egzekucja są jedynym sposobem na
powstrzymanie bratobójczego rozlewu krwi. Podkreślam jeszcze raz, to on
rozpętał wojnę z narodem najbliżej z nami spokrewnionym, z narodem mojej rodzimej
i ukochanej Ukrainy.
Teraz, z powodu maniakalnych ambicji naszego führera
w moim rodzinnym Dnieprze, moi liczni krewni, koledzy z klasy, przyjaciele z
dzieciństwa siedzą po piwnicach, czekając na ostrzał i bombardowanie. Za co
spotkało ich to wszystko? Za to, że nasz lider z opalona twarzą jako dziecko
nie nabawił się ołowianymi żołnierzykami? No i teraz, tak wynika z moich
obserwacji, stał się wielbicielem prawdziwego führera i podąża jego szlakiem.
Dlatego gdyby spełnił się mój „kryształowy sen” byłoby to sprawiedliwe,
rozsądne i uzasadnione.
Parafrazując słowa
pewnego znanego lokaja o nazwisku Wołodin (spiker Dumy Państwowej Federacji
Rosyjskiej – przyp. tłum.) moglibyśmy powiedzieć: "Jest Putin, jest rzeka krwi, nie ma Putina, nie będzie
rozlewu krwi".
Mam nadzieję, że uzasadniłem swoje marzenie
wystarczająco i zrozumiale?
Przejdźmy zatem do drugiego punktu wysuniętego
wobec mnie oskarżenia. Zarzuca mi się również podżeganie do nienawiści w
stosunku do FSB. Zgoda, nie znoszę tego urzędu, który jest absolutnym
odpowiednikiem gestapo z czasów Rzeszy Hitlera. A nawet pod wieloma względami, podłość
i brutalność FSB jest większa, niż Gestapo. Zapytacie dlaczego? Niemieccy kaci
posługiwali się, nieludzkimi metodami, ale walczyli z prawdziwymi wrogami
Rzeszy i führera. Nie wymyślali ich.
Nasze, putinowskie gestapo po prostu wymyśla sobie
"wrogów". Korzystając z nasłanych prowokatorów tworzy
"organizacje terrorystyczne", a następnie samo je "ujawnia".
Im zależy na nowych gwiazdkach na pagonach, na orderach, na karierze i by to
osiągnąć, będą bez skrupułów łamać życie nieletnim podrostkom, ich rodzicom.
Wcale nie będą im współczuć, tak jak nie współczuje się królikowi na talerzu. Swoje
nikczemne praktyki zademonstrowali przede wszystkim w odniesieniu do dzieciaków
z takich organizacji jak "Nowoje Wieliczje”, „Sieci”,
czy nastolatków z Kańska. Co więcej, jeden z dzieciaków z Kańska, 14-letni
Nikita Uwarow, był przetrzymywany w areszcie śledczym przez prawie rok, a gdy
ukończył 16 lat wtrącono go do obozu karnego na 5 lat. Na czym polegała jego wina? Był nią domniemany
"atak terrorystyczny” podczas gry w Minecraft. Kim trzeba być, żeby wysłać
za kraty 14-letnie dziecko? Czy ci współcześni gestapowcy nie są potworami? Jak
można ich nazywać ludźmi?
Wyrok w sprawie kaliningradzkiej był dla mnie
szokujący. Pod jego wpływem napisałem tekst i to w związku z nim postawiono mi
zarzut. Gdyby ktoś zapomniał, tu chodzi o proces i wyrok dla pary nowożeńców.
Wlepiono im 12 i 13 lat (!). Jeden z gości na ich ślubie okazał się oficerem
FSB. I to on zachował się niezgodnie z regulaminem służby. Ale wieloletnie straszne
wyroki wlepiono parze nowożeńców i to niemal natychmiast po ceremonii ślubnej. Po
tym co się zdarzyło, na jaką ocenę zasługują pracownicy naszego Gestapo?
Weźmy teraz przypadek „Sieci”. Co najmniej w
wypadku dwóch młodych osób ich zeznania wydobyto przy pomocy tortur z użyciem
paralizatora. A sędziowie postanowili nie zwracać na to uwagi. O czym świadczy geografia
podobnych przypadków, posłuszeństwo sędziów? Mamy do czynienia z ludojadami, z
ich kanibalistyczną praktyką, a nie z odosobnionymi ekscesami.
Gdy analizuję geografię tych przypadków, albo
obserwuję demonstrowane w nich posłuszeństwo sądów, dochodzę do wniosku, że ten
potworny kanibalizm stal się już regularną praktyką. To nie są odosobnione
ekscesy. Więc jak mam się odnosić do pracowników tej brutalnej organizacji? Zasługują
na szacunek? Szczeniacki zachwyt?
I z jakimi emocjami powinienem zareagować na
wiadomość o próbie zabójstwa Nawalnego, Kara-Murzy i szeregu innych osób przez
grupę zabójców ze służb specjalnych podróżujących po kraju w ślad za swoimi
ofiarami. To te same „gorące serca i czyste ręce”.
Wytłumaczcie mi proszę, jak wiedząc o tym
wszystkim, miałbym się odnosić do organizacji zatrudniającej katów, sadystów,
morderców i donosicieli? I dlaczego nie mam prawa dzielić się tym obrzydzeniem
z innymi? Czy art. 29 Konstytucji nie gwarantuje mi prawa do rozpowszechniania
informacji publicznej?
Wydaje mi się, że wystarczająco uzasadniłem swoje
stanowisko w odniesieniu od obu zarzutów.
Dlatego uważam Michaiła Żlobickiego za bohatera.
Chociaż podkreślam, nie akceptuję terroryzmu! Czy władze pozwoliły mu na inną formę
protestu? Czy pozostawiono mu jedną tylko możliwość? Samobójstwo i samo detonacja?
Czy sędziowie podczas procesu zwrócili uwagę na ślady tortur paralizatorem obecne
na ciele oskarżonego Filinkowa? A ilu deputowanych Dumy Państwowej zwróciło się
w tej sprawie do Komitetu Śledczego lub Prokuratury? Czy zająknęli się choćby na
temat 5 letniego wyroku dla nastolatka Uwarowa? Czy poruszono ten temat w
Programie Pierwszym naszej telewizji? Albo w programach telewizji Rosja? A co
pozostało bohaterskiemu miłośnikowi prawdy Złobickiemu? Jakieś inne formy
protestu? Gdy jego serce płonie żądzą sprawiedliwości? Pozostało mu chyba tylko
to, co tak sformułował Gorki: "szaleństwo odważnych"...
Jeszcze kilka słów. Podczas przesłuchań
wielokrotnie wspominano o moich licznych zatrzymaniach administracyjnych,
najwyraźniej jako o okoliczności obciążającej. Prawdopodobnie, zdaniem
prokuratury, powinno to mnie jakoś negatywnie charakteryzować.
Muszę więc powiedzieć, że nigdy nie wychodziłem
na protesty, by się dobrze bawić lub z nudów. Robiłem to zawsze wyłącznie w
obronie praworządności i w ścisłej zgodności z Konstytucją, która w art. 31
gwarantuje nam wszystkim prawo do pokojowych zgromadzeń.
Powiem więcej. Uważałem, że udział w akcjach
protestu wynikał nie tylko z moich praw, był także moim obowiązkiem. Należy
walczyć w obronie praw obywatelskich. By spełnić swój obowiązek, musiałem często
przezwyciężyć własne lenistwo, zmęczenie, inne przeszkody.
Drodzy sędziowie, prokuratorzy i śledczy ! Broniłem
również waszych praw.
Abyście mogli wybrać władze, które będą przed
wami odpowiedzialne. I żeby podejmując decyzje, wybrani przez was posłowie
myśleli przede wszystkim o waszej reakcji, o tym czy się zgadzacie, czy nie. Żeby
te decyzję choć trochę zależały od was. Aby na tej zbrodniczej wojnie wasi
synowie, bracia, ojcowie, mężowie nie stracili życia i nie wrócili do domu w
plastikowej torbie. Przecież wam też, tak jak mnie, musi na tym zależeć. Tylko boicie
się bardziej. Za moje dobre intencje wielokrotnie zatrzymywano mnie, wsadzano
do ciupy, karano grzywną.
Cóż, jeszcze kilka słów.
Apeluję do wszystkich, którzy mnie słuchają i do
tych, którzy przeczytają te moje słowa. Jeśli kiedykolwiek usłyszycie lub
przeczytacie, że "Kriger zmienił zdanie..." lub "Kriger poddał
się, wyraził skruchę” oznaczać to będzie, że moim najbliższym, lub mnie samemu zagraża
śmiertelne niebezpieczeństwo.
Na koniec chciałem się zwrócić do moich „rodaków”,
do obrońców mojej ojczystej Ukrainy.
Drodzy Ukraińcy!
Moi drodzy przyjaciele!
Najgorsze dla mnie jest to, że nie mogę być razem
z wami. Na przykład w szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy.
Dlatego mogę wam życzyć tylko zwycięstwa!
Powodzenia, bracia i siostry!
Chwała Ukrainie!
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.