Rosyjska gospodarka kontynuuje zjazd w dół. Po latach bezprecedensowego naftowego dobrobytu, ludzie stanęli w obliczu poważnego spadku dochodów. A jednak, wybitny rosyjski ekonomista i publicysta Władisław Inoziemcew uważa, iż nawet jeśli kryzys potrwa dłużej, nie należy oczekiwać, iż społeczeństwo ogarną nastroje protestacyjne. Rosjanie, zwłaszcza na prowincji nie zdążyli przyzwyczaić się do życia na wyższym poziomie. Teraz będą gotowi do zaciągnięcia pasa. Nie ma jednak mowy o powrocie do czasów radzieckich, do starej radzieckiej strategii "wyżywania". Znów nadciągają zjawiska dobrze znane z lat dziewięćdziesiątych, emisja pieniądza, inflacja, spadające dochody budżetu, zatory finansowe. Całkiem prawdopodobne, iż nawet w tej sytuacji w kraju będą powstawać nowe przedsiębiorstwa i biznesy, zaś ludzie będą demonstrować, wydawałoby się, dawno zniszczoną przedsiębiorczość.
Autor: Władisław Inoziemcew
Styczeń przyniósł dalsze osłabienie kursu rubla. Dewaluacja waluty, zachodnie sankcje, zaniechanie reform potężnie uderzyły w rosyjska gospodarkę. |
Rosyjska gospodarka, jak zauważają obecnie liczni obserwatorzy,
zachowuje się jak samolot, który wpadł w korkociąg. Chociaż do tej pory nie
podsumowano rezultatów 2015 roku, to widać iż wyniki pierwszych miesięcy nowego
roku mogą okazać się jeszcze bardziej rozczarowujące. Na jakiś czas urzędnicy
państwowi zapomnieli, że dopiero co ogłosili, iż "przejście dna
kryzysu" już za nami. Pomińmy na razie kwestię spadku cen ropy naftowej i
zmniejszających się dochodów największych przedsiębiorstw. Jak się wydaje,
najmniej przyjemne zjawisko 2015 roku to blisko dziesięcioprocentowy spadek
realnych wynagrodzeń, dotychczas największy w XXI wieku. Jeśli w 2016 roku
spadek ten osiągnie podobne rozmiary (brak na razie podstaw, by oczekiwać
innego rozwoju wypadków) to pojawia się jak najbardziej uzasadnione pytanie: na
ile ludziom starczy cierpliwości?
Moim zdaniem, nawet jeśli spadki będą trwały jeszcze
przez dłuższy czas, nie należy oczekiwać, iż społeczeństwo zacznie protestować.
Wynika to z kilku istotnych przyczyn.
Dwudziestoprocentowy
spadek nie będzie katastrofą
Po pierwsze, w porównaniu z początkiem lat dwutysięcznych,
we współczesnej Rosji znacznie podniósł się poziom życia (nie mówiąc już o
czasach radzieckich). Nawet jego dwudziestoprocentowy spadek nie będzie
katastrofą. Co więcej, nawet jeśli wybuchnie fala niezadowolenia społecznego,
to ogarnie ona przede wszystkim stosunkowo najbardziej aktywną klasę średnią. Na
tym poziomie jednak, w gospodarce, istnieją największe rezerwy. Weźmy dla
przykładu choćby droższe sklepy położone w centrum miasta i hipermarkety
znajdujące się na peryferiach, czy w strefach przemysłowych - różnica cen w
nich na poszczególne towary może sięgać 100% i więcej. Zamiana towarów
droższych na podobne lecz tańsze daje szanse, by konsekwencje wynikające ze
spadku dochodów były mniej odczuwalne. Konsumpcja towarów trwalszych,
zaspokajających potrzeby przez dłuższy czas, ulegnie rozciągnięciu w czasie.
Ludzie będą rzadziej kupować samochody, smartfony, artykuły gospodarstwa
domowego.
Po drugie… Z jednej strony mieszkańcy średnich i niewielkich miast nie
doświadczyli takiego gwałtownego wzrostu dochodów, jak mieszkańcy Moskwy, w
rezultacie nie zdążyli się przyzwyczaić do nowych dla nich kanonów dostatku. Z
drugiej strony, niewielu z nich uważało, iż zmiana na lepsze będzie miała
charakter trwały. W swojej masie ludzie uważali ją za cud, nie zaś poprawę osiągniętą
dzięki pracy. Moi zdaniem, ponad dwie trzecie Rosjan, którzy doświadczyli na
własnej skórze życia w gorszych dla naszej historii czasach, choćby podświadomie
gotowych jest do zaciągnięcia pasa. Najlepszym potwierdzeniem tego zjawiska
jest brak protestów pod hasłami gospodarczymi. Pewną rolę odgrywa też czynnik
dodatkowy, sztucznie organizowana iluzja zagrożenia z zewnątrz. Trzeba się przed
nim bronić, taka postawa zawsze jednoczy społeczeństwo. "Poczucie jedności
w naszym społeczeństwie jest dziś silniejsze, niż kiedykolwiek w ostatnich
latach" - można przeczytać w raporcie WCIOMu (jednej z rosyjskich pracowni badań społecznych - "mediawRosji").
Po trzecie, w znacznym stopniu nie doceniane jest znaczenie czynnika solidarności społecznej. Nic nie buduje w społeczeństwie większych podziałów, niż brak równości. Pojawienie się problemów wspólnych dla wszystkich działa w odwrotnym kierunku, sprzyja zjednoczeniu społeczeństwa. Z tego punktu widzenia, nasz kryzys przedstawia się zadziwiająco: z powodu inflacji i rosnących kursów walut zagranicznych zmniejszają się dochody wszystkich obywateli. Jednak bogatsze warstwy tracą więcej. W tej sytuacji władza musi jedynie uważać, by nie podejmować działań uderzających w poziom życia oddzielnych kategorii obywateli (mam tu na myśli na przykład likwidacje ulg przysługujących emerytom, lub podwyżkę taryf za przejazd po drogach płatnych, korzystanie z parkingów). Pozostałe problemy społeczeństwo będzie przyjmować ze zrozumieniem.
Po trzecie, w znacznym stopniu nie doceniane jest znaczenie czynnika solidarności społecznej. Nic nie buduje w społeczeństwie większych podziałów, niż brak równości. Pojawienie się problemów wspólnych dla wszystkich działa w odwrotnym kierunku, sprzyja zjednoczeniu społeczeństwa. Z tego punktu widzenia, nasz kryzys przedstawia się zadziwiająco: z powodu inflacji i rosnących kursów walut zagranicznych zmniejszają się dochody wszystkich obywateli. Jednak bogatsze warstwy tracą więcej. W tej sytuacji władza musi jedynie uważać, by nie podejmować działań uderzających w poziom życia oddzielnych kategorii obywateli (mam tu na myśli na przykład likwidacje ulg przysługujących emerytom, lub podwyżkę taryf za przejazd po drogach płatnych, korzystanie z parkingów). Pozostałe problemy społeczeństwo będzie przyjmować ze zrozumieniem.
Doświadczenia
sąsiadów
Po to by ocenić choćby w przybliżeniu poziom wytrzymałości
społeczeństwa, wystarczy przyjrzeć się doświadczeniom sąsiadujących z nami
państw zamieszkałych przez dawnych ludzi radzieckich, takich jak w Rosji. W
listopadzie 2015 roku średnie wynagrodzenie w Rosji wynosiło 33,8 tys. rubli
(500-600 dolarów USA). W tym samym miesiącu średni poziom wynagrodzeń na Białorusi
wyniósł 6,75 mln miejscowych rubli (25,9 tys. rosyjskich). Ceny w obu krajach są
podobne, na Białorusi dokonał się całkowicie proces zamiany importu na miejscową
produkcję, w rezultacie udział towarów importowanych na rynku ograniczono do
minimum. Ludność odpowiedziała na tę sytuację poszerzeniem funkcji gospodarstwa
domowego (dacze i ogrody). Obywatele masowo jeżdżą do Polski na zakupy, po
żywność i artykuły gospodarstwa domowego. Od 2008 roku Białoruś doświadczyła dwóch
ogromnych dewaluacji swojej waluty, a jednak na razie nie widać jakiegokolwiek
zagrożenia dla jej stabilności.
Ukraina dostarcza jeszcze jednego, choć znacznie bardziej
dramatycznego przykładu. Średnie wynagrodzenie (na przestrzeni roku) wyniosło
4,5 tys. hrywien (14,3 tys. rosyjskich rubli, 750 złotych), inflacja osiągnęła poziom 43%. W
tym kraju działania polityków już dwukrotnie sprowokowały rewolucje ludową, a
jednak na razie nie pojawiły się tu poważne akcje protestacyjne wywołane przez
kryzys gospodarczy i rosnącą biedę. No i na koniec przyjrzymy się Mołdawii. To
najbiedniejszy europejski kraj zrzeszony we Wspólnocie Niezależnych Państw. Średnie
wynagrodzenie miesięczne wynosi tam 4,2 tys. lei (13,4 tys. rubli rosyjskich).
Mogłoby się wydawać, iż za te pieniądze nie da się przeżyć. Reakcją społeczeństwa
jest masowa emigracja za chlebem (od kwietnia 2014 roku dla obywateli Mołdawii wprowadzono bezwizowy wjazd do krajów Unii Europejskiej). Ale ogólnie rzecz
biorąc i tu ludzie adaptują się do warunków życia. Nie będę wspominał Tadżykistanu
i Kirgizji.
Powrót
do lat dziewięćdziesiątych
Nie łatwe jest poszukiwanie bezpośrednich paraleli, ale
trzeba stwierdzić, iż potencjał "archaizacji" Rosji jest stosunkowo
duży. Jak się wydaje, realne dochody ludności mogą zmniejszyć się o 35-40%, nim
znaczną część obywateli ogarną nastroje protestacyjne. Z gospodarki rosyjskiej nie
zniknęły zjawiska charakterystyczne dla gospodarki radzieckiej. Można tu wymienić
przede wszystkim słynną "economy of favours" (gospodarkę opartą na
wymianie przysług), czyli mówiąc prościej układy i znajomości. Jeszcze jednym
istotnym, pochodzącym z czasów radzieckim rysem charakterystycznym pozostaje
"resortowość". Dziesiątki milionów obywateli mają zapewniony dostęp
do dodatkowych przywilejów i usług (lub mogą
je kupować po zniżonej cenie) tylko dlatego, iż są związani z tą, lub inną
uprzywilejowaną organizacją finansowaną z budżetu. Można tu wspomnieć też o
"własnym gospodarstwie przydomowym". W czasach radzieckich, jak
wynika nawet z danych obliczonych przez statystykę radziecką, tego rodzaju gospodarstwa
dostarczały 62% produkowanych w kraju kartofli, 47% jaj, 36% warzyw i do jednej
trzeciej mleka i mięsa.
Choć mechanizmy i formy degradacji społeczeństw (zawłaszcza
tych współczesnych) są w dostępnej literaturze zbadane i opisane znacznie
gorzej, niż rozwój, warto podkreślić, iż przebiegają one wyjątkowo łatwo i
szybko. Na przestrzeni kilku minionych dziesięcioleci widzieliśmy, iż ludzie są
nie tylko w stanie pogodzić się z drastycznym pogorszeniem warunków swego bytu,
lecz także pozwalają narzucić sobie niemal wojskowe warunki życia. Widzieliśmy to
na początku lat dziewięćdziesiątych w byłej Jugosławii, w Abchazji sytuacja częściowego
rozkładu trwa do chwili obecnej. Mieszkańcy Doniecka i Ługańska mogli korzystać
z życia w stosunkowym dobrobycie, jednak na naszych oczach, w 2014 spotkała ich
katastrofa. Ludzie bardzo szybko przyzwyczajają się do nowych warunków życia,
do takich zjawisk jak kolejki, deficyt towarów, dystrybucja pomocy
humanitarnej, itd. Dawny naród radziecki wiąże mocno umiejętność dostosowywania
się do nowej sytuacji, w której pozbawia się go dóbr i przywilejów materialnych.
Recz jasna, nawet jeśli sytuacja zacznie rozwijać się
zgodnie ze scenariuszem niekorzystnym, będzie ona ewoluować nie w kierunku
radzieckiego modelu "walki o pzeżycie". Zobaczymy raczej powrót do modelu gospodarki
i społeczeństwa z lat dziewięćdziesiątych. Nie zetkniemy się ponownie z epidemią
przestępczości, ale towarzyszyć nam będą zatory finansowe, pojawienie się instrumentów
quasi finansowych, rozszerzanie się szarej strefy, spadające dochody budżetu,
dodatkowa emisja pieniądza i wysoka inflacja. Całkiem prawdopodobne, iż nawet w
tej sytuacji w kraju będą powstawać nowe przedsiębiorstwa i biznesy, zaś ludzie
będą demonstrować, wydawałoby się, dawno zniszczoną przedsiębiorczość.
Scenariusz ten jest o wiele bardziej prawdopodobny, niż powrót
do "radzieckości". Choć dziś, niemal z niezliczonych źródeł
dowiadujemy się jak wspaniała była radziecka przeszłość, do powrotu do niej nie
jest gotowa nowa rosyjska elita. Nikt nie ma ochoty na pisanie i realizację
planów gospodarczych, także dlatego, iż przez ostatnich 25 lat nie zrealizowano
ani jednego. Nikt nie ma ochoty na powrót do życia z zamkniętymi granicami i
nie chce by pozbawiono go dostępu do zaparkowanych za granicą dziesiątków miliardów
dolarów. Nikt nie chce powrotu do państwowej własności na środki produkcji. Za zniszczenie
jej tysiące ludzie zapłaciły życiem (nie tylko w znaczeniu przenośnym). Być może
radziecka przeszłość była wspaniała, jaka by jednak nie była, radziecka
rzeczywistość z komitetami partii, socjalistycznym współzawodnictwem pracy,
samizdatem pozostanie historią, my zaś utkniemy w przeszłości o wiele nam
bliższej.
Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski
Tekst ukazał się na portalu slon.ru: https://slon.ru/posts/62621#payline
*Władisław Inoziemcew (ur. 1968), wybitny rosyjski ekonomista, socjolog, polityk o demokratycznej orientacji. Dyrektor Centrum Badań Społeczeństwa Postindustrialnego. Redaktor naczelny pisma „Swobodnaja Mysl”. Jest autorem kilkuset opublikowanych w Rosji i za granicą prac naukowych i publicystycznych. Ma na koncie 15 monografii. Jest członkiem Rady Naukowej i Prezydium Rosyjskiej Rady do Spraw Zagranicznych.
Artykuły Władisława Inoziemcewa tłumaczone przez "Media-w-Rosji"
Po kilkunastu latach niebywałej koniunktury na rynku surowców energetycznych rośnie prawdopodobieństwo, iż Rosja znów znajdzie się u rozbitego koryta. Wybitny ekonomista Władisław Inoziemcew szuka odpowiedzi na pytanie, jakie rezultaty dla gospodarki Rosji przyniosło 16 lat rządów Władimira Putina. Rosja straciła wielką szansę na modernizację, by pójść drogą Chin, lub Emiratów. Wraz ze spadkiem cen ropy obserwujemy cofanie się wszystkich wskaźników gospodarczych do poziomów z początku lat dwutysięcznych. W obliczu rosnącego kryzysu Kreml opanował stan paraliżu. Władze nie robią nic, mając wyłącznie nadzieję, iż jakoś to będzie.
Spowolnienie gospodarcze stało się zauważalne zaraz po powrocie Władimira
Putina na Kreml, jednak to przede wszystkim sankcje gospodarcze doprowadziły do
spadku wartości rubla. Podejmując wysiłki na rzecz odbudowy mocarstwowej
pozycji Rosji, Władimir Putin niewiele uwagi poświęca gospodarce. Potrafi
jedynie składać daleko idące obietnice socjalne. Rosja nie jest przygotowana na
kryzys – mówi ekonomista i polityk Władisław Inoziemcew.
Zamiast realizacji wcześniej opracowanego planu działań, można spodziewać
się nowej fali propagandy. Społeczeństwo dowie się, że kryzys sprowokowali
Amerykanie, i że w trudnej chwili należy skupić się wokół prezydenta Putina.
Choć spada cena ropy naftowej, ostatnie wskaźniki makroekonomiczne dla
Rosji nie wyglądają najgorzej. Na ich podstawie pojawiły się wręcz
optymistyczne głosy prognozujące przełamanie kryzysu. Wybitny rosyjski
ekonomista Władisław Inoziemcew przestrzega jednak, iż optymizm jest
zdecydowanie przedwczesny. Do przełamania kryzysu daleko, nie bardzo wiadomo
skąd miałby nadejść impuls sprzyjający uzdrowieniu ekonomiki. Najbliższe trzy
miesiące będą rozstrzygające, asekuracyjne zachowania konsumentów i
przedsiębiorców na rynku może zaowocować nadejściem nowej, jeszcze bardziej
destrukcyjnej fali kryzysu.
Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:
Obserwuj nas na Twitterze:
Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com
Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.
Ciekawy tekst, proszę jednak Państwa o używanie nazwy Mołdawia miast Mołdowa.
OdpowiedzUsuńMa Pan rację Poprawiliśmy.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOdpowiadam na tytuł artykułu:
OdpowiedzUsuń-Dopóty,dopóki na prowincji władze nie przystąpią do rzetelnej walki z pędzeniem bimbru..
Vit Ulski.