Strony

środa, 11 marca 2015

Po śmierci Borysa Niemcowa: prezydent w ślepym zaułku



Od samego początku, założyciele opozycyjnej, moskiewskiej „Nowej Gaziety” wielkie znaczenie przywiązywali do dziennikarstwa śledczego. Od rozpadu ZSRR, poradziecka Rosja była krajem skandali,  zabójstw na zamówienie i informacyjnych przecieków do mediów. „Nowaja Gazieta” uważała rozsupływanie tajemnic, poszukiwanie prawdy za swą najważniejszą misję. Kilku jej dziennikarzy, Anna Politkowska, Jurij Szczekoczichin, Igor Domnikow zapłaciło za to cenę życia.
 

Teraz redakcja „Nowej” nie szczędzi wysiłków, by uczestniczyć w wyjaśnianiu zagadki śmierci Borysa Niemcowa. Sensacyjny artykuł, podpisany przez cały zespół dziennikarzy śledczych „Gaziety”, sugeruje wprost, iż wykonawców, inspiratorów i zleceniodawców zamachu, szukać należy w rządzonej przez Ramzana Kadyrowa, Czeczenii. Fakt ten zdaniem „Nowej Gaziety” stawia prezydenta Putina przed szczególnie trudnym wyzwaniem.


Autor: Redakcja Śledcza "Nowej Gaziety"
 


Patrioci Rosji i jej wrogowie


Zabójstwo Borysa Niemcowa stawia prezydenta przed koniecznością dokonania wyboru.



Czeczeński batalion "Północ" jest jednostką wojsk wewnętrznych Rosji. Jej najważniejsi przywódcy 
(na zdjęciu prezydent Miedwiediew) przez lata nie szczędzili jego żołnierzom wyrazów uznania. 





















O tym, kto i w jaki sposób dokonał zamachu na Borysa Niemcowa mówi się zbyt wiele. I w rezultacie na ten temat wiadomo niewiele. Piana bita przez komentatorów, przecieki informacyjne pochodzące ze źródeł w organach śledczych rodzą plotki, na ich podstawie powstają nowe, przybywa ich w postępie geometrycznym. Ale główna pogłoska pojawiła się w poniedziałek i nie ma ona przypadkowego charakteru. Właśnie wtedy, jednocześnie, do aresztu trafili organizatorzy, zleceniodawcy i wykonawcy tego najgłośniejszego zabójstwa politycznego w historii współczesnej Rosji. Motywem, jak podawano, okazała się osobista wrogość, sprowokowana poczuciem głębokiej urazy na tle religijnym, swego rodzaju odprysk sprawy „Charlie Hebdo”. Pojawienie się tej  zaproponowanej przez kogoś interpretacji wyglądało na podjętą przez Kreml i osobiście prezydenta Putina próbę znalezienia wyjścia z powstałej w wyniku zabójstwa Niemcowa szczególnie skomplikowanej sytuacji. Problem polega na tym, iż wersja ta nie zgadza się z rzeczywistością.

A co z nią się zgadza? Nie będziemy brać pod uwagę komentarzy fabrykowanych przez amatorów, grafomanów, pomińmy różne przecieki informacyjne ze śledztwa, wszystko, co przypomina medialny szum. Blefują ci, którzy powołują się na ustalenia śledztwa. Odpowiedzialni za nie funkcjonariusze niczego nie komentują, że tak właśnie jest, widać choćby na przykładzie szczególnie ostrożnych wypowiedzi rzecznika Komitetu Śledczego, apelującego do opinii publicznej, by nie wierzyła w nic, co zostało napisane.

Logika wydarzeń pozwala przypuszczać, iż na Kremlu zabójstwo Niemcowa wywołało szok. Tam też zażądano, by najpierw ustalono prawdę, co wydarzyło się naprawdę. Dlatego wybór padł na Krasnowa, oficera śledczego do spraw szczególnie ważnych. Kontakty z prasą nie są w jego stylu, Krasnow nie uprawia też polityki. Podobnego rodzaju zakaz wydano też członkom grupy śledczej – obowiązuje ich milczenie nawet po odnalezieniu winnych i wydaniu wyroku przez sąd. „Nowaja Gazieta” jest w tym przypadku dobrze zorientowana, to właśnie general Krasnow wykrył sprawców zabójstwa Stanisława Markiełowa i Anastazji Baburowej, i w konsekwencji sprawę „BORNu”.


Wykonawcy


Wiadomo, iż o wykonanie zamachu na Borysa Niemcowa podejrzewany jest Zaur Dadajew, były zastępca dowódcy batalionu "Północ", jednostki wojsk wewnętrznych MSW Federacji Rosyjskiej. Śledczy podejrzewają także byłego funkcjonariusza tego oddziału Biesłana Szabanowa. Dadajewowi postawiono zarzuty, został aresztowany razem ze swoim kuzynami, braćmi Szadidem i Anzorem Gubaszewami. Pod zarzutem współudziału w zbrodni (prawdopodobnie prowadzili obserwację polityka) aresztowano także Ramzata Bachajewa i Tamerlana Eskerchanowa (były funkcjonariusz na MSW Czeczenii). Związek obu podejrzanych z elitarną czeczeńską jednostką potwierdził w swoim Instagramie przywódca Czeczenii, Ramzan Kadyrow. Sam Zaur Dadajew, jako jedyny spośród aresztowanych złożył zeznania, w nich całą winę wziął na siebie. Drugiego podejrzanego, Szabanowa przesłuchać się nie udało, albo on sam popełnił samobójstwo, wysadzając się przy pomocy granatu, albo zginął od przypadkowego wybuchu podczas niedzielnego szturmu jego miejsca zamieszkania w Groznym.

Podejrzanych odnaleziono błyskawicznie. W historii rosyjskich śledztw prowadzonych w związku z zabójstwami na zlecenie, nigdy jeszcze żadnego nie przeprowadzono z podobną szybkością. Wytłumaczyć to można na kilka sposobów. Po pierwsze, skutecznie posłużono się agenturą FSB. Są też inne przyczyny.

Kamery zainstalowane na moście i na Kremlu rzecz jasna funkcjonowały. To właśnie brak nagrań z nich w Internecie najlepiej świadczy o powadze z jaką prowadzone jest śledztwo. Pod tym względem,  w innych sprawach kryminalnych dochodziło do częstych przecieków informacyjnych, przestępców praktycznie w reżimie online informowano, czy winni brać nogi za pas, czy nic im nie grozi (stacja telewizyjna TVC wyłożyła w sieci video ze swej kamery z własnej inicjatywy, zrobiono to zanim śledztwo zdążyło film włączyć do zespołu dowodów rzeczowych).

Z drugiej strony, trzeba powiedzieć, iż zapisy video nakręcone przez kamery należące do Federalnej Służby Ochrony niekoniecznie przekazano organom śledczym natychmiast. Tak działają nasze procedury: najpierw postronna organizacja zgłosić musi zapotrzebowanie, ten wniosek jest rozpatrywany i dopiero później podejmowana jest decyzja o zdjęciu klauzuli tajności z potrzebnych organom śledczym materiałów. Tylko po zaaprobowaniu własnego wniosku uzyskują one dostęp do zapisów video.

Spora ilość czasu potrzebna była także, by przejrzeć materiały video pochodzące z systemu „Potok”. Rejestruje on ruch uliczny na głównych arteriach stolicy. Czas był także potrzebny dla odtajnienia funkcjonariuszy prowadzących obserwację Borysa Niemcowa w przededniu akcji 1go marca. Jak się zdaje, byli to właśnie ci funkcjonariusze, którzy znaleźli się na miejscu zdarzenia i w rezultacie pomogli prowadzącym śledztwo. Stało się tak nie od razu, bez zgody kierownictwa nie mieli oni prawa do współpracy z organami śledczymi. Są to współpracownicy tajni, nie powinniśmy się więc dziwić, iż gdy zostaną wezwani do sądu, publiczność i media zostaną poproszone o opuszczenie sali rozpraw. Obowiązują ich odpowiednie instrukcje, naruszenie ich jest niedopuszczalne. Dla przykładu, nie wolno im interweniować w jakichkolwiek wydarzeniach, nawet jeśli dzieją się na ich oczach. Jakby nie wyglądało to dziwnie, pretensje należy zgłaszać nie do nich, a do autorów instrukcji resortowych.

Funkcjonariusze prowadzący obserwację poruszali się pieszo (pieszego nie śledzi się przy pomocy samochodu) nie mieli szans, by ruszyć w pościg. Założenia taktyczne normujące prowadzenie obserwacji przewidują, iż wspomagające samochody wspomagające winny być rozstawione w tych punktach, w których można spodziewać się „obiektu”. Oznacza to, iż samochody te nie byłyby w stanie przybyć błyskawicznie na miejsce zamachu.

Wykonawcy zamachu nie zatroszczyli się, by utrudnić ich zidentyfikowanie. W pamięci kamer pozostawili wizerunki własnych twarzy, w samochodzie zachowały się ich ślady, nie pofatygowali się nawet, by go spalić. Byli całkowicie pewni swojej bezkarności. Zabijając w odległości 100 metrów od Kremla, nie zamierzali nadać swemu czynowi charakteru „sakralnego”. Wybrali miejsce, bo było dogodne. Odpowiadały im schody, wielość dróg ucieczki. Mało prawdopodobne, iż wiedzieli o organizowanym marszu, to oznacza, że Borys Niemcow znajdował się pod ich obserwacją. Wszystko świadczy o tym, iż zabójcy nie byli zawodowcami, ich pomyłki - a popełnili wszystkie z możliwych – wynikały z przyzwyczajenia do stosowania metod siłowych innego rodzaju.


Batalion Północ


Samodzielny, specjalny, zmotoryzowany batalion „Północ” imienia bohatera Rosji Achmata „Hadż” Kadyrowa wchodzi w skład 46ej samodzielnej brygady operacyjnej wojsk wewnętrznych Rosji. Liczy ok. 600 żołnierzy, stacjonuje na stałe w Groznym. Jego dowódcą jest bohater Rosji, pułkownik Alibek Delimchanow, kuzyn deputowanego Dumy Państwowej (również nagrodzonego orderem bohatera Rosji). Jeśli się przyjrzeć wszystkim okolicznościom, trzeba stwierdzić, iż oddział ten ma charakter specjalny i wyjątkowy, nawet jeśli porównać go z innymi strukturami siłowymi Czeczenii.

Funkcjonariusze „Północy” wielokrotnie byli nagradzani odznaczeniami państwowymi. Otrzymali je Dadajew, Szabanow (na stronie internetowej rządu Czeczenii jest informacja o tym, iż order za męstwo wręczył mu osobiście ówczesny minister spraw wewnętrznych Rosji, Raszyd Nurgalijew).
Z resztą i cała 46ta brygada nie mogła skarżyć się na brak zainteresowania i uwagi, niejednokrotnie odwiedzali ją goście na stanowiskach, szefowie, członkowie „Bojowego Bractwa” organizacji weteranów miejscowych wojen i służb specjalnych na czele z Dmitrijem Sablinem, jednym z organizatorów „Antymajdanu” (na naszej stronie o Antymajdanie: Antymajdan: rosyjskie tituszki szykuja się do boju’ – „mediawRosji”).

Żołnierze batalionu „Północ” (być może dawni żołnierze, albo urlopowani – dokładnie nie jest to wiadome) walczą obecnie po stronie Donieckiej Republiki Ludowej. Ich liczebność – jedna kompania. Całkiem niedawno, pod Debalcewe zginął żołnierz o pseudonimie „Małysz” (znamy tylko jego imię – Rustam).

Jeśli poddać analizie przestępstwa kryminalne, w których odnaleziono ślad czeczeński, to nie sposób nie zauważyć pewnej osobliwości: żaden aresztowany, nawet gdy przedstawianu mu akt oskarżenia, nigdy nie składał zeznań. Ograniczano się do informacji: „urodziłem się, ożeniłem”. Jeśli w sprawę zamieszani byli funkcjonariusze struktur siłowych, to zakładali, iż wykonali odpowiedni rozkaz. Milczeli także dlatego, iż w sprawę zamieszani byli ich krewni (tak było w wypadku Anny Politkowskiej, tak jest w wypadku Borysa Niemcowa). Krewnych się nie wydaje. W dodatku zleceniodawcami byli także krewni, lub starsi i szanowani koledzy – ich także zdradzić byłoby nie w porządku. Przyznanie się do winy, po to by zmniejszyć rozmiar wyroku, także jest niedopuszczalne – można w ten sposób zagrozić pozostałym. Dlatego wszyscy milczeli.

Jednak Zaur Dadajew zaczął mówić od razu. Co więcej, demonstracyjnie zrezygnował z adwokata. Jedyną przyczyną może być postawione przed nim zadanie, jeśli już wpadłeś, twoja jedyna szansa (jeśli nie brać pod uwagę intryg o charakterze politycznym) polega na tym, byś odwrócił uwagę organów śledczych od prawdziwych organizatorów. Być może później nasz humanitarny system penitencjarny skieruje cię do zakładu karnego w „malej ojczyźnie”. Tam już może się wydarzyć wiele dziwnych rzeczy. Wszystko to jest tajemnicą poliszynela.


O czym poinformowano prezydenta?


Jeszcze w środku minionego tygodnia prezydenta Rosji poinformowano o wszystkim, o czym do tej chwili wiadome było organom śledczym.

O czym konkretnie? Że istnieje na prawdę lista osób przewidzianych do odstrzału. Na niej obok Borysa Niemcowa znajdowali się, Aleksiej Wieniediktow, Michail Chodorkowski i prawdopodobnie Ksenia Sobczak.  I że w odniesieniu do każdego z obecnych na liście działa nie jedna grupa zabójców, a jak to przyjęto w Czeczenii co najmniej dwie.

Wymieniono także niektórych wykonawców. Padły nazwiska organizatorów zamachu i nie brzmiało ono Dadajew.



Jako deputowany Dumy Obwodowej w Jaroslawlu Borys Niemcow szczególnie 
aktywnie walczył z miejscową korupcją. Po jego śmierci, w ramach śledztwa, przesłuchano
najważniejszych tamtejszych urzędnikow, razem z gubernaorem obwodu. 



Jak się wydaje, podejrzany o organizację zabójstwa ma na imię Rusłan. Nosi stopień majora. Prezydent zna jego nazwisko, w poniedziałek poddano go w Groznym przesłuchaniu, udało się także zapobiec przeciekom informacyjnym na ten temat. Pojawiła się jednak aluzja, iż bliski krewny Rusłana zajmuje w Czeczenii wysokie stanowisko. My także znamy to nazwisko, jednak pamiętając o domniemaniu niewinności, nie podamy go do wiadomości publicznej,. Ale nazwisko to jest znane już dziesiątkom, jeśli nie setkom funkcjonariuszy MSW, FSB i Komitetu Śledczego.

Rusłan również odbywał niegdyś służbę w batalionie „Północ”. Nagradzano go wielokrotnie. Później przeniósł się do Moskwy, tutaj pracowali dwaj jego wujowie. Jednego z nich, razem z grupą kolegów,  jesienią 2006 roku, zatrzymali funkcjonariusze Krasnosielskiego Oddziału Spraw Wewnętrznych. Znaleziono wówczas u niego swego rodzaju „pakiet zabójcy”. Z jednego z karabinów można było przebić samochód opancerzony. Z opresji całą grupę (na początku nie pomogły pokazane przez nich legitymacje MSW Czeczenii, gdyż brakowało skierowania na delegację) wybawił interweniujący specjalnie pułkownik FSB Bażanow. Dyżurny funkcjonariusz zademonstrował wówczas dziwny upór i o mało co nie zatrzymano i ratownika z FSB. Tak, czy inaczej, później wszystkich zwolniono.

Informacje o tym incydencie, trafiły do opinii publicznej dzięki byłemu merowi Groznego Besłanowi Gantamirowowi. Odwiedził nas w „Nowej Gazietie” i opowiedział, iż ludzi tych wysłano do Moskwy, po to, by go zabili. Warto przypomnieć, iż nieco wcześniej, przed odwiedzinami Gantemirowa zabito Annę Politkowską, zaś nieco później podpułkownika FSB Mowładi Bajsarowa.

Jeszcze później, tego samego wuja Rusłana poddano przesłuchaniu w sprawie o zniknięcie (w styczniu 2008 roku) autorytetu kryminalnego Rusłana Atłangerijewa. Należał on do kręgu znajomych byłego zastępcy dyrektora FSB. Atłangirejewa wywieziono z Moskwy do Czeczenii w bagażniku samochodowym (o ile informacje „Nowej Gaziety” odpowiadają rzeczywistości, zgodę wydał jeden z byłych generałów MSW, odpowiedzialny za kierunek „kaukaski”). Ów wuj trafił na przesłuchanie także w 2009 roku, w sprawie o zabójstwo deputowanego Rusłana Jamadajewa. Teraz człowiek ten zajmuje się polityką.

Polityką zajmuje się także drugi wuj Rusłana. W systemie „Syrena” (sprzedaż biletów lotniczych) udało się odnaleźć informacje o tym, iż Rusłan często towarzyszył swemu wysoko postawionemu wujowi w charakterze ochroniarza, a może asystenta. Nazwiska obu wujów są także znane prezydentowi. Wiadomo mu także, iż obydwaj znajdują się w gronie bliskich znajomych i współpracowników Ramzana Kadyrowa.

Rusłan ma też trzeciego wuja. Zajmuje on wysokie stanowisko w Rejonowym Oddziale Spraw Wewnętrznych w Szełkowo. Niegdyś odbywał tu służbę podejrzany o udział w zabójstwie Niemcowa Eskerchanow.


Wersje i motywy


Jeśli zignorować wszystkie bzdury, iż zamach zorganizowano na polecenie prezydenta, Chodorkowskiego, lub że była to operacja specjalna Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, możliwych wersji przestępstwa pozostawało wciąż wiele. Wszystkie należało zweryfikować, sprawdzić, czy nie było to zbrodnia na tle bytowym, osobistym, ekonomicznym, czy nie brała w niej udziału Anna Duricka. W tej sytuacji trzeba byłoby sprawdzić, czy za zabójstwo Niemcowa nie odpowiadają przypadkiem Marsjanie (jeśli tylko istniałoby naukowe potwierdzenie ich istnienia). Wszystkich śledczych uczy się, iż należy sprawdzić wszystkie możliwości i na podstawie bazy dowodowej wyeliminować wersje pozbawione uzasadnienia. Dlatego więc, swego rodzaju histeria związana z przesłuchiwaniem kobiet zaprzyjaźnionych w swoim czasie z Niemcowem, budzi irytację. Wszystkie należało przesłuchać obowiązkowo.

W polu widzenia grupy operacyjnej, znalazła się jeszcze jedna wersja, ją także sprawdzano w pierwszej kolejności. Chodzi o tak zwany ślad jarosławski. Jak wiadomo, Borys Niemcow zdobył mandat deputowanego do tamtejszej Dumy Obwodowej. Już w Jarosławlu udało mu się zdemaskować lokalne machinacje korupcyjne, w konsekwencji w kierownictwie obwodu doszło do głośnych dymisji. Rewizje w Jarosławlu przeprowadzono już w niedzielę 1 marca, a w poniedziałek przesłuchano grono miejscowych dygnitarzy, na czele z gubernatorem.

Na tym stadium, grupie operacyjnej pozostały do zweryfikowania dwie wersje. Pierwsza zakładała, iż morderstwa dokonali mieszkańcy Czeczenii, druga iż odpowiedzialność ponosili ludzie uczestniczący w konflikcie na Ukrainie.

Pierwsze aresztowania wyjaśniły sporo, jednak w gruncie rzeczy wciąż nie ma odpowiedzi na pytanie, czy w sprawie tej, nie byli ze sobą związani przedstawiciele różnych środowisk naszych „patriotów”.

Obecnie niektóre media, powołując się na organy wymiaru sprawiedliwości, informują o innym jeszcze możliwym motywie zbrodni. Zastanówmy się, czy wersja ta jest wiarygodna. Mamy tu na myśli, kwestię urazy za wypowiedzi ofiary na temat rozprawy w redakcji magazynu „Charlie-Hebdo”. Dlaczegóżby nie? W zrealizowanym przez stację telewizyjną NTV programie „Anatomia protestu -3” (na razie nie dopuszczono go na antenę) dla Borysa Niemcowa wyznaczono rolę głównego bohatera. Określono go, jako najbliższego sojusznika Michaiła Chodorkowskiego, który jak wiadomo wypowiedział się wyjątkowo ostro na temat masakry we francuskiej redakcji. Rozdrażniony tym komentarzem, przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow, określił później Chodorkowskiego jako głównego wroga i szydercę islamu.

Tego motywu nie można wykluczyć. Jednak uwzględnić go można, tylko jako część skomplikowanej gry wymierzonej w Borysa Niemcowa. Niewykluczone, iż dla samych wykonawców miał on znaczenie, trudno jednak uznać go za najważniejszą przyczynę krwawej rozprawy.

Wszystko pozostałe stanowi oczywisty sygnał wysłany pod adresem Kremla. „Patrioci Rosji” mają dość czekania. Wrogów należy likwidować. Pora, by zdjąć nogę z hamulca. Jeśli nie zrobicie tego wy, znajdziemy innych. Ale w tej sytuacji staniecie się od nas zależni, będziecie musieli rachować się tylko z nami. To my reprezentujemy siłę zdolną przełamać waszą słabość. To, co robimy dla obrony ojczyzny przed wrogami, w sytuacji gdy nasze służby specjalne nie dają sobie rady, zasługuje na uznanie i nagrody.


Polityczny ślepy zaułek i wojna na oświadczenia


Istnieje także inna siła. Do tej pory wielokrotnie dostawała po nosie. Tłumaczono, że to w celu zachowania stabilności politycznej na Kaukazie. Mamy tu na myśli instytucje powołane do strzeżenia prawa i służby specjalne. Nie jeden raz, w okazywali się w sytuacji ludzi wysłanych po wodę z durszlakiem. Udaje mi się wykryć zabójców, a ktoś wypuszcza ich na wolność. Wykrywają tajemnicę zabójstwa, a ktoś uniemożliwia im przesłuchanie podejrzanych, ci zaś się z nich śmieją. Być może w latach 2006-2009, kiedy należało rozwiązywać problem stabilności politycznej Czeczenii, kiedy w lasach znajdowała się jeszcze spora ilość „wiernych synów islamu” planujących oddzielenie się od Rosji i powołanie do życia kalifatu, być może wówczas należało patrzeć przez palce na w ten sposób legitymizowaną przemoc. Ale w późniejszym okresie, służby specjalne zaczęły działać z wyprzedzeniem. Pierwszym sygnałem było zapobieżenie zamachu na Isę Jamadajewa (polityk czeczeński, jeden z pięciorga braci,  przez lata skłócony z Ramzanem Kadyrowem – „mediawRosji”). Ostatnim, podobna operacja w odniesieniu do mera Chasawjurtu Sajgidpaszy Umachanowa. W tym ostatnim wypadku, choć organy śledcze znały nazwiska zleceniodawców, uniemożliwiono im pociągnięcie ich do odpowiedzialności.

Tym razem jednak żadna z instytucji, takich jak MSW, FSB, czy Komitet Śledczy nie chce powtórki starego schematu. Nie chcą by zatknięto im usta i wykorzystano. Wystarczy przypomnieć niedawny skandal z aresztowaniem i późniejszym uwolnieniem funkcjonariuszy MSW Czeczenii,  wydelegowanych do Moskwy, w celu zapewnienia ochrony dla najważniejszych w republice dygnitarzy. Porwany przez nich i torturowany człowiek, cudem zachował życie. Odpowiedzialnych nie udało się pociągnąć do odpowiedzialności, mimo iż śledztwo w tej sprawie otoczyli osobistą opieką szef Komitetu Śledczego Bastrykin i kierownictwo FSB. Przypomnijmy, zaraz po tym incydencie, kilku wyższych stopniem oficerów FSB z aparatu centralnego tej organizacji, odmówiło pełnienia służby i zastanawiało się nad złożeniem raportów z prośbą o zwolnienie.

Powstała nowa sytuacja. Zderzyły się ze sobą dwie siły wspierające Kreml, teraz obie przesuwają się w przeciwnych kierunkach.  Zmuszają w ten sposób władze Rosji do określenia, kto jest prawdziwym patriotą, a kto nie. Domagają się, by władza dokonała wyboru najważniejszego sojusznika. Wszystko to, odbywa się w niełatwych warunkach politycznych. Rosja de facto uwikłana jest w wojnę, boryka się z kryzysem gospodarczym, nie potrafi uwolnić się od wymyślanego przez specjalistów od PR strachu przed „pomarańczową zarazą”.

W tym kontekście mniej istotne są liczne komentarze. Naszym zdaniem warto przede wszystkim zwrócić uwagę na kilka faktów i cztery oświadczenia.

Najpierw fakty: przebieg przestępstwa jest w zasadzie znany, szef państwa został szczegółowo poinformowany przez dyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa Bortnikowa. Na terytorium Czeczenii prowadzone są aktywnie działania operacyjno-śledcze, o jakich wcześniej trudno było nawet myśleć. Mediom podrzucono wersję o braku zleceniodawcy, bo to najlepszy sposób, by dokonać pomiaru średniej temperatury w całym szpitalu.



Czy sojusz Władimira Putina z Ramzanem Kadyrowem przetrwa kryzys wywołany przez
zamach na Borysa Niemcowa


A teraz wspomniane przez nas oświadczenia:

1. Wydał je Władimir Putin na kolegium Ministerstwa Spraw Wewnętrznych: „Najwięcej uwagi należy udzielić głośnym przestępstwom, w tym także popełnionym w oparciu o motywy polityczne. Trzeba wreszcie uwolnić Rosję od wstydu i tragedii podobnych do tej, jaką nie dawno przeżyliśmy i widzieliśmy wspólnie. Mam tu na myśli wyzywające zabójstwo Borysa Niemcowa, jakiego dopuszczono się w samym centrum stolicy.” Ta wypowiedź miała miejsce 4go marca, kiedy prezydent mógł już znać całą prawdę.

2. To oświadczenie wydal Ramzan Kadyrow, natychmiast po zamachu, jeszcze przed falą aresztowań. „Tylko siły zainteresowane we wzroście napięcia mogły zdecydować się na tak brutalny zamach. Organizatorzy zabójstwa mieli nadzieję, iż świat o zabójstwo Niemcowa oskarży nasze władze państwowe <…>. Nie ma żadnych wątpliwości, iż zabójstwo Niemcowa zorganizowały służby specjalne Zachodu <…>. Borys Niemcow był przede wszystkim obywatelem Rosji, zaś zamach na życie każdego obywatela Rosji zasługuje na surową karę <…>”.

3. Złożył je Ramzan Kadyrow już po zatrzymaniu podejrzanych. „Znałem Zaura (Dadajewa – red.) jako prawdziwego rosyjskiego patriotę.  <…> Jestem przekonany, iż jest on całkowicie oddany Rosji, że był gotów za ojczyznę oddać swoje życie. <…> Wszyscy, którzy znali Zaura twierdzą, iż jest on człowiekiem głęboko wierzącym. Jak wszyscy muzułmanie on także poczuł się głęboko wstrząśnięty postępowaniem „Charlie” i komentarzami wspierającymi publikację karykatur. <…> Tak, czy inaczej, jeśli sąd udowodni winę Zaura, to trzeba będzie stwierdzić, iż dopuścił się ciężkiego przestępstwa. Ale chcę podkreślić raz jeszcze, Zaur nie mógł zrobić niczego na szkodę Rosji. Dla niej przez wiele lat ryzykował życiem.” W oświadczeniu, Kadyrow, także Biesłana Szabanowa (stracił życie podczas próby aresztowania), nazywa „dzielnym bojownikiem”.

4. Słowa Władimira Jakunina, jednego z ludzi z najbliższego otoczenia Władimira Putina. Jest on szefem Rosyjskich Kolei. Jakunin wypowiedział się po opublikowaniu drugiego z kolei oświadczenia Ramzana Kadyrowa. „To zabójstwo było demonstracją. Nie przypadkowo zamachu dokonano w centrum stolicy, tak by zobaczyli je wszyscy. Była to starannie zaplanowana akcja. Jej celem było uderzenie w autorytet władz Rosji”.

Władimir Jakunin, tak jak i inne osoby z bliskiego otoczenia prezydenta, jest także byłem funkcjonariuszem służb specjalnych. Jest człowiekiem poważnym, nigdy nie mówi niczego bez uzasadnienia, nie robi lekkomyślnych aluzji.

Niestety, mamy do czynienia z sytuacją, w której o losie śledztwa w sprawie zamachu na Borysa Niemcowa decydować będą nie Komitet Śledczy, czy FSB, a osobiście prezydent. Od jego decyzji, zależeć będzie nie tylko kto znajdzie się na ławie oskarżonych, ale także przyszła konfiguracja polityczna Rosji. Kraj znalazł się dziś na krawędzi wojny między dwiema silami stanowiącymi podpory reżymu. Trzeba będzie określić, kto jest patriotą, a kto nie. Prezydenta ze szczególnym cynizmem i przemocą wpędzono w ślepy zaułek. Teraz dowiemy się, jak z niego zamierza wyjść. Zapewne już w niedalekiej przyszłości.



Tłumaczenie: K.W.



Oryginał ukazał się na portalu moskiewskiej „Nowej Gaziety”: http://www.novayagazeta.ru/inquests/67575.html




Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





4 komentarze:

  1. nie Jelcyna tylko Niemcowa - 6 linia od dołu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Już poprawiłem. Nie mamy nikogo, kto by zajmował się korektą. Tłumaczymy i publikujemy często w pośpiechu. Blog powstaje na zasadach czysto społecznych. Błędy sie zdarzają, potem pracowicie je usuwamy. Jeśli ktoś na nie trafił, proszę nas usprawiedliwić.

      Usuń
  2. " Prezydenta ze szczególnym cynizmem i przemocą wpędzono w ślepy zaułek"
    Nikt go nie wpędził - sam się tam zagonił. Zresztą to nie pierwszy i jedyny : analogiczna sytuacja jest na Ukrainie.
    Rozpętując histerię pseudo-patriotyczną i nienawiść do "wrogów" stał się zakładnikiem swojej polityki.
    Nie może zakończyć rozpętanych konfliktów (za dużo emocji) i nie może się bez całkowitej utraty twarzy z nich wycofać (bo zrobił z tego sprawę „honorową”). A mało prawdopodobne jest aby świat się zgodził na zatrzymanie przez niego „zdobyczy”.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powtórzę tutaj moją odpowiedź na Wasz komentarz pod artykułem na gazeta.pl:

    Świetny ten artykuł "Nowej Gaziety", krok po kroku starają się wyjaśnić sprawę i wydaje się to bardzo logiczne i najbardziej sensowne ze wszystkiego co dotąd słyszeliśmy.
    Przerażający jest wniosek, który się po tym nasuwa, przynajmniej mi - że w Moskwie bardzo chętnie do władzy dorwaliby się Czeczeńcy. Wyobrażacie sobie - grupa bezwzględnych islamistów stojąca na czele największego państwa, posiadającego broń nuklearną?
    Mam nadzieję, że tylko spanikowałem zbyt mocno.

    OdpowiedzUsuń