Strony

poniedziałek, 16 listopada 2015

Widziane z Rosji: Paryż, Asad, Państwo Islamskie



Zamachy terrorystyczne w Paryżu wywarły w Rosji wielkie wrażenie. Media poświęciły im wiele uwagi, w Moskwie tłumy ludzi przed Ambasadą Francji składały hołd ofiarom paryskiego zamachu. Od kilku miesięcy, wspierając reżim prezydenta Asada, Rosja prowadzi w Syrii aktywne działania zbrojne. Nic dziwnego, iż ewentualne następstwa wydarzeń w Paryżu stały się przedmiotem drobiazgowych analiz. Portal colta.ru poprosił czołowych rosyjskich ekspertów, by zastanowili się, jak zamach w Paryżu może wpłynąć na równowagę sił na arenie międzynarodowej oraz, jak wielkie jest prawdopodobieństwo, iż podobny zamach może zdarzyć się w Rosji. Odpowiedzi zebrał Renat Temirgalijew.


  

Wypowiedzi ekspertów zebrał Renat Temirgalijew





Po zamachu terrorystycznym w Paryżu tysiące mieszkańców Moskwy złożyły kwiaty przed Ambasadą Francji .




1. Jak w następstwie ataku terrorystycznego w Paryżu zmieni się równowaga sił na Bliskim Wschodzie, w Europie, i szerzej na arenie światowej?

2. Na ile prawdopodobne są w Rosji podobne ataki terrorystyczne? Czy Państwo Islamskie dysponuje odpowiednimi siłami i środkami?





Władimir Frołow
Ekspert w dziedzinie stosunków międzynarodowych


1.
Państwo Islamskie ma nadzieję, iż jego działania stworzą dodatkowe możliwości dla radykalizacji jego zwolenników na całym świecie. To oczywiste, iż z propagandowego punktu widzenia, przy pomocy ataku w Paryżu udało im się całkowicie zlikwidować skutki wynikające z poniesionych w ostatnich dniach porażek w Syrii i Iraku. Na skutek działań podjętych przez koalicję Państwo Islamskie w obecnej chwili znalazło się w trudnej sytuacji. Kontrolowane przez nie terytorium okazało się podzielone na dwie części. Co jest najważniejsze w walce z Państwem Islamskim? Potrzebna jest realistyczna ocena sytuacji, nie wolno powtarzać błędów popełnionych w Iraku przez Amerykanów.

2.
Trudno to ocenić. Tego rodzaju scenariusz jest możliwy. Rosyjskie służby specjalne traktują go poważnie. Jak mi się wydaje, główne niebezpieczeństwo nie polega na tym, iż do Rosji dotrą terroryści z zagranicy. Groźniejsza jest możliwość, iż pod wpływem ideologii Państwa Islamskiego dojdzie do radykalizacji tych, którzy znajdują się na terytorium Rosji. Mam na myśli, tak naszych mieszkańców, obywateli Kaukazu Północnego, innych regionów, jak i przybyłych do nas w poszukiwaniu pracy gastarbeiterów z Azji Środkowej. Pojawia się tutaj pytanie pod adresem naszych służb specjalnych, czy dysponują one efektywną siecią agentów niezbędną dla ujawnienia podobnych spisków i zamiarów.

A Paryżu byliśmy świadkami oczywistej klęski służb specjalnych, doszło do serii skoordynowanych działań terrorystycznych. Brało w nich udział co najmniej osiem osób, a to tylko liczba zabitych wykonawców. A przecież służby specjalne rozumieją dobrze logikę tego rodzaju działań, dla ich przeprowadzenia potrzeba jeszcze co najmniej 4-5 wspólników. Ich zadanie polega na rozwiązaniu zadań logistycznych, zapewnieniu transportu, łączności, uzbrojenia. Potencjalny krąg uczestników może być całkiem spory. A jednak służby specjalne przeoczyły przygotowania do tego ataku, nie zebrały materiałów świadczących o tym, iż są one prowadzone. To oznacza, iż do podobnego zamachu może dojść w każdym kraju. W swoim czasie Amerykanie przeoczyli przygotowania prowadzone przez terrorystów w szkołach lotnictwa cywilnego. W tej sytuacji Rosja powinna potraktować te zagrożenia z największą powagą. To kwestia profesjonalizmu i kompetencji naszych służb specjalnych, ludzi zaangażowanych w działania antyterrorystyczne.
Wydaje mi się, iż rosyjskie służby specjalne po podjęciu przez Rosję działań wojskowych na terenie Syrii winny były wzmocnić stosowane w kraju środki bezpieczeństwa. Tak podpowiada elementarna logika, dla profesjonalistów to oczywiste. Podobnie to wygląda po wydarzeniach w Paryżu. Ale z drugiej strony, ważne jest zachowanie równowagi, przesada także jest groźna. Nawet państwo totalitarne nie jest w stanie zagwarantować pełnego bezpieczeństwa i całkowicie zapobiec groźbie terroryzmu. Działania służb specjalnych, rozwijanie sieci agenturalnej, ograniczenia praw obywateli, we wszystkich tych działaniach potrzebna jest równowaga. Ograniczenie praw obywateli rzadko przynosi pożądane efekty w walce z terroryzmem.


Charun Sidorow:
Analityk, politolog, przewodniczący Narodowej Organizacji Rosyjskich Muzułmanów (NORM).


1.
Paryski atak terrorystyczny jak widać, starają się maksymalnie wykorzystać propagandowo zwolennicy swego rodzaju "Świętego Przymierza"  złożonego z narodowo-autorytarnych zeświecczonych obozów-ugrupowań: putinistów, asadowców, lepenistów (zwolennicy francuskiej, prawicowej partii "Front Narodowy" kierowanej przez Marine Le Pen - red. Colta). Będą także starali się wygrać go politycznie. To co się wydarzyło, dało im do rąk silną kartę. Dla nich może to być instrument umożliwiający mobilizację opinii publicznej, by w ten sposób wywrzeć wpływ na oficjalny Paryż i na cały Zachód. Do tej pory starano się pozbyć i Asada i Państwa Islamskiego. Teraz chodzi o to, by przekonać Zachód, by zrezygnował ze starań o usunięcie Asada, co winno umożliwić pokonanie Państwa Islamskiego. Ale jak podpowiada mi intuicja, polityczna i historyczna, nie uda im się osiągnąć celu.

2.
Odpowiem krótko: z jednej strony to kwestia możliwości technicznych, jakimi dysponują  zwolennicy Państwa Islamskiego, z drugiej rosyjskie służby specjalne. Sensowną ocenę mogą tu dać tylko ludzie znający obraz od wewnątrz, ja do nich nie należę. Poza tym zdani jesteśmy na spekulacje. Chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt, mniej oczywisty, choć nie mniej istotny. Ideologia Państwa Islamskiego ma taki kształt, że atak terrorystyczny w jego imieniu może przeprowadzić każdy, potem tylko trzeba się na nie powołać. Więc za atakiem mogą kryć się różne służby specjalne, choć Państwo Islamskie z chęcią weźmie na siebie odpowiedzialność. Ta okoliczność sprawia, iż Państwo Islamskie, tak jak i Al.-Kaida, bez względu na to, jakie są ich rzeczywiste możliwości łatwo wykorzystać jako instrument prowokacji, ich autorem może być ktokolwiek, kto dysponuje podobnymi możliwościami.


Aleksander Golc
Ekspert w dziedzinie wojskowości, zastępca redaktora naczelnego sieciowego magazynu "Jeżedniewnyj Żurnał"


1.
Równowaga sił nie ulegnie żadnej zmianie. Czy rośnie prawdopodobieństwo przeprowadzenia operacji lądowej przeciw Państwu Islamskiemu? To oczywiste, iż politycy na Zachodzie funkcjonują w takich warunkach, iż muszą odpowiadać na oczekiwania opinii publicznej. Z drugiej strony, musimy to też zrozumieć, iż regularne siły zbrojne nie będą w stanie przeprowadzić udanej operacji lądowej skierowanej przeciw formacjom na w pół wojskowym.

2.
Obawiam się, że nie da się wykluczyć takiej możliwości. Wszystkie państwa współczesne pozostają bezbronne wobec podobnych ataków terrorystycznych. Skąd idzie największe zagrożenie? Ze strony terrorystów wysłanych do Rosji, czy od gotowych do przeprowadzenia operacji terrorystycznej własnych mieszkańców, Rosjan? Możliwe są oba warianty. Należałoby także przypomnieć, iż jeszcze nie dawno słyszeliśmy z ust przedstawicieli państwa rosyjskiego, iż po stronie Państwa Islamskiego walczy od 6 do 7 tysięcy naszych obywateli. Łatwo sobie wyobrazić, iż ktoś z nich zostanie wysłany do Rosji w celu przeprowadzenia zamachu.


Abdułła Rinat Muchamietow
Znawca Islamu, dziennikarz, ekspert Rady Muftich Federacji Rosyjskiej


1.
Przede wszystkim, nie jestem pewien, iż Państwo Islamskie dysponuje odpowiednimi kontaktami międzynarodowymi, by pokusić się o zsynchronizowaną serię pojedynczych zamachów o takiej skali. W obecnej chwili, jego przywódcy muszą być przede wszystkim skupieni na walkach prowadzonych w Syrii oraz Iraku. To co się wydarzyło, może być efektem jakiejś pobocznej manipulacji. Jedna z wersji mówi o tym, iż Państwo Islamskie częściowo cieszyło się poparciem Asada, było też przez niego kontrolowane, po to, by budzić konflikty w szeregach powstańców, a także dyskredytować opozycję syryjską w oczach światowej opinii publicznej. W chwili obecnej sytuacja Asada jest wyjątkowa trudna. Jego siły są na wyczerpaniu. Reżim trzyma się wyłącznie dzięki pomocy z zewnątrz, przede wszystkim z Iranu. Reżim Asada to nie tylko Syria. Mamy w tym wypadku do czynienia z ogromną międzynarodową siecią mafijnych, baasistowsko-alawickich powiązań. Pod jej kontrolą znajdują się poważne środki. Dysponuje ona szerokimi i wpływowymi kontaktami. "Forbes" umieścił Asada na siódmym miejscu wśród najbogatszych przywódców świata arabskiego. Krach reżimu w Damaszku oznaczać będzie koniec tego biznesowego imperium. Jego beneficjenci zrobią wszystko, by do tego nie dopuścić. Teraz, po atakach terrorystycznych we Francji, prości obywatele na Zachodzie ostatecznie dochodzą do wniosku, iż z Asadem nie wolno walczyć, że należy go ratować. W przeciwnym wypadku, po upadku Damaszku okrutni terroryści przyjdą do ich domów.

Atak w Paryżu będzie miał następstwa polityczne dla samej Francji. Hollande, który do niego dopuścił, choć o mało co i sam nie stal się jego ofiarą, nie ma szans na reelekcję. Coraz bardziej prawdopodobny staje się powrót Sarkozy'ego. Coraz silniej zabrzmi głos krytyki ze środowisk prawicowych i skrajnie prawicowych w odniesieniu do ukraińskiej i syryjskiej polityki Paryża. Pewne siły we Francji z zamachu w Paryżu odniosą wymierne korzyści.

2.
Dziś, niestety, nie da się niczego wykluczyć. Państwo Islamskie stara się bardzo, by w świadomości masowej na całym świecie utrwalił się jego obraz jako głównego, globalnego zła. Wielu ludzi stara się w tym aktywnie pomagać. Wygląda jednak na to, iż po katastrofie lotniczej w Egipcie, podjęto w Rosji szereg bezprecedensowych kroków mających na celu zwiększenie bezpieczeństwa, dlatego więc prawdopodobieństwo, iż także u nas może dojść do realizacji (w tej lub innej formie) scenariusza francuskiego jest niewielkie. Dla państwa rosyjskiego, nie tylko dla jego służb specjalnych niedopuszczenie do ataku terrorystycznego to kwestia honoru i wiarygodności.


Iwan Jakowina
Dziennikarz, komentator tygodnika "Nowoje Wremia"


1.
Podstawowe zadanie Państwa Islamskiego w związku z atakami terrorystycznymi w Paryżu, to sprowokowanie NATO, a być może USA do wprowadzenia sił zbrojnych do Syrii. Radykalni islamiści z Państwa Islamskiego pragną, by spełniło się proroctwo o "ostatniej bitwie ludzkości" w pobliżu miasta Dabik, na północy Syrii. Dzięki temu ludzie nabiorą silniejszego przekonania, iż projekt "Kalifatu" ma charakter boski, prawomocny, że toczy się walka o "Kalifat" z dużej litery. Przepowiednia bitwy pojawiła się w hadisach półtora tysiąca lat temu. Wystarczy, iż do niej dojdzie, oznaczać to będzie, iż proroctwa się spełniają. W ten sposób Państwo Islamskie zasłuży w oczach swych zwolenników, aktualnych i tych potencjalnych na więcej lojalności i zaufania. Przekonają się, iż proroctwa się spełniają, tak to właśnie ten "Kalifat".

2.
Tak. To oczywiste, iż Państwo Islamskie posiada możliwości, by przeprowadzić tego rodzaju akcję. Prawdę powiedziawszy, Rosja stała się już celem nawet bardziej krwawego ataku terrorystycznego, to Państwo Islamskie odpowiada za wybuch samolotu nad półwyspem Synajskim. Jednak mam wątpliwości, czy jego bojownicy byliby w stanie przeprowadzić na terenie Rosji akcję podobną do paryskiej, na masową skalę, z automatami, strzelaniną. Istnieje większe prawdopodobieństwo, iż mogą się zdobyć na działania w starym, klasycznym stylu: bomby, wybuchy w metro, na dworcach, w komunikacji pasażerskiej. Albo zamachy terrorystyczne na samoloty, tak jak to robili wcześniej. Państwo Islamskie ma do dyspozycji siły i możliwości, by przeprowadzić na terenie Rosji akcje terrorystyczne, w jego szeregach są też ludzie zdolni do ich zaplanowania. To jest organizacja przygotowana do podejmowania akcji dywersyjnych. W Iraku i Syrii funkcjonowały szkoły specjalne, w nich szkolono dywersantów. Nie wiem, czy istnieją do tej pory, ale w zeszłym roku szkoły te działały.

Warto też pamiętać o istniejącym u nas "Emiracie Kaukazu", nie wszyscy jego bojownicy wyjechali do Syrii. Pozostali ludzie w Dagestanie, Czeczenii, nie brakuje im kontaktów, broni, możliwości, by dotrzeć do jakiegoś większego miasta i zrobić swoje. Nie jestem jednak pewien, iż Państwu Islamskiemu zależy na przeprowadzeniu tego rodzaju akcji na terytorium Rosji. Z jego punktu widzenia, większe znaczenie ma prowokowanie Europy, całego Zachodu. W Rosji działaniami terrorystycznymi nie da się przestraszyć opinii publicznej. Opinia publiczna nie istnieje. Za to w Europie i w USA można. Dlatego, jak mi się wydaje działalność bojowników Państwa Islamskiego będzie koncentrować się przede wszystkim na Europie i USA, a nie na Rosji.


Aleksander Baunow
Dziennikarz, publicysta


1.
Trudno sobie obecnie wyobrazić, iż Francois Hollande wygra kolejne wybory. W Rosji społeczeństwo jest zdolne do zjednoczenia się wokół swego lidera, we Francji nie w takim stopniu. Z pewnością Marine Le Pen zdobędzie pewną ilość dodatkowych głosów, ale większość niezadowolonych przechwyci Nicolas Sarkozy. Francuzi są ludźmi racjonalnymi. Jednak, kiedy patrzymy na Europę jako całość, zapominamy, iż rozstrzygające bywają w niej inercja i stare przyzwyczajenia polityczne. Co powinno było się stać z Putinem po Biesłanie, albo po tragedii Nord-Ostu? Powinny były spaść wskaźniki jego popularności. A jednak tak się nie stało. Podobnie w Europie. Tak, czy inaczej Europa idzie swoim politycznym szlakiem. Europejczycy z niego nie zejdą. Oczywiście, wydarzyła się rzecz straszna, Paryż nigdy nie doświadczył tego, co obecnie. Ale skala inercji politycznej jest ogromna. Europy nie da się błyskawicznie przeorientować w innym kierunku. W Rosji, po przyjściu do władzy Putina, rozpoczął się proces "oddzielania" od lat dziewięćdziesiątych. Kolejne akty terrorystyczne, nawet z licznymi ofiarami śmiertelnymi, zjawiska tego nie zahamowały. Podobnie jest z Europą. Ona nie zmieni swojej ideologii, Europejczycy nie zmienią całkowicie swego życia, nawet jeśli dotkną ich jeden-dwa-trzy zamachy terrorystyczne w wielkich miastach, z wielką ilością ofiar. Takie zdarzenia to za mało. Europa nie zmieni się. Spójrzmy teraz na kwestię jej zaangażowania na Bliskim Wschodzie. Kiedy w 2004 roku w Madrycie, w pociągach podmiejskich wybuchły bomby, Hiszpanie natychmiast wycofali się z wojny w Iraku. Ale zamachy zbiegły się z wyborami, decyzje o wycofaniu podjął już nowy rząd. Ważna była też specyfika wojny w Iraku, w oczach większości była to wojna niesprawiedliwa, wymyślona przez amerykańskich neo-konserwatystów. Prowadzono ją, choć przyczyny, dla których ją wywołano się nie potwierdziły. Teraz mamy jednak do czynienia z prawdziwym wrogiem. Z jednej strony, można oczekiwać reakcji podobnej do "hiszpańskiej", "pluńmy na wszystko i wynośmy się", jakaś część Francuzów będzie się wypowiadać w tym duchu. Ale wróg jest zbyt oczywisty, zagrożenie z nim związane nie podlega wątpliwości.

Dla Francuzów Syria, to jak dla Rosji były republiki radzieckie. Z jednej strony muszą zademonstrować, iż zaprowadzają porządek we własnym kraju, tutaj pewne rzeczy, jeśli idzie o kontrolę nad społecznościami arabskimi, czy muzułmańskimi zostały zaniedbane. Z drugiej, w obecnej sytuacji, nie da się nie podjąć określonych działań na Bliskim Wschodzie. W związku z tym, iż wróg nie jest zmyślony, Francuzi stamtąd się nie wycofają. Nawet Jordania podjęła bombardowania, gdy bojownicy Państwa Islamskiego zademonstrowali video przedstawiające kaźń jordańskiego lotnika. Własnym obywatelom należało udowodnić, iż państwo jest w stanie udzielić odpowiedzi, że tak tego nie zostawi. Ale w obecnej chwili trudno mi sobie wyobrazić, jakie konkretne działania zostaną podjęte. Francuzi prowadzili już lądowe działania zbrojne przeciw Islamistom. Walczyli w Afryce, choć przyczyny było o wiele mniej istotne. Jednak nie dysponują oni wystarczającymi liczebnie silami zbrojnymi, jakie mogliby wysłać do Syrii. Nie wiadomo także, dokąd należałoby je wyekspediować. Rosja może wysłać swoje oddziały na tereny znajdujące się pod kontrola syryjskiego rządu, Francja nie. A na terenie kontrolowanym przez syryjską opozycję nie ma struktur państwowych, jak tam rozwinąć swoje działania?

W związku z tym, jestem przekonany, że współpraca Rosją, choć nikt nie będzie gotowy, by się do niej przyznać,  będzie się tylko zwiększać. Zsynchronizowane ze sobą ataki wymierzone w Rosję i Europę pokazują, iż mamy wspólnego wroga. Sprzeczności dotyczące Ukrainy pozostaną ważne, nigdzie nie znikną. Jednak nie przesłonią innych kwestii. Można je będzie potraktować oddzielnie, zająć się nimi w ten sposób.

2.
Tego rodzaju możliwości istnieją. Ale "kalifat" to przede wszystkim historia arabska. W walkach uczestniczą wszyscy, jednak najważniejsi są Arabowie. Mamy w Rosji społeczność muzułmańską, arabskiej nie. W dodatku rosyjska społeczność muzułmańska nie żyje w getcie. Jest ona dla nas transparentna, znamy tych ludzi. Żyją z nami wspólnie, w jednym kraju, ponad 150 lat. To nie są zbiorowości żyjące w hermetycznej izolacji. Trochę bardziej skomplikowana jest pod tym względem sytuacja z migrantami z Azji Środkowej, ale przecież jeszcze niedawno byliśmy z nimi obywatelami tego samego państwa.

Nasze służby specjalne, oczywiście i one potrafią wiele przeoczyć, w odróżnieniu od europejskich nie są zbyt delikatne, nie ceremonią się. We Francji Arabowie stanowią znaczącą grupę wyborców, dlatego władze nie chcą ich drażnić, obejmując szczególnym nadzorem, czy stosując areszty prewencyjne. Mamy w Rosji społeczność muzułmańską, ale to nie są wyborcy, którzy rozstrzygną o tym, kto będzie rządził. W Rosji nikomu nie przyjdzie do głowy by "traktować ich delikatnie, to ważna grupa wyborców, ważne, żeby nic się z nimi nie stało". Taka postawa ułatwia działania zmierzające do wyjawienia elementów radykalnych. Nie oznacza to jednak, iż uda się całkowicie zapobiec aktom terroru. Choć pod tym względem zadanie to jest prostsze,  w innym miejscu może pojawić się dziura. Ale nasza sytuacja jest znacząca inna od tej we Francji.


Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski

Oryginał ukazał się na portalu colta.ru: http://www.colta.ru/articles/society/9249#spisok







*Renat Temirgalijew (ur. 1990 w Orenburgu), dziennikarz, absolwent geografii na uniwersytecie w Moskwie, stały autor portalu colta.ru
















Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com




Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz