Strony

wtorek, 26 sierpnia 2014

Oddajcie mi syna


Pogrzeby w Pskowie żołnierzy wojsk powietrzno-desantowych zaalarmowały niezależną rosyjską opinię publiczną. W jej oczach są najlepszym dowodem na przestępcze zaangażowanie w wojnie na Ukrainie rosyjskich sił zbrojnych. Pskowskie pogrzeby natychmiast skojarzono z traumą wojen w Afganistanie i Czeczenii. Dziennikarze niezależnych mediów nie szczędzą wysiłków, by dotrzeć do krewnych zaginionych, lub poległych żołnierzy. „Znak.com”, niezależny portal z uralskiego Jekaterynburga opublikował krótką rozmowę z mamą zaginionego w podejrzanych okolicznościach żołnierza pskowskiej dywizji powietrzno-desantowej.
 


Rozmawiała: Jekatierina Winokurowa






Ilja Maksimow, 20 lat, żołnierz pskowskiej dywizji powietrzbo-desantowej.
Zaginął, prawdopodobnie, podczas walk na Ukrainie. 



Mama komandosa z Dywizji Pskowskiej – o nieznanym losie syna.


Przez ostatnich kilka dni dziennikarze rosyjscy i obserwatorzy zastanawiają się nad losem komandosów pskowskich, zwłaszcza tych, którzy jak się wydaje, zapadli się pod ziemię na Ukrainie. Niektórzy mówią wprost o śmierci całej grupy komandosów, w sieci pojawiły się fotografie świeżych grobów w Pskowie. Z Ukrainy przychodzą wiadomości o wzięciu do niewoli rosyjskich żołnierzy sił desantowo-powietrznych. Oficjalnie Ministerstwo Obrony nie potwierdza, iż oddziały rosyjskie uczestniczą w operacji na Ukrainie. Nauczycielka z Saratowa Lubow Maksimowa jest matką Ilji MAksimowa, komandosa z dywizji pskowskiej. To jego dokumenty ukraińscy żołnierze znaleźli w przechwyconej rosyjskiej amfibii BMD-2. Lubow Maksimowa opowiedziała portalowi znak.com, w jakich okolicznościach kilka dni temu zniknął jej syn, nie pozostawiając po sobie śladu.

Jekatierina Winokurowa:
Proszę opowiedzieć o swoim synu.

Lubow Maksimowa:
Mój syn ma 20 lat. Jest wysoki, wysportowany, bardzo lubi skoki ze spadochronem. Do wojska poszedł w wieku 18 lat. Kiedy skończyła się jego służba zasadnicza, zrozumiał, że chciałby w przyszłości zostać zawodowym wojskowym, w tym zawodzie będzie miał jak wykorzystać swoją energię. Ilja przyjęto do elitarnego rodzaju wojsk powietrzno-desantowych, dlatego pojechał do Pskowa. Kontrakt podpisał w lutym 2014 roku. 9 maja brał udział w defiladzie na Placu Czerwonym. Był zadowolony ze służby. Telefonował do mnie stale i mówił o niej tylko dobrze. Chwalił dowódców, chwalił się, iż jest ceniony….

Winokurowa:
Kiedy urwała się wasza łączność?

Maksimowa:
Rozmawialiśmy przez telefon 15-go sierpnia, 16-go zadzwonił do siostry, 17-go przysłał esemeskę, że wszystko jest w porządku. I od tamtej chwili cisza… No i potem zobaczyłam fotografie jego dokumentów w Internecie.

Winokurowa:
To na pewno jego dokumenty, żadna fałszywka…?

Maksimowa:
To jego papiery. To było skierowanie do oddziału i prawo jazdy. To nie były fałszywe dokumenty.

Winokurowa:
Próbowała się pani skontaktować z jego kolegami, z dowódcą?

Maksimowa:
Nie znam jego kolegów z oddziału. Dzwoniłam do dowództwa, kilka dni temu rozmawiałam z zastępcą dowódcy do spraw politycznych. Odpowiedział, że chłopcy są na ćwiczeniach i że tam nie ma łączności. Zapytałam, jak długo będą trwać, odpowiedział, że 2-3 tygodnie.

Winokurowa:
Kiedy opublikowano dokumenty, nie próbowała pani skontaktować się ze stroną ukraińską?

Maksimowa:
Nie.

Winokurowa:
Czy w jakikolwiek sposób zareagowało Ministerstwo Obrony, kiedy poinformowała pani o zniknięciu syna?

Maksimowa:
Nie, na razie nie… Mam nadzieję, że się odezwą. Na razie zwróciłam się do Komitetu Matek Żołnierskich i do Wojenkomatu. Co jeszcze mogłabym zrobić?

Winokurowa:
Pani najlepiej zna swego syna. Istnieje prawdopodobieństwo, iż pojechał do Donbasu w charakterze ochotnika?

Maksimowa:
Wykluczone. Mój chłopak był niekonfliktowy, o takich mówi się, że nie skrzywdzą muchy. W szkole odpowiednio traktował rówieśników, młodszych kolegów, nauczycieli. Nie brał udziału w drakach, nie przejawiał agresji. Nie sądzę, że chciałby pojechać do Donbasu, lub jakiejkolwiek innej strefy konfliktu. Chyba, że dostałby rozkaz.

Winokurowa:
Co by chciała pani teraz powiedzieć władzom Rosji i Ukrainy?

Maksimowa:
Rosyjskim władzom powiedziałabym coś następującego: moi mili, dobrzy, dowódcy, pomóżcie znaleźć mojego syna, powiedzcie, co z nim się dzieje. A ukraińskim? Powiem tak: szanowna Ukraino, wybaczcie mojemu synowi, jeśli zrobił coś nie tak. Ale on jest wojskowym, z własnej woli niczego by wam nie zrobił. Wybaczcie mu, wybaczcie i mi, nigdy nie myśleliśmy źle o Ukraińcach. Jestem człowiekiem niezależnym i mogę powiedzieć, że Ukraina nie zrobiła nam niczego złego. Uczyłam syna tylko dobrego.

Oddajcie mi syna !



Tłum.: K.Wr.



Rozmowa ukazała się na portalu znak.com:

http://www.znak.com/moscow/articles/26-08-20-43/102832.html




Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com






4 komentarze:

  1. Straszne to co robi Putin!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeciez on tam pojechal mordowac innych ludzi. Zolnierza zadanie to zabijac. To straszna brutalna prawda. Nikt Putina Rosjanom nie wybieral.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry blog. Taka uwaga - za rzadko używacie ponownie tych samych etykiet posta. Mają one z założenia grupować posty w czymś podobne, na przykład oddzielić posty o Ukrainie od postów o Rosji, albo tłumaczenia tekstów z jednej gazety od tekstów z innej, albo wreszcie zbierać teksty danego autora Tymczasem z tego co widzę większość etykiet jest użyta tylko raz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękujemy za zdecydowanie konstruktywne uwagi. Spróbujemy porobić z tagami trochę porządku.

    OdpowiedzUsuń